Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1936. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1936. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 marca 2024

Choczeńska kronika sądowa - część IX

W "Gazecie Lwowskiej" ukazał się edykt Sądu Powiatowego w Wadowicach z 6 czerwca 1875 roku. w którym czytamy:

Ck Sąd powiatowy ogłasza niniejszem, że Jan Pindel z Choczni w ślad Uchwały ck Sądu Krajowego w Krakowie z dnia 22 maja 1875 roku za niedołężnego na umyśle uznany i dla niego kurator sądowy w osobie Tomasz Kolber z Choczni ustanowiony został.

----

"Kattowitzer Zeitung" z 4 października 1936 roku przekazywał:

Rok ciężkiego więzienia dla oszusta

Sędzia Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Białej miał wczoraj do czynienia z 26-letnim Franciszkiem Kosowskim z Choczni koło Żywca (!), który został oskarżony o to, że w listopadzie ubiegłego roku z powodu nielegalnego hazardu oszukał ludzi na duże sumy pieniędzy. Pozwany, który został przywieziony z aresztu, mimo młodego wieku ma już za sobą burzliwą przeszłość, ponieważ w jego kartotece widnieje co najmniej 28 wcześniejszych wyroków skazujących. W sądzie oszust stwierdził, że jest niewinny, ponieważ na udział w grach hazardowych posiadał "urzędowe pozwolenie". Sędzia skazał Kosowskiego na rok ciężkiego więzienia bez zawieszenia.

----

"Trybuna Robotnicza" nr 127 z 1962 roku informowała o aferze rzepakowej, w którą zamieszany był mieszkaniec Choczni:

Trwający od kilku tygodni, prowadzony w trybie doraźnym proces "rzepakowy", zakończył się wczoraj przed Sądem Wojewódzkim w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiadło 20 osób, które naraziły naszą gospodarkę na straty w wysokości ponad 2 mln 300 tys. złotych. Przedmiotem przestępczej machinacji były nasiona rzepaku, z których wyrabia się margarynę i olej jadalny. Oskarżeni okradali dostawy rzepaku przeznaczone dla Bielskich Zakładów Przemysłu Tłuszczowego. Zagarnięty rzepak był ponownie dostarczany do tych zakładów i ...ponownie kradziony podczas transportu. Aby zatuszować kradzieże, oskarżeni sporządzali fikcyjne kwity skupu rzepaku od prywarnych plantatorów. W kwitach tych wymieniali między innymi nazwiska osób, które rzepaku nigdy nie uprawiały. (...) Fałszując kwity zakupu rzepaku oskarżeni powoływali się na nazwiska rzetelnie i uczciwie pracujących górników, czym wyrządzili im krzywdę moralną.

Uczestnicy szajki rzepakowej zostali skazani na kary od dożywocia do 3 lat więzienia. Edward S. z Choczni otrzymał wyrok 10-ciu lat pozbawienia wolności, a ponadto skazano go grzywnę, utratę publicznych praw obywatelskich i honorowych oraz przepadek mienia na rzecz skarbu państwa. Ponieważ proces był prowadzony w trybie doraźnym, to wyrok był prawomocny i ostateczny.

----

"Dziennik Bałtycki" z 10 stycznia 1963 roku zamieścił notatkę o nadużyciach w Spółdzielni "Iskra" w Choczni i nadchodzącym procesie sądowym sprawców:

W środę 9 bm. Prokuratura Wojewódzka w Krakowie zakończyła śledztwo przeciwko grupie byłych pracowników Spółdzielni Inwalidów „Wisła” oskarżonych o dokonanie milionowych nadużyć. Jak wynika z aktu oskarżenia były kierownik działu włókienniczego Spółdzielni „Wisła” w Choczni (pow. Wadowice) - Eugeniusz Iskra oraz b. kierownik Zakładu Włókienniczego tej spółdzielni w Żywcu - Józef Klimunt przy pomocy wspólników, zagarnęli w wyniku nieuczciwych machinacji ponad 2 mln złotych. W procesie, który odbędzie się przed Sądem Wojewódzkim w Krakowie zeznania złoży ponad 60 świadków.

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Choczeńska kronika sądowa - część VIII

 "Dziennik Cieszyński" z 9 listopada 1921 roku informował między innymi o wykazie kar nałożonych przez Urząd Walki z Lichwą w Bielsku:

  • Wójcik Marya z Choczni za lichwę mlekiem otrzymała karę 3 dni aresztu i 3.000 marek grzywny,
  • Brusik Elżbieta z Choczni (później po mężu Wider - uwaga moja) za lichwę mlekiem otrzymała karę 2 dni aresztu i 2.000 marek grzywny,
  • Paluś Rozalia (właściwie Baluś Rozalia, później po mężu Odribec - uwaga moja) za lichwę mlekiem otrzymała karę 3 dni aresztu i 3.000 marek grzywny,
  • Guzdek Anna z Choczni za lichwę mlekiem otrzymała karę 12 godzin aresztu i 3.000 marek grzywny,
  • Woźny Stanisław z Choczni za lichwę masłem na 5.000 marek grzywny.

Urząd Walki z Lichwą i Spekulacją utworzono przy Ministerstwie Aprowizacji na wniosek Rady Ministrów RP dekretem z 11 stycznia 1919 roku. Miał za zadanie walkę ze wszelkimi przejawami lichwy oraz spekulacją artykułami pierwszej potrzeby. Przysługiwało mu prawo konfiskaty mienia i nakładania kar do 3 miesięcy aresztu oraz grzywien do 50.000 marek. 

----

"Kurier Wieczorny" z 29 września 1936 roku zamieścił notatkę pod tytułem "3 lata więzienia za pobicie woźnego" o następującej treści:

"Do właściciela nocnego lokalu "Eden" w Białej zawitał 23 czerwca bieżącego roku woźny urzędu skarbowego Mikołajczyk z Białej, celem wręczenia mu edyktu licytacyjnego. Ponieważ właściciel 27-letni Władysław Guzdek nie chciał przyjąć niemiłego dokumentu, woźny pozostawił mu pismo na stole i w księdze pokwitowań zanotował, że pismo zostało przymusowo doręczone. Za wychodzącym woźnym wybiegł Guzdek, schwycił w najbliższej bramie domu Mikołajczyka za gardło i groził mu pobiciem. Przy powstałej szarpaninie krewki restaurator podarł woźnemu ubranie. Za znieważenie urzędnika w służbie odpowiadał obecnie Guzdek przed sesją wyjazdową wadowickiego Sądu Okręgowego w Białej, który po przesłuchaniu poszkodowanego i świadków skazał właściciela nocnego lokalu na 7 miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem kary na 3 lata oraz na zapłacenie kosztów sądowych."

Skazany Władysław Guzdek urodził się w 1907 roku w Czańcu, był więc nieco starszy, niż podano w artykule. Przynależał do Choczni jako syn chocznianina Karola Guzdka. Rok później będąc wdowcem poślubił w Choczni Elżbietę ze Ścigalskich, a ich wesele należało do najgłośniejszych wydarzeń towarzysko-rodzinnych w międzywojennej Choczni. Wyrzucony przez Niemców z Białej zamieszkał w 1939 roku w Choczni, skąd wysiedlono go do Krakowa. Po wojnie powrócił do Bielska.

----

Wychodzący w okupowanym przez Niemców Krakowie "Dziennik Poranny" w numerze z 22 maja 1940 roku podał,  że:

"Za oszustwo skazany został przed sądem grodzkim w Wadowicach Stanisław Guzdek z Choczni na 3 miesiące więzienia. Oskarżony wniósł apelację i sąd karny na rozprawie apelacyjnej zniósł wyrok pierwszej instancji, wydając wyrok uniewinniający."

Ponieważ nie podano wieku wymienionego w powyższej notatce Stanisława Guzdka, to nie wiadomo, czy chodziło o Stanisława Guzdka, urodzonego w 1889 roku, męża Marianny z Widrów, czy też o Stanisława Guzdka, który przyszedł na świat w 1908 roku i był mężem Salomei z domu Burzej.

poniedziałek, 25 października 2021

Choczeńska kronika wypadków- część XVI

"Dziennik Cieszyński" z 6 lipca 1909 roku podawał:

W gminie Choczni, 2 kilometry od Wadowic odległej, spaliła się 23 zeszłego miesiąca nowa, jeszcze nie wykończona stodoła Turały, z powodu wadliwej budowy pieca chlebowego. Szkoda nieubezpieczona.

----

"Śląska Gazeta Ludowa" z 15 marca 1936 roku informowała:

Mieszkanka wsi Chocznia, powiat Wadowice, Lachowa, wyszła onegdaj do kościoła, zostawiając dwoje małych dzieci bez opieki. Gdy wróciła do domu, zastała w izbie, pełnej dymu, dzieci leżące bez życia na podłodze. Na krzyk nieszczęśliwej matki przybiegli sąsiedzi i wynieśli maleństwa z izby na świeże powietrze. Natychmiast przystąpiono do ratowania dzieci, a gdy przez dłuższy czas nie mogły odzyskać przytomności, przewieziono je do szpitala powszechnego w Wadowicach. Tu dopiero dzieci odzyskały przytomność. Jak się okazuje, Lachowa wychodząc z domu, zostawiła ogień w piecu i masę słomy, która służyła im do spania. Dzieci po wyjściu matki zaczęły się bawić słomą przy piecu, a w końcu roznieciły ogień, który strawił ją doszczętnie. Na szczęście nie zapaliło się nic więcej, gdyż dzieci spłonęłyby żywcem. Jednakże dym zaczadził dzieci i z trudem tylko dało się je uratować od śmierci. Stan ich jest ciężki. 

Jedynymi Lachami z Choczni, którzy pasują do opisu zaczadzonych dzieci, byli Władysław Lach (1931-1994) i jego brat Zdzisław Lach (1934-2009), synowie Jana i Heleny z domu Wójcik. Wkrótce po tych wydarzeniach przyszła na świat ich siostra Delfina.

----

"Kronika Beskidzka" zamieściła krótką notatkę o wykolejeniu lokomotywy w Choczni w dniu 9 września 1978 roku:

W miejscowości Chocznia nastąpiło wykolejenie lokomotywy spalinowej, ciągnącej skład osobowy relacji Kalwaria- Bielsko-Biała. Przerwa w ruchu trwała kilka godzin. Żaden z pasażerów pociągu nie odniósł obrażeń.

----

Informacja o wypadku w Choczni w 1987 roku znalazła się nawet w wychodzącym w Koszalinie i w Słupsku "Głosie Pomorza" (z 30.06.1987):

W Choczni koło Wadowic w województwie bielskim miał miejsce tragiczny wypadek drogowy. Prowadzący samochód wartburg Jerzy M. jadąc z nadmierną szybkością w czasie wyprzedzania zderzył się z jadącym z przeciwnej strony fiatem 126p. W wyniku zderzenia śmierć na miejscu wypadku poniósł kierowca malucha Tadeusz T. i trzech jego pasażerów. Kierowca wartburga wyszedł z wypadku bez szwanku.


piątek, 23 października 2020

Pożary, podpalenia

 

Pismo „Wielkopolanin” z 29 marca 1936 roku informowało o podpaleniu domu w Choczni:

W Choczni powstał przed kilku dniami nocą pożar w zagrodzie Jana Ramendy, trawiąc doszczętnie dom mieszkalny, stodołę i stajnię, przyczem z powodu gwałtownego pożaru nie zdołano wyprowadzić konia, który żywcem się upiekł.

Sam zaś właściciel, ratując swój dobytek, uległ ciężkiemu poparzeniu i został przewieziony do szpitala powszechnego w Wadowicach.

Jako sprawcę podpalenia aresztowano Michała Bąka z Choczni, który dokonał tego zbrodniczego czynu z zemsty, gdyż dziwnym zbiegiem okoliczności zabudowania Ramendy znajdowały się według wykazu hipotecznego na gruncie ojca Bąka, skąd w skutek przedawnienia sprawy poszkodowany Ramenda nie chciał się usunąć.

Z kolei „Gazeta Krakowska” w wydaniu z środy 22 listopada 1961 roku donosiła, że:

 Dnia 19 bm. w Choczni (pow. Wadowice) spłonął dach nad stajnią, należącą do spółdzielni produkcyjnej w Choczni. Straty wynoszą 30 tys. zł. Przyczyn pożaru dotychczas nie ustalono.

I jeszcze krótka notka z krakowskiego „Czasu” z 26 sierpnia 1857 roku:

 W czasie burzy w okolicach Kalwaryi w dniu 15 bm. Zgorzały od uderzenia piorunu dwie chałupy w Barwałdzie Średnim i dwie w Choczni wraz z zabudowaniami i zebranem z pola zbożem.

O pożarach/podpaleniach w połowie lat 60. XX wieku- link

poniedziałek, 29 lipca 2019

Święto Ludowe w Choczni w 1936 roku

Relacja "Zielonego Sztandaru" (numer z 28 czerwca 1936 roku) dotycząca obchodów Święta Ludowego w Choczni:

Obchód na powiat wadowicki odbył się w Choczni. Wypadł imponująco. 
Ze wszystkich stron powiatu przybyły pochody z orkiestrami: od Andrychowa ( z okolic Inwałdu, Głębowic, Roczyn, Wieprza i okolicy), od Kalwarji (z obywatelem Oleksym na czele), z Zebrzydowic, Berwałdu, Wysokiej, Stanisławia Dolnego i Górnego, Kleczy, Rokowa, Babicy i Jaroszowic; od Mucharza, Tarnawy, Jaszczurowej, Poręby Świnnej, Ponikwi, Kozińca, Gorzenia (z ławnikiem gminy wadowickiej Szczepanem Smazą na czele); wreszcie pochód od Brzeźnicy i Zatora (z okolic nadwiślańskich z ob. Jurkiem, Bolkiem i Świadkiem).
Czoło tego pochodu stanowiły "zniczanki" (członkimie Związku Młodzieży Wiejskiej "Znicz" - uwaga moja), dorodne dziewczęta w ślicznych krakowskich strojach. Pochody te szły przez Wadowice przeszło godzinę, bez przerwy śpiewając "Gdy Naród do boju...".
Wszystko karne i zgrane, jak na organizację przystało.
Po przybyciu na miejsce wybrano prezydjum zgromadzenia, orkiestra odegrała "Gdy Naród do boju", zagajenie i powitanie gości wygłosił ob. Jan Oleksy; potem deklamowali przeważnie własne utwory- Fr. Nikorówna i Fr. Goczoł z Jacha, Józef Rzycki i Fran. Medoń, chór koła "Wici" z Zygodowic odśpiewał kilka piosenek okolicznościowych; djalog satyryczny własnego utworu p.t. "Święto Ludowe" Apolonja Świadkówna i Apolonja Bizoniówna.
Z ramienia związków zawodowych przemawiał ob. Pękala z Andrychowa, a od Zarządu powiatowego Stronnictwa Ludowego ob. Fr. Świadek. Referat ogólny wygłosił dr Józef Putek.
Tak licznego zgromadzenia w naszym powiecie nikt nie pamięta. Sam pan wicestarosta uznawał, że 10 tysięcy ludzi było napewno. Znawcy twierdzą, że liczba wyniosła około 12 tysięcy.
Niesiono szereg transparentów, a kilkanaście zielonych sztandarów powiewało dumnie świadcząc o rosnącej potędze Stronnictwa Ludowego. 
Kolos ludowy pręży się i żąda: ziemi bez odszkodowania, nowych, uczciwych wyborów do Sejmu i samorządu.

Fotografia z archiwum Heleny Faber
Wiec odbył się koło Domu Ludowego w Choczni, na niezabudowanym wówczas placu między gościńcem a torem kolejowym. Prezydium zgromadzenia stoi na dalszym planie, zwrócone twarzami do obiektywu aparatu.
Na pierwszym planie "las kapeluszy".
Widać również kilka sztandarów i samotny dom za śtreką (za torami).

piątek, 29 września 2017

Choczeńska kronika sądowa

Wyrokiem c.k. Sądu Wojennego w Krakowie z kwietnia 1864 roku:

  • Franciszek Kobiałka lat 34, właściciel gruntu z Choczni, został skazany na 14 dni aresztu w sztokhauzie1, zaostrzonego dwurazowym postem i jednorazowym twardym łożem2 w każdym tygodniu, za przestępstwo przeciw publicznym zarządzeniom.
  • Wawrzyniec Nowak lat 23, ekonom z Choczni, został skazany na miesiąc więzienia zaostrzonego jednodniowym postem w każdym tygodniu, za posiadanie cudzych dokumentów legitymizacyjnych.
za "Gazetą Lwowską" z 13 maja 1864 roku

----
Wydział II Karny Sądu Okręgowego w Wadowicach w dniu 14 stycznia 1930 roku wydał list gończy (2622-IV-30) za Janem Turałą, synem Wojciecha i Marii, urodzonym 27.06.1886 roku w Choczni powiat Wadowice, tamże przynależnym i ostatnio zamieszkałym, wyznania rzymsko-katolickiego, żonatym, oskarżonym z paragrafu 1573

"Gazeta Śledcza" z 8 lutego 1930 roku
----
"Dziennik Wileński" z 20 maja 1936 roku donosił:

W krakowskim sądzie apelacyjnym rozpatrywana była sprawa tocząca się pomiędzy byłym posłem Putkiem, a byłym posłem Fidelusem
Tło sprawy przedstawia się następująco: z końcem listopada 1930 roku w związku z procesem Centrolewu4 teść posła Putka, Antoni Styła i niejaki Maksymiljan Malata, wręczyli Fidelusowi 5.200 złotych, z tem, że 5.000 złotych miał w płacić jako kaucję w sądzie w Warszawie za dr Putka, a 200 zł. miał wręczyć Putkowi oczywiście, o ileby ktoś nie złożył poprzednio żądanej kaucji za Putka. 
Pan Fidelus w Warszawie oczywiście nie złożył otrzymanych pieniędzy, gdyż Putka wypuszczono na wolność. Natomiast w stolicy zetknął się z prezesem Stronnictwa Ludowego, Malinowskim i posłem Wojciechem Rogiem , którzy słysząc o posiadanych przez Fidelusa pieniądzach oświadczyli mu, iż jest winien 2.200 złotych, jako wkładkę za prowadzenie agitacji wyborczej. Wobec tego może na razie wziąłby odnośną kwotę z pieniędzy dr Putka i wpłacił je Stronnictwu Ludowemu, przeciw czemu niewątpliwie nie będzie miał nic dr Putek. 
Poseł Fidelus usłuchał tej rady. Widząc się z dr. Putkiem zawiadomił go o tej transakcji, na co dr. Putek zupełnie nie zareagował. Dopiero po roku dr. Putek złożył doniesienie o sprzeniewierzeniu. 
Sąd w Wadowicach jako pierwsza instancja zasądził oskarżonego Fidelusa na 7 miesięcy więzienia, umarzając mu połowę kary na podstawie amnestji. Dr. Putek wystąpił wówczas również ze skargą cywilną. Uzyskał zajęcie djet poselskich i ponadto częściowe zajęcie płacy wójtowskiej, ponieważ poseł Fidelus był równocześnie naczelnikiem gminy w Zembrzycach. 
Poseł Fidelus zamiast odsyłać część zajętą przed sąd dr Putkowi wypłacał sobie całą kwotę miesięcznego wynagrodzenia. Za to przestępstwo został skazany na 10 miesięcy, którą to karę umorzono mu w połowie na mocy amnestji. Na onegdajszej rozprawie apelacyjnej sąd skazał Fidelusa na 6 miesięcy aresztu, zawieszając mu karę na lat 5, nakładając pozatem na niego obowiązek wypłacenia resztującej kwoty dr. Putkowi 1.000 złotych do dnia 1 maja 1937 roku.

----
1 sztokhauz = więzienie (z niemieckiego).
2 kara twardego łoża polegała na spaniu na gołej drewnianej pryczy.
3 paragraf 157 obowiązującego nadal austriackiego kodeksu karnego z 1852 roku ((Strafgesetz über Verbrechen, Vergehen und Uebertretungen) dotyczył ciężkiego uszkodzenia ciała.
4 proces Centrolewu (inaczej proces brzeski) przeprowadzono w dniach 26 października 1931–13 stycznia 1932 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie.Prokurator zarzucał oskarżonym, że w okresie od roku 1928 do 9 września 1930 roku "po wzajemnem porozumiewaniu się i działając świadomie, wspólnie przygotowywali zamach, którego celem było usunięcie przemocą członków sprawującego w Polsce władzę rządu i zastąpieniu ich przez inne osoby, wszakże bez zmiany zasadniczego ustroju państwowego". Zamierzonego zamachu jednak nie dokonali z powodu udaremnienia ich akcji przez władzę. Wśród oskarżonych 11 osób był również Józef Putek, skazany na 3 lata więzienia.