środa, 29 kwietnia 2020

Księża z Choczni - ks. Franciszek Bandoła

Przyszły ksiądz Franciszek Bandoła urodził się w Wadowicach 7 września 1859 roku i także w Wadowicach został ochrzczony. W tym mieście spędził również większość swojego krótkiego życia.
Do rubryki "Księża z Choczni" trafił natomiast z dwóch powodów:
  • jego ojcem był chocznianin Piotr Bandoła, urodzony w 1817 roku na Komanim Pagorku, jako syn Bartłomieja Bandoły i Julianny z domu Koman,
  • rodzina Bandołów- ojciec Piotr, jego pochodząca z Zawadki żona Franciszka z Zawiłów i ich dzieci: Franciszek oraz starsza od niego o pięć lat Wiktoria przez pewien czas mieszkali u krewnych w Choczni.
Co ciekawe przyszły ksiądz był drugim synem Piotra Bandoły, który nosił imię Franciszek. Przed małżeństwem z Franciszką z Zawiłów Piotr związany był ze swoją rówieśniczką Anną z Ciborów, którą poślubił w Choczni w 1844 roku i jedynym owocem tego związku był właśnie Franciszek I, przyrodni brat księdza, który urodził się 28 czerwca 1846 roku i zmarł 15 lipca 1847 roku, wkrótce po śmierci swojej matki Anny.
Przed podjęciem decyzji o pójściu za głosem powołania Franciszek Bandoła uczęszczał do wadowickiego gimnazjum, które ukończył maturą w 1879 roku. Jego kolegą szkolnym był chocznianin Ludwik Szczur, który również tak jak i Bandoła po maturze rozpoczął studia teologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W 1883 roku obydwaj zostali wyświęceni w Krakowie przez biskupa Albina Dunajewskiego.
Nie udał mi się ustalić, do której parafii został skierowany po święceniach ks. Bandoła. Dwa lata później (1885) był wikariuszem w Krzęcinie i jednocześnie kapelanem wojskowym. Później krótko sprawował posługę w Mogile, by w 1886 roku trafić do parafii pod wezwaniem św. Wawrzyńca i św. Kazimierza Królewicza w Rajczy, gdzie trwała właśnie budowa nowej murowanej świątyni.
Rok później "Wiadomości Katolickie" informowały o jego śmierci w lakonicznej notatce:
"Dnia trzeciego października zmarł zaopatrzony św. Sakramentami ks. Fr. Bandoła, wik. w Rajczy, ur. 1859, ord. 1883. RIP"
Ksiądz Franciszek przeżył więc zaledwie 28 lat, z tego cztery jako kapłan. Rok później zmarł w Wieliczce jego kolega ze szkoły średniej i studiów ks. Ludwik Szczur/Szczurowski, który był od niego o dwa lata młodszy.

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Chocznianie w Katowicach

Chocznia przez większą część swojej historii była miejscowością większą od Katowic, nie tylko pod względem obszaru, ale i ludności. Dość wspomnieć, że jeszcze w 1845 roku w Choczni mieszkało dwa razy tyle ludzi, co w Katowicach. Jednak już 10 lat później, po szybkiej industrializacji Katowic i połączeniu liniami kolejowymi tej wciąż formalnie jeszcze wsi z siecią kolei europejskich, Katowice przewyższały Chocznię liczbą ludności i odtąd dystans między nimi stale się powiększał.
Również historia Choczni jest dłuższa niż spisane dzieje wsi Katowice, czy innych okolicznych i nieco starszych niż same Katowice osad (Bogucice, Dąbrówka Mała, Dąb), które obecnie wchodzą w skład tego miasta. 
W początkowym etapie gwałtownego rozwoju Katowic prawdopodobnie nie brali udziału mieszkańcy Choczni. Oczywiście oni także w II połowie XIX wieku zaczęli licznie wyjeżdżać do pracy w kopalniach i hutach, ale nie pruskich, lecz zagłębia ostrawsko-karwińskiego, znajdującego się pod władzą austriacką, czyli w tym samym państwie, co galicyjska Chocznia.
Dlatego pierwsze udokumentowane ślady obecności chocznian w Katowicach występują dopiero w okresie międzywojennym.
Wtedy to w katowickich szkołach znaleźli zatrudnienie nauczyciele pracujący wcześniej w Choczni lub z Choczni się wywodzący:
  • Jan Pietrochowicz (ur. w 1883 r.) były nadetatowy nauczyciel w Choczni Górnej, który kierował szkołą w Katowicach- Brynowie,
  • Józef Zając (ur. w 1890 r. w Choczni), artysta malarz, w latach 1927-29 nauczyciel w szkole powszechnej w Dąbrówce Małej.
Obowiązki zawodowe związały z Katowicami także:
  • urzędnika kolejowego Mikołaja Szostaka (ur. w 1900 r.), byłego mieszkańca Choczni, który jako prawnik pracował w Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Katowicach.
  • nauczyciela zawodu i rzeźbiarza Franciszka Jaśmińskiego, urodzonego w 1906 roku w Choczni jako Franciszek Twaróg, który od 1937 roku mieszkał w Katowicach i uczył w Przemysłowej Szkole Dokształcającej w Chorzowie.
  • aktora Władysława Bielenina (ur. w 1886 roku), który jako Władysław Bienin występował na scenie Teatru Polskiego w Katowicach w sezonie 1923/24 i później od 1929 roku aż do wybuchu II wojny światowej. W Katowicach zamieszkała również jego żona Helena Rozwadowska z domu Targosz, także posiadająca choczeńskie korzenie oraz ich córka Janina, przyszła poetka, która podczas nauki w szkole podstawowej i początkach edukacji w szkole średniej mieszkała u rodziny w Choczni, by ostatecznie zdać egzamin maturalny w Liceum im. Mickiewicza w Katowicach.
  • żandarma Mariana Giełdonia (ur. w 1910 r.), który w 1936 roku służył  w stopniu kaprala w Katowicach, a trzy lata później poślubił mieszkankę Choczni Leokadię Fujawa,
  • stolarza Józefa Góralczyka, urodzonego w 1907 roku w Choczni, który ożenił się z dziewczyną z Bytomia i zamieszkał z nią w Katowicach.
Duży wkład w powstanie reprezentacyjnych budowli Katowic mieli wtedy choczeńscy murarze i mistrzowie murarscy: Piotr Bandoła, czy Klemens Turała.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że w 1935 roku miał miejsce jedyny związek "w drugą stronę", to znaczy mieszkańca Katowic z Chocznią. Podczas polowania w choczeński lesie zmarł wówczas w wyniku udaru wicedyrektor policji w Katowicach i radca wojewódzki Kamil Gebhardt, przebywający wcześniej w odwiedzinach u brata w Wadowicach.
W czasie II wojny światowej wspomniany wyżej Józef Góralczyk podpisał wraz z żoną volkslistę, co nie uchroniło go od służby w niemieckiej armii, a konkretnie w 372 Zapasowym Batalionie Grenadierów. W kwietniu 1945 roku dostał się na krótko do niewoli amerykańskiej, z której powrócił do Katowic w październiku 1945 roku.
W 1944 roku został zatrzymany w Katowicach chocznianin Stanisław Leśniak (ur. w 1914 r.), którego oskarżono o szmugiel i skierowano do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, a następnie do KL Gross-Rosen.
Więźniem katowickiego aresztu był również Edward Spisak (ur. w 1925 r.), który trafił później do Auschwitz i KL Mauthausen-Gusen.
Kolejna grupa chocznian związała się z Katowicami po II wojnie światowej. Byli to między innymi:
  • Karol Janoszek (ur. w 1925 r. w Choczni), funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa PRL, pułkownik Milicji Obywatelskiej. Pracę w Katowicach rozpoczął jako młodszy oficer śledczy w 1946 roku i po kilkuletniej służbie w Nysie, Głubczycach i Warszawie powrócił tam w 1953 roku jako zastępca naczelnika śledczego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W 1990 roku przeszedł na emeryturę ze stanowiska naczelnika Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach. Po śmierci w 2010 roku spoczął na cmentarzu komunalnym przy ul. Murckowskiej.
  • Tymoteusz Widlarz (ur. w 1911 r. w Choczni), absolwent wadowickiego gimnazjum w 1931 roku i przedwojenny urzędnik, który w 1950 roku poślubił Krystynę z domu Greipel i do śmierci w 1988 roku zamieszkiwał w Katowicach.
  • Michalina Kądzielawa z domu Widlarz (ur. w 1910 r. w Choczni), która uczyła w Szkole Podstawowej nr 8 w Katowicach i w jednym z katowickich liceów, a po śmierci w 2002 roku spoczęła na cmentarzu w Katowicach-Panewnikach.
  • Józef Kręcioch (ur. w 1886 r. w Choczni), emerytowany urzędnik kolejowy.
Przejściowe zatrudnienie w Katowicach znalazł po wojnie także Antoni Habina (ur. w 1913 r. w Choczni), a Klemens Bury (ur. w 1920 r. w Choczni) prowadził tam sklep rzeźniczo- masarski. Absolwentami Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Katowicach byli po wojnie: Kazimierz Zając (ur. w 1915 r.), który mieszkał również przez pewien czas w Katowicach, by ostatecznie związać się z Sosnowcem oraz Kazimierz Czapik (ur. w 1925 r.), absolwent wadowickiego liceum w 1948 roku i jego żona Stanisława z domu Woźniak.
Aktualnym proboszczem parafii w Katowicach Józefowcu jest ksiądz Zenon Drożdż, syn pochodzących z Choczni: Franciszka Drożdża i Tekli z domu Drapa.

piątek, 24 kwietnia 2020

Choczeńskie rody- rodzina Wider- uzupełnienie

Nowe światło na pochodzenie choczeńskich Widrów rzuca wynik badań genetycznych przeprowadzonych na materiale pobranym od mężczyzny noszącego to nazwisko, którego ojciec urodził się w Choczni.
W przeprowadzonym w Houston w Teksasie badaniu testowano mutacje tej części jego DNA, która przekazywana jest wyłącznie z ojca na syna (czyli Y-DNA).
Test Y-DNA mogą wykonać tylko mężczyźni, ponieważ jedynie oni posiadają chromosom Y, w którym przechowany jest przekazywany po linii męskiej materiał genetyczny, wraz ze zmianami (mutacjami), które w nim zachodziły w ciągu tysięcy lat.
Jak ustalili genetycy, wszyscy żyjący obecnie na świecie mężczyźni są potomkami jednego człowieka- "genetycznego Adama", żyjącego w Afryce kilkaset tysięcy lat temu. Oczywiście genetyczny Adam nie był jedynym żyjącym wówczas mężczyzną, ale tylko jego potomkowie przetrwali do dziś.
Kolejne mutacje, które zachodziły w Y-DNA potomków genetycznego Adama, są oznaczone kolejnymi literami alfabetu łacińskiego, a nosiciele tych charakterystycznych mutacji tworzą tak zwane haplogrupy, czyli grupy osób pochodzących od tego samego męskiego przodka, u którego doszło do określonej mutacji.
Znając zaś średnie tempo zmian w Y-DNA, można szacować, kiedy do tych mutacji doszło, to znaczy, kiedy żył ostatni wspólny przodek osób posiadających tę samą haplogrupę główną lub jej bardziej szczegółową podgrupę.
W wyniku wspomnianego na początku badania okazało się, że współczesnego Widra można zaliczyć do jednej z podgrup haplogrupy R1a, najbardziej rozpowszechnionej w Polsce. Według szacunków naukowców ponad połowa mężczyzn w Polsce jest nosicielami tej mutacji Y-DNA !
Ich wspólny przodek żył około 20.000 lat temu na terenie dzisiejszej Rosji, skąd jego potomkowie rozprzestrzenili się na obszar Europy i części Azji, a później w epoce odkryć geograficznych w mniejszym lub większym stopniu na pozostałe kontynenty.
Mapa migracji nosicieli mutacji R1a według genetyków z Houston
Podgrupa haplogrupy R1a wykryta u zbadanego Widra jest charakterystyczna nie tylko dla Polaków, ale również dla współczesnych ludów mówiących innymi językami słowiańskimi.
Ponieważ w rozważaniach nad pochodzeniem nazwiska Wider (patrz link) brane były do tej pory pod uwagę trzy teorie (w skrócie: od niemieckiego słowa wieder/wider, oraz od wydry i wiadra), to wynik tego badania bardziej prawdopodobnymi czyni te dwie ostatnie. Czyli współcześnie niemiecko brzmiące nazwisko Wider mogło powstać jednak z przekształcenia określeń Wydrak, Wydra, Widro/Wydro, pod którymi to zapisywano przedstawicieli tego rodu w siedemnastowiecznych księgach parafialnych, równie często, jak w formie Wider czy Wieder.
Oczywiście należy przyjąć tu założenie, że mutacja Y-DNA wykryta u tego Widra, jest taka sama, jak u innych osób noszących to nazwisko, będących tak jak i on potomkami Kazimierza Widra z XVIII wieku.
Innymi słowy, że ciąg męskich przodków choczeńskich Widrów, ustalony na podstawie kościelnych zapisów metrykalnych, jest zgodny z ich przodkami w sensie biologicznym, czyli od XVIII wieku do dziś biologiczni ojcowie pokrywają się z metrykalnymi. Jednoznacznie rozstrzygnięcie dałoby tu przebadanie większej grupy choczeńskich Widrów. Na razie nie ma jednak podstaw, by kwestionować istnienie zgodności "metrykalnej" z biologiczną.
Druga ciekawostka związana z badaniem Y-DNA przedstawiciela rodu Widrów pojawiła się wraz z ustaleniem w Houston osoby noszącej co prawda inne nazwisko (Mieszczak), ale posiadającej podobną mutację genetyczną. Tak zwany dystans genetyczny pomiędzy badanym Widrem a tym mężczyzną wynosi 4, co oznacza, że ich wspólny przodek po linii męskiej żył około 12 pokoleń temu.
Co ciekawe, nazwisko Mieszczak, choć niewystępujące w Choczni, jest dość częste na przykład w nieodległych Rzykach i Kocierzu.
Wyjaśnień tej zbieżności genetycznej może być kilka. 12 pokoleń temu nazwiska mieszkańców Choczni i okolicy nie były jeszcze w pełni ustabilizowane. Mamy przecież w Choczni przykłady Twarogów/Bandołów, Balonów/Dąbrowskich, czy Styłów/Byliców, którzy, mimo że wywodzą się od tych samych męskich przodków, to noszą obecnie różne nazwiska. Podobnie mogło być również z Widrami i Mieszczakami.
Inna możliwość, której nie można wykluczyć, to wystąpienie przypadku, że faktyczny ojciec biologiczny (Wider lub Mieszczak), nie był tym mężczyzną , którego zapisano jako ojca  przy chrzcie dziecka.
Należy też pamiętać, że badania genetyczne do celów genealogicznych i populacyjnych są pewną nowością i mimo że uzyskane w nich wyniki mają charakter ścisły, to ich interpretacja w miarę rozwoju tej dziedziny wiedzy może się zmieniać.