Gzelowie
należą do grona tych choczeńskich rodów, które zamieszkują Chocznię
nieprzerwanie od XVII wieku.
Co
ciekawe, pierwsze zapisy historyczne na ich temat zawdzięczamy …kilkuletniemu brakowi
obsady choczeńskiego probostwa, Z tego powodu mieszkańcy Choczni byli zmuszeni
chrzcić swoje dzieci i zawierać małżeństwa w sąsiednich parafiach. Najczęściej
po te sakramenty udawali się do Wadowic, a tamtejszy pleban ks. Mikołaj
Wrzaskowicz w latach 1602-1606 był nawet równolegle administratorem
choczeńskim. Ponieważ w Wadowicach w przeciwieństwie do Choczni księgi
metrykalne prowadzono już od 1580 roku, to zapisy z tego okresu dotyczące
również mieszkańców Choczni zachowały się do dziś.
Przeczytać
w nich można, że 13 lutego 1602 roku, czyli 417 lat temu, swoje dziecko
ochrzcili chocznianie Stanisław Gzelowic i jego żona Zofia, w obecności
rodziców chrzestnych: Macieja Lemisza i Małgorzaty Brandiski. Dwa lata później
ta sama para ochrzciła w Wadowicach syna Wojciecha, natomiast w kolejnym roku
matkami chrzestnymi były Agnieszka i Katarzyna Gzeliny.
Kolejna
zachowana metryka chrztu dziecka z rodziny Gzelów ma datę 28 kwietnia 1680 roku
i znajduje się ona w pierwszej choczeńskiej księdze metrykalnej. Szczęśliwymi
rodzicami ochrzczonego wówczas Wojciecha byli Błażej Gzela i jego żona Ewa ze
Szczurów. Ta para zawarła związek małżeński 15 listopada 1676 roku.
Do
końca XVII wieku odnotowano w Choczni także małżeństwa: Stanisława Gzeli i
Reginy Twaróg i Wincentego Ramendy i Reginy Gzela, chrzty dzieci: Stanisława i
Reginy Gzelów, Stanisława i Katarzyny Gzelów, Mikołaja i Katarzyny Gzelów oraz
Michała i Agnieszki Gzelów.
Z
punktu widzenia genealogii współczesnych Gzelów najważniejsza jest ta ostatnia
para, jako że właśnie Michał i Agnieszka Gzelowie są ich bezpośrednimi
przodkami, a w pozostałych liniach tego rodu nazwisko Gzela zanikło. Od 1692
roku, w którym urodził się Andrzej Gzela, syn Michała Gzeli zwanego także
Kalika, datuje się nieprzerwana obecność Gzelów w Choczni, potwierdzona
kolejnymi zapisami metrykalnymi.
Siedemnastowieczni
Gzelowie byli zarębnikami w górnej części wsi. Drzewa w zarąbku
okorowywano u podstawy, powodując ich schnięcie (tak zwane cyrhlowanie lub
cyrhlenie). Uschnięte drzewa po ścięciu wypalano, a pozostałe pnie
wykopywano lub wyrywano z użyciem wołów. W ten sposób pozyskiwano polany
do wypasu i pola uprawne, użyźnione popiołem spalonych drzew. Zarębnicy
zwolnieni byli na dłuższy czas od obciążeń podatkowych, którym podlegali zwykli
kmiecie. Wspólnota choczeńskich zarębników: Gzelowie, Gazdowie, Garżelowie,
Burzejowie, Grządzielowie, Piątkowie, Siupowie/Bacowie i Bukowscy/Kłakowie
zobowiązana była tylko do oddawania na rzecz starostwa kilku sztuk owiec
rocznie od każdej wypasanej setki i sera. Jeżeli zarębnicy na
wykarczowanych polanach nie wypasali owiec, płacili podatek w gotówce, po
groszu od każdej sztuki wołu lub dostarczali drewnianych gontów do krycia
dachów (tak zwanych szyndziołów).
Wspomniany
wyżej Andrzej Gzela, syn Michała, miał z żoną Elżbietą ośmioro dzieci, w tym
trzech synów: Macieja (ur. w 1720 roku), Pawła (urodzonego w 1723 roku) i
Wincentego zwanego tez czasem Witem (urodzonego w 1734 roku), dzięki którym
dochował się wnuków płci męskiej i nazwisko Gzela przetrwało w Choczni przez
wiek osiemnasty.
W
pokoleniu dzieci Wincentego i jego żony Zuzanny z Garżelów nastąpił podział
rodu Gzelów na dwie linie, które jako jedyne przetrwały do czasów
współczesnych. Starsza wywodzi się od Wawrzyńca Gzeli, urodzonego w 1761 roku zaś
młodsza od Antoniego Gzeli, urodzonego 19 lat później.
W
Metryce Józefińskiej, pierwszym galicyjskim spisie własności do celów
podatkowych z lat 1785-1789, widnieje jedynie Wojciech Gzela, zapisany zresztą
w formie Grzala. Nie wiadomo, o jakiego Wojciecha mogło tu chodzić, ponieważ
żaden z choczeńskich Gzelów nie nosił wtedy tego imienia- być może jest to
pomyłka mierniczego dokonującego tego zapisu. Ów Wojciech był mieszkańcem domu
pod numerem 120 i gospodarował na części
Roli Szymanowskiej w Niwie „Od Lasu Gorniey”, czyli na dzisiejszych Zarąbkach.
Natomiast
na początku XIX wieku wśród płatników messaliów (podatku kościelnego)
znajdowali się: wymienieni wyżej bracia Antoni Gzela spod numeru 120 (mąż
Agnieszki z domu Gazda, a po jej śmierci Rozalii z domu Sikora) i Wawrzyniec
Gzela spod numeru 105 (dzisiejsze Osiedle Pod Bliźniakami), mąż Anny z
Rzyckich.
Z
kolei austriacki „Grundparzellen Protocoll” z lat 1844-1852 podaje własność w
Choczni aż 6 Gzelów:
- Tomasza Gzeli spod numeru 121, właściciela ponad 4 morgów na Zarąbkach,
- Stanisława Gzeli spod numeru 120, właściciela także ponad 4 morgów na Zarąbkach,
- Wojciecha Gzeli spod numeru 105, właściciela ponad 9 morgów pod Bliźniakami,
- Tomasza Gzeli spod numeru 329, właściciela niespełna 8 morgów pod Bliźniakami,
- Jana Gzeli spod numeru 65, właściciela prawie 15 morgów, w górnej części obecnej Białej Drogi,
- Józefa Gzeli spod numeru 340, właściciela ponad 9 morgów w górnej części obecnej Białej Drogi.
W
1875 roku w spisie darczyńców na zakup i przeróbkę dzwonów kościelnych
figurują:
- Józef Gzela i jego syn Szymon spod numeru 102 (po renumeracji),
- Jan Gzela spod numeru 108,
- Wojciech Gzela spod numeru 158,
- Wojciech Gzela spod numeru 185.
Jeszcze
przed I wojną światową wyjechali tam z Choczni:
- Franciszek Gzela, urodzony w 1887 roku jako syn Antoniego i Wiktorii z domu Romańczyk, który wyemigrował w 1913 roku. Wcześniej przez trzy lata służył jako artylerzysta w armii austriackiej. W Stanach Zjednoczonych zamieszkiwał w Chicago z żoną Bronisławą z Rułów, z którą doczekał się z trzech córek. W 1927 roku otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Był stolarzem, aktywnym członkiem Grona Wzajemnej Pomocy „Chocznia” w Chicago i pracownikiem Polish Roman Catholic Union. Zmarł w wieku 91 lat i spoczął na cmentarzu w Justice
- Honorata Gzela, urodzona w 1885 roku, starsza siostra Franciszka, która wyemigrowała tak jak i on w 1913 roku
- Jan Gzela, syn Wojciecha, urodzony w 1870 roku, który przebywał krótko w USA w 1903 roku
- Janina Gzela, urodzona około 1885 roku, emigrantka z 1907 roku.
W
okresie międzywojennym działaczką prężnie rozwijającego się Katolickiego
Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej była Maria Gzela urodzona w 1914 roku (córka
Jana i Anny z Cholewów), która 1935 roku poślubiła Franciszka Wójcika i miała z
nim siedmioro dzieci. Rok wcześniej chocznianin Władysław Gzela został
zatrzymany i odstawiony do sądu grodzkiego w Bielsku pod zarzutem kradzieży
odzieży z domu Piotra Dziadka, powodując szkodę w wysokości 700 zł.
W
tym czasie zamieszkiwali i chrzcili dzieci w Choczni wyłącznie potomkowie
wspomnianych wcześniej braci Wawrzyńca i Antoniego Gzelów, urodzonych jeszcze w
XVIII wieku.
Byli
to z linii Wawrzyńca (starszej):
- Michał Gzela (ur. 1899) i jego żona Aleksandra z domu Ramenda- Michał to syn Antoniego wnuk Tomasza prawnuk Wojciecha praprawnuk Wawrzyńca,
- Jan Gzela i jego żona Maria z Lipowskich- Jan to syn Wojciecha wnuk Wojciecha prawnuk Wojciecha (!) praprawnuk Wawrzyńca,
- Stefan Gzela (ur. 1911) i jego żona Genowefa z Byrskich- Stefan to syn Jana wnuk Wojciecha prawnuk Wacława praprawnuk Antoniego i Agnieszki z linii Gazda,
- Józef Gzela (ur.1901), kuzyn Stefana i jego żona Salomea z Widrów- Józef to syn Michała wnuk Wojciecha prawnuk Wacława praprawnuk Antoniego i Agnieszki z linii Gazda,
- Franciszek Gzela (ur. 1894) i jego żona Waleria ze Ścigalskich. Franciszek był synem Katarzyny Gzelówny wnukiem Józefa i prawnukiem Antoniego oraz jego żony Rozalii z Sikorów. Jego syn Tadeusz Gzela żył po wojnie na Dolnym Śląsku.
Z
kolei Michał Gzela, syn Antoniego i Wiktorii z Romańczyków (z linii starszej),
jako żandarm wojskowy był uczestnikiem walk we wrześniu 1939 roku, po czym na
krótko znalazł się w niemieckiej niewoli. Po powrocie do Choczni został
wysiedlony do Drzewiec na Lubelszczyźnie, gdzie pracował przy obsłudze kolejki
wąskotorowej.
Robotnikiem
przymusowym w IG Farben w Oświęcimiu był Józef Gzela, syn Michała i Ludwiki z
domu Chruszcz (z linii młodszej).
Wymienieni
wyżej Michał i Józef Gzelowie znajdują się na choczeńskiej liście
poszkodowanych w wyniku II wojny światowej. Szkody Michała, właściciela 2,5
hektarowego gospodarstwa, wyliczono na 14.170 przedwojennych złotych polskich +
rentę w wysokości 60 złotych z tytułu utraty sil fizycznych.
Szkody
Józefa Gzeli oszacowano na 12.087 złotych.
W
zestawieniu ujęto również Stanisława Gzelę spod numeru 314 (syna Jana z linii starszej),
którego szkody obliczono na 19.470 złotych. Ten sam Stanisław jest na liście
posiadaczy lasów w Choczni (0,42 ha), którą sporządzono w 1948 roku.
Na
sporządzonej w 1946 roku liście do głosowania w referendum ludowym
wyszczególniono pięcioro Gzelów:
- Genowefę Gzela z Byrskich spod numeru 182, żonę Stefana- ofiary Auschwitz,
- Józefa Gzelę i jego żonę Salomeę z Widrów,
- Michała Gzelę i jego żonę Aleksandrę z Ramendów (1908-1990), która była znaną artystką ludową, wytwórczynią kwiatów z bibuły, nagradzanych na konkursach sztuki ludowej. Wykonywała także dekoracje do sztandarów kościelnych w Choczni, okolicznościowe koszyki z kwiatami, dekoracje weselne, pierwszokomunijne i woskowane kwiaty nagrobne. Haftowała także obrusy i serwety, udzielała się w Kole Gospodyń Wiejskich.
W
rozprawie doktorskiej Teresy Kolber pochodzenie nazwiska Gzela wywodzone jest
od słów: giez (owad gryzący), gzić, gzik (bodziec, podnieta, swawola). Z kolei
Ewa Widlarz w pracy „Pochodzenie imion i nazwisk mieszkańców parafii Chocznia”
nie wyklucza, że nazwisko Gzela może pochodzić od niemieckich słów gsell lub gesell
oznaczających towarzysza, przyjaciela, ale też wyzwolonego czeladnika.
Pozostaje
pytanie, jak te proponowane źródła pochodzenia nazwiska Gzela pogodzić z użytkowaniem
przez nich zarąbków, gdzie osadzano na ogół przybyszów na prawie wołoskim i
najczęściej o takich właśnie korzeniach.
Na
koniec 2017 roku mieszkało w Polsce 260 osób noszących nazwisko Gzela w 9 z 16
województw. Najwięcej w: małopolskim (79), pomorskim (67) i kujawsko-pomorskim
(52).
Według
grobonetu na nagrobkach choczeńskiego cmentarza widnieją imiona i nazwiska 16 osób o tym nazwisku.
Zastanawiam się czy to jest historia mojej rodziny,czy to tylko zbieżność nazwisk.
OdpowiedzUsuńSzukałam informacji o swoim pochodzeniu,jednak nigdy nie byłam w stanie nic znaleźć.
Dziękuję za tę historię, nawet jeśli nie jest moja