czwartek, 27 czerwca 2019

Chocznia na mapie z XVIII wieku

W latach 1779-1784 austriaccy wojskowi pod kierunkiem podpułkownika Friedricha von Miega wykonali dokładną mapę topograficzną Galicji, w tym również samej Choczni i jej otoczenia.
Opis do tej mapy znajduje się w osobnej notatce (link).


Mapa Miega odznacza się niezłą precyzją i rejestruje mnóstwo szczegółów, przez co ma duże znaczenie historyczne i poznawcze. 
Nazwa Chocznia została na niej zapisana w formie "Hocznia", nieco inaczej wyglądają również zapisy nazw sąsiednich miejscowości: Niwald (Inwałd), Zawada (Zawadka), Gorzein (Gorzeń).
Jeżeli chodzi o cieki wodne i inne tego typu obiekty, to austriaccy kartografowie uwzględnili przepływające przez wieś Choczenkę i Konówkę, choć ich nazwy nie zostały podane.
Zwraca uwagę długa młynówka/przykopa odłączająca się od Choczenki w górnej części wsi, która zasilała w wodę stawy przy młynach Romańczyków, Burzejów i Styłów, a następnie dwa duże stawy sołtysie.
Widoczne są również mniejsze stawy przy samej Choczence, służące do spiętrzenia wód przy młynach:
  • w środkowej części wsi, powyżej obecnej szkoły (wtedy młyn Balonów- później w kolejności: Jelonka, Warmuzów i Antoniego Widlarza),
  • w dolnej części wsi, pod Pagorkiem Malatowskim, na obecnym lądowisku dla helikopterów (dwa stawy przy młynie Szczurów).

Po drugiej stronie Choczenki w stosunku do stawu Szczurów, ale bliżej Bożej Męki usytuowany był staw Wątrobów. Brak natomiast na mapie stawów dworskich w dolinie przy Konówce, które niedługo później przeszły na własność plebańską.

Mapę Miega sporządzono jeszcze przed wybudowaniem Traktu Cesarskiego z Wiednia do Lwowa. Jego zakładany przebieg został wprawdzie zaznaczony na mapie brązową linią, ale faktycznie trakt ten został poprowadzony inaczej. Różnica dotyczy odcinka od Wadowic do przecięcia Choczenki, gdzie rzeczywisty przebieg traktu (czyli obecnie dolna część ulicy Tadeusza Kościuszki, zaznaczona na mapie linią przerywaną) znajduje się poniżej trasy traktu z mapy Miega, wychodzącego z obecnej ulicy Słowackiego w Wadowicach i przecinającego obecne Osiedle Malatowskie w Choczni, by dołączyć do aktualnego przebiegu gdzieś u wylotu Zawala.
Do wybudowania Traktu Cesarskiego rolę głównej arterii komunikacyjnej w tej okolicy pełnił tak zwany Stary Gościniec (Droga Sobieskiego), omijający Chocznię od północy. Z dolnej części Choczni można było dojechać do niego drogą od strony Zawala, która łączyła się ze Starym Gościńcem przy Bożej Męce (zaznaczonej na mapie krzyżem). Drugą możliwość dojazdu, z Sołtystwa i górnej części wsi, stanowiła droga w przybliżeniu pokrywająca się z dzisiejszą ulicą Drapówka. Od niej odbijała w bok jeszcze przed stawami sołtysimi droga na Zarąbki, którą dojechać można było także do młyna Styłów.
Z mapy wynika, że obecna ulica Główna kończyła się na wysokości Sołtystwa, a do zabudowań powyżej prowadziła wymieniona wyżej droga boczna od Drapówki, oraz przedłużenie obecnej Białej Drogi, którym po przekroczeniu Choczenki można było cofnąć w okolice obecnej szkoły w Choczni Górnej lub posuwać się dalej w stronę Kaczyny. Nie istniała również wówczas dolna część obecnej ulicy Góralskiej i zjazd z Przytnicy w kierunku kościoła.
Zabudowa wsi skupiała się wzdłuż Choczenki. Nieco dalej usytuowane były tylko domy na obecnych osiedlach: Malatowskim, Komanim i Ramendowskim oraz Zarąbkach, a także pojedyncze zabudowania na Górnicy i dolinie Babskiego Potoku (przy granicy z Wadowicami od strony ulicy Karmelickiej). Niezamieszkałe były: Patria, Barańciak, Drapówka, Kościelna, Góralska (z wyjątkiem Górnicy), Dział i cała obecna ulica Kościuszki powyżej mostu na Choczence.
Kartografowie Miega zaznaczyli na mapie ponadto kościół parafialny, który znajdował się w tym samym miejscu, co obecnie. Nie był to oczywiście obecny kościół zbudowany w latach 80-tych XIX wieku, ani nawet jego poprzednia wersja, poświęcona w 1808 roku. Brak również obecnego cmentarza, który usytuowany był wtedy wokół kościoła.
Oprócz krzyża przy Bożej Męce zaznaczono również kolejne dwa: u wylotu obecnej ulicy Kościelnej na Góralską Drogę oraz na drodze od stawów Szczurowskich w kierunku Wadowic.
Nie widać dużych różnic w zalesieniu Choczni, choć wydaje się, że obecnie znacznie większą powierzchnię zajmuje Księży Las. Największy kompleks leśny znajdował się tak jak i teraz pod Bliźniakami.


wtorek, 25 czerwca 2019

Ingerencje władz w skład choczeńskiego samorządu w latach 1948-1949

Niezależność i niepokorność samorządu choczeńskiej gminy w latach 1946-50 powodowała różnego rodzaju represje i ingerencje ze strony władz "ludowego" państwa.
Pod koniec 1948 roku Gminna Rada Narodowa w Choczni otrzymała trzy pisma, w których powiatowe zarządy Polskiej Partii Robotniczej (PPR) i Stronnictwa Ludowego (SL):
  • ustalały pożądany rozkład mandatów w Gminie Chocznia pomiędzy stronnictwa polityczne i niepolityczne związki obywateli,
  • odwoływały zasiadających w radzie przedstawicieli Stronnictwa Ludowego oraz organizacji społecznych, polecając przyjąć na ich miejsce wskazane osoby,
  • żądały przyjęcia w skład rady osób wskazanych w piśmie w liczbie jednostronnie określonej.
W piśmie do Powiatowej Rady Narodowej z 7 grudnia 1948 roku choczeńscy radni gminni uznali te żądania za pozbawione podstaw prawnych i faktycznych oraz za wkraczające w kompetencje Prezydium GRN. Zwrócono uwagę, że powiatowe władze SL próbują odwołać z rady nie tylko swoich członków, którzy posiadają zresztą poparcie gminnego koła tej partii, ale także osoby, które znalazły się w radzie z ramienia innych organizacji. Natomiast PPR ustala konieczność przydzielenia mandatów radnych dla przedstawicieli swojej partii i innych organizacji z nią związanych, chociaż nie działają one na terenie Choczni.
Ponadto czterech kandydatów PPR do rady nie spełniało zdaniem chocznian kwalifikacji prawnych i moralnych:
  • J.B. miał się dopuścić sprzeniewierzenia służąc w Milicji Obywatelskiej,
  • F.K. określono jako syna volksdeutschów, który nie odznacza się działalnością społeczną, a jego motywacją do zostania radnym miała być chęć odzyskania skonfiskowanego majątku rodzinnego,
  • A.B. był milicjantem w Krakowie, którego z Chocznią nie łączyło nic, prócz miejsca urodzenia,
  • W.D. w Wadowicach był członkiem SL, a nie PPR, która wysuwała go do rady.

Ponieważ do 18 lutego 1949 GRN w Choczni nie otrzymała wytycznych z powiatu, jak należy podejść do tych kuriozalnych jej zdaniem postulatów partii politycznych, to postanowiła dokonać zmian w radzie na własną rękę.
Zatwierdzono udział w radzie dla trzech jej najbardziej zasłużonych członków, to znaczy: Józefa Putka, siły sprawczej powstania niezależnej gminy w 1946 roku, Klemensa Guzdka, wieloletniego radnego wyróżniającego się pracowitością oraz byłego sołtysa Władysława Świętka, mimo że ich odwołanie postulowały powiatowe władze SL.
Nie uwzględniono również próby odwołania z rady Kazimierza Szczura, Józefa Malaty i kierownika szkoły Tadeusza Nowaka, którzy reprezentowali odpowiednio: Kasę Stefczyka, Samopomoc Chłopską i zawodowe związki nauczycielskie.
Mandat radnego zachował również Tomasz Szczur z SL, którego partia ta nie zamierzała odwołać.

Odwołano natomiast:
  • Henryka Kota i Józefa Guzdka reprezentujących w GRN Stronnictwo Pracy, które przestało istnieć w gminie i w powiecie. Ich miejsca w radzie zarezerwowano dla przedstawicieli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (powstałej z połączenia PPR i PPS 15 grudnia 1948), o ile ta partia wskaże takich kandydatów, których choczeńska rada będzie w stanie zaakceptować,
  • Michała Stuglika, Franciszka Dąbrowskiego, Jana Malatę, Franciszka Ramendę, Kacpra Leguta, Antoniego Widlarza i Władysława Wcisłę- wszystkich na prośbę SL.
Na ich miejsce powołano do rady:
  • Jana Gazdę, Jana Mlaka i Aleksandra Drożdża ze Stronnictwa Ludowego,
  • Franciszka Ramendę, Michała Stuglika, Kacpra Leguta i Antoniego Widlarza, jako reprezentantów bezpartyjnych ludowców. W ich przypadku wcześniejsze odwołanie z rady było jedynie wybiegiem formalnym, wychodzącym naprzeciw postulatom SL.
Odroczono o pół roku rozpatrzenie poszerzenia rady o przedstawicieli: Ligii Kobiet, Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), Straży Pożarnej i Koła Gospodyń Wiejskich, by dać szanse tym organizacjom na rozwinięcie działalności we wsi. Dla nich przewidziano dwa dodatkowe miejsca, tym samym powiększona rada miała liczyć 18 członków.


piątek, 21 czerwca 2019

O Choczni w książce księdza Tadeusza Madonia

W 2018 roku wydana została książka "Źródła historii wsi i parafii Wysoka", której autorem jest ksiądz Tadeusz Madoń. Autor zaprezentował w niej szereg historycznych dokumentów dotyczących zgodnie z tytułem przede wszystkim Wysokiej, ale znalazły się wśród nich również dwa, w których wymieniona jest Chocznia.

Pierwszy z tych dokumentów to "Wykaz świętopietrza pobranego za lata 1551-1563 przez poborcę krakowskiego scholastyka Walentego Brzostowskiego".
Wstęp przetłumaczony z łaciny przez ks. Madonia brzmi następująco:
"Rejestr poboru podatku, czyli zbiórka denara Świętego Piotra, według starodawnej taksy, sporządzonej w oparciu o najstarsze zapisy diecezji krakowskiej przez mnie Walentego Brzostowskiego, mansjonarza katedry krakowskiej, a zarazem krewnego Czcigodnego Księdza Stanisława Borka, dziekana krakowskiego itd,., a nadto generalnego poborcy denara Świętego Piotra na mocy specjalnego upoważnienia Stolicy Apostolskiej, stróża wiary."
W dalszej części dokumentu zawarty jest spis:
  • 29 parafii dekanatu zatorskiego, takich jak: Zator, Polanka, Piotrowice, Gierałtowice, Frydrychowice, Witanowice, Wieprz, Spytkowice, Barwałd, Przybradz, Przeciszów, Graboszyce, Mucharz, Tłuczań, Nidek, Andrychów, Wadowice, Woźniki, Inwałd, Chocznia, Stryszów, Palczowice, Klecza, Głębowice, Krzeszów, Marcyporęba, Ślemień, Wysoka i Radocza,
  • wysokości płatności dokonywanych przez te parafie w latach 1551-1563 z tytułu świętopietrza, czyli corocznej daniny na rzecz papiestwa,
  • potwierdzeń dokonania płatności w poszczególnych latach.
Według spisu parafia choczeńska odprowadzała wtedy 3 skojce rocznie, czyli 6 groszy. To dwa razy więcej, niż w dokumencie z 1355 roku, w którym Chocznia wzmiankowana jest po raz pierwszy. Świadczy to o podwojeniu się ludności Choczni w ciągu niemal 200 lat (1355-1551), ponieważ świętopietrze miało charakter podatku pogłównego i było płacone od każdego członka rodziny oddzielnie, z wyjątkiem dzieci do trzynastego roku życia i niewiernych.
Rejestr scholastyka Brzostowskiego potwierdza zapłatę świętopietrza przez Chocznię w latach 1551-1559.

Drugim z dokumentów, w którym wymieniono Chocznie, jest starodruk opublikowany w Krakowie w 1621 roku pod tytułem "Najważniejsze postanowienia krakowskiego Synodu z 1621 roku dla duchownych i świeckich"
Parafia choczeńska obok 36 innych należała wtedy nadal do dekanatu zatorskiego (Decanatus Zatoriensis).




środa, 19 czerwca 2019

List Klemensa Guzdka z 1950 roku

5 października 1950 roku znany choczeński działacz społeczny i polityczny Klemens Guzdek (1880-1950) napisał prywatny list do swojego młodszego krewnego*i byłego sąsiada Adama Szczura (1911-1991), z którym dzielił trudny los na wysiedleniu podczas niemieckiej okupacji.
Ponieważ Klemens Guzdek zmarł 11 października 1950 roku, czyli 6 dni po napisaniu tego listu, jest to ostatni dokument, jaki po nim pozostał. Jego kopię przekazał mi Tomasz Guzdek, wnuk Klemensa.
List jest o tyle interesujący dla osób postronnych, że Klemens Guzdek zawarł w nim opis ówczesnej sytuacji nie tylko w Choczni i w okolicy, ale także w miejscach, gdzie znalazły się jego dzieci, o czym informował mieszkającego na Ziemiach Odzyskanych Adama Szczura.
Na wstępie jednak autor listu podkreślił swoją tęsknotę za krewniakiem i przyjacielem, z którym dawniej miał okazję prowadzić przyjemne pogawędki oraz żal, że wraz z jego wyjazdem w dalekie strony Chocznia straciła tak poważnego i uczciwego mieszkańca.
Następnie przeszedł do pytań, na które przed śmiercią nie zdążył już uzyskać odpowiedzi:
Jak się tam czujecie pomiędzy tym napływowym otoczeniem?
Czy Wam nie tęskno za rodzinną wioską, za Rodzicami i znajomymi? Bo ja myślę, że co swojskie, to i milsze.
Jak tam u was w tym roku zbiory wypadły? Czy tak plennie, jak Czuciryna pszenica*2 w Rosji 100 kwintali z jednego hektara? (...)
A z polityką- jakie tam u Was prądy i przekonania - Czy sprzyjają tamtejsi obywatele kołchozom? 
I czy je tworzą?
U nas w Choczni, jak na wulkanie, tarcia polityczne na tle gospodarki gminnej i spółdzielczej trwają bez końca, wszystek dorobek, jaki miały nasze spółdzielnie: Kasa Stefczyka i Kółko Rolnicze zabrali do Okręgówek i tam obcy gospodarują, a u nas jest tylko filia sklepowa i w niej aż się uginają półki z flaszkami spirytusu, wódkami, likierami... a brak tych artykułów, co nam potrzeba. 
Nie ma cukru, octu, nafty, a był i taki czas, że soli brakowało. Ponadto brak sztucznych nawozów, węgli, materii na bieliznę. I nie wiadomo, co dalej będzie, bo wielkie jest niezadowolenie ludności i oburzenie na taką gospodarkę spółdzielczą.
Wszystkie te zarządzenia przychodzą z wiatrem od wschodniego sąsiada, a młodzież dzisiejszych czasów nie zdaje sobie sprawy z tego i nie zastanawia się nad tem ustrojem, który jest tak zachwalany przez Sowietów i naszą propagandę radiową i prasową. W Inwałdzie już się utworzyły małe kołchozy. Ten dworski majątek, który był rozparcelowany między dworaków i chłopów odbierają i robią spólnotę. Mojemu Swacie tyż odebrali łąkę, którą otrzymał z parcelacji. Pisał nam Janek syn z Pomorza (koło Chojnic), że tam tyż to samo się dzieje, kto się nie chce wpisać do spólnoty, nakładają takie nadmierne opłaty, że chłopi nie są w stanie opłacać swych gospodarstw i przez to jedni się podpisują, drudzy coś niecoś poprzedadzą i ulatniają się, zostawiając wszystko na łasce. I Janek tyż ma zamiar zrezygnować ze swego ośmiohektarowego gospodarstwa poniemieckiego.
U nas w Choczni dotychczas pod tym względem spokój, ale co będzie dalej, Bóg raczy wiedzieć.
Może najprędzej do Korei nas wyślą lub do Chin, bronić Sowieckiej Demokracji.
U nas siewy i kopanie ziemniaków na ukończeniu. Zbiór ziemniaków wszędzie obfity, więc głodu nie będzie. Ludzie dosyć zdrowi (...) Pisują dość często, za wyjątkiem Marysi we Francji*3, od której już 4 miesiące nie mamy wiadomości. W ostatnim liście pisała, że po strajku znacznie się robotnikom pogorszyło, iż teraz zarabiają tylko na papu, a przedtem coś się dało zaoszczędzić. Niektórzy Polacy pozjeżdżali do Polski, a teraz piszą tam, przeklinają swój powrót i robią starania o zezwolenie na powrót do Francji, lecz tego zezwolenia Władza nie udziela. A więc wszędzie tam dobrze, gdzie nas nie ma.
No trzeba mi kończyć ten mój nieudolny list, bom się tak rozpisał jak przedwojenny Kurjer*4.




*1 Klemens Guzdek był kuzynem Kazimierza Szczura, ojca Adama.
*2 autor miał na myśli zapewne Miczurina, a właściwie jego kontynuatora Łysenkę, który usiłował wbrew genetyce wyhodować pszenicę wyjątkowo odporną na trudne warunki atmosferyczne oraz dobrze plonującą na słabych glebach. O jego sukcesach w tym względzie trąbiła ówczesna propaganda, mimo że były to sukcesy tylko na papierze.
*3 chodzi o Marię Janik z domu Guzdek, córkę Klemensa
*4 aluzja to popularnego przed wojną Ilustrowanego Kuriera Codziennego, który wydawał w Krakowie Marian Dąbrowski, syn chocznianina Franciszka Dąbrowskiego.


poniedziałek, 17 czerwca 2019

Fotografie choczeńskich emigrantów - cz. IV

Pas de Calais (Francja) 1958
Fotografia ślubna pochodzących z Choczni: Jadwigi Apolonii Romańczyk (ur. 1933), córki Andrzeja i Heleny z domu Koman oraz Edwarda Batora (ur. 1932), syna Józefa i Rozalii z domu Suwaj.
Państwo Batorowie to mieszkańcy stanu Karolina Północna w USA.

Jan Tomasz Koman, urodzony w Choczni 9 maja 1882 roku, zmarł 1 maja 1954 roku w Chicago. Syn Antoniego i Joanny z domu Wawro, mąż Agnieszki z Gąsiorowskich, z którą miał w USA ośmioro dzieci.


Jan Romańczyk urodzony w Choczni 8 listopada 1883 roku jako syn Jana i Marii z domu Góralczyk. Zmarł w USA w 1932 roku. Był mężem Anny i ojcem Helen Ethyl Bishop.


Chocznianin Józef Widlarz (ur. 1920), syn Wojciecha i Marii z domu Korczak, jego pochodząca z Austrii żona Hermina z domu Keuschnigg (1917-2004) oraz ich synowie: Joseph (z lewej) i Manfred (z prawej).
Józef Widlarz wyemigrował do USA w 1949 roku, zamieszkuje w Cicero pod Chicago.


Tekla Magdalena Widlarz, urodzona 28 sierpnia 1887 roku, jako córka Piotra i Józefy z domu Czapik. W 1909 roku wyemigrowała do USA, a w 1914 roku poślubiła w Nowym Jorku Jana Samborskiego, z którym miała córkę Michalinę i syna Tadeusza. Zmarła 31 sierpnia 1949 roku.


piątek, 14 czerwca 2019

Choczeńscy oficerowie - Kazimierz Ryłko

Kazimierz Stanisław Ryłko urodził się w budynku starej szkoły w Choczni Dolnej 9 lutego 1899 roku. Był synem Adama Ryłki, ówczesnego kierownika szkoły w Choczni Dolnej i jego żony Marii z domu Kąkol. Ryłkowie zajmowali służbowe mieszkanie przy drewnianej szkole (usytuowanej w tym samym miejscu, co obecna), mając do dyspozycji dwa pokoje, kuchnię i komorę do przechowywania żywności, pole koło szkoły, ogródek warzywny i sad.
Chrztu Kazimierza dokonał 4 kwietnia 1899 roku ksiądz wikariusz Jan Nowak, a jego rodzicami chrzestnymi byli: ksiądz Paweł Ryłko, katecheta w krakowskim Gimnazjum św. Anny i Genowefa Ryłko.
W 1906 roku rozpoczął naukę w choczeńskiej szkole podstawowej.
Kazimierz jako młody chłopak był zapalonym sportowcem, a jego wyczyny łyżwiarskie na ślizgawce przy młynie Warmuzów budziły powszechny podziw rówieśników, co odnotował Józef Turała w "Kronice wsi Chocznia".
Ze sprawozdań dyrekcji wadowickiego wynika, że Ryłko rozpoczął naukę w tej placówce w roku szkolnym 1910/1911, jako uczeń klasy I B, w której na 28 uczniów sześciu wywodziło się z Choczni. 
W sprawozdaniu z roku szkolnego 1914/1915 widnieje zapis, że uczeń klasy V Kazimierz Ryłko wystąpił ze szkoły 13 maja 1915 roku. Powodem tego wystąpienia było podjęcie służby w Legionach Polskich.
W 1918 roku Kazimierz Ryłko ukończył szkołę podchorążych w Ołomuńcu. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku w stopniu podporucznika artylerii (2 pułk artylerii górskiej). Po wojnie został przeniesiony do rezerwy w stopniu porucznika, z przydziałem do 24 pułku artylerii w Jarosławiu. W 1924 roku został powołany do służby czynnej w 18 pułku artylerii polowej. W latach 1926-1933 pracował w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie był między innymi dowódcą kompanii obsługi. Jako doskonały jeździec uczestniczył często w różnego rodzaju zawodach sportowych, międzywojenna prasa wymienia go na przykład wśród uczestników zawodów konnych w Katowicach w 1928 roku. 
W 1933 roku Ryłko został awansowany na kapitana i przeniesiony do Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii w Białej. W 1934 roku odznaczono go Medalem Niepodległości. 
W latach 1937-1939 służył jako dowódca 2 baterii w I dywizjonie 21 pułku artylerii lekkiej. 
Brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku na stanowisku dowódcy I dywizjonu 65 pułku artylerii lekkiej w składzie 55 DP Rezerwy. Podczas walk pod Tomaszowem Lubelskim 18 września został ciężko ranny i do 2 listopada przebywał w szpitalu w Szczebrzeszynie,  a następnie był więziony w obozach jenieckch Kreuzburg (do czerwca 1940 roku) i Murnau (do kwietnia 1945 roku- więzień nr 417). 
Po zakończeniu wojny Ryłko przebywał na terenie Niemiec, służąc w stopniu majora w Polskich Oddziałach Wartowniczych przy armii amerykańskiej. Stacjonował w Ingolstadt (do sierpnia 1946 roku), Mannheim (do listopada 1947 roku), w Carentan we Francji (do lutego 1950 roku), w Monachium, ponownie w Mannheim i w Bruchmuehlbach w Palatynacie. Był współzałożycielem Funduszu Społecznego Oddziałów Wartowniczych (1949), którego celem była opieka kulturalno- oświatowa, sportowa, pomoc społeczna wartownikom i ich rodzinom w razie ich śmierci, choroby czy też wypadku, opieka nad inwalidami, pomoc dla uczącej się młodzieży oraz utrzymanie własnego organu prasowego „Ostatnie Wiadomości”. 
Po zakończeniu służby dla armii amerykańskiej starał się o emigrację do USA lub Kanady, ale ostatecznie pozostał w Niemczech.

Na podstawie swoich wspomnień i dostępnych mu dokumentów Kazimierz Ryłko napisał dwa opracowania historyczne: 
  • „Polskie kompanie samochodowe we Francji i w Belgii 1947-1951”,
  • „Fundusz Społeczny oddziałów wartowniczych”,
które zostały wydane w 1955 roku w Mannheim w ramach książki „Dziesięciolecie Polskich Oddziałów Wartowniczych przy armii amerykańskiej w Europie 1945-1955”. 
Zmarł w Niemczech w 1969 roku.

środa, 12 czerwca 2019

Kolonie w Choczni

Po drugiej wojnie światowej Chocznia stała się popularnym miejscem wakacyjnego wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Do 1949 roku organizowaniem ich wyjazdów było Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci.
"Echo Krakowa" z 27 sierpnia 1948 roku informowało, że:
"Ponad dwa tysiące dzieci korzystało w okręgu krakowskim z akcji kolonijnej RTPD. (...) Kolonie urządzone były w przepięknych i zdrowych miejscowościach Żywiecczyzny i powiatu wadowickiego, jak: Chocznia, Inwałd, Zagórnik, Sułkowice, Lanckorona i Moszczanica. Budżet obu turnusów wynosił 13 milionów 500000 złotych. Z koloni korzystały dzieci od 6 do 15 lat. Dzienny koszt wyżywienia wyliczono na 155 złotych, przy stawce dziennej 210 złotych na dziecko. Dzieci były z różnych warstw społeczeństwa, najwięcej jednak pochodziło ze sfery robotniczej".
Na koniec pobytu dla dzieci ze wszystkich pięciu miejscowości urządzono pożegnalne ognisko w Zagórniku, połączone z pieśniami, deklamacjami, skeczami i tańcami. Nie mogło również zabraknąć referatu historyczno- politycznego o Wiośnie Ludów, który wygłosił jeden z młodocianych uczestników.
Dziennikarz "Echa" skomentował, że: 
"Całość wykazała doskonałe postępy dzieci we wszystkich kierunkach artystycznych i prawdziwie serdeczne zżycie się się młodzieży z wychowawcami. (...) Dzieci wyglądają okazale, przeciętnie przybyły na wadze po 2 kg w ciągu 4 tygodni."
Bazę mieszkaniową dla kolonistów w Choczni stanowiła miejscowa szkoła podstawowa.
O wyjeździe dzieci na wypoczynek do Choczni pisał też w 1948 roku "Dziennik Polski":
"Dzieci wyjeżdżające na wczasy będą uprzednio zbadane, poza tym korzystać będą ze stałej opieki lekarskiej. Racjonalne odżywianie (3.400—3.600 kalorii dziennie) zapewni dzieciom powrót do zdrowia fizycznego, a liczny fachowy personel postara się o dobrą opiekę.

Ponieważ zadaniem wczasów RTPD jest poza wypoczynkiem również wychowanie dzieci, rozkład
zajęć dziennych będzie racjonalnie podzielony pomiędzy odpoczynek, jedzenie, zabawy i zajęcia. Dzieci wdroży się do pewnych czynności, urabiających zmysł społeczny. Będzie to m. in. sporządzanie pomocy naukowych dla szkół, budowanie ogrodzeń przy zakładach szkolnych i in."
Dwa lata później organizatorem wakacyjnego wypoczynku było Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Niezawodne "Echo" zamieściło wzmianki o koloniach w Choczni w numerach z 2 lipca i 20 sierpnia 1950 roku. W pierwszej notatce informowano, że z Krakowa wyjechało koleją na wypoczynek 620 dzieci, które skierowano do: Choczni, Inwałdu, Sułkowic, Rzyk i Targanic. W drugiej z notatek określano datę zakończenia ich pobytu na 20 sierpnia.
Również w kolejnych 4 latach "Echo" zamieszczało wzmianki o koloniach w Choczni.
16 sierpnia 1951 roku dziennikarz "Echa" napisał miedzy innymi:
"Miło płynie czas na koloni dziecięcej w Choczni. Piękna ta miejscowość gości dziś 106 dziewczynek z Gdańskiego Domu Dziecka. Opalone i roześmiane twarzyczki dziecięce świadczą wymownie o doskonałej opiece, jaką są otoczone przez kierownictwo kolonii.
- Pamiętam tak bardzo chciałam poznać okolice podgórskie i nacieszyć się widokiem ich krajobrazu. Dzięki warunkom, które stworzyło nasze Państwo Ludowe marzenia moje ziściły się- mówi 15-letnia Edyta Ceynówna. Edyta nie ma ojca. zamordowali go siepacze hitlerowscy. Matka jej pracuje w spółdzielni krawieckiej.
Dzieci po zabawie poświęcają również czas na szkolenie ideologiczne. Słuchają krótkich pogadanek zapoznających ich z przebudową polskiej wsi i materialistycznym poglądem na świat. Ostatnio dzieci zwiedziły Kraków, Wieliczkę oraz wielkie zakłady włókiennicze w Andrychowie."
W 1953 roku wakacje w Choczni spędzały dzieci pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego z Krakowa. Podobnie było rok później, o czym krótką wzmiankę zamieściło "Echo" z 14 sierpnia:
"W Choczni koło Wadowic urządzono kolonie dla dzieci krakowskich pracowników MPK. W pierwszym turnusie około 100 dzieci spędziło beztrosko czas, korzystając ze wszystkich udogodnień i rozrywek. Młodzież otoczona jest troskliwą opieką wykwalifikowanego kierownictwa kolonii."

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Choczeńska orkiestra dęta w latach 60-tych XX wieku

Zdjęcie z archiwum Józefa Twaroga
Pierwszy z prawej Michał Styła, pierwszy z lewej kapelmistrz Emil Twaróg
Najniższy w pierwszym rzędzie Józef Twaróg
Skład choczeńskiej orkiestry dętej w latach 60-tych XX wieku na podstawie wspomnień Józefa Twaroga:
  • Emil Twaróg - kapelmistrz, 1 kornet
  • Tadeusz Twaróg - tenor, bęben
  • Eugeniusz Twaróg - klarnet, bęben
  • Józef Twaróg - kornet
  • Józef Pindel - puzon
  • Andrzej Wider - klarnet
  • Edward Strzeżoń - puzon
  • Michał Styła - bas
  • Stanisław Rzycki - S trąbka
  • Józef Mojski - kornet
  • Stefan Piątek - tenor, bas
  • Stanisław Hałat - klarnet
  • Józef Jończyk - tenor
  • Gzela - tenor
Orkiestra powstała po wojnie z inicjatywy Emila Twaroga i nie była wówczas powiązana formalnie z Ochotniczą Strażą Pożarną. Materiał na jednolite stroje zorganizował Julian Skowron.

piątek, 7 czerwca 2019

Choczeńskie rody - Wątrobowie

Wątrobowie należą do grona ponad trzydziestu rodów, których przedstawiciele zamieszkują w Choczni nieprzerwanie od co najmniej XVII wieku.
Pierwsze pisane wzmianki o obecności tego nazwiska w Choczni pojawiają się już w okresie szwedzkiego najazdu na Polskę, określanego jako szwedzki potop (1655-1660).
Jeszcze wcześniej, bo w 1638 roku, niejaki Łukasz Guzdek otrzymał od króla Władysława IV Wazy przywilej na prowadzenie młyna w Choczni. Natomiast w lustracji królewskiej województwa krakowskiego z 1660 roku jako obdarzony przywilejem królewskim właściciel młyna w Choczni figuruje Łukasz Wątroba alias (zwany też) Guzdek z żoną Zofią.
To z pewnością ten sam Łukasz Wątroba, który w 1659 roku poślubił Zofię Kumorkównę i do 1681 roku miał z nią w Choczni siedmioro dzieci, ale niekoniecznie ten sam Łukasz Guzdek, który w 1638 roku otrzymał przywilej na prowadzenie młyna. Zakładając, że pierwszy właściciel przywileju musiał w chwili jego otrzymania mieć co najmniej 20 lat, to w czasie ślubu z Zofią przekraczałby czterdziestkę, a w chwili urodzenia ostatniego potomka byłby grubo po sześćdziesiątce. Decydujący wydaje się jednak najstarszy zapis zgonu w choczeńskich księgach metrykalnych, w którym przeczytać możemy, że w 1659 roku czcigodny Łukasz Wątroba zmarł.
Najprawdopodobniej Łukasz Wątroba alias Guzdek był więc synem i następcą Łukasza Guzdka/Wątroby zmarłego w 1659 roku.
Zapis jego nazwiska Wątroba alias Guzdek  świadczy o silnych powiązaniach Wątrobów z wymienianym dużo wcześniej w źródłach pisanych choczeńskim rodem Guzdków, którego Wątrobowie byli prawdopodobnie jedną z gałęzi – tę, która na mocy królewskiego przywileju zajmowała się młynarstwem.
Młyn Wątrobów „o jednym kole” usytuowany był nad Choczenką w dolnej części wsi, na terenie gdzie obecnie znajduje się lądowisko i hangar dla helikopterów. Do młynarza należał także pas ziemi w sąsiedztwie obecnego Osiedla Malatowskiego, rozciągający się od Choczenki, przez obecną ulicę Góralską, aż do granicy z Zawadką. W lustracji z 1660 roku napisano, że Łukasz powinien wpłacać rocznie do skarbu królewskiego podatek w wysokości 16 florenów od młyna i dodatkowy od roli, tak jak wszyscy pozostali kmiecie, ale że tego nie czyni. Starostowie barwałdzcy tolerowali taki stan rzeczy, obawiając się, że Wątroba opuści młyn „przeco by dwór (starosta) niewygodę miał”.
Po lustracji młyn nad Choczenką pozostawał w rękach Wątrobów przez niecałe 10 lat, a jego następnymi udokumentowanymi właścicielami byli Widrowie, którzy przybyli do Choczni najprawdopodobniej z Jaroszowic.
Mimo że młynarz Łukasz Wątroba miał siedmioro dzieci, to w zapisach metrykalnych próżno szukać ich ślubów, czy chrztów wnuków.
Ciągłość rodu Wątrobów została zachowana za sprawą nie Łukasza, ale Tomasza Wątroby i jego żony Anny, którzy gospodarowali po drugiej stronie Choczenki w stosunku do młyna Łukasza, na polach ciągnących się po granicę z Frydrychowicami. Można się domyślać, że Tomasz był prawdopodobnie starszym bratem Łukasza.
Tomasz i Anna Wątrobowie do 1675 roku ochrzcili w Choczni dwanaścioro dzieci, a ich następcami i kontynuatorami rodu w Choczni byli synowie Walenty Wątroba (ur. w 1655 roku) i Wincenty Wątrobik (ur. w 1656 roku).
Do końca XVII wieku w związki małżeńskie wstępowali w Choczni:
  • Walenty Wątroba (syn Tomasza), który poślubił Zofię z Guzdków (1676), co świadczy o tym, że powiązania rodzinne Wątrobów i Guzdków były już wówczas dość odległe i do rozdzielenia się tych rodów musiało dojść dużo wcześniej,
  • Ewa Wątroba (brak metryki chrztu) wyszła za Wojciecha Mężyka z Wieprza (1689),
  • Katarzyna Wątroba (córka Walentego) wyszła za Piotra Szymonka (1693),
  • Marianna Wątroba (brak metryki chrztu) została żoną Mikołaja Urbańczyka (1697) z dzisiejszego Osiedla Malatowskiego.
Formalnie włości po Tomaszu Wątrobie odziedziczył jego starszy syn Walenty, ale jego linia wygasła.
Do 1782 roku chrzcili dzieci w Choczni prawie wyłącznie potomkowie Wincentego, młodszego brata Walentego. Byli to jego syn Maciej urodzony w 1714 roku oraz synowie Macieja: Franciszek (ur. 1742), Paweł (ur. 1735) i Maciej młodszy (urodzony w 1745 roku).
Jedyny wyjątek stanowił niejaki Jan Wątroba, od 1752 roku mąż Zofii z Pindlów, który jako wdowiec 6 lat później poślubił Katarzynę z Woźniaków.
Według zapisów metrykalnych Jan powinien urodzić się około 1715 roku, ale niestety w księgach choczeńskich nie istnieje metryka jego chrztu, stąd nie wiadomo, czyim był synem.
Jest to o tyle istotne, że jego potomkowie dotrwali w Choczni do czasów współczesnych, tworząc drugą linię rodu Wątrobów. Jan, który mógł być przybyszem z zewnątrz lub ochrzczonym poza Chocznią synem nieznanego dziś chocznianina, miał w Choczni sześcioro dzieci, ale w Choczni przetrwali tylko potomkowie jego syna Marcina (ur. 1760).
Natomiast głównym przedstawicielem linii wywodzącej się od Tomasza Wątroby był jego prawnuk Maciej Wątroba młodszy, mąż Teresy z Widrów (od 1775 roku), Magdaleny z Burzejów (od 1781 roku) i młodszej od niego o 20 lat Julianny Gertrudy Drapówny (od 1789 roku). Z tym trzema żonami miał w sumie siedmioro dzieci: 5 synów (Mateusza, Marcina, Jędrzeja, Franciszka i Antoniego) oraz 2 córki (Reginę i Katarzynę, później po mężu noszącą nazwisko  Kołtończyk).
W 1788 roku mieszkający w górnej Choczni Maciej Wątroba został oskarżony o bezprawne wycięcie 2 drzew z lasu Starowiejskiego na potrzeby budowlane po pożarze domu. Ten las stanowił wcześniej własność gromadzką i zwyczajowo wycinano z niego drzewa na potrzeby budowlane (ale nie handlowe), co zakwestionował Jan Chrzciciel Biberstein Starowiejski, który dwa lata wcześniej został właścicielem Choczni, po śmierci swego ojca Jana Kantego.
Stan posiadania Wątrobów w Choczni pod koniec XVIII wieku zapisany został w Metryce Józefińskiej (1785-1789).
Na jej kartach wymieniono własność:
  • Jana Wątróbki z Roli Twarogowskiej spod numeru 71 (obecnie na jego dawnej parceli stoją domy z adresem Biała Droga 223, 223B, 104 i 106),
  • pogorzelca Macieja Wątroby z Roli Twarogowskiej spod numeru 116 (Zarębki i Morgi),
  • Pawła i Franciszka Wątrobów z Roli Wątrobowskiej spod sąsiadujących numerów 203 i 204 (górna część obecnego Zawala, dawne ziemie ich pradziadka Tomasza Wątroby).
Z kolei następny spis własności z lat 1844-1852 roku podaje pięciu chocznian noszących nazwisko Wątroba:
  • Macieja, syna Sebastiana i wnuka Pawła (ur. 1820), spod numeru 204,
  • Franciszka, syna pogorzelca Macieja (ur. 1797), spod nr 87a (Biała Droga),
  • Antoniego, syna Andrzeja i bratanka w/w Franciszka, spod nr 87 b (Biała Droga),
  • Franciszka, syna Marcina i wnuka Jana (ur. 1787), spod numeru 44 (Osiedle Ramendowskie),
  • Jana, syna Franciszka, wnuka Marcina (ur. 1824), spod numeru 32 (Osiedle Komanie).
Ogółem do Wątrobów należały wówczas niespełna 53 morgi gruntu.
Choczeńską średnią przewyższał Franciszek Wątroba z Ramendowskiego, ale zdecydowanie najbogatszym z Wątrobów był Maciej, gospodarujący na części dawnej Roli Wątrobowskiej, który posiadał ponad 28 morgów i był najmajętniejszym rolnikiem w Choczni. Oprócz rolnictwa był znanym hodowcą klaczy zarodowych. W 1857 roku został nagrodzony premią w wysokości 12 dukatów w złocie w konkursie zorganizowanym w rejonie wadowickim przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i c.k. Armee Ober Commando. Był czterokrotnie żonaty: z Marianną Widlarz (z którą miał ośmioro dzieci), Magdaleną Zając (z którą miał kolejnych czworo dzieci), Wiktorią Szczur i Zofią Bylica. Żaden jego męski potomek nie mieszkał w Choczni po II wojnie światowej.
Jego młodszy brat Wojciech Wątroba pełnił natomiast funkcję przysiężnego (radnego).
Oprócz Macieja i Wojciecha Wątrobów w połowie XIX wieku znany był również piekarz Jan Wątroba (ur. 1829), wnuk w/w pogorzelca Macieja.
W połowie XIX wieku nazwisko Wątroba było na 15 miejscu najpopularniejszych nazwisk noszonych w Choczni.
Wśród ofiarodawców na zakup nowych dzwonów dla parafii choczeńskiej i przeróbkę starych (1875) znalazło się sześcioro Wątrobów- wymienieni już Maciej, Jan, Franciszek i Antoni oraz Józef Wątroba, urodzony w 1831 roku (linia Jana) i Joanna, wdowa po przysiężnym Wojciechu.
Podczas budowy aktualnego kościoła parafialnego zasłużyli się cieśle Franciszek Wątroba (ur. 1825 z  linii „młynarskiej”) i Jan Wątroba.
Choczeńskich Wątrobów można znaleźć także na liście emigrantów z Choczni do USA przed I wojną światową. Byli to Wojciech Wątroba (ur. 1863), Wojciech Wątroba (ur. 1874) i Maria Wątroba (urodzona około 1887 roku).
W czasie I wojny światowej Jan Wątroba, syn Antoniego, urodzony w 1891 roku, jako żołnierz 13 pułku piechoty ck armii został ranny w 1915 roku i przebywał w szpitalu w Wiedniu. Później trafił do rosyjskiej niewoli, z której udało mu się uciec i wstąpić we Francji do Błękitnej Armii generała Hallera. Powrócił z nią do Polski, by wziąć udział w wojnie polsko- bolszewickiej.
Wątrobowie zostali poszkodowani również w czasie II wojny światowej, chociaż podanie o wyliczenie strat wojennych złożyło w 1945 roku tylko dwoje z  nich:
  • Adam Wątroba (ur. 1910), syn Wojciecha, właściciel niespełna 4 hektarów gruntu, którego straty wyliczono na 12218 przedwojennych złotych (w części z tytułu wysiedlenia),
  • Jadwiga Wątroba, właścicielka 1,5 hektara, której straty wyliczono na 3398 złotych.
Jadwiga Wątroba figuruje również na liście głosujących w referendum w 1946 roku z datą urodzenia 1895 i numerem domu 366. Pod tym samym adresem mieszkała wtedy także Maria Wątroba, urodzona w 1922 roku. To jedyne dwie osoby z grona choczeńskich Wątrobów, których pochodzenia nie udało mi się ustalić.
Na listach do głosowania w referendum  w 1946 roku byli również:
  • spod numeru 53: Adam Wątroba ur. 1910 i Marianna Wątroba ur. 1912,
  • spod numeru 168: Antoni Wątroba ur. 1924, Jan Wątroba ur. 1892 i Stanisława Wątroba ur. 1915.
Nieco więcej Wątrobów zostało uwzględnionych w wyborach z 1973 roku:
  • spod numeru 598: Jan Wątroba ur. 1934 i jego żona Cecylia Wątroba zd. Ast,
  • spod numeru 122: Maria Wątroba z domu Kolec ur. 1912, jej syn Jerzy Wątroba ur. 1944 i jego żona Józefa Wątroba zd. Burzej,
  • spod numeru 114: Antoni Wątroba ur. 1924, jego żona Maria Wątroba zd. Radwan ur. 1914 oraz ich dzieci: Stanisława i Marian,
  • spod numeru 65: Józef Wątroba ur. 1942 i jego żona Władysława Wątroba z domu Szymonek.
Z wyżej wymienionych część pochodziła od Tomasza Wątroby z XVII wieku i jego prawnuka Macieja, pogorzelca z XVIII wieku (Józef spod 65, Antoni i jego dzieci spod nr 114 i Jan spod nr 598), natomiast Jerzy Wątroba spod nr 122 był potomkiem Jana Wątroby urodzonego około 1715 roku.

Do znanych osób, których matki pochodziły z choczeńskich Wątrobów, zaliczyć można:
  • Daniela Bandołę (1882-1958) urzędnika Stanu Cywilnego w Wadowicach,
  • Jana Guzdka (1857-1911) filologa klasycznego, profesora galicyjskich szkół średnich, w tym gimnazjum w Wadowicach,
  • Franciszka Kręciocha (1857-1927) przewodnika pielgrzymek, śpiewaka kościelnego, właściciela karczmy i barci,
  • Marię Oleksy (1901-1992) radną gminną, działaczkę Koła Gospodyń Wiejskich i Kółka Rolniczego,
  • Wojciecha Szczura (1808-?) kowala, przodka wadowickiej linii Szczurów, która nosiła później nazwisko Szczerski,
  • Jana Ścigalskiego (1893-1978) działacza Sokoła w Choczni, żołnierza Armii Hallera, sklepikarza i działacza społecznego w Krakowie.
Według grobonetu na nagrobkach choczeńskiego cmentarza widnieją dane 10 osób o nazwisku Wątroba.

Na koniec 2017 roku mieszkało w Polsce 1490 mężczyzn i 1389 kobiet noszących nazwisko Wątroba.

Najbardziej znany ze współczesnych Wątrobów, to Zbigniew (1959-2017), syn Jana Stanisława Wątroby i Cecylii z domu Ast. Z wykształcenia historyk, był po zmianie nazwiska na Nawrocki nauczycielem akademickim, publicystą, dyrektorem w IPN i oficerem UOP oraz ABW.

środa, 5 czerwca 2019

Znane postacie wśród szkolących się w Choczni w 1914 roku legionistów

15 września 1914 roku do Choczni dotarł na szkolenie batalion rekrucki Legionów Polskich z Kielc. Legioniści w liczbie około 2.000 kwaterowali w szkole i domach miejscowych gospodarzy, przez których byli w dużej mierze utrzymywani. Rekruci prowadzili w okolicy ćwiczenia praktyczne i teoretyczne.
30 września batalion rekrucki stacjonujący w Choczni został przemianowany na II batalion 3 pp, a żołnierze otrzymali jednolite mundury austriackie i rogatywki z polskim orłem.
Natomiast 2 października wyszkoleni w Choczni legioniści wyruszyli koleją na front w Karpatach Wschodnich. 
W ich gronie znalazły się interesujące postacie, które odgrywały istotną rolę zarówno w czasie walk na frontach I wojny światowej, jak również w dziejach niepodległej Polski w okresie międzywojennym, a nawet później.
Byli to między innymi:
  • Ludwik Bittner (1892-1960) generał brygady Wojska Polskiego. Uczeń szkół we Lwowie i Stanisławowie (matura 1911). W latach 1911-1914 studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a od 1914 roku także filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1911 roku członek Związku Walki Czynnej, a od 1912 roku Związku Strzeleckiego. Uczestnik I wojny światowej jako oficer 2 Pułku Piechoty Legionów Polskich. Od grudnia 1918 roku dowódca batalionu zapasowego 34 pp. W latach 1920-1930 dowódca 34 pp w Białej Podlaskiej. W 1927 roku awansowany na stopień pułkownika. Następnie dowódca piechoty dywizyjnej 5 Dywizji Piechoty we Lwowie. Od listopada 1938 pomocnik dowódcy Korpusu Ochrony Pogranicza, w kampanii wrześniowej 1939 roku zastępca dowódcy KOP, uczestniczył w walkach z Armią Czerwoną. W czasie okupacji działał w konspiracji, był dowódcą Okręgu AK w Lublinie (1941-1943). W 1943 roku mianowany generałem brygady. W czasie akcji „Burza” dowódca 9 Podlaskiej Dywizji Piechoty AK. W sierpniu 1944 roku został aresztowany przez NKWD. Przetrzymywany m.in. w: Lefortowie, obozie nr 179 w Diagilewie i w Griazowcu. Do Polski wrócił w 1947 roku. Pracował jako dozorca w Biurze Odbudowy Stolicy. Od 1957 roku członek władz ZBOWiD. Odznaczony: Złotym i Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Oficerskiem Orderu Odrodzenia Polski (1930), Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi. Spoczywa na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. 
  • Jan Ciołkosz (1893-1940) major piechoty WP, ofiara zbrodni katyńskiej. Maturę zdał w Wiedniu. Uczestniczył w kampanii karpackiej w czasie I wojny światowej, w 1915 roku dostał się do niewoli rosyjskiej. Uczestnik wojny polsko- bolszewickiej. W okresie międzywojennym pozostał; w wojsku. Służył w 37 pp, 57 pp, 22 pp i jako kwatermistrz w 57 pp w Chorzowie. W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku dostał się do niewoli sowieckiej w Rawie Ruskiej i został osadzony w Kozielsku.
  • Władysław Czapliński (1895-1940) podpułkownik WP, ofiara zbrodni katyńskiej. Ukończył gimnazjum w Bochni, maturę zdał eksternistycznie w Krakowie. Dowódca plutonu, a później kompanii w 2 pp Legionów. Uczestnik wojny polsko- bolszewickiej. W okresie międzywojennym służył w 24 pp w Łucku, 56 pp w Krotoszynie i w 27 pp w Częstochowie. W 1936 roku przeszedł w stan spoczynku. W 1940 został aresztowany przez NKWD w Delatyniu. 
  • James Douglas (1878-?) polski urzędnik konsularny i działacz socjalistyczny pochodzenia szkockiego. Uczęszczał do gimnazjum w Kijowie, był korespondentem "Słowa Ludu" w Japoni (1904). W latach 1931-1933 konsul RP w Harbinie.
  • Józef Gołąb (1888-1916) rzeźbiarz, tworzący nawet w okopach I wojny światowej, który poległ w bitwie pod Gruziatynem.
  • Ryszard Grosse (1886-?) podporucznik rezerwy armii austriackiej, był instruktorem w baonie rekruckim w Choczni. Walczył jako dowódca 5 kompanii 3 pp, a później 11 kompanii 3 pp. Ranny w bitwie pod Tłumaczem.
  • Jan Kilich (1890-1920) przed wojną absolwent Gimnazjum Konopczyńskiego w Warszawie, student Politechniki Lwowskiej i Wyższej Szkoły Włókienniczej w Verviers w Belgii. Żołnierz I Kompanii Kadrowej, uczestnik przemarszu z Oleandrów do Kielc. Po szkoleniu w Choczni w 3pp Legionów. W lipcu 1916 roku awansowany na podporucznika. Po kryzysie przysięgowym zwolniony z Legionów. Od 1918 roku w Wojsku Polskim w stopniu porucznika. Zmarł w Warszawie w wyniku długotrwałej choroby i spoczął na Cmentarzu Bródnowskim. Pośmiertnie zweryfikowany w stopniu majora. Odznaczony Krzyżem Niepodległości i Krzyżem Walecznych.
  • Paweł Kittay (1889-1948) - przed I wojną członek Komitetu Centralnego „Płomienia” (1910), student Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1910/1911 i 1913/1914) oraz Uniwersytetu Lwowskiego (1913/14), znany taternik. Dowódca II Batalionu 3 Pułku Piechoty Legionów Polskich, utworzonego we wrześniu 1914 roku w Choczni. W 1915 roku został zwolniony z Legionów z powodu choroby. Pracował w firmie eksportowej i przebywał Chinach, Afryce Południowej, Indiach. Przez jakiś czas był attaché prasowym polskiej ambasady w Chunkingu. Będąc w Indiach ciężko zachorował. Był leczony w Londynie, potem w Nowym Jorku, gdzie zmarł w szpitalu.
  • Witold Habdank Kossowski (1894-1954) pedagog i poeta, pierwszy dyrektor liceum w Stalowej Woli. W czasie I wojnie światowej odznaczony Krzyżem Walecznym. Po wojnie skończył Uniwersytet Lwowski i uczył w XI Państwowym Gimnazjum we Lwowie aż do 1938 roku, kiedy objął placówkę w Stalowej Woli. W czasie okupacji działa w tajnym nauczaniu, a po wojnie uczył w liceum w Rozwadowie
  • Julian Kulski (1892-1976) polityk i samorządowiec, od 1935 roku wiceprezydent Warszawy, a od 28.10.1939 do 05.08.1944 komisaryczny burmistrz Warszawy. Studiował w Brukseli i Nancy (1911-1914), Członek PPS Lewica, „Promienia” i Związku Strzeleckiego. Od 1914 roku w Legionach Polskich, przeszedł szkolenie rekruckie w Choczni, o czym napisał później w książce „Z minionych lat życia”. Od 1918 do 1919 roku komendant Milicji Ludowej w Okręgu warszawskim. Od 1925 roku studiował nauki polityczne w Paryżu. Od 1927 roku pracował w Ministerstwie Skarbu, a od 1932 roku był dyrektorem Państwowego Monopolu Spirytusowego. Po wojnie pracował w przedsiębiorstwie spedycyjnym Hartwig i przedsiębiorstwach budowlanych w Warszawie. Na emeryturze od 1959 roku. Od 1961 roku członek loży masońskiej „Kopernik”. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi.
  • Michał Moskowityn (1895-1940) urodzony w Terlanach. Przed wojną student Akademii handlowej w Krakowie. W Legionach od 8 sierpnia 1914 roku. Uczestnik kampanii kieleckiej. Sierżant w Stacji Zbrojnej w Ostrawie. Po odniesionej ranie został w 1916 roku uznany za niezdolnego do służby czynnej i pracował jako podoficer werbunkowy. Od 1925 roku porucznik w intendenturze w Grudziądzu. Uczestnik kampanii wrześniowej, dostał się do niewoli rosyjskiej. Ofiara zbrodni katyńskiej. Syn Ignacego i Kazimiery z Gądkowskich. 
  • Franciszek Makary Pększyc (1891-1915) pod pseudonimem Grudziński był dowódcą batalionu rekruckiego Legionów, którym kierował podczas ćwiczeń w Choczni. Kwaterował w domu Antoniego Styły. Pochodził z Sokala, w 1896 roku jego rodzina przeniosła się do Krakowa, gdzie Franciszek rozpoczął naukę w szkołach wydziałowych. Od 1905 roku należał do skautingu i uczęszczał do II Wyższej Szkoły Realnej, którą ukończył w 1910 roku. Od roku akademickiego 1910/1911 studiował przez dwa lata geodezję na Politechnice Lwowskiej. Jeszcze w 1910 roku wstąpił do lwowskiego koła Eleusis, pełniąc funkcje sekretarza i zastępcy skarbnika. W 1911 roku we Lwowie otrzymał nominację podoficerską w organizacji niepodległościowej Armia Polska. Po zakończeniu służby wojskowej w austriackim 30 pułku piechoty w stopniu kaprala przeniósł się w 1912 roku do Krakowa, gdzie poświęcił się działalności w Polskiej Drużynie Strzeleckiej. W 1913 roku w stopniu podchorążego objął dowództwo II kompanii PDS. Próbował bezskutecznie wstąpić do wojska serbskiego, aby pogłębić swoje doświadczenie wojskowe. Po wybuchu I wojny światowej został zmobilizowany do armii austriackiej, po czym zdezerterował i zgłosił się do sztabu Legionów Polskich w Kielcach. Od końca sierpnia 1914 roku pracował w kwaterze głównej Legionów, a następnie został dowódca 4 kompani III batalionu. Po ćwiczeniach w Choczni został dowódcą II kompanii I batalionu Legionów w stopniu porucznika (od 9 października). 23 października 1914 ranny w nogę w bitwie pod Laskami, przebywał na leczeniu w kilku szpitalach. Na front wrócił w grudniu jako dowódca 4 batalionu. Do 25 lutego 1915 roku w pracy sztabowej, był komendantem placu w Kętach. Następnie brał udział w walkach nad Nidą, w których 21 maja został ranny w bok w bitwie pod Żernikami. Dwa tygodnie później podczas patrolu w Modliborzycach został ciężko ranny w twarz i by uniknąć niewoli dobił się strzałem z pistoletu. Pochowany pierwotnie w Baćkowicach, po wojnie jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Opatowie. Pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Zasługi Wojskowej i awansowany na stopień kapitana, a następnie Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyżem Niepodległości (1930). 
  • Ludwik Schreiber (1890-?) sierżant w Legionach, w okresie międzywojennym starosta borszczowski (1927-1930), później starosta w Trembowli.
  • Józef Sitko (1888-?) podpułkownik piechoty WP. W czasie I wojny światowej najpierw walczył w Legionach, a następnie został internowany przez Austriaków w obozie Szeklencze i wcielony do ck armii. W okresie międzywojennym był zawodowym wojskowym (do 1935 roku). Służył między innymi jako komendant Powiatowej Komendy Uzupełnień w Bielsku. W czasie okupacji hitlerowskiej działał w konspiracji i pracował w firmie budowlanej „Universal” w Krakowie. 13 listopada 1942 roku w Krakowie został zatrzymany i osadzony w więzieniu Montelupich. Pięć dni później został skierowany do obozu koncentracyjnego Auschwitz, w którym otrzymał numer więźniarski: 75906. Dostał się do orkiestry obozowej. 25 października 1944 roku został przeniesiony do obozu Sachsenhausen, ale udało mu się przeżyć i doczekać wyzwolenia. 
  • Mieczysław Starzyński (1891-1942) podpułkownik dyplomowany piechoty. W 1905 został relegowany ze szkoły realnej w Łowiczu za udział w strajku szkolnym. Kontynuował naukę w Szkole Polskiej, Polskiej Szkole Handlowej, Gimnazjum im. Konopczyńskiego w Warszawie i Politechnice Lwowskiej. Po przeszkoleniu internowany w 1917 roku. Uczestnik obrony Lwowa w 1919 roku. W 1921 roku ukończył Wojskową Szkołę Sztabu Generalnego i został skierowany do Dowództwa Korpusu Okręgu V w Krakowie. Tam ukończył Szkołę Nauk Politycznych w ramach UJ. W 1925 roku rozpoczął służbę w Wadowicach, jako dowódca II batalionu 12pp, a w 1926 roku powrócił do Krakowa. Od 1928 roku w sztabie generalnym, a od 1929 roku attache wojskowy w Belgradzie. Od 1933 roku w administracji państwowej- naczelnik wydziału bezpieczeństwa we lwowskim urzędzie wojewódzkim (1933), wicewojewoda pomorski (1934), wojewoda stanisławowski (1935). W latach 1936-39 zastępca i redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. W 1939 roku uczestniczył w obronie Warszawy, później ukrywał się i działał w ZWZ oraz AK. Zginął zamordowany przez Niemców. Był bratem prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
  • Roman Starzyński (1890-1938) major piechoty Wojska Polskiego, Kawaler Orderu Virtuti Militari. Absolwent gimnazjum w Warszawie i Wydziału Filozofii UJ. W okresie międzywojennym oficer Sztabu Generalnego WP. Od 1929 roku prezes Polskiej Agencji Telegraficznej, później dyrektor gabinetu Ministra Poczty i Telegrafów oraz Spółki Akcyjnej Polskie Radio. Brat wymienionego wyżej Mieczysława i prezydenta warszawy Stefana Starzyńskiego. 
  • Jerzy Roman Trojanowski (1893-?) pułkownik piechoty Wojska Polskiego, Kawaler Orderu Virtuti Militari. Pseudonim legionowy "Szaleniec", w czasie I wojny światowej dostał się do niewoli rosyjskiej. W wojnie polsko- bolszewickiej był dowódcą 2 pp Legionów i 36 pp Legii Akademickiej. W okresie międzywojennym służył w 19 pp we Lwowie, 51 pp Strzelców Kresowych w Brzeżanach, 40 pp we Lwowie, dowodził 37 pp w Kutnie, 2 Brygadą Ochrony Pogranicza w Baranowiczach i Ochroną Przeciwlotniczą Okręgu Korpusu nr IX w Brześciu.
  • Karol Udałowski (1880-1926) podpułkownik piechoty WP, Kawaler Orderu Virtuti Militari. W czasie I wojny dowodził 11 kompanią 3pp Legionów. Od 1918 roku dowódca 1 pp, przemianowanego później na 7 pp. W 1921 roku przeniesiony do rezerwy.

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Choczeńska kronika kryminalna - część V

Katowicka "Polonia" z 5 lipca 1926 roku donosiła:

Policja w Białej wyśledziła sprawcę znacznej, bo 1600 dolarów wynoszącej kradzieży, popełnionej ze szkodą pana Dawida Frenkla. Sprawcą kradzieży okazał się Stanisław Polak z Choczni pod Wadowicami. Znaleziono przy nim tylko resztki łupu- zaledwie 160 dolarów.
----
"Echo Krakowa" z 29 września 1959 roku informowało:

Motyw zbrodni nie znany:
we wsi Chocznia powiat Wadowice został zamordowany 27-letni Tadeusz R. 
Został on uderzony kilkakrotnie w głowę sztachetą przez 19-letniego Stanisława H.
Ofiara napaści zmarła w szpitalu.
Sprawca zabójstwa został zatrzymany, śledztwo wszczęła Prokuratura Powiatowa w Wadowicach.
----
"Dziennik Polski" z 11 września 1937 roku podawał:

Napad bandycki pod Wadowicami.
W Frydrychowie (Frydrychowicach- uwaga moja) do domu mieszkańca tejże wioski Józefa Juźki wtargnęli dwaj osobnicy, którzy po sterroryzowaniu domowników zabrali 40 złotych i kilka kóp jaj.
Zawiadomiona o napadzie policja, z pomocą psa policyjnego, przychwyciła bandytów w ich kryjówce. Jednego z nich- Mariana Adamka z Choczni przyaresztowała. Za drugim czynione są poszukiwania.


Choczeńska kronika kryminalna - część IV