piątek, 31 lipca 2015

Chrzty innowierców w dawnej Choczni

25 stycznia 1756

został ochrzczony w Choczni Żyd z Wysokiej lat około 17, który otrzymał imiona trzy imiona: Jan Józef i Paweł. 

Chrzest miał uroczystą oprawę, a rodzicami chrzestnymi neofity były trzy pary okolicznych ziemian:
  •  podczaszy zatorsko-oświęcimski Józef Sariusz Jakliński herbu Jelita z Rokowa + Justyna Sławińska ze Świnnej Poręby, 
  • Marcin Silnicki herbu Doliwa z Tomic + Barbara Jaklińska z Otfinowskich herbu Gryf,
  • Tomasz Sariusz Jakliński (syn Józefa i Barbary, późniejszy burgrabia krakowski) + Zofia Silnicka z Russockich herbu Zadora (żona Marcina z Tomic). 
Według Józefa Putka tenże Jan Józef Paweł z nazwiskiem Porębski został nobilitowany i przyjęty do herbu Kornicz w 1765 roku, za co miał zapłacić królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu 500 dukatów.

4 września 1806

ksiądz proboszcz z Olszówki koło Tymbarku ochrzcił w Choczni dwoje konwertytów z judaizmu: Michała Poznianskiego i Rozalię Śliwińską. Rodzicami chrzestnymi Rozalii byli proboszcz choczeński Jacek Majeranowski i Justyna Dunin. Rozalia wyszła później za mąż za chocznianina Józefa Twaroga.

24 czerwca 1819

ksiądz Józef Gluziński, proboszcz z Inwałdu ochrzcił w Choczni Józefę Joannę Mariannę, noszącą żydowskie imię Lia, córkę mieszkańców Bulowic: Enocha Sylbigiera i Sary (chrześcijańskie imię Anna) z domu Węgrzyn, połączonych w małżeństwo w obrządku judaistycznym. Również i w tym przypadku chrzest miał uroczystą oprawę, a rodzicami chrzestnymi Józefy byli:
  • właściciel Choczni Wincenty Seweryn Ferrariusz Bobrowski herbu Jastrzębiec + Krystyna Zielińska z dóbr Tomice,
  • proboszcz z Kleczy ks. Andrzej Duszyński + Justyna Dunin z majątku sołtysiego w Choczni,
  • proboszcz choczeński ks. Jan Znamirowski  + Józefa Bielińska,
  • szlachetnie urodzona Zielińska córka Jakuba + Karolina Dunin z majątku sołtysiego w Choczni.
 4 stycznia 1824

ksiądz Józef Gluziński, proboszcz z Inwałdu ochrzcił w Choczni Karolinę Mariannę Przybylską, urodzoną w 1800 roku w Wielkich Drogach jako Estera, córka Jakuba i Róży Brenner.
Chrzestnymi rodzicami neofitki byli:
  • neofita Michał Rybarski nauczyciel z Wadowic i Agnieszka Laryś,
  • Tomasz Ramza i Marianna Wróblowska,
  • ks. proboszcz Jan Znamirowski i Barbara Woźniak.
12 kwietnia 1840

na podstawie wcześniejszej licencji "C.R. Officii Circularis Wadowicensis" ochrzczony został w Choczni w asyście trzech par rodziców chrzestnych 29-cio letni Szymon Piotr Feuerstein, zamieszkały pod numerem 22, syn sklepikarza Dawida i jego żony Salomei.


29 maja 1871

została ochrzczona w Choczni Aniela- osiemnastoletnia Żydówka, wcześniej Salomea, córka Salamona Rosenberg i Anny Starcówny, zamieszkałej w Choczni pod numerem 243. Pod tym chrztem jest podpisanych (głównie krzyżykami, ale nie tylko) prawie 30 osób jako "assistentes".


8 kwietnia 1881

choczeński proboszcz ks. Józef Komorek ochrzcił urodzonego 30 marca w Kaczynie Gustava Edvina Alexandra, syna Gustawa Henryka Abrachama, mechanika z zawodu, wyznania ewangelickiego, pochodzącego z "circulo Meseritz Poznania in Borusia" oraz Agnes z domu Hallon z "Altstadt in Silesia Borus." Rodzicami chrzestnymi byli organista Józef Czapik oraz Franciszka, żona Edvarta Megelin (również mechanika).

15 stycznia 1922

ochrzczony został w Choczni konwertyta z islamu, niespełna dwudziestojednoletni Tapaj Japajew, który urodził się w Arlan, w rosyjskiej prowincji Ufa. Na chrzcie otrzymał imię Stanisław.

25 października 1934

za zgodą biskupa krakowskiego ochrzczono w Choczni ewangelika Kurta Alfreda Floriana Geyera, syna Alfreda i Flory z domu Voss, który zamieszkiwał w Choczni pod numerem 1. Tenże Kurt A.F. Geyer poślubił 23 dni później w Wadowicach Apolonię Gzela.

O cudzoziemcach w dawnej Choczni można przeczytać tu- LINK

poniedziałek, 27 lipca 2015

Księża z Choczni- ksiądz Franciszek Woźniak

Franciszek Woźniak urodził się w Choczni 1 października 1912 roku.
Był synem rolnika i poety ludowego Jana Woźniaka oraz Elżbiety z domu Pietruszka.

Po ukończeniu czterech klas wadowickiego gimnazjum w 1927 roku wstąpił do zakonu apostolskiego Towarzystwa Jezusowego (jezuitów) w Starej Wsi koło Nowego Sącza. Maturę zdał w kolegium jezuickim w Pińsku. W latach 1933-36 studiował filozofię w Krakowie, a w latach 1939-43 teologię w Nowym Sączu. Ukończył też filologię klasyczną na Uniwersytecie Jagiellońskim – studia w latach 1936-39 i 1945-47. 

W 1941 roku został wyświęcony na księdza w Nowym Sączu. 

Był profesorem łaciny i greki kleryków jezuickich w Starej Wsi w latach 1950-60 oraz w Krakowie w latach 1960-64. W prowincji zakonu jezuitów pełnił obowiązki socjusza prowincjała (1964-67), operariusza w Krakowie (1967-83) i w Starej Wsi od 1983 roku. 

Zamiłowany latynista. Opublikował kilka książek religijnych, między innymi:
  • „Ze źródeł Zbawicielowych” (1980),
  • „Opiekuńcze serce” (1981), 
  • „Nasz Uzdrowiciel” (1983), 
  • „Chrystus dla nas” (1986). 
Zmarł 25 września 1998 roku w Starej Wsi.


Lista księży z Choczni - LINK


piątek, 24 lipca 2015

Zmiany w Choczni w XIX wieku według wójta Józefa Czapika

Refleksja o zmianach w Choczni w XIX wieku, spisana przez wójta i organistę Józefa Czapika na marginesie jego "Uwag o sprawie organistowskiej", opublikowanych przez "Przewodnik Cecyliański" 15 marca 1902 roku. Józef Czapik w chwili pisania tych refleksji miał 74 lata, w ciągu których z racji pełnienia licznych obowiązków publicznych był nie tylko biernym świadkiem historii Choczni, ale i czynnym uczestnikiem najważniejszych wydarzeń we wsi i w okolicy, w drugiej połowie XIX wieku.

(...) Zbiegiem okoliczności na świecie wszystko się zmienia, jak było przed 50-ciu laty, a jak teraz jest, temu młodzi i niedoświadczeni ludzie nie uwierzą, lecz kto żył wtedy i patrzał na wszystko, a jeszcze dziś żyje, ten wie dobrze wszystko. Nie było braku ludzi, ani sług, ani wyrobników, ale częstokroć dawał się uczuć brak żywności, a szczególnie chleba, mniej roli uprawiano i obsiewano zbożem, a więcej sadzono ziemniaków, bo te obfitszy plon wydawały. 
Ale i to zmieniło się, bo w roku 1844 zaczęły ziemniaki ulegać zarazie i zgniliźnie i to przez kilkanaście lat tak, iż nastąpił zupełny brak żywności. Dziś niktby temu nie uwierzył, jak i czem żywili się ludzie, bo zaspakajali głód czem kto mógł, a nawet strawą gorszą od bydlęcej, a po nieszczęsnej rewolucyi w r. 1846 i rzezi, w niektórych powiatach w r. 47 nastąpił głodowy tyfusowy pomór i ludzie padali z głodu jak muchy, a w samej Choczni około 600 osób umarło. Nie inaczej działo się i w innych gminach.
 Choć tyle ludzi wymarło to jeszcze nie dawał się we znaki brak ludzi, lecz ani do roboty, ani do służby nikt ich przyjąć nie chciał, dlatego wałęsał się ten motłoch bez celu i zajęcia, a ztąd narobiło się wielu żebraków i złodziei i to z konieczności, bo nie zarobił i służby nie miał. 
Urzędy gminne rozprowadzały takich do służby po domostwach, ale ci chcieli ich przyjąć, bo sami niedostatek cierpieli. Cóż się stało po upływie około 50 lat ? 
Przedtem. choć nie było tyle ludności, to jednak do pracy było rąk, aż nadto, a teraz ludność powiększyła się liczebnie daleko w górę, to pomimo to nie ma sług i robotników, a jeżeli kto ma sługi i robotników, to musi płacić im dziesięć razy więcej niż przed 40 laty. (...)