Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kręcioch. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kręcioch. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lipca 2025

Książka "Kręciochowie z Choczni"


 Ukazała się nowa, ponad dwustustronicowa książka pod tytułem "Kręciochowie z Choczni", podsumowująca historię tego rozbudowanego rodu, od XVII wieku związanego z Chocznią. 

Dzieje rodu Kręciochów z Choczni to nie tylko zbiór dat i wydarzeń, ale także opowieść o ludziach, ich życiu i dokonaniach. Badanie losów poszczególnych gałęzi tej rodziny pozwala lepiej zrozumieć, jak zmieniała się Chocznia i jej mieszkańcy na przestrzeni czasu. 

Kręciochowie, którzy przez kilkaset lat mieszkali w Choczni, byli przede wszystkim ludźmi ciężkiej pracy na roli, bo tylko ona przez długie lata zapewniała im i ich rodzinom byt oraz przetrwanie. Tym bardziej należy docenić tych z nich, którzy znajdowali czas na aktywność dla dobra wspólnego i tych, którzy drogą wielu wyrzeczeń uzyskali zawód lub wykształcenie umożliwiające inne życie. Wśród Kręciochów z Choczni znajdziemy więc miejscowych wójtów i działaczy samorządowych, czy kościelnych, karczmarzy i mistrzów rzemiosła, ale także księży, nauczycieli, urzędników, oficerów, artystów i twórców. Uczestników procesów historycznych na przestrzeni kilku wieków – zarówno jako ich beneficjenci, jak i ofiary.

Dla osób noszących nazwisko Kręcioch lub związanych pochodzeniem z tym rodem książka może być sposobem na odkrycie własnych korzeni i budowanie poczucia przynależności. Także i dla autora – prawnuka Magdaleny Kręcioch z Zawala oraz dla Jacka Kręciocha – pomysłodawcy tej publikacji.

Chocznia przez stulecia była świadkiem trudów, radości i tajemnic przedstawicieli tego rodu. Z Choczni wyruszali w świat, by stać się mieszkańcami nie tylko różnych okolic Polski i Europy, ale także Ameryki Północnej, Azji, czy Australii.

Kim byli Kręciochowie? Skąd wzięło się ich nazwisko? Jak przetrwali burze historii – zabory, wojny, emigracje, zmiany ustrojowe? Ta książka to próba odpowiedzi na te pytania, a zarazem nadzieja, że opisanie przeszłości rodu Kręciochów przyczyni się do lepszego zrozumienia ich teraźniejszości i zostawienia śladu dla przyszłości.


wtorek, 15 kwietnia 2025

Elektryczny Kręcioch

 Urodzony w 1893 roku Franciszek Aleksander Kręcioch, syn Wojciecha i Marianny z domu Drabek, wyjechał wraz z rodziną z Choczni do USA jako czteroletnie dziecko. Tam wyuczył się ślusarstwa i frezerstwa. Jeszcze przed I wojną światową opatentował nowy typ bezpiecznika do rewolwerów, z powodu którego po raz pierwszy trafił na łamy amerykańskiej prasy.

Jego patent okazał się zawodny i podczas jednej z demonstracji prototypu ołowiany pocisk trafił widza Steven’a Kasubę w brzuch, powodując jego zgon jeszcze przed przybyciem wezwanego medyka. Kręcioch nie został jednak zatrzymany przez policję, ponieważ uznano, że wystrzał z jego broni padł przez całkowity przypadek, z powodu niemożliwej do przewidzenia awarii jego wynalazku.

Okres pierwszej wojny światowej Francis Alexander Krecioch (bo tak się teraz nazywał) spędził w szeregach amerykańskiej armii. Służył w 7. Pułku Artylerii Polowej i został ranny w czasie działań wojennych, w wyniku czego w styczniu 1918 r. przyznano mu rentę. Po wojnie powrócił do pracy w ślusarstwie.

     Ponownie stał się obiektem doniesień prasowych dopiero w 1953 roku, czyli gdy miał już 60 lat. Pracował wtedy jako mechanik w United Aircraft Co. w Hartford w stanie Connecticut, a miejscowy dziennik "Hartford Courant" fascynując się jego poglądami na wpływ elektryczności na zdrowie człowieka pisał o nim tak:

Naelektryzowany mężczyzna radzi, aby energetyzować się dla zdrowia

Czy era atomowa stworzyła człowieka elektrycznego? „Tak” – stwierdził Francis A. Krecioch. „Wystarczy się rozejrzeć. Wszyscy mężczyźni są elektrycznymi mężczyznami, ale o tym nie wiedzą”.

Jednakże 60-letni Krecioch, który twierdzi, że eksperymentuje z elektrycznością od 25 lat, uważa, że jest bardziej naelektryzowany niż przeciętny mężczyzna, ale to dlatego, że „naelektryzował” swoje ciało, co może wydłużyć jego życie.

Aby udowodnić swoją tezę, Krecioch pokazał, jak prąd elektryczny może przepływać przez jego ciało. Trzymając w jednej ręce wibrator o wysokiej częstotliwości, w drugiej ręce zapalał neonową rurkę. Następnie pokazał, jak rurka nadal będzie się świecić, gdy położy się ją na stole, gdy przesunie nad nią rękę. „Nie mam wątpliwości, że nasze ciało potrzebuje więcej energii elektrycznej. Zredukowałem rachunki za żywność aż o jedną trzecią, korzystając z elektryczności. „Elektryczność stymuluje ciało, wspomaga pracę serca, koi zmęczone nerwy i aktywuje nasz umysł. To przedłuży życie” – twierdził.

Krecioch, który informuje, że nie jest dla niego rzeczą niezwykłą, aby podnieść aż 300 funtów, zademonstrował swoje dobre zdrowie, uderzając się w pachwinę i nie wykazując żadnych ujemnych efektów. Wielokrotnie uderzał się również po głowie ciężką deską, jako dalszy dowód na sprawność swojego ciała.

„Brak wiedzy na temat ludzkiego ciała i niewłaściwa dieta są przyczyną około 80 procent naszych chorób i dolegliwości. Uważam, że należy naładować nasze ciała energią i pozbyć się chorób” – radzi mieszkaniec domu przy Chapel Street 57.

(...) Aby uzyskać „zdrowy blask”. Krecioch radzi zwolennikom swojej sprawy, aby rozpoczęli leczenie elektryczne w wieku 14 lat, co pozwoli uzyskać najlepsze rezultaty.

Zabiegi ultrawysokiej częstotliwości będą równie popularne za 30 lat, jak telewizja dzisiaj, przewiduje Krecioch. Gadżety, które można podłączyć do najbliższego gniazdka elektrycznego i które można zastosować na ramieniu lub nodze, będą medycyną zapobiegawczą jutra”, powiedział.

Teorie głoszone przez choczeńskiego emigranta zweryfikowało życie. Stosowane przez niego zabiegi nie pozwoliły mu wydłużyć własnego życia, ponieważ zmarł w niezbyt imponującym wieku 73 lat (12 grudnia 1966).

Jego grób można znaleźć na Oak Grove Cemetery w Fall River w stanie Massachusetts.












czwartek, 4 lipca 2024

Szczepan Kręcioch (Steven Kearns) – amerykański kierowca wyścigowy i biznesmen

 

Gdy w 1911 roku Balbina Kręcioch ze Stuglików wyjeżdżała z Choczni do Stanów Zjednoczonych Ameryki, by dołączyć do przebywającego tam od 2 lat męża Michała, zabrała ze sobą syna Szczepana, urodzonego w Choczni 31 sierpnia 1908 roku. Młody Szczepan, znany na amerykańskiej ziemi pod imieniem Steven, dorastał w miejscowości South Bend w stanie Indiana. Tam przyszły na świat jego siostry: Anna, Frances, Verna, Helene, Jayadeen, Rozalyn, Michealenne, Genevieve i Mary oraz brat Leo. W 1927 roku Szczepan wraz z rodzicami jest wymieniony wśród członków fundacji „Jan Chrzciciel”, która zebrała środki na zakup jednego z dzwonów dla choczeńskiej parafii. Natomiast w latach 30. XX wieku dał się on poznać jako Steven Kearns- uczestnik licznych wyścigów samochodowych, organizowanych w stanie Indiana. W 1932 roku zwyciężył w nich 6 razy. Był posiadaczem stanowego rekordu prędkości na dystansie 5 mil i podejmował także próby, by osiągnąć najlepszy czas na odcinku 4 razy dłuższym. W gazecie „The South Bend Tribune” określano jako „local speedster”, co w tym przypadku nie oznaczało pirata drogowego, lecz kierowcę wyścigowego.

Szczepan Kręcioch w swoim pojeździe wyścigowym (1932)


Kearns/Kręcioch pozostał w branży motoryzacyjnej i związał się z nią zawodowo jako biznesmen. Był wiceprezesem kompanii Teamster Local 364, reprezentującej około 5.000 kierowców ciężarówek w 12 stanach USA. Na to stanowisko wybierano go w latach 1959, 1962 i 1965.

Kręcioch/Kearns (z prawej) w 1953 roku


Z pierwszą żoną Agnes z domu Kocsis doczekał się dwóch córek: Barbary (później po mężu Kubisiak) i Jacqueline Krecioch. W 1941 roku ożenił się powtórnie z Dorothy z domu Graf.

Zmarł po długiej chorobie w Pawating Hospital w Niles, 20 czerwca 1983 roku o 9.10, jako poczwórny dziadek i pradziadek. Spoczywa na Riverview Cemetry w South Bend.



poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Choczeński wątek w próbie porwania samolotu w 1970 roku

 

W okresie PRL doszło w Polsce do kilkudziesięciu prób porwań samolotów. Ich sprawcy na ogół nie stawiali żądań finansowych, czy politycznych – chcieli się w ten ekstremalny sposób po prostu wydostać z kraju, by wylądować na którymś z zachodnioeuropejskich lotnisk, czyli w praktyce najczęściej na terenie Niemiec.

Nie inaczej było w przypadku próby porwania, do której doszło 7 sierpnia 1970 roku. Gdy samolot Polskich Linii Lotniczych Lot wystartował o 19.20 ze Szczecina w stronę Katowic, jeden z pasażerów zagroził załodze użyciem granatu i zażądał, by AN-24 zmienił kierunek lotu i wylądował na lotnisku w Hamburgu. Kapitan samolotu Kwiatek pozornie zgodził się na żądanie terrorysty, ale po nawiązaniu kontaktu z ośrodkiem lotów w Niemieckiej Republice Demokratycznej i uzyskaniu zgody wylądował we wschodnim Berlinie na lotnisku Schönefeld. Tam polski samolot został otoczony kordonem przez wojsko. Brutalna prawda dotarła do porywacza w momencie, gdy jeden z żołnierzy odezwał się po rosyjsku. Wtedy próbował odpalić trzymany w ręce granat, ale do wybuchu nie doszło. Jednocześnie gorączkowo ewakuowano z pokładu pozostałych 38 pasażerów. Na szczęście nikt z nich nie ucierpiał. Porywacz został obezwładniony i zatrzymany, a po pewnym czasie przekazano go stronie polskiej.

Całe zajście tak relacjonowała jedna z pasażerek:

To był elegancki, dobrze ubrany i przystojny mężczyzna w płaszczu. Siedział przede mną w piątym rzędzie. Po pół godzinie spokojnego lotu ten elegancki pan wstał i wyjął z kieszeni granat. Powiedział, że samolot jest porwany i że on chce lecieć do Hamburga. Zrobiło się zamieszanie, ale stewardesy nas uspokajały. Prosiły, żeby spokojnie siedzieć. Kapitan powiedział przez mikrofon, że lecimy do Hamburga, a porywacz do końca lotu stał z tym granatem w przejściu. Akurat koło mnie, bo przecież siedziałam za nim. Kiedy samolot wylądował, było już ciemno. Kapitan wyszedł z kabiny i powiedział, że jesteśmy w Hamburgu(za „Do Rzeczy Historia”)

Terrorystą okazał się 27-letni Waldemar Jakub Frey z Imbramowic na Dolnym Śląsku, który pracował jako kierownik warsztatów szkolnych PKP we Wrocławiu.

16 września 1970 roku przed Wrocławskim Sądem Wojewódzkim rozpoczęła się rozprawa, w której na ławie oskarżonych obok Freya zasiedli jego dwaj znajomi z Imbramowic, oskarżeni o pomoc w przygotowaniach do porwania. Byli to 29-letni Witold Ścierko i 19-letni Stanisław Kręcioch, przedstawiany jako przyrodni brat Freya. Ojciec tego drugiego – Ludwik Kręcioch – był rolnikiem z Choczni, który po II wojnie światowej mieszkał ze swoją żoną Marią w Mrowinach niedaleko Imbramowic.

W trakcie procesu okazało się, że cała trójka oskarżonych była dobrze znana miejscowym organom ścigania. Frey uchodził za przywódcę grupy młodych ludzi, dokonujących rozbojów i pobić na festynach i zabawach miejskich. Sam Frey był także sprawcą brutalnego gwałtu na przypadkowo poznanej dziewczynie, uchylał się od płacenia alimentów dwóm byłym żonom i przywłaszczył sobie pieniądze ze zbiórki na komitet rodzicielski. Planując porwanie samolotu banda Freya usiłowała bezskutecznie zaszantażować miejscowego proboszcza księdza Józefa Galka, wysyłając do niego anonim z żądaniem przekazania 100.000 złotych, 100 dolarów i biżuterii o wartości 20.000 złotych pod groźbą utraty życia. Podobno zamierzali porwać także jednego z okolicznych milicjantów i zabrać mu broń.

Frey tłumaczył się, że próbował dokonać porwania samolotu, ponieważ odmówiono mu wydania paszportu i tym samym nie miał szans na legalny wyjazd za granicę.

W trakcie trzydniowej rozprawy przesłuchano 35 świadków. Ostatecznie sąd uznał winę wszystkich trzech oskarżonych za udowodnioną i wymierzył Freyowi karę 13 lat więzienia i pozbawienia praw obywatelskich na 5 lat oraz zobowiązał go do zwrotu prawie 6.000 złotych zagarniętych na szkodę komitetu rodzicielskiego. Była to łączna kara za porwanie, gwałt i przywłaszczenie mienia społecznego. Sąd wziął przy tym pod uwagę, że Frey nie okazał podczas rozprawy żadnej skruchy, próbując jedynie wykrętnymi zeznaniami złagodzić swoją winę (za „Trybuną Robotniczą” nr 224 z 1970 roku).

Natomiast Kręcioch usłyszał wyrok 5 lat więzienia i 2 lat utraty praw obywatelskich, a Ścierko 4 lat więzienia.

Po serii prób porwań samolotów, jakie miały miejsce w latach 70. XX wieku władze państwowe wprowadziły dodatkowe środki ostrożności – na przykład poprzez obowiązek obecności uzbrojonego funkcjonariusza na pokładzie. Złapanych sprawców skazywano na długoletnie kary więzienia, co jednak wcale nie zniechęcało kolejnych porywaczy.

poniedziałek, 7 marca 2022

Genealogia choczeńskich Kręciochów z 1973 roku

Według spisu wyborców z 1973 roku dorośli Kręciochowie zamieszkiwali w Choczni w 16 domach. Pod względem genealogicznym można było ich podzielić na dwie główne grupy:

- potomków Jacentego Kręciocha, który w 1677 roku poślubił w Choczni Felicję z domu Płonka,

- potomków Wojciecha Kręciocha, urodzonego około 1698 roku, który był mężem Agnieszki.

Szczególny przypadek stanowiła wiekowa Antonina Kręcioch z domu Kolber (ur. 1889), mieszkanka domu 167, której mąż Józef, nieujęty w spisie wyborców w Choczni, pochodził od Marcina Kręciocha, który w 1763 roku poślubił Magdalenę Zając.

Jacenty, Wojciech i Marcin Kręciochowie pozostawali zapewne w jakiejś relacji rodzinnej, ale nie da się jej ustalić na podstawie choczeńskich ksiąg metrykalnych. Jacenty zwany Jackiem lub Jaczkiem był z pewnością starszy od Wojciecha o jedno pokolenie i teoretycznie mógł być jego ojcem. Równie dobrze Wojciech Kręcioch mógł być jednak synem Pawła Kręciocha, który miał w Choczni dzieci w tym samym czasie, co Jacenty. Nie zachowała się niestety metryka chrztu Marcina Kręciocha, urodzonego w I połowie XVIII wieku, który należał do pokolenia zbliżonego wiekiem do synów Wojciecha i wnuków Jacentego.

Oczywiście na początku XVIII wieku mieszkało w Choczni wielu innych Kręciochów, synów wymienionych wyżej Jacentego i Pawła lub tak jak Wojciech, czy Marcin nieznanego pochodzenia, ale po 250 latach nazwisko Kręcioch zachowało się w Choczni głównie wśród potomków Jacentego i Felicji oraz Wojciecha i Agnieszki.



Niemal wszyscy potomkowie Jacentego Kręciocha, którzy żyli w Choczni w 1973 roku, byli także potomkami jego syna Walentego, jego wnuka Dominika, jego prawnuka Adama i pra-prawnuka Jana Baptysty Kręciocha. Jedynym wyjątkiem była Magdalena Kręcioch (ur. 1894), mieszkanka domu nr 490, która była ostatnią w Choczni przedstawicielką bocznej linii po Tomaszu, synu Dominika (a bracie Adama).

Przetrwanie w Choczni nazwiska Kręcioch wśród potomków Jacentego zawdzięczamy jednak głównie trzem synom Jana Baptysty Kręciocha (1814-1881) i jego żony Heleny z Wątrobów (ur. 1817). Byli to:

- Michał Kręcioch (1838-1878),

- Jakub Kręcioch (1840-1878),

- Franciszek Kręcioch (1857-1927).

Wśród wyborców z 1973 roku ich potomkami byli:

- mieszkający w domu nr 34 Stefan Kręcioch (ur. 1933), wnuk Franciszka (po jego synu też Stefanie),

- mieszkający pod nr 462 Stanisław Kręcioch (ur. 1915), jego córki Maria i Anna oraz syn Michał (ur. 1947); Stanisław był także wnukiem Franciszka z 1857 roku, po jego synu Franciszku,

- mieszkający pod nr 633 Franciszek Kręcioch (ur. 1917), brat Stanisława spod nr 462, oraz jego synowie Józef Antoni (ur. 1943) i Franciszek Marek (ur. 1955),

- mieszkający pod nr 745 Jan Kręcioch (ur. 1903) z synem Henrykiem (ur. 1947), którzy byli odpowiednio wnukiem i prawnukiem Jakuba Kręciocha z 1840 roku, po jego synie Janie,

- mieszkający pod nr 766 Ludwik Kręcioch (ur. 1906), wnuk Michała z 1838 roku, po jego synie Janie.

Ponadto pod nr 746 mieszkała Zofia Kręcioch, wdowa po Władysławie (ur. 1933), który był synem Jana spod nr 745 (i bratem Henryka), a pod nr 624a Helena Kręcioch, wdowa po Stefanie i matka wymienionego wyżej Stefana.

Wszyscy potomkowie Jacentego Kręciocha (oprócz opisanej wyżej Magdaleny) byli dość blisko ze sobą spokrewnieni. Najdalej, bo kuzynami trzeciego stopnia, byli w stosunku do Henryka Kręciocha, prawnuka Jakuba Kręciocha, prawnukowie Franciszka Kręciocha z 1857 roku.

Kolejnych najstarszych potomków Jacentego Kręciocha trzeba uznać za główną linię rodu Kręciochów z Choczni. W 1973 roku główną linię reprezentował Ludwik Kręcioch (ur. 1906), wnuk Michała, najstarszego syna Jana Baptysty Kręciocha.

 


Kręciochowie pochodzący od Wojciecha urodzonego na przełomie XVII i XVIII wieku, w przeciwieństwie do potomków Jacentego przez dłuższy czas zamieszkiwali w dolnej części wsi (głównie na Zawalu i przy dzisiejszej ul. Kościuszki). Wszyscy z nich wywodzą się także od Kazimierza Kręciocha, syna Wojciecha, Michała Kręciocha, syna Kazimierza (pierwszej ofiary epidemii cholery w 1849 roku), Melchiora Kręciocha, syna Michała i Jana Kręciocha, syna Melchiora, który był pra-prawnukiem Wojciecha. Podobnie jak wśród potomków Jacentego, podział na poszczególne linie nastąpił u pra-pra-prawnuków pierwszego z rodu i również w tym przypadku nazwisko Kręcioch było przenoszone przez trzech synów Jana Kręciocha (1843-1910) i jego żony Marianny z domu Świętek (ur. 1852):

- Jana (ur. 1869), męża Marii z domu Kolber,

- Andrzeja (ur. 1874), męża Anieli z domu Styła,

- Franciszka (ur. 1881), męża Ludwiki z domu Bandoła.

W 1973 roku potomkowie Wojciecha Kręciocha byli reprezentowani przez:

- mieszkającego pod nr 145 Szymona Kręciocha (ur. 1908), syna Jana,

- mieszkającego pod nr 33 Mariana Kręciocha (ur. 1931), wnuka Andrzeja,

- mieszkającego pod nr 150 Anastazego Kręciocha (ur. 1912), który był synem Andrzeja, a także jego syna Wiesława (ur. 1951); synem Anastazego był również późniejszy wójt Tomic Adam Kręcioch,

- mieszkającego pod nr 409 Władysławq Kręciocha (ur. 1903), syna Andrzeja i brata Anastazego,

- mieszkającego pod nr 410 Józefa Kręciocha (ur. 1907), syna Andrzeja i brata Anastazego oraz Władysława,

- mieszkającego pod nr 419 Teodora Kręciocha (ur. 1909), kolejnego syna Andrzeja oraz brata: Anastazego, Władysława i Józefa,

- mieszkającego pod nr 663a Edwarda Kręciocha (ur. 1941), syna Teodora i wnuka Andrzeja,

- mieszkającego pod nr 419 Albina Kręciocha (ur. 1914) i jego syna Jerzego Kręcioch (ur. 1951), którzy byli odpowiednio synem i wnukiem Franciszka Kręciocha z 1881 roku; synem Albina był również ks. Marek Kręcioch.

Ponadto pod nr 167 zamieszkiwała Antonina Kręcioch z domu Kolber, wdowa po Józefie Kręciochu.

Wszyscy dorośli potomkowie Wojciecha Kręciocha byli w 1973 roku blisko spokrewnieni- przedstawiciele najmłodszego pokolenia (wnuków Andrzeja) byli kuzynami drugiego stopnia w stosunku do Jerzego, wnuka Franciszka (i jego brata ks. Marka Kręciocha).

Na koniec należy omówić bliską wtedy wymarcia linię potomków Marcina Kręciocha. Wspomniany wcześniej Józef Kręcioch, mąż Antoniny spod nr 167, urodził się w 1893 roku jako syn Antoniego i Magdaleny z domu Bąk. Z kolei Antoni, urodzony w 1858 roku, był synem Franciszka Kręciocha i wnukiem Kazimierza Kręciocha. Tenże Kazimierz Kręcioch (ur. 1798) to syn Stanisława i wnuk wymienionego na początku Marcina Kręciocha. Jedynym bratem Józefa z 1893 roku był Ludwik, urodzony trzy lata wcześniej, który zmarł w 1962 roku w Andrychowie.

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Spory emigranta Kręciocha z własną parafią

Jak się okazuje, w spory i w konflikty z władzami kościelnymi i własną parafią nie wchodził tylko Józef Putek i część jego zwolenników, ale także choczeński emigrant Wojciech Kręcioch (1859-1938) w amerykańskiej miejscowości Fall River w stanie Massachusetts.
Co ciekawe, choczeńska rodzina Wojciecha Kręciocha zaliczała się do frakcji prokościelnej i przeciwników Józefa Putka. Jego o dwa lata starszy brat Franciszek Kręcioch był kościelnym kantorem (śpiewakiem), członkiem choczeńskiej rady parafialnej i organizatorem corocznych pielgrzymek do Kalwarii i Częstochowy. 
Tymczasem Wojciech Kręcioch w 1918 roku otrzymał od władz kościelnych zakaz wstępu do macierzystej parafii pod wezwaniem św. Trójcy (Holy Trinity) w Fall River. Ten zakaz rozciągał się na całą rodzinę Wojciecha Kręciocha i gdy jego syn usiłował wziąć udział w nabożeństwie 29 sierpnia, to został usunięty z kościoła siłą.
O sporze Wojciecha Kręciocha z parafią można się dowiedzieć z korespondencji pisma "Fall River Daily Evening News" z 4 września 1918 roku.
Dziennik ten relacjonuje wystąpienie Wojciecha Kręciocha przed sądem, w którym domagał się on zapewnienia mu możliwości oddawania czci i uczestniczenia w nabożeństwach rzymskokatolickiego kościoła w Fall River, które, jak twierdził, "zostały mu odmówione". W pozwie sądowym napisał, że był członkiem i czcicielem tego kościoła od czasu jego założenia i zawsze przestrzegał jego zasad i przepisów. 
Natomiast ze względu na strach przed uszkodzeniem ciała i wobec gróźb przedstawicieli administracji kościelnej, obawiając się upokorzenia i obrażeń, oświadczał, że obecnie nie bierze udziału w nabożeństwach, dopóki sąd nie przywróci mu jego praw.
W dniu 26 lipca otrzymał pismo od władz kościelnych, w którym zarówno jemu, jak i jego rodzinie zakazano wstępu do kościoła z powodu "rzekomego niezadowolenia", które miał wywołać w parafii oraz przez bezprawne zdaniem strony kościelnej wezwanie policji przed kościół, bez wiedzy i zgody rady parafialnej. 
Niestety "Fall River Daily Evening News" nie przytacza argumentów strony przeciwnej, przez co tło tego sporu nie jest całkiem jasne. Nie jest znany także wyrok sądu w tej sprawie.
Wydaje się, że problemy Wojciecha Kręciocha z własną parafią zaczęły się co najmniej osiem lat wcześniej.
W 1910 roku "Dziennik Chicagowski" relacjonował inną sprawę sądową, w której pojawiał się także Wojciech Kręcioch. Oskarżonym w tej sprawie był niejaki Andrzej Orlik, który wykradł dokument zobowiązujący go do usunięcia z parafii św. Trójcy w Fall River proboszcza ks. Basińskiego za kwotę 300 dolarów. Ponieważ nie wywiązał się z tego zadania i nie chciał otrzymanych pieniędzy zwracać, to wykradł podpisane przez siebie zobowiązanie. Osobą, która wręczyła mu owe 300 dolarów, domagając się w zamian usunięcia proboszcza, był właśnie Wojciech Kręcioch, określany przed sądem jako "prowodyr parafii niezależnej".
Sąd uznał jednak, że dokument wykradziony przez Orlika był nieważny i "w zasadzie swojej zbrodniczy", po czym uniewinnił oskarżonego. Pieniądze Kręciocha w ten sposób przepadły.

wtorek, 17 grudnia 2019

Zakazany romans

15 września 1935 roku niemiecki parlament (Reichstag) wprowadził tak zwane „norymberskie ustawy rasowe”, na mocy których zabroniono małżeństw pomiędzy Niemcami a Żydami i Niemcami a Cyganami, natomiast intymne stosunki między Niemcami a przedstawicielami tych dwóch wymienionych wyżej nacji podlegały surowej karze.
W czasie niemieckiej okupacji terenów Polski „Ustawy  o ochronie niemieckiej krwi i czci” rozciągnięto także na stosunki Niemców z Polakami, z wyjątkiem kontaktów z prostytutkami.
Ofiarą przepisów o „zhańbieniu rasy” (Rassenschande) padło w czasie II wojny światowej co najmniej dwoje osób pochodzących z Choczni.
Jedną z nich była Franciszka, najmłodsze dziecko Antoniego Kręciocha i jego żony Magdaleny z Bąków, która urodziła się w Choczni 3 października 1900 roku.
Po ukończeniu w Choczni 4 klas szkoły ludowej Franciszka Kręcioch pracowała sezonowo przez cztery lata jak robotnica rolna. Gdy skończyła 18 lat, znalazła zatrudnienie jako robotnica- sortowniczka w odlewni żelaza we Francji, w bliżej nieznanej miejscowości, która ona sama określała nazwą „Frichtat”. Tam dwa lata później poślubiła Filipa Bulatniego, pracującego jako konserwator maszyn w Luksemburgu.
Franciszka nie była szczęśliwa w tym związku. Mąż nadużywał alkoholu i stosował wobec niej przemoc. W końcu w 1933 roku po powtarzających się pobiciach opuściła go ostatecznie i wróciła do Polski, ale zachowała nazwisko Bulatni. Do wybuchu II wojny światowej imała się różnych zajęć.
23 listopada 1939 roku Franciszka Bulatni została wysłana przez niemiecki urząd pracy (Arbeitsamt) w Wadowicach na przymusowe roboty. Skierowano ją do pomocy w pracach rolnych w gospodarstwie Thalerów w Molln w Górnej Austrii.
Według opinii jej pracodawczyni Marii Thaler Franciszka nie przykładała się do pracy. Często miała robić sobie przerwy na papierosa, nie chciała wstawać wcześnie do pracy, a nawet przesypiała cały dzień na trocinach. Podkreślała też, że znane jej życie we Francji jest znacznie lepsze, niż to, które zastała w Austrii.
1 lutego 1940 roku Thalerowie odesłali Franciszkę Bulatni do urzędu pracy w mieście Steyr, który z kolei nakazał ją aresztować. Bulatni wytłumaczyła w urzędzie, że być może nie wykonywała należycie swojej pracy, ale tylko z powodów zdrowotnych, jako że choruje na serce. Potwierdziła tylko swój nałóg nikotynowy, którego nie była w stanie zwalczyć. Uskarżała się na bóle w plecach od zleconych jej prac w gospodarstwie i prosiła o skierowanie do pracy w dowolnej fabryce w mieście.
Po odbyciu kary aresztu Arbeitsamt skierował Franciszkę Bulatni do pracy u rolnika Josefa Obermanna w miejscowości Gruendberg. 12 kwietnia 1940 roku Franciszka zgłosiła się do szpitala w Steyr z powodu znacznego spadku ciśnienia krwi.
Tam po pewnym czasie została aresztowana za samowolne opuszczenie miejsca przymusowej pracy. W areszcie w Steyr przebywała do 30 kwietnia 1940 roku, a następnie przewieziono ją do aresztu w Linzu.
W czasie śledztwa wyszedł na jaw jej romans z miejscowym listonoszem, który zaczął się jeszcze w Molln. Jej wcześniejsza pracodawczyni Maria Thaler wiedziała na ten temat tylko tyle, że Bulatni otrzymywała papierosy od jakiegoś Ludwika, a inne pracujące u niej kobiety zidentyfikowały go jako emerytowanego listonosza Ludwika Bolterauera, z którym widywały Franciszkę na schadzkach w drewutni.
Dzieląca wówczas z pokój z Franciszką Bulatni Maria Gaisbachgrabner, opiekunka dzieci Thalerów, opowiedziała władzom, że Polka całowała się z Bolterauerem w drewutni lub za domem. Nie zauważyła żadnych bardziej intymnych relacji między tą parą, ale miała ostrzegać Franciszkę, że tego rodzaju kontakty są zakazane, co tamta rzekomo miała skomentować, iż w Polsce Niemcy też sypiają z Polkami.
Natomiast pomoc domowa Theresia Schedt zeznała, że Franciszka sama opowiadała o swoim zażyłym związku z Ludwikiem.
Z kolei Franciszka Bulatni wyznała w śledztwie, że mieszkający w sąsiednim domu obok jej miejsca pracy Ludwik Bolterauer, od początku ich znajomości wielokrotnie się do niej zalecał i często dawał jej w prezencie papierosy. Pewnego niedzielnego popołudnia w grudniu 1939 roku Franciszka zobaczyła Ludwika, stojącego w oknie sąsiedniego domu. Mężczyzna zaprosił ją do siebie i pokazał jej swoje mieszkanie. Oświadczył jej przy tym, że za rok, gdy Franciszka ma skończyć przymusową pracę, może zamieszkać razem z nim. Podczas tej wizyty Ludwik rozłożył prześcieradło na podłodze w kuchni i tam miało dojść do ich pierwszego zbliżenia.  Drugi raz zdarzył się następnego dnia w podobnych okolicznościach. Franciszka twierdziła, że nic nie wiedziała o zakazie, bądź karalności kontaktów płciowych między Niemcami a Polkami. Miała się o tym dowiedzieć dopiero w areszcie, od dwóch przetrzymywanych wraz z nią Niemek, oskarżonych o romans z polskimi robotnikami przymusowymi.
Po tym zeznaniu sprawę przejęło gestapo. Ludwik Bolterauer został zatrzymany 29 maja 1940 roku.
25 lipca 1940 roku Franciszkę Bulatni wysłano do obozu koncentracyjnego Ravensbrueck, a 56-letniego Bolterauera do obozu koncentracyjnego Dachau, gdyż „poprzez intymny stosunek z Polką rażąco naruszył zdrowe odczucie narodu”.
Ich dalszy los nie jest znany.

O uwięzieniu Franciszki zawiadomiono jej matkę Magdalenę Kręcioch w Choczni, ponieważ ojciec już wówczas nie żył. 

poniedziałek, 26 marca 2018

Choczeńskie rody - Kręciochowie

Początki Kręciochów w Choczni

Pierwsze ślady obecności Kręciochów w Choczni datowane są na drugą połowę XVII wieku. 
W 1657 roku Wincenty i Katarzyna Kręciochowie ochrzcili w Choczni swoją córkę Małgorzatę. Nie można jednak traktować tego zapisu jako dowód na stałą obecność Kręciochów w Choczni, ponieważ kolejne wzmianki o nich są 20 lat późniejsze. Między 1657 rokiem (datą chrztu Małgorzaty), a 1677 rokiem (datą ślubu Jacentego Kręciocha i Felicji Płonka) brak nazwiska Kręcioch nie tylko wśród chrzczonych, zmarłych i małżonków, ale nawet u świadków tych wydarzeń zapisanych w metrykach. W tym okresie Kręciochów nie ujmują również spisy płatników podatku kościelnego (taczma) prowadzone od 1663 roku.
Po 1677 roku zapisy wymieniające Kręciochów mają już charakter ciągły, aż do współczesności.
Analizując stare metryki kościelne z Choczni, można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że wszyscy choczeńscy Kręciochowie wywodzą się albo od wymienionych wyżej Jacentego i Felicji, albo od Pawła i Agnieszki, czyli drugiej pary małżeńskiej o tym nazwisku posiadającej dzieci w Choczni, począwszy od 1685 roku.
Jedynie w przypadku Tomasza Kręciocha i jego potomków (od 1720 roku) oraz Wojciecha Kręciocha i jego potomków (od 1732 roku) nie sposób stwierdzić, czy byli synami Jacentego, czy Pawła, ponieważ ich narodziny przypadają na około 10-letni okres, z którego metryki chrztu niestety się nie zachowały.
W 1720 roku urodził się Wawrzyniec Kręcioch, syn Franciszka i wnuk wspomnianego wyżej Pawła. Warto wspomnieć o nim z tego powodu, że on sam i jego potomkowie aż do początków XIX wieku byli zapisywani również jako Małeccy lub w formie Kręcioch vulgo Małecki. Podobnie zapisywany był jego młodszy brat Jan (ur. 1723), który jednak nie miał dzieci w Choczni.

Pochodzenie nazwiska Kręcioch

W Wielkim Słowniku Języka Polskiego słowo "kręcioch" oznacza: 1. człowieka ruchliwego, 2. oszusta - osoby mającej na celu odniesienie korzyści poprzez unikanie mówienia prawdy, kłamstwo lub oszukiwanie kogoś.
Według Internetowego Słownika Nazwisk w Polsce, powstałym pod egidą Polskiej Akademii Nauk, nazwisko Kręcioch pochodzi albo od wyrazu pospolitego "kręcioch" (w znaczeniu jak wyżej), od czasownika kręcić lub od nazwy własnej odimiennej Kręt.
Natomiast Teresa Kolber w swojej pracy doktorskiej wywodzi pochodzenie nazwiska Kręcioch od określenia gwarowego „kręcioch”- człowiek zbyt afektowny, człowiek, co przy chodzie zadkiem kręci.
Z kolei w pracy magisterskiej Ewy Widlarz nazwisko Kręcioch wywodzone jest od słowa „kręcić”- kłamać, oszukiwać.
Idąc tym tropem- Kręcioch oznaczałby oszusta, naciągacza, kłamcę, cygana. Co ciekawe nazwisko Cygan również występowało w XVII wieku w Choczni, ale związków Kręciochów z Cyganami nie da się udowodnić na podstawie istniejących źródeł historycznych.
Ponieważ czasownik kręcić, wymieniany jako możliwe źródło pochodzenia nazwiska Kręcioch przez badaczy z PAN, może oznaczać również obracać czymś, to Kręcioch w tej interpretacji, mógłby być osobą mielącą zboże w żarnach, co wiązało się z obracaniem kamienia żarnowego.


Siedziby i stan posiadania Kręciochów w Choczni

O miejscu zamieszkania Kręciochów w Choczni po raz pierwszy wnioskować na podstawie spisu płatników podatku kościelnego (taczma) z 1679 roku. Wymieniony w tym spisie Jacek Kręciosek (Jacenty Kręcioch) zamieszkiwał w górnej części wsi, mając za sąsiadów: Walasków, Krawców, Dziadków i Strzeżoniów.
W Metryce Józefińskiej z lata 1785-1789 rola „Kręciowska” widnieje w tym samym miejscu, co siedziba Jacka Kręcioska 100 lat wcześniej. Zaliczono ją do Niwy Zakościelnej i sąsiadowała w jej górnej części z rolami Krawczowską i Dziadkowską.
Spis płatników podatku kościelnego (messaliów) z 1803 roku wymienia aż 13 Kręciochów: Wojciecha, dwóch Fabianów, dwóch Stanisławów, Tomasza, Urbana, Józefa, Walentego, Ignacego, dwóch Michałów i Aleksego. To świadczy, jak ród Kręciochów był już wówczas rozrośnięty i jak popularne było to nazwisko w Choczni.
Większość Kręciochów na początku XIX wieku mieszkała w Niwie Zakościelnej „południowej”, czyli ich pola rozpościerały się od Choczenki w kierunku południowo- zachodnim, po granicę z Zawadką. Co ciekawe, połowa z nich mieszkała w domach o kolejnej numeracji od 61 do 66, czyli przy dzisiejszej Białej Drodze, naprzeciw obecnego Domu Strażaka i poniżej.
Natomiast trzech z trzynastu Kręciochów z 1803 roku żyło już wtedy w Niwie Dolnej od Wadowic- przy dzisiejszym Zawalu.
Te lokalizacje potwierdzają kolejne spisy płatników do 1836 roku oraz Grundparzelen Protocoll z lat 1844-1852.
Według tego ostatniego źródła 14 Kręciochów posiadało w Choczni łącznie ponad 102 morgi gruntu. Najmajętniejszym Kręciochem był wtedy karczmarz Tomasz z dzisiejszego Zawala, posiadacz prawie 13 mórg. Tylko nieznacznie ustępował mu majątkiem Franciszek z Niwy Zakościelnej. Stan posiadania gruntów kolejnych pięciu Kręciochów przekraczał choczeńską średnią.
Na podstawie zapisów w Księgach Wstrzemięźliwości i Trzeźwości szacować można, że nazwisko Kręcioch było wtedy drugim najpopularniejszym nazwiskiem w Choczni (za nazwiskiem Szczur).
Kolejny spis z 1875 roku, tym razem dotyczący darczyńców na przeróbkę starych i zakup nowych dzwonów kościelnych, zawiera 13 właścicieli domów w Choczni noszących nazwisko Kręcioch. Czyli że liczba domów Kręciochów w Choczni w latach 1803-1875 nie zmieniała się zbytnio (od 13 w 1803, przez 14 w 1844, po ponownie 13 w 1875).
Co ciekawe choczeński spis właścicieli gospodarstw z 1960 roku także wykazał 14 Kręciochów.

Choczeńscy Kręciochowie poza Chocznią

Już w na przełomie XVIII i XIX wieku potomkowie choczeńskich Kręciochów zamieszkiwali w Andrychowie i w Wadowicach.
W pierwszej z tych miejscowości przychodziły na świat dzieci Jana i Małgorzaty Kręciochów: Teresa, urodzona w 1789 roku i Wojciech, urodzony w 1791 roku, późniejszy kontroler kasy miejskiej w magistracie andrychowskim w latach dwudziestych XIX wieku.
Na początku XIX wieku do cechu tkackiego w Andrychowie wstąpił choczeński przekupień Franciszek Kręcioch (syn Kazimierza), który z żoną Franciszką z Kadłubickich doczekał się w Andrychowie co najmniej pięciu potomków, począwszy od syna Jakuba urodzonego w 1808 roku.
W 1808 roku w Andrychowie urodziła się również Wincenty Kręcioch, syn Jakuba i Ewy z domu Ficek.
Natomiast pierwszym wadowickim Kręciochem wywodzącym się z Choczni był szewc Paweł Kręcioch, syn Jacentego Kręciocha i Katarzyny z domu Styła, którego dzieci rodziły się w Wadowicach od 1813 roku.
Według ustaleń dr Teresy Kolber nazwisko Kręcioch dość dawno temu występowało również we Frydrychowicach (1870), Kleczy Dolnej (1920), Woźnikach (1918), Radoczy (1892) i w Zawadce (1851).
Choczeńskie korzenie mają także Kręciochowie z Nowego Sącza, którzy pojawili się tam na przełomie XIX i XX wieku. Są potomkami nauczyciela Józefa Kręciocha (ur. w 1815 roku), o którym będzie mowa w dalszej części notatki.
Licznych choczeńskich Kręciochów można znaleźć wśród emigrantów w USA.
Pierwszym z nich był Wojciech Kręcioch (ur. 1859 syn Jana i Heleny), który już w 1902 roku otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Wojciech prowadził własny sklep, a jego trzej synowie służyli w amerykańskiej armii. Dwaj starsi zdążyli urodzić się jeszcze w Choczni: Jan Wojciech Kręcioch (ur. w 1888 roku), który zapoczątkował linię Kręciochów w stanie Ohio oraz Franciszek (ur. w 1893 roku), artylerzysta ranny w czasie I WŚ, którego potomkowie przychodzili na świat w mieście Fall River w stanie Massachusetts. Znacznie młodszy od nich Józef Alfred (urodzony w 1900 roku na emigracji w Massachusetts) był także żołnierzem armii generała Hallera we Francji, z którą dotarł do Polski w 1919 roku.
W USA mieszkali ponadto urodzeni w Choczni:
  • Jan Kręcioch ur. 1883, syn Franciszka,
  • Jan Kręcioch ur. 1871, syn Jana,
  • Michał Kręcioch ur. 1872, syn Jana,
  • Michał Kręcioch, ur. 1880, syn Ignacego, kowal w stanie Indiana,
  • Szczepan Kręcioch ur. 1908, syn Michała,
  • Tomasz Kręcioch ur. 1883, syn Jana,
  • Marianna Aniela Kręcioch (Linko) ur. 1882, córka Jana,
  • Anna Kręcioch (Cibor), ur. 1890, córka Jana,
  • Bronisława Kręcioch (Kamionka) ur. 1890, córka Jana,
  • Elżbieta Kręcioch (Cibor) ur. 1853, córka Jana,
  • Elżbieta Kręcioch (Zając) ur. 1891, córka Jana,
  • Helena Kręcioch (Bartus) ur. 1885, córka Franciszka,
  • Honorata Kręcioch (Janik) ur. 1887, córka Wojciecha,
  • Magdalena Maria Kręcioch (Nowak) ur. 1888, córka Jana.

Wymieniony wyżej Tomasz Kręcioch (1883-1965), murarz, hutnik i hydraulik, mieszkaniec przedmieść Chicago, doczekał się w USA z żoną Apolonią aż dwanaściorga dzieci.
Potomkowie choczeńskich Kręciochów żyli również lub żyją nadal między innymi w:
  • Czechach (po krawcu Janie synu Mateusza, urodzonym w 1883 roku),
  • Francji (po górniku Janie synu Tomasza urodzonym w 1893 roku),
  • Izraelu (po Zofii Kręcioch, córce Józefa, urodzonej w 1914 roku),
  • Australii (po Zofii Kręcioch, córce Jana, urodzonej w 1923 roku),
  • Wielkiej Brytanii (po Henryku Kręciochu, synu Tomasza, urodzonym w 1926 roku w Liege i Władysławie Bolesławie, synu Józefa, urodzonym w 1910 roku). Brytyjscy Kręciochowie występują też pod nazwiskiem Kershaw i Cass.

Oczywiście Kręciochowie z Choczni rozprzestrzenili się także na obszarze całej Polski.
Według danych z początku XXI wieku w Polsce mieszkało 268 osób o tym nazwisku, najwięcej w: 
  • powiecie wadowickim 129,
  • Krakowie 25,
  • Bielsku-Białej 21,
  • Radomiu 17,
  • Nowym Sączu 12,
  • Chrzanowie 11,
  • Świdnicy 9,
  • Zawierciu i Katowicach po 6.
Kręciochowie w okresie I wojny światowej

Dziesięciu choczeńskich Kręciochów zginęło lub zostało rannych w czasie I wojny światowej:
  • Feliks syn Jana (ur. 1880), żołnierz 16 pułku strzelców, ranny dostał się do niewoli rosyjskiej,
  • Franciszek syn Jana (ur. 1881), zginął na froncie pod Kraśnikiem w 1917 roku, 
  • Franciszek syn Wojciecha (ur. 1893) artylerzysta US Army, ranny na froncie,
  • Jan syn Ignacego (ur. 1883), żołnierz 56 pp, ranny dostał się do niewoli rosyjskiej i był więziony w stanicy Nikołajewskiej,
  • Jan syn Szymona (ur. 1889) żołnierz 56 pp, został rany na froncie w 1915 roku,
  • Jan syn Antoniego (ur. 1893) żołnierz 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich, ranny na froncie przebywał w szpitalu w Lublinie,
  • Józef  syn Jana (ur. 1886) zginął na froncie pod Stanisławowem w 1916 roku,
  • Józef syn Jana (ur. 1893) żołnierz 16 pp, chory przebywał w szpitalu w Pradze (1915), później został uznany za zaginionego,
  • Michał syn Tomasza (ur. 1889) żołnierz francuskiej Legii Cudzoziemskiej- kapral w Régiment de Marche d’Afrique. Zginął w 1916 roku w czasie walk w Grecji,
  • Wojciech (ur. 1889) żołnierz 56 pp, został ranny na froncie (1915).

 Żołnierzem 5 Pułku Piechoty Legionów Polskich był także Jan Kręcioch, syn Tomasza (ur. 1893).

Kręciochowie w czasie II wojny światowej

Wśród więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej znaleźli się:
  • Franciszka Kręcioch ur. 1900 (Ravensbrück),
  • Helena Kręcioch ur. 1905 (ofiara Auschwitz),
  • Jan Kręcioch ur. 1893 (ofiara Auschwitz, gdzie trafił z Francji, aresztowany za sabotaż w kopalni).
Marynarz Władysław Kręcioch zatonął na niszczycielu ORP Orkan w 1943 roku.

W ruchu oporu udział brali:
  • Michał Kręcioch ur. 1900,
  • Stanisław Kręcioch ur. 1913,
  • Józef Kręcioch ur. 1915, pseudonim „Burian”, „Niemsta”, członek ZWZ-AK, zastępca dowódcy batalionu AK „Orzeł” w stopniu porucznika, w 1943 roku skazany przez Niemców na karę śmierci. Brał udział w aktach dywersji, sabotażu, kolportażu ulotek i akcjach bojowych,
  • Zygmunt Kręcioch ur. 1916, podporucznik w batalionie AK „Orzeł-Ważka”, organizator komórek konspiracyjnych, szkolił młodzież partyzancką, zdobywał broń i rozprowadzał ulotki.
Franciszek i Rozalia Kręciochowie podpisali volkslistę, chcąc uchronić przed  represjami okupanta niepełnosprawną siostrę Helenę, co i tak się nie powiodło. Helena zginęła w Auschwitz, a Kręciochowie po wojnie trafili do więzienia.

Według kwestionariuszy szkód wojennych z 1945 roku w czasie okupacji niemieckiej szkody poniosło 10 gospodarstw Kręciochów z Choczni.
Największe: Józefa Kręciocha (nr 229), Szymona Kręciocha (nr 481) i Heleny Kręcioch (nr 322).

Najbardziej znani Kręciochowie z Choczni i ich potomkowie.
  • Michał Kręcioch ur. 1734, syn Wojciecha, choczeński wójt (1783-1790) skazany na plagi za bunt przeciwko Starowieyskiemu,
  • Franciszek Kręcioch ur. 1784, syn Ignacego, choczeński wójt (1822),
  • Jakub Kręcioch ur. 1807, syn Adama, choczeński kowal i sklepikarz,
  • Tomasz Kręcioch ur. 1813, syn Franciszka, choczeński karczmarz (1840) przy obecnej ulicy Zawale,
  • Józef Kręcioch ur. 1815, syn Franciszka, nauczyciel w Wadowicach, Jawiszowicach, Dankowicach i w Tyńcu (tam także organista),
  • Antoni Kręcioch ur. 1829, syn Bartłomieja, mistrz krawiecki w Cieszynie (1888),
  • Franciszek Kręcioch ur. 1857, syn Jana, krawiec, sklepikarz, karczmarz w Choczni Górnej, pszczelarz, członek rady parafialnej, kościelny kantor, organizator i przewodnik pielgrzymek,
  • Andrzej Kręcioch ur. 1874, syn Jana, członek zarządu Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej w Choczni (1920),
  • Józef Kręcioch ur. 1886, syn Franciszka, absolwent 4 klas gimnazjum w Wadowicach i seminarium klasycznego w Detroit, urzędnik kolejowy, stacjomistrz, naczelnik licznych stacji kolejowych, kandydat na posła w wyborach w 1922 roku,
  • Jan Kręcioch ur. 1893, syn Antoniego, członek choczeńskiego „Sokoła”, ułan Legionów Polskich w czasie I WŚ, wachmistrz WP w wojnie polsko-bolszewickiej, kolejarz w Bielsku,
  • Andrzej Kręcioch ur. 1897, syn Antoniego, pracownik i naczelnik urzędów pocztowych, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i konspiracji w czasie II WŚ, represjonowany przez UB w Polsce Ludowej,
  • Michał Kręcioch ur. 1900, syn Franciszka, artysta malarz, absolwent ASP w Krakowie, nauczyciel rysunku w Gimnazjum im. Mickiewicza w Warszawie, uczestnik konspiracji w czasie II WŚ, więziony przez Niemców na Montelupich w Krakowie, zbiegł z transportu do Majdanka,
  • Edward Kręcioch ur. 1912 w Muszynie, syn Józefa, uczeń gimnazjów w Wadowicach, Gorlicach i w Chrzanowie, student Wydziału Filozofii UJ, podporucznik rezerwy WP, krakowski urzędnik,
  • Albin Kręcioch ur. 1914, syn Franciszka, mistrz krawiecki,
  • Józef Kręcioch ur. 1915, syn Józefa, absolwent wadowickiego gimnazjum w 1935 roku, żołnierz zawodowy, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 roku i konspiracji w czasie okupacji- oficer AK w batalionie „Orzeł-Ważka”, po wojnie inżynier rolnictwa- meliorant, odznaczony Virtuti Militari,
  • Stanisław Kręcioch ur. 1915, syn Franciszka, absolwent Technikum Rolniczego w Czernichowie, doradca rolniczy, agronom, członek gminnych i gromadzkich komisji w Choczni, działacz amatorskiego ruchu teatralnego w Choczni,
  • Zygmunt Kręcioch ur. 1916, syn Józefa, absolwent wadowickiego gimnazjum (1938), żołnierz kampanii wrześniowej 1939 roku, podporucznik AK w batalionie „Orzeł –Ważka”, powojenny inżynier rolnictwa,C
  • Clayton Fay Black ur. 1918, wnuk Wojciecha, amerykański fizyk, autor licznych prac naukowych,
  • Stanisław Kręcioch ur. 1921, syn Antoniego, inżynier, autor patentów, mieszkaniec Bielska,
  • Edward Kolaczyk ur. 1936, wnuk Michała, amerykański pisarz, autor romansów pisanych pod kobiecym pseudonimem,
  • ksiądz Jakub Kręcioch ur. 1940, syn Andrzeja, salezjanin, pracownik Towarzystwa Naukowego KUL w Lublinie,
  • Andrzej Kręcioch ur. 1941 w Krakowie, syn Edwarda, historyk, publicysta,
  • Michał Kręcioch ur. 1947, syn Stanisława, inżynier budownictwa, absolwent Politechniki Krakowskiej, nauczyciel w Technikum Rolniczym w Radoczy, radny gminy Tomice, redaktor lokalnych periodyków, autor m.in. książki „Na wsi i dla wsi”,
  • Adam Kręcioch ur. 1954 w Wadowicach, syn Anastazego, inżynier mechanik, absolwent Politechniki Krakowskiej, radny i wójt gminy Tomice, działacz sportowy, prywatny przedsiębiorca,
  • ksiądz Marek Kręcioch, ur. 1958, syn Albina, proboszcz w Kobiernicach, pszczelarz.
Czarne karty historii Kręciochów

Oprócz wymienionych wyżej zasłużonych i wybitnych przedstawicieli rodu Kręciochów zdarzały się również jednostki nieprzynoszące moim przodkom Kręciochom chluby:

  • w 1860 roku Jan Kręcioch był poszukiwany listem gończym po ucieczce z więzienia w Kartuzach na Kaszubach, gdzie znalazł się po udowodnionym zarzucie podłożenia ognia,
  • w 1867 roku w Choczni w czasie kłótni z bliskim krewnym Jan Kręcioch został tak pobity, że zmarł w wyniku odniesionych obrażeń,
  • w 1928 roku Władysław Kręcioch zamordował swoją młodszą siostrę Marię, po czym popełnił samobójstwo. Do zajścia doszło w okolicach Budzynia (Wielkopolska), gdzie zamieszkiwali po przeprowadzce z Choczni, a jego tłem był spór o majątek rodzinny,
  • Antoni Kręcioch urodzony w Andrychowie w 1915 roku, jako syn chocznianina Ludwika Kręciocha, notoryczny złodziej, do 1932 roku odsiadywał wyrok więzienia za kradzież kościelną. Zmarł w 1942 roku podczas kolejnej odsiadki, tym razem w więzieniu w Rawiczu.


piątek, 1 września 2017

Józef Kręcioch - kawaler orderu Virtuti Militari

18 stycznia 1915 roku w rodzinie Józefa Kręciocha i jego żony Aleksandry z domu Woźniak przyszedł na świat ich drugi syn, któremu nadali imię Józef.
Półtora roku później ojciec Józef Kręcioch zginął pod Stanisławowem, w walkach na froncie I wojny światowej.
Stąd wychowaniem młodego Józefa i jego braci: starszego Stanisława oraz urodzonego już po śmierci ojca Zygmunta zajmowała się tylko matka oraz jej wujostwo- Ignacy i Magdalena Widlarzowie.
W 1935 roku Józef Kręcioch ukończył wadowickie gimnazjum. Uczęszczał do klasy, której wychowawcą był profesor Zbigniew Czaderski, a wśród jego kolegów znajdował się inny chocznianin- Piotr Bąk, późniejszy urzędnik państwowy.
W latach 1936-39 Jóżef Kręcioch był słuchaczem szkół podchorążych piechoty w Różanie i Komorowie koło Ostrowi Mazowieckiej. 
O swoich wojennych losach tak pisał w sporządzonym w 1981 roku życiorysie:

W sierpniu 1939 roku wyruszyłem na wojnę wraz z 15 p.p. Dęblin w stopniu podporucznika służby stałej, jako dowódca plutonu ciężkich karabinów maszynowych na taczankach. W trzecim dniu walk odwrotowych pod Wieluniem zostałem ranny w głowę, tracąc przytomność na kilka godzin. Z poła walki i z okrążenia wydostał mnie mój zastępca. Następnie walczyłem pod Pabianicami, gdzie mój 15 p.p. Dęblin został zupełnie rozbity. Po przedostaniu się z okrążenia pod Łowiczem zostałem skierowany do walk w miejscowości Budy Wielkie i Stare. W dniach 8-10 września prowadziliśmy walki odwrotowe w kierunku Warszawy i w tym czasie udało się ujść z okrążenia i przedostałem się na Pragę, gdzie otrzymałem do obrony odcinek Praga-Południe. Z braku żywności i amunicji, jak również z braku przełożonych, skierowałem się wraz ze swoim oddziałem do macierzystego 15 p.p.Dęblin. Nowo zoranizowany 15 p.p. Dęblin, z nowym dowództwem, walczył jeszcze do 25 września 1939 roku, jednak zostalliśmy otoczeni ze wszystkich stron pod Chełmem Lubelskim i zabierani do niewoli niemieckiej. Przełożeni moi przed rozwiązaniem oddziałów, dali rozkaz przekradania się w kierunku broniącej się jeszcze Warszawy.
Z kilkoma oficerami w dniach 3-4 października dostaliśmy się pod Kock z myślą pomocy walczącym jeszcze oddziałom gen. Franciszka Kleeberga. Tutaj spotkałem kolegę Goetza Bolesława walczącego wraz ze swoim 17 p.p. Po przyłączeniu się do kolegi i jego walczących oddziałów, otrzymałem ranę w prawą lopatkę. Był to ostatni dzień walki 5 października 1939 roku. Zaopatrzony przez sanitariusza,wracałem w strony rodzinne.
 W myśl dowództwa mojego 15 p.p. Dęblin, przystąpiłem do organizowania żołnierzy i broni do dalszej walki. Pracę tę przerwało mi wysiedlenie ludności z Choczni i ziemi wadowickiej. Zabrałem broń od miejscowej ludności, którą pozbierali w czasie walk w początkach, gdy Niemcy wchodzili w nasze strony i udałem się pod Kraków do Mnikowa. Był to koniec prawie grudnia 1939 roku. Tutaj po nawiązaniu kontaktów z kolegami oficerami z Krakowa przystąpiłem do organizowania, zaprzysiężania żołnierzy wracających z wojny. Zapoznałem się z porucznikiem Józefem Ryłką, Franciszkiem Górskim, którzy mi wyznaczyli zadania i teren do organizowania.
Przypadł mi teren położony na zachód od Krakowa, Lasu Wolskiego,w lewym łuku Wisły, aż po Czernichów, na północ po Krzeszowice i dalej na wschód, jak Rudawa, Zabierzów. Był to teren bardzo rozległy i trudny do opanowanie. W lutym 1940 roku przechodziłem z kolegą Indykiem Antonim i Tadeuszem Mielczyńskim na Węgry, przeprowadzając różnych kolegów.
W jednej z wypraw wpadliśmy w zasadzkę niemiecką, w czasie walki jaka wywiązała się, kolega Indyk Antoni został raniony w głowę. Wreszcie dotarliśmy do ambasady węgierskiej, do majora Berslinga. Tu na miejscu otrzymałem Krzyż Virtuti Militari Kl.V. razem z kolegą Indykiem Antonim, a kolega Tadeusz Mielczyński Krzyż Walecznych.
W drugiej połowie lutego 1942 roku, kiedy to Związek Walki Zbrojnej został przemianowany na Armię Krajową, teren wyżej wymieniony został podzielony przez dowódców AK na bataliony. Mój batalion otrzymał kryptonim "Orzeł", którego dowódcą został mianowany kapitan służby stałej Kazimierz Burgielski, a ja jego zastępcą. Rozpoczęliśmy bardzo żmudną pracę i przygotowanie oddziałów do akcji "Burza". Prowadziliśmy kursy Szkoły Podchorążych i Podoficerów. Trwały one przez cały rok 1943 z małymi przerwami w czasie miejscowych pacyfikacji, jak w Kaszowie, w Liszkach, gdzie otrzymałem wyrok śmierci 4 lipca 1943 roku. Tylko dzięki wielkiemu szczęściu i ostrzeżeniu mię uniknąłem tortur i haniebnej śmierci. Oprócz wymienionych pacyfikacji, należy wymienić: Piekary, Zabierzów, Wolę Justowską, Radwanowice. Od tego czasu zorganizowane oddziały mojego batalionu "Orzeł-Ważka" (zmiana nastąpiła po pacyfikacji w Liszkach), brały udział w dywersjach, napadach i akcjach bojowych, na małe oddziały niemieckie, zdobywając broń, amunicję, żywność i odzież, czasem kupując od żołnierzy niemieckich za gotówkę broń. Z batalionu "Orzeł-Ważka" został wydzielony oddział partyzancki, do walki przeciw okupantowi niemieckiemu. Do takich należał oddział z Zabierzowa, do których należeli młodzi partyzanci i nie chcieli być aresztowanymi. Po aresztowaniach w Zabierzowie poszli młodzi chłopcy w lasy i do walki pod Tymbark, a później szli na pomoc walczącej Warszawie w Powstaniu Warszawskim. 

Po wojnie z obawy przed represjami władzy ludowej Józef Kręcioch ukrywał się w Grodkowie na Ziemiach Zachodnich, gdzie pracował w Urzędzie Repatriacyjnym. Ukończył zaocznie studia rolnicze w Krakowie, z tytułem inżyniera rolnictwa. Do emerytury w 1981 roku pracował przy melioracji gruntów rolnych.
Zmarł 13 stycznia 2002 roku w Krakowie i spoczął na cmentarzu w Podgórzu.

Cytowany fragment życiorysu Józefa Kręciocha został udostępniony przez jego krewnego Krzysztofa.

Notatka o kawalerach orderu Virtuti Militari z Choczni- patrz tu.