Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom Ludowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom Ludowy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 sierpnia 2024

Początki działalności GS "Samopomoc Chłopska" w Choczni (1946-1948)

 

Po utworzeniu gminy Chocznia na podstawie rozporządzenia Ministra Administracji Publicznej z 29 marca 1946 roku i ukonstytuowaniu się Gminnej Rady Narodowej w Choczni (5 lipca) zaczęła odradzać się także choczeńska spółdzielczość. Obok Kasy Stefczyka, której historia sięgała 1910 roku, powstała Spółdzielnia Rolniczo-Handlowa „Samopomoc Chłopska”. Ten nowy twór organizacyjny przejął część działalności przedwojennego Kółka Rolniczego, skupiając się głównie na sprawach związanych z zaopatrzeniem wsi i zbytem towarów. Przewodniczącym Rady Nadzorczej SRH „Samopomoc Chłopska” został Kazimierz Szczur, jego zastępcą Józef Piegza, a członkami rady: Franciszek Dąbrowski, Tomasz Szczur, Władysław Świętek, Antoni Romańczyk, Bolesław Zając i Józef Malata. Bieżąca działalnością tej spółki zajmował się zarząd w składzie: Józef Putek (przewodniczący), Andrzej Zając (zastępca) i Leon Bąk (skarbnik). 

Pierwszy zachowany protokół posiedzenia rady nadzorczej ma datę 21 października 1946. Wtedy to przeciążonego innymi obowiązkami Putka na stanowisku prezesa zarządu zastąpił Józef Piegza, a po rezygnacji z powodów osobistych Andrzeja Zająca zastępcą prezesa wybrano Józefa Malatę z Zawala.

 Do kolejnego wspólnego posiedzenia rady nadzorczej i zarządu doszło 10 listopada w Domu Ludowym. Podjęto wówczas próbę oszacowania majątku spółdzielni, na który składały się: 2 stoły, 2 szafy (w tym jedna wspólna z Kasą Stefczyka), 10 ławek potrójnych, 20 ławek pojedynczych, częściowo uszkodzony tryjer (maszyna do czyszczenia nasion) i dwa obrazy („Kościuszko” i „Orzeł Polski”) o łącznej wartości  33.630 zł oraz Dom Ludowy o wartości 1,5 mln złotych zł z przyległym ogrodem, pastwiskiem i gruntem ornym, wartym 200.000 zł. i drugi budynek (wspólny z Kasą Stefczyka) o wartości 500.000 Ponieważ spółdzielni brakowało gotówki na bieżącą działalność, postanowiono zaciągnąć pożyczkę w kwocie 500.000 zł. 

Na następnym posiedzeniu (29.11.1946) określono wysokość wynagrodzenia zarządu (3% od obrotu towarowego) i ustalono czynsze dla lokatorów nieruchomości spółdzielczych: Władysława Kaczora, Franciszka Pędziwiatra, Franciszka Fijałka, Władysława Sopickiego i Józefa Pisza. W przypadku dwóch pierwszych czynsz obejmował także prowadzone przez nich w lokalach spółdzielczym prywatne sklepy. 

Do końca 1946 roku spółdzielnia zakupiła towary o wartości ponad 457.000 zł, a koszty ich transportu przekroczyły 11.000 zł. W sporządzonym bilansie wykazano manko w wysokości zaledwie 147 zł, przy czym część zakupionych towarów została zrabowana ze sklepu spółdzielczego 24 października przez uzbrojonych ludzi – ich wartość wyniosła 8.187 zł. 

12 stycznia 1947 roku zarząd spółdzielni podpisał formalną umowę z prowadzącym sklep spółdzielczy Józefem Malatą (kuzynem zastępcy przewodniczącego Józefa Malaty z Zawala), który zajmował się tym także przed wojną i po powrocie z wysiedlenia. 

7 marca 1947 roku doszło do ponownego obrabowania sklepu spółdzielczego. Nieznany osobnik grożąc sklepowemu pistoletem zażądał wydania papierosów, 2 l wódki, gotówki z kasy i kwitów dłużnych. Łączne straty z tytuł tego napadu wyniosły prawie 7.000 zł. Świadkiem tego zdarzenia był sędzia z Wadowic, który akurat prowadził w Choczni sprawy hipoteczne związane z komasacją gruntów. Ponieważ spółdzielni brakowało środków na zakup nawozów sztucznych, to postanowiono pożyczyć na ten cel od Kasy Stefczyka 80.000 zł. 

27 kwietnia 1947 roku zarząd spółdzielni postanowił przeprowadzić częściowy remont w Domu Ludowym, a jego największą salę przystosować do występów teatralnych, czy muzycznych, przez wybudowanie sceny i zakup dodatkowych ławek dla publiczności. 

9 maja tego samego roku biegli rewidenci przeprowadzili lustrację spółdzielni i w złożonym sprawozdaniu podkreślili, że konieczne jest wypowiedzenie przez spółdzielnię dzierżawy lokalu na prywatny sklepik Władysława Kaczora, który stanowi konkurencję dla sklepu spółdzielczego. 

Dziewięć dni później odbyło się walne zebranie członów spółdzielni, na którym skwitowano zarząd i przyjęto budżet na II część 1947 roku. Składy rady nadzorczej i zarządu pozostały bez zmian. 

6 lipca 1947 postanowiono utworzyć drugi sklep spółdzielczy, który miał się mieścić w domu Wiktorii Świerkosz w górnej części wsi.  Z p. Świerkosz zawarto stosowną umowę o pracę w charakterze sklepowej i określono wysokość czynszu dzierżawnego jej lokalu. Sklep rozpoczął działalność 1 sierpnia, wynagrodzenie sklepowej wynosiło 3% od obrotu towarowego (od wyrobów monopolowych było obniżone do 1,5%), a czynsz dzierżawny ustalono na 300 zł miesięcznie. 

W październiku 1947 roku zarząd spółdzielni odnotował duże braki w dostawach towarów zbożowych od Spółdzielni „Społem” w Wadowicach, wobec czego postanowił na własną rękę zakupić zboże od choczeńskich rolników i  po przemieleniu go w młynie sprzedawać po własnych kosztach z doliczeniem marży. 

7 grudnia 1947 roku uchwalono przeniesienie sklepu spółdzielczego z Domu Ludowego do należącego do spółdzielni domu Pędziwiatrów, którym 4 stycznia 1948 roku polecono wynieść się z dzierżawionych przez nich lokali, z powodu zalegania od dłuższego czasu z czynszem i nie podpisania nowej umowy dzierżawy. Wymówiono także Władysławowi Kaczorowi, Franciszkowi Łysoniowi i Józefowi Kręciochowi zajmowane przez nich mieszkania w lokalach spółdzielni. Rezygnację złożył sklepowy Józef Malata, który miał jednak nadal pełnić swoje obowiązki do czasu znalezienia następcy. Tym następcą wybrano Stanisława Świętka, syna Władysława, sołtysa Choczni w okresie II wojny światowej. Administratorem majątku SRH „Samopomoc Chłopska” wyznaczono Leona Bąka. 

1 lutego 1948 zatwierdzono koszty wykonania instalacji elektrycznej w Domu Ludowym i postanowiono zaprowadzić elektryczność również do domu spółdzielczego przejętego od Pędziwiatrów. Na nadzwyczajnym walnym zebraniu, odbytym 

7 marca 1948 w obecności 97 członków uchwalono nowy statut spółdzielni, noszącej odtąd nazwę Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”. W myśl nowego statutu jej zarząd miał liczyć 5 członków, dlatego 4 kwietnia uzupełniono go o Stanisława Dudę i Władysława Kręciocha. Dotychczasowy zastępca przewodniczącego zarządu Józef Malata został skarbnikiem, zastępując Leona Bąka, który objął księgowość. Na tym samym posiedzeniu 4 kwietnia 1948 ustanowiono pełnomocnictwo dla Alfreda Kamińskiego w celu eksmisji: Franciszka Pędziwiatra, Władysława Kaczora i Franciszka Łysonia z zajmowanych przez nich lokali spółdzielczych. 

2 lipca 1948 określono godziny otwarcia sklepów spółdzielczych od 6.30 rano do 20.00 wieczorem. Sklep w środkowej części wsi generował ¾ całego obrotu, a sklep filialny prowadzony przez Wiktorię Świerkosz ¼. 

Kolejne walne zebranie spółdzielni odbyło się 1 sierpnia 1948. Postanowiono na nim przejąć majątek Spółdzielni Mleczarskiej w Choczni, skwitowano zarząd, zatwierdzono budżet i wybrano nową radę nadzorczą w składzie: Józef Putek, Tomasz Szczur, Władysław Świętek, Franciszek Dąbrowski, Stanisław Duda, Bolesław Zając, Karol Wider, Jan Gazda i Franciszek Ramenda. W miejsce Stanisława Dudy do zarządu wybrano Stanisława Dębaka. Spółdzielcze władze zwierzchnie narzuciły GS w Choczni prowadzenie obowiązkowej kontraktacji zboża, uzależniając od jej planowanego przeprowadzenia terminy dostaw towarów i uwzględnianie potrzeb choczeńskich spółdzielców.

 Kontrola głównego sklepu spółdzielni, przeprowadzona 27 sierpnia, wykazał dość znaczne manko, które jako poręczyciel sklepowego Stanisława Świętka miał pokryć jego ojciec Władysław. Jednocześnie zarząd postanowił natychmiast zwolnić Świętka z pracy za nieodpowiedzialne zachowanie. Niezależenie od wykazanego manka pobrał on dzienny utarg ze sklepu filialnego w Choczni Górnej i nie oddał go skarbnikowi, a wystawiony kwit dla Wiktorii Świerkosz zniszczył. Na jego miejsce przyjęto do pracy 29 sierpnia Józefa Pindla. W tym samym dniu zarząd postanowił, że będzie dzierżawił pomieszczenia w Domu Ludowym na przedszkole i mieszkanie dla kierowniczki tej placówki, a czynsz miesięczny w wysokości 300 zł od pomieszczenia („ubikacji”) miała pokrywać gmina. Także gmina miał corocznie płacić spółdzielni ryczałtowo 10.000 zł za używanie sali na różnego rodzaju zebrania i posiedzenia. Postanowiono również o utworzeniu kolejnego sklepu spółdzielczego w dolnej części wsi i podjęto rozmowy o wynajęciu na ten cel pomieszczeń w domu Stypułów. 

5 grudnia 1948 ukonstytuował się w strukturach spółdzielni Komitet Sklepowy w składzie: Franciszek Wider (przewodniczący), Stanisław Zajda (zastępca), Aniela Wójcik (sekretarka), Michał Styła, Władysław Hałat (członkowie). Przyjęto do pracy w biurze spółdzielni Justynę Twaróg, którą skierowano na kurs do Krakowa. Natomiast Eugeniusza Zająca skierowano na kurs korespondencyjny dla księgowych, wyznaczając go jednocześnie na następcę Leona Bąka, który złożył rezygnację z funkcji księgowego.

czwartek, 14 kwietnia 2022

Choczeńskie przyśpieszenie z lat 1908-1914

Okres kilku lat poprzedzających wybuch I wojny światowej charakteryzował się w Choczni dynamicznymi zmianami na wielu polach, wysypem nowych pomysłów i ich realizacją w postaci inwestycji ważnych dla życia wsi. Nigdy wcześniej w tak krótkim czasie nie zrobiono tak wiele, by zapewnić chocznianom lepsze warunki edukacji, rozwoju gospodarczego i rozrywki. Od 1908 do 1914 roku udało się:

- zbudować dwie nowe szkoły w dolnej i górnej części Choczni,

- postawić i częściowo oddać do użytku Dom Ludowy,

- uruchomić kasę zapomogowo- pożyczkową, mleczarnię i cegielnię,

- powołać do życia Polskie Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, a jego ramach teatr amatorski, chór i czytelnię ludową,

- zapoczątkować rozwój harcerstwa i ćwiczącej z bronią Polowej Drużyny Sokolej,

- zintensyfikować działalność Straży Ogniowej.

Podjęto również decyzje o uruchomieniu we wsi towarowej stacji kolejowej (załadowczej i rozładowczej) oraz regulacji Choczenki (po wstępnych pracach przy szkole w 1906 roku), które zrealizowano w późniejszych latach.

Do rzeczy, które wydarzyły się wtedy po raz pierwszy w historii Choczni należą również: pierwsza wycieczka dzieci szkolnych do Krakowa, czy pierwszy festyn sportowy zorganizowany przez przybyłego z Ameryki księdza Guzdka.

Prawie wszystkie wymienione wyżej inicjatywy, oprócz powstania cegielni pozostającej własnością Landaua i Sternlichta, podjęła stosunkowo nieliczna grupa osób, wspierana jednak przez ogół mieszkańców. Szczególne zasługi w tym względzie należą się Antoniemu Style, Adamowi Rulińskiemu i Maksymilianowi Malacie, ale nie można także nie wspomnieć o rolach odegranych w tym wzmożeniu przez Józefa Nowaka, Józefa Putka, braci Eugeniusza i Anastazego Bieleninów, Karola Ścigalskiego, Andrzeja Zająca, czy Kazimierza Szczura.

Pośród nich podział zadań był następujący:

  •  Antoni Styła, sprawujący w latach 1908-1913 mandat posła do Sejmu Galicyjskiego we Lwowie, dzięki swoim kontaktom organizował wsparcie finansowe dla budowy szkół oraz z racji swoich doświadczeń w instytucjach finansowych nadzorował nowo powstałą kasę zapomogowo- pożyczkową (Raiffeisen),
  • Adam Ruliński, były student UJ, stanowił główne zaplecze intelektualne dla choczeńskiego przyśpieszenia, wygłaszając przemówienia i organizując różnego rodzaju obchody patriotyczne, ale kierował także budową Domu Ludowego, przewodniczył „Sokołowi” i udzielał się w teatrze amatorskim,
  • wójt Maksymilian Malata zakładał Kasę Raiffeisena,  w której był pierwszym i długoletnim skarbnikiem. Podobną funkcję pełnił podczas budowy Domu Ludowego, postawionego na parceli ofiarowanej przez jego brata Franciszka. Był ponadto jednym z czterech inwestorów przy budowie szkoły, wiceprezesem „Sokoła” i przewodniczącym komitetu parafialnego,
  • nauczyciel Józef Nowak, organizował działalność Straży Ogniowej, chóru i orkiestry, uświetniających różnego rodzaju uroczystości odbywające się w Choczni,
  • młody wówczas Józef Putek, który dopiero w 1913 roku przeprowadził się z Wadowic do Choczni, wspierał w działaniach organizacyjnych wójta Malatę jako jego sekretarz, kierował teatrem włościańskim w „Sokole” i informował świat o działaniach podjętych w Choczni jako redaktor „Przyjaciela Ludu”,
  • Anastazy Bielenin zakładał podwaliny pod choczeński skauting (harcerstwo) i kierował Sokolą Drużyną Polową, w której aktywny udział brał jego starszy brat Eugeniusz, znany także jako animator teatralny i kulturalny oraz działacz Sokoła,
  • wice-wójt Karol Ścigalski działał w nadzorze Kasy Raiffeisen, Sokole, Straży Ogniowej, Związku Walki Czynnej i mleczarni,
  • Andrzej Zając i Kazimierz Szczur to także działacze kasy zapomogowo-pożyczkowej i Sokoła, przy czym ten pierwszy kierował też mleczarnią i zasłużył się przy budowie szkoły w Choczni Dolnej.

Nazwisk osób zaangażowanych i zasłużonych można wymienić tu więcej- na przykład: Teodor Zając (Raiffeisen, budowa szkoły, Sokół), Jan Turała (Raiffeisen, budowa Domu Ludowego), Piotr Pietruszka (Raiffeisen), Kacper Drapa (mleczarnia), Władysław Rokowski (budowa Domu Ludowego), Ludwik Woźniak (budowa szkoły), Antoni Styła „Kotuś” (budowa szkoły w Choczni Górnej), ksiądz proboszcz Józef Dunajecki (kasa zapomogowo-pożyczkowa), Antoni Balon (Sokół), Szymon Balon (Sokola Drużyna Polowa), Jan Kobiałka (teatr, Sokół), czy Jan Woźniak (Sokół, teatr amatorski).

Niewątpliwe sukcesy „choczeńskiego przyśpieszenia” nie byłyby oczywiście możliwe bez poparcia większości mieszkańców, włączających się aktywnie zwłaszcza w zbiórkę funduszów na budowę szkół i Domu Ludowego oraz w sam proces realizacji- wszystkie te obiekty wznoszone były w systemie gospodarczym, głównie w ramach pracy społecznej. To także pewien ewenement i przykład dla okolicy, że ważne dla wspólnych celów inwestycje można taniej przeprowadzać w ten właśnie sposób.

Podwalinami pod te osiągnięcia była wcześniejsza praca Towarzystwa Szkół Ludowych, choczeńskich nauczycieli i kierowników szkół (zwłaszcza Wiśniewskiego, Ryłki i Jeziorskiego), nie tylko dbających o wykształcenie powierzonych im uczniów, ale rozbudzających także w młodych ludziach ciekawość świata i promujących postawy społeczne oraz patriotyczne. Otwarcie mówili o tym Antoni Styła i Maksymilian Malata. Inspiracji dostarczał także rozwinięty w Choczni ruch ludowy (począwszy od ks. Stojałowskiego), a informacji chętnie czytana we wsi, prenumerowana i szeroko omawiana prasa ludowa (wspomniany „Przyjaciel Ludu” i inne tytuły).

Śledząc te wszystkie poczynania można postawić sobie pytanie, co jeszcze udałoby się wtedy w Choczni stworzyć, gdyby nie wybuch I wojny światowej. Nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Być może dalsze poczynania tej ekipy ludzi nie byłyby już tak owocne w sukcesy, a początkowy zapał i pomysłowość ustąpiły by działaniom rutynowym. Wydaje się jednak, że ciąg dokonań mógł być większy, o czym świadczy powszechność wsparcia szkolących się w Choczni w 1914 roku Legionistów Piłsudskiego,  czy kolejne choczeńskie przyśpieszenie z drugiej połowy lat dwudziestych, gdy do władzy w Choczni znów doszli Putek, Zając, Szczur, Malata, czy Nowak. Tych czasów nie dożyli niestety: zmarły na gruźlicę Adam Ruliński, Karol Ścigalski, Jan Woźniak, Szymon Balon i poległy pod Gorlicami Jan Kobiałka. Z Choczni wyprowadzili się też na stałe bracia Bieleninowie.

Warto również zauważyć, że przed wybuchem I wojny światowej działy się w Choczni rzeczy istotne nie tylko dla niej samej, ale też dla życia politycznego całej Galicji i rozwoju ruchu ludowego. 14 grudnia 1913 roku i 9 lutego 1914 roku odbyły się w Choczni pod przywództwem Antoniego Styły krajowe zebrania Polskiego Stronnictwa Ludowego, na których podjęto uchwały skutkujące rozłamem w tej partii i powołaniem do życia nowej organizacji politycznej- PSL Lewica z Janem Stapińskim jako przewodniczącym, popieranym przez wygłaszających przemówienia chocznian: Styłę, Putka, Malatę i Rokowskiego. Dość radykalne idee obecne w PSL Lewica były podstawą działalności Józefa Putka w okresie międzywojennym, gdy był on nie tylko posłem na Sejm, ale i choczeńskim wójtem. Już wówczas dały o sobie znać konflikty na linii władza gminna i parafia, których apogeum zostało osiągnięte kilkanaście lat później.

środa, 28 października 2020

Łaźnia publiczna w Choczni

 Publiczna łaźnia istniała w Choczni w latach 1949-1950 i mieściła się w Domu Ludowym (Sokole).

W świetle dokumentów gminnych jej historia wyglądała następująco:

  • Na zebraniu Zarządu Gminy Chocznia w dniu 3 lutego 1949 roku biorąc pod uwagę zakres poczynionych przygotowań ustalono termin otwarcia łaźni na 27 lutego 1949 roku (niedzielę). Pytanie o termin otwarcia łaźni zadał wówczas wójt Władysław Babiński.
  • Sprawozdanie z otwarcia łaźni zostało złożone na kolejnym posiedzeniu Zarządu Gminy w dniu 1 marca 1949 roku.
  • Koszt uruchomienia łaźni, w tym zamontowania silnika oraz wszelkich przeróbek dokonanych w tym celu w Domu Ludowym wyniósł 54.818 złotych. Program otwarcia obejmował uroczystą akademię oraz zabawę ludową, z której dochód w wysokości 21.974 złotych pokrył 40 % poniesionych wydatków.
  • Już dwa miesiące później, podczas kontroli choczeńskiej gminy stwierdzono, że łaźnię wprawdzie uruchomiono, ale koszty grzania wody i wymuszania obiegu wody w wysokości 915 złotych na godzinę są zbyt duże. Zamontowane w łaźni urządzenia zużywały 17 kg ropy na godzinę ogrzewania wody i 4 kg benzyny na godzinę wymuszania obiegu wody.
  • Łaźnia z paliwożernym oprzyrządowaniem funkcjonowała jednak nadal.
  • 20 listopada 1949 roku ustalono, że w celu przywrócenia łaźni do używalności wykorzystana zostanie subwencja, którą gmina otrzymała z Ministerstwa Zdrowia.
  • Na posiedzeniu Zarządu Gminy w dniu 2 kwietnia 1950 roku potwierdzono, że zastosowane urządzenia są niepraktyczne i nieopłacalne, zaś na jakikolwiek remont gmina nie posiada funduszy. Uchwalono, aby wójt skonsultował się w tej sprawie z Lekarzem Powiatowym.

 


poniedziałek, 29 lipca 2019

Święto Ludowe w Choczni w 1936 roku

Relacja "Zielonego Sztandaru" (numer z 28 czerwca 1936 roku) dotycząca obchodów Święta Ludowego w Choczni:

Obchód na powiat wadowicki odbył się w Choczni. Wypadł imponująco. 
Ze wszystkich stron powiatu przybyły pochody z orkiestrami: od Andrychowa ( z okolic Inwałdu, Głębowic, Roczyn, Wieprza i okolicy), od Kalwarji (z obywatelem Oleksym na czele), z Zebrzydowic, Berwałdu, Wysokiej, Stanisławia Dolnego i Górnego, Kleczy, Rokowa, Babicy i Jaroszowic; od Mucharza, Tarnawy, Jaszczurowej, Poręby Świnnej, Ponikwi, Kozińca, Gorzenia (z ławnikiem gminy wadowickiej Szczepanem Smazą na czele); wreszcie pochód od Brzeźnicy i Zatora (z okolic nadwiślańskich z ob. Jurkiem, Bolkiem i Świadkiem).
Czoło tego pochodu stanowiły "zniczanki" (członkimie Związku Młodzieży Wiejskiej "Znicz" - uwaga moja), dorodne dziewczęta w ślicznych krakowskich strojach. Pochody te szły przez Wadowice przeszło godzinę, bez przerwy śpiewając "Gdy Naród do boju...".
Wszystko karne i zgrane, jak na organizację przystało.
Po przybyciu na miejsce wybrano prezydjum zgromadzenia, orkiestra odegrała "Gdy Naród do boju", zagajenie i powitanie gości wygłosił ob. Jan Oleksy; potem deklamowali przeważnie własne utwory- Fr. Nikorówna i Fr. Goczoł z Jacha, Józef Rzycki i Fran. Medoń, chór koła "Wici" z Zygodowic odśpiewał kilka piosenek okolicznościowych; djalog satyryczny własnego utworu p.t. "Święto Ludowe" Apolonja Świadkówna i Apolonja Bizoniówna.
Z ramienia związków zawodowych przemawiał ob. Pękala z Andrychowa, a od Zarządu powiatowego Stronnictwa Ludowego ob. Fr. Świadek. Referat ogólny wygłosił dr Józef Putek.
Tak licznego zgromadzenia w naszym powiecie nikt nie pamięta. Sam pan wicestarosta uznawał, że 10 tysięcy ludzi było napewno. Znawcy twierdzą, że liczba wyniosła około 12 tysięcy.
Niesiono szereg transparentów, a kilkanaście zielonych sztandarów powiewało dumnie świadcząc o rosnącej potędze Stronnictwa Ludowego. 
Kolos ludowy pręży się i żąda: ziemi bez odszkodowania, nowych, uczciwych wyborów do Sejmu i samorządu.

Fotografia z archiwum Heleny Faber
Wiec odbył się koło Domu Ludowego w Choczni, na niezabudowanym wówczas placu między gościńcem a torem kolejowym. Prezydium zgromadzenia stoi na dalszym planie, zwrócone twarzami do obiektywu aparatu.
Na pierwszym planie "las kapeluszy".
Widać również kilka sztandarów i samotny dom za śtreką (za torami).

czwartek, 6 września 2018

Pamiętne dożynki 1908 roku

6 września 1908 roku, czyli równo 110 lat temu, urządzono w Choczni huczne dożynki połączone z widowiskiem plenerowym, festynem, ogniskiem i zabawą taneczną.
Organizatorem całego przedsięwzięcia był znany choczeński działacz społeczny Adam Ruliński.
Z kolei choczeński karczmarz Teodor Zając użyczył na ten cel bezpłatnie swoje pole, nauczyciel Józef Nowak przygotował widowisko na świeżym powietrzu, Sordylowie z Kaczyny dostarczyli drewna na ognisko, a Towarzystwo Szkoły Ludowej z Krakowa wystarało się w jednym z tamtejszych teatrów o prawie nowe stroje krakowskie dla występującej na dożynkach młodzieży.
Przygotowania trwały od dłuższego czasu, a informację o mającej się odbyć w Choczni imprezie zamieścił nawet z tygodniowym wyprzedzeniem krakowski "Czas", w numerze z 31 sierpnia.
Jak wynika ze wspomnień Aleksandra Widlarza i jego żony Marii z Kumalów dożynki te były próbą wskrzeszenia tradycji ludowych- na tyle udaną, że od tego czasu uroczystości tego typu odbywały się w Choczni co roku, aż do wybuchu I wojny światowej.
Wstęp na dożynki był bezpłatny, wśród uczestników prowadzono zbiórkę pieniężną przeznaczoną na budowę Domu Ludowego, w którym miało znaleźć się miejsce dla czytelni, teatru ludowego, kasy zapomogowo- pożyczkowej i Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", którego oddział planowano zorganizować w nieodległej przyszłości.
Program imprezy był bardzo bogaty, a pogoda wyjątkowo dopisała. Na położonej niezbyt daleko od granicy Wadowic parceli Zająca palono liczne ogniska i pieczono ziemniaki, do tańca przygrywała orkiestra dęta z Sułkowic i miejscowi muzykanci z braćmi Widlarzami na czele, funkcjonował bufet zaopatrzony w bułki z kiełbasą i szynką, oranżadę i piwo. Organizatorzy surowo zabronili przynosić ze sobą wódki.
Głównym punktem dożynek był występ 20 par tancerzy w strojach krakowskich, którzy po tradycyjnym polonezie odtańczyli następnie dawne i przez to częściowo już zapomniane tańce staropolskie, takie jak między innymi: cenar, drabant i stryjanka. Tańce te odtworzono na podstawie starych opisów i zachowanych melodii, nad czym czuwał niezmordowany Józef Nowak.
Korowód tancerzy prowadzili w pierwszej parze wspomniana już Maria Kumala, wówczas niespełna osiemnastoletnia i rok od niej starszy Karol Nowak, uczeń wadowickiego gimnazjum.
W występie uczestniczył również przyszły mąż Marii Aleksander Widlarz, ale z uwagi na wzrost przydzielono go do innej, niższej tancerki.
Muzyka, furgocące w tańcu spódnice dziewcząt i przytupywania chłopców czyniły wielki szum. A także ogromne wrażenie na prawie 500 widzach z Choczni, Wadowic i okolicznych wsi.
Część oficjalna trwała do północy, ale młodzież tańczyła przy ognisku do białego rana.
Organizatorzy i władze gminy choczeńskiej przenieśli się natomiast do pobliskiej restauracji Zająca, gdzie zakaz wyszynku wódki nie obowiązywał.
Wtedy to właśnie podochocony zabawą Franciszek Malata zadeklarował darowiznę swojej parceli pod planowaną budowę Domu Ludowego. Słowa dotrzymał i budynek "Sokoła" stoi na niej do dziś, choć nie pełni już od dawna swoich funkcji.
Dochód z kwesty prowadzonej na dożynkach oraz z bufetu wyniósł kilkaset koron.
Sprawozdania z choczeńskich uroczystości zamieściły pisma "Głos Narodu" i "Przyjaciel Ludu". Autor relacji w "Przyjacielu" ubolewał, że w organizację festynu nie włączyła się wprost choczeńska szkoła, kierowana przez Adama Ryłkę.
Podczas dożynek wykonano zdjęcie grupowe, na którym znalazła się część uczestników i organizatorów. Niestety niewielu z nich udało mi się zidentyfikować.

Zdjęcie z archiwum Anny Michalik
  1. Adam Ruliński
  2. Tekla Rulińska z domu Warmuz
  3. ? Warmuz siostra Tekli
  4. Elżbieta Styła, później po mężu Putek
  5. Maria Kumala, później po mężu Widlarz
  6. Wojciech Widlarz
  7. ? Taborski
  8. Michał Widlarz
  9. Jan Kumala (?)
  10. Tekla Widlarz, później po mężu Samborska
  11. Aleksander Widlarz

piątek, 15 września 2017

Napad na sklep w 1946 roku

W nocy z 16 na 17 lipca 1946 roku doszło do napadu na sklep "Samopomocy Chłopskiej" w Choczni, mieszczący się w Domu Ludowym, który prowadził Józef Malata z żoną Elżbietą1.
O szczegółach tego napadu można dowiedzieć się z protokołu spisanego dzień później, który wyszukał i udostępnił jeden z moich znajomych.
"Protokuł" (bo tak zapisano w oryginale) sporządzono w obecności:
  • Janiny Szczerkowskiej- referenta żywnościowego Gminy Zbiorowej Wadowice,
  • Józefa Habiny- referenta żywnościowego Gminy Zbiorowej Wadowice2,
  • Józefa Guzdka- wójta Choczni3,
  • Kacpra Leguta- świadka4,
  • małżeństwa Józefa i Elżbiety Malatów, prowadzących sklep.
Józef Malata zeznał, że o 10 w nocy dobijano się do drzwi wejściowych prowadzących bezpośrednio do sklepu z żądaniem otwarcia i groźbami siłowego sforsowania drzwi. Jednocześnie wybita została szyba w pomieszczeniu, gdzie spały jego nieletnie dzieci.
Początkowo nie zamierzał otworzyć, ale ustąpił, gdy jako były podoficer Wojska Polskiego zorientował się, że napastnicy byli uzbrojeni w ciężką broń ręczną  i automatyczną oraz granaty ręczne systemu niemieckiego.
Po otworzeniu drzwi do sklepu wtargnęło 20 uzbrojonych ludzi, którzy "zarządali wydania towaru i ten zabrali całkowicie".
Wśród zrabowanego towaru znajdowały się przydziały kartkowe dla ludności Choczni z lutego i marca:
  • 3 kg kawy palonej,
  • 25 kg mąki żytniej,
  • 6 sztuk konserw mięsnych i 4 kiszki krwawe,
  • 20,5 sztuk śledzi,
  • 2 kawałki mydła do prania/5l,
  • 20 kawałków mydła toaletowego,
  • 7 puszek mleka w płynie,
  • 2 kg cukierków,
  • 6 puszek soku pomidorowego,
  • 0,75 kg herbaty.
Józef Malata podkreślił, że nie był w stanie przeciwstawić się napastnikom tak dobrze uzbrojonym (w karabiny, broń automatyczną ckm "Maksym", granaty, itd.) oraz w takiej liczbie (tu pojawia się 50, a nie 20 osób jak kilka linijek wcześniej) i choćby schował towar pod ziemię, to i tak zostałby skradziony.

Zaznaczył równocześnie, że:
"napastnikami było AK, które przy końcu kradzierzy oświadczyło, że bardzo jest im nieprzyjemnie, albowiem zostali źle poinformowani i błędnie skierowani. Towaru wrócić już nie mogą z powodu krótkiego czasu (za godzinę już całkiem widno, musimy odjeżdżać), lecz przyjdziemy wkrótce po nowe przydziały, ale po te, które bezpośrednio nie będą należały do pana, idziemy czyścić bandy rabunkowe w Rzykach."

W protokole stwierdzono ponadto, że tej samej nocy została obrabowana żona Ministra Poczt i Telegrafów, w której domu wybito szyby, a sprawcy oświadczyli, że "wrócą niebawem dla odczyszczenia elementów demokratycznych5".

W końcowym akapicie protokołu podano natomiast, że:
"AK6 w stanie 50 uzbrojonych ludzi wyraziło przez usta komendanta, że zaszła pomyłka, obecnie rekompensaty wydać nie mogą, współczują, okraść nie chcieli, ale byli błędnie poinformowani przez zatajemniczonych Obywateli Choczni."

Prawidłowość powyższych danych potwierdziły pisemnie osoby, w których obecności sporządzono protokół (za wójta Guzdka podpisał się w zastępstwie Leon Bąk).

Fakt napadu na sklep przez nieznanych sprawców potwierdził także kierownik referatu śledczego Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej w Wadowicach o nazwisku Duda w dniu 7 sierpnia 1946.

-------------------
1Józef Malata (1911-1978) w latach 1933-1934 w ramach służby wojskowej uczęszczał do szkoły podoficerskiej 6 Pułku Artylerii Lekkiej w Krakowie. W czasie II wojny światowej był plutonowym Armii Krajowej, został wysiedlony z rodziną do Frydrychowic, później przebywał w obozie pracy w Rybniku, a następnie w Jaroszowicach. Sklep w choczeńskim Domu Ludowym prowadził już w okresie przedwojennym, razem z poślubioną w 1937 roku Elżbietą z domu Turała (1913-2006). Dwa lata po opisanym tu zdarzeniu Józef i Elżbieta z trójką dzieci przenieśli się na stałe do Gdańska, gdzie Józef podjął pracę jako stolarz, cieśla- szkutnik w stoczni jachtowej.
2Józef Habina (1910-1948) to chocznianin, uczeń wadowickiego gimnazjum, który maturę zdał podczas służby wojskowej. W okresie międzywojennym podoficer Wojska Polskiego- żołnierz plutonu łączności 12 pułku piechoty Wojska Polskiego. Odznaczony Państwową Odznaką Sportową. W 1931 rachmistrz spisowy w Choczni. W czasie II wojny światowej na robotach przymusowych w Niemczech. Po powrocie nie podpisał deklaracji lojalności i był represjonowany przez aparat bezpieczeństwa PRL. W 1946 roku zatrudniony jako referent żywnościowy w Gminie Wadowice. Przeszedł tyfus i został skierowany do pracy w księgowości w PGR Węgorzewo na północy Wielkopolski, gdzie wykrył liczne nadużycia. Zginął tragicznie napadnięty w Okonku, w okolicach miejsca pracy. Po śmierci pochowany na miejscu, natomiast na cmentarzu parafialnym w Choczni posiada symboliczny nagrobek.
3Józef Guzdek (1906-1974) w latach 1929-35 pracował w kamieniołomach we Francji, a po powrocie do Choczni brał aktywny udział w choczeńskim samorządzie, jako radny gromadzki w latach 1935-39). W czasie wojny wysiedlony, a po wojnie 5 lipca 1946 roku (krótko przed opisanym tu zdarzeniem) został wybrany na wójta Gminy Chocznia. W kwietniu 1947 roku zrezygnował z posady wójta, oficjalnie z powodu obciążeń pracą, uniemożliwiających prowadzenia własnego gospodarstwa rolnego. Wpływa na jego decyzję miało z pewnością zatrzymanie przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Wadowicach. 
4Kacper Legut (1878-1974), z zawodu szewc, choczeński działacz samorządowy, bliski współpracownik Józefa Putka.
5z mieszkania Putków zrabowano 8.000 zł oraz garderobę.
6AK=Armia Krajowa, w lipcu 1946 roku już nie istniała, po rozwiązaniu w styczniu 1945 roku.

wtorek, 10 marca 2015

Budowa Domu Ludowego/Sokoła w Choczni

Podziękowanie dla ofiarodawców w "Przyjacielu Ludu" z 31 maja 1908 roku:

"Zarząd Kółka rolniczego w Choczni (pow. Wadowice) składa tą drogą serdeczne "Bóg zapłać" tym Ofiarodawcom, którzy raczyli poprzeć sprawę budowy domu Kółka rolniczego w gminie Choczni, dając przez to dowód miłości kraju i dobrej sprawy. 
Mimo trudnych warunków, w jakich znajdują się nasi wychodźcy w Ameryce wskutek zastoju w fabrykach i braku zarobku, złożyli oni na cel powyższy za pośrednictwem p. Franciszka Wcisły w Ameryce poważną kwotę 46 koron. 
Ofiarodawcami tymi są: Jakób Budz, Wojciech Budz, Jan Marek z Gronia (pow. Nowy Targ), Walenty Mąka z Leśnicy, Jan Maciaszek z Jordanowa, Józef Pawelak z Nowej Wsi, Stanisław Bandoła, Franciszek Wcisło z Choczni." 

środa, 12 listopada 2014

Ofiarodawcy z USA na budowę Domu Ludowego w 1912 roku


  • Stanisław Moll 0,5 $
  • Józef Pawelak 1$
  • Bronisława Ruła 1 $
  • Helena Ramenda 1 $
  • Klemens Sablik 1 $
  • Jan Fluder 1$
  • Jan Matysiak 1 $
  • Jan Łapka 2 $
  • Michał Graca 2 $
  • Józef Smukiewicz 2$
  • Jan Naglik 2 $
  • Franciszek Wcisło 7 $

wtorek, 21 października 2014

Kasa zapomogowo - pożyczkowa w 1915 roku

Walne zgromadzenie spółki Raiffeisen (kasy zapomogowo- pożyczkowej) w Choczni w 1915 omówione w "Ilustrowanym Kuryerze Codziennym" z 21 kwietnia 1915 roku:

"W dniu 11 kwietnia b. r. odbyło się zebranie Spółki Raiffeisenowskiej przy udziale 118 członków. Sprawozdanie z gospodarki Spółki w r. 1914  złożył  kasyer p. Malata. Ze spawozdania tego wynika, że spółka mimo zawieruchy wojennej prospektowała prawie tak, jak w czasach normalnych. Przewodniczący rady nadzorczej były poseł Styła omówiwszy wyczerpująco wpływ wojny na czynności Spółki, sprostował mylne poglądy niektórych jednostek, które sądzą, że zobowiązania prywatne po wojnie przepadną, podniósł jednak, że w gminie Choczni takich niema, czego dowodzi fakt, że członkowie w czasie wojny mimo moratoryum kwotą łączną 43.050 koron spłacili swe pożyczki. Na wniosek prof. Nowaka uchwaliło Zgromadzenie jednomyślnie absolutoryum i podziękowanie za skuteczną pracę Zarządowi i Radzie nadzorczej Spółki i powzięło uchwałę co do rozdziału czystego zysku tej treści, że część zysku w myśl statutu przeznaczono na fundusz rezerwowy, resztę zaś tj. dywidendę w 3/4 przeznaczono na wykończenie "Domu ludowego" w Choczni, a w 1/4 na poratowanie nie szczęśliwych ofiar wojny." (pisownia oryginalna)