poniedziałek, 30 listopada 2015

Początek września 1939 roku w Choczni

1 września 1939 roku (piątek)
Chocznię opuścił stacjonujący w niej przez tydzień niepełny batalion 12 Pułku Piechoty Wojska Polskiego.

2 września 1939 roku (sobota)
Szosą od strony Inwałdu przemieszczały się przez Chocznię w tumanach kurzu i wielkim nieładzie  tłumy uchodźców cywilnych i oddziały wojskowe, wchodzące w skład 21 Dywizji Piechoty Górskiej z Bielska. Ewakuacja przebiegała również koleją.

3 września 1939 roku (niedziela)
Trwało nieprzerwanie przemieszczanie się uchodźców. Rano nad Chocznią pojawiły się dwa samoloty niemieckie, ostrzelane przez wojskowy patrol polski, ze stanowisk na Dziale, w pobliżu szkoły i pod Pagorkiem Malatowskim. Około południa rozpoczął się ostrzał gościńca przez samoloty niemieckie, grad kul karabinów maszynowych poranił wielu uchodźców. Część wychodzących z niedzielnej mszy chocznian zawróciła i schroniła się we wnętrzu kościoła. Zarząd miejscowej mleczarni i Kasy Stefczyka wyniósł z Domu Ludowego i zabezpieczył przed zniszczeniem akta tych spółek. Około 18.00 nastąpił nalot 13 samolotów niemieckich, które zrzuciły bomby na zapchaną uchodźcami szosę. Pierwsza z nich spadła w niezbyt dużej odległości od szkoły w Choczni Dolnej, wyrywając w ziemi dużych rozmiarów jamę i powodując wypadnięcie szyb z wielu pobliskich domów, plebani, a także uszkodzenia dachówek. 
Na Dziale Choczeńskim bomby zabiły 29 osób, w tym 11 żołnierzy (patrz lista ofiar) oraz ponad 50 koni, i kilka sztuk bydła. Ranni zostali pozbierani przez sanitariuszy "Czerownego Krzyża" i odwiezieni do szpitala w Wadowicach. Spośród miejscowych obrażenia odnieśli: Kacper Garżel i Stanisław Dębak. Po bombardowaniu gościniec opustoszał, pozostały na nim tylko rozbite wozy i uszkodzony sprzęt wojskowy. Uchodźcy nocowali wprost na polach, w zaroślach lub w piwnicach i stodołach choczeńskich gospodarzy. Trwały również poszukiwania rozpierzchniętego bydła i pogubionego podczas ucieczki dobytku. Nocą rozpoczął się ostrzał artyleryjski, uszkadzając budynki mieszkalne i zabudowania gospodarcze. Spłonęła stodoła Stanisława Zająca na Komanim Pagorku, uszkodzony został budynek mieszkalny, którego właścicielem był Wojciech Copija i stodoła Kurka.  Na Zawalu wyleciały szyby z okien domów: Antoniego i Piotra Szymonków, Tomasza Szczura i wielu innych. Pociski padały także na ogrody na Komanim Pagórku i łąkę plebańską nad Konówką. Mimo ostrzału ciemności wykorzystywali złodzieje, kradnąc pozostawiony bez opieki dobytek uchodźców, a nawet obdzierając trupy zabitych.

4 września 1939 roku (poniedziałek)
Od wczesnego rana ostrzał artyleryjski przesunął się dalej na zachód i pociski przestały spadać w Choczni, około 6.00 ostrzał ustał. Między 7.00 a 8.30 wkroczyło do Choczni wojsko niemieckie, witane entuzjastycznie przez nastawionego proniemiecko mieszkańca wsi - Tomasza Płonkę. Regularne wojsko niemieckie nie zatrzymało się w Choczni i podążyło w kierunku Wadowic, natomiast we wsi pozostały patrole żandarmerii, rozwieszając obwieszczenia władz okupacyjnych. Jeden z patroli wtargnął do szkoły, zerwał wiszące godło państwowe i zniszczył szkolną chorągiew.

5 września 1939 roku (wtorek)
Na cmentarzu pochowano w zbiorowej mogile 10 zabitych w bombardowaniu polskich żołnierzy oraz 15 osób cywilnych. Żandarmeria niemiecka nakazała sołtysowi Władysławowi Świętkowi zwołać ludzi do usunięcia z gościńca zabitych zwierząt i zakopania ich w głębokich na swa metry dołach, usytuowanych wzdłuż drogi. Spisane i zabezpieczone zostały również wszelkie pozostawione na gościńcu rzeczy osobiste uchodźców.

Wykorzystano informacje zawarte między innymi w:
  • "Kronice wsi Chocznia" Józefa Turały
  • wojennym pamiętniku sołtysa "Śmierć i wygnanie" Władysława Świętka
  • "Stuletniej księdze zdarzeń i ludzi" Józefa Putka


piątek, 27 listopada 2015

Władysław Świętek o rozwiązaniu rady gminnej w Choczni w 1929 roku

Rozwiązania choczeńskiej rady gminnej w 1929 roku dotyczy również wcześniejsza notatka- LINK.

Tym razem wypowiedź na ten temat Władysława Świętka, członka rozwiązanej rady, który na łamach "Wyzwolenia" z 30 marca 1930 roku polemizuje z przytoczonymi wcześniej zarzutami ministra Sławoja Składkowskiego i podkreśla zarówno dokonania rozwiązanej rady, jaki i zasługi jej przewodniczącego Józefa Putka.

Wojewódzkie salomony

Z Choczni pow. Wadowice.

„Jeszcze się ten nie narodził, aby wszystkim wygodził". Krocie przykładów świadczą o prawdziwości niniejszego przysłowia. W związku z powyższem przysłowiem poddaję ku rozwadze wyrok województwa krakoskiego z przed trzech miesięcy nakazujący rozwiązanie Rady Gminnej w Choczni. 
Rada ta składająca się z 40 członków wybrana przez obywateli nie tak większością, ale niemal wszystkiemi głosami obywateli, wybrała w tajnem głosowaniu naczelnika gminy w osobie p. dr. Putka nie mniej tylko 39 głosami. Rada ta prawie w tym samym składzie, z tymże samym naczelnikiem urzędowała już w poprzedniej kadencji i swemi uchwałami i staraniem o postęp i kulturę swej niezamożnej, a ładnie położonej gminy: odrestaurowała kościół wraz z magazynem i parkanami, wybudowała na rzece Choczence cztery mosty żelazno-betonowe i jeden drewniany, zakupiła kamieniołom i przy nim cztery morgi lasu, uruchomiła ten kamieniołom, rozszerzyła drogę gminną na długości 5 kilometrów, przejęła na gminę i odrestaurowała kilka studni, zaprowadziła bibliotekę gminną, uporządkowała cmentarz gminny i różne pożyteczne rzeczy, czego nikt nie może zaprzeczyć.
Prócz tego przeprowadziła Plebiscyt przeciw alkoholowy i dziś w porównaniu z sąsiedniem miastem Wadowice może się tem poszczycić, że niema karczem. Ta rada gminna według słów komisarza starostwa Dańkowskiego, rzekomo "prawnie nie istnieje". 
Zaiste dziwne są wyroki salomonów urzędowych. Może kto, czytając pomyśli: musiało tam być coś niedobrego, jakieś ważne punkta, skoro tę radę nakazano rozwiązać?! 
Otóż jeden z głównych zarzutów, to pisemna odpowiedź ob. dr. J. Putka staroście wadowickiemu na zapytanie, w których godzinach Urząd gminny w Choczni urzęduje, że rada. gminna i zwierzchność gminy urzęduje w niedzielę od 2 po południu, aż do wyczerpania spraw samorządowych.
I słusznie, jakie zapytanie, taka odpowiedź. Ponieważ wójt, względnie jego zastępca, urzęduje wciąż nawet w nocy, albowiem różne wypadki w gminie zmuszają go do tego, a zwłaszcza w dużej gminie. A to, że w niedzielę po południu na wsi ludziom, którzy całe dni robocze pracą są zajęci, wójt z własnej woli, zamiast  -wzorem. wielu starostów - spać, czy pić, czy w karty rżnąć, załatwi sprawy urzędowe, to jest zbrodnią? 
Przecież wyraźne i zrozumiałe są słowa amerykańskiego prezydenta, że właśnie oto chodzi "jak wykorzystujemy wolne chwile ?".
Charakterystycznem w tym wypadku jest to, że starostwo nie chce wiedzieć, o pracy niedzielnej urzędu gminnego, a nie pyta się o te godziny Urzędu parafjalnego. Również i to przez cały dzień w niedzielę Urząd parafialny załatwia sprawy urzędowe, a nikt się tem nie irytuje, nie zakazuje, być może dlatego, że w Urzędzie gminnym za darmo lub też za małą opłatą komunalną sprawy się załatwia, tam zaś za „ofiarowane" nieograniczone, z uśmiechem przyjmowane sumki. 
Wierzę, że wielu pankom nie jest to na rękę, gdy chłop po całotygodniowej pracy, w niedzielę po południu gazety czyta, za pióro chwyta, do Urzędu gminnego, do Kasy Stefczyka, do Kółka Rolniczego, do Stowarzyszenia „Wyzwolenia'', do czytelni i. t. p. wychodzi. 
Milejby im było widzieć chłopa po nabożeństwie śpiącego lub pod ścianą o "koszałkach - opałkach" gwarzącego. 
W takim to celu nakazano rozwiązać, naśladowania godną Radę gminną w Choczni, a przez to ob. dr. Putkowi, posłowi na Sejm, uczyniono za jego wielce owocne trudy i pracę, niezmierna, krzywdę. Zaś prawo obywateli w Choczni w wolnej Ojczyźnie, zostało pogwałcone w niesłychany sposób. To też z tysięcy pier si protest przeciw bezprawiu grzmi: Bo takiego wójta pracowitego, uczciwego i umiejącego gospodarzyć w gminie jak ob. i dr. J. Pulek, daj Boże by każda gmina w Polsce miała. 
Uczciwym kierownikom wszelkich instytucji społecznych cześć! 
Władysław Świątek członek rady gminnej w Choczni.



środa, 25 listopada 2015

Chocznianie w rejestrze poborowych armii USA z 1942 roku

Podobne zestawienie, obejmujące poborowych z okresu I wojny światowej jest dostępne tu- LINK.
Tym razem lista zawiera poborowych urodzonych w Choczni pomiędzy 28 kwietniem 1877 roku, a 16 lutym 1897 roku, którzy ze względu na wiek (pomiędzy 45 a 64 rokiem życia) zostali zarejestrowani, ale niekoniecznie powołani do czynnej służby wojskowej. Ich dane spisano 27 kwietnia 1942 roku na specjalnych formularzach (World War II Draft Registration Cards).
  • Stanisław Bator ur. 1904
  • Franciszek Bryndza ur. 1891
  • Stanisław Bryndza ur. 1896
  • Jan Cibor ur. 1894
  • Józef Jakub Cibor ur. 1885
  • Stanisław Cibor ur. 1887
  • Wojciech Dąbrowski ur. 1892
  • Szczepan Józef Drapa ur. 1891
  • Władysław Fryś ur. 1905
  • Josef Goldberger ur. 1896
  • Franciszek Góra ur. 1892
  • Antoni Grzela ur. 1894
  • Antoni Guzdek ur. 1887
  • Stanisław Guzdek ur. 1911
  • Franciszek Gzela ur. 1887
  • Franciszek Kalemba ur. 1880
  • Piotr Paweł Knapik ur. 1894
  • Jan Koman ur. 1882
  • Władysław Koman ur. 1880
  • Piotr Kumorek ur. 1883
  • Franciszek Aleksander Kręcioch ur. 1893
  • Jan Wojciech Kręcioch ur. 1888
  • Tomasz Kręcioch ur. 1883
  • Ferdynand Lach ur. 1891
  • Antoni Łopata ur. 1886
  • Jan Antoni Ramenda ur. 1884
  • Józef Tomasz Ramenda ur. 1885
  • Franciszek Jan Ramza ur. 1893
  • Józef Rokowski ur. 1892
  • Karol Rokowski ur. 1889
  • Edward Rosenberg ur. 1894
  • Irving Rosenberg ur. 1891
  • Antoni Szczur ur. 1887
  • Ignacy Antoni Ścigalski ur. 1881
  • Jan Tomasz Turała ur. 1895
  • Jan Turała ur. 1886
  • Adam Wcisło ur. 1893
  • Franciszek Andrzej Wider ur. 1883
  • Stanisław Widlarz ur. 1891
  • Feliks Wojtala ur. 1900
  • Stefan Woźniak ur. 1892
  • Stanisław Kazimierz Zając ur. 1894
Pogrubiono nie występujących w drafcie z I wojny światowej.



poniedziałek, 23 listopada 2015

Wójtowie Choczni

Lista tych spośród choczeńskich wójtów, których nazwiska udało mi się ustalić. 
W miarę uzyskiwania nowych informacji zestawienie będzie na bieżąco uzupełniane.
  • Matusz Barss/Barszcz/Barzyk (1576-1597)
  • Marcin Halama (1600-1622)
  • Sebastian Matejko/Matejek/Matheika (1623-1630)
  • Bartłomiej Kiznar/Kieznar (1631-1653)
  • Błażej Kaczmarski/Kaczmarz/Matejko (1655-1657)
  • Wojciech Kłaputowski/Mucha/Mucharski (1660-1669)
  • Tomasz Capik/Szymonek/Simunek (1669-1681)
  • Walenty Twaróg/Twarosek (1681-1687)
  • Grygier/Grigl (Grzegorz) Grządziel (1678; 1681; 1688-1707)
  • Jan Kumorek Misiek (1682)
  • Marcin Wilczek (1682 i 1683)
  • Walenty Guzdek/Gustek (1708-1716)
  • Wawrzyniec Balon/Balan (1716-1731)
  • Maciej Cap/Czap (1731-1747)
  • Józef Balon (1749-1751; 1752-1754 i od 1763 roku)
  • Łukasz Woźniak (1751; 1754-1762)
  • Jakub Szczur (około 1770)
  • Maciej Guzdek (około 1783)
  • Michał Kręcioch (od około 1784 do 1790)
  • Tomasz Gocał/Gaczoł (od 1790)
  • Walenty Stankowicz/Stankiewicz (do 1794)
  • Wojciech Piątek (od 1794 do około 1807)
  • Antoni Świętek (od około 1807)
  • Kacper Rudzicki (co najmniej w okresie 1816-1818)
  • Tomasz Woźniak (około 1820)
  • Jacenty Nowak (do 1822)
  • Franciszek Kręcioch (od 1822)
  • Józef Szczur (do 1826)
  • Józef Twaróg (od 1826)
  • Józef Pindel (około 1835)
  • Michał Pindel (około 1841)
  • Szymon Ruła (około 1844)
  • Franciszek Bryndza (około 1847)
  • Jan Pindel (około 1852)
  • Szymon Pietruszka (przed 1855)
  • Antoni Widlarz (około 1855)
  • Jan Szczur (około 1856)
  • Jan Rokowski (do 1860)
  • Wojciech Widlarz (1860-1865)
  • Józef Cap/Czapik (od 1866 do 1873, od 1876 do 1879, od 1883 do 1897) LINK
  • Franciszek Guzdek (1873-1875)
  • Józef Guzdek (1879 - przez jeden dzień)
  • Jakub Guzdek (od 1879 - przez miesiąc)
  • Józef Guzdek (od 1879)
  • Szymon Pietruszka (od 1880)
  • Antoni Sikora (1897-1909) LINK
  • Maksymilian Malata (1909-1919) LINK
  • Józef Putek (1919-1929)
  • Józef Guzdek (1946-1947)
  • Władysław Babiński (1947-1949)
  • Leon Bąk (p.o. 1949, wójt od 1950) LINK
Uwagi:
  1. Nie uwzględniono osób wyznaczonych do kierowania gminą, a nie demokratycznie wybranych, którzy sprawowali władzę w latach 1950-1954, czyli do czasu likwidacji gminy Chocznia.
  2. Nie uwzględniono komisarzy/tymczasowych kierowników gminy Chocznia, sprawujących nadaną władzę w latach 1929-1934.
  3. W wielu źródłach jako choczeński wójt wymieniany jest również Antoni Styła (LINK), ale nie udało mi się tego jednoznacznie zweryfikować i umiejscowić jego ewentualnej kadencji w czasie. O ile rzeczywiście sprawował tę funkcję, a nie był to tylko tytuł grzecznościowy, to być może po Józefie Czapiku, a przed Antonim Sikorą.
  4. Po II wojnie światowej (do 22 października 1950 roku) faktyczną władzę w Choczni sprawował Józef Putek, niezależnie od tego jakie stanowisko oficjalnie pełnił i kto z jego upoważnienia podpisywał się na dokumentach gminnych jako wójt.
  5. Funkcję wójta Choczni różnie nazywano na przestrzeni dziejów. Także praetor, advocatus (ponieważ sprawował również funkcję sędziego na szczeblu gminy) oraz w bliższych nam czasach naczelnik gminy.
  6. Ciekawe informacje na temat dawniejszych wójtów choczeńskich mogła zawierać choczeńska Księga Gromadzka, niedostępna dla badaczy po śmierci Józefa Putka.

sobota, 21 listopada 2015

Szymon Dąbrowski - krakowski radny

30 grudnia 1914 roku "Ilustrowany Kuryer Codzienny" informował:

Wczoraj w południe nadeszła z Bogumina smutna wiadomość, iż w podróży do Wiednia umarł tam po krótkich a ciężkich cierpieniach (krwotok) śp. Szymon Dąbrowski, kontroler pocztowy, długoletni radca miejski. Wiadomość ta wywołała w całem mieście szczery żal, a zwłaszcza pośród inteligencyi, która niejednokrotnie miała sposobność oceniać wysokie zalety charakteru zmarłego.
...
Śp. Szymon Dąbrowski urodził się w r. 1863 w Choczni pod Wadowicami. Początkowe nauki szkolne pobierał w Wadowicach, tam też uczęszczał do gimnazyum. Po czterech latach studyów przeniósł się do Krakowa, gdzie ukończył szkołę średnią. Jako student cieszył się ogólną sympatyą zarówno wśród kolegów jak i profesorów, którzy umieli ocenić w zmarłym bystrość umysłu i nieskazitelność charakteru. Z powodu braku środków materyalnych nie mógł kontynuować studyów, wstąpił więc do służby pocztowej. Krok ten, który uważał za twardą konieczność życiową - stanowił w jego życiu cichą tragedyę... Owiany świętym zapałem pracy społecznej, a zwłaszcza ekonomicznej w kierunku ulżenia nędzy tym najbiedniejszym - rzucił olbrzymi zapas energii wśród masy urzędnicze i pod sztandarem zrzeszenia się na polu zawodowem i ekonomicznem prowadził je do polepszenia bytu. Praca ta żmudna zmarłego, prowadzona intensywnie, a bez rozgłosu - siłą faktu wyrobiła mu wśród inteligencyi mir i szacunek. Zmarłemu też przypada zasługa jako temu, który powołał do życia Związek ekonomiczny profesorów i nauczycieli. W uznaniu Jego obywatelskiej i społecznej pracy - sfery urzędnicze postawiły zmarłego jako kandydata na radcę miejskiego. 
W r. 1907 wybrano śp. Dąbrowskiego olbrzymią ilością głosów radcą miasta Krakowa. Na tym nowym i odpowiedzialnym posterunku przedstawiciela szerokich warstw ludności krakowskiej w zarządzie gminy - uwypuklił się dopiero we wspaniałych rysach obraz niezależnego charakteru zmarłego, aż do ostateczności uczciwego. Umiał i potrafił, jak nikt inny wyczuć grożące niebezpieczeństwo na polu ekonomicznem ludności krakowskiej, rzucał jak nikt inny może bez patosu i przesady słowa potępienia w Radzie miejskiej na zło, które jak rak toczy... Przynależny do stronnictwa demokratycznego - był zawsze i zawsze niezależym... Należał bowiem duchem do stronnictwa, któremu przewodziła świetlana postać śp. Romanowicza, Rottera... Z nimi czuł się szczęśliwym o nich ze łzami w oczach wspominał. Karcił surowo wszelki wyzysk i uważał go za zbrodnię bez względu na to, czy pochodzi od góry, czy od dołu... Stąd rodził się dla niego najgłębszy szacunek, nawet u wrogich jemu obozów... Ty najbiedniejsza ludności miejska, Ty, która w obecnych czasach wojennych wystawiona jesteś na głód i nędzę - wiedz o tem, że z grona naszego ubył człowiek, który cicho, bez rozgłosu, serdecznie bronił Cię w Zarządzie gminnym przed wyzyskiem, że zszedł ze świata mąż, dla którego nędza ludu nie była pustym frazesem lecz najistotniejszą prawdą duszy i serca jego. I ty ludności miejska nie prędko go zapomnisz.
 S. P. Szymon Dąbrowski już od kilku lat skarżył się na bóle w piersiach. Mimo to do ostatniej chwili stał twardo na posterunku. W dzień Wigilii otrzymawszy błagalny list pospieszenia z pomocą - rzucił ognisko rodzinne i wyjechał tam, gdzie go wielkie i serdeczne serce wołało... W drodze skutkiem krwotoku - zmarł. Zmarł dnia 26 b. m. w Boguminie. Cześć Jego pamięci! 

Szymon Dąbrowski był synem Franciszka i Rozalii z Janikowskich. 
Nie należy go mylić z księdzem Szymonem Dąbrowskim, o którym można przeczytać tu- LINK


czwartek, 19 listopada 2015

Choczeńskie rody - rodzina Widlarz

Nazwisko Widlarz pojawia się w choczeńskich księgach metrykalnych po raz pierwszy w 1714 roku, kiedy to niejaki Maciej Widlarz był ojcem chrzestnym Cecylii, córki Marcina i Katarzyny Leśnych. 
Nie oznacza to jednak, że dopiero około 1714 roku ta rodzina sprowadziła się do Choczni.  Otóż wcześniej jej przedstawiciele zapisywani byli pod dwoma innymi nazwiskami: Wawrzyniec/Wawrzyńczak i Matejko/Mateyczyk. W latach 50-tych XVII wieku, w czasie potopu szwedzkiego, gdy ksiądz proboszcz Kacper Sosin rozpoczynał prowadzenie choczeńskich ksiąg metrykalnych, nazwiska Wawrzyniec/Wawrzyńczak i Mateyko/Mateyczyk pojawiają się w nich dość często.
Matejko/Mateyczyk po raz pierwszy w 1655 roku, a Wawrzyniec rok później, z tym, że z dokumentów historycznych wiadomo o niejakim Wawrzyńcu z Choczni, który już w 1537 roku był właścicielem 3 krów w górnej części wsi.
Z prowadzonego od 1663 roku spisu choczeńskich płatników taczma (podatku kościelnego) wywnioskować można, że dwóch sąsiadujących ze sobą kmieci: Jakuba i Grzegorza zapisywano raz jako Wawrzyniec/Wawrzyńczak, a innym razem jako Mateyczyk.
A że w 1673 roku zmarł w Choczni sędziwy Wawrzyniec Mateyko, to domniemywać można, że zarówno Grzegorz, jak i Jakub mogli być jego potomkami (synami?) i stąd dwoistość ich zapisywania-  pod nazwą rodową (Mateyczyk czyli młody Mateyko) oraz w formie utworzonej od imienia przodka (ojca?) Wawrzyńca, co było wcale nierzadką praktyką w tamtych czasach (na przykład Adamczyk, jako syn Adama z rodowym nazwiskiem Woźniak).
Tym samym Grzegorz i Jakub Wawrzyńcowie/Mateyczykowie mieli zapewne związki rodzinne z Sebastianem Matejko- wójtem Choczni w latach 1623-1630 oraz Piotrem Matejko, właścicielem zarębka do 1583 roku. Natomiast związków z wymienionym wyżej Wawrzyńcem z 1537 roku nie da się obecnie udowodnić.
Jakub i Grzegorz Wawrzyńcowie/Mateyczykowie zamieszkiwali w górnej części Choczni i byli właścicielami sąsiadujących ze sobą ról, położonych pomiędzy rolami Marcina Niedźwiedzia i Wicka Styły. 
Ponadto Grzegorz był posiadał dodatkowy przydomek "Kościelniak", co może wskazywać na funkcję wykonywaną przez jego ojca (kościelny).
Stopniowo nazwisko Mateyczyk wychodziło z użycia i w końcu XVII wieku oraz na początku XVIII wieku potomkowie Jakuba i Grzegorza Wawrzyńców/Mateyczyków byli zapisywani najczęściej jako Wawrzyńczakowie, choć spotyka się również zapisy w formie Wawrzyńcakowie, Wawrzeńczakowie i Wawrzeńcowicowie. W 1730 roku po raz pierwszy zapisujący do metryki chrztów wskazał związek pomiędzy Wawrzyńczakami, a Widlarzami, notując jako chrzestnego młynarza Wawrzyńca Wawrzyńczaka alias (inaczej zwanego) Widlarz. Odtąd nazwisko Widlarz zaczęło się pojawiać coraz częściej na określenie rodziny wcześniejszych Wawrzyńczaków, a po około 50 latach już wyłącznie.
W Metryce Józefińskiej z lat 1785-1789 nie jest wykazana rola Widlarzowska, ani Wawrzyńczakowska, choć niewątpliwie liczni przedstawiciele tego rodu zamieszkiwali Chocznię i posiadali w niej grunty rolne.
Pierwszym bardziej znanym Widlarzem z Choczni w XIX wieku był Paweł Widlarz (1797-1831) uczestnik powstania listopadowego, w którym został ranny. Paweł Widlarz zapoczątkował gałąź rodu Widlarzy noszącą przydomek „Poloki”.  Około 1830 roku znani byli także choczeńscy rzeźnicy: Mikołaj i Jakub Widlarzowie.
W latach 40-stych XIX wieku nazwisko Widlarz należało do dość częstych w Choczni- można szacować, że znajdowało się na 13 miejscu pod względem częstości występowania nazwisk we wsi. Ale już pod koniec XIX wieku nazwisko Widlarz było jednym z dwóch najbardziej popularnych nazwisk w Choczni.
Według spisu własności gruntowej, zapoczątkowanego w 1844 roku, w Choczni znajdowały się parcele rolne i leśne należące aż do osiemnastu osób o nazwisku Widlarz. Ich łączna powierzchnia plasowała ten ród na drugiej pozycji wśród chłopskich własności rodowych w ówczesnej Choczni i ustępowała tylko własności Szczurów. Aż siedemnastu Widlarzy gospodarowało wtedy w niwach przylegających do granicy Wadowic, z tego aż piętnastu miało swoje pola na północ od Choczenki, w kierunku granicy z Frydrychowicami.
Jedynie Jan Widlarz, syn Pawła (z gałęzi Poloków) posiadał swoje 9 mórg nieco dalej na zachód, w Niwie Zakościelnej (północnej). Najmajętniejszym z rodu był Antoni Widlarz spod numeru 5, zajmujący 29-tą pozycję na liście chłopskich właścicieli gruntów. Niewiele ustępował mu Józef Widlarz spod nr 6 (30-sty).

W późniejszym okresie XIX wieku i w wieku kolejnym do bardziej znanych przedstawicieli tego rodu zaliczali się między innymi: 
  • Aleksander Widlarz (ur. 1892, nauczyciel- razem z żoną Marią, działacz społeczny, PTTK i ZNP), 
  • Antoni Widlarz (ur. 1887, młynarz, przewodniczący rady nadzorczej Kasy Stefczyka, radny gminny i gromadzki), 
  • Ferdynand Widlarz (ur. 1871, ksiądz, proboszcz w Rybnej), 
  • Franciszek Widlarz (ur. 1855, ksiądz, katecheta, kapelan wojskowy), 
  • Ignacy Widlarz (ur. 1853, rolnik i działacz społeczny zaangażowany w budowę Domu Ludowego, mleczarni, remizy, klasztoru oo. Karmelitów w Wadowicach, fundator kaplicy na cmentarzu), 
  • Jan Widlarz (ur. 1884, radny gromadzki), 
  • Kazimierz Widlarz (ur. 1919, działacz gminny), 
  • Michał Franciszek Widlarz (ur. 1882, sędzia w Wadowicach, Dąbrowie, kierownik sądu w Żywcu, major rezerwy WP), 
  • Piotr Widlarz (ur. 1850, członek dyrekcji „Ludowego Towarzystwa Zaliczkowego i Ochrony Własności Ziemskiej w Wadowicach”), 
  • Stefan Widlarz (ur. 1896, uczestnik I wojny światowej, kampanii wrześniowej 1939, walk pod Tobrukiem i Monte Cassino), 
  • Stefan Jan Widlarz (ur. 1899, żołnierz wojny polsko-bolszewickiej, zmarł w wyniku ran pod Lwowem), 
  • Tomasz Widlarz (ur. 1860, wadowicki dorożkarz, założyciel wadowickiej linii rodziny Widlarz),
  • Wojciech Widlarz (pełnomocnik wójta, współinicjator powstania pierwszej trzyklasowej szkoły ludowej),
  • Wojciech Widlarz (ur. 1894, major WP, uczestnik I i II wojny światowej),
  • Wojciech Widlarz (ur. 1898, kapitan WP, uczestnik I i II wojny światowej, partyzant AK), 
  • Stanisław Widlarz/Stanley Widra (ur. 1916, lotnik, uczestnik bitwy o Anglię, potem na emigracji). 
Na frontach I wojny światowej polegli: Józef Ignacy Widlarz (ur. 1886) i Józef Widlarz (ur. 1895), w czasie II wojny światowej zginął z rąk ukraińskich inny Józef Widlarz (ur. 1900, sierżant WP).
Więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej byli: Jan Widlarz (ur. 1911, potem emigrant w Australii) i Józef Widlarz (ur. 1920., potem emigrant w USA).
Przedwojennymi absolwentami wadowickiego gimnazjum byli oprócz niektórych wymienionych powyżej: Tomasz Widlarz (ur. 1908) i Tymoteusz Widlarz (ur. 1911).


Według danych z 2003 roku nazwisko Widlarz nosiły w Polsce 543 osoby, z tego około połowa (273 osoby) zamieszkiwała powiat wadowicki. Prawdopodobnie przodkowie wszystkich Widlarzy, nie tylko tych z powiatu wadowickiego, pochodzą z Choczni- nie udało mi się do tej pory odnaleźć innej, niezwiązanej z Chocznią gałęzi tego rodu. Orócz Choczni i Wadowic sporym skupiskiem Widlarzy jest Kalwaria Zebrzydowska, gdzie w II połowie XIX wieku osiadli pochodzący z Choczni Franciszek i Aleksander Widlarzowie.

Potomkowie choczeńskich Widlarzy żyją również na emigracji, na przykład w:  Australii, Czechach (pisani jako Vidlař), Niemczech, Rumunii, Urugwaju  i USA. To najczęściej efekt emigracji zarobkowej lub zawirowań związanych z II wojną światową.


Na koniec o etymologii nazwiska Widlarz. Pochodzenie tego nazwiska, a wcześniej przezwiska, od słowa widły wydaje się dość oczywiste. Choczeńscy Wawrzyńczakowie mogli zostać tak nazwani na początku XVIII wieku na przykład dlatego, że wytwarzali widły, sprawnie się nimi posługiwali lub używali tego narzędzia do jakiś szczególnych celów, czy też w jakiś nietypowy sposób.
Do tej ostatniej interpretacji odwołuje się zachowany do dziś przekaz rodzinny, jakoby pierwsi Widlarze w czasie panującej w Choczni śmiertelnej epidemii mieli wrzucać do przygotowanych dołów trupy zmarłych, za pomocą specjalnych, przeznaczonych tylko do tego celu wideł.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Choczeńscy radni w 1951 roku

Choczeńscy radni- członkowie Gminnej Rady Narodowej w Choczni, w kwietniu/maju 1951 roku:
  • Franciszek Balcer (30 lat, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe)
  • Stanisław Dębak (50 lat, bezpartyjny)
  • Aleksander Drożdż (44 lata, bezpartyjny)
  • Józef Guzdek (45 lat, bezpartyjny)
  • Jan Gawęda (40 lat, bezpartyjny)
  • Henryk Kot (54 lata, bezpartyjny)
  • Tadeusz Kencki (34 lata, bezpartyjny)
  • Józef Malata (53 lata, bezpartyjny)
  • Jan Mlak (57 lat, bezpartyjny)
  • Tadeusz Nowak (52 lata, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe)
  • Maria Oleksy (49 lat, bezpartyjna)
  • Kazimierz Płonka (29 lat, bezpartyjny)
  • Józef Piegza (48 lat, bezpartyjny)
  • Franciszek Ramenda (60 lat, bezpartyjny)
  • Michał Stuglik (66 lat, bezpartyjny)
  • Aniela Szczur (49 lat, bezpartyjna)
  • Franciszek Szczur (49 lat, bezpartyjny)
  • Tomasz Szczur (64 lata, bezpartyjny)
  • Jan Wcisło (39 lat, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe)
  • Karol Wider (52 lata, bezpartyjny)
  • Franciszek Wider (41 lat, bezpartyjny)
  • Antoni Widlarz (64 lata, bezpartyjny)
  • Bolesław Zając (41 lat, bezpartyjny)



piątek, 13 listopada 2015

Gwałtowne powodzie w dawnej Choczni

Fragment kroniki parafialnej, cytowany przez Józefa Turałę w "Kronice wsi Chocznia":

24 sierpnia 1816 była wielka powódź, zabrała brzegi aż po kaplicę św. Jana Nepomucena, a kaplica została obroniona przez ochronę ścinanemi i zabezpieczającemi brzegi drzewami i gałęziami. Zaś za Kościołem woda urwała kawał ziemi z trupami.*

*  Chodzi o teren dawnego cmentarza przykościelnego.

Natomiast „Gazeta Lwowska” z 12 sierpnia 1912 roku napisała:

(…) wezbrane wody Choczenki 10 czerwca 1912 zerwały murowany przyczółek prawy rzeczonego (…) mostu Nr. 602 na trakcie Krakowskim na rzece Choczence w Choczni koło Wadowic o świetle 7.5 m (…) w połowie od wypływu. Wskutek tego musiano komunikacyę przez ten most ograniczyć do połowy jego szerokości, wzmacniając konstrukcyę mostową przez podstemplowanie, co uskuteczniono już do 12 czerwca 1912 r. 
C. k. starostwo w Wadowicach przedłożyło wprawdzie Namiestnictwu dnia 18 czerwca projekt na odbudowę zerwanej części przyczółka, przy rozpatrzeniu tego projektu okazało się jednak, że nie może on być zatwierdzony, gdyż zerwanie przyczółka zdaje się wskazywać na potrzebę powiększenia światła mostu, a tem samem na budowę dłuższego mostu, który ze względów ekonomicznych należałoby wykonać jako objekt stały. 
Gdy jednak budowa taka wymaga wypracowania odpowiedniego projektu, zatwierdzenia go przez Władze centralne i konstytucyjnego zezwolenia kredytu, a zatem dłuższego czasu, Namiestnictwo poleciło starostwu natychmiastowo wybudowanie prowizorycznego przyczółka z drzewa w miejsce uszkodzonego i uzupełnienie konstrukcyi dźwigającej do pełnej szerokości mostu, celem umożliwienia komunikacyi w normalnym wymiarze.

Tej tematyki dotyczy też wcześniejsza notatka - LINK.


środa, 11 listopada 2015

Księża z Choczni - ksiądz Antoni Bryndza

Antoni Bryndza urodził się w Choczni 3 stycznia 1829 roku, jako syn rolnika Franciszka i Teresy z domu Nowak.

Uczęszczał do szkoły powszechnej w Wadowicach, a po jej ukończeniu do gimnazjum w Bochni.
Od 1852 roku studiował teologię w Tarnowie i tam też został wyświęcony na księdza w 1855 roku.
Po święceniach rozpoczął posługę jako wikariusz w parafii Lisia Góra w rejonie Tarnowa.
Od 1861 roku był wikariuszem eksponowanym w Nagoszynie niedaleko Dębicy, formalnie zależnym od administratora parafii, ale praktycznie prowadzącym samodzielny ośrodek duszpasterski.
Od 1883 roku pełnił przez trzy lata obowiązki proboszcza w Tyliczu koło Krynicy, w parafii pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
W 1886 roku został proboszczem w Jastrząbce Starej koło Radomyśla, znów w parafii pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Dwa lata później zmarł (6 lub 8 grudnia 1888 roku) w wieku 59 lat.

Był starszym bratem księdza Wojciecha Bryndzy - LINK.

Lista księży z Choczni - LINK

poniedziałek, 9 listopada 2015

Właściciele Choczni

W książkach i opracowaniach historycznych dotyczących Choczni prawa do jej własności bywają mylone z prawem do własności do tak zwanego majątku sołtysiego w Choczni, którego powierzchnia stanowiła tylko niewielką część wszystkich choczeńskich gruntów (LINK) oraz z prawami do starostwa barwałdzkiego, z Chocznią w składzie. Zamieszanie potęguje także zbieżność nazwisk właścicieli majątku sołtysiego i właścicieli wsi, należących do jednego rodu Duninów, ale bez bliższych wzajemnych powiązań rodzinnych.
W XIV wieku ziemie na których założono Chocznię były własnością książąt oświęcimskich, lenników królestwa Czech. Znajomość danych dziedzica Choczni z tego okresu zawdzięczamy zachowanym aktom zakonu dominikanów. W jednym z nich, datowanym na 1374 rok, wymieniany jest szlachetnie urodzony Mikołaj Vlodzylay/Vlodzylaus, haeres de Chozna.
Kolejne dwa imiona lenników książąt oświęcimskich z XV wieku, określanych jako właściciele Choczni to Szczepan (1410) i Tomasz (1437). W 1440 roku właścicielem Choczni został żupnik krakowski Mikołaj Serafin herbu Nieczuja, poddany króla polskiego Władysława Warneńczyka, który odkupił ją od księcia oświęcimskiego Wacława.  Bezpośrednio przed nim przyszłą dzierżawą barwałdzką (ale czy wraz Chocznią?) władać miał z ramienia księcia oświęcimskiego Czech Jan Czapek
W 1442 roku potrzebujący pieniędzy Mikołaj Serafin zastawił swoje barwałdzkie dobra (z Chocznią w składzie) Mikołajowi Wierzynkowi ze Śledziejowic, krewnemu słynnych patrycjuszy krakowskich, a w 1444 roku odsprzedał dzierżawę barwałdzką wraz Chocznią za 3000 czerwonych złotych Mszczugijowi z rodu Skrzyńskich. Mszczugij Skrzyński był wówczas już od 14 lat właścicielem zamku barwałdzkiego i do tych dóbr dołączył też zakupioną Chocznię. Po Mszczugiju dobra barwałdzkie z Chocznią odziedziczył jego krewny Włodek i jego żona Katarzyna z rodu Słupskich. W 1447 roku Włodek znalazł się w sporze sądowym o prawa własności do Choczni z Tomaszem z Choczni, prawdopodobnie tym samym, który wymieniany był w 1437 roku, jako jej właściciel. Rok później Włodek zapisał swojej żonie posag na dobrach barwałdzkich w wysokości 3000 florenów.
W 1462 roku na mocy układu pomiędzy królem polskim Kazimierzem Jagiellończykiem, a królem czeskim Jerzym z Podiebradu, zamek barwałdzki, wraz z między innymi Chocznią, znalazł się ostatecznie pod zwierzchnictwem polskim. W tym samym roku jego ówczesny właściciel Przecław z Dmosic (1414-1474), odstąpił go Jakubowi Cielę z Paniowa  i Janowi Smolikowi ze Strzeszkowic za 1700 florenów. 
Od 1462 roku przez kolejne 310 lat, aż do czasu rozbiorów, Chocznia była dobrem królewskim, należącym do starostwa barwałdzkiego, w przeciwieństwie do sąsiednich miejscowości, przynależących najpierw do księstwa, a potem starostwa zatorskiego (na przykład Inwałd, Frydrychowice, Wadowice, czy Ponikiew). Nie stanowiła jednak enklawy otoczonej ze wszystkich stron ziemiami księstwa/starostwa zatorskiego, ponieważ pod Barwałd podległe były również graniczące z Chocznią ziemie wadowickiego wójtostwa nazwanego później Mikołaj.
Właśnie na rzecz starostów barwałdzkich chocznianie odprowadzali podatki w formie pieniężnej lub odrabiali je przez wykonywanie określonych prac (jak na przykład: naprawa oraz utrzymanie dróg i mostów, dostawy soli z Wieliczki, straż nocna, wyrąb lasów i spławianie drewna). Kojarzony z „klasyczną” pańszczyzną odrobek bezpośrednio na polach starostów był o tyle trudny, że starostwo barwałdzkie nie dysponowało na tyle dużym areałem pól uprawnych, by zapewnić możliwość odrobku wszystkim tym, których to mogło dotyczyć. Starostowie barwałdzcy mieli oczywiście najwięcej do powiedzenia w sprawach choczeńskich, ale mieszkańcy Choczni posiadali spory zakres wolności osobistej, szczególnie w sprawie sprzedaży, zakupu, dziedziczenia czy zastawiania posiadanej ziemi i w razie zwiększania obciążeń lub innych nieprawidłowości ze strony starostów mogli odwoływać się do sądów królewskich, co niejednokrotnie czynili.
Do czasów rozbiorów kolejnymi starostami barwałdzkimi byli:
  • Jan Smolik (do 1466 roku)
  • Przecław z Dmosic (1466-1474)
  • Piotr Komorowski (1474-1476)
  • Mikołaj Komorowski, brat Piotra (od 1476 roku)
  • Krzysztof Komorowski, syn Mikołaja (od około 1487 roku)
  • Jan Komorowski, syn Krzysztofa (do 1566 roku)
  • Jan Spytek Komorowski, syn Jana (1566-1585)
  • Krzysztof Komorowski, syn Jana i brat Jana Spytka (1586-1608, w latach 1591-1606 dochody z Choczni czerpał jego syn Jan Komorowski)
  • Mikołaj Komorowski, syn Krzysztofa (1609-1628)
  • Krzysztof Komorowski, syn Mikołaja (1628-1647)
  • Marianna Komorowska z domu Przyłęcka, żona Krzysztofa (1647-1649)
  • Hieronim Wierzbowski, po poślubieniu w/w Marianny Komorowskiej (od 1649)
  • Katarzyna Ginwiłłówna Wierzbowska z Piotrowskich, druga żona Hieronima (od 1665 roku)
  • Stanisław Skarszewski z Rzeczniowa, mąż Katarzyny, wdowy po Hieronimie Wierzbowskim (od 1668 roku do 1685 roku), 
  • Stanisław Wierzbowski, syn Hieronima i jego żona Urszula z Tarnowskich
  • Piotr i Barbara Szembek (1721-1742)
  • Piotr Branicki z żoną Walerią z Branickich, córką Piotra i Barbary (1742-1760)
  • Waleria Branicka z domu Szembek (1760-1765?)
  • Franciszek Ksawery Branicki, syn Piotra i Walerii (1765?- 1772)
O faktycznych, prywatnych właścicielach Choczni można mówić dopiero od 1776 roku, czyli od sprzedaży przez rząd austriacki ziem byłego starostwa barwałdzkiego, ostatniemu polskiemu staroście Franciszkowi Ksaweremu Branickiemu, za  40.000 złotych reńskich.
Pięć lat później (1781) Branicki sprzedał Chocznię Janowi Chrzcicielowi Biberstein- Starowieyskiemu, który posiadał już wcześniej dobra Tomice, Rudze, Wieprz, Roczyny, Gorzeń i wadowickie wójtostwo Mikołaj.
Metryka Józefińska z 1785 roku wykazuje, że Biberstein-Starowieyski posiadał w Choczni 50 mórg 186 i 2/6 sążni kwadratowych gruntów rolnych na który składały się: role uprawne, stawy (sprzedane później plebanowi) i pastwiska oraz 175 mórg 526 sążni kwadratowych lasów jodłowych. Posiadacze reszty gruntów poddawani byli z jego strony obciążeniom podatkowym w formie i wysokości zależnej od ich statusu społecznego (pańszczyzna, przede wszystkim w dobrach Rudze, obciążenia pieniężne lub rzeczowe). Jan Chrzciciel Biberstein-Starowieyski usiłował również wtrącać się w sprawy osobiste poddanych, przez wydawanie licencji na zawierane przez nich związki małżeńskie.

Od 1803 roku prawa własności Choczni przeszły na siostrzeńca Jana Biberstein- Starowieyskiego (po siostrze Mariannie), który nazywał się Wincenty Seweryn Ferrariusz Bobrowski herbu Jastrzębiec. Po trzydziestu trzech latach, w 1836 roku, prawa własności do Choczni przejęły jego dzieci: Marianna, po mężu Siemońska, Ignacy Maciej Bobrowski (z prawem patronatu nad parafią od 1836 roku) i Albina z mężem Tytusem Duninem z Głębowic (z prawem do patronatu nad parafią od 1850 do 1859 roku). 
Własność Marianny Siemońskiej posiadł około 1846 roku Anastazy Siemoński i podarował ją w 1850 roku swojej córce Natalii Sławińskiej z Siemońskich, która wkrótce zmarła.
W 1848 roku rozpoczął się w całej Galicji proces uwłaszczenia chłopów, który trwał około dziesięć lat. Po uwłaszczeniu trudno mówić o rzeczywistych właścicielach wsi Choczni, choć byli właściciele i ich spadkobiercy nadal zachowali pewne wpływy i przywileje, na przykład prawo patronatu nad choczeńską parafią oraz oczywiście posiadaną wcześniej w Choczni własność gruntową, jednak mniejszą niż w czasach sporządzania Metryki Józefińskiej. 
Według "Grundparzellen-Protocoll" z lat 1844-52 Bobrowscy z Rudz posiadali w Choczni niespełna 142 morgi gruntów rolnych i leśnych, co stanowiło 4,2 % wszystkich spisanych gruntów. Ten majątek dworski obejmował przede wszystkim lasy w w niwach: Od Lasu Górnica oraz Zarębkach i Morgach, a także dwie karczmy z przyległym terenem: w centralnej części wsi i przy granicy z Inwałdem, po północnej stronie gościńca Wadowice-Andrychów. Wyliczony roczny dochód z parcel dworskich miał wynosić 196 florenów.
Od 1859 do 1893 roku prawo patronatu nad parafią choczeńską posiadała wspomniana wyżej Albina Dunin z domu Bobrowska, a potem przeszły one na jej syna Stanisława Dunina (do 1903 roku). Według spisu statystycznego  z końca 1900 roku tenże Stanisław Dunin posiadał w Choczni nieco ponad 82 hektary i 41 arów, w tym 81.5 hektara lasów.
Tytus, Albina i Stanisław Duninowie reprezentują inną linię Duninów, niż rodzina o tym samym nazwisku (z dodatkiem Szpot), która przez długi czas posiadała majątek sołtysi w Choczni.
Po Stanisławie Duninie jego lasy i prawo patronatu przejęła żona Maria Dunin z Pruszyńskich, a następnie żywieccy Habsburgowie (od 1 lipca 1911 roku), hrabia Stefan Bobrowski z Andrychowa (od 1 sierpnia 1911 roku) i hrabia Adam Römer z Inwałdu.

piątek, 6 listopada 2015

Majątek sołtysi w Choczni

Majątek sołtysi jest typowy dla wsi lokowanych (zakładanych) na prawie niemieckim. Na podstawie tego prawa osoba dokonująca lokacji wsi otrzymywała od właściciela terenu, na którym wieś zakładano, większy od innych przydział ziemi na własność dziedziczną, a także dodatkowe przywileje, na przykład prawo do budowy młyna i karczmy. A ponieważ zasadźca (czyli dokonujący lokacji) zostawał też najczęściej sołtysem, to jego majątek nazywano majątkiem sołtysim.
Pierwsza konkretna wzmianka na temat majątku sołtysiego w Choczni pochodzi z 1550 roku, kiedy to król Zygmunt August (właściciel Choczni) pozwolił wykupić kasztelanowi połanieckiemu Janowi Komorowskiemu (1490-1566) miejscowe sołectwo "z rąk teraźniejszego posiadacza". Ponieważ Jan Komorowski był jednocześnie starostą barwałdzkim, z Chocznią w składzie, to czerpał z niej dochody zarówno z tytułu dzierżawy starostwa (w postaci podatków/robocizn), jak i majątku prywatnego w Choczni (majątku sołtysiego), który dzierżyć miał tak długo "dopóki pieniężna suma, którą na wykupno prawnie wydał, jemu lub spadkobiercom jego nie zostanie zwrócona".
Natomiast 16 sierpnia 1582 roku, król Stefan Batory nadał majątek sołtysi z wszelkimi przywilejami Grzegorzowi Szczurowi (Scurzykowi), żołnierzowi piechoty wybranieckiej, za zasługi w czasie walk pod Pskowem, w trakcie wojny polsko-rosyjskiej. Odtąd majątek ten nazywano również wybranieckim.
W 1631 roku, po śmierci Jana Szczura, miał nastąpić wykup sołectwa z rąk bezprawnych posiadaczy przez podkomorzego królewskiego Krzysztofa Krauszowskiego. Do intromisji, czyli legalnego wejścia w posiadanie jednak nie doszło.
Dwa lata później, w 1633 roku, król Władysław IV potwierdził prawa do majątku sołtysiego rodzinie Szczurów (Adamowi i jego  żonie Ewie) oraz do wszelkich przywilejów z tym związanych (między innymi prawa do wyrębu w lasach, warzenia piwa i gorzałki, prowadzenia młyna, stawów, swobodnego przejazdu po sól do Wieliczki,  zwolnienia z wszelkich robót i czynszów), wobec kwestionowania tych praw przez starostę barwałdzkiego Krzysztofa Komorowskiego (LINK).
Formalnie w rękach potomków Grzegorza Szczura majątek sołtysi pozostawał do 11 grudnia 1703 roku (czyli przez 121 lat), kiedy to król August II w Jaworowie wyraził zgodę na przelanie prawa do sołtystwa przez Tomasza Szczura (Scurzyka) na rzecz Marcina i Rozalii Górskich/Gurskich herbu Bajbuza.
Ale status własnościowy tego majątku w drugiej połowie XVII wieku i na początku XVIII wieku nie jest do końca jasny.
Mianowicie w 1665 roku nadanie królewskie sołtystwa w Choczni, do którego prawa posiadał sołtys Szczur, uzyskał szlachcic Wojciech Jezierski. Ta informacja znajduje potwierdzenie w "Herbarzu polskim" Bonieckiego, w którym zapisano, że w 1692 roku majątek sołtysi w Choczni "trzymał" Wojciech Gołąbek z Jeziora herbu Prus, podwojewodzi zatorsko-oświęcimski.
Tymczasem w choczeńskich księgach metrykalnych z tego okresu, brak jakichkolwiek wzmianek o Gurskich/Bajbuzach, czy Jezierskich, Gołębiami lub Gołębikami są nazywani choczeńscy młynarze Widrowie/Wydrowie, a jako właściciele sołtystwa figuruje rodzina ... Płazów/Sołtyskiewiczów
Nazwisko Płaza pojawia się w metrykach kościelnych już w 1654 roku, czyli w momencie, gdy ksiądz proboszcz Kacper Sosin zaczynał je prowadzić. Prawdopodobnie w Choczni w drugiej połowie XVII wieku i na początku XVIII zamieszkiwały dwie linie rodziny Płaza, lub dwie niezależne rodziny o tym samym nazwisku. Rodzina Płazów/Sołtyskiewiczów była związana z sołtystwem- tu przykładem jest szlachetnie urodzony Stanisław Płaza vulgo Sołtyskiewicz, który z żoną Agnieszką miał w Choczni dzieci od 1708 do 1716 roku. Inni Płazowie, zapisywani też jako Wywijacz, byli właścicielami roli w dolnej Choczni, w sąsiedztwie Ramendów.
Być może szlachetnie urodzeni Płazowie/Sołtyskiewicze administrowali jedynie sołtystwem w imieniu najpierw Wojciecha Jezierskiego (Gołąbka), a potem rodziny Górskich/Bajbuzów. A formalne prawa Szczurów pozostawały tylko na papierze, by zostać oficjalnie unormowane na ich niekorzyść w 1703 roku.
W 1725 roku jako administrator majątku sołtysiego w Choczni pojawia się Franciszek Malinowski, wcześniej pełniący taką  samą funkcje w majątku Mikołaj w Wadowicach, a pod koniec lat dwudziestych XVIII wieku własność sołtystwa przechodzi na rodzinę Majeranowskich/Mayeronowskich. Po raz pierwszy przedstawiciel tego rodu notowany jest w Choczni  w 1729 roku. To Antoni Majeranowski, którego córka Rozalia wyszła za mąż za Stanisława Michała Szpota Dunina. Nie wiadomo, czy majątek sołtysi przeszedł na jego córkę w 1771 roku, kiedy Mayeronowski zmarł w wieku 90 lat, czy stało się to już przed jego śmiercią
W każdym razie wraz z przejęciem sołtystwa przez Stanisława Michała i Rozalię Dunin rozpoczął się długi okres, w czasie którego choczeński majątek sołtysi należał do rodziny Duninów, określanych też niekiedy jako właściciele całej Choczni, co mija się z prawdą. 
W 1785 roku, przy okazji sporządzania Metryki Józefińskiej, pierwszego katastru gruntowego Choczni, jako właściciele sołtystwa figurowali nadal Stanisław i Rozalia Duninowie. Majątek sołtysi obejmował wówczas zaledwie nieco ponad 4% powierzchni wsi. To 127 morgów i 1551,5 sążni kwadratowych gruntów rolnych, na które składały się: grunty orne (68%), stawy (7%), ogrody (1%) i pastwiska (24%) oraz 24 morgi i 785 sążni lasów. Przebieg granic majątku sołtysiego opisany był w następujący sposób:

„Na wschód grunta sołtysie oddziela od gruntów zawadzkich droga goralska, na południe lasy starościńskie, dalej miedza dzieląca grunta gromadzkie od sołtysich, przecina rzekę i dochodzi do drogi inwałdzkiej, na zachód ta sama droga dzieli grunta sołtysie od gruntów inwałdzkich, na północ granicę stanowi droga prowadząca do rzeki, po drugiej stronie rzeki - miedza, dalej grobla, potem las sołtysi aż po drogę ponikiewską, gdzie był początek odgraniczenia.” 

W obrębie majątku sołtysiego zamieszkiwało 9 rodzin poddanych sołtysich w 9 chałupach.  Po Stanisławie i Rozalii Duninach majątek sołtysi dziedziczył ich syn burgrabia krakowski Józef Szpot Dunin, a potem po jego śmierci w 1817 roku synowie ze związku z Justyną z Roemerów:  Antoni Piotr Hipolit Szpot Dunin  ze Skrzynna (zapisywany najczęściej jako Piotr) i Michał Napoleon Szpot Dunin oraz córka Karolina, od 1820 roku żona Jana Nepomucena Wojciechowskiego.  
Ponieważ Duninowie równocześnie byli właścicielami innym majątków (Lgota, Witanowice), to nie zamieszkiwali wyłącznie we dworze w Choczni. Z tego okresu znane jest kilka nazwisk poddanych sołtysich: Michalik, Hanusiak, Drapa, Gazda i Bielański. W 1852 roku Piotr Dunin potwierdzał prawidłowość sporządzenia drugiego katastru gruntowego Choczni.
Według tego spisu zawartego w "Grundparzellen-Protocoll" Piotr Dunin posiadał grunty rolne i leśne w trzech choczeńskich niwach: Sołtysiej (o powierzchni niespełna 147 mórg), Za Sołtysią (ponad 41 mórg) oraz Zakościelnej południowej (ponad 3 morgi). Ogółem jego własność gruntowa wynosiła ponad 191 mórg, co stanowiło 5,7 % wszystkich choczeńskich gruntów rolnych i leśnych. Piotr Dunin był wtedy największym posiadaczem gruntów w Choczni, a jego parcele według wyliczeń "ocenicieli" miały przynosić roczny dochód ponad 514 florenów.
Po jego śmierci (1870) majątek sołtysi w Choczni był dzierżawiony przez Karla Emila Matzurke, pochodzącego spod Bielska. W Choczni urodził się jego syn Karl Wenzel (z małżeństwa z Cathariną Rolenz). W 1879 roku zmarł inny współwłaściciel/dzierżawca sołtystwa- Karol Wojciechowski, syn Jana i Karoliny Dunin, a mąż Marii z Czaplickich i majątek sołtysi został wystawiony do ponownej dzierżawy.
Według ogłoszenia zamieszczanego w ówczesnej prasie obejmował wtedy mniejszy obszar, niż w 1852 roku, bo 150 mórg gruntu, w tym ponad 120 jochów (mórg) pól uprawnych, 1,5 jochu łąk, 3/4 jochu ogrodu, 23 jochów pastwisk, 3/4 jochu parceli budowlanej i ponad 5 jochów przypadających na drogi. Chętni do dzierżawy mieli zgłaszać się do Jana Górkiewicza w Witanowicach Dolnych, powiązanego rodzinnie z Duninami poprzez swoją żonę Olimpię Kowalewską, pasierbicę Piotra Dunina, czyli córkę jego żony Anieli z Wilkoszewskich z pierwszego małżeństwa.
Ostatnim właścicielem majątku sołtysiego był Adolf Bichterle, były porucznik armii austriackiej, pochodzący z Bielska. Od listopada 1891 roku pełnił funkcję wiceprzewodniczącego choczeńskiego kółka rolniczego, gdzie wygłaszał pogadanki i prowadził szkolenia dla rolników odnośnie nowoczesnej uprawy roli.
Spis statystyczny z 31 grudnia 1900 roku wykazał w majątku sołtysim 1 dom z trzynastoma mieszkańcami.
Adolf Bichterle jako właściciel majątku sołtysiego w Choczni podawany jest jeszcze w 1902 roku, potem majątek ten rozparcelował i sprzedał. Część z karczmą i stawkami zakupił chocznianin Franciszek Kręcioch, reszta trafiła pomiędzy chłopów z Choczni i dalszych okolic (na przykład spod Krakowa).

środa, 4 listopada 2015

Józef Turała - autor "Kroniki Wsi Chocznia"

Józef Turała urodził się 15 marca 1905 roku w Choczni, jako syn murarza i rolnika Jana Turały oraz Julii z domu Cap. 
W latach 1911-1917 uczęszczał do choczeńskiej szkoły podstawowej, a następnie do gimnazjum w Wadowicach.  Od 3 klasy szkoły podstawowej służył jako ministrant, potem działał również w harcerstwie. W 1925 roku ukończył ośmioletnie gimnazjum w Wadowicach, a w styczniu 1926 roku zdał w Wadowicach egzamin maturalny. Po maturze został studentem Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie przez poprzednie pół roku studiował jako wolny słuchacz. Należał do zarządu Akademickiego Koła Wadowiczan i Korporacji Studentów Wyższego Studjum Handlowego „Gildia”, której przewodniczył przez dwa lata od 1928 roku. 
W czasie studiów często odwiedzał Chocznię, wygłaszał odczyty w Domu Katolickim, uczestniczył w przedstawieniach teatralnych i rozpoczętej w czasach gimnazjalnych działalności w choczeńskich stowarzyszeniach młodzieży. 
W lipcu 1929 roku, jeszcze przed formalnym ukończeniem studiów, rozpoczął pracę  w Komunalnej Kasie Oszczędności w Krakowie i pracował tam do 1945 roku, do uzyskania stanowiska naczelnika wydziału prawno-hipotecznego.  
W 1933 roku ożenił się ze Stanisławą Kamieńską, z którą miał trójkę dzieci. W 1935 roku ukończył budowę domu na Osiedlu Oficerskim w Krakowie. 
W czasie wojny działał w konspiracji, był aresztowany i przez pewien czas przebywał  więzieniu na Montelupich oraz w obozie w Płaszowie. 
W lutym 1945 roku na polecenie władz został skierowany do organizowanego Okręgowego Urzędu Likwidacyjnego, w którym został naczelnikiem. Od 1946 roku pracował w Spółdzielni Pracy „Garbarz”, początkowo jako kierownik administracyjno- finansowy, a następnie prezes. Przy okazji zdobył tez dokument czeladnika garbarskiego. Od 1960 roku przez dwa lata sprawował funkcję prezesa Spółdzielni Pracy „Białoskórnik”. W tym czasie społecznie pracował również w ZBoWiD, komitetach rodzicielskich krakowskich liceów, do których uczęszczały jego dzieci oraz w komisjach rekrutacyjnych do szkół średnich i na wyższe studia. Karierę zawodową kontynuował w Zakładzie Konstrukcji Stalowych w Krakowie (jako dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych), Spółdzielni „Metalowcy” (jako kierownik) oraz w Zrzeszeniu Właścicieli Nieruchomości na stanowisku dyrektora. 
W 1970 roku przeszedł na emeryturę, po przeszło czterdziestu latach pracy. Za pozytywną pracę zawodową został odznaczony Medalem 10-lecia Polski Ludowej (w 1955 roku) i Odznaką Zasłużonego Działacza Ruchu Spółdzielczego (w 1956 roku). 
W 1974 roku wygłosił mowę pogrzebową nad grobem choczeńskiego działacza ludowego Józefa Putka. Rok później był współorganizatorem Zjazdu Inteligencji Ludowej w Choczni. W tym samym 1975 roku rozpoczął spisywanie dwutomowej „Kroniki Wsi Chocznia”, obejmującej lata od 1860 do 1980, którą w 1984 roku przekazał parafii Chocznia. To nieocenione źródło informacji o biografiach chocznian i najważniejszych wydarzeniach z dziejów Choczni, oparte przed wszystkim na wiedzy przekazywanej ustnie- wspomnieniach autora, jego rodziny i znajomych. 
Józef Turała  zmarł 17 marca 1989 roku i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. 

poniedziałek, 2 listopada 2015

Choczeńska kronika wypadków - część V

"Głos Ziemii Żywieckiej" z 19 czerwca 1930 roku donosił:

"W Wadowicach, jak w Ameryce. 
Jadący motocyklem Maciej Wodziński i Tadeusz Liszko z Wadowic najechali w ul. Mickiewicza w Wadowicach na jednokonną furmankę,- powożoną przez 13 -letniego Franciszka Guzdka z Choczni.
Wskutek upadku Wodziński i Liszko doznali ciężkich obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych i w stanie beznadziejnym przewiezieni. zostali do szpitala w Wadowicach.
Przyczyną wypadku było nieprzepisowa i nieostrożna jazda motocyklistów."

"Gość Niedzielny" z 1932 roku (numer 30) informował:

"Piorun spowodował 3 śmiertelne wypadki. 
W czasie burzy należy antenę radiowego aparatu uziemić. Przepisu tego nie należy lekceważyć. Świadczy o tem wypadek, jaki wydarzył się w czasie ostatnich burz w Choczni kolo Wadowic. Tamtejszy nauczyciel Talaga wraz z 14-letnią swoją córka słuchał przy otwartym oknie audycyj radiowych. Nagle uderzył piorun w dom. Nauczyciel i córka zostali na miejscu zabici. Sąsiedzi zajęli się osobami, zakopali je w ziemie w nadziei, że uda się porażonych piorunem przywołać do życia. Kiedy żona nauczyciela dowiedziała się o bezskuteczności zabiegów i spostrzegła, że dom zajął się od pioruna, serce jej nie wytrzymało tyle ciosów i padła martwa na ziemię. "

Ostatnie zdanie tej notatki nie jest prawdziwe, ponieważ żona nauczyciela- Bronisława Talaga zmarła w rzeczywistości 25 lat później. Opisane wyżej tragiczne wydarzenie z udziałem Wincentego Talagi i jego córki miało miejsce 13 lipca 1932 roku.


Część I kroniki wypadków- LINK

Część II kroniki wypadków- LINK

Część III kroniki wypadków- LINK

Część IV kroniki wypadków- LINK