Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1950. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1950. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 stycznia 2024

„Szopka Republiki Choczeńskiej” Józefa Putka

„Szopka Republiki Choczeńskiej” z 1950 roku, to jedyny znany wierszowany utwór Józefa Putka (napisany pod pseudonimem Józef Choczyński), znanego raczej ze swojej publicystyki politycznej, historycznej i społecznej.

O okolicznościach jej wystawienia i wyjaśnieniu tytułu przeczytać można we wcześniejszej notatce (link). Natomiast jeżeli chodzi o samą „Szopkę” to:

- jej zachowany maszynopis z odręcznymi poprawkami autora liczy 21 stron formatu A4,

- integralną jej częścią jest zapis nutowy partii śpiewanych oraz plan usytuowania postaci na scenie,

- składa się z prologu i dziewięciu scen.

Miejscem akcji jest szopa w choczeńskim Domu Ludowym „za panowania wicekróla Heroda Bąka Iszego w Roku Pańskim 1950, a w drugim roku zawieszenia w królowaniu króla Kajfasza Babińskiego”. Józef Putek nawiązuje tu do dwóch autentycznych postaci - zawieszonego wójta Choczni Władysława Babińskiego i jego zastępcy, a zarazem p.o. wójta Leona Bąka.

O podkład muzyczny miała zadbać „Orkiestra IV Brygady i V Kolumny pod dyrekcją Diabła Kuternogi", czyli Franciszka Zięby, pierwszego powojennego kapelmistrza choczeńskiej orkiestry amatorskiej.

W szopce role mówione ma 15 postaci:

  • Marysia Poczciwa,
  • Chachuła słomiany,
  • Woźny Gminny Jan Bladolica,
  • Herod Bąk Iszy, wicekról Republiki,
  • Brzdącek, trzeźwokrata,
  • Kominiarz Prosiątko,
  • Strażak Zalewacz,
  • Mleczarka Pośpieszna,
  • Ksiądz Żeniadło (Katabas), patriota z Korytasu,
  • Dziad z Kalwarii Zebrzydowskiej,
  • Obywatel Pietruszka,
  • Mieszko Aktywista z Wadowic,
  • Zmurszałek z powiatu,
  • Żandarm Sprawiedliwy,
  • Anioł Biały.

Autor wymienił również we wstępie nie wypowiadających ani słowa: Kota Selum i Szczura Peselum, Babcię Prezeskę, skomasowanego Michała Hulaka, Inżyniera Dulskiego, Skoczybruzdę, Organistę Kołchoźnego, Diabła kapelmajstra, Wernyhorę, Śmierć bezplanową i Anioła Czarnego.

Ponadto niektóre kwestie wygłaszają wszyscy lub głosy (w jednym przypadku pojedynczy głos), jako „mnóstwo luda z Choczni, Niwołda (Inwałdu), Frydrychowic, Kaczyny i Zawady (Zawadki)”.

Jak już wspomniano wcześniej, Herod Bąk Iszy, wicekról Republiki to stolarz Leon Bąk, pełniący wówczas obowiązki wójta Choczni, postać Woźnego Gminnego Jana Bladolicy należy utożsamiać z choczeńskim „sługą gromadzkim” Janem Bylicą, a aktywista Mieszko z Wadowic to tamtejszy profesor liceum Tadeusz Śmieszek, propagandzista władzy ludowej. Sam Putek podaje ponadto w treści szopki, że Zmurszałek powiatu (starosta?) miał używać nazwiska Kasper Majchrowic.

Nieodzywający się Kot Lelum i Szczur Peselum to ówcześni radni Henryk Kot i Tomasz Szczur, a Organista to rzeczywiście wykonujący ten zawód w Choczni Władysław Woźny.

W treści „Szopki” pojawia się sam Putek, wymienieni już: Władysław Babiński, Henryk Kot i Tomasz Szczur, a także inni autentyczni mieszkańcy Choczni: ksiądz proboszcz Bolesław Sarna, kierownik szkoły Tadeusz Nowak oraz takie nazwiska choczeńskie, jak: Bryndza, Drożdż, Wróbel, Zając, Świętek, Styła i Twaróg. Spoza Choczni wymieniani są między innymi: dyrektor LO w Wadowicach Jan Królikiewicz, działacz ludowy i przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej Franciszek Świadek z Zygodowic, ksiądz proboszcz Leonard Prochownik z Wadowic, odsunięty od władzy były przewodniczący Polskiej Partii Robotniczej Władysław Gomułka, działacz Marian Spychalski, czy były prezes Rady Ministrów Edward Osóbka-Morawski.

„Szopka Republiki Choczeńskiej” Józefa Putka nawiązuje oczywiście to tradycyjnych choczeńskich przedstawień kolędniczych z okresu noworocznego, w których występowali najczęściej Herod, Śmierć, Żandarm, Żyd, Diabeł, Anioł i Kominiarz. Putek dodatkowo inspirował się rzeczywistością choczeńską z 1950 roku i „Weselem” Wyspiańskiego - stąd postacie Chachuły (chochoła) i Wernyhory, zaś nazwisko inżyniera Dulskiego wziął od Gabrieli Zapolskiej (być może chodziło tu o inżyniera Górskiego, prowadzącego wtedy w Choczni komasację gruntów). Dla wyjaśnienia należy dodać, że Chachuła to jedno z alternatywnych nazwisk używanych w Choczni w XVIII wieku przez rodziną Stankiewiczów/Stankowiczów.

Prolog

Orkiestra pod batutą Djabła Miejskiego gra marsza

Przed kurtynę wchodzi:

 Chachuła

Ktoś mnie wołał

czegoś chciał

zebrałem się

w com ta miał.

Jestem w szopce ku radości

przyjedzie tu wiele gości

byle każdy auto miał!

Kto na chórze śpiewa źle

kto w orkiestrze kiepsko gra

co kto widzi w swoich snach

czy to grzech

czy to śmiech

czy to kapcan, czy to pan

czy to Chocznian, Wadowian

ten do szopki przyjdzie w tan!

Marysia

Aj, aj, aj, aj, aj, aj

A cóż to za śmieć!

Chachuła

Tatusiowi powiadaj

że tu gości będzie miał

czy ich chciał, czy nie chciał

Marysia

A ty mi się przepadaj

Śmieciu jakiś, chochole

huś, ha, na pole!

Chachuła

Tatusiowi powiadaj…

Marysia

Huś, ha, na pole

głupi śmieciu, chochole!

Chachuła

Szepnij w ucho mamusi…

Marysia

Wynocha paralusie!

Chachuła

Kto mnie wołał

czego chciał…

Marysia

A słomiany nygusie

wynocha paralusie!

Chachuła

Ubrałem się w centrali

sami na mnie to wdziali

kiedy cennik dźwigali

w tej sławetnej centrali.

Kto mnie wołał

czego chciał…

Wychodzi

Marysia

Ah! Chachuła

ku radości

śle nam tutaj

kierdel gości!

Trza zrobić porządek planowy

szopkę zamieść w ten Rok Nowy!

Mówią w gminie, że szopkę tę

chcą zburzyć bez reszty

a w jej miejsce wybudują

wójtowskie areszty!

cdn

poniedziałek, 31 lipca 2023

Zaproszenie na "Szopkę Republiki Choczeńskiej" z 1950 roku

 21 lutego 1950 roku na oficjalnym papierze posła na Sejm Ustawodawczy dr Józefa Putka ukazało się zaproszenie o następującej treści:

Zaproszenie

Niniejszym zapraszam na tradycyjną "śledziówkę" Zespołu Naszej choczeńskiej Orkiestry Amatorskiej i architektów amatorskiego zespołu teatralnego, która odbędzie się dzisiaj o godzinie 18 w sali "Sokoła", t.j. 21 lutego 1950 r.

Jedzenia i napitków nie trzeba brać ze sobą, bo na miejscu za złożeniem zaliczki jest przygotowany "Korytas".

Przybycie Szanownych zaproszonych w towarzystwie ich Żon będzie mile widziane. Dziatki niech zostaną w domu. Nie odnosi się to do takich dziadków, co są już pełnoletni.

Chocznia dnia 21 lutego 1950 r.

Obywatele:

  1. Tomasz Szczur
  2. Władysław Babiński
  3. Józef Malata
  4. Ignacy Szczur
  5. Franciszek Szczur
  6. Tomasz Malata
  7. Kazimierz Szczur
  8. Michał Stuglik
  9. Drożdż Aleksander
  10. Mlak Jan
  11. Józef Piegza
  12. Józef Pindel
  13. Jan Bylica
  14. Klemens Guzdek
  15. Władysław Świętek
  16. Bąk Leon
  17. Pietruszka Stanisław
  18. Widrowa Franciszka
  19. Dębak Stanisław
  20. Wider Franciszek
  21. Oleksowa Maria
  22. Drapianka Maria
  23. Gazda Józef
  24. Zając Eugeniusz
  25. Franciszek Dąbrowski
  26. Franciszek Ramenda z góry
  27. Bąk Barbara
  28. Brońka Franciszek
  29. Józef Guzdek
  30. Kot Henryk
  31. Gazdówna Adolfina
  32. Twarożanka Justyna
  33. Stypuła Franciszek
  34. Ramenda Franciszek z dołu
  35. Gzelowa Aleksandra
  36. Stanaszkowa Helena
  37. Kosowska Bronisława
  38. Franciszek Świadek
  39. Zając Bolesław
  40. Wider Karol
  41. Maj Józef
  42. Malata Jan
  43. Gazda Jan
  44. Widlarz Antoni
  45. Nowak Tadeusz
  46. Guzdek Klemens II
  47. Legut Kasper
  48. Paterakowie
  49. Karkulewska Aniela
  50. Justyna Ścigalska
  51. Franciszek Frączek
  52. Tabak Andrzej
  53. Kazimierz Ścigalski
  54. Urszula Ścigalska
Autorem satyrycznej szopki był oficjalnie Józef Choczyński, ale pod tym pseudonimem ukrywał się sam Putek. To jedyny znany jego utwór wierszowany, zdecydowanie inny w charakterze, niż uprawiana przez niego na co dzień publicystyka polityczno-społeczno-historyczna.

Wymieniona w tytule "Republika Choczeńska" to nawiązanie do w miarę niezależnej polityki choczeńskiej gminy w stosunku do odgórnych zaleceń i nacisków władz powiatowych, centralnych i aparatu bezpieczeństa publicznego. 

Szopka została wystawiona na kilka miesięcy przed aresztowaniem Józefa Putka, pozbawieniem go mandatu posła i wykluczeniem go ze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Ponadto Putek i jego zwolennicy (wymienieni powyżej) stracili wtedy władzę w Choczni, co oznaczało koniec "Republiki Choczeńskiej".

Treść szopki jest bardzo ciekawa, ale zrozumienie zawartej w niej satyry wymaga gruntownej znajomości ówczesnej sytuacji. Dlatego jej ewentualna publikacja będzie wymagała dodania licznych przypisów i wyjaśnień.

Tytułem uzupełnienia można dodać, że scenografię do szopki budował w Domu Ludowym Tadeusz Twaróg, postacie "rzeźbił i ekwipował" Władysław Babiński, a elektryfikację sceny wykonał autor szopki, czyli Jóżef Putek. 

Ilustrację muzyczną dał zespół Choczeńskiej Orkiestry Amatorskiej (wtedy jeszcze niepowiązanej z OSP) pod batutą kapelmistrza Franciszka Zięby a ponadto 14-letni harmonista Edward Drożdż.



czwartek, 28 lipca 2022

Kolarze w Choczni galicyjskiej, międzywojennej i powojennej

 

Historii kolarstwa w rejonie Wadowic poświęcona jest publikacja Andrzeja Nowakowskiego „Kolarstwo szosowe na ziemi wadowickiej. Na 120-lecie kolarstwa w Polsce (1886-2006)” oraz artykuł Artura Kurka „Zorganizowany ruch kolarski w Wadowicach w dobie autonomii galicyjskiej”.

Według tego, co piszą Nowakowski i Kurek, pierwszy kontakt mieszkańców Choczni z rowerem i rowerzystami miał miejsce zapewne w Wadowicach, być może już w 1886 roku, kiedy to kilkuosobowa grupa krakowskich kolarzy odwiedziła miasto nad Skawą. Natomiast latem 1893 roku członkowie miejscowego Sokoła organizowali zarówno częste wycieczki na bicyklach, jak i odpłatne kursy jazdy na wysokich i niskich bicyklach, czyli rowerach starszego typu z jednym wyższym kołem i nowszych, podobnych do współczesnych,  w których koła były równej wielkości. 30 stycznia 1894 roku, gdy liczba umiejących jeździć na rowerze wzrosła do 8 osób, przy wadowickim Sokole utworzono  Oddział Cyklistów, działający prężnie przez kolejne kilkanaście lat. Jego członkami byli przede wszystkim przedstawiciele klasy średniej, bez robotników i chłopów oraz wyższych warstw społecznych. Członkowie Oddziału Cyklistów urządzali sobie oczywiście wycieczki po okolicy, a zmierzając do Andrychowa, czy Białej musieli po drodze mijać Chocznię. Nie organizowano jednak wyścigów kolarskich określanych wtedy jako gonitwy cyklistów.

 Ani Nowakowski, ani Kurek, nie wspominają jednak nic o najstarszym znanym mi przejeździe kolarzy przez Chocznię w 1893 roku. Informację o tym fakcie zamieściło wiedeńskie pismo „Radfahr-Sport”, poświęcone wyłącznie kolarstwu, już w swoim pierwszym próbnym numerze z 1 października. Przeczytać w nim możemy, że 17 sierpnia 1893 roku klub rowerowy z Mährisch Neustadt, czyli dzisiejszego Unicova pod Ołomuńcem na Morawach, zorganizował rowerowy przejazd sztafetowy na trasie Ołomuniec-Kraków, którego trasa wiodła między innymi przez Cieszyn, Skoczów, Bielsko, Chocznię, Wadowice i Kalwarię. Kolarze przekazywali sobie torbę z depeszą, która miała ostatecznie dotrzeć do dowództwa korpusu armii austriackiej w Krakowie. Start w Ołomuńcu nastąpił o 5.00 rano. Przejazd przez Morawy nie był pozbawiony pewnych trudności i niespodzianek- jeden z biorących udział w sztafecie stracił nieco czasu oczekując na przejazd pociągu pod zamkniętymi szlabanami kolejowymi, a inny wpadł do rowu i się dotkliwie poranił. Ponadto jazdę utrudniał przeciwny wiatr. O 11.42 sztafeta dotarła do Cieszyna, gdzie torbę z przesyłką przejęli miejscowi członkowie Męskiego Stowarzyszenia Rowerowego. O 13.52 na kolejną zmianę sztafety wyruszył z Białej Krakowskiej p. Tuch z Krakowskiego Klubu Rowerzystów, który po przejeździe przez Chocznię przybył do Wadowic. Tu okazało się, że następny uczestnik sztafety nie stawił się z powodu choroby i Tuch musiał kontynuować jazdę do Kalwarii. Trasę Biała-Kalwaria (58 km) pokonał w 2 godziny i 37 minut. O 18.17 depeszę przewożoną przez kolarzy otrzymał w Krakowie na ulicy Karmelickiej 34 kapitan sztabu generalnego von Muenzel, a o 21.00 odbył się uroczysty bankiet w Hotelu Pod Różą. Cały przejazd zajął kolarzom 13 godzin i 17 minut, czyli biorąc pod uwagę przebyty dystans (238 km), ich średnia prędkość wynosiła prawie 18 kilometrów na godzinę.

 



Kolejna relacja o przejeździe na rowerze przez Chocznię pochodzi z „Oesterreichische Touring-Club” z 1900 roku. Tym razem był to przejazd solowy w wykonaniu kapitana Franza Sokolla, który barwnie opisywał go na łamach w/w pisma. Sokoll wyruszył z Przemyśla, a jego celem były Litomierzyce w zachodnich Czechach. W bliższe nam okolice przybył 14 października. Trasę od Myślenic opisywał w ten sposób:

Od Myślenic okolica jest przepiękna, po obu stronach drogi jest wiele gór z gęsto zalesionymi grzbietami, zwłaszcza po lewej stronie góry wznoszą się na ładną wysokość. Z wielu miejsc na drodze widać stromo opadające na północ gołe grzbiety Babiej Góry, która z gęsto zalesionych grzbietów Beskidów unosi wyzywająco głowę na tle chmur. Obszar staje się bogaty w krajobrazy, jeśli zobaczysz Kalwarię, słynne galicyjskie miejsce pielgrzymkowe. Na szczycie dość stromej zalesionej góry można zobaczyć piękny i duży klasztor, kościół gotycki z dwiema wieżami, od wschodu w kierunku Cevronka (Cedronu- uwaga moja) liczne kaplice, których białe ściany tworzą przyjemny kontrast ze wspaniałą zielenią leśnych jodeł. Naprzeciwko na wschodnim brzegu Cevronka wznosi się zalesiony szczyt z ruinami Zamku Lanckorońskiego, którego gruzy są widoczne nad wierzchołkami jodeł.

15 października w drodze z Wadowic do Frydka-Mistka Sokoll przejeżdżał między innymi przez Chocznię, której wprost nie poświęcił jednak ani słowa w swojej relacji, choć odnoszą się do niej jego pewne ogólne uwagi i spostrzeżenia. Tego dnia Sokoll zanotował między innymi:

Gdy wypoczęty po zdrowym śnie opuszczałem gościnne progi Hotelu „Herrenhaus”odniosłem nieprzyjemne wrażenie, że w nocy padało. Podczas wyjazdu z Wadowic zauważam, że dziki południowo-zachodni wiatr ma do mnie szczególną życzliwość, susząc mokrą szosę. (…) Na szczęście nie padało zbyt mocno, więc droga szybko wyschła, ale musiałem sam walczyć z wiatrem. Poza tym droga nie była w najlepszym stanie- prawie cały odcinek z Wadowic do Białej był wyboisty i z wyjątkiem równego odcinka koło Kęt wymagał podjazdów pod górę i zjazdów. Malownicze uroki tej zalesionej górskiej okolicy pozostawały chwilami zamknięte dla mojego wzroku, ponieważ przez pokonywanie grzbietów podnóża Beskidów odczuwałem lekkie pragnienie, w pełni wynagrodzone jednak przez wgląd w ten górzysty region. Trasa przebiegała wzdłuż uroczo położonego Inwałdu i przez Andrychów u stóp skały (?), przechodząc przez Kęty, gdzie droga w dolinie Soły biegła prosto na południe. (…) Granicę śląską, linię rozgraniczającą Europę i Pół-Azję przekroczyłem 16.10, trzy dni po moim wyjeździe z Przemyśla. Podczas jazdy zauważyłem, że im dalej na zachód, tym wyraźniej zauważalne jest większe uporządkowanie. Podczas gdy na początku podróży większość wiejskich domów było w bardzo opłakanym stanie, często zniszczone, wykonane z drewna lub z niepalonej cegły i kryte luźna słomianą strzechą, to warunki zauważalnie poprawiają się zwłaszcza za Wadowicami. Domy robią już solidne wrażenie, są to albo stylowe chałupy z bali albo bardzo solidne murowane domostwa z wypalonych cegieł. Również miasta na zachód od Wadowic sprawiają wrażenie normalnych miast, a nie jak np. Radymno, Sędziszów, czy Ropczyce, które można odróżnić od okolicznych wiosek tylko tym, że są nieco większe i posiadają kilka ładnych murowanych budynków użyteczności publicznej. Jeśli przy wjeździe do takiego „miasta” nie byłoby tabliczki z jego nazwą, to spokojnie mogłoby ono przynależeć do gminy wiejskiej. Warunki poprawiają się, im bardziej zbliżasz się do granicy galicyjsko-śląskiej.

 

Kolarz z 1900 roku

O wyścigu kolarskim przez Chocznię w okresie międzywojennym donosiła „Lutnia Szkolna”- ilustrowane czasopismo literacko-artystyczne. 17 czerwca 1928 roku w ramach święta Przysposobienia Wojskowego odbył się „bieg kolarski” na trasie Wadowice- Chocznia-Inwałd, w którym brała udział kolarska drużyna wadowickiego gimnazjum. Pierwsze miejsce zajął Banach, drugie Pękala, a trzecie Golonka.

 Po wojnie w 1950 roku przez Chocznię wiodła trasa Wyścigu Pokoju po raz pierwszy nazwanego właśnie w ten sposób. Szeroka kadra Polski już wcześniej rywalizowała na fragmentach trasy przyszłego wyścigu, przejeżdżając przez Chocznię w dniu 18 kwietnia. 4 maja uczestnicy Wyścigu Pokoju mieli do pokonania etap z Chorzowa do Cieszyna o długości 194 km. Do Choczni wjechali od strony Wadowic o 13.10. Posuwali się w stronę Bielska w tumanach kurzu. Był to najwolniejszy etap w całym wyścigu, ale decydujący o losach tej majowej imprezy i bardzo pechowy dla Polaków. Większość mieszkańców Choczni miała wówczas pierwszą w życiu okazję, by zobaczyć wielobarwny peleton kolarzy. Jak pisze Andrzej Nowakowski  w artykule „Wyścig Pokoju w Wadowicach i w powiecie wadowickim w 1950 roku- suplement do historii wadowickiego kolarstwa”:

W zamyśle organizatorów wyścig ten dla wielomilionowej widowni, zwłaszcza wiejskiej i małomiasteczkowej miał być symbolem „awansu społecznego” tego środowiska, a zarazem widomym znakiem upowszechniania kultury fizycznej w nowym ustroju. Wrzawa wokół Wyścigu Pokoju miała być środkiem dla odwrócenia uwagi opinii publicznej od nowych bolesnych krzywd i niesprawiedliwości, jedynie częściowo ujawnionych i potępionych w 1965 roku i w latach następnych.

 Cztery lata później okazją do wzmianki gazetowej o kolarstwie i Choczni było Święto Dziesięciolecia Polski Ludowej. Z tej okazji sportowcy województwa krakowskiego podejmowali szereg zobowiązań, podejmując się w nich pobicia rekordów życiowych i zrzeszeniowych, postanawiając znacznie zwiększyć szeregi uprawiającej sport młodzieży, czy stając do budowy nowych obiektów sportowych. Wśród nich znalazł się także Zdzisław Ochman z Ludowego Zespołu Sportowego Chocznia, który zobowiązał się pobić rekord powiatu wadowickiego w kolarstwie, o czym pisała „Gazeta Krakowska” z 4 lipca 1954 roku, niestety nie podając żadnych szczegółów, na czym bicie tego rekordu miało polegać. Wspomniany Zdzisław Jan Ochman urodził się w Choczni w 1930 roku, jako syn Jana i Franciszki z domu Wykręt.

 W tym samym 1954 roku po raz pierwszy przez Chocznię przebiegała trasa wyścigu kolarskiego Tour de Pologne. 3 września etap z Poronina do Bielska został podzielony w ostatniej chwili na dwie części ze względu na zły stan drogi z Głogoczowa do Wadowic. Na tym odcinku kolarzy przewieziono samochodem, po czym wyruszyli na rowerach na ostatnie 38 kilometrów, na których odnotowano aż 30 defektów rowerów, a niektórzy kolarze stracili przez to od 4 do 7 minut. Kolejny raz uczestnicy Tour de Pologne przejeżdżali przez Chocznię 17 września 1958 roku. Sprawozdawca „Przeglądu Sportowego” informował później czytelników, że na przestrzeni od Andrychowa do Wadowic co 100 metrów szosę przecinały napisy mające dopingować faworyzowanych kolarzy. Licznie zgromadzeni kibice już pół godziny przed przejazdem peletonu mogli wysłuchać komunikatów o sytuacji na trasie, które podawała załoga radiowozu organizatorów. Rozdawano również foldery z programem wyścigu.

środa, 28 października 2020

Łaźnia publiczna w Choczni

 Publiczna łaźnia istniała w Choczni w latach 1949-1950 i mieściła się w Domu Ludowym (Sokole).

W świetle dokumentów gminnych jej historia wyglądała następująco:

  • Na zebraniu Zarządu Gminy Chocznia w dniu 3 lutego 1949 roku biorąc pod uwagę zakres poczynionych przygotowań ustalono termin otwarcia łaźni na 27 lutego 1949 roku (niedzielę). Pytanie o termin otwarcia łaźni zadał wówczas wójt Władysław Babiński.
  • Sprawozdanie z otwarcia łaźni zostało złożone na kolejnym posiedzeniu Zarządu Gminy w dniu 1 marca 1949 roku.
  • Koszt uruchomienia łaźni, w tym zamontowania silnika oraz wszelkich przeróbek dokonanych w tym celu w Domu Ludowym wyniósł 54.818 złotych. Program otwarcia obejmował uroczystą akademię oraz zabawę ludową, z której dochód w wysokości 21.974 złotych pokrył 40 % poniesionych wydatków.
  • Już dwa miesiące później, podczas kontroli choczeńskiej gminy stwierdzono, że łaźnię wprawdzie uruchomiono, ale koszty grzania wody i wymuszania obiegu wody w wysokości 915 złotych na godzinę są zbyt duże. Zamontowane w łaźni urządzenia zużywały 17 kg ropy na godzinę ogrzewania wody i 4 kg benzyny na godzinę wymuszania obiegu wody.
  • Łaźnia z paliwożernym oprzyrządowaniem funkcjonowała jednak nadal.
  • 20 listopada 1949 roku ustalono, że w celu przywrócenia łaźni do używalności wykorzystana zostanie subwencja, którą gmina otrzymała z Ministerstwa Zdrowia.
  • Na posiedzeniu Zarządu Gminy w dniu 2 kwietnia 1950 roku potwierdzono, że zastosowane urządzenia są niepraktyczne i nieopłacalne, zaś na jakikolwiek remont gmina nie posiada funduszy. Uchwalono, aby wójt skonsultował się w tej sprawie z Lekarzem Powiatowym.

 


środa, 19 czerwca 2019

List Klemensa Guzdka z 1950 roku

5 października 1950 roku znany choczeński działacz społeczny i polityczny Klemens Guzdek (1880-1950) napisał prywatny list do swojego młodszego krewnego*i byłego sąsiada Adama Szczura (1911-1991), z którym dzielił trudny los na wysiedleniu podczas niemieckiej okupacji.
Ponieważ Klemens Guzdek zmarł 11 października 1950 roku, czyli 6 dni po napisaniu tego listu, jest to ostatni dokument, jaki po nim pozostał. Jego kopię przekazał mi Tomasz Guzdek, wnuk Klemensa.
List jest o tyle interesujący dla osób postronnych, że Klemens Guzdek zawarł w nim opis ówczesnej sytuacji nie tylko w Choczni i w okolicy, ale także w miejscach, gdzie znalazły się jego dzieci, o czym informował mieszkającego na Ziemiach Odzyskanych Adama Szczura.
Na wstępie jednak autor listu podkreślił swoją tęsknotę za krewniakiem i przyjacielem, z którym dawniej miał okazję prowadzić przyjemne pogawędki oraz żal, że wraz z jego wyjazdem w dalekie strony Chocznia straciła tak poważnego i uczciwego mieszkańca.
Następnie przeszedł do pytań, na które przed śmiercią nie zdążył już uzyskać odpowiedzi:
Jak się tam czujecie pomiędzy tym napływowym otoczeniem?
Czy Wam nie tęskno za rodzinną wioską, za Rodzicami i znajomymi? Bo ja myślę, że co swojskie, to i milsze.
Jak tam u was w tym roku zbiory wypadły? Czy tak plennie, jak Czuciryna pszenica*2 w Rosji 100 kwintali z jednego hektara? (...)
A z polityką- jakie tam u Was prądy i przekonania - Czy sprzyjają tamtejsi obywatele kołchozom? 
I czy je tworzą?
U nas w Choczni, jak na wulkanie, tarcia polityczne na tle gospodarki gminnej i spółdzielczej trwają bez końca, wszystek dorobek, jaki miały nasze spółdzielnie: Kasa Stefczyka i Kółko Rolnicze zabrali do Okręgówek i tam obcy gospodarują, a u nas jest tylko filia sklepowa i w niej aż się uginają półki z flaszkami spirytusu, wódkami, likierami... a brak tych artykułów, co nam potrzeba. 
Nie ma cukru, octu, nafty, a był i taki czas, że soli brakowało. Ponadto brak sztucznych nawozów, węgli, materii na bieliznę. I nie wiadomo, co dalej będzie, bo wielkie jest niezadowolenie ludności i oburzenie na taką gospodarkę spółdzielczą.
Wszystkie te zarządzenia przychodzą z wiatrem od wschodniego sąsiada, a młodzież dzisiejszych czasów nie zdaje sobie sprawy z tego i nie zastanawia się nad tem ustrojem, który jest tak zachwalany przez Sowietów i naszą propagandę radiową i prasową. W Inwałdzie już się utworzyły małe kołchozy. Ten dworski majątek, który był rozparcelowany między dworaków i chłopów odbierają i robią spólnotę. Mojemu Swacie tyż odebrali łąkę, którą otrzymał z parcelacji. Pisał nam Janek syn z Pomorza (koło Chojnic), że tam tyż to samo się dzieje, kto się nie chce wpisać do spólnoty, nakładają takie nadmierne opłaty, że chłopi nie są w stanie opłacać swych gospodarstw i przez to jedni się podpisują, drudzy coś niecoś poprzedadzą i ulatniają się, zostawiając wszystko na łasce. I Janek tyż ma zamiar zrezygnować ze swego ośmiohektarowego gospodarstwa poniemieckiego.
U nas w Choczni dotychczas pod tym względem spokój, ale co będzie dalej, Bóg raczy wiedzieć.
Może najprędzej do Korei nas wyślą lub do Chin, bronić Sowieckiej Demokracji.
U nas siewy i kopanie ziemniaków na ukończeniu. Zbiór ziemniaków wszędzie obfity, więc głodu nie będzie. Ludzie dosyć zdrowi (...) Pisują dość często, za wyjątkiem Marysi we Francji*3, od której już 4 miesiące nie mamy wiadomości. W ostatnim liście pisała, że po strajku znacznie się robotnikom pogorszyło, iż teraz zarabiają tylko na papu, a przedtem coś się dało zaoszczędzić. Niektórzy Polacy pozjeżdżali do Polski, a teraz piszą tam, przeklinają swój powrót i robią starania o zezwolenie na powrót do Francji, lecz tego zezwolenia Władza nie udziela. A więc wszędzie tam dobrze, gdzie nas nie ma.
No trzeba mi kończyć ten mój nieudolny list, bom się tak rozpisał jak przedwojenny Kurjer*4.




*1 Klemens Guzdek był kuzynem Kazimierza Szczura, ojca Adama.
*2 autor miał na myśli zapewne Miczurina, a właściwie jego kontynuatora Łysenkę, który usiłował wbrew genetyce wyhodować pszenicę wyjątkowo odporną na trudne warunki atmosferyczne oraz dobrze plonującą na słabych glebach. O jego sukcesach w tym względzie trąbiła ówczesna propaganda, mimo że były to sukcesy tylko na papierze.
*3 chodzi o Marię Janik z domu Guzdek, córkę Klemensa
*4 aluzja to popularnego przed wojną Ilustrowanego Kuriera Codziennego, który wydawał w Krakowie Marian Dąbrowski, syn chocznianina Franciszka Dąbrowskiego.


środa, 20 września 2017

Działacze Kasy Zapomogowo- Pożyczkowej w Choczni

Kasa Zapomogowo- Pożyczkowa w Choczni została założona w 1909 roku.
Po II wojnie  światowej wznowiła działalność w 1947 roku.
W 1950 roku została połączona z Bankiem Spółdzielczym w Wadowicach, przeciwko czemu gorąco protestowali jej działacze i członkowie.
W czasie swojej działalności używała różnych nazw, jak: Kasa Raiffeisena, czy Kasa Stefczyka.
Odegrała istotną rolę w życiu mieszkańców wsi, a wypracowane zyski przeznaczała często na finansowanie inicjatyw i celów służących ogółowi mieszkańców. 
Do grona jej działaczy należeli:

- przewodniczący Rady Nadzorczej:
  • ks. Józef Dunajecki (1909-1911)
  • Antoni Styła (1911-1917)
  • Antoni Balon (1917-1922)
  • Józef Bylica (1922-1923)
  • Andrzej Zając (od 1923 roku)
  • Antoni Widlarz (1929-1936)
  • Józef Piegza (od 1936 roku)
  • Kazimierz Szczur (1947-1948)
  • Franciszek Dąbrowski (od 1948)
- zastępcy przewodniczących RN:
  • Adam Ryłko (od 1909)
  • Szymon Łapka (od 1917)
  • Kazimierz Szczur (od 1920 roku)
  • Klemens Guzdek (od 1926 roku)
- przewodniczący zarządu:
  • Teodor Zając (od 1909)
  • Karol Ścigalski (od 1917)
  • Szczepan Pietruszka (od 1920)
  • Władysław Świętek (od 1922)
  • Franciszek Drapa (od 1923)
  • Tomasz Szczur (od 1926)
  • Władysław Świętek (od 1929)
  • Władysław Świętek (od 1947)
- zastępcy przewodniczących zarządu:
  • Andrzej Zając (1909-1917)
  • Szczepan Pietruszka (od 1917)
  • Andrzej Kolber (od 1920)
  • Jan Bandoła (1921)
  • Andrzej Zając (1921-1922)
  • Władysław Bąk (1922-1923)
  • Stanisław Wójcik (1923-1926)
  • Franciszek Drapa (1926-1928)
  • Antoni Romańczyk (od 1932)
  • Andrzej Zając (od 1947)
- kasjerzy/skarbnicy:
  • Maksymilian Malata (od 1909)
  • Jan Styła (1920-1921)
  • Franciszek Drapa (od 1921)
  • Władysław Świętek (od 1923)
  • Józef Nowak (od 1927)
  • Andrzej Zając (1928-1932)
  • Tomasz Szczur (od 1932)
  • Eugeniusz Zając (od 1948)
- członkowie Rady Nadzorczej:
  • Antoni Balon (1909-1922)
  • Franciszek Balon (1929-1930)
  • Jan Bałys (od 1948)
  • Szczepan Bańdo (od 1936 i od 1947)
  • Józef Bylica (od 1922)
  • Franciszek Dąbrowski (od 1947)
  • ks. Józef Dunajecki (1909-1911)
  • Kazimierz Gawęda (od 1922)
  • Józef Gazda (od 1948)
  • Józef Guzdek (od 1948)
  • Karol Guzdek (1926-1935)
  • Andrzej Kosycarz (1932-1935)
  • Jan Kożuch (od 1935)
  • Władysław Kręcioch (od 1949)
  • Kacper Legut (od 1926, od 1934, od 1947)
  • Kazimierz Leśniak (1909-1913)
  • Szymon Łapka (od 1909)
  • Józef Maj (od 1949)
  • Wojciech Mirocha (od 1931)
  • Stanisław Miś (od 1949)
  • Franciszek Pędziwiatr (1929-1932)
  • Józef Piegza (od 1935, od 1947)
  • Józef Putek (1926-29)
  • Andrzej Ramenda (od 1949)
  • Leon Ruła (1909-1914, 1917-1921)
  • Adam Ryłko (1909-1913)
  • Michał Styła (od 1936, od 1947)
  • Franciszek Szczur (od 1947)
  • Kazimierz Szczur (1914-1917, od 1920)
  • Tomasz Szczur (1921-1926)
  • Władysław Świętek (od 1921)
  • Franciszka Wider z domu Ramęda (1929-1931)
  • Karol Wider (1947-1950)
  • Antoni Widlarz (od 1929)
  • Józef Wójcik (1917-1921)
  • Andrzej Zając (od 1923, od 1939)
  • Jan Zając (od 1917)
  • Szymon Zając (1929-1936)
  • Stanisław Zajda (od 1947)
- członkowie zarządu:
  • Franciszek Balon (od 1935, od 1947)
  • Jan Bandoła (1921)
  • Barbara Bąk z domu Kowalczyk (od 1949)
  • Leon Bąk (1937-39, od 1947)
  • Władysław Bąk (1922-1923)
  • Franciszek Drapa (od 1920)
  • Józef Gazda (1947-1948)
  • Andrzej Kolber (od 1917)
  • Andrzej Kręcioch (od 1920)
  • Józef Nowak (od 1927)
  • Jan Paterak (1932-1937)
  • Piotr Pietruszka (od 1909)
  • Szczepan Pietruszka (od 1917)
  • Ludwik Płonka (od 1947)
  • Józef Putek (od 1929, od 1947)
  • Karol Ramenda (1926-1935)
  • Wojciech Rokowski (od 1917)
  • Antoni Romańczyk (od 1929)
  • Tomasz Szczur (od 1926)
  • Walenty Szczur (1914)
  • Karol Ścigalski (od 1909)
  • Władysław Świętek (od 1922)
  • Jan Turała (od 1909)
  • Józef Twaróg (1928-1935)
  • Jan Widlarz (1914)
  • Stanisław Wójcik (1923-1926)
  • Andrzej Zając (od 1909)
  • Eugeniusz Zając (od 1948)
  • Teodor Zając (od 1909)

środa, 1 czerwca 2016

Humor z gminy Chocznia w 1950 roku

W stosunku do pisma Starosty Powiatowego z 13 stycznia 1950 roku Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni zajęło 29 stycznia stanowisko nieco humorystyczne, przy czym nie wiadomo, czy komizm w przyjętym stanowisku był do końca zamierzony.
Pismo starosty poruszało kwestię tępienia gryzoni, powodujących duże straty ziarna.
Po odczytaniu tego pisma członkowie Prezydium stwierdzili między innymi, że wykupiono 350 trutek na szczury, które jednak z uwagi na brak w Choczni szczurów, użyto do tępienia myszy- o czym poinformowali ... Kazimierz Szczur i Tomasz Szczur.
W dalszej części stanowiska Prezydium podważano otwarcie logikę pisma starosty, wskazując, że ilość pszenicy która ma być dostarczona do zatrucia (pół kilograma z każdego hektara ziemi) daje w sumie 10 kwintali ziarna, co wystarczyłoby na obsianie 6 hektarów ziemi. Przy tym w Choczni pszenicy wówczas właściwie nie produkowano...
A gdyby tak olbrzymia ilość pszenicy miała być użyta do tępienia myszy (bo jak wiadomo szczurów w Choczni nie ma !), to groziłoby to także katastrofą dla ptactwa i wytępieniem zwierzyny łownej na terenie gminy.


środa, 7 października 2015

Skład Komitetu Elektryfikacji Choczni w latach 1950-1951

Skład komitetu elektryfikacyjnego wsi 20.03.1950-10.01.1951: 

  • Kazimierz Szczur- przewodniczący 
  • Leon Bąk - zastępca przewodniczącego
  • Jan Pamuła - sekretarz
  • ks. Bolesław Sarna - skarbnik
  • Tadeusz Nowak - członek
  • Antoni Wider - członek
  • Stanisław Wider - członek
  • Jan Gazda - członek
  • Franciszek Ramenda - członek
  • Karol Wider - członek
  • Ludwik Borek - członek
  • Józef Malata - członek
  • Józef Gazda - członek