Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1935. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1935. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 lutego 2024

Choczeńska kronika policyjna - część XI

"Goniec Śląski" z 10 kwietnia 1924 podawał, że:

W Katowicach niejakiemu Ignacemu Felmanowi z ulicy Kościuszki skradziono różne rzeczy o wartości 5 miliardów marek, policja aresztowała 11 osób za włóczęgostwo, a niejakiego W.W. z Choczni powiat Wadowice za kradzież z włamaniem, K. H. za kradzież złotego zegarka i B. J. za podejrzenie uprawiania nierządu zarobkowego.

Francuski dziennik "L'Echo du Nord" w numerze z 17 kwietnia 1935 roku odnotował, że:

Maria Wilkosz (z domu Widlarz), pochodząca z Choczni, powiat Wadowice w Polsce, lat 32, właścicielka tawerny w Roubaix, zamieszkała przy rue Darbo 34, wniosła skargę o pobicie ze strony swojej lokatorki Marianny Bartczak, lat 26. Ta ostatnia, która przyznała się do winy, stanie przed sądem.

Katowicki dziennik "Polonia" z 5 listopada 1935 roku informował o bójce na weselu z udziałem mieszkańców Choczni:

Na Groblach pod Wadowicami, w jednej z podrzędnych karczm odbywało się wesele niejakiego Wągrzyka z Frydrychowic. Wśród gości weselnych znajdował się brat pana młodego, Wągrzyk Franciszek, Kobielas Czesław, Banaś Franciszek, oba z Gorzenia Dolnego, Ramza Jan, Ogiegło Józef z Choczni, Rzepka z Wadowic i inni. Wszyscy, mocno popijając, gwarzyli. W pewnej chwili Banaś Franciszek zwrócił się do Ramzy, aby postawił mu litr wódki, na co ten się zgodził, mówiąc, ze za chwilę mu ją postawi. Nie dotrzymał jednak słowa, a zawiedziony Ramza upomniał się natrętnie o obiecaną wódkę. Wyprowadzony tem z równowagi, Ramza uderzył dwa razy Banasia w twarz. To stało się powodem bójki. Na placu bójki, którą zlikwidowała policja z Wadowic i milicja miejska, został ciężko ranny Wągrzyk Franciszek, przebity dwa razy nożem w pierś i pobity tępem narzędziem po głowie. Wągrzyka odwieziono do szpitala powszechnego w Wadowicach. Innych, lżej rannych, po opatrzeniu doprowadzono na posterunek policji państwowej, gdzie po spisaniu protokulów i wylegitymowaniu, wypuszczono ich na wolność.

"Kronika Beskidzka" w numerze nr 35 z przełomu sierpnia i września 1985 roku zamieściła krótką notatkę o kradzieźy biżuterii należącej do mieszkanki Choczni:

Barbara B. z Choczni powiadomiła MO o kradzieży biżuterii wartości 100 tysięcy złotych. Na pytanie kiedy to miało miejsce, odpowiedziała, że „gdzieś między 14 a 15... maja bieżącego roku." Maluczko i milicja zacznie się dowiadywać o wyczynach legendarnego Szpicbródki...




czwartek, 14 grudnia 2023

Choczeńska kronika wypadków - część XXI

"Katholische Volkszeitung" - pismo wychodzące w Rybniku w języku niemieckim - w numerze z 24 lipca 1935 roku przynosi informację o wypadku, który miał miejsce w Kaczynie, ale z udziałem jednego z mieszkańców Choczni:

Do zdarzenia doszło w Kaczynie koło Wadowic Kilka dni temu w kuźni doszło do poważnej eksplozji spowodowanej nieostrożną zabawą z detonatorem granatów. 17-letni syn mistrza kowalskiego Stanisław Bryndza znalazł detonator granatów na polu będącym niegdyś częścią poligonu wojskowego, zabrał go do domu i w obecności rolnika Józefa Gurdka rozbił go na pół młotkiem na kowadle. Detonator eksplodował. Chłopakowi oderwało rękę, a materiał wybuchowy rozciął mu brzuch. Zaś rolnika Gurdka odłamek żelaza trafił między oczy tak pechowo, że oślepł na miejscu. Obydwóch ciężko rannych przewieziono do szpitala w Wadowicach.

----

Katowicki dziennik "Polonia" w wydaniu z 5 września 1934 roku informował w krótkiej notatce pod tytułem "Wpadł do studni":

Niejaki Antoni Żurek z Choczni koło Wadowic, przechylił się tak nieszczęśliwie przez ocembrowanie studni, iż wpadł w gląb, doznając złamania nogi. Przy pomocy domowników został wydobyty.
----

Ten sam dziennik, ale 14 lipca 1934 roku donosił:

Skutki braku opieki nad dziećmi - śmierć dziecka pod kołami auta w Choczni

We wsi Chocznia (w powiecie Wadowickim) wydarzył się onegdaj nieszczęśliwy wypadek, który pociągnął za sobą śmierć 5-cio letniego chłopczyka. Mianowicie przez wieś przejeżdżał samochód, będący własnością browaru żywieckiego. W pewnym momencie przez drogę usiłował przebiec 5-letni syn tamtejszego mieszkańca Tadeusza Bałysa, lecz spostrzegłszy nadjeżdżający samochód, w ostatniej chwili zawahał się i chciał zawrócić. Z tego też powodu przytomny szofer, chcąc uniknąć wypadku, skręcił nagle w bok tak gwałtownie, że auto, zarzuciwszy się, uderzyło tylnym wachlarzem chłopczyka w głowę. Dziecko przewieziono natychmiast do szpitala, gdzie wskutek zdruzgotania czaszki w pół godziny później zmarło, nie odzyskawszy przytomności.

Autor tej notatki błędnie podał personalia ofiary. W rzeczywistości w tym wypadku zginął właśnie Tadeusz Bałys. pięcioletni syn Jana i Marii Anieli z domu Bąk.
----

Lwowski tygodnik "Niedziela" z 25 września 1887 roku zamieścił "Wykaz pogorzeli włościańskich, wydarzonych w sierpniu", gdzie pod datą 10 sierpnia znalazła się informacja, że "Drapie Szymonowi w Choczni, powiatu wadowickiego, zgorzał dom".
----
W numerze 30. tygodnika "Kronika" z 1979 roku zawiadamiano z kolei o prawie 100 lat późniejszym pożarze w Choczni:

22 lipca w Choczni pod Wadowicami spaliła się stodoła i szopa w gospodarstwie J.W. Straty — około 100 tysięcy złotych. Przyczyna — podpalenie przez dzieci.



poniedziałek, 23 stycznia 2023

Choczeńska kronika wypadków - część XVIII


Dziennik "Iskra" z 1 lipca 1926 roku informował:

Straszna katastrofa samochodowa.

W niedzielę rano wyjechało z Krakowa samochodem większe towarzystwo w stronę Białej. Koło godz. 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek na drodze między Chocznią a Wadowicami samochód wracając do Krakowa, uległ katastrofie. Mianowicie kierowca wozu Mieczysław Mikucki, syn aptekarza i radcy miejskiego z Krakowa, uderzył samochodem w rampę kolejową, zamkniętą z powodu mającego nadjechać pociągu, wskutek czego samochód odrzucony o kilka metrów, wywrócił się, nakrywając sobą wszystkich pasażerów. Skutki katastrofy okazały się straszne. Student UJ Kazimierz Umlauf, poniósł śmierć na miejscu; porucznik 73 p.p. z Katowic, Stanisław Kwieciński i p. Bohdan Warchałowski z Krakowa zostali ciężko ranni, zaś doktor Felicjan Pinkowski, sekretarz krakowskiego YMCA doznał lekkich obrażeń. Prowadzący samochód p. Mikucki oraz p. Elżbieta Umlauf wyszli bez szwanku.

"Nowy Dziennik" z 30 kwietnia 1935 roku zamieścił krótki artykuł pt. "Tajemniczy dramat miłosny w Krakowie. Samobójstwo 19-letniej dziewczyny.", w którym czytamy:

Wczoraj nad ranem rozegrał się tajemniczy dramat miłosny w jednym z domów przy ul. Syrokomli w Krakowie. Było to około godz. 2-giej nad ranem, kiedy mieszkańcy domu przy ul. Syrokomli L. 16 zaalarmowani zostali przeraźliwym krzykiem, któremu wtórował głuchy łoskot, dochodzący od strony podwórza. Oczom zbudzonych ze snu lokatorów straszny przedstawił się widok. Na bruku podwórza leżała młoda dziewczyna, brocząc obficie krwią z ran powstałych naskutek upadku. Wezwany lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził liczne obrażenia i przewiózł denatkę w stanie beznadziejnym do Szpitala Ubezpieczalni Społecznej.Jak się okazało, denatką jest 19-letnia Marja Baster, rodem z Choczni w powiecie krakowskim. Była ona na posadzie służącej u jednego z lokatorów tego domu. Wczoraj nad ranem chlebodawcy Basterówny zostali zbudzeni krzykiem i bieganiną w domu i  wówczas dowiedzieli się o strasznym wypadku. I gdy wbiegli do pokoju denatki, zastali tam nieznanego mężczyznę. Obok na stole znajdował się list, pozostawiony prawdopodobnie przez Basterównę, wyjaśniający przyczynę rozpaczliwego kroku. Towarzyszem denatki oraz pozostawionym przez nią listem zajęły się władze śledcze.

"Echo Krakowa" z 1 lipca 1974 roku donosiło:

W Choczni (pow. Wadowice) zderzyły się czołowo 2 samochody osobowe- śmierć poniosła żona kierowcy "syreny" Zofia Białkowska, natomiast obaj kierowcy- "syreny" 49-letni Stefan Białkowski z Nowej Huty oraz "fiata" - 45-letni Stanisław Wykręt z Andrychowa zostali przewiezieni do szpitala.


piątek, 22 maja 2015

Budżet gromady Chocznia w 1935 roku

Budżet gromady Chocznia, po likwidacji samodzielnej gminy wchodzącej w skład gminy Wadowice, uchwalony na posiedzeniu rady gromadzkiej w 1935 roku:

Dochody 8607 złotych 9 groszy:
  • 4674 zł - zyski z kamieniołomu ze sprzedaży kamienia na potrzeby drogownictwa
  • 1400 zł - pozostałości z tytułu zaległości podatkowych i wynagrodzeń za pobór podatków i opłat w gminie Chocznia do marca 1935 roku
  • 681 zł 27 gr - zwroty od gminy
  • 500 zł - egzekucja nieprawnie pobranego zysku z rozdziału słomy powodziowej przez byłego wicekomisarza Janoszka
  • 480 zł - subwencja gminy Wadowice na koszty wynagrodzenia sołtysa
  • 421 zł 82 gr - pozostałość kasowa w kasie kamieniołomu
  • 170 zł - odsetki obligacji
  • 135 zł - podatek od prawa polowania
  • 60 zł - opłaty za czynności sołtysa
  • 60 zł - opłaty za komisje polubowne i pomiarowe
  • 15 zł - taksy za place pod pomniki na gromadzkim cmentarzu
  • 10 zł - równoważnik za nieodbywanie warty nocnej
Wydatki 10955 zł 25 gr:

  • 5878 zł 55 gr - długi gromadzkie z tytułu: współodpowiedzialności za sprzeniewierzoną pieniężną przesyłkę pocztową 3000 zł, kółku rolniczemu 1000 zł, PZU 1678 zł 55 gr koszta procesowe 200 zł 
  • 3395 zł 43 gr - koszty eksploatacji kamieniołomu
  • 720 zł - wydatki administracyjne osobowe
  • 681 zł 27 gr należności zwrotne do zarządu gminy
  • 120 zł - lokal
  • 100 zł - wydatki administracyjne rzeczowe
  • 60 zł - światło