poniedziałek, 13 listopada 2023

Spotkanie w Choczni z autorami monografii Wadowic

 

W ostatni piątek w sali remizy OSP odbyło się spotkanie z autorami monografii Wadowic, na które zapraszał mieszkańców Choczni burmistrz Bartosz Kaliński. Oprócz niego rolę gospodarza spotkania pełnił sołtys Choczni Mariusz Jakubas.

Grono autorów czterotomowej monografii Wadowic reprezentowali profesorowie Tomasz Graff, Sławomir Dryja i Konrad Meus oraz dr Mirosław Płonka. Na wstępie prof. Tomasz Graff przedstawił pozostałych autorów monografii oraz koncepcję jej przygotowania, po czym omówił najdawniejsze znane dzieje Choczni, która w źródłach pisanych pojawia się  już w 1355 roku. Dzięki czternastowiecznym spisom świętopietrza ustalić dziś możemy kwotę wnoszoną przez parafię w Choczni na rzecz papiestwa, ale także na jej podstawie podjąć próbę oszacowania ówczesnej liczby ludności Choczni. Ciekawym dokumentem z zamierzchłych dziejów Choczni jest również spis płatników podatku rogowego (od krów i jałówek) z 1537 roku, w którym wymienione są miana choczeńskich posiadaczy bydła. Te miana w części przypadków stały się później nazwiskami chocznian i to używanymi w Choczni do czasów współczesnych.

Zabierający później głos prof. Sławomir Dryja wyjaśnił zebranym, czym zajmuje się archeologia i jak wyglądały najdawniejsze ślady obecności ludzi w okolicy Wadowic, które związane były głównie z doliną Skawy, pełniącą ważną rolę komunikacyjną na osi północ-południe. Co ciekawe, najwięcej znanych stanowisk archeologicznych, obejmujących okres od epoki kamienia po wczesne średniowiecze, znajduje się w gminie Wadowice właśnie w Choczni (17). Związane jest to z faktem znacznego zurbanizowania samych Wadowic i małą powierzchnią upraw rolnych w obrębie miasta, na których często dochodzi do odkryć artefaktów z przeszłości. Duże badania archeologiczne były prowadzone w okolicy Wadowic w latach 80. XX wieku w związku z budową zapory w Świnnej Porębie i obejmowały również teren Choczni.

Dr Mirosław Płonka ze Stryszowa zajmuje się w monografii Wadowic zagadnieniami związanymi z obiektami dziedzictwa kultury. W odniesieniu do Choczni można mówić o zabytkowych obiektach znajdujących się w rejestrze wojewódzkiego konserwatora zabytków, jak również w gminnej ewidencji zabytków. Dr Płonka omówił wygląd poprzedniego kościoła parafialnego w Choczni, który znamy obecnie jedynie z obrazu namalowanego w 1806 roku. Ołtarz z tego kościoła do dziś oglądać można w kaplicy w Kaczynie. Obecny kościół parafialny znajduje się w tym samym miejscu, co poprzedni, a ponieważ jest znacznie większy, to stary kościół został najpierw obudowany murami nowego, a dopiero później rozebrany. Dr Płonka zwrócił również uwagę na zabytkowe kapliczki z Choczni, czy opisany przez Narodowy Instytut Dziedzictwa drewniany młyn wodny, który obecnie już nie istnieje.

W końcowej części wystąpień autorów monografii Wadowic prof. Konrad Meus opowiadał zebranym o Choczni w okresie galicyjskim na tle istotnych wydarzeń z tego czasu: wojen, epidemii, itp. Źródła do poznania tych wydarzeń znaleźć dziś można często poza granicami naszego kraju w archiwach: wiedeńskich, lwowskich, a nawet izraelskich. W oparciu o wojskowej konskrypcje (spisy do celów poboru) można pokusić się o przedstawienie dokładnych zmian w liczbie ludności Choczni i sąsiednich miejscowości, począwszy od końca XVIII wieku. Ważną rolę w kształtowaniu świadomości narodowej chocznian odegrali dziewiętnastowieczni proboszczowie, a w drugiej połowie XIX wieku także nauczyciele. Instytucje istotne dla życia wsi, jak Kółko Rolnicze, straż pożarna, kasa zapomogowo-pożyczkowa, czy biblioteka powstały pod koniec XIX wieku i na początku wieku XX. Z ciekawostek prof. Meus wspomniał między innymi o oryginale wspomnień Eugeniusza Bielenina, którego treść różni się znacznie od wersji wydrukowanej w książce i może być ciekawym źródłem do poznania historii Choczni w przededniu I wojny światowej, czy rabunkach, zniszczeniach i gwałtach dokonywanych przez węgierskich żołnierzy stacjonujących w Choczni w czasie I wojny  światowej.

Zebrani mieli również okazję obejrzeć krótki film, nakręcony w archiwum lwowskim przez jego obecnych pracowników.

Chocznianie zainteresowani historią swojej miejscowości pytali autorów monografii, burmistrza i sołtysa między innymi o dalsze losy starej zabytkowej szkoły w dolnej części wsi, ewentualną próbę napisania historii samej Choczni oraz o to, czy istniał herb tej miejscowości. W krótkim wystąpieniu burmistrz Kaliński poinformował o planach sporządzenia dokumentacji technicznej remontu dachu starej szkoły i roli, którą w przygotowaniach do remontu odgrywa konserwator zabytków. Sołtys Jakubas zdradził z kolei, że powstała nieformalna grupa inicjatywna, która zajmuje się tematem przyszłego opisania dziejów Choczni. Profesor Meus wyjaśnił natomiast, że można mówić tylko o godle Choczni z pieczęci gminnych, a nie o herbie tej miejscowości. Zaś wspomniany w tym kontekście Łabędź, był po prostu herbem szlacheckiej rodziny Duninów, wieloletnich właścicieli sołtystwa w górnej części wsi. Niektórzy z obecnych przynieśli ze sobą stare fotografie i albumy, ale nie zostały one zaprezentowane pozostałym uczestnikom tego spotkania.

czwartek, 9 listopada 2023

Przysięgi radnych, sług gromadzkich i przysiężnego w 1800 roku

 

1 lutego 1800 roku, „gdy się cała Gromada o godzinie 10 zeszła”, wybrano 12 „mężów” na choczeńskich „plenipotentów” (radnych) i odebrano od nich rotę przysięgi o następującej treści (pisownia oryginalna, dodano jedynie znaki interpunkcyjne):

Ja niżej podpisany przysięgam Panu Bogu wszechmogącemu w Troycy iedynemu na Pleniopotenta obrany:

- sczerze sprawiedliwie dobra Gromadzkiego Choczeńskiego doglądać,

- teyże Gromadzie w układaniu podatkuw podług sumienia mego żadney krzywdy niedopuszczać, ale Regestra1 sprawiedliwie układać,

- tąże Gromadę wszędzie, iak słuszność kazuie, będzie bronić, zastępować2,

- rachunki nie parcyalnie3, ale dostatecznie roztrząsać,

- daremney Expensy4 nie przyjmować,

- urzędowi zaś w powierzonych mnie miejsciech posłusznym bydź,

- a sekretu nikomu aż do Grobu niewyiawiać, przeczem owszem zbrodnie w Gromadzie popełnione Sądowi lub Dominium5 rzetelnie donosić

y teyże Zwierzchności wszystkie Rozkazy dopełniać chcę i nieomieszkam.

Tak mi Panie Boże dopomóż i takem przysięgał.

1spisy podatkowe,

2reprezentować,

3częściowo, pobieżnie,

4kosztów, nakładów,

5właścicielowi dóbr choczeńskich lub jego urzędnikom.

Pod tą rotą przysięgi podpisali się trzema krzyżykami: Augustyn Żak, Jędrzej Zając, Mateusz Ruła, Jędrzej Szczur, Szymon Sikora, Łukasz Guzdek, Kazimierz Twaróg, Jan Ścigalski (mimo że potrafił pisać, o czym świadczą inne dokumenty), Kacper Cibor, Kanty (Jan Kanty) Bylica, Ignacy Gazda i Błażej Sikora.

Następnie odebrano przysięgę od sług gromadzkich Mateusza Łopaty (Grządziela) i Norberta Zająca, o następującej treści:

Przysięgam iż ia na Sługę Gromadzkiego obrany, Zwierzchności y Urzędowi, a całej Gromadzie wiernym, posłusznym bydź, nikogo wrozkazywaniu okułek, czyli forspanów1 krzywdzić, ale porządek utrzymywać, Urzędowi wiernie o wszystkim donosić, sekreta zachować, wszystkie rozkazy wypełniać y do skutku, bez względnie na osoby, Gniew lub obietnice, co przeprowadzić chcę i przyrzekam. Tak mi Panie Boże dopomóż. Tagem przysięgał.

1tu przedpłat, opłat

Po uchwaleniu „solariów” (wynagrodzeń) dla wójta Wojciecha Piątka (100 złotych polskich i zwrot kosztów wyjazdów urzędowych do Myślenic i Białej), sług gromadzkich (60 zł polskich na osobę) oraz „nagrody” dla radnych, zwanych plenipotentami lub deputowanymi „za ich czasu mitrężenie” (12 złotych polskich), przystąpiono do wyboru nowego przysiężnego, pomagającemu wójtowi w rozstrzyganiu spraw sądowych, którym został Leon Woźniak. Trzej pozostali przysiężni, niewymienieni w dokumencie z nazwiska, nadal sprawowali swoje funkcje.

Tenże Leon Woźniak złożył „jurament” (przysięgę) o następującej treści:

Ja Leon przysięgam Panu Bogu, iż ia na przysiężnego obrany, najwyższym rozkazom Majestatu Franciska II1 i iego wysokich Rządów krajowych dyspozycyą, nie mniej przedłożoney Zwierzchności nakazom posłusznym bydź, sprawiedliwości czynić, Gromadę w niczym nieukrzywdzić, Sekreta zachować, dobrą i zdrową Radą Woytowi bydź na pomocy chcę i przyrzekam, tak mi Panie Boże dopomóż. Tak przysięgałem.

1 Franciszka II Habsburga, wówczas  noszącego tytuł cesarza rzymskiego, a później cesarza Austrii oraz króla Czech i Węgier (do 1835 roku).

poniedziałek, 6 listopada 2023

Najdawniejsze dzieje choczeńskich Zająców

 

Dawne dzieje choczeńskich Zająców były już przedstawiane w artykułach „Genealogia choczeńskich Zająców" i „Choczeńskie rody- Zającowie", ale nowe informacje o historii tego rodu odnaleźć można w niedostępnej do niedawna dla badaczy choczeńskiej Księdze Sądowej (Wójtowskiej), obejmującej koniec XVI wieku, cały wiek XVII i pierwszą połowę XVIII wieku.

Według zawartych tam dokumentów kupna-sprzedaży oraz zapisów testamentowych udało się ustalić, że Zającowie używali w XVII wieku nie tylko nazwiska Niemiec, ale również oryginalnego miana Krowi Ogon. Potwierdza to ugoda z 1645 roku między Grzegorzem Matejką a Grzegorzem Niemcem Krowim Ogonem. Tenże Grzegorz Niemiec Krowi Ogon zmarł zapewne około 1671 roku ponieważ właśnie wtedy w dzień św. Bartłomieja (24 sierpnia) jego czterej synowie: Klemens, Grygier (Grzegorz), Marcin i Jan podzielili spadek po nim w ten sposób, że głównym spadkobiercą  został Jan, mąż Jagnieski (Agnieszki), który spłacił pozostałych braci. Ich ojcowizna znajdowała się w dolnej Choczni, blisko granicy Wadowic, pomiędzy rolami Pawlików (później Żaków) i Złych Maćków. 

Początek aktu spadkowego Grzegorza Niemca Krowiego ogona

Jan i Marcin Zającowie (Niemcowie) pojawiają się wcześniej i później jako rodzice dzieci chrzczonych w Choczni oraz płatnicy podatku kościelnego (w spisach taczma). Natomiast zapisy chrztów Grzegorza (z 1640 roku) i Klemensa (z 1643 roku) widnieją w wadowickich księgach metrykalnych. Ich ojciec Grzegorz oraz matka Regina figurują tam jako Niemcowie z Choczni. Ani Grzegorz, ani Klemens nie mieli jednak dzieci w Choczni, choć pierwszy z nich mieszkał w niej jeszcze w 1680 roku, kiedy to sprzedał chałupę Urbanowi Płonce.

W wadowickich księgach metrykalnych odszukać można także chrzest Małgorzaty, córki Grygiera Krowiego Ogona z Choczni i jego żony Anny. Ponieważ ten chrzest odbył się już w 1603 roku, to  ojcem Małgorzaty nie mógł być wymieniany wcześniej Grzegorz Niemiec Krowi Ogon, a jakiś jego przodek, być  może ojciec lub dziadek. Trzy lata później Anna Niemcowa, żona Grzegorza, była matką chrzestną Reginy Cichoń (Czihon), a w 1621 roku Grzegorz Krowi Ogon poręczał za Adama Pytlika, gdy ten sprzedawał dwie role Piotrowi Matejce. Chrzest z 1603 roku można więc przyjąć za najdawniejszy znany zapis świadczący o obecności przodków Zająców w Choczni.

Jak wykazano w „Genealogii choczeńskich Zająców” osoby noszące to nazwisko w Choczni w 1973 roku były potomkami:

- Jana Zająca (Niemca), czyli głównego spadkobiercy Grzegorza Niemca Krowiego Ogona, który był wieloletnim choczeńskim przysiężnym i zmarł w 1704 roku,

- lub Walentego Zająca i Reginy z domu Piaskowicz (vulgo Kułaga - córki młynarza z dolnej Choczni), którzy pobrali się w Choczni w 1722 roku,

- lub Jana Zająca i Agnieszki Kręciochówny, którzy zawarli związek małżeński w 1766 roku,

- lub przodków spoza Choczni.

Ponadto poza Chocznią nadal używali wówczas nazwiska Zając potomkowie kowala Jana Zająca i jego poślubionej w 1758 roku żony Marianny z Balonów.

Dzięki najstarszej choczeńskiej Księdze Sądowej można powiązać w sensie genealogicznym trzy z czterech linii rodowych dawnych Zająców.

Otóż z zapisów testamentowych z 1730 i 1743 roku wynika, że Walenty Zając (przodek II z wymienionych wyżej linii rodowych) był synem Franciszka Zająca i synowcem (bratankiem) Krzysztofa Zająca. Z kolei w choczeńskich księgach metrykalnych wyczytać można, że Franciszek i Krzysztof to synowie Jana i Agnieszki, ochrzczeni odpowiednio w 1671 i 1672 roku. Czyli wiekowy w 1973 roku Stefan Zając z Choczni (nadal mieszkający na dawnej Roli Zająców/Niemców/Krowich ogonów) i jego dzieci wywodzili się również od Jana, syna Grzegorza Niemca Krowiego Ogona, tak jak mieszkający w tym samym czasie w Choczni: Zygmunt Zając spod nr 37, Anna Zając i jej bratanice Janina i Józefa (córki Bolesława) spod nr 46, Józef Jan Zając spod nr 560 oraz bracia Marian Zając (spod nr 172) i Bronisław Zając (spod nr 177a), synowie Ignacego.

Potomkami Jana Zająca (Niemca) i jego ojca Grzegorza Niemca Krowiego ogona byli też przedstawiciele tej linii Zająców, która w 1973 roku już nie mieszkała w Choczni (zachowując nazwisko Zając), a wywodziła się od kowala Jana Zająca i Marianny z domu Balon. W ustaleniu tego faktu istotny był akt spadku po wymienionym wyżej Franciszku Zającu (synu Jana i Agnieszki) z 1743 roku, na mocy którego jego włości przechodziły na synów Walentego (przodka II linii rodowej Zająców) i Józefa. Ów Józef otrzymał w spadku między innymi siedlisko i plac na kuźnię. Później przejął je jego syn Jan (mąż Marianny z Balonów), który został ochrzczony w Wadowicach w 1732 roku (jako syn Józefa, obywatela Wadowic i Agnieszki). Józef i Agnieszka chrzcili pozostałe swoje dzieci (rodzeństwo Jana) w Wadowicach lub w Choczni.

Natomiast otwarta pozostaje kwestia ewentualnych powiązań  żyjącej w Choczni w 1973 roku Marii Zając spod nr 566 (córki Jana) z resztą potomków dawnych choczeńskich Zająców, ponieważ nie wiadomo, czyim synem był jej przodek Jan Zając, notowany po raz pierwszy w 1766 roku.