piątek, 29 stycznia 2021

Sprawy choczeńskiej gminy- "afera" w przedszkolu (1949)

 2 kwietnia 1949 roku Józef F. zamieszkały w Choczni pod nr 541 złożył zeznanie przed Gminną Komisją Kontroli o następującej treści:

Od około 15 sierpnia do 15 listopada 1948 roku p. Piwowar jako kierowniczka Przedszkola chowa świnię. W czasie tym widziałem, jak kierowniczka przedszkola dawała świni mleko konserwowe przeznaczone dla dzieci. Mleko podawane świni widziałem około 5 razy. Czy mleko było istotnie dzieci z przedszkola, tego sprawdzić nie mogę, ale mleko krowie ma inny wygląd od mleka sproszkowanego i rozburzonego w wodzie i takie mleko widziałem wlewane świni do koryta.

Tego samego dnia komisja w składzie: Władysław Świętek, Kacper Legut, Helena Rajdowa i Tadeusz Nowak przesłuchała Irenę Piwowar, kierowniczkę choczeńskiego przedszkola, którą zapytano o zarzuty przedstawione przez Józefa F. "jakoby wymieniona dawała swej świni mleko sproszkowane przeznaczone dla dzieci".

P. Piwowar zeznała, co następuje:

Zgadza się z tym, że świni swej podawała do koryta mleko, a pochodzenie mleka było następujące: przy gotowaniu mleka z proszku mlecznego chudego na dnie garnka, w którym się gotuje, pozostaje osad, którego żadne dziecko jako zacierki jeść nie chce, gdyż nie nadaje się to do jedzenia. Więc resztki tego, jak również resztki pozostawione w garnuszkach przez dzieci, zlewałam w jedno naczynie i zamiast na gnój wlewałam świni do koryta. Nadto świni wlewałam również moją zgorzkniałą mąkę rozburzoną w wodzie i resztkach tego mleka, gdyż mąka ta na chleb już się nie nadawała. Obecnie przedszkole prowadzi Ob. Kleszcz Irena, która tak jak ja w okresie mej kadencji obecnie resztki zbiera, zlewa do bańki i oddaje dla świni ob. Mrzygłodowej, rolniczki z Choczni.

Komisji przedstawiono także oświadczenie "Inspektorki Przedszkoli ob. Sapińskiej", w którym przeczytać można, że rozmawiała z kierowniczką przedszkola na temat resztek mleka, pozostawionych w garnuszkach przez dzieci oraz osadu, pozostałego po rozpuszczeniu sproszkowanego mleka i uważa postępowanie kierowniczki za słuszne: "Raczej należy resztki dać świni, aniżeli wylewać na gnój".

Po odczytaniu tego oświadczenia komisja postanowiła przeprowadzić eksperyment. Poleciła Irenie Piwowar "ugotować tego mleka z 1/2 kilograma proszku mlecznego", a po dokonaniu tej czynności stwierdzono, że "na dnie rzeczywiście osadza się warstwa, która nie nadaje się do podania jako mleko".

Wobec tych faktów uznano wyjaśnienia p. Piwowar za prawdziwe a "aferę" za niebyłą.



wtorek, 26 stycznia 2021

Pancerni w Choczni

 W XVI, XVII i XVIII wieku Chocznia jako wieś królewska zobowiązana była do dawania wojsku królewskiemu zakwaterowania i wyżywienia w okresie zimowym. Ten obowiązek nazywano hiberną.

Z lektury choczeńskich zapisów metrykalnych wynika, że na zimowe leże kierowano do Choczni także konne wojska pancerne i husarię.

Jazda pancerna stanowiła formację średniozbrojną, której żołnierze chronieni byli najczęściej za pomocą kolczug (zbroi wykonanych z gęstej plecionki drobnych, metalowych kółek), misiurek (metalowego hełmu z czepcem kolczym do osłony głowy, karku i górnej części ramion) oraz tarczy. Ich uzbrojenie stanowiły szable, czekany, łuki, broń palna, a od czasów Jana III Sobieskiego także włócznie.

Z kolei husaria stanowiła jazdę ciężką, wyposażoną w zbroje płytowe, szyszaki do ochrony głowy oraz tarcze i uzbrojoną w ciężkie kopie, koncerze (długą broń białą kłującą), pałasze, szable husarskie i broń palną.

Pancerni i husarze rekrutowani byli w podobny sposób. Król lub hetman wydawał tak zwany list przepowiedni, czyli dokument określający, na jaki czas powoływano ustaloną ilość wojska o odpowiednim wyposażeniu, a rotmistrz brał do służby wybranych przez siebie towarzyszy, którzy stawiali się z własnymi pocztami pomocniczymi (na ogół nieszlacheckiego pochodzenia).

Zapisy dotyczące stacjonujących w Choczni pancernych i husarzy pojawiają się na początku XVIII wieku, kiedy te formacje wojskowe okres największej chwały miały już za sobą.

Pancerni i husarze najczęściej wymieniani są jako rodzice chrzestni, ale odnaleźć można także pojedyncze metryki ich ślubów i zgonów.

Według domysłów Józefa Putka, zawartych w jego książce „Mroki średniowiecza”, ci rekrutujący się z żołnierzy chrzestni w rzeczywistości mogli być biologicznymi ojcami chrzczonych dzieci. W niektórych przypadkach istotnie mogło tak być, ale w przytoczonych przez niego przykładach doszukać się można pewnych przeinaczeń pod ten z góry założony pogląd.

Pełna chronologiczna lista tych zapisów metrykalnych wygląda następująco:

  • 1703 zgon Kazimierza Brodowskiego, towarzysza pancernego Jabłonowskiego, którego pochowano na nieistniejącym obecnie cmentarzu koło kościoła. Herbarz Bonieckiego wymienia w tym czasie tylko jednego Kazimierza Brodowskiego, syna Jana Karola i Katarzyny Frykaczówny.
  • 1705 rycerz Szymon Spytkowski poślubił w Choczni Annę (nazwisko nieczytelne).
  • 1706 Paweł Bartosowski, „wachmagister” chorągwi husarskiej (podoficer) był chrzestnym ojcem Małgorzaty, nieślubnej córki Marcina Wi…(nazwisko nieczytelne) i Reginy Pacyconki.
  • 1710 rycerz Mikołaj Michałowski był chrzestnym ojcem Łukasza, nieślubnego syna Katarzyny Wójcik.
  • 1711 husarz Józef Czaiński był chrzestnym ojcem Doroty, córki Melchiora i Anny Pindel.
  • 1711 towarzysz pancerny Wincenty Jarzyna był ojcem chrzestnym Walentego, syna Piotra i Reginy Kleśniak (czyli Turała).

Ponadto znacznie wcześniej, bo pod koniec lutego 1663 roku, pojawia się zapis o chrzcie Zofii, córki Błażeja Husarza i Ewy.

Na podstawie tych metryk i informacji z książki Putka można wywnioskować, że w Choczni stacjonowała chorągiew husarska koronna Feliksa Kazimierza Potockiego herbu Pilawa, wojewody krakowskiego oraz chorągiew pancerna koronna Stanisława Jana Jabłonowskiego herbu Prus, hetmana wielkiego koronnego, której faktycznym dowódcą był wywodzący się ze spolszczonych Ormian Roman Ipohorski-Lenkiewicz (lub Linkiewicz) herbu Pobóg.

Stanisław Jabłonowski
wikipedia


Feliks Kazimierz Potocki
wikipedia

Obie te chorągwie brały udział między innymi w słynnej bitwie pod Wiedniem w 1683 roku, tak że nie jest wykluczone, że nie tylko wojska Sobieskiego przemieszczały się przez Chocznię (Starym Gościńcem) na odsiecz Wiedniowi, ale i uczestnicy tej bitwy przebywali w Choczni przez późniejsze zimy.

W okresie, z jakiego pochodzą przytoczone wyżej zapisy metrykalne (1703-1711) zarówno hetman Jabłonowski, jak i wojewoda Potocki już nie żyli, a pułkownik Ipohorski zmarł w 1705 roku.

Osobną grupę związaną z tematem tej notatki stanowią członkowie tego samego rodzaju sił zbrojnych, których związki z Chocznią miały charakter własnościowy.

Zaliczyć można do nich:

- towarzysza pancernego Pawła Stanisława Jezierskiego (zm. w 1717 r.), którego ojciec Wojciech Jezierski herbu Prus (ok. 1640- ok.1699), zwany Gołąbek,  „trzymał” sołtystwo w Choczni od 1665 roku, mimo że jego formalnymi właścicielami byli nadal Szczurowie. Matką Pawła Stanisława była pierwsza żona Wojciecha- Anna ze Sławińskich z Kleczy Górnej, a żoną Anna z Żeleńskich, burgrabianka krakowska,  z którą miał dwie córki,

- towarzysza pancernego Józefa Jezierskiego Gołąbka, wnuka Wojciecha ze sołtystwa- syna Przecława i Anny z Grobickich, Był skarbnikiem owruckim i bracławskim, dziedzicem Lgoty- mężem Salomei z Lgockich i Joanny z Szoberów Radeckiej,

- Franciszka Ksawerego Branickiego z Barwałdu (ok. 1730-1819) w młodości pułkownika chorągwi pancernej. Był ostatnim przed rozbiorami dzierżawcą starostwa barwałdzkiego, do którego należała także Chocznia, a później prywatnym właścicielem Choczni (1776-1781).

Na następnych pancernych związanych z Chocznią (Michał Twaróg, Kazimierz Woźniak, Jan Hawryszko, czy Karol Czaicki) trzeba było czekać aż do II wojny światowej. Oczywiście byli to już pancerni, którzy z żywych koni przesiedli się na mechaniczne.



piątek, 22 stycznia 2021

Choczeński rodowód kandydatki na ołtarze

 19 lutego 2003 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny siostry zakonnej Marii Małgorzaty Banaś ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu (popularnie nazywanego nazaretankami). Od tego momentu siostra Banaś jest tytułowana w kościele katolickim Służebnicą Bożą, a po zakończeniu procesu beatyfikacji może zostać pierwszą osobą związaną z Chocznią, która zostanie wyniesiona na ołtarze.

www.nazaretanki.pl

Z życiorysem siostry Banaś można zapoznać się na przykład na oficjalnej stronie internetowej sióstr nazaretanek- link.

Jej związki z Chocznią są dwojakiego rodzaju- była córką choczeńskiego rolnika Jakuba Banasia i mimo, że nie urodziła się w Choczni, to zamieszkiwała w niej przez około 11 lat.

Siostra Banaś przyszła na świat 10 kwietnia 1896 roku w Kleczy Dolnej, jako córka Jakuba i Rozalii Banasiów, a na chrzcie otrzymała imię Ludwika.

Z kolei jej ojciec Jakub Banaś był rodowitym chocznianinem, urodzonym 12 lipca 1845 roku, jako syn Józefa Banasia (1802-1852) i Reginy Banaś z domu Guzdek (1811-1889).

9 lipca 1872 roku Jakub Banaś poślubił w Choczni osiem lat starszą od siebie Franciszkę z domu Graboń, wdowę po Franciszku Garżelu. Tym samym stał się ojczymem dla pięciorga dzieci Franciszki z pierwszego związku. Niespełna rok po ślubie Franciszka urodziła Jakubowi córkę Antoninę, która zmarła jednak przed ukończeniem drugiego roku życia.

Gdy w 1892 roku Franciszka zmarła, 47-letni wówczas Jakub Banaś znalazł sobie kolejną żonę w Kleczy Dolnej. Była nią o sześć lat od niego młodsza wdowa Rozalia Zeman z domu Wyder. W 1893 roku urodziła się im w Kleczy córka Anna, a trzy lata później druga córka Ludwika, późniejsza nazaretanka i kandydatka na ołtarze.

Miesiąc po śmierci Rozalii w styczniu 1905 roku Jakub Banaś po raz trzeci wstąpił w związki małżeńskie, poślubiając w Kleczy o 30 lat młodszą od niego pannę Anielę Pomietło. Wówczas dziewięcioletnia Ludwika przeniosła się do Choczni. Zamieszkała u swojej siostry stryjecznej Franciszki Wider  z domu Buldończyk (1876-1936). 

W 1916 roku Ludwika rozpoczęła pracę w szpitalu w Wadowicach, gdzie doszło do jej pierwszych kontaktów z siostrami nazaretankami. Pod ich wpływem rok później wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Wracając do choczeńskiej genealogii siostry Banaś należy dodać, że po babce Reginie jej przodkami byli nie tylko Guzdkowie, ale także Styłowie i Ramendowie.

Natomiast jej dziadek Józef Banaś przybył do Choczni z Jaroszowic, po ślubie z Katarzyną Pindel (w 1822 roku)- Regina z domu Guzdek, babka s. Banaś, była jego drugą żoną. Co ciekawe Józef Banaś był spokrewniony ze wszystkimi żyjącymi wtedy w Choczni Widrami, którzy tak jak i on byli potomkami Kazimierza Banasia, zwanego też Juza, a urodzonego w 1740 roku w Jaroszowicach. To pokrewieństwo brało się z faktu, że Anna, najstarsza córka owego Kazimierza Banasia Juzy, wyszła za mąż za chocznianina Kazimierza Widra, przodka wszystkich kolejnych choczeńskich Widrów. Ponieważ Józef Banaś był synem Andrzeja, młodszego brata Anny Wider, to przeprowadzając się do Choczni zastał tam troje swoich kuzynów- córkę i synów Kazimierza Widra i Anny Wider z domu Banaś. Byli to: Regina Drapa, Jakub Wider oraz Kazimierz Wider (młodszy).

Przed II wojną światową zamieszkała w Choczni Franciszka Szot z domu Banaś (1912-1994), przyrodnia siostra Służebnicy Bożej Marii Małgorzaty (córka Jakuba Banasia i Anieli z domu Pomietło). 21 maja 1937 roku urodził się w Choczni jej syn Stanisław Marcin Szot, który także założył rodzinę w Choczni, kontynuując obecność w tej miejscowości potomków Banasiów- krewnych kandydatki na ołtarze. Dzieci w Choczni miał także jego starszy brat Jan Szot.

Artykuł na temat s. Banaś i jej rodziny
z dolnośląskiej gazetki parafialnej
który nadesłał Jacek Krzanak,
potomek Marianny, przyrodniej siostry kandydatki na ołtarze





poniedziałek, 18 stycznia 2021

Represjonowani przez organy władzy sowieckiej w czasie II wojny światowej- uzupełnienie

 Dwa ciekawe uzupełnienia do listy chocznian represjonowanych przez organy władzy sowieckiej w czasie II wojny światowej (link) przyniosło przeszukanie źródeł rosyjskich.

Pierwsza z dodanych osób to Rolman Schöngut:

Рольман Якимович Шенгут  (1911, Краковская губ., Хочня, евреи)

Rolman Jakimowicz Schöngut, urodzony w 1911 roku, województwo krakowskie, Chocznia, Żyd.

Otczestwo (imię odojcowskie) Jakimowicz wskazuje, że Rolman był synem Joachima.

I rzeczywiście mieszkańcem Choczni był rzeźnik Joachim Schöngut, urodzony w 1877 roku, jako syn Mojżesza Haasa i Nachy Schöngut. W 1903 roku poślubił w Wadowicach Feiglę Jarod z Chrzanowa, a w 1923 roku Dobre Malkę Hochbaum. 

W takim razie ów Rolman musiał być synem Joachima i Feigle oraz bratem: lekarza Szymona Schönguta (ur. 1903), Emanuela Schönguta (ur. 1909) i Chaima Henryka Schönguta (ur. 1912).

Rolman Schöngut miał przed wybuchem II wojny światowej zamieszkiwać we Lwowie. Po wkroczeniu Armii Czerwonej i zaprowadzeniu radzieckich porządków został deportowany na północ do obwodu archangielskiego. 24 lipca 1940 roku osadzono go w specposiołku Mużykowo- obozie specjalnym dla deportowanych. Rygor pobytu w specposiołkach był mniejszy niż w łagrach, ale panował tam jednak głód i duża śmiertelność, a lokatorzy baraków zamieszkiwali w brudzie, wilgoci, zaduchu, w mroku, wśród karaluchów, pcheł, wszy i pluskiew, gryzoni, w ciągłym zagrożeniu epidemiologicznym (A. Witkowski, "Ludobójstwo i deportacje"). Osoby powyżej 14 roku życia i sprawne fizycznie zmuszano do ciężkich prac, na przykład wyrębu lasu. Dalsze losy Rolmana nie są znane.

Podobne represje dotknęły także pochodzącą z Choczni Agnieszkę Sikora. 

Войчак Агниша Александровна

(1909,Краковская обл.,Хочня, Вадовицкий р-н, полька).

W dokumentach rosyjskich podana jest z przyjętym po ślubie nazwiskiem Wójciak i otczestwem Aleksandrowna, jako Polka urodzona w 1909 roku w Choczni, powiat Wadowice, województwo krakowskie.

Faktycznie w choczeńskich metrykach chrztów z tego okresu figuruje Agnieszka Sikora, córka Aleksego i Anny z domu Gawęda, urodzona 12 stycznia 1909 roku pod numerem 166.
Agnieszka Wójciak była przedwojenną mieszkanką Krutuły koło Tłumacza w województwie stanisławowskim. 10 lutego 1940 roku deportowano ją z synem Janem (ur. 1933) i dwiema córkami: Władysławą (ur. 1934) oraz Krystyną (ur. 1936) do wsi Kyłtowo w Republice Autonomicznej Komi (Księga Pamięci Republiki Komi),  a następnie przeniesiona do specposiołka Wietka, gdzie 13 marca 1941 zmarł jej syn Jan. Wcześniej Agnieszka straciła kontakt ze swoim mężem Józefem, który już nigdy się nie odnalazł. Niejasne są również dalsze losy jej córki Krystyny.
Agnieszka i Władysława Wójciak przeżyły szczęśliwie okres represji i w 1946 roku dotarły do Stanów Zjednoczonych Ameryki, przekraczając pieszo granicę między Meksykiem a USA.
Ta informacja pojawiła się już w ubiegłorocznej notatce "Fotografie choczeńskich emigrantów" (link), gdzie znajduje się także fotografia Agnieszki Wójciak i jej amerykańska historia.


czwartek, 14 stycznia 2021

Choczeńskie rody - Warmuzowie

Obecność Warmuzów w Choczni odnotowano po raz pierwszy w 1784 roku. Wtedy to właśnie Jan Warmuz z Frydrychowic, 44-letni wdowiec, poślubił w Choczni 40-letnią Magdalenę, wdowę po Pawle Zającu. Warmuzowie mieszkali na Roli Zającowskiej pod numerem 16, czyli blisko granicy z Wadowicami, w domu położonym między Gościńcem Cesarskim (dziś ul. Kościuszki) a Choczenką. Gdy Jan Warmuz po raz drugi owdowiał, znalazł sobie kolejną towarzyszkę życia w osobie dwa razy młodszej panny Łucji Żak, którą poślubił 30 czerwca 1789 roku. Świadkami ich ślubu był żebrak Wojciech Żak i kościelny Maciej Wcisło, zwany Bacakiem.

Jan Warmuz nie doczekał się dzieci ze swoimi choczeńskimi żonami, ale prawdopodobnie miał je ze swojego pierwszego, nieznanego bliżej związku. Jego synem mógł być Wawrzyniec Warmuz, urodzony poza Chocznią około 1785 roku, w którego metryce ślubu z 1810 roku pisze, że był synem Jana i mieszkał pod numerem 16. Małżonką Wawrzyńca została Agnieszka z Ciborów, z którą po ślubie zamieszkał w domu wybudowanym na jej rodzinnych gruntach (obecne Osiedle Malatowskie), gdzie gospodarowali na 4 morgach gruntu, dających im dochód znacznie poniżej ówczesnej choczeńskiej średniej.

Do śmierci Wawrzyńca w 1829 roku Warmuzowie mieli trzech synów: Jakuba (w 1811 roku- pierwszego Warmuza ochrzczonego w Choczni, Wojciecha (w 1913 roku) i Piotra (w 1817 roku) oraz córkę Katarzynę Warmuz, urodzoną w 1814 roku. Jakub i Wojciech Warmuzowie przeżyli po urodzeniu zaledwie kilka dni, a Piotr zdążył poślubić w 1846 roku Mariannę Spytkowską, ale zmarł półtora roku później. Tak więc z dzieci Wawrzyńca i Agnieszki najdłużej – bo 63 lata żyła córka Katarzyna, która była matką siedmiorga dzieci, choć nigdy formalnie nie wyszła za mąż. Życiowym partnerem Katarzyny był jej ojczym Dominik Cibor, który rok po śmierci Wawrzyńca Warmuza ożenił się z jej matką Agnieszką Warmuz, starszą od niego o 20 lat.

Dzieci miał jednak nie z żoną, ale z pasierbicą- pierwsze czworo dzieci Dominika i Katarzyny przyszło na świat jeszcze przed śmiercią Agnieszki w 1847 roku. Długoletnie istnienie tego nieformalnego układu było powodem wielokrotnych, aczkolwiek bezskutecznych interwencji proboszcza ks. Komorka u władz zwierzchnich z tytułu „zgorszenia, polegającego na życiu w niemoralnym związku”.

Wszystkie dzieci Dominika Cibora i Katarzyny Warmuz nosiły jej nazwisko- spośród siedmiorga tylko Jan Warmuz, urodzony w 1840 roku, dożył pełnoletności i w 1865 roku ożenił się z Franciszką …Cibor. Nazwisko Warmuz nie utrzymało się jednak długo w tej rodzinie, ponieważ Jan i Franciszka mieli co prawda aż dziewięć córek, ale tylko jednego syna, który przeżył niespełna pół roku. Ostatnim Warmuzem z potomków Jana był jego wnuk Franciszek Warmuz, którego w 1896 roku urodziła jego córka Magdalena. Tenże Franciszek Warmuz, z zawodu blacharz, zaginął w czasie I wojny światowej jako żołnierz 3 Pułku Piechoty Legionów Polskich w bitwie pod Mołotkowem w 1914 roku i 16 lat później został sądownie uznany za zmarłego.

Tymczasem w 1860 roku pojawiła się w Choczni druga rodzina Warmuzów. Był to ponad czterdziestoletni Antoni Warmuz, syn Pawła i Magdaleny z domu Gąsior oraz jego żona Anna z Michalskich, którzy objęli po Mateuszu Jelonku młyn nad Choczenką, położony nieco powyżej obecnej szkoły w Choczni Dolnej. W 1865 roku działka, na której od trzech lat stała nowo wybudowana drewniana szkoła, została formalnie odłączona od gruntów Antoniego  i Anny. Warmuzowie do śmierci Anny w 1874 roku nie mieli w Choczni żadnych dzieci. 22 września 1874 roku, dokładnie po 8 miesiącach od zgonu pierwszej żony, Antoni Warmuz, wtedy już ponad 56-letni wdowiec, zawarł w choczeńskim kościele parafialnym związek małżeński z młodszą o około 35 lat (!) Agnieszką Kręcioch. Młoda żona urodziła mu jedenaścioro dzieci:

- syna Michała (1875-1875),

- córkę Teklę (1876-1910), późniejszą żonę znanego choczeńskiego działacza Adama Rulińskiego,

- córkę Antoninę (1878-1881),

- córkę Janinę (1879-1910), późniejszą żonę Józefa Klaczaka,

- syna Jana (1880-1881),

- syna Józefa (1882-?),

- córkę Mariannę (1883-1884),

- córkę Franciszkę (1884-?), późniejszą żonę Antoniego Kołaczka,

- bliźnięta Ludwika (1886-1948) i Helenę (1886-1886),

- syna Stefana (1888-1926).

Najmłodszy Stefan przyszedł na świat jako pogrobowiec, jako że jego ojciec Antoni Warmuz zmarł 4 miesiące wcześniej, w wieku około 71 lat.

Młynarz Antoni Warmuz nie cieszył się w Choczni najlepszą opinią, o czym świadczą nakładane na niego kary finansowe z powodu „niemoralnego życia” i „złego prowadzenia”, które przeznaczane były na zasilanie parafialnej Kasy Ubogich.

W 1875 roku ofiarował natomiast 1 złoty na zakup i przeróbkę choczeńskich dzwonów kościelnych.

Spadkobiercą Antoniego Warmuza, który objął rodzinny młyn, został jego syn Ludwik. Młyn wodny Warmuzów był w stanie w ciągu doby przemielić dostarczone zboże na 500 kg mąki i 20 cetnarów osypki (na karmę dla bydła i świń). Obok niego usytuowany spory staw o głębokości do 1,5 m, do którego dopływała rowem („młynówką”) woda z Choczenki. Ten staw służył również właścicielom do hodowli ryb oraz raków, a okolicznym dzieciom latem jako kąpielisko, a zimą  do ślizgania na butach i prowizorycznych łyżwach. W prowadzeniu młyna pomagał Ludwikowi jego młodszy brat Stefan, ułan 1 Pułku Ułanów w czasie I wojny światowej, który zginął tragicznie pod kołami pociągu w 1926 roku.

Jeszcze przed II wojną światową Ludwik Warmuz sprzedał młyn sąsiadowi Antoniemu Widlarzowi, a  w czasie okupacji młyn ten został doszczętnie zniszczony przez Niemców.

W zestawieniu szkód wojennych z okresu II wojny światowej figuruje Ludwik Warmuz spod nr 275, właściciel 3 hektarów gruntu (1,5 ha 3 lata później), którego łączne straty w zabudowaniach, inwentarzu i z powodu wysiedlenia wyceniono na 11.142 złote.

W 1946 roku Warmuzowie mieszkali w Choczni w dwóch domach- oprócz numeru 275, także pod nr 436, gdzie zameldowana była Adela Warmuz z domu Widlarz, żona Edwarda Warmuza, który był bratankiem młynarza Ludwika.

Edward Warmuz (1922-2002), syn Stefana i Anny z domu Bryndza, w czasie II wojny światowej był robotnikiem przymusowym przy budowie linii kolejowych w Austrii, a po wojnie dosłużył się w wojsku stopnia kapitana. Jego żyjąca do dziś żona Adela należy do najstarszych mieszkanek Wadowic.

W wojsku służył także Stefan Warmuz (1925-1995), młodszy brat Edwarda, mieszkaniec Nowego Tomyśla w Wielkopolsce, który był ojcem franciszkanina ojca Klaudiusza Ryszarda Warmuza (1956-2014).

Z kolei do potomków młynarza Ludwika Warmuza i jego żony Marii z domu Ruła należeli:

  •  Helena Ficek (1919-2007) przedwojenna działaczka Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Choczni. W 1935 roku wybrana zastępczynią sekretarki, a rok później sekretarką. W latach 1937-38 była prezeska tego stowarzyszenia i kierowniczką kółka referentek. 
  •  Władysław Warmuz (1920-2000), z zawodu leśniczy, absolwent Technikum Leśnego w Krasiczynie, który w czasie II wojny światowej pracował w lasach Habsburgów w Jaszczurowej, a następnie w nadleśnictwach Sucha Beskidzka, Żyglinek, Szczyrk i Andrychów. Od 1963 roku zamieszkał w Choczni i do emerytury w 1986 roku pracował jako leśniczy lasów niepaństwowych (Chocznia, Rzyki, Targanice). W 1971 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. (link)
  •  Józef Warmuz (1926-1988), magister inżynier leśnik, absolwent Liceum Ogólnokształcącego w Wadowicach (1948) i Wydziału Leśnego UJ w Krakowie (1953), który pracował jako nadleśniczy w Nadleśnictwie Gubin, a później jako inspektor obwodowy w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. 
  • Eugeniusz Warmuz (1930-1998), mąż Marii z domu Bąk, który na mocy testamentu z 1948 roku odziedziczył najwięcej (2/6 pola i 2/6 udziału w domu).
  •  Maria Czapik (1933-2019), żona stomatologa Jana Czapika.

Jako ciekawostkę można podać fakt, że w latach 1879-1880 posługę wikariusza sprawował w Choczni ksiądz Józef Pajączewski (Pająk) z Hecznarowic pod Bielskiem, którego matka Katarzyna także nosiła jako panna nazwisko Warmuz.

Pochodzenie nazwiska Warmuz można wywodzić od:

  •  słowa „warmuz”, które w gwarze góralskiej oznacza rodzaj zupy, 
  •  słowa „warmus”, które po niemiecku także oznacza ciepła zupę na gotowanych warzywach,
  •  słowa „warmuz”, oznaczającego jarmuż, odmianę kapusty.

W 2002 roku mieszkało w Polsce 1146 osób noszących nazwisko Warmuz: 609 kobiet oraz 537 mężczyzn. Było to nazwisko nr 5459 na liście najczęściej występujących nazwisk w Polsce.

Najwięcej Warmuzów mieszkało wtedy w powiecie wadowickim (195), będzińskim (155), Dąbrowie Górniczej (73), powiecie nowotarskim (71) i w Krakowie (63).

W okolicy Wadowic poza Chocznią występowało historycznie w Babicy (1787), Barwałdzie Średnim (1792), Frydrychowicach (1769), Kleczy (1795), Wadowicach (1816), Witanowicach (1803) i w Zygodowicach (1792).

 

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Dawne badania geologiczne w Choczni

 W XIX wieku galicyjskich badaczy interesowało także to, co ukryte jest pod powierzchnią choczeńskiego gruntu. 

O geologii Choczni tak pisał już w 1886 roku w książce "Studya geologiczne w Karpatach" dr Emil Dunikowski (1855-1924), naukowiec z Uniwersytetu Lwowskiego:

Na W. od Wadowic przepływa popod wioskę Chocznia mały potoczek zw. „Choczeńką", do którego wpada z południa płynąca Konówka. Wzdłuż tej ostatniej rzeczułki jest kilka odsłonięć, które dozwalają zestawić następujący profil. Koło mostu (na drodze krajowej do Andrychowa) tuż w środku wsi Choczni widać typowe menilitowe łupki. Są to bitumiczne iłołupki barwy czekoladowej ciągnące się nieregularnie w 2-3 h. a okazujące południowy upad. Oprócz tego można tu zauważyć wtrącone krzemienisto-marglowe łupki, dalej wstęgowe rogowce, a nawet prawdziwe menility. Nieco wyżej cały ten system łupków okazuje nalot ałunowy i białe zwietrzenie, przyjmując regularny kierunek h. 8. Jeszcze dalej w górze za ostatnimi chatami wystają potężne ławice rogowców w 4. h. z upadem północnym, poczem znów następują bitumiczne łupki z tym samym upadem lecz nieco odmiennym więcej ku południowi skierowanym kierunkiem. Koło cegielni odsłonięta jest mała zerwa, gdzie bardzo pięknie widać małe siodło przewrócone ku N., tak że wszystkie warstwy tego siodła spadają ku S. Jądro tego siodła zbudowane jest z drobnoziarnistych żelazowych piaskowców, górne części z łupków menilitowych, co w zdjętym z natury rysunku jest uwidocznione. Całkiem w górze już niedaleko głównego pasma Łysej Góry znikają menilitowe łupki zupełnie, a na ich miejsce zjawia się drobnoziarnisty, cienko warstwowy piaskowiec zawierający liczne, małe blaszki muskowitu, i okazujący zwęglone cząstki roślinne na powierzchni. Jego położenie jest zrazu nieregularne bo kierunek h. 12 , upad E., lecz później zmienia się na h. 4. upad SE. Jest to prawdopodobnie eocen będący spągiem łupków menilitowych. Już prawie pod samym szczytem Łysej Góry zjawiają się ciemne iłołupki, następnie piaskowiec godulski, wszystko z upadem S. Jest to dalszy ciąg tego pasma, które poznaliśmy nad Skawą między Gorzeniem górnym a Świnną Porębą. Hohenegger odróżnia między tymi czarnymi iłołupkami górno-cieszyńskie warstwy od pokładów wernsdorfskich, jednakowoż odróżnienie to jest w rzeczywistości nadzwyczaj trudne. Cały więc opisany profil przedstawia się jako pofałdowany pas menilitowych łupków na eocenie, który (t. j. eocen) przypierał niezgodnie do neokomskich warstw.

A oto komentarz do tego tekstu, który nadesłał pochodzący z Choczni dr Tomasz Malata z Państwowego Instytutu Geologicznego:

Początek tekstu wydaje się całkiem poprawny. Faktycznie występują tam warstwy menilitowe (wiek: oligocen), złożone z brunatnych łupków bitumicznych oraz rogowców i margli w części spągowej. Do tego wydzielenia pasują też naloty jarosytu i "białe zwietrzenie". (...) "Drobnoziarniste żelazowe piaskowce" to mogą być jakiekolwiek zwietrzałe piaskowce z warstw menilitowych.

Warstwy menilitowe faktycznie podchodzą na północne stoki pasma Łysej Góry, choć ich wychodnie nie są ciągłe, między nimi w antyklinach występują pasy odsłonięć łupków pstrych (eocen), nieopisane w tekście, oraz być może warstwy krośnieńskie i piaskowce ciężkowickie. Utwory te należą do płaszczowiny skolskiej lub podśląskiej.

Warstwy, które występują wyżej na stoku ("drobnoziarnisty, cienko warstwowany piaskowiec zawierający liczne, drobne blaszki muskowitu") raczej nie jest eocenem, położonym w spągu warstw menilitowych, jak przypuszczał autor. Osady te należą już do płaszczowiny śląskiej i są nasunięte na sfałdowaną serię z warstwami menilitowymi. Najprawdopodobniej są to górne łupki cieszyńskie (wiek: wczesna kreda). Powyżej nich (zarówno w profilu, jak i na stoku) faktycznie powinny występować ciemne iłołupki (warstwy wierzowskie, wczesna kreda) oraz piaskowce godulskie (wiek: późna kreda), budujące grzbiet Łysej Góry.

Ostatni akapit, poświęcony tektonice, nie jest wprawdzie napisany współczesnym językiem naukowym, ale trafnie zauważono w nim obecność  sfałdowanej serii z warstwami menilitowymi i niezgodność pomiędzy nią a utworami wczesnej kredy ("neokomskie warstwy" - neokom to dolna część dolnej kredy). Było to jeszcze przed zastosowaniem dla Karpat koncepcji nasuniętych na siebie płaszczowin, więc spostrzegawczość Dunikowskiego i wyciągnięcie przez niego poprawnych wniosków bez znajomości teorii są tym bardziej godne podkreślenia.


czwartek, 7 stycznia 2021

Pochodzenie nazwy Chocznia

Pochodzenie nazwy Chocznia nie zostało dotąd jednoznacznie wyjaśnione.

Krzysztof Koźbiał i Andrzej Nowakowski w książce „Dzieje szkoły w Choczni Dolnej” przytaczają dwie hipotezy na ten temat:

  • nazwa Chocznia może wywodzić się od- tu cytat: staropolskiego określenia pospolitego chwastu- skrzypu polnego, nazywanego wówczas „chroszczem”

lub

  • od namiotów rozstawionych przez koczujących przybyszów z dzisiejszej Bukowiny i Zakarpacia, zwanych przez miejscową ludność „kuczami”. Te „kucze” miały dać początek nazwie „Kuczna”- Chocznia.

W pierwszej z tych koncepcji budzi zdziwienie ów „chroszcz”, który wcale nie jest skrzypem, ale jednorocznym chwastem z rodziny kapustowatych o łacińskiej nazwie Teesdalia nudicaulis. Chroszcz rośnie wyłącznie na ubogich, piaszczystych glebach, których w Choczni nie ma. Być może wkradł się tu pewien błąd i autorzy mieli na myśli  słowo chwoszcz, jakim rzeczywiście w staropolszczyźnie określano skrzyp, obok takich określeń jak choczyk, czy choszczka. W tych słowach istotnie widać podobieństwo do rdzenia chocz, występującego w nazwie Chocznia.

Druga hipoteza pojawiła się po raz pierwszy w wydanej w 1897 roku książce Bolesława Marczewskiego „Powiat wadowicki pod względem geograficznym, statystycznym i historycznym”, po czym została powtórzona we współczesnej publikacji „Wadowice koło Choczni”. Przybysze z Bukowiny i Zakarpacia z książki Koźbiała i Nowakowskiego, to według autorów „Wadowice koło Choczni” osadnicy wołoscy. Zastanawia tu fakt, że owe kucze miały być namiotami, a nie szałasami, z którymi kojarzą się Wołosi.

Oprócz tych dwóch hipotez nieśmiałą sugestię, co do ewentualnego pochodzenia nazwy Chocznia wysunął też dr Józef Putek w książce „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie”. Według niego Chocznia mogła być założona przez Wernera de Hopnewald, niemieckiego wasala księcia oświęcimskiego, „którą to nazwę Hopnewald może nadano choczeńskim lasom, ciągnącym się od Hellwaldu (Inwałd) w stronę Berwaldu (Barwałd).”

Co ciekawe, najstarsza, bo zapisana w 1356 roku nazwa Choczni to Choczna.

Z kolei w nieznanym Putkowi i innym regionalistom dokumencie z 1374 roku pojawia się określenie Chozna.

Później mamy jeszcze określenia: duas villas Coczenije (dwie wsie Chocznie) w 1441 roku, Choczna w 1447 roku oraz Chozna i Chocinka w 1448 roku.

Natomiast w „Liber Beneficiorum Dioecesis Cracoviensis” Jana Długosza, księgi spisywanej w latach 1440-1480, mamy nazwę Chocznya Vetus (Chocznia Stara).

W kolejnym XVI wieku dochodzi jeszcze: Chocznya Inferior et Superior (Chocznia Dolna i Górna), Chocznya Nowa i … Koczyna (w Atlasie Historycznym Polski. Województwo Krakowskie w drugiej połowie XVI wieku). Nazwa Koczyna mogła odnosić się równie dobrze do Kaczyny, ale także w „Księdze egzaminów do święceń w diecezji krakowskiej z lat 1573-1614" zapisy po łacinie nazw Chocznia i wsi Kocina (z obecnego województwa świętokrzyskiego) są identyczne, a ponadto w 1603 roku pojawia się villa Choczina.

W Polsce istnieje tylko jedna Chocznia, choć podobnych nazw jest więcej. Można wymienić tu:

- Choczeń, wieś w gminie Mochowo, powiat sierpecki, województwo mazowieckie,

- potok Choceńka w Bieszczadach,

- Choceńską Żołobinę, zbocze/stok w gminie Baligród w Bieszczadach,

- nieistniejącą obecnie wieś Choceń koło Zagórza w powiecie sanockim (woj. Podkarpackie), obok której znajduje się Łąka Pod Choceńskie i Dolina Choceńskie,

- wspomnianą już Kocinę, wieś w powiecie kazimierzowskim w woj. świętokrzyskim,

- wieś Hoczew w gminie Lesko w województwie podkarpackim,

- wieś gminną Choczewo na Kaszubach, koło której znajduje się osada Choczewko, Jezioro Choczewskie, rzeka Choczewka i Choczewskie Łąki.

Nie można uwzględniać w tych rozważaniach pozornie podobnej nazwy Chocz- niewielkiego miasta w województwie wielkopolskim, która powstała po skróceniu średniowiecznego określenia Chodecz oraz Choczkówki- pola/parceli koło Andrychowa, która wywodzi się od nazwiska Chaczek/Choczek, występującego kiedyś także w Choczni.

Choczni nie ma również w krajach sąsiadujących z Polską, choć nazwy z podobnym rdzeniem są dość częste w Czechach. Według autorów piszących dla czeskiego pisma naukowego „Naše řeč” (Svoboda, Smilauer) takich nazw jest w Czechach około 30. Wymienić tu należy przede wszystkim miasto Choceň, założone w XIII wieku (a więc starsze od naszej Choczni), którego nazwa była zapisywana po łacinie w formie Choczna (czyli tak samo, jak w przypadku naszej Choczni). Zdaniem czeskich językoznawców nazwa Choceň pochodzi od przezwiska jego założyciela- Miloty zwanego Chocen. Z kolei przezwisko Chocen ma wywodzić się od słowa chtěný, czyli poszukiwany. Inne znaczenia tego słowa to: umyślny, wymuszony, zamierzony. W Czechach istnieją też miejscowości Chocenice i potok Chocenka. Ponieważ Chocznia w momencie swojego powstania znajdowała się wraz z całym księstwem oświęcimskim w orbicie wpływów czeskich, to nie można wykluczyć, że dociekania czeskich językoznawców odnoszą się także i do jej nazwy.

W sąsiadującej z Czechami i z Polską Słowacji znana jest nazwa Chocz (Veľký Choč), odnosząca się do wierzchołka górskiego na pograniczu Orawy i Liptowa. Od tego bardzo widokowego szczytu o wysokości 1608 m powstało stosunkowo niedawno określenie Góry Choczańskie (Chočské vrchy). Oczywiście wytłumaczenie pochodzenia nazwy tego szczytu było przedmiotem zainteresowania tamtejszych językoznawców, ale bez jednoznacznych rozstrzygnięć. Jedni uważali, że nazwa Chocz jest pochodzenia przedsłowiańskiego i jej znaczenie nie jest jasne, inni z kolei wywodzili ją od wyrażeń koč, kuča, guča (czyli podobnie jak Marczewski naszą Chocznię), oznaczających ich zadaniem: garb, kopnięcie, grzbiet (tu inaczej niż Marczewski).

Podobną do Marczewskiego hipotezę pochodzenia nazwy Chocznia (dokładnie takiej), zaproponował słoweński językoznawca- amator Davorin Martin Žunkovič. W swojej pseudonaukowej książce „Die Slaven ein Urvolk Europas” (Słowianie pierwotny lud Europy), wydanej w 1911 roku, napisał, że nazwa Chocznia oznacza jakieś pole/miejsce umocnione, chronione, czyli ogólnie rzecz biorąc rodzaj schroniska. Książkę Žunkoviča wymienia Putek w bibliografii do publikacji „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie”, ale nie powołuje się na jego ustalenie etymologiczne.

Biorąc pod uwagę osadnictwo wołoskie w Choczni obszar poszukiwań podobnych nazw i ich znaczeń można rozszerzyć na Rumunię i inne państwa bałkańskie. Otóż w języku rumuńskim istniej określenie „cocina” (koczina), oznaczające schronisko, a w szczególności schronisko dla świń, czyli chlewik. A także ogólnie brudne i zaniedbane pomieszczenie. Podobne znaczenie ma w języku serbskim słowo kočina” (koczina), a w bułgarskim „кочина”. W Rumunii istnieje ponadto miejscowość Hoceni.

Nazw geograficznych z rdzeniem chocz/choc/chot` nie brakuje również na obszarze zamieszkiwanym kiedyś przez Słowian Połabskich, jak również na Łużycach, w Słowenii, na Ukrainie i Białorusi (np. Хочень/Хачэнь koło Homla).

Podsumowując te dociekania językowe w sposób żartobliwy, można powiedzieć, że Chocznia równie dobrze mogłaby nazywać się: Skrzypowo, Szałaśnia, Hopnewald, Poszukiwana, Zamierzona, Garbatka, Chlewiska, Brudno, czy Schroniska. A na poważnie - zastanawia ewentualne wspólne pochodzenie nazw Choczni i Kaczyny, tworzących od wieków jedną parafię.