poniedziałek, 29 stycznia 2018

Słownik wyrazów i zwrotów w Choczni używanych- "M"

macherzyna- świński pęcherz służący jako pojemnik na tytoń
maj/moj- mniszek lekarski, mlecz
Majcher- Melchior
Majenie/mojenie- przystrajanie domów zielonymi gałązkami w Zielone Świątki
makiełki – kluski z makiem
malta – zaprawa murarska; błoto
małdr- dawna miara objętości np. zboża, około 5000 litrów
martacha – ten który coś zdeptał lub stratował
martasić,/zmartasić– zbrudzić coś, spaprać; zmiętosić
masa- bateria
maścić – dodawać tłuszcz do potraw; dawać do koloru w grze w karty
maśnicka/maśniczka – maślnica, maselnica, urządzenie do wyrobu masła
maźnica- naczynie do przechowywania smoły
mecyje – coś nadzwyczajnego, specjał, frykas
medyk – frant, cwaniak, spryciarz
meszty – tekstylne obuwie z giętkimi podeszwami, tenisówki
miarka – naczynie drewniane z rączką, używane do odmierzania i sypania zboża (miarka żyta to około 8 litrów)
mieć kręćka- być pozbawiony rozumu, zwariować
mierzwa – zagrabiona słoma
mietlorz – ludowy taniec podobny do polki, czasem tańczony z rekwizytem (miotłą)
międlica- drewniane urządzenie do obróbki łodyg lnu przez ich gniecenie, czyli międlenie
mimry- pomyje; wymieszane jedzenie; mimry z mamrami przenośny odpowiednik grochu z kapustą
miśkować – kastrować zwierzęta; niewprawnie kroić coś nożem (np. bochenek chleba)
młaka – podmokła łąka, bagno
młócek/młocek- młócący zboże
mocuk- jajko w twardej skorupie, zwycięzca wielkanocnego zderzania się pisankami; też siłacz, mocarz
mondel, mondele – mendel, mendle
morcinek - wolnostojący piecyk żelazny, koza
morówka – wysypka; plamy opadowe u trupa
mrowca- mrówka
mroziaty- w drobny wzorek np. sweter
muca – gęba, twarz (np. w powiedzeniu „lej po mucy – niek sie ucy”); pysk zwierzęcia
muldać – cmoktać głośno, ssać coś
mutusia – maciora, samica świni domowej
myrduś – siusiak
mysiory- myszy

piątek, 26 stycznia 2018

Szkody wojenne 1939-1945

Wiosną 1945 roku przystąpiono do dokumentowania i rejestracji szkód wojennych poniesionych przez mieszkańców Choczni i organizacje/instytucje działające na jej terenie.
Faktycznego spisywania i badania szkód w Choczni dokonywał komisarz spisowy, kierujący się wytycznymi Biura Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów.
Czynności z tym związane były przeprowadzane w dwóch etapach:
  • najpierw szkody wojenne były badane, poświadczane i spisywane na specjalnych ponumerowanych kwestionariuszach,
  • a następnie ustalano wysokość rzeczywistych strat według wartości nabywczej złotego w dniu 1 września 1939 roku i rejestrowano je na kolejnym formularzu.
Przykładowy kwestionariusz pierwszego etapu spisu szkód wyglądał tak:



Kwestionariusz oprócz danych osoby poszkodowanej (imię, nazwisko, data urodzenia, adres przed- i powojenny, wykonywany zawód) zawierał również dane osób poświadczających szkody oraz opis tychże szkód (niematerialnych i materialnych) poniesionych w latach 1939-1945.
Wartość poniesionych szkód rejestrowano po ich podliczeniu na kolejnym formularzu:



W archiwach państwowych zachowały się datowane na listopad 1945 roku 552 dwustronne dokumenty z wyliczonymi szkodami wojennymi dla 547 mieszkańców Choczni oraz: Kółka Rolniczego, Spółdzielni Mleczarskiej, Koła Łowieckiego, Kasy Stefczyka i plebani.
W kilku przypadkach - osób przebywających za granicą i nieletnich- w imieniu poszkodowanych występowali pełnomocnicy.
Na ich podstawie sumaryczne niematerialne szkody wojenne w Choczni obliczyć można na kwotę 1.237.117 złotych. Dodatkowo należne z tego tytułu renty wynoszą 9.267 złotych.
Do szkód niematerialnych zaliczono:
  • upośledzenie fizyczne wykazane u 83 osób na łączną kwotę 286.790 zł + renty w wysokości 3.947 zł,
  • upośledzenie umysłowe wykazane u 6 osób na łączną kwotę 7.345 zł + renty w wysokości 320 zł,
  • utratę życia żywiciela wykazaną u 59 osób na łączną kwotę 629.422 zł + renty w wysokości 3.630 zł,
  • szkody moralne wykazane u 37 osób na łączną kwotę 313.560 zł + renty w wysokości 1.370 zł.
Wyliczone wysokości szkód niematerialnych budzą duże wątpliwości. Szczególnie chodzi tu o szkody powstałe w wyniku utraty życia żywiciela, gdzie ludzkie życie wyceniono u jednych na 100 złotych, a u innych na 120.000 złotych. Zwraca uwagę również niewielka ilość osób deklarujących szkody moralne, a także ich wycena o rozpiętości od 300 do 40.000 złotych.
Według tych kartotek największe straty niematerialne ponieśli w Choczni:
  • Jan Szczerbowski z tytułu upośledzenia fizycznego,
  • Wojciech Stuglik z tytułu upośledzenia umysłowego,
  • Wiktoria Kryjak z tytułu utraty żywiciela,
  • Józef Wawro z tytułu szkód moralnych.
Natomiast wysokość materialnych szkód wojennych w Choczni wynosi według kartotek 7.325.614 złotych.
Obejmuje:
  • szkody dotyczące budynków w 406 przypadkach na łączną kwotę 1.476.242 złote,
  • szkody w inwentarzu martwym w 386 przypadkach na łączną kwotę 199.477 złotych,
  • szkody w inwentarzu żywym w 474 przypadkach na łączną kwotę 341.927 złotych,
  • szkody w ziemiopłodach i paszach w 473 przypadkach na łączną kwotę 397.237 złotych,
  • szkody w różnych produkcjach w 243 przypadkach na łączną kwotę 151.296 złotych,
  • szkody w melioracjach i drzewostanie w 391 przypadkach na łączną kwotę 275.644 złote,
  • szkody w zakładach rzemieślniczych w 74 przypadkach na łączną kwotę 66.570 złotych,
  • szkody w sklepach w 18 przypadkach na łączną kwotę 163.431 złotych,
  • szkody w przemyśle wiejskim w 11 przypadkach na łączną kwotę 28.055 złotych,
  • szkody w instytucjach kredytowych w 2 przypadkach na łączną kwotę 281.850 złotych,
  • szkody u w osób wolnych zawodów na łączną kwotę 27.250 złotych,
  • szkody w gospodarstwie domowym w 439 przypadkach na łączną kwotę 484.570 złotych,
  • szkody z tytułu wysiedlenia w 472 przypadkach na łączną kwotę 2.067.073 złotych,
  • szkody z tytułu zniszczenia/konfiskaty/rabunku przedmiotów oraz papierów wartościowych w 105 przypadkach na łączną kwotę 101.543 złote,
  • szkody z tytułu niewypłacenia należnych sum w 45 przypadkach na łączną kwotę 296.144 złote,
  • szkody z tytułu niedostatecznego wynagrodzenia za pracę w 211 przypadkach na łączną kwotę 827.375 złotych,
  • szkody z tytułu przymusowego wykorzystania innych praw w 1 przypadku na kwotę 2.170 złotych,
  • szkody z tytułu bezprawnego pozbawienia wolności w 11 przypadkach na łączną kwotę 124.375 złotych,
  • szkody z tytułu kontrybucji i grzywien w 4 przypadkach na łączną kwotę 1.002 złotych,
  • szkody inne w 3 przypadkach na łączną kwotę 12.363 złote.
Największe szkody w tej części kwestionariusza wynikały więc z tytułu wysiedlenia, szkód dotyczących budynków i szkód wynikających z niedostatecznego wynagrodzenia za pracę.
Największe straty materialne w poszczególnych kategoriach szkód ponieśli:
  • Ludwik Porębski (budynki),
  • Ludwik Porębski (inwentarz martwy),
  • Kacper Garżel (inwentarz żywy),
  • plebania (ziemiopłody i pasze),
  • Józef Woźniak (różne produkty),
  • Stanisław Dębak (melioracje i drzewostan),
  • Stanisław Turała (zakłady rzemieślnicze),
  • Spółdzielnia Mleczarska (sklepy),
  • Antoni Widlarz (przemysł wiejski),
  • Kasa Stefczyka (instytucje kredytowe),
  • Józef Putek (wolne zawody),
  • Józef Putek (gospodarstwo domowe),
  • Jan Szczerbowski (wysiedlenie),
  • Aniela Płonka (przedmioty i papiery wartościowe),
  • Tomasz Widlarz (niewypłacenie należnych sum),
  • Irena Palewicz (niedostateczne wynagrodzenie),
  • Józef Putek (przymusowe wykorzystanie innych praw),
  • Józef Putek (pozbawienie wolności),
  • Jan Fujawa (kontrybucje, konfiskaty),
  • Spółka Łowiecka (różne).
Na podstawie zaprezentowanych dokumentów ogólna suma szkód wojennych dla Choczni wynosi 8.562.731 złotych.
Za tę kwotę we wrześniu 1939 roku można było nabyć 1445 kilogramów złota.

Zestawienie najbardziej poszkodowanych i lista wszystkich poszkodowanych zostaną opublikowane w przyszłym tygodniu.

wtorek, 23 stycznia 2018

Spółdzielnia Mleczarska w Choczni w świetle dokumentów niemieckich

Po nastaniu okupacji niemieckiej Główny Urząd Powierniczy (Haupttreuhandstelle- HTO) przystąpił do systematycznej konfiskaty majątku należącego do Polaków na ziemiach wcielonych bezpośrednio do Rzeszy Niemieckiej.
Przedmiotem zainteresowania HTO stała się również Spółdzielnia Mleczarska w Choczni.
27 kwietnia 1940 roku urzędnicy HTO z Katowic dokonali rekonesansu na miejscu w Choczni, a następnie sporządzili raport/sprawozdanie, w którym znalazły się interesujące dane na temat choczeńskiej mleczarni. To sprawozdanie jest o tyle ciekawe, że nie zachowały się przedwojenne akta polskie, z których można by zaczerpnąć podobne informacje.
Spółdzielnia Mleczarska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (Molkereigenossenschaft eGmbH) w Choczni została założona w 1930 roku i tego samo roku rozpoczęła swoją działalność. W momencie sporządzania raportu liczyła 466 członków, którzy posiadali 501 udziałów, o wartości 15 złotych (7,5 reichsmarek) od krowy.
W zarządzie SM zasiadali wówczas:
  • Władysław Świętek (przewodniczący),
  • Tomasz Szczur (skarbnik),
  • Józef Piegza.
W marcu 1940 roku do mleczarni dostarczono 17066 litrów mleka od 120 dostawców. Dostawy mleka systematycznie spadały z miesiąca na miesiąc. Dla porównania w 1939 roku 204 dostawców dostarczyło aż 29480 litrów mleka. Autorzy raportu tłumaczyli ten spadek zwiększonym indywidualnym obrotem mlekiem i masłem oraz brakiem dostępu do wydajnych pasz dla krów.
Codzienna dostawa około 600 litrów mleka była w całości przerabiana na masło, a odtłuszczone pozostałości zwracano rolnikom. Wyprodukowane masło przeznaczano dla potrzeb lokalnego rynku wadowickiego.
Masło wytwarzano za pomocą urządzeń ręcznych, czyli niewymagających napędu siłowego. Niemcy ocenili je jako prymitywne, ale dobrze zachowane i utrzymywane. Teoretyczne możliwości przerobu mleka na masło wynosiły 8000 litrów dziennie.
Spółdzielnie posiadała 4 zlewnie- oprócz Choczni także w Zawadce, Tomicach i Wilamowicach. Zatrudniała na stałe tylko trzy osoby: fachowego kierownika i dwóch robotników fizycznych. Prowadzeniem księgowości zajmował się członek zarządu Tomasz Szczur.
Mleczarnia działała w pomieszczeniu przy Domu Ludowym (dawnym Sokole) rozbudowanym w 1936 roku. Oprócz pomieszczenia do odbioru i przeróbki mleka znajdowało się tam też laboratorium i biuro. Na jej wyposażeniu znajdowały się między innymi kadzie na mleko, beczki na masło, wanny, wirówki, chłodziarki i sprzęt laboratoryjny o łącznej wartości wycenionej na ponad 656 reichsmarek (na koniec 1940 roku).
Spółdzielnia posiadała również niewielki budynek w Tomicach, w którym znajdowała się zlewnia.
Ogólny stan spółdzielni oceniono jako dobry.
Na koniec 1939 roku aktywa spółdzielni (27.949,03 złotych) były zbilansowane z pasywami.
Do aktywów zaliczały się między innymi papiery wartościowe na kwotę 200 złotych oraz akcje o wartości 110 złotych. W pasywa wchodziły przede wszystkim fundusz zapasowy i amortyzacja, a także kredyt bankowy w wysokości 2300 złotych.
Dłużnicy byli winni spółdzielni 765,86 RM – najwięcej, bo 266,40 RM armia niemiecka, 174,93 RM Franciszek Brońka (kierownik) i po 100 RM obrona przeciwlotnicza  oraz Józef Piegza (członek zarządu).
Ostatecznie Urząd Powierniczy przekazał choczeńską mleczarnię pod zarząd komisaryczny, na którego czele stał dr Huettner z Wrocławia.
Do 15 października 1944 roku nie została nikomu sprzedana, o czym świadczy ostatnie zachowane pismo z tą właśnie datą.
Podporządkowano ją mleczarni w Wieprzu, podobnie jak spółdzielnie mleczarskie z Frydrychowic, Inwałdu, Mucharza, Bachowic i Gierałtowic.



poniedziałek, 22 stycznia 2018

Słownik wyrazów i zwrotów w Choczni używanych- "L" i "Ł"

lankor - żal
lankorny - rozżalony
latosi- tegoroczny
legnońć (se) – położyć się
lejbik- kamizelka do pasa
lejbuś- bumelant, leń
lekciejsy- lżejszy
lepiec- samoprzylepny plaster, opatrunek
liboska- stara odmiana śliwy
liganckie – eleganckie
liska/liszka- lis; grzyb kurka, pieprznik jadalny
lniorz- rolnik uprawiający len
łabinka- długi kij lub krótka tyczka
łamuzgać sie – wdzięczyć się do kogoś
łaska- łasica; gronostaj
ława/ławka- most/kładka, mostek
łeboń – chłopiec, malec
łoński rok- poprzedni rok
łor- prostak
łoskrocać sie – panoszyć się
łostoń- zostań
łostuszka/łochtuszka- gruba chusta kobieca dużych rozmiarów, płachta, okrywająca nie tylko głowę, ale i całe ciało
łotać – bić, uderzać, grzmocić, walić (np. łotnońć się – uderzyć się)
łydka – (mała) łódka
łymać – wypróżniać się

piątek, 19 stycznia 2018

Jan Widlarz - nauczyciel i c.k. inspektor szkolny

Jan Widlarz urodził się w dolnej części wsi Chocznia pod Wadowicami 12 stycznia 1858 roku, jako syn rolnika Antoniego Widlarza i jego drugiej żony Joanny z domu Pieczarka[1].
Po ukończeniu szkoły ludowej w Choczni, kierowanej przez Antoniego Gajdę[2], kosztem wielu wyrzeczeń własnych i jego rodziców kontynuował dalszą naukę. W 1874 roku jego nazwisko można znaleźć wśród uczniów krakowskiego męskiego seminarium nauczycielskiego[3].
Rok później ukończył kurs I ze stopniem pierwszym[4], a po kolejnych dwóch latach edukacji zdał egzamin dojrzałości ze wszystkich przedmiotów, uprawniający go do podjęcia pracy w szkole ludowej w charakterze zastępcy nauczyciela.
Pracę w zawodzie nauczycielskim, traktowaną wówczas jako służba, rozpoczął od 1 września 1877. Początkowo znalazł zatrudnienie w Andrychowie, jako nauczyciel młodszy/praktykant w tamtejszej szkole 4-klasowej (1877-1879)[5]. Po okresie dwuletniej pracy musiał zdać kolejny egzamin przed komisją ministerialną, ponieważ w kolejnym miejscu pracy- w 4-klasowej szkole w Oświęcimiu, wykazywany jest już jako nauczyciel prowadzący (1879-1880)[6].
W lutym 1880 roku uczestniczył w zgromadzeniu wadowickiego oddziału Towarzystwa Pedagogicznego, na którym wygłosił odczyt na temat „Historyi naturalnej na 3cią i 4tą klasę” oraz „O telegrafie”[7].
Kolejne miejsca pracy Jana Widlarza odczytać można z galicyjskich szematyzmów. To szkoła 3-klasowa w Lanckoronie (1880-1882)[8] i szkoła w Lipniku koło Białej (od roku szkolnego 1882-1883). W Lipniku trafił początkowo pod opiekę kierującego tamtejszą szkołą Seweryna Udzieli, znanego etnografa i badacza kultury ludowej Małopolski. W 1885 roku Jan Widlarz przejął po nim kierownictwo szkoły w Lipniku i pracował na tym stanowisku przez kolejne 11 lat[9].
W tym czasie był również członkiem Rady Szkolnej Okręgowej w Białej[10], radnym gminnym w Lipniku, członkiem: komisji lustracyjnej na zjeździe Towarzystwa Pedagogicznego w Złoczowie (1889)[11] oraz dyrekcji stowarzyszenia „Dom robotniczy w Białej” (1893)[12].
 W sierpniu 1895 roku poinformował w korespondencji do „Gwiazdki Cieszyńskiej” o przyjęciu przez niego do budynku szkoły czytelni ludowej, zorganizowanej przez Towarzystwo Oświaty Ludowej z Krakowa, która stanowiła pierwszy wyraźny przyczółek polskiego życia narodowego w Lipniku[13]. W październiku następnego roku został usunięty ze stanowiska przez radę gminną, pod oficjalnym zarzutem polonizowania dzieci, przez uczenie ich tańca krakowiaka. W rzeczywistości władze gminne zdominowane przez Niemców zemściły się na nim za wyżej wymienione przyjęcie do szkoły czytelni ludowej i jego propolskie poglądy[14]. Afera z czytelnią i Widlarzem odbiła się szerokim echem w Galicji. Gazety we Lwowie rozpisywały się o germanizacji dzieci polskich w galicyjskim Lipniku[15]. Jednocześnie podkreślały zalety Widlarza, jako „wybornego nauczyciela, sumiennie, obowiązkowo i skutecznie pełniącego swą służbę”[16] i gromiły starostę bialskiego za publiczną groźbę pod adresem Widlarza, gdyby ten „nie wyrzekł się polskich zapatrywań i nie przestał być Polakiem”[17]. Natomiast bialski „Blatt” i prasa wiedeńska oskarżały Widlarza o polonofilstwo, niechęć do Niemców i wyrażały radość z jego odwołania[18].
Po odejściu z Lipnika Jan Widlarz objął korzystniejszą finansowo posadę[19] w szkole w Grzegórzkach[20], uzupełniając jednocześnie wykształcenie na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie studiował w roku akademickim 1897/98[21].
Od 1 lipca 1902 roku stanowisko inspektora szkolnego w Krośnie[22] (najpierw prowizorycznego, a od 1905 roku stałego 9 rangi[23]), gdzie wchodził też w skład miejscowej rady powiatowej, przewodniczył Oddziałowi Towarzystwa Pedagogicznego[24], był zastępca członka zarządu „Towarzystwa Spożywczego”[25] i kierował bezpłatnymi kursami nauki dla dorosłych analfabetów[26]. Zaraz po objęciu stanowiska w Krośnie zwrócił się do nauczycielstwa o „pracę dla dobra ludu i w zgodzie z nim”, zażądał również stanowczo, aby ze szkół „ustąpiły kary cielesne”[27]. Początkowo entuzjastyczne przyjęcie Widlarza w Krośnie przez jego podwładnych stopniowo ulegało zmianie.
Widlarz rządził w Krośnie twardą ręką i tępił wszelkie próby angażowania się nauczycieli w sprawy związkowe i polityczne, szczególnie po stronie ruchu ludowego[28]. To postępowanie nie mogło podobać się zaangażowanym politycznie ludowcom. Skargi na inspektora zaczęły pojawiać się na łamach „Szkolnictwa”, organu nauczycieli ludowych, a jego działania podjęte w stosunku do wiecujących nauczycieli były przedmiotem interpelacji poselskiej Jana Stapińskiego z PSL do c.k. Rządu Galicji z września 1907 roku[29].
Pretensje do Widlarza miały niekiedy nawet dość kuriozalny z dzisiejszego punktu widzenia charakter, gdy kwestionowano organizowanie przez niego publicznych przedstawień teatralnych z udziałem młodzieży obojga płci, w czym widziano zgubne oddziaływanie na wychowanie młodych ludzi[30].
Z drugiej strony był przychylnie ustosunkowany do miejscowej „Okręgowej Samopomocy nauczycielskiej”, organizacji wspierającej szkoły w zakupach zeszytów i innych przyborów szkolnych[31].
Gdy w 1908 roku Widlarz ubiegał się o stanowisko inspektora w Żywcu, nastawieni bardziej lewicowo nauczyciele przestrzegali przed tym „inspektorem-policyantem”, „niemożliwym, przez niskie, pełne pogardy w ludzi postępowanie”, żądając wyboru kandydata, który będzie „pełen taktu i miłości do ludu”[32]. Zwolennicy innych opcji spodziewali się natomiast, że Widlarz jako kandydat „sprytny i wyrachowany” poradzi sobie z miejscową kliką szkolną, która sprzeniewierzyła kwotę 10.000 koron[33].
Starania Jana Widlarza o posadę w Żywcu zakończyły się sukcesem i od 1 maja 1909 roku  rozpoczął pracę inspektora szkolnego w Żywcu oraz równocześnie członka- wiceprzewodniczącego komisji egzaminacyjnej dla nauczycieli i członka Wydziału Wykonawczego Rady Szkolnej Okręgowej[34]. W terenie mu podlegającym zastał 46 szkół ze 125 zatrudnionymi nauczycielami[35]. Na samym początku urzędowania stanął przed koniecznością uporządkowania wymienionej wyżej sprawy defraudacji swojego poprzednika na stanowisku inspektora szkolnego, z czego wywiązał się pozytywnie.
Kontynuował swoją rolę z Krosna „człowieka silnej ręki”[36], który zwalczał przejawy zaangażowania nauczycieli w sprawy inne, niż nauczanie (zakładanie kas zapomogowo- pożyczkowych, kółek rolniczych, samorządu nauczycielskiego, udział w wiecach politycznych[37]). Zarzucano mu w związku z tym: częste przenoszenie nauczycieli, nieżyczliwość[38], bycie protegowanym lwowskiego biskupa Bilczewskiego[39], zbytnie sprzyjanie Austrii (nie pamiętając o jego postawie w Lipniku) oraz schlebianie miejscowym Habsburgom[40]. Pretekstem do tego ostatniego zarzutu była sprawa chuligańskiego wybryku w 1910 roku- obrzucenia kamieniami przez uczniów szkolnych z Zabłocia automobilu, którym podróżował arcyksiążę Karol Stefan. Na wieść o tym wydarzeniu Widlarz zarządził w stosunku do sprawców karę chłosty, mimo że była ona niezgodna i z jego wyrażanymi wcześniej poglądami i z obowiązującym regulaminem szkolnym[41].
W 1913 roku Jan Widlarz był radnym miejskim w Żywcu[42], należał też miejscowego Towarzystwa „Pomocy Naukowej” (1914). 15 marca 1915 roku znalazł się w składzie Powiatowego Komitetu Narodowego w Żywcu. Przez wiele lat prezesował żywieckiej Miejskiej Kasie Oszczędności[43] (rzeczywista nazwa Kasa Oszczędności miasta Żywca,  a po 1918 roku Komunalna Kasa Oszczędności).
10 kwietnia 1921 roku otrzymał reskrypt od władz oświatowych o udzieleniu mu bezterminowego urlopu i zdaniu obowiązków zastępcy- Władysławowi Nowotarskiemu, kierownikowi szkoły głównej w Żywcu (i rywalowi w staraniach o posadę w 1909 roku), co nastąpiło 1 maja tego samego roku.
Swoją dwunastoletnią pracę w Żywcu Jan Widlarz podsumował we wpisie dokonanym w księdze uchwał Rady Szkolnej Okręgowej. Można przeczytać w nim, że w latach 1909-1921 zorganizował na Żywiecczyźnie 39 nowych szkół (między innymi w Węgierskiej Górce, Łodygowicach Górnych i Kolebach) i sfinalizował budowę 24 nowych budynków szkolnych (między innymi w: Radziechowach, Ciścu, Sopotni Wielkiej i Porąbce) oraz przygotował grunty i niezbędne „ustawowe prestacje” pod kolejne inwestycje szkolne. W chwili jego odejścia na Żywiecczyźnie znajdowało się 78 szkół o 278 klasach[44].
Odchodząc żegnał serdecznie „umiłowany swój zawód i patriotyczne nauczycielstwo” życząc swoim następcom „szczęścia w pracy i lepszego poparcia wyższej władzy lokalnej”[45].
Z kolei w „Kronice Szkolnej” w Ciścu przy okazji odejścia Jana Widlarza zanotowano:
„(…) ustąpił w dawno zasłużony stan spoczynku głośny i daleko znany inspektor Jan Widlarz (…) Całe nauczycielstwo powiatu odetchnęło „nareszcie”. Wraz z ustąpieniem tego biurokraty austryjackiego powiał po szkołach świeży polski obywatelski prąd z góry”[46].
Po przejściu na emeryturę przeprowadził się z drugą żoną do Krakowa, gdzie zmarł 27 sierpnia 1936 roku i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim[47].
Pozostawił syna Tadeusza Widlarza, absolwenta żywieckiego liceum, inżyniera górnika[48], dyrektora kopalni „Biały Kamień” (później „Thorez”) w Wałbrzychu w okresie powojennym[49] i córkę Kazimierę Widlarz, wieloletnią urzędniczkę żywieckiej poczty[50]. Druga córka, 22-letnia Stanisława Widlarzówna, nauczycielka, zmarła 28 września 1909 roku w Żywcu na gruźlicę[51].

autograf



[1] Liber Natorum parafii Chocznia
[2] „Dzieje szkoły w Choczni Dolnej” Krzysztof Koźbiał, Andrzej Nowakowski (2011)
[3] „Protocollum Gestionis” parafii Chocznia 1872-1890
[4] „Czas” nr 159 (1875)
[5] Schematyzm galicyjski 1878 i 1879
[6] Schematyzm galicyjski 1880
[7] „Szkoła” nr 5 (1880)
[8] Schematyzm galicyjski 1881-1882
[9] „Zarys dziejów Lipnika” Jerzy Polak (2002)
[10] „Kurier Lwowski” z 19.11.1891
[11] „Gazeta Narodowa” nr 165 z 1889 roku
[12] „Gazeta Lwowska” nr 37 (1893)
[13] „Gwiazdka Cieszyńska” z 24.08.1895
[14] „Zarys dziejów Lipnika” Jerzy Polak (2002)
[15] „Zarys dziejów Lipnika” Jerzy Polak (2002)
[16] „Słowo Polskie” z 16.10.1896
[17] „Słowo Polskie” z 05.11.1896
[18] „Słowo Polskie” z 16.10.1896
[19] Ibidem
[20] Schematyzm galicyjski 1899-1902
[21] Corpus studiosorum Universitatis Iagellonicae 1850-1918 tom T- Ż praca zbiorowa (2015)
[22] Dziennik Urzędowy ck Rady Szkolnej z 1902 roku; ”Dziennik Polski” z 28.06.1902
[23] Dziennik Urzędowy ck Rady Szkolnej z 1905 roku
[24] „Księga Jubileuszowa Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego 1868-1908”
[25] „Słowo Polskie” z 01.12.1904
[26] „Miesięcznik Towarzystwa Szkoły Ludowej” tom VI  (1906)
[27] „Szkolnictwo” z 25.10.1902
[28] „Kurier Lwowski” z 11.12.1906
[29] Protokół 25 z posiedzenia Sejmu Krajowego z 18.09.190; „Kurier Lwowski” z 20.03.1907; 22.03.1907
[30] „Gazeta Szkolna” z 16.12.1904
[31] „Księga Jubileuszowa Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego 1868-1908”
[32] „Szkolnictwo” z 15.11.1908; 25.11.1908
[33] „Gazeta Szkolna” z 15.12.1908, 15.01.1909
[34] „Starostwo powiatowe w Żywcu 1867-1914” Katarzyna Śleziak (2016)
[35] „Nauczyciele” Hieronim Woźniak – „Nad Sołą i Koszarawą” nr 408
[36] „Szkolnictwo” z 15.04.1912
[37] „Szkolnictwo” z 25.03.1912; „Naprzód” z 30.01.1913
[38] „Gazeta Szkolna” z 15.09.1909
[39] „Robotnik Śląski” nr 1 (1913)
[40] „Tygodnik Mieszczański” z 28.01.1912
[41] „Gazeta Szkolna” z 15.10.1910 oraz 15.12.1910
[42] „Głos Mieszczański” z 17.02.1913
[43] „Nauczyciele” Hieronim Woźniak – „Nad Sołą i Koszarawą” nr 408
[44] AP Bielsko Biała ”Księga Uchwał Rady Szkolnej Okręgowej w Żywcu od roku 1919” tom V
[45] Ibidem
[46] „Szkice do dziejów oświaty ludowej na Żywiecczyźnie do 1914 roku” Hieronim Woźniak „Kalendarz żywiecki” (1998)
[47] Księga zmarłych pochowanych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie
[48] „Kurier Warszawski” z 08.01.1924
[49] „Tworzenie polskich załóg górniczych w Wałbrzyskim Zagłębiu Węglowym w latach 1945-1950” Jerzy Kosmaty
[50] Ustna relacja Elżbiety Jagosz z domu Widlarz
[51] Par. NNMP w Żywcu, Lib. Mort. XX, s.24, poz.204

środa, 17 stycznia 2018

Choczeńskie rody- Płonkowie

Nazwisko Płonka jest dość często spotykane w okolicy Wadowic. Teresa Kolber w ”Słowniku nazwisk mieszkańców dekanatu wadowickiego z lat 1786-1939” odnotowuje jego występowanie w: Andrychowie, Barwałdzie Średnim, Choczni, Frydrychowicach, Inwałdzie, obu Kleczach, Radoczy, Wadowicach, Wieprzu, Woźnikach i Zagórniku.
Według danych z początku tego wieku w powiecie wadowickim zamieszkiwało 575 osób o nazwisku Płonka. Więcej Płonków – bo aż 844, było tylko w sąsiednim powiecie oświęcimskim. Płonkowie z powiatu oświęcimskiego stanowili ponad 10% wszystkich Płonków w Polsce (8162). Ponadto liczni Płonkowie zameldowani byli w: powiecie krakowskim (305), mieście Kraków (304), powiecie rzeszowskim (300), powiecie lublinieckim (235), Rzeszowie (221), Bielsku-Białej (216) i powiecie żywieckim (206).
Pochodzenie nazwiska Płonka można wywodzić od słowa „płony”- nieurodzajny, jałowy, niepłodny, słaby, mizerny, skąd wzięło się określenie „płonka” oznaczające dziką jabłoń (rzadziej gruszę) o niedużych owocach, rosnącą na miedzach i obrzeżach lasów.
Pierwsi Płonkowie pojawiają się źródłach pisanych dotyczących Choczni w drugiej połowie XVII wieku. W lutym 1677 roku niejaka Felicja Płonka poślubiła Jacentego Kręciocha, natomiast w styczniu 1681 roku w kościele parafialnym w Choczni ochrzczono Sebastiana, syna Urbana i Barbary Płonków. Inne zapisy w choczeńskich księgach metrykalnych z drugiej połowy XVII wieku pozwalają utożsamić owego Urbana Płonkę z Urbanem Glimuzdą lub Glimazdą z Krzeszowa, który w styczniu 1675 roku poślubił w Choczni Barbarę Homel.
Urban i Barbara Płonkowie/Glimuzdowie mieli w Choczni jeszcze dwóch innych synów- Wojciecha i Krzysztofa. W latach 1685-1694 troje swoich dzieci ochrzcili w Choczni także Wojciech i Agnieszka Płonkowie/Glimuzdowie, a w 1688 roku Bartłomiej Glymuzda poślubił Zofię Krowiarz.
Co ciekawe, prowadzone od 1663 roku spisy płatników podatku kościelnego (taczma) nie wykazują wcale nazwiska Płonka lub Glimuzda/Glimazda. Świadczy to o niskim statusie tych przybyszów z Krzeszowa, którzy nie byli posiadaczami własnej roli, zarębka, ani zagrody. Zapewne znaleźli zatrudnienie i dach nad głową jako poddani plebańscy lub sołtysi.
Na zapisie z 1694 roku urywa się na długo jakikolwiek ślad po obecności Płonków w Choczni. Na długo, ponieważ dokładnie aż na pół wieku.
19 kwietnia 1744 roku proboszcz Jan Bylina ochrzcił Wojciecha Płonkę, syna Jakuba i Barbary Płonków. Brak jednak metryki małżeństwa takiej pary w Choczni i ewentualnych metryk chrztów ich kolejnych dzieci.
Po kolejnych 23 latach w metrykach zanotowano chrzest Agnieszki, córki Wojciecha Płonki i jego żony Martyny lub Marcjanny pochodzącej z rodu Styłów. Nie jest wykluczone, że Wojciech, ojciec Agnieszki, to wymieniony wyżej Wojciech, syn Jakuba i Barbary, urodzony w 1744 roku. Prawdopodobne pochodzenie Wojciecha od Jakuba jest o tyle istotne dla historii choczeńskich Płonków, że potomkowie Wojciecha i Martyny/Marceliny żyją w Choczni do dziś. Co więcej, część z nich- po Łukaszu Płonce, urodzonym w 1778 roku synu Wojciecha i Martyny/Marcjanny, zachowuje nadal przekazywane z ojca na syna nazwisko Płonka.
W sporządzonej w latach 1785-1789 Metryce Józefińskiej, czyli pierwszym galicyjskim spisie własności do celów podatkowych, widnieje Rola Płonkowska w Niwie Dolniej od Wadowic.
Natomiast dom Wojciecha i Martyny/Marcjanny Płonków w 1803 roku posiadał adres Chocznia 49, co według dzisiejszego nazewnictwa oznacza, że stał pomiędzy Białą Drogą a Osiedlem Ramendowskim, w sąsiedztwie chałup Blażeja Ramendy i Jana Wcisły.
Należy zaznaczyć także, że pod koniec XVIII wieku w Choczni pojawili się kolejni Płonkowie, niepowiązani wprost z Wojciechem i Martyną/Marcjanną. Byli to: Wojciech, który w 1785 poślubił Mariannę Płocką i zamieszkał w domu jej rodziców pod numerem 122 (Chocznia Górna powyżej sołtystwa) oraz Maciej Płonka, mąż Doroty Dziadek z Zarąbków.
Jednak w spisie płatników podatku kościelnego z 1836 roku zamieszczono tylko Łukasza i Macieja Płonków, synów Wojciecha i Marcjanny, który mieszkali na ojcowiźnie w sąsiednich domach.
Dekadę później w dokładnym austriackim katastrze gruntowym wymieniono niespełna 4 morgi gruntu Michała Płonki, syna wspomnianego wyżej Łukasza (Niwa Zakościelna „południowa”) i nieco ponad 2 morgi w Zarąbkach i Morgach, jako własność Jana Płonki, syna Macieja i Doroty z Dziadków.
Mimo niewielkiego stanu posiadania Płonkowie byli już wtedy dość liczni, o czym świadczy zapisanie się w latach 40-stych XIX wieku 18 osób o tym nazwisku do choczeńskich Towarzystw Wstrzemięźliwości i Trzeźwości.
W połowie XIX wieku spory majątek posiadali w Choczni Jan Letscher i jego żona Tekla, córka mieszczan z Andrychowa: Wojciecha Płonki i Tekli z Sokołowskich. Ani Teklę, ani jej ojca Wojciecha nie sposób jednak powiązać z choczeńskimi Płonkami. Jej mąż Jan (Johan) Letscher pochodził z austriackiego Voralbergu i oprócz roli zajmował się piekarstwem oraz cukiernictwem. Ponad dwudziestoczteromorgowe gospodarstwo Letscherów znajdowało się w Dolnej Choczni, a ich siedziby (domy numer 191 i 203) przy dzisiejszym Zawalu, blisko głównego mostu na Choczence. Pozostałością po Letscherach jest znane i dziś określenie Lecierówka lub Leczerówka.
Około 1866 roku pojawił się w Choczni kolejny Płonka rodem z Krzeszowa. Miał na imię Andrzej i dochował się w Choczni licznego potomstwa z trzema kolejnymi żonami: pochodzącą także z Krzeszowa Zofią z domu Okruta i choczniankami: Franciszką z domu Ruła i Anną z domu Zając.
Ów Andrzej Płonka poprzez swojego syna Jana zapoczątkował drugą linię choczeńskich Płonków, która zachowała to nazwisko do czasów współczesnych.
Trzecim (po Urbanie z XVII wieku i Andrzeju) Płonką z Krzeszowa, który osiedlił się w Choczni na początku XX wieku, był urodzony w 1874 roku Tomasz Płonka, mąż Anieli z Palecznych. Tomasz Płonka był agentem emigracyjnym biura pośrednictwa pracy w Wadowicach, organizującego wyjazdy zarobkowe do Niemiec i Ameryki. Zarobione pieniądze ulokował między innymi w okazałym jak na owe czasy budynku, który wybudował przy głównym gościńcu pod Działem Choczeńskim oraz w przyległych gruntach.
Przed I wojną światową udzielał się także w działalności politycznej. W przeciwieństwie do swoich sąsiadów z Choczni nie popierał jednak opcji ludowej, lecz endecję, za którą agitował w galicyjskich wyborach sejmowych w 1913 roku. Publikował również pod pseudonimem „Łodygoj” w pismach ludowych i centrowych. W 1914 roku skazano go na 21 dni aresztu za oszczerstwa pod adresem członków komitetu powiatowego PSL.
Gdy w 1914 roku wybuchła I wojna światowa, do armii austriackiej zostali powołani także przedstawiciele choczeńskich Płonków.
Jeden z nich, Michał Płonka syn Andrzeja z Krzeszowa, urodzony w 1877 roku, poległ na froncie w lutym 1915 roku. Natomiast Józef Płonka (ur. 1894), syn Szymona został ranny, a Jan Płonka (ur. 1892), syn Franciszka, żołnierz 15 pułku piechoty c.k., dostał się do niewoli rosyjskiej.
W okresie międzywojennym Bronisława Płonka, córka wspomnianego wyżej Tomasza, jako pierwsza kobieta w historii Choczni uzyskała wyższe wykształcenie po ukończeniu studiów farmaceutycznych w Krakowie.
Jej ojciec zaś po rozwiązaniu przez sanację władz gminnych w Choczni w 1929 roku został zastępcą komisarza gminy Tomasza Bursztyńskiego.
W 1939 roku leciwy Jan Płonka (wówczas 88- letni) został wybrany radnym gromadzkim w Choczni z ramienia ludowców związanych z Putkiem.
W wyniku II wojny światowej poszkodowanych zostało pięć rodzin Płonków z Choczni, jak wynika z zachowanych kwestionariuszy szkód wojennych.
Anieli, Antoniemu, Janowi, Józefowi i Ludwikowi Płonkom wyliczono odszkodowanie z tytułu wysiedlenia, strat w inwentarzu martwym i żywym i wyposażeniu gospodarstw domowych. Domy rodzinne trojga z nich zostały dość poważnie uszkodzone. W jednym przypadku w wyliczonej kwocie odszkodowania ujęto również rentę za poniesiony uszczerbek na zdrowiu psychicznym.
Z powszechnym potępieniem spotkała się natomiast postawa wymienianego już wcześniej kilka razy Tomasza Płonki, który entuzjastycznie sprzyjał niemieckim okupantom i z chęcią podpisał volkslistę. Po wojnie został z tego powodu aresztowany i osadzony na pięć lat w więzieniu. Sankcje dotknęły również jego córkę Bronisławę, ubezwłasnowolnioną w 1954 roku po załamaniu nerwowym.
W odradzających się tuż po wojnie władzach samorządowych gminy Wadowice znalazł się Ludwik Płonka z Choczni, który był także ławnikiem sądowym (1946) oraz członkiem zarządu Kasy Stefczyka w Choczni (od 1947 roku).
Jego syn Kazimierz działał z kolei jako radny w Gminnej Radzie Narodowej w Choczni (1950-1953).
Jednym z ostatnich choczeńskich kowali był w okresie powojennym Józef Płonka (ur. 1925).
W spisie własności w Choczni sporządzonym w 1960 roku znaleźli się:
Franciszek i Jan Płonka (spod numeru 89), Anna Płonka (178), Antoni Płonka (67), Maria i Dominika Płonka (184), Maria Płonka (189), Jan Płonka (273), Józef i Dominik Płonka (278), Józef Płonka (302), Kazimierz Płonka (223), Kazimierz Płonka (305), Ludwik Płonka (384), Władysław Płonka (391) i Elżbieta Płonka (numer nieczytelny).

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Słownik wyrazów i zwrotów w Choczni używanych- "K"

kabotek- krótka koszula
kaciała- niedorajda
kajfos – drewniany pojemnik na wapno lub zaprawę murarską
kajś, kasik, kajsik- gdzieś
kaleczny - przymiotnik od słowa kaleka (np. być kaleczny na obie nogi)
kalić (o wodzie)– mącić, brudzić.
kalnica- przednia część wozu, czyli dyszel z dwoma kołami
kalny – mętny (np. kalna woda)
kamienica- dom murowany
kantycki – pastorałki
kapota- męska kurtka, okrycie grzbietu
kapuza- kaptur
karkoszka/karkoska – sękate drewno, poskręcane
kaz – gdzie (kaz moja jupa?)
kazby – jakżeby, gdzieżby
kazywać, kazować – kazać (np. mama mi kazuje iść do pola)
kądziołka- miara ilości lnu=12 półgorstków, 9 kądziołek=klub
kieby- gdyby
kielce- kły u psa
kielo – ile
kieśnia- kieszeń
kinol – nos, nochal
kipnąć- paść, zdechnąć
kiszka – kaszanka
kitkać – łaskotać
klamoty- rzeczy do ubrania, ubrania, ciuchy
klepać (kosę) – pobijać tylcem obucha młotka w ostrze kosy umieszczone na tzw. babce w celu jego utwardzenia i naostrzenia. Dobre „poklepanie” kosy stanowiło prawdziwą sztukę
klepne żelazo - kowadło
klocie – klęcie, przeklinanie
klonkier – stare, rozklekotane urządzenie, mechanizm (np. rower, zegar itp.)
klub- miara ilości lnu =  9 kądziołek
klupać – uderzać, stukać młotkiem
kłapeć- strzęp, śmieć
kłobuch/kobuch/kłobuk – okap z odwróconego snopka umieszczany na mendlu; kapelusz
kłotka – kłódka
kłóska – kłosy zboża
knap- tkacz
kneblować – ściskać powrósłem (przy pomocy kija) okocek (patrz: okocek) słomy
kobylica/dziadek- drewniany uchwyt, rodzaj imadła dociskanego nogą, co pozwalało na obróbkę (okorowywanie) drewna ośnikiem
kociarzyć sie – guzdrać się; wykociarzyć się – wyguzdrać się
kopaczka- motyka
kopić - układać na łące siano w kopy
kopić sie – darzyć się w postaci wielu kop siana w polu
kopyce- skarpety mocowane nawłokami (patrz nawłoki)
kopyrciać sie/pyrciać sie – koziołkować, toczyć się na łeb, na szyję
kopyrtek – koziołek (przewrót w przód)
korczyk- miara objętości np. zboża, 1 korczyk = 4 miarki, około 33 litrów
kornuta – rogata owca
korpiel- brukiew; warzywo/owoc pozbawione specyficznego smaku (odmiana jabłek)
korpielorz- rolnik uprawiający brukiew (korpiele)
korzec- miara objętości np. zboża, 1 korzec = 3 korczyki = 2 półkorce, około 100 litrów
kosisko – drzewce, na którym osadzone jest ostrze kosy
kostrzyboc – ktoś o zmierzwionych, potarganych włosach
kóska- pojemnik na osełkę
krawatka – krawat
krązać – szatkować (kapustę), siekać coś na drobno
krosna- kozioł na którym układa się drewno do piłowania
krótki, malutki! – łagodne przekleństwo
krówskie, krowskie – krowie (przym. od krowa; np. łajno)
krucy (kruca) zeks/krucafuks– przekleństwo
krzesać- obciosywać drewno, odcinać gałęzie; wzniecać iskry przez uderzenie dwóch krzemieni o siebie lub metalu o krzemień
krzypić- kaszleć
krzywaczka – kłonica
ksiuta – młoda dziewczyna, którą łatwo poderwać
ku (komuś, czemuś) iść – iść do kogoś, w kierunku czegoś (np.: ku nom, ku stacji, rzyce, remizie itp.)
kufa – morda, pysk, przeważnie u zwierząt
kućkać – majstrować, dłubać, gmerać w czymś
kujok – kolec (np. ostu, jeżyny)
kukiełka – strucla z makiem, plecione białe pieczywo
kulasy – nogi
kumet – pajda (zwłaszcza grubsza) chleba
kumora – izba z osobnym wejściem, wynajmowana osobom nie posiadającym własnego domu (kumornikom) lub przeznaczona do składowania różnego rodzaju rzeczy
kumornik/kumorek- chłop nie posiadający własnego domu i mieszkający w wynajmowanej od kogoś komorze/kumorze
kumoter – sąsiad; chrzestny ojciec
kumotra/kumoska – sąsiadka; chrzestna matka
kupiciel- kupujący
kurniawa – zamieć śnieżna, zadymka
kurnotek – bluszczyk kurdybanek (Glechoma hederacea), używany zarówno jako przyprawa w formie świeżej i suszonej, jak i podstawa do gotowania zupy, szczególnie na przednówku
kurskie – kurze (przym. od kura); nawóz pochodzący od kur
kurzok- palący papierosy lub fajkę
kurzyć – palić (papierosy lub fajkę)
kurzyniec- nawóz pochodzący od kur
kutrać/kutroć – grzebać/szturchać w czymś (np. w piecu)
kutwasić (sie) – komplikować, iść nie po myśli, plątać (się); robić coś źle, niewłaściwie, nieporządnie
kwarta- miara objętości, 1 kwarta = 4 kwaterki, nieco ponad litr.
kwaśnica- sok z kiszonej kapusty
kwaterka – miara objętości, około ćwierć litra
kwicki – niedojrzałe jabłka


piątek, 12 stycznia 2018

Filip Tiras - pierwszy znany Żyd w Choczni


20 września 1792 roku Dawid Tiras otrzymał przywilej od Jana Biberstein-Starowieyskiego, dziedzica Rudz, na zakup nieco ponad 7 morgów gruntu. Stąd obecność w Rudzach żydowskiej rodziny Tirasów, która zamieszkiwała pod numerem 22. 
Dawid Tiras z żoną posiadali w Rudzach dom z dwiema komorami (pod jednym dachem), stodołę, spichlerz, drewutnię i kuczkę (szałas drewniany) w ogrodzie. Na swoich polach uprawiali żyto, pszenicę, owies, ziemniaki i kapustę. Z łąk pozyskiwali siano, którym zimą karmili dwie własne krowy. Podstawą ich dochodów oprócz uprawy roli i hodowli było prowadzenie dzierżawionej od dziedzica karczmy i browaru.
W niedalekiej okolicy mieszkał również brat Dawida – Szymon (w Barwałdzie Dolnym) oraz siostra Magdalena po mężu Krieger (w Witanowicach).
W chwili sprowadzenia się do Rudz Tirasowie (pisani też Tyrasowie) mieli dwóch synów: Filipa, urodzonego około 1781 roku i cztery lata młodszego Mojżesza. Już w Rudzach na świat przyszły ich kolejne dzieci: Róża (później po mężu Raycher, mieszkanka Oświęcimia), Marek/Markus (późniejszy mieszkaniec Pierzchowa w obecnej gminie Gdów) i Cerka (później po mężu Szancer). Po śmierci pierwszej żony Dawid Tiras, który wówczas już znacznie przekroczył sześćdziesiąty rok życia, poślubił znacznie młodszą Joannę, z którą w 1819 roku doczekał się jeszcze kolejnego syna Józefa.
Najstarszy syn Filip Tiras poszedł w ślady ojca i za zgodą Wincentego Bobrowskiego, dziedzica Rudz, a zarazem także i  Choczni, wydzierżawił austerię dworską w drugiej z tych miejscowości.

Podpis Filipa Tirasa
Nie wiadomo kiedy miało to dokładnie miejsce. Pierwszy znany zapis potwierdzający obecność Filipa Tirasa w Choczni datowany jest na 8 kwietnia 1814 roku, kiedy to w Choczni przyszła na świat córka Filipa i jego żony Lei o imieniu Anna. Natomiast poprzedni arendarz austerii dworskiej w Choczni, niejaki Jerzy Polak, notowany jest po raz ostatni w 1810 roku (więcej na temat choczeńskich karczm i karczmarzy można przeczytać tu).
Co istotne- Filip, Lea i Anna Tirasowie są pierwszymi znanymi z nazwiska i imienia mieszkańcami Choczni pochodzenia żydowskiego.
Austeria dzierżawiona przez Filipa Tirasa, posiadała adres Chocznia 225 i znajdowała się w niedużej odległości od kościoła, przy gościńcu cesarskim, czyli głównej drodze ze Lwowa do Wiednia. Obecnie na tej parceli w pobliżu wylotu Zawala na ulicę Tadeusza Kościuszki funkcjonuje ogrodnictwo spadkobierców Stanisława i Stanisławy Dąbrowskich.
Austeria w Choczni pod nr 225 na mapie z 1844 roku
Podobnie jak w Rudzach, również i przy austerii choczeńskiej działał browar, który w 1817 roku nie prowadził sam Tiras, ale inny Żyd, o nazwisku Joachim Holcgrin (Holzgrün).
Nie jest znany dokładny wygląd ani wyposażenie austerii dzierżawionej przez Tirasa w Choczni. Można jedynie posiłkować się w tym względzie zachowanymi opisami i informacjami dotyczącymi karczmy Tirasów w Rudzach z tego samego okresu czasu.
W tamtejszej karczmie i browarze własnością Tirasów były tylko różnego rodzaju naczynia do fermentacji i destylacji („garce dwa duże miedziane z pokrywami i rułami”), baryłki, beczki, kociołki, konewki, skopce na nalewki, kadzie na zacier oraz trzy szafy. Posiadali także moździerz mosiężny z tłuczkiem, mosiężną i szklaną cukiernicę, pucharki, półmiski, misy i talerze wykonane z cyny, cynową wazę z pokrywą, kilkanaście imbryczków do kawy, filiżanki, kilkadziesiąt szklanych butelek i kieliszków, kilkanaście par noży stołowych, widelców i łyżek, rożen do pieczenia, młynek do kawy, dwa wilki (maszynki do mielenia mięsa) i żeliwną brytfannę.
Prawdopodobnie austeria w Choczni musiała mieć podobne wyposażenie, z tym że odpowiednio do swojej wielkości liczniejsze.
Wiadomo natomiast, jakie ubrania nosił Filip Tiras. Na głowę zakładał czapkę starozakonną lub kapelusz, na plecy koszulę, czarny lejbik (kaftan) „ankinowy” [1] i w zależności od pogody kapotę „racymorową” [2] lub kożuch z czarnym barankiem. Ponadto czarne spodnie (też „ankinowe”) przepasane pasem „racymorowym” i trzewiki. Przy bardziej uroczystych okazjach występował z laską trzcinową „w srebro oprawną”. Jak wynika z zapisów w aktach spadkowych, strój Filipa nie różnił się wcale od tego, który nosił jego ojciec Dawid Tiras.
W czerwcu 1816 roku w choczeńskich księgach metrykalnych odnotowano przyjście na świat kolejnej córki Filipa, nazwanej Różą. Dwa lata później (w czerwcu 1818 roku) urodziła się mu następna córka Chaja, a w listopadzie 1819 roku jeszcze jedna córka Salomea.
Natomiast w październiku 1819 roku w Liber Natorum zapisano urodziny Jachety, córki Mojżesza i Malei Tirasów "Judeorum Propina", czyli karczmarzy w drugiej z choczeńskich austerii przy granicy z Inwałdem.
Pobyt rodziny Filipa Tirasa w Choczni nie był zbyt długi.
Gdy w 1821 roku zmarł w Rudzach jego ojciec Dawid, na mocy testamentu Filip został administratorem pozostawionego majątku. Opiekunem prawnym jego przyrodniego brata Józefa i macochy Joanny został natomiast Józef Thieberger z Zatora. Na podstawie ugody między rodzeństwem siostry Filipa: Róża i Cerka otrzymały tytułem spadku po 200 złotych reńskich. Co ciekawe, akt ugody z Cerką Szancer z 6 grudnia 1821 roku został sporządzony w Choczni i potwierdzony „Znakami Krzyża Świętego” przez ówczesnego wójta choczeńskiego Jacentego Nowaka, sześciu przysiężnych (Marcina Guzdka, Józefa Twaroga, Szczepana Woźniaka, Franciszka Komana, Woyciecha Cibora i Tomasza Uszczyńskiego) oraz czterech dodatkowych świadków (Fabiana Gancarza, Macieya Szczura, Mateusza Capa i Józefa Bąka). Ponadto „dla lepszey Wiary y Waloru” pod ugodą przystawiono choczeńską pieczęć gromadzką.


W 1823 roku Filip Tiras powrócił na stałe  do Rudz, obejmując karczmę, rolę oraz chałupę po ojcu. Posiadał w niej dwie duże skrzynie na zboże (nazwane sąsiekami) i dwie małe, dwie skrzynie zamykane na zamek, szafę na ubrania (suknie), szafę-kredens z przeszkloną górną częścią, kredensik, trzy łóżka malowane na zielono, trzy stoły różnej wielkości (największy z drewna jaworowego posiadał szufladę z zamkiem i był pomalowany na zielono), sześć stołków drewnianych i jeden obity skórą. Oprócz tego znalazło się tam miejsce dla zegara stołowego, zwierciadła, magli z szufladami, jedenastu szaflików, czterech konewek, dwóch fasek (beczułek) na mąkę, dwóch beczek na wodę i kolejnych dwóch na kapustę, stolnicy i małej skrzynki różnego przeznaczenia. W sieni stała dodatkowa szafa, latarnia, dzieża do robienia chleba i wanna do kąpania. Ten dokładny spis inwentarza zachował się w sądowym aktach spadkowych.
Filip Tiras przeżył swojego ojca Dawida zaledwie o 11 lat. 
Jak wynika z zapisów sądowych, zmarł w Rudzach 14 lipca 1832 roku, pozostawiwszy w żalu żonę Leę z domu Janosz/Weinberger oraz dzieci:
  • syna Wilhelma/Wolfa Tirasa zamieszkałego z rodziną w Laskowej, 
  • nieletniego syna Józefa Tirasa, 
  • nieletniego syna Dawida Tirasa (urodzonego jako ostatnie z jego dzieci w Choczni w lutym 1822 roku), 
  • córkę Cyrlę, żonę Barucha Steif, zamieszkałą w Rudzach, 
  • córkę Wiktorię/Itę/Jetty, później żonę Mojżesza Güttera, z którym mieszkała w Nidku,
  • córkę Dorotę/Dwojre, później żonę Herszla Izraelowicza, z którym mieszkała w Rabie Wyżnej, 
  • nieletnią córkę Różę/Rosel Tiras,
  • nieletnią córkę Salomeę/Lotti Tiras. 
Z tego zestawienia wynika, że nie żyły już wówczas urodzone w Choczni Anna i Chaja.
W 1833 roku sąd powierzył Lei Tiras opiekę nad majątkiem Filipa i ich małoletnimi dziećmi:
„(...) aby dzieci te przyzwoicie chowała, to jest o ich życie i zdrowie baczenie miała, najlepszy sposób ich utrzymania obmyśliła, siły ich ciała i dowcipu rozwinęła (…) przez naukę religii i pożytecznych wiadomości podstawę do przyszłego ich szczęścia założyła.”

Podpis Lei/Laje Tiras
Postępowanie spadkowe po Filipie Tirasie rozpoczęto dopiero po śmierci jego żony Lei w 1845 roku. Między 1832 a 1845 rokiem zmarli też wszyscy synowie Filipa- zarówno posiadający rodzinę Wolf (w 1841 roku), jak i małoletni Józef oraz Dawid. Kuratorem masy spadkowej został początkowo Mojżesz Gütter, mąż Ite/Jetty Tiras, ale zdaniem pozostałych potencjalnych spadkobierców źle wywiązywał się ze swoich obowiązków. Dlatego później nadzór nad spadkiem powierzono Mojżeszowi Tirasowi, młodszemu bratu Filipa, który objął również formalną opiekę nad dziećmi nieżyjącego Wolfa Tirasa: Józefem, Taube i Ryfką, pochodzących ze związku małżeńskiego Wolfa z Feigl.
Wartość gruntu pozostałego w spadku po Filipie i Lei wyceniono na 550 florenów, wartość domu, mającego „22 łokci długości i 15 szerokości”, oszacowano na 130 florenów, a przylegającej stodoły na 70 florenów.
W skład masy spadkowej o łącznej wartości nieco ponad 912 florenów weszły także: 3 woły, 2 krowy i 4 jałówki oraz wyposażenie domu i karczmy.
Od „stanu czynnego” masy spadkowej należało jeszcze odjąć „stan cierpiący”, czyli długi Filipa Tirasa, które wynosiły 160 florenów w stosunku do dziedziców Bobrowskich, 22 floreny należne bratu Mojżeszowi i 38 florenów należnych Tukierowi z Zatora.
Sprawa spadkowa przed sądem w Andrychowie przeciągnęła się do 1851 roku. Ostatecznego orzeczenia nie dożyła najstarsza córka Filipa Cyrla Steif z domu Tiras (zmarła w 1848 roku), której interesy reprezentował w 1850 i 1851 roku syn Józef Steif oraz Wiktoria/Ite Gütter z domu Tiras.

[1] ankinowy (nankinowy)- bawełniany
[2] racymorowy (racimorowy) - jedwabny

Choczeńscy Żydzi