Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sport. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sport. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 maja 2023

Znani potomkowie chocznian - Ted Lapka

 



Theodore „Ted” Lapka był zawodowym futbolistą amerykańskim, prawnikiem, działaczem społecznym oraz żołnierzem Amerykańskich Sił Powietrznych w czasie II wojny światowej. Choczeńskie korzenie zawdzięczał ojcu – Janowi Łapce, który był synem Szymona Łapki, karczmarza, zielarza i znachora oraz jego żony Marii z domu Guzdek. Karczma Łapków, w której przyszedł na świat ojciec Teda, to dawna dworska austeria, usytuowana przy gościńcu prowadzącym z Wadowic do Andrychowa. Na jej miejscu po II wojnie światowej znajdowało się duże ogrodnictwo Dąbrowskich. Jan Łapka w 1910 roku wyemigrował do Chicago w USA, pracował jako rzeźnik i ożenił się z Marią z domu Gryga. Efektem ich związku był między innymi opisywany tu Ted, który urodził się 20 kwietnia 1920 roku w Hawthorne na przedmieściach Chicago. Jako młody człowiek uczęszczał do St. Ignatius High School, którą ukończył w czerwcu 1938 roku. Kiedy był w ostatniej klasie liceum, miał szczęście wziąć udział w mityngu National Catholic High School na Uniwersytecie Notre Dame, czyli odpowiedniku gry w Super Bowl dla nieprofesjonalnych zawodników futbolu amerykańskiego. Otrzymał wówczas stypendium sportowe, ukończył semestr na Uniwersytecie DePaul, po czym przeniósł się do St. Ambrose College w Davenport w stanie Iowa. Tam kontynuował naukę, uzyskując tytuł licencjata z główną specjalizacją język łaciński oraz pobocznymi: język hiszpański i pedagogika. W czasach studenckich nadal wyróżniał się w grze w futbol amerykański oraz w lekkoatletyce. Z pewnością ułatwiały mu to warunki fizyczne – przy 185 cm wzrostu ważył około 88 kg. Swoją profesjonalną karierę futbolową rozpoczął  w 1942 roku w zespole Chicago Cardinals, a w kolejnych dwóch latach grał w lidze NFL dla Washington Redskins. Jego kariera ligowa została przerwana okres służby w Siłach Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych. W ramach tej służby również brał udział w pokazowych meczach futbolu amerykańskiego dla drużyny 8 Armii Sił Powietrznych nazywanej Super Bombers. Po wojnie Ted Lapka powrócił na jeden sezon do Redskins i NFL.  Grając uczęszczał jednocześnie do DePaul University Law School, którą ukończył z dyplomem z prawa w 1948 roku. Następnie pracował jako radca w Bituminous Casualty Corporation w Chicago (do 1961 roku), zajmując się głównie pracami dochodzeniowymi i administracyjnymi. W 1962 roku został zatrudniony jako prawnik w Federalnej Komisji Handlu. Przeszedł na emeryturę w 1990 roku w wieku 70 lat, ale kontynuował ogólną praktykę prawniczą do grudnia 2000 roku. Zawsze był aktywnym działaczem społecznym. W 1961 roku został wybrany sędzią policyjnym Olympia Fields pod Chicago, gdzie przez wiele la mieszkał. Był także członkiem założycielem Olympia Fields Lions Club i skautingu, przez piętnaście lat pełnił funkcję komisarza okręgowego Park Olympia Fields. Należał do Federal Bar Association, Illinois State Bar Association, South Suburban Association, National Football League Alumni Association, Washington Redskins Football Alumni Association i oczywiście stowarzyszenia adwokackiego.

Jeżeli chodzi o jego życie prywatne, to wspomnieć należy, że 28 listopada 1947 roku Ted Lapka poślubił Annice Mathilde Wright, z którą miał synów Michaela i Thomasa oraz córkę Betsey, noszącą później po mężu nazwisko Cassell. W 1970 roku Ted przyjechał do Polski w odwiedziny do swojej ciotki Zofii Malcher z domu Łapka, która po przejściu na nauczycielską emeryturę mieszkała w Wadowicach na Łazówce. W tej podróży z USA towarzyszyły mu jego starsze siostry Maria Smalarz i Zofia Lapka oraz ciotka Balbina Stopa (siostra jego ojca i Zofii Malcher).


Ted Lapka dożył 91 lat – zmarł 1 grudnia 2011 roku w ManorCare Health Services w Naperville. Swoją żonę zwaną Tillie przeżył o 3 lata. W jego ostatniej drodze z kościoła św. Tomasza na Cmentarz Zmartwychwstania w Justice towarzyszyły mu dzieci z rodzinami (w tym troje wnuków) oraz żyjący jeszcze brat John Lapka i siostra Josie Klepal.




Tillie Lapka




Znani potomkowie chocznian - link

czwartek, 28 lipca 2022

Kolarze w Choczni galicyjskiej, międzywojennej i powojennej

 

Historii kolarstwa w rejonie Wadowic poświęcona jest publikacja Andrzeja Nowakowskiego „Kolarstwo szosowe na ziemi wadowickiej. Na 120-lecie kolarstwa w Polsce (1886-2006)” oraz artykuł Artura Kurka „Zorganizowany ruch kolarski w Wadowicach w dobie autonomii galicyjskiej”.

Według tego, co piszą Nowakowski i Kurek, pierwszy kontakt mieszkańców Choczni z rowerem i rowerzystami miał miejsce zapewne w Wadowicach, być może już w 1886 roku, kiedy to kilkuosobowa grupa krakowskich kolarzy odwiedziła miasto nad Skawą. Natomiast latem 1893 roku członkowie miejscowego Sokoła organizowali zarówno częste wycieczki na bicyklach, jak i odpłatne kursy jazdy na wysokich i niskich bicyklach, czyli rowerach starszego typu z jednym wyższym kołem i nowszych, podobnych do współczesnych,  w których koła były równej wielkości. 30 stycznia 1894 roku, gdy liczba umiejących jeździć na rowerze wzrosła do 8 osób, przy wadowickim Sokole utworzono  Oddział Cyklistów, działający prężnie przez kolejne kilkanaście lat. Jego członkami byli przede wszystkim przedstawiciele klasy średniej, bez robotników i chłopów oraz wyższych warstw społecznych. Członkowie Oddziału Cyklistów urządzali sobie oczywiście wycieczki po okolicy, a zmierzając do Andrychowa, czy Białej musieli po drodze mijać Chocznię. Nie organizowano jednak wyścigów kolarskich określanych wtedy jako gonitwy cyklistów.

 Ani Nowakowski, ani Kurek, nie wspominają jednak nic o najstarszym znanym mi przejeździe kolarzy przez Chocznię w 1893 roku. Informację o tym fakcie zamieściło wiedeńskie pismo „Radfahr-Sport”, poświęcone wyłącznie kolarstwu, już w swoim pierwszym próbnym numerze z 1 października. Przeczytać w nim możemy, że 17 sierpnia 1893 roku klub rowerowy z Mährisch Neustadt, czyli dzisiejszego Unicova pod Ołomuńcem na Morawach, zorganizował rowerowy przejazd sztafetowy na trasie Ołomuniec-Kraków, którego trasa wiodła między innymi przez Cieszyn, Skoczów, Bielsko, Chocznię, Wadowice i Kalwarię. Kolarze przekazywali sobie torbę z depeszą, która miała ostatecznie dotrzeć do dowództwa korpusu armii austriackiej w Krakowie. Start w Ołomuńcu nastąpił o 5.00 rano. Przejazd przez Morawy nie był pozbawiony pewnych trudności i niespodzianek- jeden z biorących udział w sztafecie stracił nieco czasu oczekując na przejazd pociągu pod zamkniętymi szlabanami kolejowymi, a inny wpadł do rowu i się dotkliwie poranił. Ponadto jazdę utrudniał przeciwny wiatr. O 11.42 sztafeta dotarła do Cieszyna, gdzie torbę z przesyłką przejęli miejscowi członkowie Męskiego Stowarzyszenia Rowerowego. O 13.52 na kolejną zmianę sztafety wyruszył z Białej Krakowskiej p. Tuch z Krakowskiego Klubu Rowerzystów, który po przejeździe przez Chocznię przybył do Wadowic. Tu okazało się, że następny uczestnik sztafety nie stawił się z powodu choroby i Tuch musiał kontynuować jazdę do Kalwarii. Trasę Biała-Kalwaria (58 km) pokonał w 2 godziny i 37 minut. O 18.17 depeszę przewożoną przez kolarzy otrzymał w Krakowie na ulicy Karmelickiej 34 kapitan sztabu generalnego von Muenzel, a o 21.00 odbył się uroczysty bankiet w Hotelu Pod Różą. Cały przejazd zajął kolarzom 13 godzin i 17 minut, czyli biorąc pod uwagę przebyty dystans (238 km), ich średnia prędkość wynosiła prawie 18 kilometrów na godzinę.

 



Kolejna relacja o przejeździe na rowerze przez Chocznię pochodzi z „Oesterreichische Touring-Club” z 1900 roku. Tym razem był to przejazd solowy w wykonaniu kapitana Franza Sokolla, który barwnie opisywał go na łamach w/w pisma. Sokoll wyruszył z Przemyśla, a jego celem były Litomierzyce w zachodnich Czechach. W bliższe nam okolice przybył 14 października. Trasę od Myślenic opisywał w ten sposób:

Od Myślenic okolica jest przepiękna, po obu stronach drogi jest wiele gór z gęsto zalesionymi grzbietami, zwłaszcza po lewej stronie góry wznoszą się na ładną wysokość. Z wielu miejsc na drodze widać stromo opadające na północ gołe grzbiety Babiej Góry, która z gęsto zalesionych grzbietów Beskidów unosi wyzywająco głowę na tle chmur. Obszar staje się bogaty w krajobrazy, jeśli zobaczysz Kalwarię, słynne galicyjskie miejsce pielgrzymkowe. Na szczycie dość stromej zalesionej góry można zobaczyć piękny i duży klasztor, kościół gotycki z dwiema wieżami, od wschodu w kierunku Cevronka (Cedronu- uwaga moja) liczne kaplice, których białe ściany tworzą przyjemny kontrast ze wspaniałą zielenią leśnych jodeł. Naprzeciwko na wschodnim brzegu Cevronka wznosi się zalesiony szczyt z ruinami Zamku Lanckorońskiego, którego gruzy są widoczne nad wierzchołkami jodeł.

15 października w drodze z Wadowic do Frydka-Mistka Sokoll przejeżdżał między innymi przez Chocznię, której wprost nie poświęcił jednak ani słowa w swojej relacji, choć odnoszą się do niej jego pewne ogólne uwagi i spostrzeżenia. Tego dnia Sokoll zanotował między innymi:

Gdy wypoczęty po zdrowym śnie opuszczałem gościnne progi Hotelu „Herrenhaus”odniosłem nieprzyjemne wrażenie, że w nocy padało. Podczas wyjazdu z Wadowic zauważam, że dziki południowo-zachodni wiatr ma do mnie szczególną życzliwość, susząc mokrą szosę. (…) Na szczęście nie padało zbyt mocno, więc droga szybko wyschła, ale musiałem sam walczyć z wiatrem. Poza tym droga nie była w najlepszym stanie- prawie cały odcinek z Wadowic do Białej był wyboisty i z wyjątkiem równego odcinka koło Kęt wymagał podjazdów pod górę i zjazdów. Malownicze uroki tej zalesionej górskiej okolicy pozostawały chwilami zamknięte dla mojego wzroku, ponieważ przez pokonywanie grzbietów podnóża Beskidów odczuwałem lekkie pragnienie, w pełni wynagrodzone jednak przez wgląd w ten górzysty region. Trasa przebiegała wzdłuż uroczo położonego Inwałdu i przez Andrychów u stóp skały (?), przechodząc przez Kęty, gdzie droga w dolinie Soły biegła prosto na południe. (…) Granicę śląską, linię rozgraniczającą Europę i Pół-Azję przekroczyłem 16.10, trzy dni po moim wyjeździe z Przemyśla. Podczas jazdy zauważyłem, że im dalej na zachód, tym wyraźniej zauważalne jest większe uporządkowanie. Podczas gdy na początku podróży większość wiejskich domów było w bardzo opłakanym stanie, często zniszczone, wykonane z drewna lub z niepalonej cegły i kryte luźna słomianą strzechą, to warunki zauważalnie poprawiają się zwłaszcza za Wadowicami. Domy robią już solidne wrażenie, są to albo stylowe chałupy z bali albo bardzo solidne murowane domostwa z wypalonych cegieł. Również miasta na zachód od Wadowic sprawiają wrażenie normalnych miast, a nie jak np. Radymno, Sędziszów, czy Ropczyce, które można odróżnić od okolicznych wiosek tylko tym, że są nieco większe i posiadają kilka ładnych murowanych budynków użyteczności publicznej. Jeśli przy wjeździe do takiego „miasta” nie byłoby tabliczki z jego nazwą, to spokojnie mogłoby ono przynależeć do gminy wiejskiej. Warunki poprawiają się, im bardziej zbliżasz się do granicy galicyjsko-śląskiej.

 

Kolarz z 1900 roku

O wyścigu kolarskim przez Chocznię w okresie międzywojennym donosiła „Lutnia Szkolna”- ilustrowane czasopismo literacko-artystyczne. 17 czerwca 1928 roku w ramach święta Przysposobienia Wojskowego odbył się „bieg kolarski” na trasie Wadowice- Chocznia-Inwałd, w którym brała udział kolarska drużyna wadowickiego gimnazjum. Pierwsze miejsce zajął Banach, drugie Pękala, a trzecie Golonka.

 Po wojnie w 1950 roku przez Chocznię wiodła trasa Wyścigu Pokoju po raz pierwszy nazwanego właśnie w ten sposób. Szeroka kadra Polski już wcześniej rywalizowała na fragmentach trasy przyszłego wyścigu, przejeżdżając przez Chocznię w dniu 18 kwietnia. 4 maja uczestnicy Wyścigu Pokoju mieli do pokonania etap z Chorzowa do Cieszyna o długości 194 km. Do Choczni wjechali od strony Wadowic o 13.10. Posuwali się w stronę Bielska w tumanach kurzu. Był to najwolniejszy etap w całym wyścigu, ale decydujący o losach tej majowej imprezy i bardzo pechowy dla Polaków. Większość mieszkańców Choczni miała wówczas pierwszą w życiu okazję, by zobaczyć wielobarwny peleton kolarzy. Jak pisze Andrzej Nowakowski  w artykule „Wyścig Pokoju w Wadowicach i w powiecie wadowickim w 1950 roku- suplement do historii wadowickiego kolarstwa”:

W zamyśle organizatorów wyścig ten dla wielomilionowej widowni, zwłaszcza wiejskiej i małomiasteczkowej miał być symbolem „awansu społecznego” tego środowiska, a zarazem widomym znakiem upowszechniania kultury fizycznej w nowym ustroju. Wrzawa wokół Wyścigu Pokoju miała być środkiem dla odwrócenia uwagi opinii publicznej od nowych bolesnych krzywd i niesprawiedliwości, jedynie częściowo ujawnionych i potępionych w 1965 roku i w latach następnych.

 Cztery lata później okazją do wzmianki gazetowej o kolarstwie i Choczni było Święto Dziesięciolecia Polski Ludowej. Z tej okazji sportowcy województwa krakowskiego podejmowali szereg zobowiązań, podejmując się w nich pobicia rekordów życiowych i zrzeszeniowych, postanawiając znacznie zwiększyć szeregi uprawiającej sport młodzieży, czy stając do budowy nowych obiektów sportowych. Wśród nich znalazł się także Zdzisław Ochman z Ludowego Zespołu Sportowego Chocznia, który zobowiązał się pobić rekord powiatu wadowickiego w kolarstwie, o czym pisała „Gazeta Krakowska” z 4 lipca 1954 roku, niestety nie podając żadnych szczegółów, na czym bicie tego rekordu miało polegać. Wspomniany Zdzisław Jan Ochman urodził się w Choczni w 1930 roku, jako syn Jana i Franciszki z domu Wykręt.

 W tym samym 1954 roku po raz pierwszy przez Chocznię przebiegała trasa wyścigu kolarskiego Tour de Pologne. 3 września etap z Poronina do Bielska został podzielony w ostatniej chwili na dwie części ze względu na zły stan drogi z Głogoczowa do Wadowic. Na tym odcinku kolarzy przewieziono samochodem, po czym wyruszyli na rowerach na ostatnie 38 kilometrów, na których odnotowano aż 30 defektów rowerów, a niektórzy kolarze stracili przez to od 4 do 7 minut. Kolejny raz uczestnicy Tour de Pologne przejeżdżali przez Chocznię 17 września 1958 roku. Sprawozdawca „Przeglądu Sportowego” informował później czytelników, że na przestrzeni od Andrychowa do Wadowic co 100 metrów szosę przecinały napisy mające dopingować faworyzowanych kolarzy. Licznie zgromadzeni kibice już pół godziny przed przejazdem peletonu mogli wysłuchać komunikatów o sytuacji na trasie, które podawała załoga radiowozu organizatorów. Rozdawano również foldery z programem wyścigu.

poniedziałek, 20 czerwca 2022

Plan działalności Klubu Młodego Rolnika w Choczni na 1977 rok

 Gospodarz Klubu Młodego Rolnika w Choczni Stanisława Gawęda i przedstawicielka Koła Związku Socjalistycznego Młodzieży Polskiej Stanisława Mlak przy udziale Heleny Stanaszek, przedstawicielki Społecznej Rady Klubu, przygotowały plan działalności tego ośrodka na 1977 rok. Realizacją poszczególnych pozycji planu miały się zająć kierownictwo klubu, Koło Gospodyń, szkoła, bibliotekarka, ZSMP, Ochotnicza Straż Pożarna oraz członkowie teatru amatorskiego. Ogółem zaplanowano 22 punkty do zrealizowania, siedem rozpisanych na cały rok, cztery na dłuższe okresy czasu i jedenaście punktów na poszczególne dni roku.

Konkretny plan przestawiał się następująco:

  • 1 stycznia- zorganizowanie dyskoteki noworocznej
  • 16 do 21 stycznia - zorganizowanie wystawy z konkursu malarskiego dzieci pod tytułem "Bohater mojej ulubionej książki"
  • 9 do 18 lutego- czyn społeczny- pomoc przy remoncie pomieszczeń klubowych
  • 19 lutego- zabawa karnawałowa
  • 8 marca- urządzenie imprezy z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet- spotkanie z Kołem Gospodyń
  • 1977- dalsze kontynuowanie spotkań z cyklu "Młode Pokolenie Polski Ludowej"
  • 8 kwietnia- Dzień Teatru- czynić starania o wystawienie sztuki przez Amatorski Teatr działający przy Klubie oraz o założenie kurtyny na scenie w Klubie
  • 1977 - wystawianie sztuki w sąsiednich klubach np. Kleczy, Frydrychowicach
  • 1 maja- impreza pierwszomajowa, część oficjalna, artystyczna oraz zakończenie wieczorkiem tanecznym
  • 1977- organizowanie imprez literackich, zebrań czytelniczych przy udziale Biblioteki- związanych z obchodami państwowymi, środowiskowymi, informowanie o nowościach wydawniczych poprzez hasła reklamowe i informacyjne
  • 1 czerwca- wieczorek dla dzieci z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka
  • 1977- zorganizowanie wystawy rzeźby okolicznych rzeźbiarzy oraz malarstwa naszych koleżanek ze Związku Socjalistycznego Młodzieży Polskiej
  • 1977- kontynuowanie sobotnich dyskotek, organizowanie imprez sportowo- rekreacyjnych (rozgrywki tenisowe, siatkowe, szachowe)
  • 22 lipca- Święto Odrodzenia Polski- zorganizowanie wieczoru poetyckiego przy świecach
  • miesiąc sierpień - pomoc ludziom starszym przy żniwach w ramach akcji "Każdy kłos na wagę złota"
  • 1977- organizowanie odczytów, prelekcji, pogadanek na wybrane dowolne tematy: na przykład przewodnia rola partii w życiu narodu, sytuacja żywnościowa Polski na tle świata, popularyzacja ładu i dyscypliny społecznej, spotkanie z lekarzem, inne
  • 12 października- spotkanie z kombatantem wojennym
  • październik i listopad- uporządkowanie grobu nieznanego żołnierza na cmentarzu, palenie świec
  • 30 listopada- zorganizowanie wieczorku tanecznego tak zwane "Andrzejki" z uroczystą zabawą przy laniu wosku
  • 4 grudnia- "Barbórka" - spotkanie z górnikami naszego koła ZSMP, pogadanka na temat ciężkiej pracy górników
  • 1977/78 - inauguracja Nowego Roku- zorganizowanie zabawy sylwestrowej
  • ponadto klub będzie brał udział w olimpiadach, turniejach, rajdach, organizowanych przez GOK (Gminny Ośrodek Kultury) Wadowice i GSSCH (Gminną Spółdzielnię Samopomoc Chłopska) Wadowice.
Gdyby taki klub istniał obecnie, to po 45 latach duża część z wymienionych wyżej pozycji mogłyby spokojnie znaleźć się w hipotetycznym planie na 2022 rok- na przykład: zabawa sylwestrowa, noworoczna i karnawałowa, sobotnie dyskoteki, obchody Dnia Kobiet, Dnia Dziecka, Andrzejki, czy Barbórka. Z pewnością dałoby się zawrzeć w takim aktualnym planie konkurs malarski/rzeźbiarski, wieczorek poetycki, wystawienie sztuki teatralnej, imprezę literacką/czytelniczą, odczyt, prelekcję, udział w rajdach, turniejach, zawodach sportowych czy porządkowanie grobów na cmentarzu.
Natomiast z powodu upływu czasu trudno byłoby zaprosić kombatanta wojennego z okresu II wojny światowej, którego ewentualnie można byłoby zastąpić uczestnikiem powojennych tak zwanych "misji pokojowych", żołnierzem Legii Cudzoziemskiej lub dla zainteresowanych spotkaniem z jakimś byłym opozycjonistą. Znaczna mechanizacja rolnictwa i zanik jego masowości nie powodują już konieczności pomocy starszym w żniwach, a dawny czyn społeczny dałoby zastąpić się wolontariatem. Nie ma już Polski Ludowej, więc bez sensu byłoby organizować obchody lipcowego Święta Odrodzenia, spotkań na temat młodych pokoleń PRL, czy dyskusji o przewodniej roli partii w życiu narodu, chyba że zamiast o PZPR dyskutowano by o obecnie działających partiach politycznych, aspirujących do roli sił przewodnich. Również obchody 1 maja miałyby pewnie inny, jak w 1977 roku  i bardziej ograniczony przebieg. Aby roczny program był atrakcyjny dla dzisiejszych chocznian, należałoby oczywiście znacznie go uwspółcześnić. Pozostaje tylko pytanie, kto podjąłby się organizacji takich planów i czy mimo wszystko znaleźliby się chętni do udziału w takich wydarzeniach?

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Choczeńskie korzenie reprezentanta Polski w piłce nożnej

 W 1983 roku w trzech meczach reprezentacji Polski w piłce nożnej wystąpił jasnowłosy pomocnik Pogoni Szczecin Adam Kensy. Wszystkie te trzy spotkania- dwukrotnie z zespołem Związku Radzieckiego i raz z Portugalią odbywały się w ramach eliminacji do turnieju Euro 84, gdy trenerem naszej reprezentacji był Antoni Piechniczek.

Źródło- transfermarkt

Adam Kensy był związany z klubem Pogoń Szczecin przez większość swojej kariery piłkarskiej. W barwach Pogoni rozegrał 334 pierwszoligowe mecze, w których strzelił 35 bramek. W 1983 roku został wybrany najpopularniejszym sportowcem ziemi szczecińskiej w plebiscycie "Kuriera Szczecińskiego". Pochodził jednak spod Bydgoszczy, urodził się w 1956 roku w Białośliwiu, a jego pierwszym klubem piłkarskim byli Czarni Nakło. W czasie służby wojskowej reprezentował Zawiszę Bydgoszcz, a w wieku 30 lat wyjechał do Austrii, gdzie kontynuował karierę w zespole LASK Linz. Ostatecznie karierę piłkarską zakończył w 1990 roku, po czym został tymczasowym trenerem drużyny LASK. Pracę jako trener piłkarski w Austrii kontynuuje do dziś, od 2020 jest trenerem zespołu SC Marchtrenk.

Adam Feliks Kensy, choć urodzony na ziemi bydgoskiej, posiada choczeńskie korzenie ze strony swojej matki Janiny z domu Wronka. Jej ojciec Jan Wronka, czyli dziadek piłkarza, urodził się w Choczni w 1894 roku. Dziesięć lat wcześniej związek małżeński w Choczni zawarli: Bartłomiej Wronka, pradziadek Adama Kensego i Marianna z domu Michalik (1857-1927). Z kolei wśród choczeńskich przodków tejże Marianny występowały takie nazwiska, jak: Pindel, Drapa, Szczur, Twaróg, czy Wcisło.

Na choczeńskim cmentarzu znajduje się nagrobek Wiktorii Ruła z domu Wronka, siostry Jana Wronki (dziadka piłkarza), a potomkowie innej jego siostry (Stefanii) wymienieni są w spisie wyborców z 1973 roku (nazwisko Okruta). Najbardziej znanym przedstawicielem rodziny Wronków z Choczni był Stefan Wronka (1885-1970), który w czasie II wojny światowej jako żołnierz Batalionów Chłopskich ps. "Żubr" niósł pomoc więźniom Auschwitz. Po wojnie mieszkał w Bulowicach i zajmował się rolnictwem, pszczelarstwem oraz działalnością społeczną.

poniedziałek, 1 marca 2021

Działacze sportowi i turystyczni związani z Chocznią

 Zestawienie działaczy sportowych i turystycznych związanych z Chocznią. Podobnie jak w przypadku wszystkich publikowanych tu zestawień dotyczy osób z przeszłości, już nieżyjących. Przedstawiona poniżej lista ma charakter otwarty- mile widziane są wszlekie uzupełnienia i podpowiedzi.

  • Władysław (Walter) Brońka (ur. w 1919 r. w Detroit - zm. w 2002 r. w Detroit) animator sportowy przy Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży Męskiej w międzywojennej Choczni, organizator zawodów w wieloboju lekkoatletycznym, siatkówce, itd.
  • Eugeniusz Główka (ur. w 1919 r. w Krakowie - zm. w 1983 r. w Bielsku-Białej) przedwojenny mieszkaniec Choczni, od 1950 roku prezes klubu sportowego BKS Stal Bielsko Biała, przyczynił się do budowy nowego stadionu sportowego tego klubu.
  • Jan Hawryszko (ur. w 1925 r. w Choczni - zm. w 2002 r. w Krakowie) działacz Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej oraz klubu GTS Wisła Kraków- członek zarządu sekcji piłki nożnej (1975), kierownik II drużyny (1980), członek komisji mlodzieżowej piłki nożnej (1985/86).
  • Adolf Koenig (ur. w 1915 r. - zm. ?) przedwojenny mieszkaniec Choczni, po wojnie prezes Kolejowego Klubu Sportowego Spójnia Zebrzydowice.
  • Ignacy Koman (ur. w 1896 r. w Choczni - zm. w 1932 r. w Śleszowicach) organizator i pierwszy prezes choczeńskiego klubu piłkarskiego "Olimpia" w latach 20. XX wieku, sponsor strojów sportowych drużyny piłkarskiej, rozgrywającej mecze na Złotniku.
  • Maria Zofia Nieć Cedrowska (ur. w 1934 r. w Choczni- zm. w 2018 r. w Wilkowicach) założycielka i pierwsza prezes Koła Przewodników PTTK w Wadowicach (1969).
  • Jerzy Ochman (ur. w 1953 r. w Wadowicach - zm. w 2012 r. w Krakowie) członek zarządu powiatowego PTTK w Wadowicach.
  • Edward Oleksy (ur. w 1923 r. w Choczni - zm. w 1998 r.) działacz PTTK w Pszczynie, organizator rajdów górskich i spływów kajakowych
  • Janisław Ruliński (ur. w 1905 r. w Choczni - zm. w 1973 r.) współorganizator klubu sportowego FABLOK Chrzanów, działacz Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.
  • Wiesław Ruliński (ur. w 1904 r. w Choczni- zm. w 1970 r. w Żaganiu) działacz i propagator sportu motorowego.
  • Władysław Ruliński (ur. w 1900 r. w Choczni - zm. w 1970 r. w Żaganiu) organizator rajdów, wyścigów i zawodów motorowych, propagator sportu motorowego.
  • Aleksander Widlarz (ur. w 1892 r. w Choczni - zm. w 1969 r. w Bolesławcu) działacz PTTK na Dolnym Śląsku, członek kolegium redakcyjnego przewodnika "Bolesławiec i okolice".
W zestawieniu powinien znaleźć się również Henryk Gancarczyk, prezes Ludowego Zrzeszenia Sportowego w Choczni w 1971 roku, ale nie wiadomo, czy wypełnia on przyjęte na wstępie założenie.

poniedziałek, 19 listopada 2018

Roman Nastaborski - piłkarz i architekt

Do niedawna zupełnie nie kojarzyłem nazwiska Nastaborski z Chocznią.
Tymczasem 26 grudnia 1920 roku w choczeńskim kościele parafialnym doszło do chrztu syna Ryszarda i Heleny Nastaborskich, któremu nadano imię Roman.
W metryce chrztu widnieje ponadto zapis, że dziecko urodziło się 15 listopada, Nastaborscy mieszkali (zapewne krótko) pod numerem 332, a rodzice chrzestni nosili nazwisko Sypek.
Ponieważ metryka jest mało czytelna, trudno wywnioskować z niej jednoznacznie, kim był Ryszard, ojciec Romana (wojskowym?).
Ochrzczony w Choczni Roman Nastaborski ukończył Gimnazjum imienia Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie (w czasach galicyjskich pod nazwą Gimnazjum św. Anny) i był przed wojną dobrze zapowiadającym się piłkarzem juniorów "Wisły" Kraków. W rozwoju kariery sportowej przeszkodziła mu z pewnością II wojna światowa, kiedy to Niemcy rozwiązali wszystkie kluby sportowe, zarekwirowali sprzęt sportowy i wprowadzili dla Polaków bezwzględny zakaz gry w piłkę nożną.
Szybko okazało się jednak, że Polacy nie zamierzają stosować się do tych przepisów.
Zorganizowano potajemne rozgrywki, a specjalni zwiadowcy rozstawienie w dużej odległości od boiska mieli zawczasu dostrzec potencjalne niebezpieczeństwo i ostrzec grających.
W nielegalnych meczach uczestniczył również Roman Nastaborski, mimo że w razie ewentualnej wpadki groziło mu aresztowanie i obóz, a nawet rozstrzelanie.
historiawisly.pl
Nastaborski występował jako napastnik w pierwszym i drugim zespole "Wisły", a także w barwach innych krakwoskich klubów, jak Groble, czy Bloki. Grał w potajemnych meczach przez cały okres okupacji.
Po wojnie ukończył studia architektoniczne na Politechnice Krakowskiej i z tytułem magistra inżyniera pracował jako projektant w Biurze Projektów Przemysłu Skórzanego w Krakowie.
Był współautorem projektu Kombinatu Skórzanego w Nowym Targu oraz patentu na przewody nawiewno- wywiewne wentylacji mechanicznej (1973). 
Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem 40-lecia Polski Ludowej, Złotą Odznaką „Zasłużony Pracownik Przemysłu Lekkiego” i Złotą Odznaką „Zasłużony Pracownik Biproskór”.  
Zmarł nagle na Hali Goryczkowej w Tatrach 9 marca 1988 roku.
Spoczywa na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie.
W jego choczeńskiej metryce chrztu zachowała się adnotacja, że w 1956 roku poślubił w Krakowie Zofię z domu Kiwała.


Grobonet - nagrobek na cmentarzu Kraków- Salwator

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Potomkowie chocznian- słynny baseballista Stanley Lopata

22 maja 1886 roku w Choczni przyszedł na świat Antoni Łopata, syn Michała i Franciszki z Woźniaków.
W wieku niespełna 21 lat tenże Antoni, wówczas czeladnik szewski, postanowił wyjechać w poszukiwaniu pracy za ocean. 15 lutego 1907 na statku „Main” dotarł z Bremy do Nowego Jorku, a następnie osiadł w Detroit. Jeszcze przed pierwszą wojną światową Antoni poślubił o dziesięć lat młodszą Agnieszkę Suchan, pochodzącą z Kaszowa pod Krakowem.
Gdy 1918 roku Antoni stawał do amerykańskiego poboru w czasie I wojny światowej, był już ojcem Wandy (ur. 1914) i Kazimierza (ur. 1916). Pracował wtedy jako robotnik w suchym doku przy budowie statków. Później imał się różnych zajęć, był zatrudniony między innymi jako robotnik w odlewni i w zakładach chemicznych.
Od 27 listopada 1922 roku Antoni Łopata posiadał amerykańskie obywatelstwo. Zamieszkiwał z rodziną w Delray na obrzeżach Detroit, gdzie urodziły się kolejne jego dzieci:
Czesław/Chester (1919), Bronisława/Bernice (1922) i najmłodszy Stanisław Edward/Stanley (12.09.1925).
Na zdjęciu wykonanym pod koniec lat 20-stych Stanisław zwany „Babe” był zdecydowanie najniższy z całej rodziny i nic nie zdradzało, że wyrośnie na dorodnego mężczyznę.
Od lewej: Bronisława/Bernice, Wanda/Wendy, Agnieszka, Antoni, Czesław/Chester i Kazimierz
Stanisław "Babe" stoi przed matką obok ojca
Przezwisko „Babe” ciągnęło się za nim aż do szkoły średniej (Southwestern High School), którą ukończył w 1943 roku. Wkrótce później młody Stanley stanął do amerykańskiego poboru i wraz z amerykańską 14 Dywizją Pancerną trafił w 1944 roku do południowej Francji
Za swoją dwuletnią służbę został odznaczony Brązową Gwiazdą (Bronze Star Medal) i Purpurowym Sercem (Purple Heart Medal).
Po wojnie mierzący 188 cm wzrostu i ważący 95 kg Stanley postanowił spróbować swoich sił w sporcie, który uprawiał z dużym powodzeniem w szkole średniej, a konkretnie w popularnej w USA grze w baseball.
W latach 1946-48 grywał w niższych klasach rozgrywkowych, ale swoimi dokonaniami szybko zwrócił uwagę trenerów ligi zawodowej.
19 września 1948 roku rozegrał swój pierwszy mecz w barwach Philadelphia Phillies, a 6 lutego 1949 roku podpisał z tym zespołem pierwszy zawodowy kontrakt, co było początkiem jego obfitującej w sukcesy kariery sportowej.
Jako zawodnik Major League Baseball (najwyższej ligi) rozegrał w ciągu 13 lat profesjonalnej kariery (1948-1960) 853 spotkania w klubach: Philadelphia Phillies and Milwaukee Braves. Dwukrotnie wystąpił w Meczach Gwiazd Ligi w latach 1953 i 1957.
Za osiągnięcia sportowe został w 1988 przyjęty do Pennsylvania Sports Hall of Fame, a dziewięć lat później do Polsko-Amerykańskiej Narodowej Galerii Sław Sportu.
Jego rola na boisku polegała głównie na próbach złapania piłki odbitej kijem przez zawodnika drużyny przeciwnej. Jeżeli mu się to udało, to biegnący po odbiciu piłki przeciwnik musiał zatrzymać się w najbliższej bazie i nie zdobywał punktów za zaliczenie wszystkich czterech baz.
Stąd określenie takiej funkcji jako łapacz (po angielsku catcher). W połowie lat 50-tych XX wieku Stanley Lopata był najlepszym łapaczem w lidze. Jako ciekawostkę można podać fakt, że Lopata był pierwszym w historii profesjonalnej ligi łapaczem, który nosił okulary.
Dorobił się także nowego przezwiska- w czasie swojej sportowej kariery był określany jako „Big Stash” (Wielki Staś).
Po zakończeniu profesjonalnej kariery baseballowej Lopata zarabiał na utrzymanie w stalowni w Dearborn w stanie Michigan, a następnie wrócił do Filadelfii, aby pracować dla IBM. Później pracował dla firmy JDM Materials, przechodząc na emeryturę jako wiceprezes ds. sprzedaży (1986).
Od 1947 roku Stanley Lopata był szczęśliwym mężem Elizabeth z domu Kulczyk, swojej sąsiadki z Detroit, z którą doczekał się siedmiorga dzieci, noszących imiona: Anthony, Gregory, Joann, Mary Teresa, Carol Lynn, Thomas i Matthew.
Na emeryturze przeprowadził się z żoną do Mesa w Arizonie. Hobbystycznie grywał w golfa i rzeźbił w drewnie.
Zmarł na serce 15 czerwca 2013 roku w wieku 87 lat w szpitalu w Filadelfii.
Oprócz siedmiu dzieci pozostawił 16 wnuków i 8 prawnuków.


Na kolekcjonerskich kartach

Jego pochodzący z Choczni ojciec Antoni zmarł w 1968 roku.

Ciekawą postacią była również siostra Stanleya- Bronisława.

W 1946 roku wstąpiła do zakonu felicjanek i przyjęła imię Mary Harold. Ukończyła studia na uniwersytecie Marquette, uzyskując tytuł licencjata, a następnie magistra. 
Od 1970 roku przez trzy lata pracowała w Rzymie, jako sekretarz Świętej Roty Rzymskiej i jako wolontariusz dla watykańskiego Sekretariatu Stanu.
W 1976 i 1988 roku została wybrana na skarbnika generalnego Zgromadzenia Sióstr św. Feliksa. 
Zmarła w Livonii w stanie Michigan w 2013 roku.