poniedziałek, 29 lutego 2016

Skąd pochodzili przodkowie chocznian- część II

Ciąg dalszy tematu, zawartego w ubiegłotygodniowej notatce (LINK).
Tym razem zestawienie przodków chocznian, urodzonych w niewymienionych dotąd miejscowościach powiatu wadowickiego.
Podobnie jak w poprzedniej notatce należy wziąć pod uwagę, że przodkowie niektórych chocznian o tych samych nazwiskach, zwłaszcza bardziej popularnych, mogli pochodzić z więcej niż jednej miejscowości, nie będąc powiązani więzami rodzinnymi.
  • Andrychów - Antecki, Bajorski, Brandys, Mrzygłód
  • Bachowice - Dębski, Drożdż, Knapik, Kosowski, Zieliński
  • Bęczyn - Balcer
  • Gierałtowice - Kszanak
  • Gierałtowiczki - Tarabuła, Zięba
  • Jaszczurowa - Biel, Czechowicz
  • Kopytówka - Gonciarz
  • Koziniec - Kraus
  • Lanckorona - Szczur
  • Lgota - Bednarz, Harnik, Kożuch
  • Łękawica - Lurka, Okręglicki
  • Marcyporęba - Jucha
  • Nidek - Bogunia, Wróbel
  • Nowe Dwory - Pędziwiatr
  • Ostałowa - Łapka
  • Przybradz - Grupka, Latocha
  • Radocza - Jędrzejowski, Mirowicz, Mojski, Spisak, Tyralik, Węgrzyn
  • Roczyny - Chrapkiewicz
  • Ryczów - Maj
  • Rzyki - Balon, Kiznar, Króliczek, Mikołajek. Polak, Styła (?)
  • Skawce - Nędza
  • Sosnowice - Zawada
  • Spytkowice - Szymocha, Woźny, Zięba
  • Stanisław Dolny - Ochman, Ryłko
  • Stryszów - Porębski
  • Sułkowice - Bizoń, Drąg. Michałek, Oboza
  • Świnna Poręba - Pacek, Świerkosz
  • Targanice - Łabędzki, Marczyński, Wojewodzic
  • Tłuczań - Młynek, Wadowski
  • Wadowice - Augustyniak, Chrapek, Brodowski, Lasek, Młyński, Spytkowski, Waligóra
  • Wieprz - Fujawa, Holcman, Kencki, Kudłacik, Panek, Pietras, Wenda
  • Witanowice - Borek, Harnik, Lempart, Partyka, Szafran
  • Woźniki - Placek, Zamorek
  • Wysoka - Bydłoń, Kleszcz, Luzarowski, Szot, Śpiewak
  • Wyźrał - Mrowiec
  • Zagórnik - Kukuła, Lachendrowicz, Nowak, Pękala, Pindel, Susfał, Szczur
  • Zakrzów - Mlak
  • Zebrzydowice - Łopata
  • Zygodowice - Garus, Kot, Soja, Tyralik

piątek, 26 lutego 2016

Wspomnienia wojenne Józefa Widlarza - część II

Pierwsza część wspomnień wojennych Józefa Widlarza dotyczyła września 1939 roku (LINK).
Tym razem jego dalsze losy - praca przymusowa i uwięzienie w obozie Dachau.

Część II
Po przezimowaniu w Choczni 29 kwietnia 1940 roku Józef Widlarz został wysłany przez Arbeitsamt (Urząd Pracy) do pracy przymusowej na terenie Niemiec. Skierowano go do fabryki celulozy w Ober Leschen - dzisiaj Leszno Górne w gminie Szprotawa w województwie lubuskim.
Przeszedł przez wszystkie robotnicze stanowiska pracy, poczynając od rozładunku wagonów z drewnem. Pewnego dnia w czasie pracy doszło do nieszczęśliwego w skutkach zdarzenia, gdy pochodzący z Wadowic robotnik przymusowy uderzył niemieckiego majstra. Niemcy umieścili go w ziemnej piwnicy w Nieder Leschen, bez dostępu do światła, jedzenia i picia. Wtedy na pomoc pośpieszyli mu Józef Widlarz i Władysław Rokowski z Choczni, za co Widlarz sam wylądował w tejże piwnicy, po wywiezieniu poprzedniego aresztanta. Przeżył ten areszt tylko dzięki nieznanej mu kobiecie, która ukradkiem zaopatrywała go w żywność, spuszczając ją na sznurze do piwnicy. Po około trzech miesiącach pracy w Ober Leschen uciekł i powrócił w rejon Choczni. Niestety został złapany i ponownie przymusowo odstawiony do poprzedniego miejsca pracy. Ogółem z Ober Leschen uciekał trzy razy, z powodu głodu i ciężkich warunków pracy. W czasie ucieczek przechodził różne koleje losu: ukrywał się u kuzynki w Bulowicach, pracował w cegielni w Tomicach i przy robotach drogowych w Sudetenland – części przedwojennej Czechosłowacji, zamieszkałej głównie przez Niemców. Właśnie z okresu pracy w Lautsch (dzisiaj Loucky- część miasta Odry w Czechach) pochodzi zamieszczona poniżej fotografia, datowana na 1942 rok.
Od lewej- Edward Warmuz z Choczni, Józef Widlarz, Zbigniew Pikoń, Henryk Fiałkowski.
Z resztą pracowników mieszkał w barakach w Sternfeld. Pan Widlarz wspomina, że miał tam dziewczynę – Zosię, pochodzącą spod Bochni. Pewnej niedzieli odwiedził z nią kino, w którym wyświetlano propagandowy film niemiecki, w bardzo niekorzystnym świetle przedstawiający Polaków. Film wywarł duże wrażenie na niemieckiej w większości publiczności, tak że Widlarz z dziewczyną bali się po seansie odezwać się do siebie po polsku, aby nie sprowokować gwałtownych reakcji.
W czasie pracy w Lautsch został tymczasowo aresztowany i przewieziony do więzienia w Gliwicach, z którego jednak szybko go zwolniono.
Ciągłe ucieczki Józefa Widlarza z przymusowej pracy nie uszły uwadze policji niemieckiej w Wadowicach. O tym zainteresowaniu jego osobą pan Józef został poinformowany i ostrzeżony przez swojego stryja- Aleksandra Widlarza, który z racji dobrej znajomości języka niemieckiego był wykorzystywany przez niemiecką policję jako tłumacz.
Dzięki pochodzącemu z Choczni Antoniemu Habinie udało mu się zniknąć z oczu policji i wyjechać do Austrii. Antoni Habina był zatrudniony wówczas w charakterze urzędnika w firmie Moskopp Baugesellschaft w Spittal an der Drau i organizował zaproszenia do pracy, często na „lewych papierach”, dla osób z rejonu Wadowic zagrożonych aresztowaniem lub innymi sankcjami okupacyjnych władz niemieckich. Praca w firmie MOSKOPP dawał im bezpieczne schronienie i zapewniała znośne warunki bytowe.
Józef Widlarz rozpoczął nową pracę od trzeciego września 1942 roku, w miejscowości Loifarn, gdzie firma MOSKOPP prowadziła prace kolejowe, przesuwając się stopniowo w górę doliny Gastein w kraju związkowym Salzburg, aż do tunelu granicznego z Karyntią w październiku 1943 roku.
Na kolejnym zdjęciu z 1 maja 1943 roku grupa robotników firmy MOSKOPP uwieczniona została podczas obchodów Święta Pracy w Dorfgastein, które było dniem wolnym. 
Dostali wtedy lepsze jedzenie, a nawet piwo. Wśród pracujących z nim robotników pan Józef zapamiętał około 30 osób pochodzących z okolicy Wadowic, w tym wielu chocznian. To między innymi: Edward Warmuz, Władysław Bednarz, Jan Nowak, Jan Dąbrowski, Franciszek Mrzygłód, Antoni Hereda, Ferdynand Studnicki, Józef Wenda, Adam Widlarz, Ferdynand Magiera, Władysław Bywalec, Ignacy Baran, Wilhelm Fiałkowski, Stanisław Gawliński, Stanisław Gazda, Franciszek Gancarz, Władysłąw Konik, Antoni Kolasa, Roman Foltin i Jan Rus z Żywca z żoną i córką.
Jak wspomina pan Józef przejazd przez długi graniczny tunel między Salzburgiem a Karyntią miał pewną dodatkową zaletę- korzystając z ciemności w wagonie mógł z kolegami obściskiwać bezkarnie miejscowe dziewczyny. Z jedną z poznanych Austriaczek, kucharką o imieniu Hermina zawarł bliższą znajomość, zaczął pracę u stolarza Johana Schmidingera w Dorfgastein i wydawało się, że jego sytuacja jest stabilna. Niestety ktoś doniósł o jego związku z Herminą, który w świetle obowiązujących w III rzeszy ustaw rasowych był ciężkim przestępstwem, tak zwanym Rassenschande (zhańbieniem rasy). Dodatkowo podpadł jeszcze wcześniejszymi ucieczkami z miejsca przymusowej pracy w Ober Leschen. 11 sierpnia 1944 roku został zamknięty w areszcie tymczasowym w Dorfgastein, a dzień później przewieziony do więzienia w Salzburgu. Więźniów kierowano do prac remontowo-budowlanych (biura, szpital), nie dostarczając im dostatecznej ilości jedzenia. Sytuację pana Józefa w tym względzie poprawiały paczki żywnościowe od austriackiego stolarza, jego pracodawcy. Gorsza niż w samym Salzburgu była praca w kamieniołomach w Hallein, przy budowie bunkrów i wykopywaniu bomb.
W czasie pobytu w Salzburgu Józef Widlarz przypadkowo zauważył w gronie więźniarek swoją Herminę. Skierował oficjalną prośbę o możliwość widzenia i o dziwo gestapo zezwoliło na ich dziesięciominutowy kontakt. Wtedy dowiedział się, że Hermina urodziła mu syna, który dostał na imię Manfred, ale po aresztowaniu musiała zostawić go u zaufanej kobiety.
W styczniu 1945 roku Józef Widlarz dowiedział się o przeniesieniu do obozu koncentracyjnego w Dachau. 23 stycznia po pożegnaniu z Herminą został spięty łańcuchami z grupą innych więźniów i popędzony w kierunku stacji kolejowej, mimo trwającego alianckiego nalotu bombowego.
W Dachau otrzymał numer obozowy 138482, status więźnia politycznego, obozowe pasiaki i drewniaki na nogi. Skierowano go na blok 17. Więźniowie obozu byli wyprowadzani i wywożeni pod eskortą do prac porządkowych i budowlanych w Monachium. Józef Widlarz zapamiętał z tego okresu przede wszystkim głód, zimno, bicie, morderstwa na więźniach, poniżanie, ciężką pracę i ciągły strach oraz kilka nazwisk współwięźniów: Andrzej Łęski z Krakowa, Stefan Żurek z Katowic, Stanisław Wójcik z Wadowic i Józef Kita.
Po czterech miesiącach udręki w niedzielę 29 kwietnia 1945 roku nadeszło wyzwolenie obozu, którego dokonały wojska amerykańskie. Doszło do licznych samosądów na członkach załogi obozu i masowych egzekucji „esesmanów”, w sumie zginęło około 560 Niemców (wikipedia).

Józef Widlarz podkreśla, że przeżył dzięki kilku czynnikom:
- był młody,
- znał język niemiecki,
- posiadał przydatne umiejętności zawodowe (jako stolarz i cieśla),
- miał dużo szczęścia,
- trafiał nie tylko na złych Niemców/Austriaków, ale też życzliwych, którzy mu pomagali.

środa, 24 lutego 2016

Choczeńskie rody- Rułowie

Pierwsza pewna informacja o zamieszkiwaniu w Choczni rodziny Rułów pojawia się 22 lutego 1661 roku, gdy w księdze metrykalnej zapisano ślub Tomasza Rurki i Anny z domu Pindel. 24 grudnia ta sama para ochrzciła swoje pierwsze dziecko. Być może jeden z Rułów pojawił się jako chrzestny już 3 lata wcześniej, ale zapisek dotyczący tego wydarzenia jest słabo czytelny, a nazwisko chrzestnego można różnie interpretować.
Forma zapisu nazwiska tej rodziny w postaci Rurka lub Rura była w XVII wieku powszechna, ale stopniowo została zastąpiona przez postać gwarową, czyli Ruła lub Rułka, występującą od 1672 roku.
Wspomniany wyżej Tomasz Rurka nie był jedynym przedstawicielem rodziny Rułów/Rurów, odnotowywanym w siedemnastowiecznych księgach metrykalnych, ale z wszystkich zapisanych wtedy Rułów/Rurów miał najwięcej dzieci, w większości zresztą z drugą żoną Reginą. Z kolei w pierwszej połowie XVIII wieku najwięcej dzieci posiadali natomiast Wit Ruła z żoną Zofią (11), Marcin Ruła z żoną Zuzanną i Maciej Ruła, syn Wita, z żoną Zofią.
Choczeńscy Rułowie w XVII i XVIII wieku nie zaliczali się do warstwy rolników/kmieci, ale są określani jako zagrodnicy. Z tego powodu musieli trudnić się rzemiosłem lub pracować na rzecz bogatszych sąsiadów, plebana lub właścicieli majątku sołtysiego. W 1664 roku zamieszkiwali razem z rodziną Siedlarzy/Siodlarzy.
Z zapisków historycznych wiadomo, że dwaj synowie wymienionych wyżej Macieja i Zofii Rułów byli muzykantami. To Urban Ruła (ur. 1747), który wrócił do Choczni po kilkuletniej służbie w armii austriackiej oraz Mateusz Ruła (ur. 1751), pełniący w Choczni funkcję przysiężnego (radnego) przy wójcie Wojciechu Piątku.
W XIX wieku przedstawiciel rodziny Rułów sam został wójtem. Był nim Szymon Ruła, urodzony w 1798 roku, jako syn Romana i Łucji z domu Żak.
Według spisu gruntów rolnych i leśnych z 1844 roku Rułowie posiadali w Choczni w sumie 34,5 morgi (27 majątek chłopski), podzielone pomiędzy 8 właścicieli, o imionach: Jakub, Jan, Jan Kanty, Piotr, Stanisław (dwukrotnie) i Tomasz (dwukrotnie). Pola czterech z nich znajdowały się w Niwie Zakościelnej, na południe od Choczenki, dwóch kolejnych gospodarowało w Niwie Zakościelnej na północ od Choczenki, a kolejnych dwóch w Niwie Dolnej od Wadowic. Największym właścicielem gruntów spośród Rułów był wtedy Tomasz Ruła spod numeru 146b, którego gospodarstwo (około 8,5 mórg) jako jedyne przekraczało średnią wyliczoną dla całej Choczni.
Ciekawą postacią wywodzącą się z rodu Rułów był w tym czasie Jan syn Kazimierza, urodzony w 1815 roku. Jako Jan Ruliński w okresie od maja 1863 do stycznia 1864 uczestniczył w powstaniu styczniowym, walcząc w 8 potyczkach pod komendą generała Hauke Bosaka i pułkownika Chmieleńskiego. Po powrocie do Krakowa został aresztowany, skazany na 2 miesiące więzienia i osadzony w Wiśniczu. Wśród mieszkańców Choczni nie cieszył się jednak najlepszą opinią- wypominano mu włóczęgostwo i wcześniejszą odsiadkę za kradzież.
Inny Jan Ruła, syn Leona, także używający nazwiska Ruliński, był znanym wtedy krawcem damskim w Białej. 
W 1869 roku w domu Jana Ruły i Franciszki z domu Nowak urodził się syn Adam, który był pierwszą w rodzinie Rułów osobą z średnim wykształceniem, po ukończeniu wadowickiego gimnazjum w 1891 roku. 
To postać ważna dla Choczni przełomu XIX i XX wieku, działacz społeczny i niepodległościowy, inicjator wielu przedsięwzięć istotnych dla rozwoju Choczni. Więcej na jego temat można przeczytać w osobnej notatce (LINK). Był bardziej znany pod nazwiskiem Ruliński, które przyjął podczas studiów filozoficznych w Krakowie.
Sześć lat starszy od Adama był Leon Ruła, syn Tomasza i Franciszki z domu Kolber, członek rady nadzorczej choczeńskiej kasy zapomogowo-pożyczkowej w latach 1910-1920.
W czasie pierwszej wojny światowej zginęli: Marcin Ruła, urodzony w 1886 roku (syn Michała i Magdaleny) oraz Józef Ruła, urodzony w 1890 roku, absolwent wadowickiego gimnazjum w 1910 roku, wzięty do wojska ze studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim (najpierw teologicznych, potem filozoficznych). Józef Ruła był synem Leona i Heleny z domu Gzela.
Do wadowickiego gimnazjum uczęszczali też jego młodsi bracia: Stefan (ur. 1899, potem nauczyciel) oraz Władysław (ur. 1909), absolwent w 1929 roku, następnie student teologii i ksiądz, wieloletni proboszcz w Tłuczani (1948-1970). Ksiądz Władysław, podobnie jak wcześniej Adam Ruła, zmienił nazwisko na Ruliński (około 1935 roku).
W okresie międzywojennym akuszerką w Choczni była Anna Ruła. W kampanii wrześniowej 1939 roku brał udział Józef Ruła (ur. 1914), później robotnik przymusowy w Niemczech.
Z bardziej znanych przedstawicieli rodziny Rułów warto jeszcze wspomnieć o dzieciach Adama Ruły/Rulińskiego i jego żony Tekli z domu Warmuz.
Byli to:
  • Wanda Rulińska (ur. 1902) urzędniczka w Wadowicach
  • Władysław Kazimierz Ruliński (ur. 1900) kreślarz wojskowy i zegarmistrz w Żaganiu, ranny w 1939 roku stracił nogę
  • Wiesław Julian Ruliński (ur. 1904) muzyk i zegarmistrz w Żaganiu
  • Janisław Feliks Ruliński (ur. 1905) ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej, podporucznik komendant AK w Chrzanowie, działacz sportowy i turystyczny
  • Wincenty Lesław Ruliński (ur. 1907) żołnierz zawodowy.
Według danych z 2003 roku nazwisko Ruła nosiły w Polsce 252 osoby, z tego 53 zamieszkiwały powiat wadowicki. Liczni Rułowie mieszkali także na Podkarpaciu, w powiecie mieleckim (56 osób) i stalowowolskim (41 osób).

W tym samym cyklu: