Pokazywanie postów oznaczonych etykietą genetyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą genetyka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 maja 2019

Czy przodkowie chocznian żyli w Małopolsce już 5000 lat temu?

W 2011 roku archeolodzy zbadali masowy grób zlokalizowany nad brzegiem rzeki Szreniawy (dopływ Wisły) w gminie Koszyce, czyli niecałe 30 km na północ od Bochni (około 100 km od Choczni).
W grobie tym pochowano 15 osób: mężczyzn, kobiet i dzieci, stanowiących spokrewnioną i spowinowaconą ze sobą grupę. Pochówek pochodził sprzed prawie 5000 lat (ok. 2800 r. p. n. e.), a na podstawie różnego rodzaju badań pochowanych zaliczono do tak zwanej kultury amfor kulistych. Określenie to pochodzi od charakterystycznego kształtu naczyń, którymi posługiwano się w tym czasie w dorzeczu Łaby, Odry, Wisły, Bugu, Dniestru i Prutu.
Badacze zwrócili uwagę, że osoby pochowane w tym grobie nie zmarły z przyczyn naturalnych, ale ich śmierć nastąpiła w zbliżonym czasie, a sposób ułożenia ich ciał nie był przypadkowy.
Charakter obrażeń, które odkryto na czaszkach właściwie wszystkich pochowanych osób, wskazywał, że padli oni ofiarą agresji. Uszkodzenia ich czaszek spowodowane były przede wszystkim przez uderzenia jakimś rodzajem kamiennych siekier. Ofiary były w tym czasie unieruchomione (związane?) i znajdowały się w pobliżu jamy grobowej. Część ciosów zadanych w głowy miała na celu nie tylko pozbawianie ich życia, ale również dostęp do wnętrza ich czaszek (mózgu). Nie jest wykluczone, że miało to związek z rytualnym kanibalizmem.
źródło- link

Zdaniem zespołu badaczy śmierć tym 15 osób nie była wynikiem makabrycznego rytuału praktykowanego w tej społeczności, ale świadczy o tym, że padły one ofiarą agresji z zewnątrz.
Ich zabójstwa mogli dokonać ludzie z kultury ceramiki sznurowej, którzy nasuwali się na tereny zajęte przez „amforowców” z nadkaspijskich i pontyjskich stepów.
Zapewne nie dowiemy się nigdy, czy tak było w istocie, czy też napastnikami była jakaś sąsiednia grupa z tej samej kultury.
Ciekawych informacji dostarczyły badania genetyczne ofiar. Pozwoliły nie tylko ustalić ich wzajemne pokrewieństwo i powiązania (patrz schemat na rysunku), ale także rzucić światło na ich pochodzenie i związki ze współczesnymi populacjami ludzkimi.
żródło- eurogenes.blogspot.com
Analiza DNA mitochondrialnego, czyli przekazywanego po linii żeńskiej, wykazała, że przodkiniami ofiar były zarówno kobiety wywodzące się z rolniczych społeczności przybyłych wcześniej do Europy z obecnej Turcji, Iraku, Iranu, czy Armenii, jak i ze starych społeczności łowców/zbieraczy z Europy Środkowej.
Z kolei wszyscy mężczyźni pochowani w grobie koło Koszyc należeli do niezbyt częstej obecnie haplogrupy Y-DNA oznaczanej I2a-L801, występującej u ludzi mówiących językami germańskimi i zamieszkałych przede wszystkim w Skandynawii.
Według blogera genetycznego Dawida Wesołowskiego jest możliwe, że mężczyźni z kultury amfor kulistych zostali włączeni (po podbiciu?) do mówiących w językach indoeuropejskich populacji kultury ceramiki sznurowej i wraz z ich rozprzestrzenianiem się dotarli do Skandynawii, a ich linie ojcowskie stały się częścią puli genetycznej Protogermanów.
Z kolei badania autosomalne „amforowców” z Koszyc wskazują, że ludzie najbliżsi im genetycznie zamieszkują obecnie Sardynię i Baskonię, czyli rejony Europy, gdzie w genach ich mieszkańców zachowało się dużo starych fragmentów, nieobecnych u Indoeuropejczyków (ludów germańskich, celtyckich, słowiańskich itp.), a więc sprzed czasów ich nadejścia.

Jaki to ma jednak związek z Chocznią i chocznianami?

Otóż porównanie genetyczne jednego z mężczyzn pochowanych koło Koszyc (nr 10 na rysunku) i kilku współczesnych chocznian wykazało zdumiewające podobieństwo w 15 chromosomie – wspólny segment z „amforowcem” o długości przekraczającej 5 cM.
Segmenty o tej długości ma się zwykle z dalszymi lub dalekimi kuzynami- ludźmi, z którymi nasze linie genetyczne rozeszły się 200-300 lat temu, ale nie przed 5000 laty.
W warunkach choczeńskich, gdzie przez kilka stuleci zwierano małżeństwa w obrębie tej samej małej społeczności, szanse na zachowanie nietypowo długich fragmentów dawnego DNA były z pewnością zwiększone.
Fakt wystąpienia tak długiego wspólnego segmentu w 15 chromosomie i kilkanaście kolejnych wspólnych segmentów o mniejszej długości w innych chromosomach może świadczyć o tym, że część chocznian wywodzi się z rodziny owego człowieka lub wręcz od niego samego.
Oczywiście nie wprost po głównej linii męskiej, ale po którejś z bocznych linii żeńskich.
Obecność materiału genetycznego sprzed 5000 lat udało się stwierdzić u niektórych potomków choczeńskich: Guzdków, Widrów, Góralczyków/Bąków, Kręciochów/Capów, Rokowskich, Bandołów i Wcisłów.
W przypadku udostępnienia do porównań materiału genetycznego innych osób pochowanych w masowym grobie koło Koszyc, a przede wszystkim osobników nr 11, 5 i 15, a więc braci lub braci przyrodnich „pokrewnego chocznianom” osobnika nr 10, dotychczas uzyskane rezultaty będzie można zweryfikować.

Przez 5000 lat wiele mogło się wydarzyć i trudno zakładać nieprzerwaną obecność potomków przedstawiciela kultury amfor kulistych w Małopolsce, ale znalezienie jego współczesnych krewnych w odległości niespełna 100 km od miejsca jego pochówku jest niezwykle interesujące.

Wcześniejsza notatka- Badania genetyczne chocznian i ich potomków

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Badania genetyczne chocznian i ich potomków

Badanie genetyczne to stosunkowo nowe narzędzie, które możne dostarczyć ciekawych informacji nie tylko na temat pochodzenia własnej rodziny, ale i ludzi tworzących społeczność danej miejscowości, regionu, czy państwa.
Istnieją trzy rodzaje testów genetycznych przydatnych dla osób chcących dowiedzieć się o swoich przodkach więcej, niż da się to ustalić na podstawie nawet najstarszych metryk kościelnych i innych dokumentów przydatnych w tradycyjnie prowadzonych  poszukiwaniach genealogicznych.
Są to:
  • badanie Y-DNA, czyli materiału genetycznego przekazywanego z ojca na syna,
  • badanie DNA z mitochondriów, czyli materiału genetycznego przekazywanego po linii żeńskiej (matka- matka matki- matka matki matki itd.),
  • badanie DNA autosomalnego, dziedziczonego po wszystkich liniach bliższych przodków i wielu liniach przodków dawniejszych.

Co zrozumiałe test Y-DNA mogą wykonać tylko mężczyźni, ponieważ jedynie oni posiadają chromosom Y, w którym przechowany jest przekazywany z ojca na syna materiał genetyczny, wraz ze zmianami (mutacjami), które w nim zachodziły w ciągu tysięcy lat.
Według ustaleń genetyków wszyscy żyjący obecnie na świecie mężczyźni są potomkami jednego człowieka- genetycznego Adama, żyjącego kilkaset tysięcy lat temu. Oczywiście genetyczny Adam nie był jedynym żyjącym wówczas mężczyzną, ale tylko jego potomkowie przetrwali do dziś.
Kolejne mutacje, które zachodziły w Y-DNA potomków genetycznego Adama, są oznaczone kolejnymi literami alfabetu łacińskiego, a ich nosiciele tworzą tak zwane haplogrupy, czyli grupy osób pochodzących od tego samego męskiego przodka, u którego doszło do określonej mutacji.
Tak więc badając swoje Y-DNA określamy przynależność do którejś z głównych linii potomków genetycznego Adama, a w zależności od szczegółowości takiego badania umiejscawiamy się z określoną dokładnością w drzewie jego potomków.
Podobnie jest z badaniem DNA mitochondrialnego. Tu również określamy przynależność do którejś z linii potomków genetycznej Ewy, żyjącej zresztą w innych czasach, niż genetyczny Adam. Ten test mogą wykonywać zarówno kobiety, jak i mężczyźni, choć oni nie przekazują tego materiału genetycznego następnym pokoleniom.
Natomiast badanie DNA autosomalnego, dostępne dla kobiet i mężczyzn, pozwala na znalezienie krewnych ze wszystkich linii przodków.
Badania genetyczne do celów genealogicznych są popularne szczególnie w USA i tam właśnie istnieją największe ośrodki badawcze dysponujące największymi bazami osób już przebadanych, z którymi można porównywać swoje wyniki.
Badanie nie jest skomplikowane i polega na pobraniu śliny lub wymazu z wnętrza policzka. Wraz z upowszechnieniem się badań tego typu ich cena powinna ulec obniżeniu.
Obecnie koszt najtańszego badania (DNA autosomalnego) przewyższa na ogół 69 dolarów.
W amerykańskich bazach danych udało mi się do tej pory odnaleźć kilkanaście przebadanych osób, których przodkowie pochodzili z Choczni. Część z nich do tej pory zachowała choczeńskie nazwiska (Guzdek, Kręcioch, Ramenda, Wcisło). W przypadku pozostałych ich ostatni choczeńscy przodkowie nazywali się: Góralczyk+Bąk, Bąk, Wider, Widlarz, Zając+Kręcioch, Cap, Styła+Guzdek, Klos, Rokowski i Bandoła.
Oczywiście to zbyt mała grupa osób, by na podstawie jej wyników badań genetycznych wyciągać ogólne wnioski.
Rzuca się jednak w oczy, że moje pokrewieństwo z tymi osobami, ustalone  w sposób tradycyjny, czyli poprzez analizę metryk kościelnych, zostało w prawie wszystkich przypadkach potwierdzone przez badania genetyczne.
Jedynym wyjątkiem jest pewna Amerykanka nosząca używane w Choczni do dziś nazwisko i „metrykalnie” ze mną spokrewniona, której wyniki badania DNA autosomalnego nie wskazują jednak  na nasze wzajemne pokrewieństwo. W tym przypadku udało się ustalić, że jej urodzony w USA ojciec nie jest biologicznym dzieckiem chocznianina, choć nosi jego nazwisko. Wyjaśnienie tej rodzinnej tajemnicy to właśnie jeden z efektów przeprowadzonych przez jego córkę  (i przez mnie) badań genetycznych.
Co ciekawe, potwierdzenie pokrewieństwa w sposób genetyczny udało mi się uzyskać nawet w przypadku osoby, której przodek opuścił Chocznię już w drugiej połowie XVIII wieku, a nasz ostatni wspólny przodek żył w wieku XVII.
Interesujący jest też przypadek pewnego mieszkańca stanu Rhode Island, który jest dzieckiem adoptowanym i nie zna swoich biologicznych rodziców. Jego genetyczne podobieństwo do kilku potomków chocznian sugeruje, że niektórzy jego biologiczni przodkowie pochodzili właśnie z Choczni, co zawęża znacznie grono osób, które mogą być jego biologicznymi rodzicami i może przyczynić się do ustalenia ich danych.
Wydaje się, że poprzez małżeństwa zawierane dawniej w Choczni w obrębie tej samej niewielkiej społeczności doszło do wykształcenia się specyficznej populacji zbliżonej do siebie genetycznie (czyli wspólnoty osób pokrewnych) i różniącej się od mieszkańców sąsiednich miejscowości. To zresztą zjawisko występujące nie tylko w Choczni, ale również w innych okolicznych miejscowościach, widoczne na przykład w okolicach Zatora.
Cofając się w poszukiwaniach genealogicznych dotyczących mieszkańców małych miejscowości, dochodzi się zwykle do „wielokrotnych” przodków, od których wywodzimy się zarówno po linii ojca, jak i matki.
Cechy genetyczne tych „wielokrotnych” przodków są w naszym genomie szczególnie silne, ponieważ dziedziczymy je i ze strony męskiej i z żeńskiej.
Dlatego ośrodki gromadzące wyniki badań genetycznych przeszacowują zwykle stopień wzajemnego pokrewieństwa osób o choczeńskich korzeniach.
O ile na podstawie przeprowadzonych do tej pory badań genetycznych widać podobieństwo genetyczne potomków chocznian, to niewiele da się powiedzieć o ich dawnym pochodzeniu.
Przebadani Amerykanie nie są przecież tylko choczeńskiego, czy nawet tylko polskiego pochodzenia, ale jako potomkowie emigrantów w drugim, trzecim lub czwartym pokoleniu mają również anglosaskich, włoskich, irlandzkich, niemieckich, czy skandynawskich przodków.
Ci natomiast, którzy zachowali „choczeńskie” nazwiska, czyli choczeńską ciągłość genetyczną po linii męskiej, niekoniecznie wykonują droższe badania Y-DNA, pozwalające na wyciąganie wniosków co do pochodzenia po tej linii przodków.
Jedyną ciekawostką jest tu stwierdzenie występowania w Choczni rzadkiej podgrupy haplogrupy genetycznej E, oznaczonej symbolem E-V13. Męscy przodkowie tej osoby żyli w Choczni co najmniej od drugiej połowy XVII wieku. Nosiciele E-V13 według naukowców wywodzą się z Bałkanów. Obecnie E-V13 występuje dość często u mieszkańców północnej Grecji, Macedonii, Albanii i Czarnogóry. Obecność w Choczni tej podgrupy haplogrupy E pasuje do pojawienia się na tym terenie osadników na prawie wołoskim. Choć osadnicy na prawie wołoskim pojawili się w Choczni stosunkowo późno i nie należy ich utożsamiać wprost z Wołochami z Bałkanów, to jednak osoby o takim pochodzeniu mogły również wśród nich występować. W Polsce, gdzie dominują różne podgrupy haplogrupy R, które wiąże się z ludami indoeuropejskimi: Słowianami, Germanami i Celtami, nosiciele bałkańskiej E-V13 stanowią maksymalnie 2-3% męskiej populacji.
Zbadanie swojego przybliżonego pochodzenia etnicznego na podstawie wyników badań DNA autosomalnego oferuje reklamująca się ostatnio w telewizji firma MyHeritage.
Wobec mieszanego pochodzenia amerykańskich potomków chocznian można brać tu pod uwagę jedynie przebadane osoby z samej Choczni oraz ewentualnie te fragmenty ich genomu, przypisanego przez MyHeritage do określonej populacji, który jest dzielony i przez nich i przez potomków emigrantów z Choczni.
MyHeritage posługuje się jednak dość ogólnymi pojęciami i dla nich przebadany chocznianin jest na przykład w:
  • 42 % Europejczykiem z Europy Wschodniej (Polska, Białoruś, Mołdawia, część Czech, Słowacji, Rosji, Litwy, Łotwy, Węgier, Ukrainy i Rumunii),
  • 25 % Bałkańczykiem (była Jugosławia, część Grecji, Albanii, Bułgarii i Rumunii),
  • 21 % Skandynawem,
  • 12 % Bałtem (Litwa, Łotwa i Estonia).

Komentarza i wyjaśnienia wymagają zwłaszcza trzy ostatnie pozycje.
Wpływ bałkański, ujawniony też w badaniu Y-DNA, może wiązać się ze wspomnianym wyżej osadnictwem na prawie wołoskim.
W przypadku pochodzenia skandynawskiego i to w tak znacznym procencie (stosunkowo nieodległego w czasie) w grę może wchodzić okres najazdu szwedzkiego (potopu) w latach 1655-1660 i gwałty dokonywane przez szwedzkich żołnierzy na miejscowej ludności. Co ciekawe, większą obecność fragmentów genomu przypisanych przez MyHeritage Skandynawom posiadają ci chocznianie, którzy mają także przodków z miejscowości położonych bliżej Zatora i Oświęcimia, gdzie stacjonował silny garnizon szwedzki. Przez wspomniany już efekt „wielokrotnych” przodków ta domieszka mogła ulec wzmocnieniu i przetrwać w tak znacznym procencie do dziś. Kolejną ciekawostką jest fakt, że te same „skandynawskie” fragmenty genomu stwierdzono u potomków żydowskich mieszkańców Choczni.
Natomiast w przypadku obecności domieszki bałtyjskiej jedynym domysłem jest stacjonowanie w okresie zimowym (tak zwana hiberna) wojsk koronnych w Choczni w XVI i XVII wieku i dzieci z mieszanych związków choczeńskich kobiet z towarzyszami pancernych chorągwi i członkami ich pocztów. O takich związkach wspominał w swoich opracowaniach Józef Putek,  a na ich ślady trafiamy także w starych choczeńskich zapisach metrykalnych.
Dokładniejszych danych niż MyHeritage usiłują dostarczyć tak zwane kalkulatory genetyczne. Uzyskane w nich wyniki bywają bardzo rozbieżne. W dużym stopniu zależą od tego, z jakimi populacjami możemy się w nich porównać i w jakim stopniu rzetelnie dobrany został ich skład.
Ogólnie rzecz biorąc, nieliczni przebadani chocznianie wykazują w nich najmniejszy dystans genetyczny w stosunku do współczesnych Słowaków, następnie Czechów, a dopiero na trzecim miejscu Polaków. Jeżeli kalkulator nie uwzględnia Czechów i Słowaków, to populacją najbliższą przebadanym chocznianom są Ukraińcy z okolic Lwowa, a na drugim miejscu Polacy. W kalkulatorze uwzględniającym populacje regionalne przebadani chocznianie różnią się dość znacznie od Polaków z Podkarpacia i Polaków z okolic położonych na północ od Krakowa.
W stosunku do odległych w czasie populacji chocznianie są zapewne, tak jak i pozostali Polacy, mieszanką w różnych proporcjach: ludów pojawiających się w Europie w epoce brązu, rolników z epoki kamiennej oraz europejskich łowców-zbieraczy.
Badania genetyczne do celów genealogicznych i populacyjnych stale się rozwijają i z czasem uzyskane za ich pomocą wnioski będą z pewnością bardziej miarodajne.