Dawni mieszkańcy Choczni nie podróżowali dla przyjemności, w celach określanych obecnie jako turystyczne. Gdy opuszczali Chocznię na dalsze odległości, czynili to najczęściej w poszukiwaniu pracy, prowadząc handel, w celu podjęcia nauki, czy służąc w wojsku. Oddalaniu się od Choczni nie sprzyjały kiepskie drogi oraz brak szybkich środków transportu. Te ostatnie pojawiły się w okolicy dopiero w 1888 roku wraz z uruchomieniem przebiegającej przez Chocznię linii kolejowej (przystanek otwarto pięć lat później). Oczywiście dla wielu istotną przyczyną rzadkiego przemieszczania się była konieczność codziennej, żmudnej pracy, aby po prostu przeżyć do kolejnego zbioru plonów. Z drugiej strony dawne podróże były znacznie mniej zbiurokratyzowane- nie potrzebne były paszporty, wizy, czy inne pozwolenia- wystarczało tylko posiadanie niezbędnych środków finansowych.
Już w 1581 roku poprzeczkę wysoko ustawił Grzegorz Scurzyk (Szczur), żołnierz piechoty wybranieckiej króla Stefana Batorego, który odznaczył się podczas oblężenia Pskowa, znajdującego się w odległości 1058 kilometrów w linii prostej od Choczni. Ponadto Scurzyk oddalił się wtedy daleko na północ od Choczni (Psków leży na 57 stopniu i 49 minucie szerokości geograficznej północnej- prawie jak Goeteborg w Szwecji), co także stanowiło długo niepobity rekord.
W XVIII wieku brak świadectw na równie odległe przemieszczanie się chocznian. Niestety nie wiadomo, skąd dokładnie w 1725 listy do brata przesyłał chocznianin Tomasz Zając- wiadomym jest tylko, że znajdował się wtedy w niemieckiej Saksonii, czyli około 425 km od Choczni w kierunku zachodnim. Natomiast Grzegorz Twaróg, żołnierz armii austriackiej, dotarł w 1791 roku pod Chocim (dziś w południowo- zachodniej Ukrainie), gdzie zresztą zachorował i zmarł, czyli na odległość 533 km od Choczni. Współrzędne geograficzne Chocimia (48º 30' 24", 26º 29' 9") sprawiają jednak, że Twaroga można uznać za chwilowego rekordzistę w oddaleniu się od Choczni na południe (i wice-rekordzistę w przemieszczeniu się od Choczni na wschód).
Kolejne rekordowe osiągnięcia przyniósł dopiero wiek XIX:
- W 1814 roku Marcin Wątroba, żołnierz 56 pułku piechoty i uczestnik słynnej Bitwy Narodów pod Lipskiem, zmarł w wojskowym lazarecie w miejscowości Waldkirch w niemieckiej Badenii-Wirtembergii, gdzie stacjonował po przekroczeniu Dunaju. Czyli pokonał (pieszo) odległość 860 km dzielącą Waldkirch od Choczni, wprawdzie nie rekordową, ale za to najdłuższą w kierunku na zachód od Choczni.
- W 1850 roku w miejscowości Piacenza we Włoszech zmarł na płuca chocznianin Jan Guzdek, żołnierz 56 pułku piechoty, uczestniczącego w nadzorowaniu pokoju po stłumieniu włoskiej Wiosny Ludów. Piacenza leży 923 km od Choczni, na 40 stopniu i 50 min szerokości geograficznej północnej, czyli Guzdek oddalił się wtedy najdalej na południe w porównaniu do położenia Choczni.
Pod koniec tego wieku i na początku następnego rozpoczęła się emigracja chocznian do USA i Kanady, czyli na niespotykaną dotąd odległość od Choczni. Dość powiedzieć, że do wyspy Ellis Island koło Nowego Jorku, gdzie przybywała większość statków z emigrantami, jest prawie 6900 km. A do Chicago, gdzie trafiało wielu chocznian, prawie 7600 km w linii prostej. Ówcześni emigranci z Choczni nie osiedlali się natomiast na Zachodnim Wybrzeżu, gdzie jest jeszcze dalej.
Jednak na rekordową odległość od Choczni dotarł wtedy nie emigrant do USA, lecz do Brazylii. W 1902 roku szewc Piotr Garżel (1878-1954) osiadł w brazylijskim stanie Parana, a od kojarzonej z nim miejscowości Paulo Fortin dzieli Chocznię odległość 10907 km. Żaden z chocznian przed nim nie dotarł także tak daleko na południe- na 26 równoleżnik szerokości geograficznej południowej. Natomiast w 1916 roku choczeński emigrant Tomasz Guzdek (1888-1918), mieszkaniec amerykańskiego stanu Massachusetts, służył w amerykańskiej armii na granicy z Meksykiem, co oznaczało, że znajdował się co najmniej 9861 km od Choczni, ale jednocześnie najdalej na zachód. W Europie trwały wówczas krwawe zmagania I wojny światowej, w wyniku których wielu choczeńskich żołnierzy trafiło do rosyjskiej niewoli i zostało wywiezionych daleko na wschód, w tym także za Ural, stanowiący granicę Europy i Azji. Najdalej od Choczni więziono Jana Szczura (ur. 1878). Barnauł, w którym się znalazł, dzieli od Choczni 4309 km i była to najdalej położona na wschód od Choczni miejscowość, biorąc pod uwagę wszystkie miejsca katorgi choczeńskich jeńców. Niewiele bliżej, bo 4025 km od Choczni, znajduje się Tomsk, miejsce uwięzienia Józefa Turka (urodzonego w 1884 roku) i Andrzeja Wcisło (1883-1931). Tomsk leży nieco na zachód od Barnaułu, ale za to najbardziej na północ z wszystkich miejsc pobytu chocznian (58 stopień i 36 minuta szerokości geograficznej północnej). Wybuch rewolucji w Rosji spowodował, że części jeńców udało się wrócić do Choczni. Najbardziej okrężną drogą, przez Władywostok, Szanghaj i Francję, uczynił to Eugeniusz Bielenin (1891-1979). Władywostok na Dalekim Wschodzie, najdalszy punkt na jego trasie, dzieli od Choczni 7780 km w linii prostej i ponad 112 stopni długości geograficznej. Z kolei Szanghaj położony jest znacznie bardziej na południe, na szerokości geograficznej odpowiadającej północnym wybrzeżom Afryki. Na kolejny rekord oddalenia się od Choczni trzeba było czekać do 1926 roku, kiedy to grupa choczeńskich murarzy pod przywództwem Klemensa Turały (1898-1972) wybrała się w poszukiwaniu pracy do Montevideo w Urugwaju. Odległość z Choczni do Montevideo to aż 11995 kilometrów w linii prostej. Montevido leży też 8 stopni na południe od brazylijskiej Parany, dokąd trafił dotychczasowy rekordzista Piotr Garżel. Do II wojny światowej żadnemu z chocznian nie udało się dotrzeć dalej od Choczni (w sensie odległości w kilometrach) i dalej na południe. Dopiero powojenni emigranci do Argentyny i Australii poprawili “osiągnięcie” Turały i grupy jego murarzy. Osiągnięcie zostało celowo ujęte w nawias, ponieważ Turała i jego kompanii swojego wyjazdu z pewnością nie traktowali w tych kategoriach.
Podsumowanie do rozpoczęcia II wojny światowej:
- Najdalej od Choczni dotarli choczeńscy murarze pod przewodnictwem Klemensa Turały, to jest na odległość prawie 12.000 km.
- Nikt inny z chocznian nie dotarł również bardziej na południe.
- Najdalej na zachód zawędrował Tomasz Guzdek, to jest na granicę między USA, a Meksykiem.
- Najdalej na wschód przebił się Eugeniusz Bielenin (do Władywostoku).
- Najdalej na północ od Choczni przebywali Józef Turek i Andrzej Wcisło (w syberyjskim Tomsku). To najmniej imponujące z wszystkich wymienionych osiągnięć, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia. Aby go pobić, wystarczyłoby na przykład udać się do fińskiego Rovaniemi, umownej stolicy św. Mikołaja, czy choćby do szwedzkiej Uppsali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz