czwartek, 27 czerwca 2024

Stare fotografie z Choczni


 Fotografia została wykonana pod koniec kwietnia 1934 roku przed szkołą podstawową w dolnej części Choczni i przedstawia jej kierownika Andrzeja Gondka w otoczeniu swoich uczniów (roczniki urodzone w latach 20. XX wieku). Pretekstem do wykonania tego zdjęcia było odejście kierownika Gondka na emeryturę po 40 latach pracy w zawodzie nauczyciela i 16 latach kierowania szkołą w Choczni. Uroczystości pożegnania zasłużonego kierownika, a zarazem przewodniczącego Akcji Katolickiej w Choczni trwały dwa dni. W oba te dni zostały odprawione w intencji państwa Gondków uroczyste msze św. z występami muzycznymi i wokalnymi miejscowych katolickich stowarzyszeń młodzieży i dzieci szkolnych. Udział mieszkańców Choczni w tych pożegnaniach był tak liczny, że duża sala Domu Katolickiego nie mogła pomieścić zebranych. W licznych przemówieniach: duchowieństwa i osób świeckich, matek, młodzieży szkolnej, pozaszkolnej i delegata nauczycielstwa wyrażono p. Gondkowi pełno uznanie za sumienną i owocną pracę w szkole oraz za bezinteresowną, a bardzo ofiarną pracę społeczną. Andrzej Gondek nie tylko żegnał się z pracą w Choczni, ale także opuszczał ją na stałe, przenosząc się do Krakowa. Jego następcą na stanowisku kierownika szkoły został Michał Kornelak. Niewielkie rozmiary fotografii utrudniają identyfikację pozostałych uwiecznionych na niej dorosłych osób. Obok kierownika Gondka (wąsaty mężczyzna pod krawatem w środku fotografii) siedzi jego żona Maria, która także uczyła w Choczni. Widoczny na zdjęciu przedstawiciel duchowieństwa to ksiądz wikariusz Leon Bzowski, przybyły do Choczni dwa lata wcześniej i zastępujący schorowanego proboszcza ks. Dunajeckiego. 

poniedziałek, 24 czerwca 2024

Lekarze w Choczni - Małgorzata Gajniak

 Małgorzata Gajniak 

(ur. 12.07.1957 Kraków – zm. 26.05.2024)


Lekarz pediatra, neonatolog. Leczyła dwa pokolenia choczeńskich dzieciaków. Swoich małych pacjentów zawsze traktowała z dużą cierpliwością i wyrozumiałością. 
Absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Andrychowie (1976) i Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach (1982). W latach 1982-84 pracowała na stażu w szpitalu w Myszkowie. Od 2.12.1984 lekarz w Wadowicach, rok później została kierownikiem Poradni Medycyny Szkolnej. Następnie podjęła pracę w Poradni Dziecięcej Wiejskiego Ośrodka Zdrowia w Choczni (od 1988 r.). Była również współwłaścicielką ZPOZ „Duo-Med” w Choczni (od 1999 r.) i mieszkanką miejscowości, w której pracowała. W 1991 r. uzyskała Specjalizację I stopnia z pediatrii. Należała do Beskidzkiej Izby Lekarskiej. Jej ojciec Franciszek Gądor był również lekarzem (w Andrychowie), matka Janina pochodziła z Wilna. P. Gajniak spoczęła obok rodziców na cmentarzu komunalnym w Andrychowie, w pobliżu znajduje się również grób jednego z jej dwóch synów.

czwartek, 20 czerwca 2024

Akcja UB i MO w Choczni w sierpniu 1954 roku

 13 sierpnia 1954 znaczne siły Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej otoczyły ściśle część Choczni. Celem ich akcji było ujęcie mężczyzny ukrywającego się w domu Ludwika i Elżbiety Ciborów. O jego pobycie w tym miejscu PUBP w Wadowicach dowiedział się najprawdopodobniej na podstawie donosu. Ponieważ nie udało się zadziałać z zaskoczenia, a ukrywający nie zamierzał oddać się dobrowolnie w ręce sił bezpieczeństwa, to wywiązała się strzelanina. Według świadków pociski uderzały w dachówki nawet dość daleko oddalonych od miejsca akcji domów. W wyniku wymiany ognia ukrywający się poniósł śmierć. Świadkowie tego wydarzenia zapamiętali, że funkcjonariusze sił bezpieczeństwa bezceremonialnie przeciągnęli trupa za nogi na drugą stronę Choczenki, załadowali go na samochód ciężarowy i odjechali w stronę Wadowic. Ludwik Cibor został aresztowany pod zarzutem pomocy w ukrywaniu się poszukiwanej i niebezpiecznej osoby. Podobno ukrywający się mężczyzna miał być nieujawnionym przed władzami partyzantem, a zarazem krewnym Cibora ze strony matki. Tyle do dzisiaj zachowało się w pamięci rodziny Ludwika Cibora i jego sąsiadów. Natomiast nikt nie zapamiętał sobie nazwiska zastrzelonego mężczyzny ani dokładnych powodów ukrywania się przed władzami PRL. Czy był to jakiś pospolity przestępca, czy też jeden z ostatnich w okolicy członek podziemia antykomunistycznego? W zasadzie wszystkie znane grupy zbrojne w rejonie Wadowic zostały zlikwidowane wcześniej, bo w latach czterdziestych i na początku następnej dekady, a na wolności pozostawał jeszcze Jan Sałapatek ps. "Orzeł", ujęty dopiero 18 stycznia 1955.

Zupełnie przypadkowo udało mi się dotrzeć do nowych faktów dotyczących osoby zastrzelonej w Choczni w 1954 roku i ustalić jej tożsamość. Przeglądając archiwalne podanie jednego z pochodzących z Choczni funkcjonariuszy UB i MO, który starał się o przyjęcie do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, natrafiłem na wzmiankę, że w drugiej połowie 1954 roku brał on udział "przy likwidacji bandyty Kruliczka, który pochodził z okolicy Rzyki." Ów funkcjonariusz powołał się przy tym na świadka, również uczestniczącego w tej akcji z ramienia MO i także pochodzącego z Choczni, który potwierdził, że "jesienią 1954 roku wraz z grupą operacyjną, w której znajdował się również i funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa Wadowice XX braliśmy udział w likwidacji bandy zbrojnej Stefana Króliczka na terenie Choczni. Pamiętam dokładnie, że XX brał udział w likwidacji bandy, gdyż znajdował się w mej grupie, która dokonała przeszukań zabudowań w Choczni."

Kwerenda w aktach metrykalnych parafii Rzyki wykazała, że chodzi tu o Stefana Króliczka, syna Adama i Zofii z domu Kiljan, urodzonego w Rzykach 31 lipca 1916 roku. W metryce jego chrztu istnieje dopisek, że zmarł w Wadowicach 14 sierpnia 1954 roku. Ponieważ ojciec Ludwika Cibora też pochodził z Rzyk, to podana wyżej informacja o jego pokrewieństwie z Króliczkiem może być prawdziwa.

Według akt zgromadzonych przez IPN Stefan Króliczek, wraz z Józefem Stypułą i Władysławem Hajdyłą mieli być członkami podziemnej organizacji "Organ Walk z Komunizmem". Wiadomo, że w trójkę ukrywali się u Stanisława Pacygi w Suchej, a w marcu 1954 roku Stypuła i Króliczek znaleźli chwilowe schronienie pod dachem Józefa Łysonia w Rzykach. 

Być może w tych aktach znajdują się również wskazówki, co miejsce pochówku Stefana Króliczka.