Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRL. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRL. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 września 2025

Propagandowy obraz Choczni w I połowie lat 50. XX wieku na podstawie notatek prasowych

 W pierwszej połowie lat 50. XX wieku lokalne gazety i czasopisma ("Gazeta Krakowska", "Echo Krakowskie", "Dziennik Zachodni"), a także "Życie Warszawy", "Nowiny Rzeszowskie", "Dziennik Bałtycki", czy "Skrzydła i Motor" zamieściły kilkanaście notatek, fragmentów felietonów i reportaży, listów do redakcji oraz nieco obszerniejszych publikacji, w których pojawia się wieś Chocznia z powiatu wadowickiego. Gdyby oprzeć się tylko na ich lekturze, to ówczesna Chocznia jawi się jako malownicza, podgórska miejscowość, zachęcająca do turystyki i letniego wypoczynku, z prężnie działającą szkołą, spółdzielnią produkcyjną, czy Ludowym Zespołem Sportowym. Jej postępowi mieszkańcy, zajmujący się głównie rolnictwem, byli zaangażowani społecznie w różne inicjatywy na rzecz okolicy i Polski Ludowej.

Ten pozytywny wizerunek kształtowała prasa, będąca narzędziem propagandowym władz i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), promujących budowę socjalizmu na wsi: kolektywizację rolnictwa (spółdzielczość produkcyjną), obowiązkowe dostawy, czyny społeczne i ideologię wyższości gospodarki planowej. Krytyka, jeśli występowała, była skierowana nie na system, lecz na "opory", "bałagan", czy "chuliganów" – zawsze z wezwaniem do większego wysiłku dla "dobra obozu pokoju i postępu". To klasyczna propaganda sukcesu, gdzie lokalne inicjatywy (np. spółdzielnia) przedstawiano jako spontaniczne zwycięstwo ludu pracującego, ignorując przymus i represje.

Zestawienie najważniejszych tematów poruszanych w prasie i ich kontekst propagandowy przedstawia się następująco:

Gospodarka rolna i kolektywizacja

  • Chłopi z Choczni zobowiązują się do odwadniania i zagospodarowania setek ha nieużytków (Nowiny Rzeszowskie, 1950),
  • Siewy wiosenne pod tytułem "Bitwa o chleb" i hasłem "szybciej i lepiej niż w ubiegłym roku" (Gazeta Krakowska, 1952); przykłady ukończonych siewów przez indywidualnych małorolnych chłopów (Ludwik Cibor, Maria Warmuz),
  • Krytyka prywatnego młockarza z Choczni za "pracę na dziko" i wysokie stawki (Gazeta Krakowska, 1950),
  • Spółdzielnia produkcyjna (druga w pow. wadowickim po Frydrychowicach) liczy 28 członków i 170 morgów; "przełamała opory" dzięki szkole i agitacji dzieci (Echo Krakowskie, 1953),
  • Bałagan w rozliczaniu obowiązkowych dostaw płodów rolnych spowodowany złą pracą urzędnika Wronki, uporządkowany przez jego następcę Czaickiego (Gazeta Krakowska 1953).
Obowiązkowe dostawy były narzędziem kontroli państwa nad wsią, a przymusowe wprowadzanie spółdzielczości produkcyjnej miało wykazać wyższość gospodarki kolektywnej nad indywidualną. Choczeńska Spółdzielnia im. Rokossowskiego z powodu sporów między członkami i nie przynoszenia dochodu po kilku latach działania została zlikwidowana.

Czyny społeczne i pomoc dla stolicy

  • Wieczornica w Domu Ludowym z inscenizacjami i tańcami ludowymi na rocznicę wyzwolenia; dochód 1670 zł na Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy (Życie Warszawy, 1950),
  • Zobowiązania na 1 Maja: przedterminowe wykonanie planów produkcyjnych dla "umocnienia obozu pokoju" (Nowiny Rzeszowskie, 1950).

Prasa zachęcała do masowych akcji, by budować jedność klasową i lojalność wobec PZPR. Propagowała "braterstwo" z Warszawą (po zniszczeniach wojennych) i robotnikami; czyny społeczne miały stanowić "konkretny wkład" w socjalizm.

Oświata i kultura

  • Szkoła jako inspirator spółdzielczości: kierownik Tadeusz Nowak i grono nauczycielskie edukują w tym względzie grono rodziców i dzieci (Echo Krakowskie, 1953),
  • Kursy lotnicze w Choczni (Skrzydła i Motor, 1952),
  • Zachowanie folkloru: 90-letnia Spytkowska jako "chodząca rozgłośnia" piosenek ludowych (Echo Krakowskie, 1954).
Szkoła jako narzędzie indoktrynacji, folklor jako "swojska nuta" socjalizmu, ale najlepiej, gdy upowszechniają go państwowe zespoły pieśni i tańca.

Wypoczynek i turystyka

  • Kolonie Towarzystwa Przyjaciół Dzieci dla 110 dzieci z Krakowa w budynku szkolnym; wycieczki na Bliźniaki, Leskowiec, kąpiele w Choczence (Gazeta Krakowska, 1950),
  • Kolonie letnie TPD z Gdyni: "cudna okolica", dobre jedzenie, brak jedynie "Dziennika Bałtyckiego" (Dziennik Bałtycki, 1951),
  • Kolonie dla dzieci pracowników MPK Kraków (Echo Krakowskie, 1953).
Zasłużony wypoczynek wakacyjny na wsi dla miejskich dzieci ze środowisk robotniczych także miał aspekt propagandowy - podkreślana dostępność dla mas miała kontrastować z przedwojennym wypoczynkiem tylko dla elit.

Sport ludowy

  • LZS Chocznia skupia 41 sportowców; imprezy z uznaniem ludności, ale działalność sabotowana przez "chuliganów" podpiłowujących słupki bramek piłkarskich (Dziennik Zachodni, 1952),
  • Zobowiązanie Zdzisława Ochmana do pobicia rekordu w kolarstwie na 10-lecie PRL (Gazeta Krakowska, 1954).

LZS oprócz funkcji sportowych miał być narzędziem masowej mobilizacji; walka z "niezdrową kliką" (chuliganami), to walka z "elementami antyspołecznymi", a zobowiązania sportowe nie mogły być po prostu zwykłym wyzwaniem, lecz koniecznie uczczeniem rocznic Polski Ludowej.

Młodzież i "Służba Polsce"

  • Dwie junaczki z Choczni (Jończyk i Michałek) zgłaszają się do brygad rolnych Służby Polsce (Echo Krakowskie 1954).

Młodzież jako awangarda socjalizmu - notatka propaguje "ochotnicze" zaangażowania w prace rolne, by "przyspieszyć" kolektywizację i edukację praktyczną.

----

Prawdziwy obraz życia w Choczni był bardziej zniuansowany – obok entuzjazmu występowały bierność i przymus, a codzienne trudy wiejskiego życia łączono coraz częściej z pracą w andrychowskich, czy wadowickich zakładach przemysłowych. Tymczasem w świetle ówczesnej prasy Chocznia jest przedstawiona jako wzorcowa wieś socjalistyczna: pracowita, zjednoczona wokół partii, przełamująca "opory" ku kolektywizacji, z aktywną młodzieżą i szkołą jako bastionem postępu. Autorzy tekstów podkreślają sukcesy (np. szybki rozwój Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej, kolonie dla setek dzieci), ale ujawniają też napięcia: bałagan administracyjny (spadek po Wronce), "dziką" pracę prywatną, chuligaństwo sabotujące sport. Te elementy służą jednak mobilizacji ("trzeba zakasać rękawy!"), a nie krytyce systemu.


piątek, 20 czerwca 2025

Działalność Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Choczni w pierwszej połowie 1956 roku

Działalność Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Choczni w pierwszej połowie 1956 roku jako przykładowy obraz wiejskiego zarządzania we wczesnym okresie PRL.

 W pierwszej połowie 1956 roku Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej (GRN) w Choczni aktywnie zarządzało życiem społeczno-gospodarczym lokalnej społeczności wiejskiej w tej miejscowości oraz w Kaczynie. Protokoły z posiedzeń Prezydium z tego okresu dają szczegółowy obraz priorytetów administracyjnych, rolniczych i społecznych, odzwierciedlając szerszą rzeczywistość Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej lat 50. Był to czas nacisku państwa na kolektywizację, obowiązkowe dostawy rolne, zasady gospodarki planowej oraz inicjatywy oparte na zaangażowaniu społeczności, takie jak czyny społeczne, szarwark, czy kampanie zwalczania stonki. Działalność Prezydium koncentrowała się na wdrażaniu polityki państwowej, mobilizowaniu ludności lokalnej i rozwiązywaniu praktycznych problemów wiejskiego życia w realiach socjalistycznych.  

Obowiązkowe dostawy: Egzekwowanie norm państwowych

Jednym z głównych zadań Prezydium w 1956 roku było nadzorowanie realizacji obowiązkowych dostaw rolnych – kluczowego elementu gospodarki planowej PRL. Państwo narzucało rolnikom określone ilości produktów – zboża, żywca, mleka, ziemniaków – które miały zasilać potrzeby przemysłu i miast. Posiedzenie Prezydium z 5 stycznia 1956 roku ujawniło problemy z realizacją planu: Maria Wiktor informowała, że dostawy za 1955 rok zrealizowano w 98%, ale brakowało m.in. 643 kg żywca, 5400 litrów mleka, 587 kg ziemniaków i 1600 kg zboża. Oporność rolników była powtarzającym się problemem – wielu nie rozumiało celu dostaw lub otwarcie je krytykowało.

W odpowiedzi Prezydium zastosowało środki dyscyplinarne – ukarano grzywnami 12 osób, co miało zachęcić innych do wykonania norm. Maria Gawrońska wskazała na gospodarzy, którzy notorycznie nie wywiązywali się z dostaw (np. Ludwika Waligóra, Zofia Mastek, Balbina Balon, Franciszek Garus, Jan Wątor, Jan Romańczyk) z powodu złego zarządzania ziemią lub braku możliwości jej uprawy. Proponowała zmniejszenie im norm, ponieważ ich słabe gospodarowanie wpływało negatywnie na ogólny wynik gromady. Przewodniczący Związku Samopomocy Chłopskiej, Franciszek Szczur, postulował wezwanie takich rolników na rozmowy ostrzegawcze z możliwością skierowania sprawy do kolegium wykroczeń. Do 15 stycznia planowano przeprowadzenie rozmów, dostosowanie norm do możliwości gospodarstw oraz uruchomienie kampanii propagandowej – plakaty, listy zalegających, itp.

 Do 6 kwietnia wyniki nadal były niezadowalające: skup żywca zrealizowano w 96,8%, a mleka w 81,2%. Mimo to w maju gospodarstwa małorolne dalej odstawały, co skutkowało kolejnymi upomnieniami i karami administracyjnymi (np. wobec Anieli Wawro, Jana Pietruszki i Marii Kuś).

Ten nacisk na realizację dostaw odzwierciedla scentralizowaną kontrolę państwa nad rolnictwem. Oporność rolników – zarówno ideowa, jak i wynikająca z praktycznych trudności – pokazuje napięcia między interesem indywidualnym a wymogami państwowymi, charakterystyczne dla Polski lat 50.

 Kolektywizacja - Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna im. Rokossowskiego

Kolektywizacja, czyli łączenie indywidualnych gospodarstw w spółdzielnie, była jednym z filarów rolnictwa socjalistycznego w PRL. W Choczni funkcjonowała Spółdzielnia Produkcyjna im. Rokossowskiego, której działalność była regularnie omawiana na posiedzeniach Prezydium. Problemy spółdzielni odzwierciedlały ogólnokrajowe trudności z wprowadzaniem kolektywizacji – rolnicy byli do niej nastawieni niechętnie. Na posiedzeniu 13 stycznia księgowa Krystyna Mirek zgłaszała nieprawidłowości w rozdziale słomy i magazynowaniu nieprzetworzonego zboża. Przewodniczący Stanisław Bąk zauważył brak zaangażowania członków, którzy nie chcieli pomóc przy czyszczeniu ziarna. Prezydium zapowiedziało wizyty u członków i rozliczenie bilansu rocznego do końca stycznia. Zaplanowano też zebranie propagandowe w szkole, aby promować korzyści kolektywizacji.

 Bilans spółdzielni za 1955 rok, omawiany 17 stycznia, pokazał skromne wyniki: 6 kg żyta, 5,5 kg pszenicy, 5 kg owsa, 3,5 kg siana, 14 kg słomy i 1,5 kg buraków pastewnych na dniówkę roboczą. Przedstawiciel PZPR Kurczyk skrytykował jakość sprawozdania i brak jasności, zwłaszcza w zakresie rozliczenia słomy. Kazimierz Kowalski z Powiatowej Rady Narodowej wskazał na słabą kontrolę ze strony służb rolnych i samego Prezydium. Zalecił przejrzysty bilans, zabezpieczenie obornika (np. przez pozyskanie go z więzienia w Wadowicach) i inwentarza (zakup krów).

 2 marca przewodniczący Klemens Guzdek poinformował, że od 1953 roku spółdzielnia nie zwiększyła liczby członków ani areału, nie osiągając celu PZPR – 30% ziemi uprawnej w kolektywach. Inicjatywa uprawy kukurydzy, prowadzona przez Teklę Górę, przynosiła efekty, ale inne zespoły produkcyjne (łąkarski, ochrony roślin, utrzymania sadów) sobie nie radziły.

 Problemy spółdzielni – niska frekwencja, nieudolna księgowość, brak rozwoju – odzwierciedlają ogólne trudności kolektywizacji w PRL. W przeciwieństwie do ZSRR, Polska stosowała mniej brutalne metody, ale opór był silny. Prezydium próbowało działać poprzez perswazję i kampanie publiczne, pokazując ideologiczne zaangażowanie mimo trudności praktycznych.

Kontraktacja: Przypadek buraków cukrowych

Kontraktacja, czyli obowiązkowe umowy państwowe na uprawę określonych roślin, była kolejnym narzędziem gospodarki planowej. W Choczni w tym czasie obok kukurydzy priorytetem były buraki cukrowe. Na posiedzeniu 30 marca przedstawiciel cukrowni skrytykował niską realizację kontraktów – osiągnięto tylko 42% planu na 1956 rok, podczas gdy w 1955 roku wykonano go w całości. Rolnicy wskazywali na duży nakład pracy i niską opłacalność uprawy w latach nieurodzaju (np. 1955). Opóźnienia w płatnościach i brak szybkiego zwrotu wysłodków również zniechęcały do udziału w kontraktacji. Trudności te pokazują konflikt między wymogami planowymi a realiami gospodarczymi wsi.

 Szarwark i czyny społeczne: Mobilizacja społeczności

W Choczni Prezydium organizowało szarwark do napraw dróg i melioracji. 13 kwietnia Józef Maj przedstawił plan remontu drogi walcowanej Chocznia-Kaczyna z udziałem mieszkańców. Utworzono etatowe stanowisko dozorcze (drogomistrzem został Piotr Bandoła) i system akordowy. 25 maja Bandoła informował o 1000 dniówkach pracy – żwirowano m.in. drogi Chocznia-Kaczyna i Zarębki. Z braku lokalnego żwiru z Choczenki trzeba było go dowozić ze Skawy. Planowano także remont dróg i mostów na Pagórek Ramendowski, przy Ciborku, przy Henryku Kocie, na Bielanskiej Górce. Melioracja objęła 70% planu – wykopano i oczyszczono 10 km rowów.

 Czyny społeczne były charakterystyczne dla PRL-u – zachęcano do dobrowolnych prac na rzecz społeczności. 9 marca zaproponowano wykorzystanie takiej pracy przy remoncie Domu Ludowego (m.in. dowóz piasku). 20 kwietnia ustalono przygotowania do obchodów 1 Maja – planowano pochód i zwiększenie zaangażowania w czynach społecznych, zgodnie z ideą pracy na rzecz wspólnego dobra.

Obowiązkowa pomoc sąsiedzka

Kolejnym aspektem typowym dla wczesnego okresu PRL była obowiązkowa pomoc sąsiedzka przy siewach, sianokosach, żniwach (w 1956 r. przeprowadzonych wyłącznie ręcznie - to jest za pomocą kos!), zwózce plonów, omłotach i podorywce. 10 lutego 1956 Tymoteusz Turała przedstawił plan, w którym określono, kto potrzebuje wsparcia, a kto może je zaoferować. Nadzór nad realizacją sprawowali wyznaczeni opiekunowie dla różnych części wsi - Maria Gawrońska dla dolnej części, Stanisław Pietruszka dla środkowej i Henryk Kot w górze Choczni. System miał na celu zwiększenie efektywności produkcji rolnej, szczególnie w małych gospodarstwach, które nie dysponowały odpowiednim zapleczem, siłą pociągową, itp. Jednocześnie promował ideę solidarności społecznej, zgodną z propagandą socjalistyczną, choć w praktyce bywał odbierany jako dodatkowy obowiązek. Nie wszyscy rolnicy chętnie uczestniczyli w pomocy sąsiedzkiej. Przykładowo, w Choczni w 1956 roku (posiedzenie z 13 kwietnia) odnotowano, że niektórzy, jak Stanisław Woźniak, uchylali się od obowiązków, a inni (np. Jan Płonka, Bolesław Zając, Władysław Wcisło) udzielali pomocy dopiero po interwencji władz. Prezydium musiało aktywnie egzekwować udział, co wskazuje na opór społeczny wobec przymusowego charakteru systemu.

 Walka ze stonką ziemniaczaną

Kampania przeciwko stonce ziemniaczanej (stonce amerykańskiej) była charakterystycznym elementem polityki rolnej PRL lat 50. Szkodnik, sprowadzony do Europy podczas II wojny światowej, stał się zagrożeniem upraw, a w propagandzie PRL przedstawiano go nawet jako narzędzie „imperialistycznego sabotażu”. 22 czerwca Prezydium stwierdziło, że akcja w Choczni była dobrze zorganizowana – działali przeszkoleni drużynowi i grupowi, zapewniono środki techniczne oraz chemiczne i zaangażowano młodzież. Kampania ta odzwierciedlała wykorzystanie mobilizacji społecznej do rozwiązywania problemów rolnictwa.

 Gospodarka planowa: Planowanie finansowe i rolnicze

Prezydium działało w ramach gospodarki planowej – organizując zbiory, siewy, zbierając podatki. 10 lutego Henryk Kot zgłosił przygotowania do kampanii siewnej: maszyny, siła pociągowa i nasiona (w tym 6 dodatkowych siewników z Wadowic) były zabezpieczone. Promowano uprawę kukurydzy i rozdzielano nawozy. Rolnicy jednak niechętnie składali wnioski o kredyty. 17 marca deszczowa pogoda i brak zaprawy spowolniły postęp – tylko 40% rolników korzystało z siewników.

 2 marca Jan Wójtowicz informował, że zebrano 93% I raty podatku rolnego, ale pełne wykonanie do 15 marca było zagrożone – groziły cięcia budżetowe. Zaplanowano kampanię propagandową i działania wobec dłużników – zwłaszcza o słabej "klasowej i politycznej postawie". Do 18 maja 97% podatku zebrano, ale nieściągalni pozostali m.in. Władysław Ramza i Ludwika Waligóra. 1 czerwca okazało się, że plan poboru II raty podatku gruntowego został wprawdzie wykonany, ale tylko dzięki temu, że wliczono też wpłaty tych, którzy wnieśli już III ratę podatku. Plan ogólny wykonano w 95%. Zaległości mieli m.in. Ludwik Borek, Jan Dębowski i Maria Woźniak, którym zabrano grunt do Spółdzielni Produkcyjnej.

Dochód gromady stanowił przede wszystkim jej udział z odprowadzanego podatku gruntowego i dochody własne z wydawania paszportów zwierzęcych (1054 zł) i grzywien (400 zł) oraz szarwarku (11.118 zł). Wydatki zaś to płace pracowników prezydium, biblioteki, skupu oraz zakup sprzętu biurowego. 

 Infrastruktura i życie kulturalne

Poza rolnictwem Prezydium zajmowało się infrastrukturą i kulturą.  Potrzeby wsi w zakresie należytego zaopatrzenia w materiały budowlane były ogromne, zwłaszcza że wiele domów nie zostało jeszcze odbudowanych po wojnie. Komisja rozdzielcza miała ręce pełne pracy. Tymczasem w pierwszym kwartale 1956 roku przyznano na gromadę zaledwie 14 kubików tarcicy, 3,5 tony cementu, 5.000 sztuk dachówek i 3 kubiki drewna, czyli zdecydowanie za mało w stosunku do zgłoszonego zapotrzebowania. Obywatele często wnosili skargi i zażalenia, co do rozdziału materiałów budowlanych, a codziennie pojawiało się kilku interesantów zainteresowanych ich nabyciem.

Dom Ludowy był remontowany – 27 stycznia założono nową podłogę, a 9 marca zaplanowano remont elewacji. Niezbędna była również naprawa dachu, co zobowiązała się załatwić reprezentująca GS Krystyna Guzik (na posiedzeniu z 25 maja). Wystąpiono o przydział wapna, cegieł i cementu.

Świetlica w Domu Ludowym działała dwa razy w tygodniu – działały tam zespoły artystyczne (np. przygotowujące sztukę „Pieją koguty”), a także zawiązano Ludowy Zespół Sportowy. Brakowało jednak etatowego pracownika (świetlicowego) do prowadzenia zajęć, a zimą dawało się we znaki marne ogrzewanie.

 9 marca Prezydium podjęło decyzję o wykupie budynku, w którym się mieściło – zapłacono 2500 zł Bankowi Spółdzielczemu w Wadowicach, by uniknąć czynszu i czerpać dochód z najmu (od biblioteki i Wł. Sopickiego - lokatora indywidualnego). Było to pragmatyczne działanie w duchu samowystarczalności.

Dla potrzeb remontu wschodniej ściany szkoły w Choczni Dolnej zamówiono 13 okien i dwa nowe piece kaflowe. W pracowni fizycznej w Choczni Dolnej planowano położenie nowej podłogi, a w szkole w Choczni Grn. malowanie ścian i remont magazynu węgla. 

 Zdrowie publiczne i bezpieczeństwo

2 marca utworzono Komisję Sanitarno-Porządkową pod przewodnictwem Janiny Widlarz. W jej pracach brali także udział: Albina Bajorska, Stanisław Duda, Albina Tarasek, Irena Bandoła, Waleria Pamuła, Teresa Bylica i Władysław Stuglik. Do zadań komisji należała poprawa higieny, kontrola studni, inspekcje przeciwpożarowe. 20 kwietnia komisja wybrukowała otoczenie sześciu studni i zorganizowała sprzątanie okolic Domu Ludowego z udziałem młodzieży ZMP, kierowanej przez Mariana Malatę. Inicjatywy te wpisywały się w ideę kolektywnej odpowiedzialności za wspólne dobro.

 Szkolnictwo

Przedmiotem zainteresowania Prezydium GRN w Choczni było również szkolnictwo. Sprawozdanie z wyników nauczania przedstawił 15 czerwca Tadeusz Nowak, kierownik szkoły w Choczni Dolnej. W jego ocenie poziom nauki był dobry, Na 460 dzieci tylko 18 miało zostać na drugi rok w tej samej klasie. Zmiana nauczyciela w Choczni Górnej dobrze wpłynęła na poziom nauczania. Słabo działały natomiast Komitety Rodzicielskie, zwłaszcza w Choczni Górnej. Do dobrze pracujących członków tych Komitetów zaliczali się tylko Stanisław Pietruszka i Władysława Hałat. Ośmioro dzieci miało słabą frekwencję w uczęszczaniu do szkoły, jednego z uczniów przeniesiono do wieczorowej szkoły dla dorosłych (na wniosek ojca). W szkole w Choczni Dolnej planowano przez ferie kolonie letnie. Choczeńskie szkoły były jedynymi ogrzewanymi budynkami publicznymi w Choczni, stąd w ich salach organizowano zimą zebrania gromadzkie.

Zagrożenia i codzienne troski

Na początku marca zaczęto przygotowania do ewentualnej powodzi, spowodowanej przez duże opady śniegu i roztopy. Na terenie gromady odnotowano w tym półroczu 4 przypadków szkód żywiołowych, na których usunięcie nie potrafiono dostarczyć materiałów budowlanych. Brakowało też sadzeniaków ziemniaka i nawozów, szczególnie azotowych – interwencji wymagało zaopatrzenie rolników w ziarno i środki ochrony roślin. Choć podstawowe artykuły spożywcze były dostępne, to zwracano uwagę na niedobory tłuszczów, złą jakość pieczywa i konieczność zapewnienia napojów chłodzących na czas sianokosów i żniw. Do niezbędnych towarów przemysłowych zaliczały się kosy, podkowy, rafy do wozów, młotki, czy koks dla kowali. W okresie sianokosów ważne były dostawy żerdzi na "rogalki/ostrewki", które dostarczało Nadleśnictwo w Suchej, a nie miejscowe z Andrychowa.

 Podsumowanie

Prezydium GRN w Choczni w 1956 roku było mikrokosmosem wiejskiego zarządzania w PRL – zmagało się z realiami gospodarki planowej, kolektywizacji i mobilizacji społecznej. Obowiązkowe dostawy, kontraktacja i spółdzielczość rolnicza pokazywały wysiłki państwa na rzecz przekształcenia rolnictwa według wzorca socjalistycznego, mimo oporu ze strony chłopów. Szarwark, czyny społeczne i walka ze stonką ukazywały z kolei mobilizację zbiorową, a zbiórki podatków i działania infrastrukturalne obnażały ciężar administracyjny. Mimo trudności działalność Prezydium pokazuje zarazem odporność i elastyczność choczeńskiej społeczności lat 50., balansującej między wymaganiami państwa a lokalną rzeczywistością. 



piątek, 30 maja 2025

Obchody Święta Pracy w Choczni w latach 50. i 60. XX wieku

 

Święto Pracy, obchodzone 1 maja, było w okresie Polski Ludowej jednym z najważniejszych świąt państwowych, celebrującym idee robotnicze i sojuszu robotniczo-chłopskiego. W czasach stalinizmu (lata 50.) i późniejszych latach odwilży gomułkowskiej (lata 60.) obchody te miały charakter masowy i były silnie wspierane przez władze komunistyczne. Na wsiach, takich jak Chocznia, organizowano uroczyste akademie, pochody, występy artystyczne i zabawy ludowe, które miały na celu integrację społeczności lokalnej wokół ideologii socjalistycznej. Kluczową rolę w mobilizowaniu mieszkańców do udziału w tych wydarzeniach odgrywała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza i Prezydium Gminnej (a później Gromadzkiej) Rady Narodowej.

 Obchody w Choczni w latach 50. i 60. XX wieku:

 1951

 W 1951 roku Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni zorganizowało uroczystą akademię w Domu Ludowym 29 kwietnia o godzinie 14:00. Program obejmował część oficjalną oraz artystyczną, przygotowaną przez miejscowe czynniki społeczne i szkołę podstawową. Mieszkańcy zostali wezwani do licznego udziału oraz udekorowania domów flagami i portretami dostojników, co było typowym elementem propagandowym epoki stalinizmu. Dodatkowo, 1 maja odbył się pochód do Wadowic, w którym obowiązkowo mieli uczestniczyć członkowie Gminnej Rady Narodowej (potwierdzając to podpisem na liście) oraz przedstawiciele organizacji politycznych i społecznych. Podkreślano znaczenie sojuszu robotniczo-chłopskiego, co miało mobilizować całą społeczność do udziału.

 1958

 W 1958 roku obchody Święta Pracy w Choczni nabrały bardziej zorganizowanego charakteru. Przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej, Klemens Guzdek, zaproponował powołanie Komitetu Obchodu Święta Pracy, który miał zorganizować akademię lub wieczornicę z udziałem lokalnej orkiestry. Ustalono, że uroczystość odbędzie się 30 kwietnia w godzinach wieczornych, aby umożliwić mieszkańcom liczny udział. Orkiestra miała odegrać capstrzyk na świeżym powietrzu, co było popularnym elementem dodającym obchodom pewnego kolorytu.

1960

 W 1960 roku przygotowania do obchodów koordynował Komitet Organizacyjny pod przewodnictwem sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej (POP) PZPR, Gabriela Bandoły. W skład komitetu weszli ponadto: przedstawiciel ZSL Tadeusz Nowak, równocześnie kierownik szkoły, przedstawiciel Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej Klemens Guzdek oraz przedstawiciel Kółka Rolniczego Władysław Balon.

Zaplanowano uroczystą sesję Gromadzkiej Rady Narodowej 30 kwietnia w Domu Ludowym, obejmującą referat okolicznościowy i występy artystyczne. Pochód do Wadowic miał odbyć się 1 maja, ale zrezygnowano z organizacji zabawy ludowej z powodu braku funduszy.

 1962

 W 1962 roku Klemens Guzdek, przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej, podkreślił konieczność kontynuacji tradycji obchodów. Powołano komitet organizacyjny z przedstawicielami różnych organizacji:

- przewodniczący Stanisław Matuśniak, sekretarz POP PZPR,

- zastępca Anna Dąbrowska, członek POP PZPR,

- Władysław Woźniak, prezes ZSL,

- Klemens Guzdek, przewodniczący Prezydium GRN,

- Stanisław Duda, kierownik biblioteki,

- Tadeusz Nowak, kierownik szkoły,

- Andrzej Kosycarz, przewodniczący Kółka Rolniczego,

- Władysław Żak, członek POP PZPR,

- Waleria Pamuła, kierownik drugiej szkoły,

- Adolf Byrski, przewodniczący ZMP,

- Władysław Stuglik, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej.

Program akademii 30 kwietnia obejmował zagajenie, referat okolicznościowy wygłoszony przez Stanisława Matuśniaka oraz część artystyczną przygotowaną przez młodzież szkolną. Orkiestra OSP miała uświetnić wydarzenie, a po akademii zaplanowano bezpłatną zabawę ludową, na którą przeznaczono 300 zł z funduszu dożynkowego.

 1968

 W 1968 roku obchody były podobnie zorganizowane. Do 27 kwietnia budynki państwowe miały być udekorowane flagami, transparentami i hasłami. Akademia zaplanowana na 28 kwietnia w szkole podstawowej obejmowała referat okolicznościowy, występy młodzieży szkolnej z Choczni Dolnej i Górnej oraz przedszkola, a także zabawę ludową w Domu Ludowym. Komitet Obchodów, kierowany przez Jana Świerkosza, pierwszego sekretarza POP PZPR, składał się ponadto z:

- Klemensa Guzdka, Przewodniczącego Gromadzkiej Rady Narodowej,

- Henryka Płuski i Anny Kiepura, kierowników szkół,

- Józefa Guzdka, prezesa ZSL,

- Stanisława Dudy, kierownika biblioteki,

- Edwarda Bańdo – Gromadzkiego Naczelnika Straży Pożarnej.

Obchody Święta Pracy w Choczni były zgodne z ogólnopolskim schematem, W odróżnieniu od miast, gdzie pochody były bardziej sformalizowane i propagandowe, na wsiach kładziono większy nacisk na integrację społeczną i zabawę, co widać w Choczni w organizacji wieczornic i zabaw ludowych.

 

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Prominenci z okresu PRL - Marian Rudzicki

 

Marian Rudzicki w 1980 roku
Źródło- Tygodnik Słupski "Zbliżenia"

2 stycznia 1937 roku urodził się w Choczni Marian Rudzicki, syn Jana i Wiktorii z domu Ruła, prominentny działacz samorządowy, społeczny i polityczny, najbardziej aktywny w okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W Choczni, a nawet szerzej w Małopolsce był postacią zupełnie nieznaną, w przeciwieństwie do pomorskiego Człuchowa.

W tymże Człuchowie, należącym wówczas do województwa koszalińskiego, był przewodniczącym Gromadzkiej Rady Narodowej w latach 1965-1972, a później kierownikiem Sekretariatu Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Człuchowie (1972-1974) i sekretarzem Biura Urzędu Gminy. W 1978 roku został wybrany radnym Gminej Rady Narodowej.

Już w 1955 roku wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ukończył także Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu. Jako członek PZPR był w 1984 roku I Sekretarzem Komitetu Gminnego w Człuchowie, w 1988 roku sekretarzem Komitetu Miejskiego PZPR do spraw regionu oraz członkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Słupsku (1986).

Oprócz działalności w politycznej i samorządowej dał się poznać jako działacz: Polskiego Czerwonego Krzyża (prezes lokalnego oddziału Zarządu PCK - propagator krwiodawstwa), Ligi Obrony Kraju, Miejsko-Gminnego Koła Stowarzyszenia Diabetyków, członek: Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej i miejscowego koło łowieckiego oraz prezes: Ochotniczej Straży Pożarnej w Rychnowach i Rady Rejonowej Ludowych Zespołów Sportowych. W ramach LZS nie tylko organizował liczne zawody sportowe, ale także brał w nich udział jako sędzia.

Za swoje dokonania otzrymał odznakę Zasłużony dla Miasta Człuchowa i Odznakę Honorową "Za zasługi w rozwoju województwa koszalińskiego" (1970).

Od 1954 roku mieszkał we wsi Rychnowy, położonej na wschód od Człuchowa.

Zmarł 9 lutego 2018 roku, spoczywa na Cmentarzu Komunalnym w Człuchowie.

Grobonet



czwartek, 24 sierpnia 2023

O działaczu Stefanie Słyszu w relacjach „Głosu Nowej Huty”


 21 października 1945 roku pochodzący z Przemyśla podporucznik Stefan Słysz (ur. 1916) poślubił w Choczni Irenę Małgorzatę Porębską, córkę rzeźnika Ludwika Porębskiego i Balbiny z domu Zając. Rok później Słyszowie ochrzcili w Choczni córkę Ewę Balbinę, a ich następne dziecko – syn Tomasz – urodził się w Wadowicach, gdzie Stefan Słysz był członkiem miejscowej Rady Narodowej. Na początku lat 50. Słysz rozpoczął pracę na budowie Nowej Huty i według relacji prasowych był tam ważnym działaczem społecznym i politycznym.

Jak wynika z artykułu Zdzisława Furgała „50 lat Walcowni Gorącej Blach” zamieszczonego w tygodniku „Głos” przodownik pracy Stefan Słysz był między innymi organizatorem bicia rekordu murarskiego przez Piotra Ożańskiego, który zamierzał ułożyć ponad 50.000 cegieł w ciągu 8 godzin. Warto tu dodać, że Ożański był pierwowzorem postaci Mateusza Birkuta w filmie Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru”. Według Furgała w 1956 roku Słysz był brygadzistą załadunku blach w nowohuckiej walcowni, otwartej uroczyście rok wcześniej.

„Głos Nowej Huty” z 11 stycznia 1958 roku informował natomiast, że walcownik Stefan Słysz był kandydatem Frontu Jedności Narodu na radnego Dzielnicowej Rady Narodowej w Nowej Hucie w okręgu wyborczym numer 12. O tym, że został radnym, świadczy jego odezwa w „Głosie Nowej Huty” z 10 maja tego samego roku, gdzie jako działacz sekcji kontroli Akcji Sanitarno-Porządkowej apelował o doprowadzenie do należytej czystości hal produkcyjnych, magazynów, sklepów, stołówek, restauracji i warsztatów, ponieważ nierzadkie przypadki zaśmiecania miasta, deptania trawników, niechlujstwa w sklepach i zakładach zbiorowego żywienia oraz brudu w przedsiębiorstwach produkcyjnych mogą źle wpłynąć na współzawodnictwo w czystości z Gdańskiem.

W numerze „Głosu” ze stycznia 1959 roku informowano, że towarzysz Stefan Słysz wziął udział w naradzie roboczej Walcowni Ciągłej Blach na Gorąco z udziałem I sekretarza Komitetu Fabrycznego PZPR i poruszał na niej sprawę mieszkań dla robotników oraz zaopatrzenia Nowej Huty w artykuły żywnościowe.

W wydaniu z 17 lipca 1959 roku sylwetkę Słysza wraz z jego zdjęciem zamieszczono w rubryce „Ludzie Piętnastolecia”. Można przeczytać tam, że był on postacią bardzo znaną wszystkim mieszkańcom Nowej Huty. Przed podjęciem pracy w Walcowni Blach Gorących pracował  najpierw jako kierownik zetempowskich brygad pracy, a później zarządzał hotelem robotniczym na Czyżynach. Zakładał pierwsze w Nowej Hucie koła Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, Ligi Przyjaciół Żołnierza oraz organizował klub sportowy „Budowlani”. Przez cztery lata był przewodniczącym Komitetu Frontu Narodowego, a przez lat 9 nowohuckim radnym dzielnicowym, a jego interwencje w sprawach potrzeb mieszkańców niejednokrotnie przynosiły pożądane rezultaty. Chętnie miał wspominać czasy, gdy w szeregach I Armii Wojska Polskiego (6. Pomorskiej Dywizji Piechoty – uzupełnienie moje) brał udział w walkach o wyzwolenie spod okupacji  i był świadkiem ogłoszenia Manifestu PKWN w Lublinie. Posiadał już wówczas aż 21 różnego rodzaju odznaczeń, w tym Złoty Krzyż Zasługi, nadany mu w 1953 roku.

 Według „Głosu” z 12 czerwca 1965 roku Stefan Słysz ponownie został wybrany radnym, tym razem jako już nie walcownik, ale prezes Spółdzielni Usług Przyzakładowych „Hutnik”. Jak wynika z artykułu z 12 sierpnia 1967 roku, spółdzielnia ta zajmowała się we współpracy z naukowcami w wytwarzaniu ubrań ochronnych dla hutników.

4 kwietnia 1969 roku życiorys Stefana Słysza i jego zdjęcie znalazły się w rubryce „Głosu” zatytułowanej „Ludzie 20-lecia”. Z niepublikowanych we wcześniejszych relacjach faktów można wymienić, że:

- ukończył kurs Centralnej Szkoły ZMP w Otwocku i w kwietniu 1950 roku otrzymał kierownictwo 51, brygady Związku Młodzieży Polskiej w Nowej Hucie,

- jego brygada budowała w NH osiedla: Willowe, Wandy i Na Skarpie oraz Zakłady Betoniarskie i Żelbetowe w Łęgu,

- po rozwiązaniu brygad ZMP w 1951 roku został kierownikiem hotelu pracowniczego, w którym mieszkało 5.500 osób, a obiekt ten posiadał własną stołówkę, kino i posterunek milicji,

- w spółdzielni „Hutnik” (wtedy Spółdzielni Inwalidów) pracował od 1960 roku,

- oprócz PZPR działał we Froncie Jedności Narodu i Komitecie Obrońców Pokoju.

28 czerwca 1969 roku „Głos” donosił, że Stefan Słysz, pionier budownictwa Nowej Huty, aktywny działacz partyjny i społeczny, został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Z kolei przy okazji artykułu wspomnieniowego o dziejach nowohuckiej prasy wymieniono Stefana Słysza w gronie stałych korespondentów „Głosu”, a w wydaniu z 23 marca 1974 roku wśród aktywnych członków ZBoWiD-u.

Stefan Słysz zmarł 4 stycznia 1982 roku. Spoczywa na krakowskim Cmentarzu Grębałów.

Publikacje na temat Stefana Słysza ukazywały się także w „Echu Krakowa”.


poniedziałek, 20 czerwca 2022

Plan działalności Klubu Młodego Rolnika w Choczni na 1977 rok

 Gospodarz Klubu Młodego Rolnika w Choczni Stanisława Gawęda i przedstawicielka Koła Związku Socjalistycznego Młodzieży Polskiej Stanisława Mlak przy udziale Heleny Stanaszek, przedstawicielki Społecznej Rady Klubu, przygotowały plan działalności tego ośrodka na 1977 rok. Realizacją poszczególnych pozycji planu miały się zająć kierownictwo klubu, Koło Gospodyń, szkoła, bibliotekarka, ZSMP, Ochotnicza Straż Pożarna oraz członkowie teatru amatorskiego. Ogółem zaplanowano 22 punkty do zrealizowania, siedem rozpisanych na cały rok, cztery na dłuższe okresy czasu i jedenaście punktów na poszczególne dni roku.

Konkretny plan przestawiał się następująco:

  • 1 stycznia- zorganizowanie dyskoteki noworocznej
  • 16 do 21 stycznia - zorganizowanie wystawy z konkursu malarskiego dzieci pod tytułem "Bohater mojej ulubionej książki"
  • 9 do 18 lutego- czyn społeczny- pomoc przy remoncie pomieszczeń klubowych
  • 19 lutego- zabawa karnawałowa
  • 8 marca- urządzenie imprezy z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet- spotkanie z Kołem Gospodyń
  • 1977- dalsze kontynuowanie spotkań z cyklu "Młode Pokolenie Polski Ludowej"
  • 8 kwietnia- Dzień Teatru- czynić starania o wystawienie sztuki przez Amatorski Teatr działający przy Klubie oraz o założenie kurtyny na scenie w Klubie
  • 1977 - wystawianie sztuki w sąsiednich klubach np. Kleczy, Frydrychowicach
  • 1 maja- impreza pierwszomajowa, część oficjalna, artystyczna oraz zakończenie wieczorkiem tanecznym
  • 1977- organizowanie imprez literackich, zebrań czytelniczych przy udziale Biblioteki- związanych z obchodami państwowymi, środowiskowymi, informowanie o nowościach wydawniczych poprzez hasła reklamowe i informacyjne
  • 1 czerwca- wieczorek dla dzieci z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka
  • 1977- zorganizowanie wystawy rzeźby okolicznych rzeźbiarzy oraz malarstwa naszych koleżanek ze Związku Socjalistycznego Młodzieży Polskiej
  • 1977- kontynuowanie sobotnich dyskotek, organizowanie imprez sportowo- rekreacyjnych (rozgrywki tenisowe, siatkowe, szachowe)
  • 22 lipca- Święto Odrodzenia Polski- zorganizowanie wieczoru poetyckiego przy świecach
  • miesiąc sierpień - pomoc ludziom starszym przy żniwach w ramach akcji "Każdy kłos na wagę złota"
  • 1977- organizowanie odczytów, prelekcji, pogadanek na wybrane dowolne tematy: na przykład przewodnia rola partii w życiu narodu, sytuacja żywnościowa Polski na tle świata, popularyzacja ładu i dyscypliny społecznej, spotkanie z lekarzem, inne
  • 12 października- spotkanie z kombatantem wojennym
  • październik i listopad- uporządkowanie grobu nieznanego żołnierza na cmentarzu, palenie świec
  • 30 listopada- zorganizowanie wieczorku tanecznego tak zwane "Andrzejki" z uroczystą zabawą przy laniu wosku
  • 4 grudnia- "Barbórka" - spotkanie z górnikami naszego koła ZSMP, pogadanka na temat ciężkiej pracy górników
  • 1977/78 - inauguracja Nowego Roku- zorganizowanie zabawy sylwestrowej
  • ponadto klub będzie brał udział w olimpiadach, turniejach, rajdach, organizowanych przez GOK (Gminny Ośrodek Kultury) Wadowice i GSSCH (Gminną Spółdzielnię Samopomoc Chłopska) Wadowice.
Gdyby taki klub istniał obecnie, to po 45 latach duża część z wymienionych wyżej pozycji mogłyby spokojnie znaleźć się w hipotetycznym planie na 2022 rok- na przykład: zabawa sylwestrowa, noworoczna i karnawałowa, sobotnie dyskoteki, obchody Dnia Kobiet, Dnia Dziecka, Andrzejki, czy Barbórka. Z pewnością dałoby się zawrzeć w takim aktualnym planie konkurs malarski/rzeźbiarski, wieczorek poetycki, wystawienie sztuki teatralnej, imprezę literacką/czytelniczą, odczyt, prelekcję, udział w rajdach, turniejach, zawodach sportowych czy porządkowanie grobów na cmentarzu.
Natomiast z powodu upływu czasu trudno byłoby zaprosić kombatanta wojennego z okresu II wojny światowej, którego ewentualnie można byłoby zastąpić uczestnikiem powojennych tak zwanych "misji pokojowych", żołnierzem Legii Cudzoziemskiej lub dla zainteresowanych spotkaniem z jakimś byłym opozycjonistą. Znaczna mechanizacja rolnictwa i zanik jego masowości nie powodują już konieczności pomocy starszym w żniwach, a dawny czyn społeczny dałoby zastąpić się wolontariatem. Nie ma już Polski Ludowej, więc bez sensu byłoby organizować obchody lipcowego Święta Odrodzenia, spotkań na temat młodych pokoleń PRL, czy dyskusji o przewodniej roli partii w życiu narodu, chyba że zamiast o PZPR dyskutowano by o obecnie działających partiach politycznych, aspirujących do roli sił przewodnich. Również obchody 1 maja miałyby pewnie inny, jak w 1977 roku  i bardziej ograniczony przebieg. Aby roczny program był atrakcyjny dla dzisiejszych chocznian, należałoby oczywiście znacznie go uwspółcześnić. Pozostaje tylko pytanie, kto podjąłby się organizacji takich planów i czy mimo wszystko znaleźliby się chętni do udziału w takich wydarzeniach?

piątek, 8 grudnia 2017

Ksiądz Bryndza a władze PRL

Sylwetka pochodzącego z Choczni księdza Jana Bryndzy, proboszcza w Cięcinie na Żywiecczyźnie, została przedstawiona w notatce ze stycznia ubiegłego roku - link.
Okazuje się, że sporo ciekawych informacji na temat księdza Bryndzy, a szczególnie stosunku do jego osoby władz bezpieczeństwa PRL, znajduje się w książce pod redakcją księdza Józefa Mareckiego:
"Represje wobec osób duchownych i zakonnych na terenie województwa krakowskiego 1944-1975".


Opierając się między innymi na materiałach z IPN i Kurii Metropolitalnej w Krakowie autorzy leksykonu podają, że:
  • ksiądz Bryndza był inwigilowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa od 1945 roku, z powodu utrzymywania kontaktów z członkami "nielegalnej organizacji" - Obóz Wielkiej Polski. Rozpracowywanie tej sprawy przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Żywcu trwało do 1952 roku,
  • w 1951 i 1952 roku wzywano księdza Bryndzę do UB i grożono mu więzieniem w związku z głośnym pokazowym procesem czterech księży Kurii Krakowskiej i trzech osób świeckich, oskarżonych o działalność szpiegowską na rzecz USA (o udziale w tym procesie byłego mieszkańca Choczni Michała Kowalika można przeczytać w osobnej notatce- link),
  • kolejną sprawę obserwacyjno- ewidencyjną wobec księdza Bryndzy podjęto w 1955 roku,
  • w 1958 roku władze finansowe ustaliły roczny dochód z działalności duszpasterskiej w parafii Cięcina w 1957 roku na poziomie 22000 złotych i od tej kwoty wymierzyły podatek, mimo że ksiądz Bryndza deklarował dochód w wysokości 16012 złotych,
  • w 1961 roku Kolegium Karno- Administracyjne w Żywcu prowadziło sprawę w związku ze zorganizowaniem w Cięcinie dwóch procesji w oktawie Bożego Ciała,
  • w latach 1957-1964 ksiądz Bryndza był ukarany grzywną 500 zł za brak księgi inwentarzowej,
  • w 1962 roku ksiądz Bryndza był ponownie obarczony nadmiarowym podatkiem dochodowym. Tym razem różnica między dochodami zadeklarowanymi przez księdza, a ustalonymi arbitralnie przez władze wynosiła prawie 10000 złotych (następny taki przypadek miał miejsce w 1966 roku),
  • w 1967 roku do Kolegium Karno- Administracyjnego w Żywcu wpłynął wniosek o ukaranie księdza Bryndzy za kierowanie procesją uliczną w parafii Cięcina, przy czym pod tym określeniem kryło się uroczyste przeprowadzenie księdza prymicjanta z plebani do kościoła, znajdującego się po drugiej stronie drogi,
  • w latach 1967-1970 miał zakaz wyjazdów zagranicznych,
  • w 1968 roku został ukarany przez kolegium grzywną w wysokości 1000 złotych + koszty postępowania za używanie urządzeń megafonowych poza świątynią,
  • ksiądz Bryndza był stale inwigilowany w ramach założonej teczki ewidencji operacyjnej.



środa, 6 lipca 2016

Józef Trzaska - poseł z Choczni

Józef Trzaska był obok Antoniego Styły  i Józefa Aleksego Putka jednym z trzech choczeńskich parlamentarzystów[1]. 
A zarazem postacią najmniej z tej trójki znaną. 
Co ciekawe, był również jednym z nielicznych choczeńskich powstańców śląskich (LINK).
Urodził się 9 maja 1903 roku w Choczni, w rodzinie pochodzącego z Inwałdu Franciszka Trzaski i jego żony Joanny z domu Ramza.
Po ukończeniu szkoły podstawowej w Choczni uczęszczał do szkoły zawodowej w Wadowicach, w której zaliczył trzy klasy. W czasie I wojny światowej pracował na budowach w czeskim Trzyńcu i Frensztacie. 
Ponieważ w walkach na froncie zginął jego ojciec, to młody Józef musiał pomagać matce w utrzymaniu rodziny. O pracę w okresie powojennym nie było jednak łatwo.
Tuż po wojnie znalazł zatrudnienie jako robotnik rolny w folwarkach rolnych na Śląsku, w okolicach Raciborza. 
Krótko przed III Powstaniem Śląskim pracował w Bojanowie, a tuż po jego wybuchu wstąpił do szeregów powstańczych i wziął czynny udział w walkach. Trafił do niewoli niemieckiej, został osadzony w więzieniu kozielskim, a następnie wydalony z Niemiec. 
W 1922 roku wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej i podjął pracę w prywatnym wapienniku w Inwałdzie. W 1927 roku został z niej jednak zwolniony za zorganizowanie strajku. Do końca okresu międzywojennego nie udało mu się znaleźć stałego zajęcia. W 1929 roku ożenił się z Wiktorią z domu Wcisło i osiadł na części ojcowizny. Oprócz mało opłacalnej pracy na roli pomagał choczeńskiemu cieśli Janowi Targoszowi w budowie domów i z czasem wyspecjalizował się w tym fachu. 
Wkrótce rozczarowany biernością lokalnego PPS wystąpił z tej partii, by w 1932 roku zostać członkiem Stronnictwa Ludowego, niedawno powstałej organizacji skupiającej różne odłamy ruchu ludowego. 
Wybuch II wojny światowej zastał go w Choczni, skąd z obawy przed hitlerowcami wyruszył na wschód. Do żony powrócił po dwóch tygodniach tułaczki.
Od 1940 roku pracował jako przymusowy robotnik budowlany w Brunszwiku w Niemczech, gdzie dobrze opanował język niemiecki i odmówił podpisania volkslisty. Po dwóch latach zbiegł i do 1944 roku ukrywał się w Choczni. Pod koniec wojny był zatrudniony przy budowie dróg w czeskiej Opavie. 
Po powrocie do Choczni włączył się w działalność polityczną i samorządową. 
Od lipca 1946 roku był radnym gminy Chocznia i ławnikiem (członkiem) zarządu gminy, a równocześnie etatowym pracownikiem powiatowego zarządu Stronnictwa Ludowego w Wadowicach. 
W gminie zasiadał w komisji oświatowej oraz polowej i pomiarów pól.
Po pobiciu przez bandę rabunkową we własnym domu (stojącym na uboczu pod lasem), ukrywał się przez kilka dni u krewnych w centrum Choczni. 
W lokalnych strukturach politycznych szybko awansował, ale kosztem zaprzestania pracy na rzecz gminy, w której stracił mandat ławnika zarządu (1947). Już wtedy zaznaczyła się różnica stanowisk i poglądów  pomiędzy Trzaską, a większością działaczy gminnych, skupionych wokół Putka. 
Od 1 października 1948 roku Józef Trzaska został sekretarzem, a od 1 września 1949 roku prezesem Zarządu Powiatowego Stronnictwa Ludowego w Wadowicach. 
W przeciwieństwie do Józefa Putka poparł pomysł tak zwanego zjednoczenia ruchu ludowego i w listopadzie 1949 roku wziął udział jako delegat z Wadowic w kongresie zjednoczeniowym ruchu ludowego w Warszawie, na którym spotkali się działacze prokomunistycznego "lubelskiego" Stronnictwa Ludowego i część działaczy rozbitego PSL "mikołajczykowskiego".
Józef Trzaska niedługo po kongresie objął stanowisko najpierw wiceprezesa, a potem prezesa Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w Krakowie. Następnie został wybrany przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Wykonawczego ZSL w Opolu ( pełnił tę funkcję od czerwca 1950 roku, do listopada 1963 roku) i przeprowadził się tam z Choczni.
Ponadto był przez jedną kadencję radnym Wojewódzkiej Rady Narodowej w Opolu (od 1954 roku), wiceprzewodniczącym Zarządu Wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko- Radzieckiej w Opolu (1960), członkiem Zarządu Wojewódzkiego Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich oraz koła łowieckiego w Kielczy. 
Od marca 1956 roku znalazł się w Naczelnym Komitecie ZSL. 
Posłem na Sejm PRL był dwukrotnie:
  • w latach 1957-1961 z okręgu Prudnik; w sejmie członek Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy o samorządzie robotniczym
  • w latach 1961-1965 z okręgu w Nysie; w sejmie członek Komisji Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego. 
Po przejściu na emeryturę nadal pełnił społecznie funkcję wiceprezesa ZSL w Opolu. Za swoją działalność został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i Medalem 10-lecia PRL. 
Zmarł 30 listopada 1965 roku w Opolu.
Spoczywa w Alei Zasłużonych na cmentarzu komunalnym w Opolu-Półwsi. 

----------------------------------------------------------------------------
[1] parlamentarzystami związanymi z Chocznią byli również: Anastazy Siemoński (współwłaściciel dóbr w Choczni w połowie XIX wieku), Franciszek Ksawery Branicki (starosta barwałdzki w XVIII wieku z Chocznią w składzie, w której posiadał swoje włości) i Stanisław Morgenstern (były wikariusz choczeński, poseł w XIX wieku).
----------------------------------------------------------------------------
Wykorzystano materiały zawarte w książce "Oddajmy im cześć- sylwetki ludzi zasłużonych dla Śląska Opolskiego" pod redakcją Michała Lisa i Stefana Ziarki, materiały sejmowe i informacje własne.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Stonka jako sprawa polityczna

Po akcji zatrzymania władz Gminy Chocznia w sierpniu 1949 roku przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Wadowicach (LINK) prokuratura Sądu Okręgowego w Wadowicach poinformowała w dniu 8 września 1949 roku o wszczęciu postępowania karnego przeciwko wójtowi Gminy Chocznia Władysławowi Babińskiemu.
Postawiono mu dwa zarzuty, związane ze sprawą budowlaną jednej z mieszkanek Choczni oraz zaniechaniem przeprowadzenia „akcji stonkowej”
Wraz z tym drugim zarzutem sprawa ekspansji stonki- niewielkiego szkodnika żerującego na ziemniakach, stała się w Choczni tematem politycznym.
W Polsce stonka nie występowała nigdy wcześniej na masową skalę. Po raz pierwszy ogólnokrajową lustrację pól w celu wykrycia ognisk jej występowania wykonano w czerwcu 1949 roku. Takich ognisk wykryto wówczas niewiele, szczególnie w zachodniej części kraju.
Do kolejnych akcji poszukiwawczych wezwano akurat w tym czasie, gdy w Choczni trwały żniwa, przeciągające się z powodu deszczowej pogody. I gdy wreszcie opady przestały przeszkadzać w zbiorach zbóż, chocznianie starali się nadrobić zaległości, a poszukiwania stonki odłożyli na okres po żniwach. 
Taką zresztą decyzję wydała Gminna Rada Narodowa, kierując się logiką, pilnością potrzeb i rozeznaniem w sytuacji żniwnej.
Postępowanie przeciwko wójtowi skończyło się umorzeniem w marcu następnego roku, ale wobec postawionych zarzutów został on zawieszony na stanowisku przez Wydział Powiatowy, co utrudniło pracę władz gminy i naraziło ją na dodatkowe koszty, polegające na jednoczesnym wypłacaniu pensji dla zawieszonego wójta i osoby pełniącej jego obowiązki.
Władze i zarząd gminy potraktowały zarzuty wobec wójta jako nieprawne i mające podłoże polityczne. Ich zdaniem stanowiły wyraz dalszych nacisków i represji w stosunku do „niepokornej” Choczni.
Gdy sprawa ostatecznie znalazła szczęśliwy dla wójta i gminy finał, w maju 1950 roku "amerykańscy imperialiści, naruszając ustalone strefy lotów, zrzucili ogromną ilość stonki ziemniaczanej na tereny bratniej Niemieckiej Republiki Demokratycznej".
Zgodnie z propagandą i wytycznymi władz państwowych tym razem już 6 czerwca przystąpiono w Choczni do energicznej akcji poszukiwania stonki.
Obszar całej wsi podzielono na 10 okręgów, w których wyznaczone osoby przodowników miały kierować akcją poszukiwawczą. Ogółem w ten słoneczny dzień wzięło w niej udział 21 grup liczących w sumie 545 osób, które przeszukały obszar 360 hektarów upraw.
Stonki szukali:
  • członkowie Związku Młodzieży Polskiej (ZMP)- 24 osoby
  • harcerze – 14 osób
  • młodzież szkolna -168 osób
  • osoby starsze – 291 osób
  • członkowie organizacji Służba Polsce – 50 osób
  • i inne (ciekawe jakie?)- 8 osób.

Niestety poszukiwania okazały się bezskuteczne i stonki tego dnia w Choczni nie odnaleziono (ani jednej !).
Całość akcji została ujęta na takim oto formularzu:




Dalsze działania mające na celu wykrycie i zniszczenie tego szkodnika polegały na założeniu poletka doświadczalnego na terenie prywatnym, którego właściciel był zobowiązany do codziennych przeglądów i alarmu, w razie wykrycia podejrzanych owadów.