piątek, 29 stycznia 2021

Sprawy choczeńskiej gminy- "afera" w przedszkolu (1949)

 2 kwietnia 1949 roku Józef F. zamieszkały w Choczni pod nr 541 złożył zeznanie przed Gminną Komisją Kontroli o następującej treści:

Od około 15 sierpnia do 15 listopada 1948 roku p. Piwowar jako kierowniczka Przedszkola chowa świnię. W czasie tym widziałem, jak kierowniczka przedszkola dawała świni mleko konserwowe przeznaczone dla dzieci. Mleko podawane świni widziałem około 5 razy. Czy mleko było istotnie dzieci z przedszkola, tego sprawdzić nie mogę, ale mleko krowie ma inny wygląd od mleka sproszkowanego i rozburzonego w wodzie i takie mleko widziałem wlewane świni do koryta.

Tego samego dnia komisja w składzie: Władysław Świętek, Kacper Legut, Helena Rajdowa i Tadeusz Nowak przesłuchała Irenę Piwowar, kierowniczkę choczeńskiego przedszkola, którą zapytano o zarzuty przedstawione przez Józefa F. "jakoby wymieniona dawała swej świni mleko sproszkowane przeznaczone dla dzieci".

P. Piwowar zeznała, co następuje:

Zgadza się z tym, że świni swej podawała do koryta mleko, a pochodzenie mleka było następujące: przy gotowaniu mleka z proszku mlecznego chudego na dnie garnka, w którym się gotuje, pozostaje osad, którego żadne dziecko jako zacierki jeść nie chce, gdyż nie nadaje się to do jedzenia. Więc resztki tego, jak również resztki pozostawione w garnuszkach przez dzieci, zlewałam w jedno naczynie i zamiast na gnój wlewałam świni do koryta. Nadto świni wlewałam również moją zgorzkniałą mąkę rozburzoną w wodzie i resztkach tego mleka, gdyż mąka ta na chleb już się nie nadawała. Obecnie przedszkole prowadzi Ob. Kleszcz Irena, która tak jak ja w okresie mej kadencji obecnie resztki zbiera, zlewa do bańki i oddaje dla świni ob. Mrzygłodowej, rolniczki z Choczni.

Komisji przedstawiono także oświadczenie "Inspektorki Przedszkoli ob. Sapińskiej", w którym przeczytać można, że rozmawiała z kierowniczką przedszkola na temat resztek mleka, pozostawionych w garnuszkach przez dzieci oraz osadu, pozostałego po rozpuszczeniu sproszkowanego mleka i uważa postępowanie kierowniczki za słuszne: "Raczej należy resztki dać świni, aniżeli wylewać na gnój".

Po odczytaniu tego oświadczenia komisja postanowiła przeprowadzić eksperyment. Poleciła Irenie Piwowar "ugotować tego mleka z 1/2 kilograma proszku mlecznego", a po dokonaniu tej czynności stwierdzono, że "na dnie rzeczywiście osadza się warstwa, która nie nadaje się do podania jako mleko".

Wobec tych faktów uznano wyjaśnienia p. Piwowar za prawdziwe a "aferę" za niebyłą.



wtorek, 26 stycznia 2021

Pancerni w Choczni

 W XVI, XVII i XVIII wieku Chocznia jako wieś królewska zobowiązana była do dawania wojsku królewskiemu zakwaterowania i wyżywienia w okresie zimowym. Ten obowiązek nazywano hiberną.

Z lektury choczeńskich zapisów metrykalnych wynika, że na zimowe leże kierowano do Choczni także konne wojska pancerne i husarię.

Jazda pancerna stanowiła formację średniozbrojną, której żołnierze chronieni byli najczęściej za pomocą kolczug (zbroi wykonanych z gęstej plecionki drobnych, metalowych kółek), misiurek (metalowego hełmu z czepcem kolczym do osłony głowy, karku i górnej części ramion) oraz tarczy. Ich uzbrojenie stanowiły szable, czekany, łuki, broń palna, a od czasów Jana III Sobieskiego także włócznie.

Z kolei husaria stanowiła jazdę ciężką, wyposażoną w zbroje płytowe, szyszaki do ochrony głowy oraz tarcze i uzbrojoną w ciężkie kopie, koncerze (długą broń białą kłującą), pałasze, szable husarskie i broń palną.

Pancerni i husarze rekrutowani byli w podobny sposób. Król lub hetman wydawał tak zwany list przepowiedni, czyli dokument określający, na jaki czas powoływano ustaloną ilość wojska o odpowiednim wyposażeniu, a rotmistrz brał do służby wybranych przez siebie towarzyszy, którzy stawiali się z własnymi pocztami pomocniczymi (na ogół nieszlacheckiego pochodzenia).

Zapisy dotyczące stacjonujących w Choczni pancernych i husarzy pojawiają się na początku XVIII wieku, kiedy te formacje wojskowe okres największej chwały miały już za sobą.

Pancerni i husarze najczęściej wymieniani są jako rodzice chrzestni, ale odnaleźć można także pojedyncze metryki ich ślubów i zgonów.

Według domysłów Józefa Putka, zawartych w jego książce „Mroki średniowiecza”, ci rekrutujący się z żołnierzy chrzestni w rzeczywistości mogli być biologicznymi ojcami chrzczonych dzieci. W niektórych przypadkach istotnie mogło tak być, ale w przytoczonych przez niego przykładach doszukać się można pewnych przeinaczeń pod ten z góry założony pogląd.

Pełna chronologiczna lista tych zapisów metrykalnych wygląda następująco:

  • 1703 zgon Kazimierza Brodowskiego, towarzysza pancernego Jabłonowskiego, którego pochowano na nieistniejącym obecnie cmentarzu koło kościoła. Herbarz Bonieckiego wymienia w tym czasie tylko jednego Kazimierza Brodowskiego, syna Jana Karola i Katarzyny Frykaczówny.
  • 1705 rycerz Szymon Spytkowski poślubił w Choczni Annę (nazwisko nieczytelne).
  • 1706 Paweł Bartosowski, „wachmagister” chorągwi husarskiej (podoficer) był chrzestnym ojcem Małgorzaty, nieślubnej córki Marcina Wi…(nazwisko nieczytelne) i Reginy Pacyconki.
  • 1710 rycerz Mikołaj Michałowski był chrzestnym ojcem Łukasza, nieślubnego syna Katarzyny Wójcik.
  • 1711 husarz Józef Czaiński był chrzestnym ojcem Doroty, córki Melchiora i Anny Pindel.
  • 1711 towarzysz pancerny Wincenty Jarzyna był ojcem chrzestnym Walentego, syna Piotra i Reginy Kleśniak (czyli Turała).

Ponadto znacznie wcześniej, bo pod koniec lutego 1663 roku, pojawia się zapis o chrzcie Zofii, córki Błażeja Husarza i Ewy.

Na podstawie tych metryk i informacji z książki Putka można wywnioskować, że w Choczni stacjonowała chorągiew husarska koronna Feliksa Kazimierza Potockiego herbu Pilawa, wojewody krakowskiego oraz chorągiew pancerna koronna Stanisława Jana Jabłonowskiego herbu Prus, hetmana wielkiego koronnego, której faktycznym dowódcą był wywodzący się ze spolszczonych Ormian Roman Ipohorski-Lenkiewicz (lub Linkiewicz) herbu Pobóg.

Stanisław Jabłonowski
wikipedia


Feliks Kazimierz Potocki
wikipedia

Obie te chorągwie brały udział między innymi w słynnej bitwie pod Wiedniem w 1683 roku, tak że nie jest wykluczone, że nie tylko wojska Sobieskiego przemieszczały się przez Chocznię (Starym Gościńcem) na odsiecz Wiedniowi, ale i uczestnicy tej bitwy przebywali w Choczni przez późniejsze zimy.

W okresie, z jakiego pochodzą przytoczone wyżej zapisy metrykalne (1703-1711) zarówno hetman Jabłonowski, jak i wojewoda Potocki już nie żyli, a pułkownik Ipohorski zmarł w 1705 roku.

Osobną grupę związaną z tematem tej notatki stanowią członkowie tego samego rodzaju sił zbrojnych, których związki z Chocznią miały charakter własnościowy.

Zaliczyć można do nich:

- towarzysza pancernego Pawła Stanisława Jezierskiego (zm. w 1717 r.), którego ojciec Wojciech Jezierski herbu Prus (ok. 1640- ok.1699), zwany Gołąbek,  „trzymał” sołtystwo w Choczni od 1665 roku, mimo że jego formalnymi właścicielami byli nadal Szczurowie. Matką Pawła Stanisława była pierwsza żona Wojciecha- Anna ze Sławińskich z Kleczy Górnej, a żoną Anna z Żeleńskich, burgrabianka krakowska,  z którą miał dwie córki,

- towarzysza pancernego Józefa Jezierskiego Gołąbka, wnuka Wojciecha ze sołtystwa- syna Przecława i Anny z Grobickich, Był skarbnikiem owruckim i bracławskim, dziedzicem Lgoty- mężem Salomei z Lgockich i Joanny z Szoberów Radeckiej,

- Franciszka Ksawerego Branickiego z Barwałdu (ok. 1730-1819) w młodości pułkownika chorągwi pancernej. Był ostatnim przed rozbiorami dzierżawcą starostwa barwałdzkiego, do którego należała także Chocznia, a później prywatnym właścicielem Choczni (1776-1781).

Na następnych pancernych związanych z Chocznią (Michał Twaróg, Kazimierz Woźniak, Jan Hawryszko, czy Karol Czaicki) trzeba było czekać aż do II wojny światowej. Oczywiście byli to już pancerni, którzy z żywych koni przesiedli się na mechaniczne.



piątek, 22 stycznia 2021

Choczeński rodowód kandydatki na ołtarze

 19 lutego 2003 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny siostry zakonnej Marii Małgorzaty Banaś ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu (popularnie nazywanego nazaretankami). Od tego momentu siostra Banaś jest tytułowana w kościele katolickim Służebnicą Bożą, a po zakończeniu procesu beatyfikacji może zostać pierwszą osobą związaną z Chocznią, która zostanie wyniesiona na ołtarze.

www.nazaretanki.pl

Z życiorysem siostry Banaś można zapoznać się na przykład na oficjalnej stronie internetowej sióstr nazaretanek- link.

Jej związki z Chocznią są dwojakiego rodzaju- była córką choczeńskiego rolnika Jakuba Banasia i mimo, że nie urodziła się w Choczni, to zamieszkiwała w niej przez około 11 lat.

Siostra Banaś przyszła na świat 10 kwietnia 1896 roku w Kleczy Dolnej, jako córka Jakuba i Rozalii Banasiów, a na chrzcie otrzymała imię Ludwika.

Z kolei jej ojciec Jakub Banaś był rodowitym chocznianinem, urodzonym 12 lipca 1845 roku, jako syn Józefa Banasia (1802-1852) i Reginy Banaś z domu Guzdek (1811-1889).

9 lipca 1872 roku Jakub Banaś poślubił w Choczni osiem lat starszą od siebie Franciszkę z domu Graboń, wdowę po Franciszku Garżelu. Tym samym stał się ojczymem dla pięciorga dzieci Franciszki z pierwszego związku. Niespełna rok po ślubie Franciszka urodziła Jakubowi córkę Antoninę, która zmarła jednak przed ukończeniem drugiego roku życia.

Gdy w 1892 roku Franciszka zmarła, 47-letni wówczas Jakub Banaś znalazł sobie kolejną żonę w Kleczy Dolnej. Była nią o sześć lat od niego młodsza wdowa Rozalia Zeman z domu Wyder. W 1893 roku urodziła się im w Kleczy córka Anna, a trzy lata później druga córka Ludwika, późniejsza nazaretanka i kandydatka na ołtarze.

Miesiąc po śmierci Rozalii w styczniu 1905 roku Jakub Banaś po raz trzeci wstąpił w związki małżeńskie, poślubiając w Kleczy o 30 lat młodszą od niego pannę Anielę Pomietło. Wówczas dziewięcioletnia Ludwika przeniosła się do Choczni. Zamieszkała u swojej siostry stryjecznej Franciszki Wider  z domu Buldończyk (1876-1936). 

W 1916 roku Ludwika rozpoczęła pracę w szpitalu w Wadowicach, gdzie doszło do jej pierwszych kontaktów z siostrami nazaretankami. Pod ich wpływem rok później wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Wracając do choczeńskiej genealogii siostry Banaś należy dodać, że po babce Reginie jej przodkami byli nie tylko Guzdkowie, ale także Styłowie i Ramendowie.

Natomiast jej dziadek Józef Banaś przybył do Choczni z Jaroszowic, po ślubie z Katarzyną Pindel (w 1822 roku)- Regina z domu Guzdek, babka s. Banaś, była jego drugą żoną. Co ciekawe Józef Banaś był spokrewniony ze wszystkimi żyjącymi wtedy w Choczni Widrami, którzy tak jak i on byli potomkami Kazimierza Banasia, zwanego też Juza, a urodzonego w 1740 roku w Jaroszowicach. To pokrewieństwo brało się z faktu, że Anna, najstarsza córka owego Kazimierza Banasia Juzy, wyszła za mąż za chocznianina Kazimierza Widra, przodka wszystkich kolejnych choczeńskich Widrów. Ponieważ Józef Banaś był synem Andrzeja, młodszego brata Anny Wider, to przeprowadzając się do Choczni zastał tam troje swoich kuzynów- córkę i synów Kazimierza Widra i Anny Wider z domu Banaś. Byli to: Regina Drapa, Jakub Wider oraz Kazimierz Wider (młodszy).

Przed II wojną światową zamieszkała w Choczni Franciszka Szot z domu Banaś (1912-1994), przyrodnia siostra Służebnicy Bożej Marii Małgorzaty (córka Jakuba Banasia i Anieli z domu Pomietło). 21 maja 1937 roku urodził się w Choczni jej syn Stanisław Marcin Szot, który także założył rodzinę w Choczni, kontynuując obecność w tej miejscowości potomków Banasiów- krewnych kandydatki na ołtarze. Dzieci w Choczni miał także jego starszy brat Jan Szot.

Artykuł na temat s. Banaś i jej rodziny
z dolnośląskiej gazetki parafialnej
który nadesłał Jacek Krzanak,
potomek Marianny, przyrodniej siostry kandydatki na ołtarze