Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marian Giełdoń. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marian Giełdoń. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 lutego 2021

O sytuacji w Choczni w listach do Anglii z 1946 roku

Od czerwca ubiegłego roku przeczytać można na "Chocznia kiedyś" notatkę na temat Mariana Giełdonia, żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (link).

Po zakończeniu wojny Marian Giełdoń stacjonował ze swoim oddziałem we Włoszech, a następnie w sierpniu 1946 roku trafił do Anglii. Tymczasem w Choczni oczekiwała na jego powrót żona Leokadia, którą poślubił tuż przed wybuchem wojny (5 sierpnia 1939 roku). Jedynym sposobem podtrzymania ich wzajemnych kontaktów były listy, które małżonkowie wysyłali do siebie. W zachowanej przez ich wnuka korespondencji oprócz spraw ściśle prywatnych, poruszane były także tematy związane z życiem w powojennej Choczni, które zapewne mogą zainteresować także osoby spoza tej rodziny.

W liście z 2 sierpnia 1946 roku Leokadia Giełdoń (z domu Fujawa) wraca jeszcze do okresu wojny, tak opisując mężowi ich ówczesne losy:

"10 grudnia 1940 roku zostaliśmy wysiedleni z domu i dopiero 28 marca 1945 wróciliśmy. Na naszym miejscu był niemiec (pisownia oryginalna), poniszczył wszystko. (...) Zaraz po wysiedleniu mieszkaliśmy u ciotki Kotowej (chodzi o Annę Kot z domu Kręcioch) 4 miesiące ale i ją wysiedlili, więc później u p. Guzdka Henia, a ostatnio w Kaczynie. To było borykanie się z losem...(...) To jest wioska górzysta obok Choczni, przez którą pamiętasz szedłeś z Wandą i ze mną do Rzyk. Tam mieszkałam z rodzicami i z Mieciem (chodzi o Mieczysława Fujawę, brata Leokadii) 3 lata. Mamusia (Maria Fujawa z domu Kręcioch) pracowała 2 lata i 6 miesięcy w Fabryce w Białej, robiąc codziennie 18 kilometrów tam i z powrotem do pociągu. Biedaczka wymęczyła się dosyć, a ja handlowałam po kryjomu, aby zarobić na utrzymanie. (...) Wróciliśmy do pustych ścian, ale z wielką radością, że pod własny dach. Na nowo zaczęliśmy pracować wspólnie. Mamuśka stale tylko marzyła o powrocie Twoim, układając sobie różne plany na przyszłość. "


Fujawowie na wysiedleniu w Kaczynie
Od lewej: Leokadia Giełdoń, Maria Fujawa, Mieczysław Fujawa, Jan Fujawa
Zdjęcie z archiwum Sławomira Szatkowskiego

Dom w Kaczynie,  w którym Fujawowie przebywali na wysiedleniu
Zdjęcie z archiwum Sławomira Szatkowskiego

Niestety pani Fujawa nie doczekała powrotu zięcia, o czym jej córka Leokadia pisze w tym samym liście:

"29 listopada 1945 roku  był dla nas dniem tragicznym na całe życie- bo straciliśmy nasz skarb, najukochańszą mamuśkę ! O godzinie 23.45 w kuchni na tem kuferku, gdzie nieraz wspólnie siedzieliście, została zastrzelona przez dwóch "oprychów". Świadkiem tego tragizmu był biedny Ojciec (Jan Fujawa), Mieciu, służąca i jej siostra, ja natomiast przyszłam już za późno, prawie skończyła biedaczka. Dostała w główną tętnicę- wybuch krwi i żyła tylko 10 minut."

Przeciwko sprawcom napadu na Marię Fujawa wszczęto sprawę karną. O jej zabójstwo został oskarżony Otton Jaroszkiewicz, kapral 6 Dywizji Piechoty Ludowego Wojska Polskiego, lat 22. Natomiast szeregowego Józefa Pasiecznika, lat 27, oskarżono o zabór mienia rodziny Fujawa.

Odtąd szczęście opuściło Leokadię i jej rodzinę:

"Początkowo dosyć Pan Bóg nam błogosławił. Od śmierci mamusi jak odwinęła się karta, to już trzykrotnie nas okradziono, zabrali nie tylko towar ze sklepu, ale i ubrania, no doszczętnie. Kochany ciężko mi jest gospodarzyć samej po takich przeżyciach, ze starem 69-letnim przygnębionym Ojcem, a Miecio jeszcze za młody."

Do tej ciężkiej sytuacji nawiązuje także w drugim liście z 28 września 1946 roku:

"Marianku, cieszę się, że masz zamiar wrócić, ale bądź przygotowany, że czeka Cię niejedno rozczarowanie, bo obecna wegetacja... Będziesz musiał pogodzić się z losem, no ale może jakoś to będzie...(...) Zorganizuj dla siebie, co tylko możesz i wszystko zabierz, bo u nas każda rzecz ma wielką wartość. Marianku piszesz, że masz radio śliczne- ale czy na prąd? Bo tak kulturalna wieś, jak Chocznia, będzie mieć wkrótce elektrykę, przeprowadzają komasację gruntów, meliorację, itd. Najlepiej jednak komasują złodzieje- powiadam Ci co noc rabunki, dobierają się już do obór, biorą konie, krowy, itd. Ja sama się nocami nie wysypiam, stale pod wrażeniem, że już idą, pod wpływem tych wszystkich przeżyć jestem strasznie przeczulona i nerwowa. (...) Chowam krowę, ciele, konia, świnke, barana, parę kur, kaczki- jestem sama z tem starem ojcem, który już od śmierci mamuśki ma słuch przytępiony od strzałów. Mietek szczeniak, służąca śpi, jak suseł. zatem spokojnie mogą wszystko zabrać. Nie daj Boże już tyle krzywdy mi wyrządzili niemcy i złodzieje, bo jak wspominałam, już trzykrotnie nas obrabowali. Oszaleć można, takie braki. Teraz musiałam się zainteresować naprawą okien, drzwi, przecież zbliża się zima, a przy ostatnim napadzie wybili mi 11 szyb i okno z ramami. Wszystko na mojej głowie, często wyjeżdżam, aby coś wykombinować, to znowuż nie mam kogo zostawić w sklepie, ojciec ma dosyć pracy w gospodarstwie i z koniem, a Mieciu chodzi do szkoły."

Tak więc wszyscy oczekiwali na powrót Mariana Giełdonia, licząc że los się odwróci. 

Doszło do tego jeszcze w tym samym 1946 roku, niecałe dwa tygodnie przed Świętami Bożego Narodzenia. Rodzina znów była razem i mogła się cieszyć swoją obecnością. A Jan Fujawa miał pewnie niejedną okazję, by zrealizować swoje opisane w listach Leokadii pragnienie, by usiąść spokojnie z zięciem i napić się z nim kieliszek wódki.

 




poniedziałek, 8 czerwca 2020

Marian Giełdoń - żołnierz spod Tobruku i Monte Cassino

Marian Andrzej Giełdoń nie był rodowitym chocznianinem. 
Urodził się 1 października 1910 roku w Krakowie Grzegórzkach, jako syn Jana i Marii z domu Moskała i tam przy ulicy Benedyktyńskiej 120 spędził dzieciństwo. Po ukończeniu 7 klas szkoły powszechnej uczęszczał do Szkoły Kupiecko-Handlowej im. Kopernika w Krakowie. Na świadectwie końcowym, wystawionym w 1927 roku, jego postęp ogólny oceniono jako dobry, przy bardzo dobrym zachowaniu i frekwencji. Marian Giełdoń nie podjął jednak pracy zgodnej z wykształceniem, czyli w charakterze praktykanta handlowego, lecz zatrudnił się w warsztacie mechaniczno- samochodowym Rippera. Już jako szofer od 1929 roku pracował w krakowskiej fabryce obuwia „Marko”. W 1930 roku zgłosił się na ochotnika do wojska  i otrzymał przydział do 5 Dywizjonu Żandarmerii w Krakowie. W 1931 roku ukończył Szkołę Podoficerską Żandarmerii w Grudziądzu, a rok później kurs majstrów wojskowych w 5 Baonie Pancernym w Krakowie. W 1934 roku otrzymał uprawnienia do prowadzenia wojskowych samochodów osobowych, ciężarowych i motocykli oraz Odznakę Strzelecką, a rok później prawo do noszenia Państwowej Odznaki Sportowej klasy III.
Marian Giełdoń 1934
W 1935 roku, po odbyciu zasadniczej i nadterminowej służby wojskowej, kapral Giełdoń pozostał w wojsku jako żołnierz zawodowy. Służył w żandarmerii nie tylko w Krakowie, ale także w Katowicach i w Oświęcimiu. W marcu 1939 roku został awansowany na stopień plutonowego.
W tym samym 1939 roku, a konkretnie 5 sierpnia, Marian Giełdoń poślubił w choczeńskim kościele parafialnym o cztery lata młodszą od siebie Leokadię Fujawa, córkę Jana i Marii z domu Kręcioch (link). Wybuch wojny 1 września sprawił, że jego małżeństwo z Leokadią przez kolejne 7 lat było tylko związkiem na odległość. Leokadia pozostała w Choczni, pomagając rodzicom w prowadzeniu znanego w Choczni sklepu z wyszynkiem, a Marian wyruszył na front. Cofając się przed nacierającymi oddziałami niemieckimi, 18 września 1939 roku przekroczył granicę polsko-rumuńską i został osadzony w obozie dla internowanych w Caracal w południowej Rumunii. Po nieudanej próbie przedarcia się do Francji od 4 listopada 1939 roku był więziony w górskiej twierdzy Fogaras. We wrześniu 1940 roku udało mu się wydostać z Rumunii. Dotarł do Hajfy w Palestynie, gdzie 15 września 1940 roku wstąpił do tworzonego tam 2 Pułku Strzelców Podhalańskich. Przeszedł szkolenie w obozie treningowym w Latrun i już w styczniu 1941 roku został przeniesiony na pozycje frontowe do Aleksandrii w Egipcie, a 5 miesięcy później trafił do służby transportowej Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich pod dowództwem gen. Kopańskiego. 
Latrun (Palestyna) 1940
Kupowanie pomarańczy od miejscowych Arabów
Latrun 1940
Palestyna 1940
Fryzjer oddziałowy
Latrun 1940
Zbiórka kompanii do modlitwy wieczornej
Szpital polowy Sarafant (Palestyna) 1940
Marian Giełdoń (w środku) z kolegami
Egipt Kanał Sueski 1940

Kolejny etap jego służby wojskowej stanowił udział w obronie twierdzy Tobruk w Libii (od 7 września 1941 do 3 stycznia 1942). Tam w listopadzie 1941 roku otrzymał awans stopień sierżanta.
Al Ghazala (Libia) 1942
30 marca 1942 roku, po zakończeniu kampanii libijskiej, skierowano go na urlop wypoczynkowo-zdrowotny do Palestyny. Oprócz pobytu u zaprzyjaźnionej rodziny Kaplan i zwiedzania Palestyny, Marian Giełdoń uczestniczył tam jako instruktor w kursie doskonalącym dla kierowców w obozie wojskowym w Castinie.

Na rzece Jordan  (1942)
Castina (Palestyna) 1942
Jazda szkolna
W maju 1942 roku na bazie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich i dwóch dywizji piechoty, przybyłych z ZSRR, utworzono 3 Dywizję Strzelców Karpackich,  w której naturalną koleją rzeczy znalazł się również sierżant Giełdoń. W 1943 roku prowadził kolejny kurs dla kierowców, tym razem na pustyni w Iraku  w okolicach miasta Kirkuk.
Kirkuk (Irak) 1943
Na przełomie 1943 i 1944 roku został przeniesiony z całą 3 DSK do Włoch, gdzie brał udział w walkach z Niemcami, między innymi pod Monte Cassino, jako kierowca w 18 Kompanii Zaopatrzeniowej. We Włoszech doczekał końca wojny, a w sierpniu 1946 roku został przeniesiony do Anglii i 19 listopada zdemobilizowany.
Rzym 1946
Monte Cassino 1946
W oczekiwaniu na powrót do Polski przebywał w obozie w Halstead w hrabstwie Essex.
4 grudnia 1946 roku dotarł statkiem do Gdańska, a stamtąd koleją do Choczni. Na miejscu pomagał żonie i teściowi w prowadzeniu sklepu oraz w uprawie roli.
5 maja 1950 roku przyszła na świat jego jedyna córka Grażyna, później po mężu Szatkowska. W 1951 roku ukończył kurs dla organizatorów punktów skupu mleka i taki właśnie punkt prowadził przy rodzinnym domu. Zmarł 2 stycznia 1952 roku i spoczął na choczeńskim cmentarzu parafialnym.
Za swoje zasługi wojenne był odznaczony:
- Odznaką Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich (1943),
- Gwiazdą za Wojnę 1939-1945 (1945),
- Gwiazdą Italii (1945),
- Gwiazdą Afryki (1945),
- Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino (1945),
- Pamiątkową Odznaką 3 Dywizji Strzelców Karpackich (1945),
- Medalem Wojska (1946),
- Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami (1946),
- Odznaką Grunwaldzką (1947).



Opracowanie szczegółowego życiorysu Mariana Giełdonia było możliwe dzięki dokumentom i zdjęciom, udostępnionym przez jego wnuka Sławomira Szatkowskiego.