Pierwszy znany dokument, w którym wymieniana jest Chocznia, pochodzi z 1355 roku i dotyczy świętopietrza, czyli daniny na rzecz papiestwa. Istniejąca już wówczas parafia choczeńska odprowadzała go w wysokości 3 groszy. Świętopietrze miało charakter pogłówny, czyli było płacone od każdego członka rodziny oddzielnie, z wyjątkiem dzieci do trzynastego roku życia i niewiernych. Biorąc pod uwagę fakt, że płacono 1 denara (1/8 grosza) od osoby, to liczbę dorosłej ludności ówczesnej Choczni oszacować można na 24 osoby. Doliczając zaś dzieci do 13 lat (około 30 % dorosłej populacji) zaludnienie Choczni w 1355 roku ocenić można na 36 osób.
Natomiast kolejny wiekiem dokument dotyczący historii Choczni, młodszy o niespełna 20 lat od wymienionego wyżej, nie był dotąd powszechnie znany.
Nie jest wymieniany w "Słowniku Historyczno-Geograficznym Ziem Polskich w Średniowieczu" ani w publicystyce historycznej Józefa Putka.
Dokument ów zachował się w "Zbiorze formuł zakonu dominikańskiego prowincji polskiej z lat 1338-1411".
W 1938 roku archiwa dominikańskie opracowane przez o. Jacka Woronieckiego i poprzedzone wstępem ks. dr Jana Fijałka wydrukowano XII tomie "Archiwum Komisji Historycznej" Polskiej Akademii Umiejętności.
Wzmianka dotycząca Choczni znajdowała się na 7 stronie napisanego po łacinie manuskryptu, a dokument, który ją zawierał nosił datę 8 grudnia 1374 roku i numer 120 (na 348 ogółem).
Chocznia- a w zasadzie jej ówczesny właściciel- pojawia się tam w związku z pożyczką, jaką otrzymał Mikołaj Ruthenus, dziedzic Dambowycz (Dankowic?), od księżnej oświęcimskiej Salomei.
Kwota pożyczki w wysokości 40 grzywien srebra (1920 groszy praskich) miała być spłacana w wysokości 4 grzywien kwartalnie, ale nie księżnej Salomei, lecz klasztorowi dominikanów w Oświęcimiu, któremu księżna te pieniądze zapisała.
Pożyczkobiorca Mikołaj Ruthenus z Dambowycz (Dankowic?) jest być może tożsamy z Niczkiem Rusinem (Ruthenusem), właścicielem Frydrychowic w 1364 roku.
Jednym z dwóch gwarantów tej pożyczki był natomiast nobiles (szlachetnie urodzony) Mikołaj Vlodzylay (Włodzisław?), haeres de Chozna (czyli dziedzic Choczni).
Drugi z gwarantów pożyczki - Peszko Żegota- był prawdopodobnie synem Żegoty z Bieńkowic, dziś części Zebrzydowic. Ów Peszko pojawia się również jako świadek na dokumencie księcia Jana Oświęcimskiego z 1355 roku.
40 grzywien srebra, stanowiących przedmiot pożyczki, miało wtedy wartość sześciu koni lub 64 wołów lub około 10 łanów ziemi. Jako ciekawostkę można podać również, że za tę kwotę można było kupić tylko jedną ręcznie przepisaną Biblię.
Skrócona treść omówionego dokumentu w tłumaczeniu o. prof. Dominika Widra wygląda następująco:
"Zaświadczam wobec wszystkich obecnych i przyszłych pokoleń, że ja, Mikołaj Ruthenus (czyli Rusin - uwaga moja), dziedzic Dambowycz, dobrowolnie i publicznie uznaję w tym piśmie, że otrzymałem 40 grzywien groszy praskich od sławnej i wspaniałej pani Salomei, z Bożej łaski księżnej oświęcimskiej.
Szczęśliwa ta Pani dobrowolnie i świadomie zapisała te pieniądze braciom Dominikanom, mieszkającym w klasztorze w tym samym mieście, w intencji duszy błogosławionej pamięci panny kanoniczki Katarzyny, ochmistrzyni dworu oświęcimskiego.
Wobec obecnych tutaj zobowiązuje się do uiszczenia wspomnianym braciom co kwartał roku 4 grzywien, bez uszczerbku, oszustwa i zwłoki. (...) Jeśli przydarzy mi się jedno z jakiś ludzkich nieszczęść, to odtąd posiadłość moją z dziećmi i prawowitymi dziedzicami wsi mojej Dambowycze, stawem i innymi podległymi domostwami obliguję do uiszczania wspomnianej sumy 4 grzywien w stosownym czasie i określonym sposobie.Wszystkie straty, opóźnienia, czy oszustwa zostaną wspomnianym braciom uregulowane.
(...) Aby dopilnować regularnego, wiernego i uczciwego uiszczania kwoty zobowiązuje się szlachetnych panów Mikołaja Włodzilaja (Włodzisława?), dziedzica Choczni i Peszka, syna Żegoty.
Na znak wieczystego zapisu i zobowiązań dokument ten przypieczętowany został przez pana Mikołaja Ruthenusa."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz