Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1970. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1970. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 listopada 2024

Choczeńska kronika wypadków - część XXIV

 "Echo Krakowa" w wydaniu z 14 października 1957 informowało:

Jakie następstwa może mieć po zostawianie nieletnich dzieci bez opieki, przekonały się bardzo boleśnie dwie matki. Jedna z Woli Filipowskiej (pow. Chrzanów), druga z Choczni (pow. Wadowice). Pierwsza z nich pozostawiła swojego synka — Tadeusza Gaja samego w domu. Dwuletni chłopiec wyszedł z zagrodv i bawiąc się w pobliżu miejscowej sadzawki wpadł do wody. Dziecka nie udało się uratować. Drugi malec — syn ob. Marii Kolach — pozostawiony sam  sobie — podpalił stodołę ze zbiorami. Straty wynoszą blisko 50 tys. zł.

Z kolei "Echo Krakowa" z 14 stycznia 1965 donosiło:

W Andrychowie do ruszającego pociągu wskakiwał 26-letni Marian Stuglik (zam. w Choczni). Wpadł on pod wagon i doznał ogólnych obrażeń ciała. 

Natomiast pięć i siedem lat później doszło na torach kolejowych w Choczni do wypadków śmiertelnych:

W Choczni (pow. Wadowice) na torach znaleziono zwłoki 18-letniej Jadwigi Kosycarz; wypadła ona z pociągu, ponosząc śmierć na miejscu. ("Echo Krakowa" z 20.04.1970)

Na torach w Choczni (pow. Wadowice), znaleziono zwłoki 36-letniego Tadeusza Laska. Został on przejechany przez pociąg. ("Echo Krakowa" z 31.01.1972)

Śmiertelne skutki miał również wypadek w choczeńskim kamieniołomie, jeszcze przed wybuchem I wojny światowej:

Zabity w wapienniku. W Choczni w kamieniołomie p. Duninowej dzierżawionym przez Radę powiatową w Wadowicach, wskutek braku należy tego dozoru, został w zeszłym tygodniu robotnik zabity. ("Prawda z 22 sierpnia 1908)

Z kolei "Dziennik Polski" z 4/5 października 1964 zamieścił krótką notkę o pożarze w Choczni:

W Choczni spłonęła stodoła wraz ze zbiorami, własność Włodzimierza Kołodzieja.

Do nietypowego zdarzenia doszło 18 listopada 1980 w Wadowicach:

Na placu Getta przejeżdżający samochód ciężarowy spłoszył stojące w zaprzęgu konie. Usiłujący je zatrzymać Franciszek G. mieszkaniec Choczni, upadł i został przejechany kołami furmanki. Doznał ciężkich obrażeń i pozostał na leczeniu w szpitalu. ("Kronika nr 48 z 1980 r.)


poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Choczeński wątek w próbie porwania samolotu w 1970 roku

 

W okresie PRL doszło w Polsce do kilkudziesięciu prób porwań samolotów. Ich sprawcy na ogół nie stawiali żądań finansowych, czy politycznych – chcieli się w ten ekstremalny sposób po prostu wydostać z kraju, by wylądować na którymś z zachodnioeuropejskich lotnisk, czyli w praktyce najczęściej na terenie Niemiec.

Nie inaczej było w przypadku próby porwania, do której doszło 7 sierpnia 1970 roku. Gdy samolot Polskich Linii Lotniczych Lot wystartował o 19.20 ze Szczecina w stronę Katowic, jeden z pasażerów zagroził załodze użyciem granatu i zażądał, by AN-24 zmienił kierunek lotu i wylądował na lotnisku w Hamburgu. Kapitan samolotu Kwiatek pozornie zgodził się na żądanie terrorysty, ale po nawiązaniu kontaktu z ośrodkiem lotów w Niemieckiej Republice Demokratycznej i uzyskaniu zgody wylądował we wschodnim Berlinie na lotnisku Schönefeld. Tam polski samolot został otoczony kordonem przez wojsko. Brutalna prawda dotarła do porywacza w momencie, gdy jeden z żołnierzy odezwał się po rosyjsku. Wtedy próbował odpalić trzymany w ręce granat, ale do wybuchu nie doszło. Jednocześnie gorączkowo ewakuowano z pokładu pozostałych 38 pasażerów. Na szczęście nikt z nich nie ucierpiał. Porywacz został obezwładniony i zatrzymany, a po pewnym czasie przekazano go stronie polskiej.

Całe zajście tak relacjonowała jedna z pasażerek:

To był elegancki, dobrze ubrany i przystojny mężczyzna w płaszczu. Siedział przede mną w piątym rzędzie. Po pół godzinie spokojnego lotu ten elegancki pan wstał i wyjął z kieszeni granat. Powiedział, że samolot jest porwany i że on chce lecieć do Hamburga. Zrobiło się zamieszanie, ale stewardesy nas uspokajały. Prosiły, żeby spokojnie siedzieć. Kapitan powiedział przez mikrofon, że lecimy do Hamburga, a porywacz do końca lotu stał z tym granatem w przejściu. Akurat koło mnie, bo przecież siedziałam za nim. Kiedy samolot wylądował, było już ciemno. Kapitan wyszedł z kabiny i powiedział, że jesteśmy w Hamburgu(za „Do Rzeczy Historia”)

Terrorystą okazał się 27-letni Waldemar Jakub Frey z Imbramowic na Dolnym Śląsku, który pracował jako kierownik warsztatów szkolnych PKP we Wrocławiu.

16 września 1970 roku przed Wrocławskim Sądem Wojewódzkim rozpoczęła się rozprawa, w której na ławie oskarżonych obok Freya zasiedli jego dwaj znajomi z Imbramowic, oskarżeni o pomoc w przygotowaniach do porwania. Byli to 29-letni Witold Ścierko i 19-letni Stanisław Kręcioch, przedstawiany jako przyrodni brat Freya. Ojciec tego drugiego – Ludwik Kręcioch – był rolnikiem z Choczni, który po II wojnie światowej mieszkał ze swoją żoną Marią w Mrowinach niedaleko Imbramowic.

W trakcie procesu okazało się, że cała trójka oskarżonych była dobrze znana miejscowym organom ścigania. Frey uchodził za przywódcę grupy młodych ludzi, dokonujących rozbojów i pobić na festynach i zabawach miejskich. Sam Frey był także sprawcą brutalnego gwałtu na przypadkowo poznanej dziewczynie, uchylał się od płacenia alimentów dwóm byłym żonom i przywłaszczył sobie pieniądze ze zbiórki na komitet rodzicielski. Planując porwanie samolotu banda Freya usiłowała bezskutecznie zaszantażować miejscowego proboszcza księdza Józefa Galka, wysyłając do niego anonim z żądaniem przekazania 100.000 złotych, 100 dolarów i biżuterii o wartości 20.000 złotych pod groźbą utraty życia. Podobno zamierzali porwać także jednego z okolicznych milicjantów i zabrać mu broń.

Frey tłumaczył się, że próbował dokonać porwania samolotu, ponieważ odmówiono mu wydania paszportu i tym samym nie miał szans na legalny wyjazd za granicę.

W trakcie trzydniowej rozprawy przesłuchano 35 świadków. Ostatecznie sąd uznał winę wszystkich trzech oskarżonych za udowodnioną i wymierzył Freyowi karę 13 lat więzienia i pozbawienia praw obywatelskich na 5 lat oraz zobowiązał go do zwrotu prawie 6.000 złotych zagarniętych na szkodę komitetu rodzicielskiego. Była to łączna kara za porwanie, gwałt i przywłaszczenie mienia społecznego. Sąd wziął przy tym pod uwagę, że Frey nie okazał podczas rozprawy żadnej skruchy, próbując jedynie wykrętnymi zeznaniami złagodzić swoją winę (za „Trybuną Robotniczą” nr 224 z 1970 roku).

Natomiast Kręcioch usłyszał wyrok 5 lat więzienia i 2 lat utraty praw obywatelskich, a Ścierko 4 lat więzienia.

Po serii prób porwań samolotów, jakie miały miejsce w latach 70. XX wieku władze państwowe wprowadziły dodatkowe środki ostrożności – na przykład poprzez obowiązek obecności uzbrojonego funkcjonariusza na pokładzie. Złapanych sprawców skazywano na długoletnie kary więzienia, co jednak wcale nie zniechęcało kolejnych porywaczy.

czwartek, 18 maja 2023

Choczeńska koronika wypadków - część XX

 "Gazeta Lwowska" z 7 sierpnia 1850 roku informowała:

Dochodzą nas wiadomości z Wadowskiego o wielkich klęskach z gradobicia, jakie poniosły w zeszłym miesiącu gminy nadwiślańskie (?): Radocza, Przybradz, Graboszyce, Spytkowice od Zatora, Grodzisko, Bachowice, Zygodowice i Woźniki. Nadzieja całorocznej pracy w znacznej części zniszczała, a szerokość tej klęski sięga aż niemal pod Wadowice same, gdzie piorun we wsi Choczni zabił strażnika drogowego, dwoje dzieci obok niego kontuzyą nabawił a chałupę mu spalił. Podobne nieszczęście spotkało 31 zeszłego miesiąca o pół do ósmej wieczór okolicę górską koło Jordanowa. Wioski Naprawa, Malejowa, Bystra, Łętownia ucierpiały niesłychanie; w samym Jordanowie grad był tak silny, że wszystko zgoła wytłukł, a w takiej ilości, że jeszcze nazajutrz rano pola lodami pokryte były.

Wspomniana wyżej ofiara uderzenia pioruna w Choczni to Bartłomiej Chmielarczyk, lat 50, "opiekun dróg w Choczni", który mieszkał w domu pod nr 210, także spalonym w wyniku tego zdarzenia. Jedyną osobą z domowników, która nie poniosła żadnego uszczerbku na zdrowiu, była jego żona Katarzyna z domu Mytnik.

----

"Dziennik Polski" z 14 stycznia 1970 roku na pierwszej stronie opublikował artykuł pod tytułem "Rekord tragicznych wypadków w Krakowskiem. Gołoledź, zaniedbania drogowców i lekkomyślność przyczyną 51 kraks", w którym przeczytać można między innymi:

Najtragiczniejsze żniwo, spowodowane zaniedbaniami służb drogowych i lekceważeniem przez kierowców obowiązku jazdy z bezpieczną szybkością zebrano w powiecie oświęcimskim. Na prostym odcinku drogi między Oświęcimiem a Kętami w miejscowości Łęki zderzyły się o godzinie 7.30 dwa autobusy "san". Obeszłoby się w tej kolizji bez ofiar w ludziach, gdyby pasażerowie zachowali ostrożność i zeszli na pobocze drogi. Niestety, podróżni stali na jezdni, obserwując skutki zderzenia. W tym momencie z dwóch przeciwnych kierunków nadjechały dwa dalsze autobusy PKS, z których jeden prowadzony z nadmierną szybkością uderzył z całym impetem w stojących ludzi i pojazdy. Na miejscu ponieśli śmierć: Stanisław Gibas. lat 19 i Adam Socala, lat 20, zamieszkali w Sułkowicach 105 i 606, Stanisław Szewczyk, lat 32, zamieszkały w Choczni 426, Antoni Jaromin, lat 30, zamieszkały w Międzybrodziu Bialskim 129/1. Ciężkich obrażeń doznali: Adam Góralczyk - zamieszkały Zagórnik 127, Jan Zaremba - zamieszkały Andrychów, ul. Nowotki 1, Józef Gibas - zamieszkały Rzyki i Maria Babiuch - zamieszkała Kęty, ul. Nieznanego Żołnierza 1.

----

"Kronika Beskidzka" w rubryce "Życie od podwórka" zanotowała pod datą 27 marca 1984 roku:

W Kaczynie, do lasu, w którym dokonywano wyrębu drzew, wjechał mimo ostrzeżenia pojazdem konnym Florian S. z Choczni. Gdy niewidoczny dla drwali pojazd wyjeżdżał z wąwozu, padające drzewo przygniotło konia, zabijając go na miejscu. Woźnica doznał ogólnych obrażeń i został przewieziony do szpitala.

czwartek, 29 grudnia 2022

Wyniki spisu powszechnego w 1970 roku

 W 1970 roku 34 rachmistrzów spisowych (lista- link) przeprowadziło w Choczni spis powszechny, obejmujący pięć działów:

  • ludność
  • mieszkania
  • budynki zamieszkane
  • indywidualne gospodarstwa rolne
  • budynki gospodarcze w indywidualnych gospodarstwach rolnych.
Spis wykazał istnienie w Choczni 857 budynków mieszkalnych,  w których znajdowało się 959 mieszkań. W tych budynkach było 2718 pomieszczeń mieszkalnych (pokoi + kuchni z oknami) i 204 inne izby. Łączna powierzchnia użytkowa mieszkań wynosiła 52301,3 metrów kwadratowych.
164 mieszkania były podłączone do sieci wodociągowej (17%), żadne do sieci gazowej. Tylko 92 mieszkania posiadały spłukiwany ustęp (niecałe 10%). Tych ostatnich nie było wcale w okręgach spisowych Zarąbki i Chocznia Górna Pod Lasem.
Łatwo więc obliczyć, że przeciętne mieszkanie w Choczni posiadało 3 pomieszczenia, a jego średnia powierzchnia wynosiła 54,5 m2.

W Choczni mieszkało wtedy na stałe 4296 osób, a 14 przebywało w niej czasowo. Jedna ze spisanych osób nie mieszkała w budynku stałym, lecz w obiekcie prowizorycznym. Czyli na jedno mieszkanie przypadało średnio 4,5 osoby (jedna osoba na 12 m2.)
Od końca 1964 roku, czyli przez 6 lat, przybyły w Choczni 154 osoby.

Wśród stałych mieszkańców kobiety (2242) przeważały nad mężczyznami (2054). Tylko dla 118 chocznian głównym źródłem utrzymania była osobiście wykonywana praca w rolnictwie. Doliczając 225 osób będących na ich utrzymaniu, można powiedzieć, że głównie z pracy w rolnictwie żyło wtedy niecałe 8% chocznian. 1448 osób utrzymywało się z własnej pracy poza rolnictwem, a 206 z jak to określono "własnych niezarobkowych źródeł", czyli emerytur, rent, itp.
Ogółem w 1970 roku z własnej pracy oraz własnych emerytur, rent, itp. utrzymywało się nieco ponad 41 % chocznian (1772 osoby).
Mimo tak niewielkiej liczby osób utrzymujących się głównie z rolnictwa pozostawało ono dla chocznian ważnym dodatkowym źródłem dochodów. Spis wykazał istnienie w Choczni aż 832 indywidualnych gospodarstw rolnych o łącznej powierzchni 1839 hektarów (cała powierzchnia Choczni to 2049 ha). Użytki rolne zajmowały 1443 hektary i 86 arów (70% całej powierzchni Choczni). Gospodarstw mniejszych niż 0,5 ha było 130, między 0,5 a 2 ha- 342 i 360 większych niż 2 hektary.
Choczeńscy rolnicy posiadali: 1190 sztuk bydła (w tym 886 krów), 988 sztuk trzody chlewnej, 142 konie i 61 owiec.
Posługując się tymi danymi można wyliczyć, że przeciętne gospodarstwo rolne w Choczni miało wtedy powierzchnię 2,21 ha, w tym 1,74 ha użytków rolnych. Na jedno gospodarstwo przypadała 1 krowa (3 sztuki bydła średnio na 2 gospodarstwa) i 1 świnia. Średnio jedno na 6 gospodarstw posiadało konia, a jedno na 14 owcę. Owiec nie było wcale w okręgach spisowych przylegających do Wadowic (część Zawala i ul. Kościuszki) oraz w okręgu spisowym Rogatka. Z kolei najwięcej koni (12) było w okręgach spisowych Biała Droga i Sołtystwo, krów i świń także na Białej Drodze (odpowiednio 76 i 87).
Liczba budynków, ludności i gospodarstw rolnych w poszczególnych częściach Choczni przedstawiała się następująco:
  • Dział Choczeński 64 budynki mieszkalne, 300 osób, 64 gospodarstwa rolne
  • Zarąbki 22-131-24
  • Morgi 60-273-53
  • Pod Lasem 45-209-45
  • Chocznia Górna 81-492-95
  • Rogatka 34-166-37
  • Pagórek Ramendowski 100-472-101
  • Biała Droga 52-296-62
  • Sołtystwo 35-201-42
  • Góralska Droga 35-172-33
  • Baranciak, Patria, Stawy 40-201-44
  • Pagórek Malatowski i Komani 58-253-55
  • Na Granicy 38-216-42
  • Chocznia Dolna 91-463-105
  • Zawale i Przy Gościńcu 84-477-99

piątek, 9 lipca 2021

Twórcy nieprofesjonalni w 1970 roku

 W 1970 roku Wadowickie Centrum Kultury sporządziło listę twórców nieprofesjonalnych z rejonu Wadowic. Wśród ujętych na niej osób znaleźli się również twórcy związani z Chocznią:

  • Helena Tarasek, zamieszkała pod nr 482, uprawiająca malarstwo,
  • Marta Kajdas, zamieszkała pod nr 461a, także uprawiająca malarstwo,
  • Edward Staniek, zamieszkały pod nr 86, rzeźbiarz, twórca szopki z lalkami,
  • Mieczysław Łopata, zamieszkały pod nr 324a, rzeźbiarz,
  • Ludwik Gawęda, zamieszkały pod nr 268, twórca zabawek drewnianych,
  • Aleksandra Gzela spod nr 98, twórczyni kwiatów bibułkowych,
  • Maria Zielińska spod nr 214, twórczyni szopki z lalkami.

Co ciekawe, tylko troje wymienionych wyżej (Kajdas, Staniek i Gzela) zostało opisanych w wydanej w 2019 roku książce "Dotknięci iskrą Bożą", poświęconej właśnie choczeńskim twórcom. Czyli prawie po 50-ciu latach od sporządzenia tej listy pamięć o dokonaniach twórczych pozostałej czwórki (Tarasek, Łopata, Gawęda i Zielińska) zanikła w świadomości osób żyjących w XXI wieku do tego stopnia, że nikt ze współczesnych nie był w stanie sobie jej przypomnieć i podzielić się z autorkami książki wiedzą na ten temat.

Na szczęście zachowały się do dziś prowadzone przez WCK tak zwane karty twórców, dzięki którym można przybliżyć nieco ich sylwetki.

W sporządzonej przez choczniankę Annę Zając karcie twórcy Heleny Tarasek czytamy, że miała ona od dziecka wyczulony zmysł estetyczny, zawsze obserwowała życie, bardzo chętnie czytała książki oraz kochała przyrodę i stąd zapewne wzięła się jej chęć do tworzenia, a w szczególności do łączenia kolorów w obraz. Możliwość kontaktu z działalnością plastyczną dała jej nauka w seminarium nauczycielskim i praca w szkole, gdzie wykonywała chętnie dekoracje sceniczne szkolnych, malowała i rysowała. Nikt z jej najbliższej rodziny nie zajmował się twórczością artystyczną, chociaż prace plastyczne nie sprawiały trudności także jej bratu. Większość ze swoich obrazów namalowała po maturze. W chwili przeprowadzania z nią wywiadu Helena Tarasek była już na emeryturze, pracowała nadal jako bibliotekarka w szkole w Choczni i zajmowała się w wolnych chwilach już nie malarstwem, a tworzeniem wycinanek. Tworzyła ich wzory we własnej wyobraźni, a następnie je szkicowała i wycinała. Z kolei jej wcześniejsze obrazy- głównie oleje i akwarele- przedstawiały krajobrazy, owoce, czy kwiaty. Nie sprzedawała swoich obrazów, lecz dużo z nich rozdała, tak że sama posiadała tylko niewielki ich zbiór. Miała świadomość, że jej działalność jest mało znana, tworzyła głównie dla siebie, ale widziała pozytywny odbiór w najbliższym jej gronie osób. W listopadzie 1973 roku wzięła udział w Wystawie Twórczości Artystycznej w Gminie Wadowice.

Helena Tarasek nie wspomniała w wywiadzie, że obrazy malował również jej wuj Eugeniusz Bielenin, bardziej znany jako człowiek pióra. Przykład jego twórczości malarskiej był prezentowany na chocznia-kiedyś 12 listopada 2018 roku (link).

Talenty artystyczne przejawiali także jej inny wuj Władysław Bielenin, znany aktor i jego córki, czyli kuzynki Heleny Tarasek: Janina Podlodowska (poetka) oraz Irena Bielenin- Rokossowska (aktorka).

Co do życiorysu Heleny Tarasek, to przyszła ona na świat 23 marca 1914 roku w miejscowości Facimiech, jako córka Tadeusza Taraska i Albiny Tarasek z domu Bielenin. Jej matka urodziła się wprawdzie w Kętach, ale od czwartego roku życia mieszkała z rodzicami i z rodzeństwem w Choczni. Z Chocznią była związana także przez zdecydowaną większość swojej kariery zawodowej, jako nauczycielka w miejscowej szkole podstawowej. Helena Tarasek poszła w ślady matki i po ukończeniu seminarium nauczycielskiego również pracowała w zawodzie nauczycielskim: w Choczni (1946), Andrychowie, Sosnowicach i przez wiele lat w Dąbrówce (1951-71). W 1977 roku przeprowadziła się z matką do Wadowic. Miała dwóch braci: Stanisława i Zdzisława.

Anna Zając z WCK sporządziła również jedną z dwóch zachowanych kart twórcy dla Marty Kajdas (1898-1983), emerytowanej nauczycielki pochodzącej z Bachowic, ale mieszkającej w Choczni. Choć jej sylwetka i twórczość była przedstawiana w książce "Dotknięci iskrą Bożą", to warto tu dodać kilka interesujących szczegółów: 

  • w czasie II wojny światowej Marta Kajdas sprzedawała swoje obrazy (głównie pejzaże) wędrownym handlarzom, co stanowiło dla niej w tym czasie źródło utrzymania,
  • źródło inspiracji stanowiła dla niej głównie natura, ale zdarzało się jej również kopiowanie (przerysowywanie) ilustracji z książek, czy z pocztówek,
  • tworzyła prace w różnych technikach- nie tylko akwarele i obrazy olejne, ale tworzyła także prace kredką, węglem, czy ołówkiem,
  • malowała dla własnej przyjemności, twierdząc, że " nie obchodzi mnie, czy ktoś mnie pochwali, czy nie",
  • oprócz krajobrazów i elementów z natury malowała też chętnie osoby i twarze, przywiązując przy tym dużą uwagę do odtworzenia szczegółów.
O pozostałych twórcach napiszę w kolejnych notatkach.





piątek, 7 lutego 2020

Rachmistrzowie spisowi w 1970 roku

W 1970 roku został przeprowadzony Narodowy Spis Powszechny, obejmujący pięć działów:
  • ludność
  • mieszkania
  • budynki zamieszkane
  • indywidualne gospodarstwa rolne
  • budynki gospodarcze w indywidualnych gospodarstwach rolnych.
Spis został przeprowadzony w dwóch etapach- najpierw w czerwcu 1970 roku spisano budynki gospodarcze w indywidualnych gospodarstwach rolnych, a w grudniu pozostałe działy.

Do przeprowadzenia Narodowego Spisu Powszechnego w Choczni zostało powołanych 34 rachmistrzów:
  • Wanda Wandor Chocznia nr 784, która spisała dane 174 osób,
  • Władysław Góralczyk Chocznia nr 217, który spisał 40 mieszkań i 39 gospodarstw,
  • Małgorzata Kossowska Wadowice ul. Kościelna 6, która spisała dane 236 osób,
  • Barbara Domadzierska Wadowice M. Wadowity 8/1, która spisała 50 mieszkań i 39 gospodarstw,
  • Maria Bąk Chocznia nr 418, która spisała dane 252 osób,
  • Stanisława Lisak Chocznia nr 427, która spisała 59 mieszkań i 40 gospodarstw,
  • Maria Ramult Chocznia nr 402, która spisała dane 237 osób,
  • Jan Szyja Chocznia nr 73, który spisał 58 mieszkań i 40 gospodarstw,
  • Krystyna Bąk Chocznia nr 353, która spisała dane 248 osób,
  • Apolonia Malata Chocznia nr 351, która spisała 58 mieszkań i 48 gospodarstw,
  • Anna Bałys Chocznia nr 789, która spisała dane 215 osób,
  • Janina Dziadek Chocznia nr 649a, która spisała 41 mieszkań i 37 gospodarstw,
  • Halina Bańdo Chocznia nr 469, która spisała dane 254 osób,
  • Janina Graca Chocznia nr 87, która spisała 60 mieszkań i 53 gospodarstwa, 
  • Stanisława Wider Chocznia nr 740, która spisała dane 122 osób, 27 mieszkań i 23 gospodarstwa,
  • Aleksandra Targosz Chocznia nr 272, która spisała dane 173 osób, 39 mieszkań i 37 gospodarstw,
  • Danuta Sordyl Chocznia nr 673, która spisała dane 123 osób, 28 mieszkań i 24 gospodarstwa,
  • Halina Ast Chocznia nr 647, która spisała dane 269 osób,
  • Maria Dąbrowska Chocznia nr 621, która spisała 61 mieszkań i 53 gospodarstwa,
  • Krystyna Dziadek Chocznia nr 288, która spisała dane 208 osób, 45 mieszkań i 42 gospodarstwa,
  • Ludwik Guzdek Chocznia nr 577, który spisał dane 243 osób,
  • Jan Widlarz Chocznia nr 540, który spisał 51 mieszkań i 46 gospodarstw,
  • Wiesław Drapa Chocznia nr 222, który spisał dane 254 osób, 49 mieszkań i 48 gospodarstw,
  • Maria Graca Chocznia nr 239, która spisała dane 156 osób,
  • Józefa Góra Chocznia nr 616, która spisała 43 mieszkania i 35 gospodarstw,
  • Jadwiga Bandoła Chocznia nr 43 (? przekreślony), która spisała dane 260 osób,
  • Jadwiga Ramenda Chocznia nr 134, która spisała 54 mieszkania i 48 gospodarstw,
  • Teresa Michalak Chocznia nr 188, która spisała dane 285 osób,
  • Weronika Gazda Chocznia nr 212, która spisała 66 mieszkań i 57 gospodarstw,
  • Zofia Piotrowska Chocznia nr 180,  która spisała dane 227 osób,
  • Stanisława Wcisło Chocznia nr 140,  która spisała 49 mieszkań i 50 gospodarstw,
  • Urszula Drapa Chocznia nr 222, która spisała dane 202 osób,
  • Halina Guzdek Chocznia nr 224, która spisała 43 mieszkania i 41 gospodarstw,
  • Danuta Rzycka Chocznia nr 311, która spisała dane 172 osób, 38 mieszkań i 32 gospodarstwa.
Gromadzkim Komisarzem Spisowym był Franciszek Glanowski.
Ogółem spisano dane 4310 osób, 959 mieszkań i 832 gospodarstwa.