W 1806 roku Bartłomiej Kręcioch podając,
jaki był jego wkład w małżeństwo z wdową Cecylią Gocałką, wymienia między
innymi, że sprawił trzusło, które kosztowało go 2 złote reńskie i lemiesz, który
po okuciu go żelazem kosztował 3 złote reńskie.
O ile słowo lemiesz może być
jeszcze zrozumiałe dla części współczesnych czytelników, to czym było owo
trzusło?
Okazuje się, że tak, jak i lemiesz, stanowiło część roboczą pługa,
narzędzia rolniczego przeznaczonego do podcinania, rozluźniania, podnoszenia i
odwracania gleby. Jak wynika z poniższej zamieszczonego rysunku, trzusło –
czyli rodzaj noża, osadzone było na drewnianym dyszlu, zwanym grządzielem (stąd
popularne niegdyś w Choczni nazwisko) przed lemieszem i miało za zadanie
przecinać ziemię, odcinając bruzdę i przygotowując ją niejako do następnych
czynności wykonywanych przez lemiesz o ostrzu ustawionym skośnie do bruzdy, który
wgłębiał się w nią klinem, rozluźniał ją, łamał i podnosił, odrywając od gleby.
Dalsze rozluźnianie, łamanie i podnoszenie skiby ziemi wykonywała odkładnica,
rozrywając ją i rozkruszając w różnych kierunkach.
 |
Źródło: Jerzy Turnau "Uprawa roli i roślin" (1921) |
Trzusło szczególnie
użyteczne było na glebach ciężkich i zwięzłych, czyli typowych dla Choczni.
Musiało być mocno utwierdzone na grządzielu, ustawione w stosunku do niego pod
kątem 50 stopni lub większym, a odległość ostrzy trzusła i lemiesza wynosiła
kilkanaście centymetrów, przy czym ostrze trzusła ustawione było 2-3 centymetry
wyżej, niż ostrze lemiesza.
Orkę pługiem wykonywano dawniej wołami,
zaprzężonymi za pomocą jarzm (na czołach lub karkach), później też końmi
wyposażonymi w chomąta – owalną ramę zakładaną na szyję zwierzęcia. Wspomniany
już Bartłomiej Kręcioch także zakupił do swojego gospodarstwa chomąto, które kosztowało
go 2 złote reńskie.
Wydajność pracy końmi była
większa, z wyjątkiem głębokiej orki w ciężkich ziemiach – w dawnych
podręcznikach rolniczych przyjmowano, że para koni była w stanie wykonać tę samą pracę, co trzy duże woły. Wolniejsze w pracy woły były za to tańsze w
utrzymaniu. Niezbędny był też oczywiście oracz, przytrzymujący pług za czepigi
i niekiedy w trudniejszych warunkach poganiacz, pilnujący koni, gdy oracz
trzymał pług i nadzorował jego ruch.

Najstarsza choczeńska Księga
Sądowa odnotowuje również takie narzędzia rolnicze, jak: brony żelazne (1649), z
zakładnikiem (1682) lub siedmiozębne (1669) i radła. Radło podobnie jak pług
służyło do spulchniania gleby, ale bez jej odwracania. Składało się z radlicy,
czyli elementu pracującego w glebie i grządziela (uchwytu/dyszla, jak w pługu).
W 1723 roku, gdy pojawia się w zapisie transakcji między Maciejem Szuflatem a
Franciszkiem Kumorkiem (Malatą), używane było do pielęgnacji gleby: niszczenia
chwastów, spulchniania i obsypywania. Używane było już w starożytności, po czym
zostało wyparte przez sochę, a później przez pług. W Choczni utrzymało się z
pewnością do I połowy XIX wieku, gdyż w 1829 roku dwa radła wymienione są w
masie spadkowej po Janie Ścigalskim (jedno było „kowane”, czyli okute, a drugie
„bose”).
Kolejne ciekawe słowo, które
pojawia się w spisie inwestycji Bartłomieja Kręciocha z początku XIX wieku, to
wasąg, do którego zakupił w Ponikwi u Wawrzyńca Ryczko drewniane drabinki za 1
złoty reński. Wasąg to po prostu wóz drabiniasty na czterech kołach,
przeznaczony przede wszystkim do przewozu płodów rolnych (zboża, siana, słomy)
oraz osób. W dawniejszych choczeńskich źródłach jest podawany jako wóz, a osobę
powożącą określano jako woźniaka lub woźnego.
Wóz mógł być bosy lub kowany. Pojęcie wóz bosy, czyli o drewnianych,
nieokutych kołach, pojawia się w choczeńskiej Księdze Sądowej po raz pierwszy w
1579 roku, przy okazji transakcji zawartej między Wojciechem Kołodziejem, a
Wojciechem Galamą (to jeden z zapisów nazwiska Halama, używanego przez przodków
współczesnych choczeńskich Woźniaków). Natomiast zapis z wozem kowanym (o
kołach z metalową obręczą) zapisano w wymienionej wyżej księdze po raz
pierwszy w 1634 roku, gdy przeprowadzano spadek po Wojciechu Kumorku na jego
syna Walentego.
Ostatnim interesującym słowem
związanym z narzędziami rolniczymi, które chciałem tu omówić, to rzezaczka,
odnotowana po raz pierwszy w 1669 roku. Była to skrzynia drewniana z ostrzem,
stanowiąca prototyp późniejszej sieczkarni i przeznaczona do cięcia słomy,
trawy lub siana (jak gilotyna). Ostrze rzezaczki nazywane było kosą rzezalną. W
odróżnieniu od kosy siecznej, przeznaczonej pierwotnie do ścinania trawy, a nie
zboża, kosa rzezalna nie była wygięta w lekki łuk, lecz miała kształt prosty. Niekiedy
nazwa kosa rzezalna rozciągnięta była na całą rzezaczkę. Gdy w 1803 roku
wzmiankowany tu wielokrotnie Bartłomiej Kręcioch sprawił do gospodarstwa kosę
rzezalną ze stalicą (drewnianym elementem stałym), to kosztowało go to 3 złote
reńskie. Rok później zakupił dwie kosy sieczne (trawne) za 2 złote reńskie.
Oprócz nich w starych dokumentach
związanych z Chocznią występują także takie narzędzia ręczne jak: sierpy, kopaczki,
motyki (np. „do wyrabiania żłobów” w 1829 r.), łopaty, siekiery i widły (w tym osobno
widły „sienne” do nawozu).