Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jan Guzdek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jan Guzdek. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Chocznianin autorem propozycji hymnu narodowego

 Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku o uznanie za oficjalny hymn narodowy konkurowały co najmniej dwie pieśni patriotyczne - Mazurek Dąbrowskiego i Boże, coś Polskę

Ostatecznie 26 lutego 1927 wybór padł na pierwszą z nich, a obowiązujący tekst został opublikowany w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Oczywiście propozycji co do nowego hymnu składano wówczas więcej, a autorem jednej z nich był chocznianin ks.  Jan Guzdek, pracujący wśród Polonii w USA. Oparł się on na słowach pieśni Boże, coś Polskę, po "zastosowaniu jej do współczesnych czasów". Hymn Guzdka opublikował Dziennik Chicagowski w wydaniu z 7 lutego 1919:

Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki

Otaczał blaskiem potęgi i chwały,

Skutkiem to Twojej ojcowskiej opieki,

Dziś jej Wolności znów dzwony zagrały.

Refren: Przed Twym ołtarzem dzięki Ci składamy,

żeś nam otworzył do wolności bramy.

Wróciłeś Polsce świetność starożytną,

Użyźniaj teraz jej zniszczone łany;

Niech szczęście, pokój na zawsze w niej kwitną,

Błogosław Polsce Boże Przejednany.

Refren

Za to żeś Boże - od którego woli

Istnienie świata całego zależy - 

Wyrwał Ojczyznę z okropnej niewoli,

Wrogaś wyrzucił z granic jej rubieży.

Refren

Twoje to Panie ramię sprawiedliwe,

Co berła możnych władców świata kruszy,

Zniszczywszy wrogów zamiary szkodliwe,

Ziszcza nadzieje naszej polskiej duszy.

Refren

Boże litościw, przez Chrystusa rany,

Świeć wiekuiście nad braćmi zmarłymi,

Wesprzyj lud polski tą wojną znękany,

Przyjmij ofiarę z synów polskiej ziemi.

Refren

Tej Zmartwychwstałej pobłogosław Panie!

Przywróć jej znowu posterunek stary,

Niech spełnia wiernie zlecone zadanie,

Obronicielki Twojej świętej wiary.

Refren

Przywróć kraj polski do dawnej świetności,

Rozszerz granice, zwiąż wszystkie zabory,

Utrwal ich losy na cnocie miłości,

Zwiąż wiejską chatę z szlacheckimi dwory.

Refren

Anioł pokoju nad tą ziemią laszą,

Niech zapanuje, w sercach bojaźń boża,

A przykazania niech regułą naszą,

Będą lud chronić od wszego bezdroża.

Refren

Oddaj ten naród w rękę sprawiedliwą, 

Rządami jego Sam pokieruj, Panie,

Królową nadal nad tą polska niwą,

Marya Panna niech nam pozostanie! 

Refren

Tę wolność drogą, którąś nas obdarzył, 

Straciwszy z naszych rąk kajdan obroże,

O której dawno cały naród marzył, 

Na resztę wieków zachowaj nam, Boże! 


Podany tekst, choć podniosły i patriotyczny, jest bardzo długi (dziewięć zwrotek plus refren) i brak mu dynamicznego rytmu, co czyni go mniej praktycznym jako hymn w porównaniu do zwięzłego Mazurka Dąbrowskiego. Trudno też sobie wyobrazić, by identyfikowali się z nim wszyscy obywatele odrodzonego państwa, a szczególnie mniejszości wyznaniowe (ateiści byli wtedy nieliczni).

ks. Jan Guzdek 
(1915)


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Chocznianin w "Zmorach" Zegadłowicza

Chocznianinem,  którego spotkał „zaszczyt” uwiecznienia w „Zmorach” Emila Zegadłowicza, był profesor wadowickiego gimnazjum Jan Guzdek, występujący w powieści co prawda pod własnym nazwiskiem, ale z imieniem Antoni.

Oto co pisał o nim Zegadłowicz:

(…) Gospodarzem klasy był na ten rok (…) pan profesor Antoni Guzdek. Niski, krępy, tłusty (nalane, zwisające policzki trzęsły się przy każdym kroku jak galareta), dość odrażający pan; wąsacz oczywiście, innych nie było; niewiele umiał (uczył łaciny), niewiele nauczał - ale uczył. Był uczycielem. Miał swój system (...) Sy­stem ten dzielił się na dwie odmiany (…). Pierwszą stosował wtedy, gdy siedział za katedrą, drugą, gdy zeszedł pomiędzy ławki. Cały system (może to raczej był sy­stem i podsystem) polegał na biciu w kark lub w twarz; w kark pięścią, w twarz książką. Gdy siedział za katedrą, jak dobry pasterz w obliczu trzody, był tylko wyrokiem, ręką karzącą była pięść uczniowska. Przykład:
- odpowiada iks-ypsylon i ryje (obowiązkowo)
- wtedy sąsiad jego lub z tyłu siedzący otrzy­muje rozkaz:
- dej mu w kark !
Zależnie od sympatii, nastroju, charakteru, siły, bił ów są­siad lżej lub mocniej; jeśli jednak wyraźnie za słabo, to musiał powtórzyć
- ja cię, szkucie, nauczę!
- fest mu dej w kark !
Wtedy już trzeba było grzmotnąć porządnie; jeśli trafiło się za wysoko, delikwent gwałtownie wstrząsał głową, jeśli za nis­ko, to aż tam coś w nim bekło.
Drugą odmianę, wersję, wariację czy też podsystem stoso­wał pan profesor wtedy, gdy z powodów jemu jedynie znanych (dużą rolę odgrywało gwałtowne podejrzenie, czy też uczeń nie pobrykował książki), schodził pomiędzy ławki i znów to czynił jak dobry pasterz ku trzodom swym zstępujący.
Profesor Antoni Guzdek zbytnio swej pamięci nie dowierzał, był z rodu filozofów-sceptyków, posługiwał się przeto zawsze książką, z niej pytał, z niej kontrolował odpowiedzi; w ten sposób starał się dotrzeć do ideału nieomylności; książkę tę (no i wszystkie, z których uczył) miał zawsze uczciwie, mocno, grubo oprawioną; wiadomo: tylko książka oprawiona jest przedmiotem skończonym i trwałym. Stawał tedy, zeszedłszy jak bóg z Olimpu, przed uczniem i rozkazywał: tłumaczyć; jeśli się to tłumaczenie nie na­krywało z przekładem, który miał (raz na zawsze) wpisany w tekst swego egzemplarza mówił: dość!  i trzask chłopca książką przez pysk:
- na drugi raz się nauczysz jołopie(…)
Zresztą był profesor Guzdek człowiekiem dobrym i pobłażli­wym; dwóje dawał nierad — zazwyczaj wszyscy przechodzili do klasy następnej. To właściwie przemawiałoby stanowczo za syste­mem profesora.
Był z natury łagodny i niepamiętliwy; szkołą się nie interesował; był alkoholikiem i w tej namiętności wypowiadał się bez reszty.
Często-gęsto można go było już o godzinie szóstej rano, bez względu na porę roku (nie była to natura drobiazgowa) zastać siedzącego samotnie na schodach przed furtą szkolną; wtulony w murek, drzemał tam sobie smacznie, cierpliwie czekał na ot­warcie wrót szkolnych.(...)
Mądry i świadom biegu ludzkich spraw tercjan Oremus  spenetrował rychło panaguzdkowe zwyczaje i zauważywszy podczas rannego sprzątania (…) skulo­ną postać, namiętności, a raczej folgowaniem jej znużonego człowieka. Otwierał bramę cicho i sprawnie i po pertraktacjach serdecznych wtaszczał biedaczynę do swej izdebki dyżurnej. Wy­kazywał tym postępowaniem dużo taktu, poszanowania władzy i cennych odruchów samarytańskich. (…) Taszczył tedy profesora Guzdka zacny tercjan do swej izdebki; (profesor nie pomagał wiele). Pieczołowicie układał go na kanapie, zdejmował mu trzewiki, odpinał kołnierzyk i zostawiał samego z życzeniem:
- śpij, wieprzku, byś otrzeźwiał  !
Szedł powoli do swych poważnych zajęć.
O wpół do ósmej budził chrapiącego nauczyciela, pomagał mu się ogarnąć, umyć, uczesać, częstował gorącą czarną ka­wą, pięć minut przed ósmą stawał u drzwi w służbowej posta­wie i raportował donośnie:
- panie profesorze za pięć minut rozpoczynamy lekcje !
Wielkim dzwonkiem klekotał początek dnia szkolnego.(…)

Józef Putek uważał Guzdka za człowieka bardzo porządnego i trzeźwego, a jego obraz przedstawiony w "Zmorach" traktował jako wytwór literackiej fantazji autora. Za wzór osoby nazwanej Guzdek miał służyć Zegadłowiczowi profesor łaciny i greki z późniejszego okresu, który rzeczywiście był alkoholikiem i jak pisze Putek "tarzał się w rynsztokach". Według Putka Zegadłowicz obiecał mu, że w jakiś sposób naprawi on krzywdę wyrządzoną temu porządnemu człowiekowi.

Jan Guzdek urodził się 25 września 1857 roku w Choczni, jako syn Ignacego i Franciszki z domu Wątroba. Uczęszczał do gimnazjów: w Wadowicach, księży Pijarów w Tarnowie i św. Anny w Krakowie, gdzie zdał maturę 19 marca 1880 roku. 
Będąc w nowicjacie zakonu pijarów (jako o. Jan od św. Stanisława) studiował teologię w seminarium duchownym w Tarnowie (1878-79), na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego (1879-1880) i w Klagenfurcie w Austrii. Później kontynuował studia na Wydziale Filozoficznym UJ (w latach 1882-1887). 
Pracę rozpoczął jako zastępca nauczyciela w gimnazjum w Brzeżanach (1887-1891) i w Stryju (1891-1894). 
W 1893 roku opublikował traktat „O znaczeniu wychowawczem piśmiennictwa greckiego”. 
W maju 1894 roku uzyskał uprawnienia do nauczania języka łacińskiego i greckiego, jako przedmiotów głównych oraz języka polskiego, jako pobocznego, w gimnazjach z polskim językiem wykładowym. 
W tym samym roku został zatrudniony jako nauczyciel rzeczywisty w gimnazjum w Wadowicach, gdzie pracował do 1906 roku. Wykładał język polski, łaciński i grecki. W październiku 1905 roku Minister Wyznań i Oświaty przyznał mu VIII klasę rangi profesorskiej.
W latach 1906-1911 był profesorem w gimnazjum w Krakowie Podgórzu. 
Jako członek Polskiego Towarzystwa Filologicznego napisał rozprawę „O użyciu wyrazu animus u T.M. Plauta”, zakwalifikowanej do druku przez Akademię Umiejętności w Krakowie w 1887 roku. 
Po śmierci 5 marca 1911 roku został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Był mężem Marii z Rozwadowskich, która jako wdowa przeniosła się z Krakowa do Kalwarii. 
Najbardziej znanym jego synem był urodzony w 1893 roku Stryju Władysław Guzdek, student prawa UJ, oficer Legionów Polskich (pseudonim „Rogala”), poległy w czasie I wojny światowej (w 1914 roku).