środa, 31 lipca 2019

Choczeńscy oficerowie- Władysław Ryłko

1937
Władysław Ryłko urodził się 23 lutego 1895 roku w Podolszu koło Zatora. Był synem nauczyciela Adama Ryłki i jego żony Marii z domu Kąkol. 
Już w 1896 roku Władysław zamieszkał z rodzicami w Choczni, gdzie jego ojciec objął kierownictwo miejscowej szkoły. Do niej właśnie uczęszczał młody Władek.
Maturę- tak zwaną wojenną- zdawał w seminarium nauczycielskim w Kętach. 
Był już wówczas żołnierzem 1 dywizjonu artylerii Legionów Polskich, które właśnie stacjonowały w Kętach w celu wypoczynku, podleczenia ran i regeneracji sił.
W październiku tego samego roku Ryłko trafił ranny do szpitala w Krakowie. Po wyjściu służył w jednostkach artyleryjskich armii austriackiej. 
W 1918 roku wstąpił w Ołomuńcu do polskich sił zbrojnych na Morawach i ewakuował się z nimi do Warszawy. Formalnie został przyjęty do Wojska Polskiego w styczniu 1919 roku w stopniu podporucznika. Był uczestnikiem wojny polsko-sowieckiej 1919-1920 w składzie 4-tej baterii 7 Pułku Artylerii Polowej. Brał udział w walkach na Białorusi i Polesiu, między innymi w zdobyciu Pińska, Słucka i ofensywie na Łuniniec, jako dowódca II plutonu. 
Pińsk 1919
Archiwum Barbary Rylko
W 1921 roku, po zatwierdzeniu  na stopień porucznika artylerii w 7 Pułku Artylerii Polowej, poślubił w warszawskim kościele św. Aleksandra Władysławę Skorupską, pochodzącą z Gostkowa koło Ciechanowa, którą poznał cztery lata wcześniej. Dwa lata później przyszedł na świat w Częstochowie ich syn Zygmunt. 
Władysław Ryłko z synem Zygmuntem.
Fotografia z archiwum Marii Klingbajl, córki Władysława.
W lipcu 1923 roku Ryłko został awansowany na stopień kapitana, a w 1925 roku jego rodzina powiększyła się o córkę Marię. 
Maria, córka Władysława z kuzynem Kazimierzem
Kraków 1946
Zdjęcie z archiwum Marii Klingbajl
W tym samym 1925 roku kapitan Ryłko ukończył półroczny kurs dla dowódców baterii w Szkole Strzeleckiej Artylerii w Toruniu.
Od 1928 roku Władysław Ryłko był także prezesem Spółdzielni Spożywczej „Zacisze” przy jednostce wojskowej w Częstochowie. W tym samym roku został przeniesiony do Szkoły Podchorążych Artylerii w Toruniu, gdzie pełnił obowiązki wychowawcy, wykładowcy i wiceprzewodniczącego kółka historycznego. W 1931 roku został odznaczony Krzyżem Niepodległości. W 1933 roku awansowano go na stopień majora, a rok później roku przesunięto go z Centrum Wyszkolenia Artylerii w Toruniu na dowódcę dyonu w 14 Pułku Artylerii Lekkiej. 
Dedykacja dla Władysława Ryłki na zegarze skrzynkowym-
prezencie od podchorążych z Torunia.
Zegar znajduje się do dziś
w posiadaniu Marii Klingbajl, córki Władysława,
a zdjęcie nadesłała jego wnuczka
W kampanii wrześniowej Władysław Ryłko był dowódcą (w stopniu podpułkownika) 23 Pułku Artylerii Lekkiej. 
1 września 1939 roku walczył w obronie Żor. Dostał się do niewoli niemieckiej podczas walk na Lubelszczyźnie 20 września i jako ranny trafił początkowo do szpitala w Krakowie, a po kilku miesiącach został wysłany do obozu w Kreuzburgu, jako więzień numer 421.
14 czerwca 1940 roku przeniesiono go do oflagu w Murnau, gdzie więziono go aż do wyzwolenia 29 kwietnia 1945 roku. 
Więźniowie oflagu Murnau
Władysław Ryłko siedzi czwarty z lewej strony
Archiwum Barbary Rylko
Ponieważ w oflagu opanował język angielski, to po uwolnieniu rozpoczął służbę jako oficer łącznikowy między Polskimi Oddziałami Wartowniczymi przy EUCOM (Europejskim Dowództwie Armii Stanów Zjednoczonych) a oficerami armii amerykańskiej.
Legitymacja z POW (1946)
Archiwum Barbary Rylko
W styczniu 1946 roku rząd londyński potwierdził jego promocję na stopień pułkownika, a czerwcu tego samego roku został przeniesiony do centrum treningowego gwardii cywilnej w Käfertal i mianowany majorem gwardii,  a później zastępcą dyrektora łącznikowego. 
Władysław Ryłko jako oficer łącznikowy (1949)
Stacjonował formalnie w różnych zachodnioniemieckich miastach, ale praktycznie większość czasu spędzał wizytując obozy POW na terenie Niemiec. Wykonywał również zadania we Francji.
W Käfertal Ryłko poznał swoją drugą żonę- lekarkę Jadwigę Lenartowicz (1910-2010) z Łodzi, uwolnioną z obozu koncentracyjnego. Poślubił ją 28 czerwca 1947 roku w Bad Soden, a owocem ich związku była córka Barbara, urodzona w Niemczech w 1950 roku, gdy Władysław miał już 55 lat.
Przyjęcie weselne 1947
Archiwum Barbary Rylko
Władysław  i Jadwiga 1947
Archiwum Barbary Rylko
W czasie służby u boku Amerykanów Ryłko był współzałożycielem Funduszu Społecznego Oddziałów Wartowniczych (1949), którego celem była opieka kulturalno-oświatowa, sportowa, pomoc społeczna wartownikom i ich rodzinom w razie ich śmierci, choroby czy też wypadku, opieka nad inwalidami, pomoc dla uczącej się młodzieży oraz utrzymanie własnego organu prasowego „Ostatnie Wiadomości”. 
4 listopada 1950 roku rodzina Ryłków wypłynęła statkiem USS "General W. C. Langfitt" z Bremy, by po dziesięciu dniach dotrzeć do portu w Nowym Jorku. Celem ich wyjazdu było osiedlenie się na stałe w Detroit, gdzie zamieszkali obok Władysława Stefanika, przyjaciela Ryłki z oflagu w Murnau. 
19 grudnia 1951 roku Władysław Ryłko otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Początkowo pracował fizycznie u stolarza, rozładowywał samochody, a nawet czyścił toalety. W czerwcu 1952 roku ukończył kurs zawodowy i znalazł zatrudnienie jako projektant w firmie Alpha Engineering. Później często zmieniał pracę, a zdarzały mu się również okresy bezrobocia. Obok pracy zawodowej znajdował jeszcze czas na działalność na rzecz organizacji polonijnych.
W 1957 roku kupił swój pierwszy samochód- biało- srebrnego Chevroleta, a w 1964 roku Ryłkowie stali się właścicielami nowego domu.
Władysław Ryłko i jego Chevrolet (1957)
Archiwum Barbary Rylko
W 1967 roku odwiedził z rodziną Polskę i spędził 6 tygodni na spotkaniach rodzinnych oraz zwiedzaniu atrakcji turystycznych.
Z rodziną w Ojcowie
Archiwum Barbary Rylko
Zmarł nagle 6 maja 1969 roku po silnym wylewie w miejscu pracy. Trzy dni później spoczął na cmentarzu Mount Olivet w Detroit, trzy mile od swojego domu.
Był autorem książki „Zarys historii wojennej 7-go Pułku Artylerii Polowej (1929). 

Ze wspomnień jego córki Marii wynika, że był muzykalny i obdarzony talentem plastycznym- ładnie rysował oraz rzeźbił. 
Oprócz Krzyża Niepodległości Ryłko odznaczony został także Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi. 
Jego syn Zygmunt zginął w lutym 1943 roku w KL Auschwitz, córka Maria Klingbajl jest absolwentką Szkoły Główej Handlowej w Warszawie, a młodsza córka Barbara Rylko-Bauer uzyskała stopień doktora antropologii i pracuje jako adiunkt na Uniwersytecie Stanowym Michigan.
Barbara Rylko-Bauer jest autorką książki o swojej matce zatytułowanej „A Polish Doctor in the Nazi Camps”, w której oczywiście sporo miejsca poświęca również ojcu. Z tej publikacji pochodzi część prezentowanych tu faktów z życiorysu Władysława Ryłki, szczególnie dotyczących okresu powojennego.

Młodszym bratem Władysława był inny choczeński oficer Kazimierz Ryłko, którego dotyczy wcześniejsza notatka (link).

poniedziałek, 29 lipca 2019

Święto Ludowe w Choczni w 1936 roku

Relacja "Zielonego Sztandaru" (numer z 28 czerwca 1936 roku) dotycząca obchodów Święta Ludowego w Choczni:

Obchód na powiat wadowicki odbył się w Choczni. Wypadł imponująco. 
Ze wszystkich stron powiatu przybyły pochody z orkiestrami: od Andrychowa ( z okolic Inwałdu, Głębowic, Roczyn, Wieprza i okolicy), od Kalwarji (z obywatelem Oleksym na czele), z Zebrzydowic, Berwałdu, Wysokiej, Stanisławia Dolnego i Górnego, Kleczy, Rokowa, Babicy i Jaroszowic; od Mucharza, Tarnawy, Jaszczurowej, Poręby Świnnej, Ponikwi, Kozińca, Gorzenia (z ławnikiem gminy wadowickiej Szczepanem Smazą na czele); wreszcie pochód od Brzeźnicy i Zatora (z okolic nadwiślańskich z ob. Jurkiem, Bolkiem i Świadkiem).
Czoło tego pochodu stanowiły "zniczanki" (członkimie Związku Młodzieży Wiejskiej "Znicz" - uwaga moja), dorodne dziewczęta w ślicznych krakowskich strojach. Pochody te szły przez Wadowice przeszło godzinę, bez przerwy śpiewając "Gdy Naród do boju...".
Wszystko karne i zgrane, jak na organizację przystało.
Po przybyciu na miejsce wybrano prezydjum zgromadzenia, orkiestra odegrała "Gdy Naród do boju", zagajenie i powitanie gości wygłosił ob. Jan Oleksy; potem deklamowali przeważnie własne utwory- Fr. Nikorówna i Fr. Goczoł z Jacha, Józef Rzycki i Fran. Medoń, chór koła "Wici" z Zygodowic odśpiewał kilka piosenek okolicznościowych; djalog satyryczny własnego utworu p.t. "Święto Ludowe" Apolonja Świadkówna i Apolonja Bizoniówna.
Z ramienia związków zawodowych przemawiał ob. Pękala z Andrychowa, a od Zarządu powiatowego Stronnictwa Ludowego ob. Fr. Świadek. Referat ogólny wygłosił dr Józef Putek.
Tak licznego zgromadzenia w naszym powiecie nikt nie pamięta. Sam pan wicestarosta uznawał, że 10 tysięcy ludzi było napewno. Znawcy twierdzą, że liczba wyniosła około 12 tysięcy.
Niesiono szereg transparentów, a kilkanaście zielonych sztandarów powiewało dumnie świadcząc o rosnącej potędze Stronnictwa Ludowego. 
Kolos ludowy pręży się i żąda: ziemi bez odszkodowania, nowych, uczciwych wyborów do Sejmu i samorządu.

Fotografia z archiwum Heleny Faber
Wiec odbył się koło Domu Ludowego w Choczni, na niezabudowanym wówczas placu między gościńcem a torem kolejowym. Prezydium zgromadzenia stoi na dalszym planie, zwrócone twarzami do obiektywu aparatu.
Na pierwszym planie "las kapeluszy".
Widać również kilka sztandarów i samotny dom za śtreką (za torami).

piątek, 26 lipca 2019

Śpiewane wspomnienia Józefa Widlarza

"Choczeńskie wspomnienia" to piosenka, której autorem jest urodzony w 1920 roku w Choczni Józef Widlarz- obecnie mieszkaniec Cicero pod Chicago:

środa, 24 lipca 2019

Chocznianie wśród członków Towarzystwa Bursy "Stefana Batorego" w Wadowicach w 1893 roku

Wraz z otwarciem w 1866 roku wadowickiego niższego gimnazjum humanistycznego i przekształceniem go w 1870 roku  w ośmioklasowe gimnazjum realne pojawiła się potrzeba zapewnienia zakwaterowania dla tych uczniów zamiejscowych, którzy nie byli w stanie wynająć sobie prywatnych stancji. Uczniowie zamiejscowi stanowili wtedy nawet 70 % wszystkich uczniów. Tak duża ich liczba nie powinna dziwić, ponieważ gimnazjum w Wadowicach obejmowało swoim zasięgiem obszar od Podhala do Wisły, okolice Bielska, Żywca, Kęt, Oświęcimia, Skawiny i Myślenic, a najbliższe placówki tego typu znajdowały się dopiero w Bochni i Krakowie.
Towarzystwo Bursy imienia Stefana Batorego powstało w 1880 roku, ale sama bursa, czyli internat dla uczniów, rozpoczęła działalność dopiero w 1891 roku, w zakupionym 5 lat wcześniej piętrowym budynku z ogrodem. Bursa mieściła się przy ówczesnej ulicy Wiedeńskiej (dziś Mickiewicza) - tam, gdzie po II wojnie światowej funkcjonował wadowicki oddział Instytutu Odlewnictwa z Krakowa, później znany jako WADAP.
Zakup budynku pod bursę sfinansowany został przez dobrowolne składki i darowizny członków Towarzystwa Bursy, z zysków z organizowanych przez nich odczytów, loterii fantowych i przedstawień oraz z dotacji okolicznych rad gminnych i powiatowych.
Wśród członków Towarzystwa Bursy nie mogło zabraknąć również chocznian. Według sprawozdania z 1893 roku:
  • choczeński wójt Józef Czapik wpłacał rocznie na cele bursy 1 złoty reński oraz podarował jej 16 okłotków (okocków) słomy do sienników,
  • ksiądz prałat Józef Komorek, proboszcz choczeński, wpłacał rocznie na cele bursy 2 złote reńskie oraz podarował obraz Ojca św. Leona XIII z ramami,
  • choczeńska gmina wpłacała na cele bursy 2 złote reńskie rocznie,
  • Stanisław Dunin, posiadacz prawa patronatu nad choczeńską parafią i 82 hektarów lasów w Choczni, ofiarował rocznie 25 złotych reńskich,
  • choczeński propinator (karczmarz) Maurycy Münz wpłacał rocznie na rzecz bursy 1 złoty reński,
  • Józef Bandoła, pochodzący z Choczni nauczyciel w Ryczowie wpłacał rocznie 1 złoty reński,
  • Franciszek Wiśniowski, kierownik szkoły w Choczni również wpłacał rocznie 1 złoty reński.

W zestawieniu członków Towarzystwa Bursy figuruje również Adam Ryłko, wówczas nauczyciel w Podolszu koło Zatora, który 3 lata później objął kierownictwo szkoły w Choczni.

poniedziałek, 22 lipca 2019

Świętokradca Jan Ruła

W notatce z 9 maja 2018 roku (link) przedstawiona została historia udziału chocznianina Jana Ruły w Powstaniu Styczniowym. Po złapaniu, osądzeniu i odsiedzeniu kary w więzieniu w Wiśniczu Ruła wyszedł na wolność, by niedługo później pojawić się w relacji krakowskiego "Czasu" z Zatora:

20 maja b. r. (1867) zakradł się wysłużony żołnierz Jan Ruła z Choczni do kościoła Zatorskiego, gdzie otworzywszy zamknięte Ciborium, zabrał z sobą mosiężna złoconą puszkę, wysypawszy z tejże komunikanty. Sprawca kradzieży tegoż samego dnia schwytany i zamknięty tymczasowo w więzieniu Zatorskiem. Zapytany, gdzie schował puszkę, z początku mocno się wycierał, utrzymując, iż nawet nie wie, gdzie kościół zatorski; przy odbytej atoli około niego rewizyi, gdy środkową część puszki w kieszeni u niego znaleziono, przyznał się do świętokradztwa, wskazał miejsce w stodole za miastem, gdzie resztę tej puszki znaleziono ; na koniec powiedział, w którem miejscu kościoła przenajświętsze hostye wysypał. Przyznając się do winy, podał zarazem przyczynę, dlaczego się tej zbrodni dopuścił, mówiąc, że nie mając środka utrzymania się dostatecznego, spełniwszy świętokradztwo, zabezpieczy sobie w więzieniu kilkoletnie wyżywienie i pomieszkanie. Nazajutrz odprawiono uroczyste nabożeństwo na przebłaganie Boga: przed nabożeństwem ozbierane najświętsze hostye i złożone w nowej puszce uroczyście zaniesiono do Ciborium , a miejscowy ks. proboszcz krótką, a treściwą mową nietylko licznie zgromadzonych parafian, ale oraz i wspomnianego winowajcę, przyprowadzonego umyślnie na to nabożeństwo, do łez pobudził. Kończąc nadmienić wypada, że od niejakiego czasu w Zatorze i całej okolicy tutejszej pojawiła się wielka liczba włóczęgów. Władze rządowe powinnyby wpłynąć na nowo uorganizowane władze gminne, aby takowe policyę miejscową ściślej wypełniały, i nie pozwalały tylu próżnującym najgorszej konduity włóczęgom bezkarnie wałęsać się po kraju. I ta okoliczność zasługuje na uwagę, że jak to już niejednokrotnie z różnych stron donoszono, zbrodniarze nie tylko nie lękają się kary więziennej, ale często dla tego dopuszczają się zbrodni, aby w więzieniu, jak sami mówią, przyzwoitsze niż na wolności, znaleźć utrzymanie, z czego wnioskować się zdawało, że obecne urządzenia więzienne wcale nie odstraszają zbrodniarzy.

środa, 17 lipca 2019

Choczeńskie rody- Gzelowie

Gzelowie należą do grona tych choczeńskich rodów, które zamieszkują Chocznię nieprzerwanie od XVII wieku.
Co ciekawe, pierwsze zapisy historyczne na ich temat zawdzięczamy …kilkuletniemu brakowi obsady choczeńskiego probostwa, Z tego powodu mieszkańcy Choczni byli zmuszeni chrzcić swoje dzieci i zawierać małżeństwa w sąsiednich parafiach. Najczęściej po te sakramenty udawali się do Wadowic, a tamtejszy pleban ks. Mikołaj Wrzaskowicz w latach 1602-1606 był nawet równolegle administratorem choczeńskim. Ponieważ w Wadowicach w przeciwieństwie do Choczni księgi metrykalne prowadzono już od 1580 roku, to zapisy z tego okresu dotyczące również mieszkańców Choczni zachowały się do dziś.
Przeczytać w nich można, że 13 lutego 1602 roku, czyli 417 lat temu, swoje dziecko ochrzcili chocznianie Stanisław Gzelowic i jego żona Zofia, w obecności rodziców chrzestnych: Macieja Lemisza i Małgorzaty Brandiski. Dwa lata później ta sama para ochrzciła w Wadowicach syna Wojciecha, natomiast w kolejnym roku matkami chrzestnymi były Agnieszka i Katarzyna Gzeliny.
Kolejna zachowana metryka chrztu dziecka z rodziny Gzelów ma datę 28 kwietnia 1680 roku i znajduje się ona w pierwszej choczeńskiej księdze metrykalnej. Szczęśliwymi rodzicami ochrzczonego wówczas Wojciecha byli Błażej Gzela i jego żona Ewa ze Szczurów. Ta para zawarła związek małżeński 15 listopada 1676 roku.
Do końca XVII wieku odnotowano w Choczni także małżeństwa: Stanisława Gzeli i Reginy Twaróg i Wincentego Ramendy i Reginy Gzela, chrzty dzieci: Stanisława i Reginy Gzelów, Stanisława i Katarzyny Gzelów, Mikołaja i Katarzyny Gzelów oraz Michała i Agnieszki Gzelów.
Z punktu widzenia genealogii współczesnych Gzelów najważniejsza jest ta ostatnia para, jako że właśnie Michał i Agnieszka Gzelowie są ich bezpośrednimi przodkami, a w pozostałych liniach tego rodu nazwisko Gzela zanikło. Od 1692 roku, w którym urodził się Andrzej Gzela, syn Michała Gzeli zwanego także Kalika, datuje się nieprzerwana obecność Gzelów w Choczni, potwierdzona kolejnymi zapisami metrykalnymi.
Siedemnastowieczni Gzelowie byli zarębnikami w górnej części wsi. Drzewa w  zarąbku okorowywano u podstawy, powodując ich schnięcie (tak zwane cyrhlowanie lub cyrhlenie). Uschnięte drzewa po ścięciu wypalano, a pozostałe pnie wykopywano lub wyrywano z użyciem wołów. W ten sposób pozyskiwano polany do wypasu i  pola uprawne, użyźnione popiołem spalonych drzew. Zarębnicy zwolnieni byli na dłuższy czas od obciążeń podatkowych, którym podlegali zwykli kmiecie. Wspólnota choczeńskich zarębników: Gzelowie, Gazdowie, Garżelowie, Burzejowie, Grządzielowie, Piątkowie, Siupowie/Bacowie i Bukowscy/Kłakowie zobowiązana była tylko do oddawania na rzecz starostwa kilku sztuk owiec rocznie od każdej wypasanej setki i sera. Jeżeli zarębnicy na wykarczowanych polanach nie wypasali owiec, płacili podatek w gotówce, po groszu od każdej sztuki wołu lub dostarczali drewnianych gontów do krycia dachów (tak zwanych szyndziołów).
Wspomniany wyżej Andrzej Gzela, syn Michała, miał z żoną Elżbietą ośmioro dzieci, w tym trzech synów: Macieja (ur. w 1720 roku), Pawła (urodzonego w 1723 roku) i Wincentego zwanego tez czasem Witem (urodzonego w 1734 roku), dzięki którym dochował się wnuków płci męskiej i nazwisko Gzela przetrwało w Choczni przez wiek osiemnasty.
W pokoleniu dzieci Wincentego i jego żony Zuzanny z Garżelów nastąpił podział rodu Gzelów na dwie linie, które jako jedyne przetrwały do czasów współczesnych. Starsza wywodzi się od Wawrzyńca Gzeli, urodzonego w 1761 roku zaś młodsza od Antoniego Gzeli, urodzonego 19 lat później.
W Metryce Józefińskiej, pierwszym galicyjskim spisie własności do celów podatkowych z lat 1785-1789, widnieje jedynie Wojciech Gzela, zapisany zresztą w formie Grzala. Nie wiadomo, o jakiego Wojciecha mogło tu chodzić, ponieważ żaden z choczeńskich Gzelów nie nosił wtedy tego imienia- być może jest to pomyłka mierniczego dokonującego tego zapisu. Ów Wojciech był mieszkańcem domu pod numerem 120 i  gospodarował na części Roli Szymanowskiej w Niwie „Od Lasu Gorniey”, czyli na dzisiejszych Zarąbkach.
Natomiast na początku XIX wieku wśród płatników messaliów (podatku kościelnego) znajdowali się: wymienieni wyżej bracia Antoni Gzela spod numeru 120 (mąż Agnieszki z domu Gazda, a po jej śmierci Rozalii z domu Sikora) i Wawrzyniec Gzela spod numeru 105 (dzisiejsze Osiedle Pod Bliźniakami), mąż Anny z Rzyckich.
Z kolei austriacki „Grundparzellen Protocoll” z lat 1844-1852 podaje własność w Choczni aż 6 Gzelów:
  • Tomasza Gzeli spod numeru 121, właściciela ponad 4 morgów na Zarąbkach,
  • Stanisława Gzeli spod numeru 120, właściciela także ponad 4 morgów na Zarąbkach,
  • Wojciecha Gzeli spod numeru 105, właściciela ponad 9 morgów pod Bliźniakami,
  • Tomasza Gzeli spod numeru 329, właściciela niespełna 8 morgów pod Bliźniakami,
  • Jana Gzeli spod numeru 65, właściciela prawie 15 morgów, w górnej części obecnej Białej Drogi,
  • Józefa Gzeli spod numeru 340, właściciela ponad 9 morgów w górnej części obecnej Białej Drogi.
Siedmioro dorosłych Gzelów zapisało się wówczas także do utworzonych przez proboszcza Komorka Towarzystw Wstrzemięźliwości i Trzeźwości.
W 1875 roku w spisie darczyńców na zakup i przeróbkę dzwonów kościelnych figurują:
  • Józef Gzela i jego syn Szymon spod numeru 102 (po renumeracji),
  • Jan Gzela spod numeru 108,
  • Wojciech Gzela spod numeru 158,
  • Wojciech Gzela spod numeru 185.
Kolejne dokumenty historyczne, w których wymieniono Gzelów z Choczni, zachowały się w archiwum Fundacji Ellis Island i dotyczą emigracji do USA.
Jeszcze przed I wojną światową wyjechali tam z Choczni:
  • Franciszek Gzela, urodzony w 1887 roku jako syn Antoniego i Wiktorii z domu Romańczyk, który wyemigrował w 1913 roku. Wcześniej przez trzy lata służył jako artylerzysta w armii austriackiej.  W Stanach Zjednoczonych zamieszkiwał w Chicago z żoną Bronisławą z Rułów, z którą doczekał się z trzech córek. W 1927 roku otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Był stolarzem, aktywnym członkiem  Grona Wzajemnej Pomocy „Chocznia” w Chicago i pracownikiem Polish Roman Catholic Union. Zmarł w wieku 91 lat i spoczął na cmentarzu w Justice
  • Honorata Gzela, urodzona w 1885 roku, starsza siostra Franciszka, która wyemigrowała tak jak i on w 1913 roku
  • Jan Gzela, syn Wojciecha, urodzony w 1870 roku, który przebywał krótko w USA w 1903 roku
  • Janina Gzela, urodzona około 1885 roku, emigrantka z 1907 roku.
W czasie I wojny światowej zaginął żołnierz armii c.k. Józef Gzela, syn Antoniego i Wiktorii, urodzony w 1897 roku. W 1925 roku wszczęto sądowe postępowanie o uznanie go za zmarłego.
W okresie międzywojennym działaczką prężnie rozwijającego się Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej była Maria Gzela urodzona w 1914 roku (córka Jana i Anny z Cholewów), która 1935 roku poślubiła Franciszka Wójcika i miała z nim siedmioro dzieci. Rok wcześniej chocznianin Władysław Gzela został zatrzymany i odstawiony do sądu grodzkiego w Bielsku pod zarzutem kradzieży odzieży z domu Piotra Dziadka, powodując szkodę w wysokości 700 zł.
W tym czasie zamieszkiwali i chrzcili dzieci w Choczni wyłącznie potomkowie wspomnianych wcześniej braci Wawrzyńca i Antoniego Gzelów, urodzonych jeszcze w XVIII wieku.
Byli to z linii Wawrzyńca (starszej):
  • Michał Gzela (ur. 1899) i jego żona Aleksandra z domu Ramenda- Michał to syn Antoniegownuk Tomaszaprawnuk Wojciechapraprawnuk Wawrzyńca,
  • Jan Gzela i jego żona Maria z Lipowskich- Jan to syn Wojciechawnuk Wojciechaprawnuk Wojciecha (!)praprawnuk Wawrzyńca,
Oraz z linii Antoniego (młodszej):
  • Stefan Gzela (ur. 1911) i jego żona Genowefa z Byrskich- Stefan to syn Janawnuk Wojciechaprawnuk Wacławapraprawnuk Antoniego i Agnieszki z linii Gazda,
  • Józef Gzela (ur.1901), kuzyn Stefana i jego żona Salomea z Widrów- Józef to syn Michaławnuk Wojciechaprawnuk Wacławapraprawnuk Antoniego i Agnieszki z linii Gazda,
  • Franciszek Gzela (ur. 1894) i jego żona Waleria ze Ścigalskich. Franciszek był synem Katarzyny Gzelównywnukiem Józefa i prawnukiem Antoniego oraz jego żony Rozalii z Sikorów. Jego syn Tadeusz Gzela żył po wojnie na Dolnym Śląsku.
W czasie II wojny światowej Stefan Gzela z linii młodszej został uwięziony przez Niemców w Auschwitz, gdzie zmarł w 1944 roku.
Z kolei Michał Gzela, syn Antoniego i Wiktorii z Romańczyków (z linii starszej), jako żandarm wojskowy był uczestnikiem walk we wrześniu 1939 roku, po czym na krótko znalazł się w niemieckiej niewoli. Po powrocie do Choczni został wysiedlony do Drzewiec na Lubelszczyźnie, gdzie pracował przy obsłudze kolejki wąskotorowej.
Robotnikiem przymusowym w IG Farben w Oświęcimiu był Józef Gzela, syn Michała i Ludwiki z domu Chruszcz (z linii młodszej).
Wymienieni wyżej Michał i Józef Gzelowie znajdują się na choczeńskiej liście poszkodowanych w wyniku II wojny światowej. Szkody Michała, właściciela 2,5 hektarowego gospodarstwa, wyliczono na 14.170 przedwojennych złotych polskich + rentę w wysokości 60 złotych z tytułu utraty sil fizycznych.
Szkody Józefa Gzeli oszacowano na 12.087 złotych.
W zestawieniu ujęto również Stanisława Gzelę spod numeru 314 (syna Jana z linii starszej), którego szkody obliczono na 19.470 złotych. Ten sam Stanisław jest na liście posiadaczy lasów w Choczni (0,42 ha), którą sporządzono w 1948 roku.
Na sporządzonej w 1946 roku liście do głosowania w referendum ludowym wyszczególniono pięcioro Gzelów:
  • Genowefę Gzela z Byrskich spod numeru 182, żonę Stefana- ofiary Auschwitz,
  • Józefa Gzelę i jego żonę Salomeę z Widrów,
  • Michała Gzelę i jego żonę Aleksandrę z Ramendów (1908-1990), która była znaną artystką ludową, wytwórczynią kwiatów z bibuły, nagradzanych na konkursach sztuki ludowej. Wykonywała także dekoracje do sztandarów kościelnych w Choczni, okolicznościowe koszyki z kwiatami, dekoracje weselne, pierwszokomunijne i woskowane kwiaty nagrobne. Haftowała także obrusy i serwety, udzielała się w Kole Gospodyń Wiejskich.
Natomiast Tadeusz Gzela, urodzony w 1920 roku syn Franciszka (z linii młodszej) po wojnie zamieszkiwał na Dolnym Śląsku, gdzie z żoną Janiną z domu Poradzisz doczekał się dwóch córek i syna.

W rozprawie doktorskiej Teresy Kolber pochodzenie nazwiska Gzela wywodzone jest od słów: giez (owad gryzący), gzić, gzik (bodziec, podnieta, swawola). Z kolei Ewa Widlarz w pracy „Pochodzenie imion i nazwisk mieszkańców parafii Chocznia” nie wyklucza, że nazwisko Gzela może pochodzić od niemieckich słów gsell lub gesell oznaczających towarzysza, przyjaciela, ale też wyzwolonego czeladnika.
Pozostaje pytanie, jak te proponowane źródła pochodzenia nazwiska Gzela pogodzić z użytkowaniem przez nich zarąbków, gdzie osadzano na ogół przybyszów na prawie wołoskim i najczęściej o takich właśnie korzeniach.

Na koniec 2017 roku mieszkało w Polsce 260 osób noszących nazwisko Gzela w 9 z 16 województw. Najwięcej w: małopolskim (79), pomorskim (67) i kujawsko-pomorskim (52).

Według grobonetu na nagrobkach choczeńskiego cmentarza widnieją imiona i nazwiska 16 osób o tym nazwisku.

poniedziałek, 15 lipca 2019

Poetka Janina Podlodowska

Poetka Janina Podlodowska większość swojego życia spędziła na Górnym Śląsku, ale jej dziadkowie ze strony zarówno ojca, jak i matki byli mieszkańcami Choczni. 
Na świat przyszła w 1909 roku w Krakowie w aktorskiej rodzinie: Władysława Bielenina (Bienina) i Heleny Targosz, występującej na na scenach teatralnych pod nazwiskiem Rozwadowska.
Młoda Janina będąc dzieckiem i nastolatką mieszkała w Choczni u babci Antoniny Targosz z domu Grzybowskiej i uczęszczała do szkoły podstawowej w Choczni, a później średniej w Wadowicach.
Rodzice jej ojca- Jakub i Anna Bieleninowie także zamieszkiwali w Choczni w pobliżu przystanku kolejowego, ponadto w choczeńskiej szkole podstawowej uczyła jej ciotka Albina Tarasek i wujek Wincenty Talaga.
Po śmierci Antoniny Targosz w 1924 roku Janina Bielenin przeprowadziła się do rodziców w Katowicach, kontynuując naukę w Liceum im. Adama Mickiewicza, gdzie zdała egzamin dojrzałości. 
W 1934 roku ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim i rozpoczęła pracę zawodową, najpierw w Katowicach, a potem w Tarnowskich Górach. Po wojnie zamieszkała w Rybniku. Od 1945 roku pracowała jako polonistka: w Liceum Handlowym, Pedagogicznym oraz Ogólnokształcącym nr 2 (im. Hanki Sawickiej). 

W 1979 roku przeszła na emeryturę. 
Była członkiem Klubu Literatów w Katowicach, beskidzkiej grupy literackiej „Gronie”, jedną z inicjatorek i organizatorek Rybnickich Dni Literatury. 
Janina Podlodowska to autorka czterech tomików poezji („Pióro na wietrze”, „Żeby była miłość”, „Akwarele”, „Płonący gościniec”). Pisała także utwory prozatorskie i dramatyczne („Zemsta Trygłowa”) oraz audycje radiowe. Stale współpracowała z czasopismami: Życie Literackie, Poglądy, Nowiny, Gazeta Rybnicka. 
W 1987 roku otrzymała nagrodę im. Gustawa Morcinka za całokształt pracy literackiej, a w 1990 „Złotą Lampkę Górniczą”. Była laureatką konkursów poetyckich, między innymi w: Poznaniu, Białymstoku, Płocku, Katowicach. 
Zmarła 3 maja 1992 roku w Rybniku.

Córki Janiny Podlodowskiej:
 Maria (Maja) Podlodowska-Reklewska (z lewej) i Ewa Podlodowska-Musioł,
Nadesłał Jerzy Piotr Talaga





czwartek, 11 lipca 2019

Fotografie choczeńskich emigrantów - część V

Foto z archiwum Ireneusza Ramendy
Ludwik Guzdek, urodzony w Choczni 15 maja 1865 roku, jako syn Józefa Guzdka z Choczni i jego żony Agnieszki z domu Tadrała, która pochodziła z Inwałdu. W 1913 roku Ludwik Guzdek wyemigrował do USA, pozostawiając w Choczni żonę Mariannę z Kobiałków i pięcioro dzieci (dwoje zmarło wcześniej). W dokumentach ze statku, którym podróżował za ocean, figurował jako Ludwik Gasdek.
Zmarł w Niagara Falls w stanie Nowy Jork.

Walenty Garżel urodzony 18 lutego 1883 roku w Choczni w rodzinie Franciszka i Marianny z domu Ruła.
Do USA wyjechał w 1907 roku. Dwa lata później poślubił w Detroit Helen Magiera, z którą miał jedną córkę. Na emigracji używał imion Walter i Valentine. Zmarł w Detroit 18 listopada 1934 roku.

Tomasz Góra urodzony 7 grudnia 1879 roku w Choczni. Był synem Jana i Tekli z domu Góralczyk. Do USA wyjechał w 1909 roku. Był członkiem Grona Wzajemnej Pomocy „Chocznia” w Chicago, ożenił się z Susan Devera. Zmarł 19 stycznia 1941 roku w Streator w stanie Illinois.
Foto z archiwum rodziny Paździora
Edward Woźniak (08.10.1913-20.01.1986) urodził się wprawdzie w Wadowicach, ale jako syn chocznian: urzędnika sądowego Stanisława Woźniaka i Walerii z domu Widlarz. Po śmierci ojca w 1918 roku zamieszkał z matką i rodzeństwem w jej rodzinnej wsi. W listopadzie 1944 roku został odkomenderowany z I Brygady Strzelców Karpackich do Anglii, by kontynuować studia prawnicze rozpoczęte na UJ. Rok później ukończył je na Oxfordzie, uzyskując tytuł magistra. W 1947 roku w kościele Brompton Oratory w Londynie poślubił Anielę Kwiatkowską, a w 1960 roku otrzymał angielskie obywatelstwo. Do emerytury pracował w firmie Unilever.  




poniedziałek, 8 lipca 2019

Policjanci i żandarmi związani z Chocznią (1851-1945)

Pierwszym znanym z imienia i nazwiska funkcjonariuszem policji z Choczni był Jan Trzaska, urodzony w 1814 roku w rodzinie Pawła i Agaty, który w 1851 roku pracował „Przy Policyi” w Krakowie.
Przed I wojną światową w Galicji, do której należała Chocznia, formacją policyjną przeznaczoną do spraw zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego była Cesarsko-Królewska Żandarmeria Polowa. Jej funkcjonariusze byli jednolicie umundurowani i zorganizowani na wzór wojskowy.
W 1902 roku Tomasz Bursztyński, wachmistrz żandarmerii z posterunku w Wadowicach poślubił Marię, córkę choczeńskiego wójta Antoniego Sikory. Bursztyński był z pochodzenia Rusinem urodzonym w Grzymałowie pod Buczaczem i służył wcześniej jako żandarm na posterunku w Rajczy. Gdy w 1912 roku w wieku 51 lat przeszedł na emeryturę, zamieszkał z żoną w Choczni w ładnym domu wybudowanym za torami kolejowymi i poświęcił się rolnictwu, pszczelarstwu oraz działalności politycznej. W słynnej historii choczeńskich dzwonów opowiedział się po stronie probostwa i w 1928 roku został skazany przez władze gminne za „wyprowadzenie dzwonu na wieżę kościelną bez zezwolenia władz policji budowlanej i kierowanie tą czynnością wbrew zakazowi władz” na karę 200 zł grzywny. Rok później,  po rozwiązaniu przez władze państwowe rady gminnej w Choczni i odsunięciu od władzy wójta Józefa Putka, mianowano go komisarycznym zarządcą gminy. Funkcję tę pełnił do 1931 roku, będąc w tym czasie jednym z fundatorów stalowego krzyża na Gancarzu. W czasie II wojny światowej zadeklarował narodowość ukraińską, co pozwoliło mu uniknąć wysiedlenia przez Niemców.
Oprócz żandarmerii funkcje policyjne wykonywały też wtedy policyjne organy samorządów lokalnych. Choczeńskim policjantem gminnym przed I wojną światową był Ludwik Skowron, urodzony w 1860 roku w Inwałdzie, ale zamieszkały z żoną Franciszką z Woźniaków w pobliżu budowanego wówczas Domu Ludowego (Sokoła).
W niepodległej Polsce od 1919 roku obowiązywała ustawa o Policji Państwowej, w skład której weszła także galicyjska Żandarmeria Krajowa. Funkcjonariusze Policji Państwowej składali przysięgę o treści:
„Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu na powierzonem mi stanowisku pożytek Państwa Polskiego oraz dobro publiczne mieć zawsze przed oczyma; Władzy zwierzchniej Państwa Polskiego wierności dochować; wszystkich obywateli kraju w równem mając zachowaniu, przepisów prawa strzec pilnie, obowiązki swoje spełniać gorliwie i sumiennie, rozkazy przełożonych wykonać dokładnie, tajemnicy urzędowej dochować.
Tak mi Panie Boże dopomóż.”
Z pochodzących z Choczni lub z osób nią związanych służbę policyjną w okresie międzywojennym podjęli: Rudolf Klisiak, Stefan Widlarz, Piotr Twaróg, Jan WcisłoStanisław Duda i Piotr Garżel.
Dzięki materiałom zachowanym w Archiwum Państwowym najdokładniej można prześledzić przebieg służby policyjnej Rudolfa Klisiaka, który urodził się w 1894 roku w Zaborzu koło Oświęcimia. Klisiak ukończył 4 klasy szkoły prywatnej (1902-1907), a później uczęszczał przez kolejne 4 lata do szkoły przemysłowej, terminując równocześnie u ślusarza. Następnie pracował przez rok w fabryce gwoździ w Oświęcimiu, a później w Bobrku w charakterze palacza kotłowego i maszynisty lokomobili stałych. W czasie I wojny światowej służył w stopniu kaprala w 2 pułku artylerii fortecznej w Krakowie. Chociaż nie brał udziału w walkach na froncie, to został odznaczony Żelaznym Krzyżem Zasługi. Po zakończeniu służby wojskowej przedstawił zaświadczenie „że prowadzi swój żywot pod każdym względem nienagannie”  i wstąpił do Żandarmerii Polowej, po czym objął posterunek w Grojcu koło Oświęcimia, a następnie posterunek w Zembrzycach.  Do Policji Państwowej przeszedł automatycznie z Żandarmerii Krajowej w 1919 roku i został skierowany na posterunek w Lanckoronie. Jego policyjna kariera trwała pięć lat. W czerwcu 1920 roku z Lanckorony przeniesiono go do Wadowic, w kwietniu 1921 oddelegowano go do pracy w Jaśle, ale już w styczniu 1922 roku powrócił do Wadowic. 18 lutego 1922 roku poślubił w Choczni Aleksandrę Anielę Woźniak, wdowę po Józefie Kręciochu, poległym w czasie I wojny światowej, posiadaczkę połowy domu i 2 morgów pola. Przez kolejne dwa lata Rudolf Klisiak pracował formalnie w Wadowicach, ale faktycznie był oddelegowany do Choczni, co odpowiadało  mu ze względów rodzinnych. Jego praca cieszyła się z uznaniem przełożonych, czego dowodem jest pisemna pochwała za wyniki z 5 czerwca 1924 roku. Gdy w październiku 1924 roku przeniesiono go służbowo do Brzeźnicy, składał liczne odwołania, powołując się na fakt, że prowadzi z żoną gospodarstwo rolne w Choczni, sprawuje opiekę nie tylko nad własną córką Jadwigą, ale także trojgiem dzieci z pierwszego małżeństwa żony oraz że jego niskie pobory nie pozwalają na wynajęcie lokalu w Brzeźnicy i przeniesienie się tam z całą rodziną. Ostatecznie 30 kwietnia 1925 roku odszedł z policji na własną prośbę w stopniu starszego posterunkowego.
W czasie całej służby policyjnej Klisiak podlegał okresowej ocenie przełożonych, uzyskując pozytywne wyniki. Oceniano między innymi, że jest: dodatniego charakteru, zaufania godny, flegmatyczny, ale i energiczny, stanowczy, porządny, otwarty, odważny, honorowy, koleżeński, dokładny, taktowny, obowiązkowy, pilny, ambitny, życiowo dobrze wyrobiony (ale w innej ocenie mało), poprawnie lub możliwie obyty towarzysko i zachowuje się należycie poza służbą. Z drugiej strony podkreślano jego mierną inteligencję i poczucie obowiązku, wystarczającą lub małą zdolność do nauki, słabą inicjatywę i brak zmysłu orientacyjnego (to w ocenie wyższych niż bezpośredni przełożeni). Miał odnosić się z szacunkiem  oraz z taktem do przełożonych i władz gminnych, być w stosunku do nich posłuszny oraz chętnie wykonywać powierzone mu czynności.
Znacznie dłużej niż w przypadku Rudolfa Klisiaka trwała służba policyjna chocznianina Jana Wcisły, urodzonego w 1892 roku w rodzinie Tomasza i Elżbiety z Guzdków. Ten były kapral austriackiego 16 pułku piechoty, ranny w czasie walk na froncie, w 1928 roku został komendantem policji w Woźnikach, a następnie w Andrychowie, gdzie służył do wybuchu II wojny światowej. Okupanci niemieccy uwięzili go w Auschwitz, gdzie zginął w 1942 roku.

Ofiarą II wojny światowej był również Piotr Twaróg, urodzony w 1901 roku w rodzinie Andrzeja i Anny z Gawędów. Twaróg przed wojną był stolarzem w wielkopolskim Szamocinie. W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany jako rezerwista do służby w Komendzie Powiatowej Policji Państwowej w Chodzieży. Zginął zgilotynowany w więzieniu policyjnym w Poznaniu w 1941 roku po wyroku Niemieckiego Sądu Specjalnego za rzekome dopuszczenie się przestępstw wobec internowanych przez władze polskie aktywistów niemieckich, konwojowanych do Berezy Kartuskiej.
Dobrze znany z powojennej działalności społecznej i pracy w choczeńskiej bibliotece Stanisław Duda, urodzony w 1897 roku w Uszwi, w latach 1923-1939 był policjantem na posterunku w Suchej Beskidzkiej. Uczestnik kampanii wrześniowej 1939 roku, po przekroczeniu granicy został internowany na Węgrzech, a od 1944 roku przebywał w obozie jenieckim w Niemczech.
Natomiast chocznianin Stefan Widlarz, urodzony w 1896 roku jako syn Józefa i Marianny z domu Malata, po służbie w austriackim 20 pułku piechoty wstąpił na służbę Policji Państwowej i pracował na posterunku w Bielsku. Był czynnym uczestnikiem kampanii wrześniowej 1939 roku. Później przez Węgry, Jugosławię, Bułgarię i Turcję dostał się do Palestyny, gdzie w Hajfie wstąpił do 2-go Korpusu Brygady Strzelców Karpackich. Walczył pod Tobrukiem w stopniu sierżanta, a potem z Egiptu został przetransportowany z 2 Korpusem do Włoch. Brał udział między innymi w walkach o Monte Cassino. Po II wojnie światowej pozostał na emigracji, najpierw w Anglii, a od 1947 roku w Argentynie (razem z synem). W 1969 roku powrócił z emigracji do Polski, zmarł w 1971 roku.
Stefan Widlarz w Bielsku
Epizod w Policji Państwowej w okresie międzywojennym zaliczył też chocznianin Eugeniusz Szczur, urodzony w 1922 roku w Barwałdzie Średnim, jako syn  Maksymiliana i Marii z Janickich.
W przeciwieństwie do wszystkich wymienionych wyżej osób żadnych powiązań rodzinnych z Chocznią nie posiadał Jan Łazarz, starszy posterunkowy policji państwowej w Choczni na przełomie lat 20-stych i 30-stych XX wieku, powołany na świadka oskarżenia Józefa Putka w procesie brzeskim. Według zeznań Łazarza znalazł on na ścianie urzędu gminnego w Choczni, czyli w miejscu dostępnym i widocznym dla wszystkich, odpis skonfiskowanej przez cenzurę rezolucji kongresu Centrolewu, w którym partia ta zdaniem oskarżenia miała nawoływać do urządzenia zbrojnego marszu na Warszawę i obalenia władz siłą. Nie jest wykluczone, że to ten sam Jan Łazarz, przodownik Policji Państwowej, który zginął w 1941 roku w masowej egzekucji dokonanej przez Niemców w Nowym Sączu, w odwecie za uwolnienie rok wcześniej z sądeckiego szpitala przez grupę Związku Walki Zbrojnej tajnego kuriera Jana Karskiego.
Z Chocznią okresu międzywojennego związany jest również w tragiczny sposób Kamil Gebhardt, od 1925 roku wicedyrektor policji w Katowicach, a wcześniej pracownik dyrekcji policji w Krakowie. Ów Gebhardt będąc w odwiedzinach u brata w Wadowicach w 1935 roku, wziął udział w polowaniu w Choczni, w czasie którego zmarł na udar serca.
W okresie międzywojennym oprócz funkcjonariuszy Policji Państwowej służbę w ochronie prawa i porządku pełnili także policjanci samorządowi: miejscy i gminni.
Oczywiście byli wśród nich także mieszkańcy Choczni:
  • Wojciech Gawroński, urodzony w 1886 roku w Gorzeniu Górnym, jako syn Jana i Heleny z domu Drabczyk, który poślubił choczniankę Marię Wozichnoj,
Foto z archiwum Urszuli Szczygieł
  • Alojzy Kencki, urodzony w 1886 roku w Wieprzu, mąż Tekli z domu Kudłacik, wdowy po Antonim Widlarzu.
W czasie II wojny światowej okupacyjne władze niemieckie ustanowiły w Choczni posterunek żandarmerii (Gendarmerie). Najbardziej znanym funkcjonariuszem tego posterunku był Franciszek Bresler, znany pod niemiecką wersją swojego imienia jako Franz. Urodzony w 1905 roku Bresler był przedwojennym żołnierzem 12 pułku piechoty, a po przejściu na służbę u Niemców otrzymał stopień Oberwachtmeister.  Po wojnie przypadkowo został rozpoznany w tramwaju przez jednego z chocznian w Królewskiej Hucie (dziś Chorzów) i odstawiony na posterunek milicji. Nie spotkały go jednak większe konsekwencje z powodu kolaboracji z Niemcami, ponieważ został tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa PRL pod pseudonimem „Kość”.



2 marca 1943 roku niemieccy żandarmi z posterunku w Choczni zabili 33-letniego Józefa Lecha z Krakowa, uciekiniera z transportu do KL Auschwitz.

czwartek, 4 lipca 2019

Choczeńska kronika wypadków - część XV

15 czerwca 1914 roku ukazujący się w amerykański stanie Connecticut dziennik "The Bridgeport Times and Evening Farmer" donosił o śmiertelnym wypadku, w który zamieszany był pochodzący z Choczni Franciszek Kręcioch.
Franciszek urodził się 25 grudnia 1893 roku- był synem Wojciecha Kręciocha i jego żony Marii z Drabków. Do USA wyemigrował w 1910 roku i pracował tam jako ślusarz. Pasjonował się bronią palną i był dumny z opracowanego przez siebie i opatentowanego nowego typu bezpiecznika do rewolwerów, który przy każdej nadarzającej się okazji demonstrował w gronie swoich znajomych.
Tym razem w sobotni wieczór widzem jego pokazu był Steve Kasuba. Kręcioch trzymał rewolwer w dłoni i demonstrował działanie swojego patentu. Kilkakrotnie naciskał na spust, ale broń nie wystrzeliła. Niestety przy kolejnej próbie bezpiecznik zawiódł i ołowiany pocisk trafił Kasubę w brzuch, powodując jego zgon przed przybyciem wezwanego medyka.
Kręcioch nie został jednak zatrzymany przez policję, ponieważ uznano, że wystrzał z jego broni padł przez całkowity przypadek, z powodu niemożliwej do przewidzenia awarii jego wynalazku.

"Echo Krakowa" z 15 listopada 1964 roku informowało:

"Wczoraj w powiecie wadowickim pastwą płomieni padły dwie stodoły: Heleny i Michała Wójcików ze wsi Chocznia oraz Franciszka Ogórka ze wsi Skawinki. Straty materialne wynoszą około 100000 złotych."

Z kolei w numerze z 6 listopada 1966 roku to samo "Echo" zamieściło następującą notatkę:

"Dziś rano na szosie w Choczni (powiat Wadowice) kierowca samochodu ciężarowego PKS potrącił 28-letnią Helenę Cholewa zamieszkałą w Choczni. Wskutek doznanych obrażeń zmarła ona wkrótce po wypadku. Kierowca został zatrzymany."

Natomiast osiem lat później "Echo" w numerze z 1 lipca 1974 roku podawało informację o czołowym zderzeniu dwóch samochodów osobowych w Choczni:

"W Choczni zderzyły się czołowo dwa samochody osobowe: śmierć poniosła żona kierowcy "Syreny" - Zofia Białkowska, natomiast obaj kierowcy:  "Syreny" - 49-letni Stefan Białkowski z Nowej Huty oraz "Fiata"- 45-letni Stanisław Wykręt z Andrychowa zostali przewiezieni do szpitala."

poniedziałek, 1 lipca 2019

Zmienność nazwisk chocznian w XVII i XVIII wieku

Jesteśmy przyzwyczajeni do sytuacji, że nazwisko dziecka brzmi i jest zapisywane identycznie, jak nazwisko jednego z jego rodziców. Ta sama forma naszego nazwiska widnieje w dowodzie osobistym, paszporcie, prawie jazdy, spisie wyborców czy dokumentach bankowych. Ale w siedemnasto- czy osiemnastowiecznej Choczni mieliśmy do czynienia w tym zakresie z dużą dowolnością, choć nazwiska chocznian zapisywano wówczas właściwie tylko w metrykalnych księgach kościelnych i ewentualnie w spisach sporządzanych do celów podatkowych.
Analizując stare dokumenty niejednokrotnie można zauważyć, że niektóre osoby zostały zapisane w nich na dwa, trzy, a nawet cztery różne sposoby. Doliczając do tego dość dowolną ortografię i lokalną wymowę mogło się zdarzyć, że ten sam człowiek w każdym kolejnym zapisie figurował z nieco zmienioną formą nazwiska lub z nazwiskiem zupełnie innym.
Dopiero w drugiej połowie osiemnastego wieku nazwiska chocznian i zasady ich dziedziczenia przyjęły stałą formę, a każda próba ich zmiany wymagała odtąd urzędowej zgody. Oczywiście przezwiska nadaje się poszczególnym chocznianom do dziś, ale nie mają one charakteru formalnego.
Co miało wpływ na zmienność nazwisk w czasach wcześniejszych?
  • Wspomniane już wyżej ortografia i lokalna wymowa- na przykład Wójcik mógł być równie dobrze zapisany jako Wujcik, Koman jako Kuman, Zając w postaci Zaiacz, a Atłas w formie Hatłas.
  • Równoległe funkcjonowanie w potocznym obiegu dwóch lub więcej określeń/przezwisk na dany ród (Kleśniak/Turała), czy jego część (Twaróg/Bandoła, Balon/Dąbrowski), które stopniowo się usamodzielniały. Te równolegle używane nazwiska pisano czasem obok siebie oddzielając je słowem vulgo (pospolicie/powszechnie/potocznie zwany), czy też  alias (lub).
  • Pomyłki zapisujących, którzy oprócz przekręcania samych nazwisk i ich ortografii, odnotowywali dzieci na przykład pod panieńskim nazwiskiem matki (Malata zamiast Pietruszka, Garżel zamiast Wider) lub pod nazwiskiem ojczyma, mimo, że ten ich wcale nie usynowił (Bylica zamiast Styła).
  • Określanie chocznian od zawodu, który uprawiali- na przykład Krawiec, Kramarz, Młynarz, Tkacz.
  • Określanie chocznian od ich cech fizycznych lub cech charakteru:- na przykład Kalika zamiast Gzela, Plugawiec zamiast Kobiałka, Odważny zamiast Turała.
  • Tendencja do zdrabniania nazwisk młodych potomków w stosunku do nazwiska ich rodziców- stąd Góralczyk zamiast Górala, Kowalczyk zamiast Kowala.
  • Traktowanie przez plebana choczeńskiego mieszkańców wsi z pewną wyższością- jako „dużych dzieci” i zapisywanie ich wyłącznie w formie zdrobniałej- na przykład: Gazdeczka zamiast Gazda, Balonek zamiast Balon, Twarożek zamiast Twaróg.
  • Określanie dzieci od imienia ich ojca- na przykład Adamczyk w przypadku dzieci Adama Woźniaka, Wawrzyńczak w przypadku potomków Wawrzyńca Matejki.
Oto zestawienia nazwisk starych choczeńskich rodów i form, w jakich w XVII i XVIII wieku zapisywano ich przedstawicieli:
  • Balon- Balan, Balonek, Balończyk, Dąbrowski, Kowal, Siodłak
  • Bandoła – Banduła, Twaróg
  • Bąk- Bączek, Boncek
  • Bryndza- Brendza, Bryndzak, Bryndziak
  • Burzej- Burzeń, Burzey, Burzaczek, Burzyk, Kaczmarczyk
  • Bylica- Belica, Byliczka, Styła
  • Cap- Capek, Capik, Czap, Czapik, Molitoris
  • Cibor- Nota, Koszorek
  • Dąbrowski- Balon, Dąmbrowski, Dombrowski
  • Drapa- Pękala, Penkala
  • Dziadek- Banasik, Dziadkowicz
  • Garżel- Cudak, Ganzorek, Gardziel, Garzołek, Kaczmarek
  • Gazda- Gazdeczka, Gazdek, Stolarczyk
  • Góralczyk- Góral, Guralczyk, Paździora
  • Graboń- Grabonik, Grabowski
  • Gzela – Duda, Grzela, Gzelowic, Kalika, Krawczyk, Pawlik
  • Guzdek- Gustkowicz, Guzdkovic, Guzdzik, Kowal, Kuzdek, Pamuła, Wątroba
  • Hatłas- Atłas
  • Kobiałka- Kobiałczyk, Kobiołka, Kobyłka, Plugawiec
  • Koman- Komańczyk, Kramarz, Kuman, Kumanik, Latawiec
  • Kręcioch- Krencioch, Kręcioł, Kręciosek, Małecki
  • Malata- Kumorek. Malaciok, Malatowszek
  • Nowak- Kokoszka, Nowacek, Nowaczyk
  • Paterak- Kleśniak, Leśniak, Paterek, Turała
  • Piątek- Kowalczyk, Kumorek
  • Pietruszka- Malata
  • Pindel- Kakacz, Kruczek
  • Płonka- Glimazda
  • Ramenda- Chałupski, Ramęda, Romanda
  • Romańczyk- Czul, Czulik, Dusza, Sobołczyk, Sobołek
  • Ruła- Rułka, Rura, Rurka
  • Strzeżoń - Węglarz
  • Styła- Bylica, Kotuś, Stilak, Stylka,
  • Szczur- Scurzik, Scurzyk, Sołtysowic, Szczurek, Szczurowic, Szczurowicz, Szczurowski
  • Szymonek- Symonek, Symonik
  • Świętek- Świentek, Świentkowicz
  • Turała- Ciżma, Kleśniacek, Kleśniaczek, Kleśniak, Mańkut, Odważny
  • Twaróg- Bandoła, Banduła, Twarok, Twarosek, Twarożek
  • Wątroba- Guzdek, Wątrobik, Wątrobszczik, Wątróbka, Wątrubka
  • Wcisło- Baca, Bacak, Baczak, Chodak, Cholewa, Wciślik, Wczisło, Wscisło, Wsciślik
  • Wider- Ganzorek, Gołąb, Młynarz, Widra, Widro, Widrzyk, Wiedro, Wydro, Wydrzyk
  • Widlarz- Kościelniak, Mateiko, Mateyko, Mateyczyk, Matheiko, Wawrzeńcak, Wawrzeńcowic, Wawrzyniec, Wawrzyńców, Wawrzyńczak, Widlarczyk
  • Woźniak – Adamczyk, Adamus, Jadamusz, Kiełbaska, Krupa, Woźny, Woźniacek, Woźniakowski
  • Wójcik- Kłaputowski, Mucha, Mucharski, Wójtowicz, Wojtowicz, Woytowicz, Woytyła, Woycik, Wóycik, Wujcik, Wujciosek
  • Zając – Niemiec, Zaiacz, Zaiąc
  • Żak- Dziurkowicz, Dziewkowicz, Tkacz, Zacik, Żaczek