Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lipca 2025

Książka "Kręciochowie z Choczni"


 Ukazała się nowa, ponad dwustustronicowa książka pod tytułem "Kręciochowie z Choczni", podsumowująca historię tego rozbudowanego rodu, od XVII wieku związanego z Chocznią. 

Dzieje rodu Kręciochów z Choczni to nie tylko zbiór dat i wydarzeń, ale także opowieść o ludziach, ich życiu i dokonaniach. Badanie losów poszczególnych gałęzi tej rodziny pozwala lepiej zrozumieć, jak zmieniała się Chocznia i jej mieszkańcy na przestrzeni czasu. 

Kręciochowie, którzy przez kilkaset lat mieszkali w Choczni, byli przede wszystkim ludźmi ciężkiej pracy na roli, bo tylko ona przez długie lata zapewniała im i ich rodzinom byt oraz przetrwanie. Tym bardziej należy docenić tych z nich, którzy znajdowali czas na aktywność dla dobra wspólnego i tych, którzy drogą wielu wyrzeczeń uzyskali zawód lub wykształcenie umożliwiające inne życie. Wśród Kręciochów z Choczni znajdziemy więc miejscowych wójtów i działaczy samorządowych, czy kościelnych, karczmarzy i mistrzów rzemiosła, ale także księży, nauczycieli, urzędników, oficerów, artystów i twórców. Uczestników procesów historycznych na przestrzeni kilku wieków – zarówno jako ich beneficjenci, jak i ofiary.

Dla osób noszących nazwisko Kręcioch lub związanych pochodzeniem z tym rodem książka może być sposobem na odkrycie własnych korzeni i budowanie poczucia przynależności. Także i dla autora – prawnuka Magdaleny Kręcioch z Zawala oraz dla Jacka Kręciocha – pomysłodawcy tej publikacji.

Chocznia przez stulecia była świadkiem trudów, radości i tajemnic przedstawicieli tego rodu. Z Choczni wyruszali w świat, by stać się mieszkańcami nie tylko różnych okolic Polski i Europy, ale także Ameryki Północnej, Azji, czy Australii.

Kim byli Kręciochowie? Skąd wzięło się ich nazwisko? Jak przetrwali burze historii – zabory, wojny, emigracje, zmiany ustrojowe? Ta książka to próba odpowiedzi na te pytania, a zarazem nadzieja, że opisanie przeszłości rodu Kręciochów przyczyni się do lepszego zrozumienia ich teraźniejszości i zostawienia śladu dla przyszłości.


piątek, 4 lipca 2025

Ksiądz Jan Nowak o Choczni w książce "Boży komandos"



W 50-lecie święceń kapłańskich księdza Jana Nowaka z Zagórnika ukazała się książka „Boży komandos”, w której wspomina on między innymi o swojej posłudze w parafii w Choczni w latach 1978-83.

Do Choczni został skierowany z Poronina, by jako wikariusz wspierać w pracy duszpasterskiej księdza proboszcza Bronisława Michalskiego. W książce określa ks. Michalskiego człowiekiem wielkiej kultury i modlitwy, głoszącego solidnie przygotowane kazania. Doceniał również jego kaligraficzne zapisy w księgach parafialnych i kronice parafii.

Początek pobytu ks. Nowaka w Choczni zbiegł się z wyborem pochodzącego z Wadowic Karola Wojtyły na papieża. W 1979 r. ks. Nowak brał udział w przygotowaniach do pielgrzymki Jana Pawła II do Wadowic. Wraz z lektorem Markiem Kręciochem (późniejszym księdzem) postanowili udekorować 3-kilometrowy odcinek drogi z Choczni do Wadowic. Z obawy przed represjami ze strony aparatu bezpieczeństwa PRL cały projekt był tajny – młodzież w ciągu dnia przygotowywała elementy dekoracji, a nocami wywieszano je wzdłuż drogi. Milicja wypytywała podejrzanych i próbowała ich zastraszyć, ale nikogo nie udało się złapać na gorącym uczynku. W dniu przyjazdu papieża ks. Nowak był odpowiedzialny ze strony kościelnej za porządek na placu przed kościołem w Wadowicach i udało mu się zapobiec potencjalnemu wypadkowi, gdy tłum pielgrzymów napierał na liny rozpięte wzdłuż ulicy, którą miał przejeżdżać papieski pojazd.

W czasie jego posługi w Choczni powstawała też kaplica i salki katechetyczne w górnej części wsi, nie bez trudności związanych z wylewaniem fundamentów w grząskim gruncie i oporem ze strony władzy komunistycznej. Wszystkie te problemy udało się przezwyciężyć dzięki ludzkiej ofiarności i zaangażowaniu.

W Choczni budowana była też Oaza, w katechezie uczestniczyła niemała liczba młodzieży, a w wystawianej Męce Pańskiej brało udział 40 osób. Na terenie parafii wprowadzono Krucjatę Modlitwy w Obronie Nienarodzonych Dzieci, której współtwórcą był ks. Edward Staniek.

W 1983 roku ks. Nowak został przeniesiony do parafii św. Józefa w Bielsku-Białej na Osiedlu Złote Łany, ale zachował serdeczny kontakt z choczeńską parafią i niektórymi jej mieszkańcami.

 

 

sobota, 1 marca 2025

O monografii Andrychowa z choczeńskiego punktu widzenia

 

20 lutego odbyła się promocja książki „Andrychów. Historia wsi, miasta i gminy” – pracy monograficznej pod redakcją Jerzego Rajmana.

Z punktu widzenia czytelnika z Choczni autorzy tej publikacji zastosowali dość dziwny zabieg – w indeksie geograficznym hasło Chocznia jest przekierowane na Kaczynę (dokładny zapis „Chocznia zob. Kaczyna”). Można z tego wnioskować, że Chocznia i Kaczyna stanowią jakąś całość (a są przecież osobnymi miejscowościami, które oprócz sąsiedztwa łączy przynależność do tej samej parafii). Ponadto może to sugerować, że w układzie Chocznia-Kaczyna to właśnie druga z tych miejscowości ma większe znaczenie, skoro przy haśle Kaczyna, a nie Chocznia, znajdują się odnośniki. Tych odnośników dotyczących Kaczyny są zresztą w tekście tylko dwa, a w przypadku Choczni dwukrotnie więcej. To też niewiele, ale chodzi tu przecież o monografię Andrychowa, a nie Choczni.

Wzmianka nr 1

Mateusz Wyżga opisujący Andrychów w XVII-XVIII wieku, powołuje się na dane z księgi pochówków z parafii Wieprz, z których wynika, że w 1737 roku okolicę dotknęła wielka klęska głodu, powiązana następnie z różnymi chorobami. I dalej pisze on tak:

„Już początkiem owego roku zaczęły się pochówki ubogich znajdywanych przy drogach, w tym wałęsających się dzieci i starców z okolicy”, w tym między innymi z Choczni.

Wzmianka nr 2

Ten sam autor jak wyżej w dalszej części tego samego rozdziału analizując testamenty osadników znad Wieprzówki, wyciąga wniosek, że świadczyły one również o zasięgu kontaktów poszczególnych osób z okolicą, który wynosił około 20 km. W związku z tym bezpośrednie interesy mieszkańców Andrychowa dotyczyły szeregu miejscowości położonych nie dalej niż 20 km, w tym także Choczni.

Wzmianka nr 3

Chocznia pojawia się także w rozdziale podsumowującym historię Andrychowa w Okresie międzywojennym autorstwa Michała Jarnota. Na stronie nr 300 podaje on ciekawą informację, że wśród 14 założycieli Pierwszej Małopolskiej Fabryki Sprzączek, Haftek, Guzików i Zatrzasków „Wenus” sp. z o.o., która powstała w Andrychowie w 1922 roku, znajdowała się również osoba z Choczni. Jej personalia uda się zapewne ustalić w oparciu o akta Sądu Okręgowego w Wadowicach, przechowywane w bielskim oddziale Archiwum Państwowego z Katowic.

Wzmianka nr 4

W dalszej części podanego wyżej rozdziału Michał Jarnot wspomina o andrychowskich cechach rzemieślniczych. W jednym z nich, skupiającym stolarzy, ślusarzy, kowali, stelmachów i blacharzy umiejętności niezbędne do pracy w tych zawodach zdobywały osoby nie tylko z samego Andrychowa, ale także innych miejscowości, w tym Choczni.

Oczywiście wyszczególnione powyżej wzmianki nie wyczerpują tematyki choczeńskiej w omawianej monografii. Analizując choćby indeks osobowy znajdziemy tam wiele postaci urodzonych w Choczni lub związanych z Chocznią poprzez pracę.

W tabeli „Handel i usługi w Andrychowie w 1941 roku” pojawiają się na przykład szewc Maksymilian Bryndza (podany błędnie jako M. Bryndze), urodzony w Choczni w 1897 roku, Walenty Buldończyk, jako współwłaściciel składu materiałów opałowych i stolarz Jan Burzej (ur. 1892).

W 1935 roku radnym miejskim został chocznianin Leopold Kobiałka -  komornik Sądu Grodzkiego w Andrychowie (jego zawód nie został podany w tekście). Znacznie wcześniej, bo w 1819 roku, miejskim kontrolerem finansów był Wojciech Kręcioch (w tekście z łacińską wersją imienia), urodzony w Andrychowie syn chocznianina Jana Kręciocha. Synem chocznianina Wawrzyńca Guzdka (andrychowskiego piekarza, o którym brak informacji w tekście) był Wincenty Guzdek (ur. 1822), wymieniony wśród ochotników andrychowskiej Gwardii Narodowej w 1848 roku. Choczeńskie korzenie posiadał również prawnik Jan Czapik z Wadowic (mąż Ludwiki z domu Widlarz z Choczni), który zasiadał w andrychowskiej radzie miejskiej w latach 1904-1906.

Następny chocznianin – lekarz Edward Pędziwiatr (bez podanego imienia) pojawia się na stronie nr 511 we wspomnieniach pacjenta przychodni przy WSW.

Chocznianinem z urodzenia, a andrychowianinem z zamieszkania był Włodzimierz Wcisło, uczestnik walk pod Monte Cassino w czasie II wojny światowej (i zarazem ofiara wojny – zginął niedługo po tej bitwie).

Z osób żyjących wymieniono Marię Biel-Pająk, jako założycielkę Grupy Twórców „My” przy Zakładowym Domu Kultury AZPB i autorkę publikacji: „I doszli. I udał się szturm. Synowie Andrychowskiej Ziemi uczestniczący w bitwie o Monte Cassino” (brak odnośnika w indeksie osobowym) oraz „W wichrze chwały w historię odpłyniesz…”.

Jeżeli chodzi natomiast o osoby, dla których Chocznia na pewnym etapie życia była miejscem pracy, to w monografii pojawiają się nauczyciele: Maria i Tadeusz Kowalczykowie, Stanisław Lenartowicz oraz Maria Wygoda.

Posługę duszpasterską w Choczni sprawowali wymienieni w indeksie osobowym księża: Jan Bogdanik, Aleksy Bocheński, Stanisław Kluska, Teofil Papesch, Wojciech Wciślak i Jakub Urdzeń (jako wikariusze) oraz Bolesław Sarna (jako proboszcz).

Z kolei właścicielami Choczni lub majątków w Choczni, bądź też dzierżawcami takich majątków byli podani w opracowaniu: Stefan i Wincenty Bobrowscy, Krzysztof i Mikołaj Komorowscy oraz Adam Romer.

Karol Korn z Bielska, architekt kościoła w Choczni, pojawia się w tekście monografii na trzech stronach: jako mający udział w budowie murowanej synagogi w Andrychowie, andrychowskiej szkoły i projektant blicharni i poddasza willi dyrektora w Fabryce „Braci Czeczowiczka”.

Oczywiście lista osób związanych z Chocznią i Andrychowem jest znacznie dłuższa. W monografii nie wymieniono kilku księży sprawujących posługę i w parafii choczeńskiej i w andrychowskiej, a także chocznianina Jana Szczurowskiego, andrychowskiego wikariusza. Podobnie w przypadku nauczycieli. Brak jest np. informacji o pochodzącym z Choczni Janie Wciśle, komendancie posterunku policji w Andrychowie, który zginął w Auschwitz, czy stomatologu Kazimierzu Ścigalskim.

czwartek, 24 października 2024

Nowa książka "Z Choczni i w Choczni. Kto był kim?"

 

Powstały już książki o podobnych tytułach, zawierające dane biograficzne wyróżniających się mieszkańców Wadowic, czy Andrychowa, w których występują też osoby związane z Chocznią. Natomiast do tej pory nie zaistniało żadne opracowanie skupiające się wyłącznie na życiorysach bardziej znanych chocznianek i chocznian (te słowa od 2026 roku będziemy pisać z dużej litery).

Stąd wziął się pomysł przygotowania książki „Z Choczni i w Choczni. Kto był kim?”, która jest próbą opisania ciekawych postaci nie tylko urodzonych w Choczni, czy w niej mieszkających, ale także związanych z nią w inny sposób, na przykład miejscem pracy.    2562 postacie interesujące ze względu na ich dokonania dla Choczni lub szerszej zbiorowości, wykonywany zawód, czy uzyskane wykształcenie oraz tych, które w skali Choczni osiągnęły coś wyjątkowego lub w inny sposób zapisały się w pamięci mieszkańców. Wyróżniających się w sensie pozytywnym, jak i nie będących wzorami do naśladowania, ale również ujętych w książce, by obraz miejscowej społeczności był bardziej przekrojowy. Wszystkie z nich łączy to, że droga ich życia dobiegła już końca. 

Ci, którzy podejmą trud przeczytania tej książki, znajdą w niej między innymi informacje o wszystkich znanych autorowi: choczeńskich wójtach i radnych, nauczycielach, księżach i organistach pracujących w Choczni, działaczach różnego rodzaju organizacji istniejących na terenie wsi (Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej, Kółka Rolniczego, „Sokoła”, OSP, itp.), ofiarach wojen i poszkodowanych w ich wyniku, bohaterach wojennych, oficerach, lekarzach, prawnikach i dawnych urzędnikach, miejscowych artystach i twórcach, młynarzach, karczmarzach, wyróżniających się rzemieślnikach i przedsiębiorcach oraz o właścicielach i dzierżawcach Choczni lub jej części.



poniedziałek, 13 listopada 2023

Spotkanie w Choczni z autorami monografii Wadowic

 

W ostatni piątek w sali remizy OSP odbyło się spotkanie z autorami monografii Wadowic, na które zapraszał mieszkańców Choczni burmistrz Bartosz Kaliński. Oprócz niego rolę gospodarza spotkania pełnił sołtys Choczni Mariusz Jakubas.

Grono autorów czterotomowej monografii Wadowic reprezentowali profesorowie Tomasz Graff, Sławomir Dryja i Konrad Meus oraz dr Mirosław Płonka. Na wstępie prof. Tomasz Graff przedstawił pozostałych autorów monografii oraz koncepcję jej przygotowania, po czym omówił najdawniejsze znane dzieje Choczni, która w źródłach pisanych pojawia się  już w 1355 roku. Dzięki czternastowiecznym spisom świętopietrza ustalić dziś możemy kwotę wnoszoną przez parafię w Choczni na rzecz papiestwa, ale także na jej podstawie podjąć próbę oszacowania ówczesnej liczby ludności Choczni. Ciekawym dokumentem z zamierzchłych dziejów Choczni jest również spis płatników podatku rogowego (od krów i jałówek) z 1537 roku, w którym wymienione są miana choczeńskich posiadaczy bydła. Te miana w części przypadków stały się później nazwiskami chocznian i to używanymi w Choczni do czasów współczesnych.

Zabierający później głos prof. Sławomir Dryja wyjaśnił zebranym, czym zajmuje się archeologia i jak wyglądały najdawniejsze ślady obecności ludzi w okolicy Wadowic, które związane były głównie z doliną Skawy, pełniącą ważną rolę komunikacyjną na osi północ-południe. Co ciekawe, najwięcej znanych stanowisk archeologicznych, obejmujących okres od epoki kamienia po wczesne średniowiecze, znajduje się w gminie Wadowice właśnie w Choczni (17). Związane jest to z faktem znacznego zurbanizowania samych Wadowic i małą powierzchnią upraw rolnych w obrębie miasta, na których często dochodzi do odkryć artefaktów z przeszłości. Duże badania archeologiczne były prowadzone w okolicy Wadowic w latach 80. XX wieku w związku z budową zapory w Świnnej Porębie i obejmowały również teren Choczni.

Dr Mirosław Płonka ze Stryszowa zajmuje się w monografii Wadowic zagadnieniami związanymi z obiektami dziedzictwa kultury. W odniesieniu do Choczni można mówić o zabytkowych obiektach znajdujących się w rejestrze wojewódzkiego konserwatora zabytków, jak również w gminnej ewidencji zabytków. Dr Płonka omówił wygląd poprzedniego kościoła parafialnego w Choczni, który znamy obecnie jedynie z obrazu namalowanego w 1806 roku. Ołtarz z tego kościoła do dziś oglądać można w kaplicy w Kaczynie. Obecny kościół parafialny znajduje się w tym samym miejscu, co poprzedni, a ponieważ jest znacznie większy, to stary kościół został najpierw obudowany murami nowego, a dopiero później rozebrany. Dr Płonka zwrócił również uwagę na zabytkowe kapliczki z Choczni, czy opisany przez Narodowy Instytut Dziedzictwa drewniany młyn wodny, który obecnie już nie istnieje.

W końcowej części wystąpień autorów monografii Wadowic prof. Konrad Meus opowiadał zebranym o Choczni w okresie galicyjskim na tle istotnych wydarzeń z tego czasu: wojen, epidemii, itp. Źródła do poznania tych wydarzeń znaleźć dziś można często poza granicami naszego kraju w archiwach: wiedeńskich, lwowskich, a nawet izraelskich. W oparciu o wojskowej konskrypcje (spisy do celów poboru) można pokusić się o przedstawienie dokładnych zmian w liczbie ludności Choczni i sąsiednich miejscowości, począwszy od końca XVIII wieku. Ważną rolę w kształtowaniu świadomości narodowej chocznian odegrali dziewiętnastowieczni proboszczowie, a w drugiej połowie XIX wieku także nauczyciele. Instytucje istotne dla życia wsi, jak Kółko Rolnicze, straż pożarna, kasa zapomogowo-pożyczkowa, czy biblioteka powstały pod koniec XIX wieku i na początku wieku XX. Z ciekawostek prof. Meus wspomniał między innymi o oryginale wspomnień Eugeniusza Bielenina, którego treść różni się znacznie od wersji wydrukowanej w książce i może być ciekawym źródłem do poznania historii Choczni w przededniu I wojny światowej, czy rabunkach, zniszczeniach i gwałtach dokonywanych przez węgierskich żołnierzy stacjonujących w Choczni w czasie I wojny  światowej.

Zebrani mieli również okazję obejrzeć krótki film, nakręcony w archiwum lwowskim przez jego obecnych pracowników.

Chocznianie zainteresowani historią swojej miejscowości pytali autorów monografii, burmistrza i sołtysa między innymi o dalsze losy starej zabytkowej szkoły w dolnej części wsi, ewentualną próbę napisania historii samej Choczni oraz o to, czy istniał herb tej miejscowości. W krótkim wystąpieniu burmistrz Kaliński poinformował o planach sporządzenia dokumentacji technicznej remontu dachu starej szkoły i roli, którą w przygotowaniach do remontu odgrywa konserwator zabytków. Sołtys Jakubas zdradził z kolei, że powstała nieformalna grupa inicjatywna, która zajmuje się tematem przyszłego opisania dziejów Choczni. Profesor Meus wyjaśnił natomiast, że można mówić tylko o godle Choczni z pieczęci gminnych, a nie o herbie tej miejscowości. Zaś wspomniany w tym kontekście Łabędź, był po prostu herbem szlacheckiej rodziny Duninów, wieloletnich właścicieli sołtystwa w górnej części wsi. Niektórzy z obecnych przynieśli ze sobą stare fotografie i albumy, ale nie zostały one zaprezentowane pozostałym uczestnikom tego spotkania.

wtorek, 25 kwietnia 2023

Książka "Dzieje dawnych choczeńskich rodów"

Nagłówek okładki

 W ubiegłym tygodniu ukazała się drukiem książka "Dzieje dawnych choczeńskich rodów", która na 402 stronach zawiera informacje historyczno-genealogiczne o 84 rodzinach mieszkających w Choczni 200 lat temu lub wcześniej. W większości przypadków ich potomkowie, choć noszący już niekiedy inne nazwiska, żyją w tej miejscowości do dziś, nie zawsze świadomi wzajemnych powiązań, czy pokrewieństwa.

Ze względu na przyjęte ramy czasowe publikacja nie obejmuje dziejów na przykład: Hałatów, Górów, Skowronów, Klaczaków, Gawędów, czy Bieleninów, którzy zamieszkali w Choczni na stałe po 1823 roku. Być może uda się uwzględnić także i ich losy w planowanej części drugiej.

Treść książki opiera się w większości na artykułach publikowanych w blogu „Chocznia kiedyś”, uzupełnionych i poprawionych według aktualnej wiedzy autora, ale zdarzają się też teksty premierowe.

Najważniejszymi źródłami informacji były choczeńskie metryki chrztów, zgonów i małżeństw, dawne spisy podatkowe i wyborcze, archiwalne wydania gazet, Kronika Parafialna, „Kronika Wsi Chocznia” Józefa Turały, publikacje Józefa Putka, Gustawa Studnickiego, Teresy Kolber, Ewy Widlarz, wspomnienia Ryszarda Woźniaka i innych chocznian oraz akta przechowywane w archiwach kościelnych i państwowych, a szczególnie w AP w Bielsku-Białej. 

Opracowanie jest skierowane do tych czytelników bloga "Chocznia kiedyś", którzy cenią sobie możliwość kontaktu z tradycyjną książką w wersji papierowej, jak również do wszystkich pozostałych osób zainteresowanych historią i genealogią choczeńskich rodów.

Ponieważ nakład omawianej książki był niski, to właściwie wszystkie wydrukowane egzemplarze znalazły już odbiorców lub są zarezerwowane. Planowany jest jednak szybki dodruk, a zainteresowani książką mogą zgłaszać się w tej sprawie mailowo: chocznia.kiedys@gmail.com, telefonicznie (668-916-961) lub poprzez kontakt z Marią Biel-Pająk.

Z książką można się również zapoznać w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie i w Bibliotece Narodowej w Warszawie. 




czwartek, 24 listopada 2022

O dawnej Choczni i chocznianach w literaturze tworzonej przez nie-chocznian

 

Oprócz dawnych kronik, opracowań naukowych, głównie  historyczno- geograficzno- statystycznych, wzmianki o Choczni pojawiają się również w dziełach literackich. Najczęściej są to wspomnienia samych chocznian udostępnione szerszemu gronu czytelników lub funkcjonujące tylko w obiegu rodzinnym: Eugeniusza Bielenina, Józefa Turały, Józefa Kręciocha, Ryszarda Woźniaka, Julii Drapa z domu Woźniak, Marii Widlarz z domu Kumala, Ireny Słysz z Porębskich, Józefa Sępka, Wojciecha Kolbra, Władysława Świętka, Kazimierza Ścigalskiego oraz związanego z Chocznią rodzinnie Jędrzeja Wowry. Ponieważ fragmenty tych wspomnień były już omawiane we wcześniejszych artykułach, to tym razem proponuję skupić się na literaturze tworzonej przez ludzi spoza Choczni, w której występuje co najmniej nazwa tej miejscowości. Podobnie jak w przypadku chocznian są to głównie wspomnienia osób, które w pewnym momencie swojego życia znalazły się w Choczni. 

Jako najdawniejszy przykład należy wymienić poetę Kazimierza Brodzińskiego, goszczącego w Choczni 8 i 9 maja 1812 roku, podczas przemarszu wojsk Józefa Poniatowskiego, idącego na odsiecz Napoleonowi. To, co Brodziński zapamiętał sobie z tych dwóch dni, można przeczytać w 10 tomie jego zebranych dzieł z 1844 roku lub w artykule A. Łuckiego "K. Brodzińskiego nieznane pisma prozą" z 1910 roku, a zainteresowanych szczegółami odsyłam do wcześniejszego artykułu na „Chocznia kiedyś” (link)

Prawie 80 lat później przez Chocznię przejeżdżał Jan Jakóbiec ze Słotwiny koło Żywca (1876-1955), który zamierzał podjąć naukę w wadowickim gimnazjum. Jego wspomnienia z tej podróży są zawarte w książce „Na drodze stromej i śliskiej”:

Ojciec w ostatni dzień sierpnia zamówił furmana w osobie „Szwedka", który miał dobrego konia i znał już drogę, bo odwoził  tam rekrutów. Wyjechaliśmy tedy wczesnym rankiem przy rzewnych łzach matki, ale też wśród jej błogosławieństw i modlitw przez Żywiec na Kocierz. Kocierz, to góra, przez którą prowadzi wspaniała serpentyna wśród  lasów szpilkowych. Na szczycie góry olbrzymi zajazd-zjedliśmy obiad z przywiezionych zapasów domowych i popaliśmy konia. Następnie wyruszyliśmy już stroną spadzistą w kierunku Andrychowa. Przejeżdżaliśmy koło cmentarza, a Szwedek zwrócił nam uwagę na wspaniałe mauzoleum rodziny hr. Bobrowskich, (…). Następnie przejeżdżaliśmy przez Inwałd,  gdzie znowu zwrócił naszą uwagę wspaniały pałac z pięknym ogrodem, własność hr. Romerów.(…) Nareszcie zajechaliśmy do Choczni, ostatniej placówki przed Wadowicami. Także tutaj przyjęła nas gościnnie miejscowa karczma, jeszcze większa niż na Kocierzu. Tutaj mieliśmy zanocować, naturalnie w stajni, skuleni na wozie. Następnego dnia, a było to 1 września, poszliśmy do zapisu przed oblicze samego dyrektora.

Mniej więcej tego samego okresu dotyczą wspomnienia Stanisława Szczepańskiego zawarte w książce „Z dziejów ruchu ludowego w Polsce: wspomnienia, przeżycia i fakty”. Szczepański kreśli w niej sylwetki dwóch znanych mu osobiście chocznian:

- Józefa Czapika:

Kto był w Choczni, ten z pewnością pamięta okazały dom murowany przy kościele w pobliżu, jak krzyżuje się droga gminna z gościńcem rządowym. Był to dom ówczesnego wójta, zarazem organisty choczeńskiego, Józefa Czapika. Znany to był na okolicę wójt, albowiem funkcje urzędowe sprawował jeszcze za czasów pańszczyzny, obeznany był zgrubsza z ustawami, nieźle się wysławiał, a posiadając znajomość tajemnic życia nie tylko swego kanonika, ale i okolicznych proboszczów, teroryzował wszystkich.

- i Antoniego Styły:

Człowiekiem bardzo oryginalnym pod każdym względem (…) był dwukrotny poseł sejmowy Antoni Styła z Choczni, który politycznie służył najpierw pod Stojałowskim, a potem od r. 1896 do obozu Stapińskiego się przerzucił. Styła należał do ludzi, który każdemu bez ogródek wypalił prawdę w oczy, przyczem niejednokrotnie dosadnych wyrazów używał wcale nie wybieranych, nierzadko nawet trywialnych. Pomimo wszystko jest to człowiek, który zasługuje na mir, a w stosunkach gościnności niełatwo mu ktoś sprosta. Wiele, bardzo wiele przyjemnych chwil spędzało się u Styły, jakby na łonie piastowskiej rodziny. Pracowity i zapobiegliwy a jednak do największych obowiązków zaliczał pracę polityczną, która mu dość przykrości i cierpień przysparzała, co go jednak do „kochanej polityki" nie zrażało. Jak tylko zatrąbili na wyborczą wojenkę, wlókł się z nami po zgromadzeniach i chłopom „do głowy oleju przylewał".

Następne chronologicznie wspomnienia związane z Chocznią należały do legionistów Piłsudskiego, stacjonujących w Choczni jesienią 1914 roku. Do najobszerniejszych należą reminiscencje Tadeusza Chełmeckiego ze Szczawnicy, opublikowane w 1931 roku w „Panteonie Polskim” pod tytułem „Z Krakowa na Sybir”. Zostały one przytoczone na „Chocznia kiedyś” w ubiegłym roku w trzech osobnych odcinkach (link 1, link 2, link 3).

Pewną ciekawostkę stanowi zawarta w nich próbka choczeńskiej gwary.

Poza Chełmeckim o pobycie w Choczni wspominali między innymi:

- Julian Kulski w książce „Z minionych lat życia 1892-1945”,

- Stefan Pomarański  w książce „W awangardzie: ze wspomnień piłsudczyka”,

- Roman Starzyński (brat prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego) w książce „Cztery lata wojny w służbie komendanta: przeżycia wojenne 1914-1918",

- Antoni Maj w „Panteonie Polskim” z 1928 roku.

-  Józef Herzog w książce „Krzyż Niepodległości: wspomnienia ze służby w Legionach”.

Wzmianki o Choczni z okresu międzywojennego pochodzą natomiast ze wspomnień:

-  wymienionego wyżej Stanisława Szczepańskiego, który tak pisał o pobycie Wincentego Witosa w Choczni i jego stosunku do Józefa Putka:

W  r. 1921 Witos przyjechał do Wadowic w sprawie urzędowej. Przy tej sposobności pojechał do gminy Choczni do posła Putka w odwiedziny, gdzie razem podobno za zdrowie swoje przypijali. Na drugi dzień poseł Putek pojechał koleją do Tarnowa na poufne zebranie zwolenników Lewicy P. S. L., zaś poseł Witos pojechał też równocześnie automobilem do Wierzchosławic pod Tarnowem. Gdy poseł Putek wszedł w Tarnowie na salę, zobaczył obok siebie swata Witosa — Stawarza, zięcia Witosa i innych jego familjantów z pałami, którzy byliby go wtedy uśmiercili, gdyby nie pomoc robotników socjalistycznych. Poseł Witos przezornie siedział w Wierzchosławicach i czekał... na raporty o zdrowiu posła Putka, za które w Choczni kielichy przechylał.

- samego Witosa w książce „Moje wspomnienia”, nawiązujące do Putka i odwołania władz gminnych w 1929 roku,

- Jerzego Cesarskiego w książce „PPS wspomnienia z lat 1918-39” podającego kulisy zwolnienia Andrzeja Gondka ze stanowiska kierownika szkoły w Choczni w 1933 roku (za jego negatywny stosunek do Piłsudskiego, czemu dał wyraz w kronice szkolnej),

- Adolfa Nowaczyńskiego, który wspominając lata szkolne w Wadowicach, zachwyca się ich okolicami:

Okolice miasta bezwzględnie piękniejsze od okolic Neapolu czy Stockholmu, tylko mniej reklamowane i przez to mniej znane w Europie. Taki Gorzeń, taka strada do Choczni i Andrychowa, takie partje pejzażowe za „Zbożnym Rynkiem, aleja do Tomic (baronów Gostkowskich), taki park Monceau za kościołem wdole (dziś mocno zaniedbany), to wszystko fragmenty świata, które się zawsze przypomina ("Słowa, słowa, słowa" z 1938 roku)

- liście Stefana Żechowskiego, autora ilustracji do „Motorów” Zegadłowicza do Mariana Ruzamskiego z 5 grudnia 1937 roku (publikacja Mirosława Wójcika w „Akcencie” nr 1-2 z 2000 roku), w którym autor wspomina wizytę u dr Putka w Choczni, związaną z pomocą prawną wobec konfiskaty przez policję „Motorów”.

Z kolei z pierwszych lat II wojny światowej pochodzą informacje o choczeńskim epizodzie w życiu Tadeusza Sadowskiego, opisanym w książce Jerzego Woydyłły „Tomo: Polak wśród jugosłowiańskich partyzantów”. Woydyłło pisze w niej, że Sadowski zgłosił się dobrowolnie do pracy u bauera Knolla w Choczni, by uniknąć wywózki na przymusowe roboty i mimo ciężkich warunków wytrwał w niej półtora roku,  Przytacza też kilka szczegółów dotyczących stosunku bauerów do ich pracowników.

Oczywiście nawiązania do Choczni pojawiają się nie tylko w literaturze wspomnieniowej, cennej zwłaszcza dla badaczy przeszłości tej wsi, ale także wśród innych gatunków literackich.

Już w 1875 roku ukazała się powieść księdza Michała Króla, rektora seminarium duchownego w Tarnowie, zatytułowana „Sieroty Zebrzydowskiego, czyli akademicy krakowscy”, której bohaterowie podróżują choczeńskim Starym Gościńcem. Występuje on w tej powieści jako trakt między Chocznią a Frydrychowicami – droga dość złej jakości.

Kilka napomknień o Choczni znaleźć można w twórczości Zegadłowicza- w cyklu „Żywot Mikołaja Srebrempisanego” występuje na przykład pomocnik murarski Józef Bryndza z Choczni („Z pod młyńskich kamieni”) i ludność Choczni, która tłumnie pojawia się na pogrzebie pana Michała („Uśmiech”). Co ciekawe, Krystyna Kolińska w nawiązującej tytułem książce o Zegadłowiczu („Zegadłowicz. Podwójny żywot Srebrempisanego”) przywołuje postać Henryka M. z Choczni, oficera marynarki, który pisze wiersze. Zapewne doszło tu do przekłamania inicjału nazwiska tegoż poety i autorka miała na myśli żyjącego do dziś w Szczecinie Henryka Ramędę.

Chocznia pojawia się również w wierszu Henryka Szczerbowskiego, upamiętniającym przysięgę legionistów Piłsudskiego w Choczni w 1914 roku (link).

Ostatni wyszukany przeze mnie cytat z Chocznią pochodzi z książki Katarzyny Banachowskiej-Jaśkiewicz pt. „Niepamięć”- opowieści o dorastaniu żydowskiej dziewczynki Marii w międzywojennych Wadowicach. Maria z „Niepamięci” do Choczni chodziła często z ojcem polami na spacer, przechodziło się Dział Choczeński , a potem była wieś , ukryta w sadach , przycupnięta obok skarpy.

poniedziałek, 4 lipca 2022

Monografia Przybradza- związki Choczni i chocznian z tą miejscowością

 



Niedawne wydanie monografii Przybradza jest dobrym pretekstem do przedstawienia związków tej miejscowości z Chocznią. Na początek jednak kilkanaście zdań omówienia tej ciekawej książki. Jej autorem jest mieszkający w Przybradzu Krzysztof Saferna, który materiały do jej powstania zbierał od wielu lat. Jak pisze, bakcyla historii lokalnej złapał dzięki swojej babci Rozalii, opowiadająca mu do późnej nocy o ludziach, którzy odeszli już z tego świata, a także o swoich rówieśnikach, których autor poznał już jako osoby w podeszłym wieku. Na 480 stronach Krzysztof Saferna przedstawia kolejno: położenie geograficzne, florę, faunę i wody Przybradza, próby wyjaśnienia nazwy miejscowości (w polemice z Józefem Putkiem) i jej części, by przejść następnie do historii wsi na tle historii tutejszych ziem oraz omówienia właścicieli wsi i poszczególnych folwarków na jej terenie. W trzeciej części monografii ukazane zostało życie przybradzkich chłopów w XIX wieku, sprawy związane z pańszczyzną, powstaniami, uwłaszczeniem i stosunkami we wsi. Część czwarta zawiera historię i opis instytucji wiejskich- między innymi: parafii i kaplicy, szkoły, straży pożarnej i kółka rolniczego. Rolnictwu została poświęcona część piąta, w której znalazły się też wzmianki o różnych anomaliach pogodowych- powodziach, suszach, wichurach, burzach, katastrofalnych śniegach i rekordowych mrozach. W szóstej części, zatytułowanej „Mieszkańcy wsi” Krzysztof Saferna wymienia między innymi przybradzkich rzemieślników, młynarzy, karczmarzy, służbę dworską, a nawet żebraków. Znalazł się tam również spis emigrantów z Przybradza do USA, w którego stworzeniu miałem okazję uczestniczyć. Dalej przeczytać możemy ciekawe informacje o przybradzkich Żydach i przybradzanach w wojsku i na wojnach. Autor zamieszcza tu wspomnienia mieszkańców z okresu II wojny światowej, listę ofiar tej wojny, więźniów obozów koncentracyjnych i robotników przymusowych. Zaprezentowane zostały trzy szczególnie rozrośnięte przybradzkie rody: Chwałków, Matusiaków i Frączków, a ich założycieli autor określa jako „ojców i matki przybradzan”. W przeciwieństwie jednak do Choczni w Przybradzu zachowały się do dziś tylko dwa nazwiska występujące w tej wsi w połowie XVII wieku (Łubik/Ubik i Nogala). Na koniec tego rozdziału przedstawiono najciekawszych mieszkańców w historii wsi, zarówno pochodzenia szlacheckiego, jak i chłopskiego, w tym wszystkich przybradzkich księży i inne osoby duchowne, a także kontrowersyjną postać znachora Wowko. Część siódma dotyczy budownictwa wiejskiego w Przybradzu, a ósma życia i obyczajów mieszkańców z ciekawym słowniczkiem gwary używanej w Przybradzu. W dziewiątej części monografii umieszczone zostały wszelkie archiwalne dokumenty dotyczące Przybradza, począwszy od  rejestrów poborowych, przez akt podziału wsi w 1662 roku, Metryki Józefińską i Franciszkańską, sprawy spadkowe mieszkańców i wykaz posiadłości gruntowej z 1880 roku, po opis majątku Smolarskich z 1921 roku i … ewidencję koni do celów wojskowych z 1927 roku. Ostatnie niemal 100 stron to czarno-białe i kolorowe fotografie z archiwów rodzinnych aktualnych i byłych mieszkańców oraz stare dokumenty i mapy. Z pewnością warto polecić lekturę monografii Krzysztofa Saferny nie tylko osobą związanym z Przybradzem, ale każdemu zainteresowanemu tematyką regionalną. 

Przechodząc do związków Przybradza z Chocznią- razem z Krzysztofem Saferną ustaliliśmy, że w Choczni mieszkały następujące osoby urodzone w Przybradzu:

- pocztowiec Jan Latocha, urodzony w 1898 roku (na Komanim Pagórku), którego kolejom życia będzie poświęcony niebawem osobny artykuł na blogu „Chocznia-kiedyś” (pierwsza część wspomnień jego syna  Jana Adama Latochy już się ukazała – link),

- Joanna Wandor z domu Latocha, żona Klemensa i siostra wyżej wymienionego Jana, mieszkanka Patrii,

 - Józef Grupka (ur. 1899), kolega Jana Latochy i mieszkaniec Pagórka Malatowskiego, po ślubie z Marią Skoczylas (co ciekawe to nazwisko w Przybradzu występuje w formie Grubka),

- Józef Żak (ur. 1902), mąż Franciszki z domu Burzej, mieszkaniec górnej części Choczni,

- Stanisław Pasierb, mąż Janiny z Hałacińskich z Wadowic, który stawał do poboru z Choczni w 1876 roku,

- Katarzyna, która w 1783 roku wyszła w Choczni za Franciszka Dąbrowskiego recte Balon i miała z nim w Choczni dziewięcioro dzieci. W metrykach chrztów dzieci jest określana jako Ciżyk/Korus/Matuszyk/Przybradzka.

Po II wojnie światowej małżeństwa w Choczni zawierali:

- Mieczysław Chwałek z Przybradza i Maria Guzdek z Choczni,

- Władysław Wiktor z Przybradza z Marią Janiną Żak z Choczni,

- Wiesław Chmiel z Przybradza z Zofią Kiszczak z Choczni,

- Andrzej Byrski z Przybradza z Józefą Zając z Choczni,

- Piotr Zając z Przybradza z Małgorzatą Bizoń z Choczni,

- Ryszard Zając z Przybradza (urodzony w Wadowicach) z Aleksandrą Drożdż z Choczni.

Natomiast poza Chocznią Anna Piela z Przybradza poślubiła Wladysława Balona z Choczni, a Zenon Cibor z Choczni ożenił się z Józefą Rąpel z Przybradza.

Wcześniej rzadko zdarzały się małżeństwa chocznian/chocznianek z mieszkańcami Przybradza, choć już na początku XIX wieku Gertruda Cibor z Choczni (ur. 1794) została żoną Kazimierza Meusa z Przybradza, z którym pierwszą córkę miała jeszcze w Choczni w 1813 roku. W 1851 roku urodził się w Przybradzu Józef Meus, wnuk Gertrudy i Kazimierza. 

Ponadto w 1960 roku pod nr 53 zameldowany w Przybradzu był Andrzej Fajfer z Choczni, który nadal posiadał swą nieruchomość w Choczni.

I Chocznię i Przybradz łączy również osoba księdza Józefa Żeliwskiego, który urodził się w Przybradzu w 1867 roku jako Józef Żyła, a bezpośrednio po święceniach kapłańskich sprawował posługę wikariusza w parafii choczeńskiej (1891-92). Później pracował w Zwierzyńcu i Kościele Mariackim w Krakowie oraz jako katecheta szkolny, by w 1899 roku objąć parafię w Trzebuni, gdzie urzędował do 1921 roku. Następnie przez cztery lata pracował w diecezji siedleckiej (Dołha, Dołhobrody). Od 1927 roku administrował parafią w Podstolicach, a po pięciu latach został przeniesiony do Białego Kościoła. W tych dwóch parafiach jego gospodynią była chocznianka Jadwiga Kumala (1901-1960). W 1938 roku ksiądz Żyła został proboszczem w Barwałdzie Dolnym, gdzie zapisał się w pamięci parafian jako dobry gospodarz. Po wojnie przeprowadzono nieudany zamach na jego życie (1945), a w 1948 roku został aresztowany przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa. Zmarł w Barwałdzie w 1953 roku.

Źródło- monografia

Wyjaśnienie kolejnych potencjalnych choczeńsko-przybradzkich związków osobowych wymaga dalszych badań. Na przykład na granicy Choczni i Wadowic mieszkała począwszy od 1860 roku rodzina Franciszka Ubika i Franciszki z domu Szczur i nie wiadomo dokładnie, czy tenże Franciszek pochodził z samych Frydrychowic, czy z Przybradza w parafii Frydrychowice. W monografii Przybradza pojawiają się też typowo choczeńskie nazwiska, jak Guzdek, Styła, Szymonek, czy Balon. Nie jest wykluczone, że przodkowie tych osób wywodzili się z Choczni, choć one same mogły urodzić się już gdzieś indziej (np. Styła w Gierałtowicach).  Jeden z przybradzkich młynarzy nazywał się z kolei  Maciej Komański (w 1819 roku), co nasuwa skojarzenia z częstym w Choczni nazwiskiem Koman (z podnoszącą prestiż końcówką nazwiska –ski, co było częstą manierą u wiejskich rzemieślników i innych osób o podwyższonym statusie materialnym w stosunku do „zwykłych” kmieci).

Związki niedaleko od siebie położonych Przybradza i Choczni nie ograniczają się oczywiście do spraw osobowych. To także po części wspólna historia, zwyczaje, czy gwara, sposób życia mieszkańców oparty dawniej na rolnictwie, podobne wiejskie instytucje, itp.

poniedziałek, 13 września 2021

Album "Drzewo genealogiczne rodziny Styła"

 W ostatnich latach można zauważyć wzrastające zainteresowanie historią własnych korzeni. Powstają liczne drzewa genealogiczne, spisywane są wspomnienia rodzinne, a w starych albumach i w zgromadzonych na strychach pudłach wyszukuje się fotografie przodków. 

Przykładem takiej godnej pochwały aktywności jest wydany w ubiegłym roku album- ilustrowane zdjęciami drzewo genealogiczne rodziny Styłów. Inicjatorem wydania albumu był mieszkający w Łomży Roman Styła, wnuk zasłużonego dla Choczni i okolicy Antoniego Styły. Na 53 stronach zamieszczone zostały podstawowe informacje o 7 pokoleniach rodziny Styłów - od Jana Styły, urodzonego w Choczni w 1812 roku (ojca wymienionego wyżej Antoniego) po czasy współczesne. 


 

Jan Styła przez długie lata służył w austriackim wojsku i dopiero wieku 36 lat poślubił w Choczni o 18 lat młodszą Wiktorię z domu Polak. Doczekał się z nią dziesięciorga dzieci- ośmiu córek i dwóch synów. Sześcioro z nich założyło własne rodziny:

  • Marianna, urodzona w 1851 roku, wyszła za mąż za Jana Bylicę, a po jego przedwczesnej śmierci poślubiła Antoniego Ramędę; w  sumie miała dziesięcioro dzieci,
  • Magdalena, urodzona w 1853 roku, wyszła za mąż za Jana Bryndzę i miała z nim siedmioro dzieci,
  • Ludwika, urodzona w 1858 roku, poślubiła Tomasza Kręciocha i miała z nim także siedmioro dzieci,
  • Antoni, urodzony w 1863 roku, poseł do Sejmu Galicyjskiego, był mężem Honoraty Wójcik i ojcem dwanaściorga dzieci,
  • Karol, urodzony w 1868 roku, który wstąpił na służbę do kolei państwowych, był mężem Ludwiki Guzdek i ojcem dziesięciorga dzieci,
  • najmłodsza Helena (ur. w 1873 roku) wyszła za mąż za Mikołaja Nowaka i miała z nim w Choczni troje dzieci.

W sumie Jan i Wiktoria Styłowie mieli 49 wnuczek i wnuków, którzy w zdecydowanej większości (poza potomkami Karola) przyszli na świat w Choczni oraz co najmniej 151 prawnuczek i prawnuków- wiadomo, że do dziś żyje jedenaścioro z nich, w tym jedna w Choczni.

Dalsze pokolenia potomków Jana Styły mieszkały nie tylko w Polsce, ale także w USA, w Urugwaju, w Niemczech, we Francji, w Belgii, czy w Australii.

Do najbardziej znanych należeli między innymi:

  • Władysław Bryndza (1923-2021)- kapitan żeglugi wielkiej,
  • Zdzisław Duda (1925-2000)- choczeński radny, ekonomista i filatelista,
  • Anna Gurdek (1894-?)- spikerka w polonijnej redakcji Radio Montevideo w Urugwaju,
  • Enrique i Juan Jose Karawacki Balonowna- przedsiębiorcy urugwajscy,
  • Dominika Kęcka (1898-1975)- mistrzyni krawiecka w Wadowicach,
  • Jan Kręcioch (1893-1942)- żołnierz Legionów Polskich, górnik we Francji- członek tamtejszego ruchu oporu, zamordowany w KL Auschwitz,
  • Michał Kręcioch (1889-1916)- żołnierz Legii Cudzoziemskiej, poległy i pochowany w Grecji,
  • Krzysztof Płonka (1957-1979)- student AGH, poeta, tragicznie zmarły,
  • Elżbieta Putek (1892-1981)- żona adwokata, posła i ministra Józefa Putka,
  • Stanisław Ramenda (ur. 1888)- odznaczony Orderem Virtuti Militari za męstwo w wojnie polsko-bolszewickiej, osadnik wojskowy na Wołyniu, ofiara deportacji sowieckich,
  • Stanisław Ramenda (1926-2011)- doktor nauk rolniczych, hodowca nowych odmian roślin,
  • Antoni Styła (1863-1933)- poseł, działacz ludowy i samorządowy,
  • Florian Styła (1914-1942)- podporucznik Wojska Polskiego, konspirator w czasie okupacji, ofiara KL Auschwitz,
  • Jacek Styła (1933-2012)- ksiądz ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy, proboszcz parafii we Francji,
  • Jan Styła (1887-1949)- działacz samorządowy, który osiedlił się w Wielkopolsce, powojenny restaurator we Wrocławiu,
  • Stanisław Styła (1902-1995)- uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, podporucznik, pracownik Służby Celnej,
  • Władysław Styła (1903-1970)- prezes Sokoła w Choczni, sekretarz Józefa Putka,
  • Włodzimierz Styła (1932-1957)- oficer Marynarki Wojennej, zginął na morzu,
  • Kazimierz Ścigalski (1925-2019)- stomatolog i działacz samorządowy,
  • Andrzej Wider (1935-2012)- naczelnik OSP w Choczni, członek orkiestry OSP,
  • Franciszek Klemens Wider (1910-1985)- naczelnik OSP w Choczni.

Z grona osób żyjących dodać można na przykład księdza Thomasa Iwanowskiegoz USA, czy dr Jana Bielskiego, profesora Politechniki Krakowskiej.

Roman Styła, łomżyński przedsiębiorca i inicjator wydania albumu, nosi się z zamiarem jego reedycji, gdy tylko zgromadzi większą ilość fotografii potomków Jana Styły. Ewentualne informacje i zdjęcia można przekazywać także za pośrednictwem chocznia-kiedyś- email: chocznia.kiedys@gmail.com

czwartek, 4 marca 2021

Krzysztof Płonka - człowiek zapomniany, poeta nie poznany

 Najnowsza pozycja w bogatym dorobku Marii Biel-Pająk to książka "Powrót", wydana staraniem osób, którym pamięć o Krzysztofie Płonce jest nadal bliska.

 Publikacja zawiera 25 wierszy chocznianina Krzysztofa Płonki, powstałych w latach 1976-77 oraz wspomnienie o nim, zatytułowane "Człowiek zapomniany, poeta nieznany".

Zaprezentowane w książce zapiski poetyckie Krzysztofa mówią o miłości, o marzeniach i planach na przyszłość, ale i o przeznaczeniu, przemijaniu, charakteryzując się szczerością, pasją oraz pewną lapidarnością. Widać, że twórcą był człowiek młody (w 1977 roku dwudziestoletni), dysponujący jeszcze skromnym zasobem słów, nie w pełni też świadom warsztatu literackiego.

W kolejnych rozdziałach części wspomnieniowej - Matka, Wzrastanie, Twórczość, Śmierć i In Memoriam - autorka dzieli się faktami z życia Krzysztofa swoimi refleksjami na jego temat. Tych faktów z jego krótkiego życia nie ma zresztą zbyt wiele:

  • Krzysztof Płonka urodził się w wadowickim szpitalu 24 stycznia 1957 roku, był synem Szczepana i Marii z domu Turała, którzy mieszkali w starym, drewnianym domu na choczeńskich Zarąbkach,
  • po ukończeniu szkoły podstawowej w górnej Choczni rozpoczął naukę w Technikum Mechanicznym w Andrychowie,
  • po zdaniu matury i egzaminu wstępnego dostał się na Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie,
  • zmarł tragicznie 4 grudnia 1979 roku.
Po ponad 40 latach okoliczności przedwczesnego odejścia Krzysztofa każdy z jego znajomych zapamiętał inaczej. A przynajmniej ci z jego znajomych i krewnych, którzy chcą wypowiadać się na ten temat. Nigdy nie zostały jednoznacznie wyjaśnione, choć pamięć o nich przetrwała. Dla niektórych Krzysztof Płonka był nawet choczeńskim odpowiednikiem Stanisława Pyjasa, krakowskiego studenta i działacza opozycyjnego, który podobnie jak on zginął tragicznie w maju 1977 roku.
Być może szczegóły tej tragicznej śmierci znajdują się do dziś w starych, pomilicyjnych archiwach, ale autorce odmówiono dostępu do tych akt.
Mimo to jej publikacja w interesujący dla czytelnika sposób stara się odtworzyć tragicznie przerwany życiorys poety. Nie wiadomo, kim byłby dzisiaj żyjąc tak intensywnie, jak za młodych lat, ale z pewnością na pamięć sobie zasłużył.

Grób Krzysztofa Płonki na choczeńskim cmentarzu- grobonet.com



czwartek, 7 stycznia 2021

Pochodzenie nazwy Chocznia

Pochodzenie nazwy Chocznia nie zostało dotąd jednoznacznie wyjaśnione.

Krzysztof Koźbiał i Andrzej Nowakowski w książce „Dzieje szkoły w Choczni Dolnej” przytaczają dwie hipotezy na ten temat:

  • nazwa Chocznia może wywodzić się od- tu cytat: staropolskiego określenia pospolitego chwastu- skrzypu polnego, nazywanego wówczas „chroszczem”

lub

  • od namiotów rozstawionych przez koczujących przybyszów z dzisiejszej Bukowiny i Zakarpacia, zwanych przez miejscową ludność „kuczami”. Te „kucze” miały dać początek nazwie „Kuczna”- Chocznia.

W pierwszej z tych koncepcji budzi zdziwienie ów „chroszcz”, który wcale nie jest skrzypem, ale jednorocznym chwastem z rodziny kapustowatych o łacińskiej nazwie Teesdalia nudicaulis. Chroszcz rośnie wyłącznie na ubogich, piaszczystych glebach, których w Choczni nie ma. Być może wkradł się tu pewien błąd i autorzy mieli na myśli  słowo chwoszcz, jakim rzeczywiście w staropolszczyźnie określano skrzyp, obok takich określeń jak choczyk, czy choszczka. W tych słowach istotnie widać podobieństwo do rdzenia chocz, występującego w nazwie Chocznia.

Druga hipoteza pojawiła się po raz pierwszy w wydanej w 1897 roku książce Bolesława Marczewskiego „Powiat wadowicki pod względem geograficznym, statystycznym i historycznym”, po czym została powtórzona we współczesnej publikacji „Wadowice koło Choczni”. Przybysze z Bukowiny i Zakarpacia z książki Koźbiała i Nowakowskiego, to według autorów „Wadowice koło Choczni” osadnicy wołoscy. Zastanawia tu fakt, że owe kucze miały być namiotami, a nie szałasami, z którymi kojarzą się Wołosi.

Oprócz tych dwóch hipotez nieśmiałą sugestię, co do ewentualnego pochodzenia nazwy Chocznia wysunął też dr Józef Putek w książce „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie”. Według niego Chocznia mogła być założona przez Wernera de Hopnewald, niemieckiego wasala księcia oświęcimskiego, „którą to nazwę Hopnewald może nadano choczeńskim lasom, ciągnącym się od Hellwaldu (Inwałd) w stronę Berwaldu (Barwałd).”

Co ciekawe, najstarsza, bo zapisana w 1356 roku nazwa Choczni to Choczna.

Z kolei w nieznanym Putkowi i innym regionalistom dokumencie z 1374 roku pojawia się określenie Chozna.

Później mamy jeszcze określenia: duas villas Coczenije (dwie wsie Chocznie) w 1441 roku, Choczna w 1447 roku oraz Chozna i Chocinka w 1448 roku.

Natomiast w „Liber Beneficiorum Dioecesis Cracoviensis” Jana Długosza, księgi spisywanej w latach 1440-1480, mamy nazwę Chocznya Vetus (Chocznia Stara).

W kolejnym XVI wieku dochodzi jeszcze: Chocznya Inferior et Superior (Chocznia Dolna i Górna), Chocznya Nowa i … Koczyna (w Atlasie Historycznym Polski. Województwo Krakowskie w drugiej połowie XVI wieku). Nazwa Koczyna mogła odnosić się równie dobrze do Kaczyny, ale także w „Księdze egzaminów do święceń w diecezji krakowskiej z lat 1573-1614" zapisy po łacinie nazw Chocznia i wsi Kocina (z obecnego województwa świętokrzyskiego) są identyczne, a ponadto w 1603 roku pojawia się villa Choczina.

W Polsce istnieje tylko jedna Chocznia, choć podobnych nazw jest więcej. Można wymienić tu:

- Choczeń, wieś w gminie Mochowo, powiat sierpecki, województwo mazowieckie,

- potok Choceńka w Bieszczadach,

- Choceńską Żołobinę, zbocze/stok w gminie Baligród w Bieszczadach,

- nieistniejącą obecnie wieś Choceń koło Zagórza w powiecie sanockim (woj. Podkarpackie), obok której znajduje się Łąka Pod Choceńskie i Dolina Choceńskie,

- wspomnianą już Kocinę, wieś w powiecie kazimierzowskim w woj. świętokrzyskim,

- wieś Hoczew w gminie Lesko w województwie podkarpackim,

- wieś gminną Choczewo na Kaszubach, koło której znajduje się osada Choczewko, Jezioro Choczewskie, rzeka Choczewka i Choczewskie Łąki.

Nie można uwzględniać w tych rozważaniach pozornie podobnej nazwy Chocz- niewielkiego miasta w województwie wielkopolskim, która powstała po skróceniu średniowiecznego określenia Chodecz oraz Choczkówki- pola/parceli koło Andrychowa, która wywodzi się od nazwiska Chaczek/Choczek, występującego kiedyś także w Choczni.

Choczni nie ma również w krajach sąsiadujących z Polską, choć nazwy z podobnym rdzeniem są dość częste w Czechach. Według autorów piszących dla czeskiego pisma naukowego „Naše řeč” (Svoboda, Smilauer) takich nazw jest w Czechach około 30. Wymienić tu należy przede wszystkim miasto Choceň, założone w XIII wieku (a więc starsze od naszej Choczni), którego nazwa była zapisywana po łacinie w formie Choczna (czyli tak samo, jak w przypadku naszej Choczni). Zdaniem czeskich językoznawców nazwa Choceň pochodzi od przezwiska jego założyciela- Miloty zwanego Chocen. Z kolei przezwisko Chocen ma wywodzić się od słowa chtěný, czyli poszukiwany. Inne znaczenia tego słowa to: umyślny, wymuszony, zamierzony. W Czechach istnieją też miejscowości Chocenice i potok Chocenka. Ponieważ Chocznia w momencie swojego powstania znajdowała się wraz z całym księstwem oświęcimskim w orbicie wpływów czeskich, to nie można wykluczyć, że dociekania czeskich językoznawców odnoszą się także i do jej nazwy.

W sąsiadującej z Czechami i z Polską Słowacji znana jest nazwa Chocz (Veľký Choč), odnosząca się do wierzchołka górskiego na pograniczu Orawy i Liptowa. Od tego bardzo widokowego szczytu o wysokości 1608 m powstało stosunkowo niedawno określenie Góry Choczańskie (Chočské vrchy). Oczywiście wytłumaczenie pochodzenia nazwy tego szczytu było przedmiotem zainteresowania tamtejszych językoznawców, ale bez jednoznacznych rozstrzygnięć. Jedni uważali, że nazwa Chocz jest pochodzenia przedsłowiańskiego i jej znaczenie nie jest jasne, inni z kolei wywodzili ją od wyrażeń koč, kuča, guča (czyli podobnie jak Marczewski naszą Chocznię), oznaczających ich zadaniem: garb, kopnięcie, grzbiet (tu inaczej niż Marczewski).

Podobną do Marczewskiego hipotezę pochodzenia nazwy Chocznia (dokładnie takiej), zaproponował słoweński językoznawca- amator Davorin Martin Žunkovič. W swojej pseudonaukowej książce „Die Slaven ein Urvolk Europas” (Słowianie pierwotny lud Europy), wydanej w 1911 roku, napisał, że nazwa Chocznia oznacza jakieś pole/miejsce umocnione, chronione, czyli ogólnie rzecz biorąc rodzaj schroniska. Książkę Žunkoviča wymienia Putek w bibliografii do publikacji „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie”, ale nie powołuje się na jego ustalenie etymologiczne.

Biorąc pod uwagę osadnictwo wołoskie w Choczni obszar poszukiwań podobnych nazw i ich znaczeń można rozszerzyć na Rumunię i inne państwa bałkańskie. Otóż w języku rumuńskim istniej określenie „cocina” (koczina), oznaczające schronisko, a w szczególności schronisko dla świń, czyli chlewik. A także ogólnie brudne i zaniedbane pomieszczenie. Podobne znaczenie ma w języku serbskim słowo kočina” (koczina), a w bułgarskim „кочина”. W Rumunii istnieje ponadto miejscowość Hoceni.

Nazw geograficznych z rdzeniem chocz/choc/chot` nie brakuje również na obszarze zamieszkiwanym kiedyś przez Słowian Połabskich, jak również na Łużycach, w Słowenii, na Ukrainie i Białorusi (np. Хочень/Хачэнь koło Homla).

Podsumowując te dociekania językowe w sposób żartobliwy, można powiedzieć, że Chocznia równie dobrze mogłaby nazywać się: Skrzypowo, Szałaśnia, Hopnewald, Poszukiwana, Zamierzona, Garbatka, Chlewiska, Brudno, czy Schroniska. A na poważnie - zastanawia ewentualne wspólne pochodzenie nazw Choczni i Kaczyny, tworzących od wieków jedną parafię.

piątek, 30 października 2020

Chocznianie w książce Tomasza Graffa o Bractwie Różańcowym w Wadowicach

 W wydanej w tym roku książce Tomasza Graffa "Najstarsze Bractwo Różańcowe" w Wadowicach 1616-1822" pojawia się wiele nazwisk chocznian i osób związanych z Chocznią.

Bractwo powstało w 1616 roku, a jego fundatorem był burmistrz Jakub Wierczkowicz. Jednym z promotorów Bractwa, czyli osób przewodniczących przy śpiewaniu Różańca i zobowiązanych do odprawienia wotywy (mszy w intencji) w każdą niedzielę i święto, był między 1776 a 1784 rokiem ks. Józef Wojaszkiewicz, późniejszy proboszcz choczeński (od 1784 do 1792 roku).

W księdze Bractwa już jako druga wpisana do niego osoba (pod datą 10 lipca 1616 roku) figuruje z kolei Stanisław Lgocki, ówczesny proboszcz choczeński (Parochus Chocnensis). Według autora był on prawdopodobnie synem właściciela Lgoty Gabriela Lgockiego.

Rok później (1617) do Bractwa wstąpił niejaki Adamus Lenik z Choczni (de Chocznia). Nie jest wykluczone, że zapisany zaraz po nim (bez przynależności miejscowej) Gregorius Szczur też był chocznianinem- może chodzić tu nawet o Grzegorza Scurzyka, który w 1582 roku otrzymał za zasługi wojenne sołtystwo choczeńskie.

Kolejnymi choczeńskimi członkami tego Bractwa byli:

  • Ioannes Kołodziey (od 1618),
  • Anna Kołodzieyka (od 1618),
  • Andreas Pawlik (od 1618),
  • Regina Foltynowska (od 1618),
  • Simon Szczurowic (od 1619),
  • Petrus Scurzyk (od 1625),
  • Ioannes Foltynowski (od 1625), przy którym prawdopodobnie błędnie zaznaczono szlacheckie pochodzenie- choczeńscy Foltynowscy gospodarowali do lat 70. XVII wieku na własnej roli (Foltinówce) ciągnącej się od Choczenki, przez dzisiejsze Zawale po granicę z Frydrychowicami, a szlachecka (-ski) końcówka ich nazwiska dodana była zapewne tylko w tym celu, by podkreślić ich nieco wyższy status od zwykłych choczeńskich kmieci, co było częste np. w rodzinach rzemieślniczych, młynarskich, itp.
  • Albertus (Wojciech) Kudłaczyk (od 1625),
  • Dorothea Juszanka (od 1639),
  • Mathias (Maciej) Mateykowic (od 1646), wymieniany w metrykach choczeńskich po raz ostatni w 1664 roku, prawdopodobnie członek rodziny zapisywanej później jako Widlarz,
W 1655 roku wśród członków pojawia się ks. Kacper Sasin (Sosin), proboszcz choczeński w latach 1651-1697 (w książce błędnie podano, że zmarł w 1695 roku).

I dalej:

  • Vincentius Okoń (od 1663),
  • Gregorius Wacławik (od 1664),
  • Cathrina Zaczka (Żak) (od 1666),
  • Aelizabeth Świętkówna (od 1666),
  • Albertus (Wojciech) Mucharski (od 1667), wójt choczeński, urodzony około 1613 roku w Mucharzu, zmarł w 1673 roku w Choczni, bywał zapisywany także jako Mucha, Woyt lub Kłaputowski,  jego potomkowie nosili (i noszą) nazwisko Wójcik,
  • Anna Czapina (od 1668),
  • Catharina Krawcówna (od 1678),
  • Regina Kumanionka (Koman) (od 1678),
  • Regina Sowianka (od 1687),
  • Anna Nucina (od 1687),
  • Anna Komanowa (od 1687), była żoną Krzysztofa Komana,
  • Anna Żyroconka (od 1693), nazwisko prawdopodobnie przekręcone, w podanej formie w Choczni nie występowało,
  • Petrus Wątrobik (od 1693), urodzony w 1665 roku, syn Łukasza Wątroby, nie miał dzieci w Choczni,
  • Felicianna Żacka (od 1727), urodzona w 1669 roku jako Felicja Szymonek, była żoną Piotra Żaka, z którym miała troje dzieci,
  • Mathias Adamczyk vulg Woźniakowicz (od 1734), tak zapisywano w Choczni potomków Adama i Barbary Woźniaków, ale wśród ich ochrzczonych w Choczni dzieci brak jest Macieja.
  • Valentinus Balan (Balon) (od 1735),
  • Antoni Majeranowski (od 1736) wśród seniorów/starszych bractwa, według autora bliżej nieznany- najprawdopodobniej chodzi o właściciela majątku sołtysiego w Choczni, który żył w latach ok. 1681-1771, w Choczni jest odnotowany po raz pierwszy w 1729 roku; był mężem Katarzyny i teściem Stanisława Dunina, kolejnego właściciela majątku sołtysiego,
  • Petrus Simonek (Szymonek) (od 1736), żył w latach 1693-1766, był mężem Marianny z domu Guzdek, z którą miał ośmioro dzieci,
  • Andreas Łazowski (od 1737), mąż Barbary, w choczeńskich księgach metrykalnych pojawia się w 1733 roku w związku z chrztem syna Fabiana, chrzestnymi jego dzieci byli szlachetnie urodzeni związani z sołtystwem, a  nawet ówczesny pleban choczeński,
  • Regina Zajączka (od 1739),
  • Nicolaus Jucha (od 1740),
  • Regina Żacka (od 1740),
  • Bartholomaeus (Bartłomiej) Jucha (od 1742), mąż Reginy, po jej śmierci poślubił w 1750 roku Magdalenę Szczur,
  • Cecilia Wciśliconka (Wcisło) (od 1742), urodzona w 1690 roku, niezamężna,
  • Lucia Pietruszkowa (od 1744), urodzona około 1684, zmarła w 1754 roku, żona Marcina Pietruszki,
  • Iosephus Zając (od 1745), mąż wymienionej poniżej Agnieszki/Agaty, w choczeńskich księgach metrykalnych pojawia się w 1740 roku w związku z chrztem syna Wincentego,
  • Agatha Zajączka (od 1745),
  • Regina Dziubianka (od 1746), brak takiego nazwiska w Choczni w tym okresie,
  • Urban Guzdek (od 1746), kupiec zbożowy, żył w latach 1692-1758, był mężem wymienionej poniżej Reginy, z którą miał dziewięcioro dzieci,
  • Regina Guzdkowa (od 1746), urodzona około 1694 roku, zmarła w 1764 roku,
  • Albertus (Wojciech) Guzdek (od 1748),
  • Rosalia Sordylka (od 1748),
  • Catharina Malacina (Malata) (od 1748), urodzona około 1693 roku, żona Franciszka Malaty, z którym miała pięcioro dzieci, zmarła w 1755 roku- Franciszek i Katarzyna to przodkowie wszystkich współczesnych choczeńskich Malatów,
  • Regina Odrobinowa (od 1750), żona Kazimierza, notowana w metrykach choczeńskich w 1742 roku, jej mąż używał także nazwiska Kołodziejczyk (prawdopodobnie od wykonywanego zawodu),
  • Agnes Powierzonka (od 1751), nazwisko nienotowane w Choczni w XVIII wieku,
  • Ioannes Szczurek (od 1752),
  • Kanty (Jan Kanty) Malata (od 1809), w Choczni konsekwentnie zapisywany jako Jan Kanty Kumorek (1762-1836), mieszkaniec Zawala, z żoną Heleną z domu Wątroba (sąsiadką) miał ośmioro dzieci, a jako wdowiec poślubił Cecylię z domu Piątek,
  • Klara Wciślonka (od 1811),
  • Ja(...)ym (Joachim) Wciślak (Wcisło) (od 1811), żył w latach 1789-1846, z żoną Justyną z domu Guzdek miał siedmioro dzieci.
Choczeńcy członkowie wadowickiego Bractwa Różańcowego to przede wszystkim mieszkańcy Zawala i ulicy Kościuszki, czyli z terenów przylegających do Wadowic.

Zwracają ponadto uwagę oryginale nazwiska wymienione w tekście, takie jak na przykład:
Anna Dupna, Catharina Pizdaliczka, Lucia Ciapalina, Catharina Bzdyczka, Mathias Gniecimucha, Stanislaus Dupka, Margaretha Świniowa, Adamus Lizignat, Nicolaus Kurzydymek, Bartholomaeus Cichowłazik, Felicia Obieżyświatowa, Stanislaus Rozpyskał, Aeva Miedzimiesonka, Regina Kiełbasina, Clemens Chulaczek, Margaretha Kolibrzuchowa, Regina Kołaczygębionka, Blasius Klipouszek, Regina Pieklanka, Sophia Mlekodajka, Catharina Miauczyna, czy Ioannes Wypierdek.