Pokazywanie postów oznaczonych etykietą potomkowie chocznian. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą potomkowie chocznian. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 czerwca 2025

Znani potomkowie chocznian - Marian Dąbrowski, przedwojenny magnat prasowy

 Na stronie adapter.pl od niedawna można obejrzeć film dokumentalny pod tytułem "Przepis na sukces. Historia największego magnata prasowego II RP" (link), który przedstawia sylwetkę i dokonania Mariana Dąbrowskiego. Dla potencjalnych widzów z Choczni istotnym powodem do zapoznania się z tym filmem może być fakt, że jego bohater był synem chocznianina Franciszka Dąbrowskiego (1839-1912), który po rezygnacji ze stanu duchownego skończył prawo, ożenił się z Apolonią Popiel i podjął pracę w galicyjskich urzędach skarbowych.

Marian Dąbrowski (1878–1958) był jedną z najważniejszych postaci polskiego dziennikarstwa i przedsiębiorczości w okresie międzywojennym. Zalożyciel „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” (IKC), stworzył największy koncert medialny w II Rzeczypospolitej, wyznaczając standardy nowoczesnej prasy. Jego życie to historia spektakularnego sukcesu, ale także dramatycznego upadku spowodowanego wojną i emigracją.

 

Źródło - wikipedia


Początki kariery

Urodzony 27 września 1878 roku w Mielcu  od najmłodszych lat musiał zarabiać na swoje utrzymanie i edukację. Ukończył gimnazjum w Mielcu, a następnie Wydział Filozoficzny Uniwersytetu Jagiellońskiego (1903–1907). Początkowo pracował jako nauczyciel gimnazjalny, ale brak sukcesów w tej roli skierował go w stronę dziennikarstwa. W 1901 roku współpracował z tygodnikiem „Ilustracja Polska”, a w latach 1908–1910 był redaktorem „Głosu Narodu”. Kluczowym momentem w jego życiu było małżeństwo z Michaliną Dobijówną, której posag umożliwił mu inwestycje w prasę.

 

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” – narodziny imperium

W 1910 roku Dąbrowski założył „Ilustrowany Kuryer Codzienny” (IKC), którego pierwszy numer ukazał się 18 grudnia 1910 roku. Gazeta, wzorowana na wiedeńskim „Kronen Zeitung”, szybko zdobyła popularność dzięki nowoczesnej szacie graficznej, bogatym ilustracjom i przystępnemu językowi. W 1912 roku IKC osiągnął nakład 40 tysięcy egzemplarzy, a przed I wojną światową – 60 tysięcy. Dąbrowski rozbudowywał swoje imperium, przejmując inne tytuły, takie jak „Nowiny” (1914) czy „Nowa Reforma” (1927), oraz tworząc oddziały terenowe w miastach takich jak Łódź, Lwów czy Warszawa. W opisie ww. filmu na stronie adapter.pl można przeczytać, że Dąbrowski nie zawsze grał czysto i wykorzystywał nawet wojskowy nasłuch do przechwytywania najświeższych informacji, by zawsze być o krok przed konkurencją. Jako pierwszy wprowadził przesyłanie zdjęć drogą radiową.

 

IKC nie tylko informował, ale także angażował się politycznie. Podczas wojen bałkańskich Dąbrowski rzucił hasło utworzenia polskiego legionu tureckiego, a w czasie I wojny światowej gazeta otwarcie wspierała ideę niepodległości, co doprowadziło do zawieszenia jej wydawania przez władze austriackie w marcu 1918 roku.

 

Rozkwit koncernu prasowego

W okresie międzywojennym IKC stał się fundamentem największego koncernu prasowego w Polsce, zatrudniającego w szczytowym momencie 1400 osób. W 1924 roku Dąbrowski uruchomił tygodnik „Światowid”, luksusowe pismo dla elit z wysokiej jakości zdjęciami, które drukowano początkowo w Wiedniu. Kolejne tytuły, takie jak „Tajny Detektyw” (1931–1934), „Na Szerokim Świecie” (1928–1939), „Raz, Dwa, Trzy…” czy „As”, przyciągały różnorodnych czytelników – od miłośników sensacji po elity finansowe. „Tajny Detektyw” zasłynął z reportaży kryminalnych, ale został zamknięty w 1934 roku pod naciskiem krytyki endeckiej i kościelnej.

 

Koncern Dąbrowskiego wydawał także dodatki tematyczne IKC, m.in. sportowe, kulturalne, kobiece, gospodarcze, a nawet metapsychiczne, odpowiadające modzie na parapsychologię. W 1927 roku siedziba koncernu przeniosła się do nowoczesnego Pałacu Prasy przy ul. Wielopole 1 w Krakowie, a wartość przedsiębiorstwa w 1932 roku szacowano na 1,5 miliona dolarów.

 

Zaangażowanie polityczne i społeczne

Dąbrowski był aktywny politycznie. W latach 1921–1935 pełnił mandat posła na Sejm, początkowo z ramienia PSL „Piast”, a później BBWR, wspierając sanację po przewrocie majowym w 1926 roku. Jako radny Krakowa i honorowy obywatel Zakopanego (1931), wspierał liczne inicjatywy społeczne. Finansował renowację Wawelu, budowę Muzeum Narodowego, Teatru Bagatela oraz badania archeologiczne na kopcu Krakusa. W Zakopanem sponsorował lodowisko, tor wyścigów i budowę zakopianki. Był także organizatorem wydarzeń sportowych, takich jak Bieg Okrężny o puchar IKC czy wyścigi samochodowe.

 

W polityce zagranicznej Dąbrowski konsekwentnie krytykował Niemcy, Rosję i Czechosłowację (w związku z aneksją Zaolzia). W 1919 roku sprzeciwiał się reformie walutowej Grabskiego, uważając ją za niekorzystną dla Galicji. Po śmierci Piłsudskiego w 1935 roku IKC zmagał się z sanacyjną cenzurą.

 

Życie prywatne i legenda

Marian Dąbrowski był statecznym konserwatystą i miłośnikiem luksusu. Co roku kupował nowy samochód, a pensje dziennikarzy w IKC dorównywały ministerialnym. Chętnie pokazywał się publicznie, fotografując się z osobistościami, takimi jak Jan Kiepura, którego chciał wydać za swoją córkę Jadwigę („Tutę”). Ostatecznie Jadwiga poślubiła playboya Romana Badię, a następnie Henryka Paschalskiego, który został dyrektorem generalnym IKC.

 

Dąbrowski dbał o swoją legendę, promując się jako wizjoner i mecenas kultury. W latach 1935–1939 był prezesem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, fundował nagrody dla młodych artystów i wspierał Towarzystwo Operowe. Jego hojność i wpływy uczyniły go jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci II RP.

 

Upadek i emigracja

W sierpniu 1939 roku Dąbrowski wyjechał z żoną w rejs statkiem, nie wierząc w możliwość wybuchu wojny. Wiadomość o ataku Niemiec na Polskę zastała go we Francji. Pozostał bez większych środków finansowych w Nicei, a w 1941 roku przeniósł się do USA. Wojna pozbawiła go majątku, a nieudana inwestycja w fermę kur w Ameryce, prowadzona z bratem Jana Kiepury, pogłębiła jego problemy finansowe. Resztę życia spędził w ubóstwie na Florydzie, zmagając się z depresją. Utrzymywał go zięć, Henryk Paschalski, pracujący jako menedżer hotelu w Miami.

 

Marian Dąbrowski zmarł 27 września 1958 roku w dniu swoich 80. urodzin. W 1991 roku jego prochy oraz prochy żony Michaliny sprowadzono do Polski i pochowano na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Jego pamięć upamiętnia tablica na Pałacu Prasy przy ul. Wielopole.

 

Dziedzictwo

Marian Dąbrowski pozostawił trwały ślad w polskiej kulturze i mediach. Jego nowatorskie podejście do dziennikarstwa, łączące wysoką jakość edytorską z masowym przekazem, wyprzedzało epokę. IKC i jego dodatki, takie jak „Światowid” czy „Tajny Detektyw”, nie tylko kształtowały gusta czytelników, ale także dokumentowały życie międzywojennej Polski. Mimo tragicznego końca, Dąbrowski pozostaje symbolem przedsiębiorczości i ambicji, które pozwoliły mu z pozycji skromnego nauczyciela wznieść się na szczyty.

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Bohater polskiego podziemia, przyjaciel papieża - wspomnienie o Karolu Balonie

 


W 1999 roku zmarł na emigracji w Kanadzie Karol Balon, syn pochodzących z Choczni: Jana Balona, organisty w Rybnej i Marii Walerii z domu Widlarz. Obszerne wspomnienie na jego temat zamieścił  w gazecie „The Hamilton Spectactor” James Elliott (wydanie z 12 czerwca 1999):

Bohater polskiego podziemia, przyjaciel papieża

Karol Balon był odznaczonym medalami członkiem polskiego podziemia podczas II wojny światowej, przyjacielem z dzieciństwa papieża Jana Pawła II i przez pół wieku filarem polskiej społeczności w Hamilton. Człowiekiem, który studiował na London School of Economics, pełnił wysokie funkcje w jednej z polskich partii politycznych i prowadził kręgielnię we wschodnim Hamilton – wszystko to z równym zaangażowaniem i oddaniem. Zmarł 19 maja w Atrium Valley w wieku 81 lat.

Urodził się podczas I wojny światowej w górzystym rejonie południowej Polski, niedaleko Krakowa, jako jedno z najmłodszych dzieci organisty Jana Balona i jego żony, miejscowej położnej. Gdy w 1937 roku ukończył Liceum Jezuitów im. Św. Stanisława Kostki w Krakowie, był utalentowanym narciarzem, mówił w 6 językach i potrafił grać na kilku instrumentach muzycznych, w tym na skrzypcach, akordeonie, gitarze i harmonijce. Jako zręczny polityk awansował przed wojną na lokalnego lidera Polskiej Chrześcijańskiej Partii Pracy.

Podczas okupacji Polski zaangażował się w działalność podziemną w Armii Krajowej, walcząc partyzancko w górach przeciw niemieckim okupantom. Dwóch jego braci zginęło w czasie wojny. W 1944 roku uciekł do Włoch, by dołączyć do Wolnej Armii Polskiej, a po zakończeniu wojny, gdy Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów, stał się częścią licznej polskiej emigracji.

Jako aktywny zwolennik polskiego rządu na uchodźstwie odegrał kluczową rolę w forsowaniu politycznej, a nie militarnej opozycji wobec reżimu komunistycznego w Polsce. Zachęcony przez brytyjski rząd do emigracji, Balon porzucił studia w London School of Economics w 1949 roku i popłynął do Kanady, gdzie przybył z 10 dolarami w kieszeni.

Przyciągnięty do Hamilton dużą populacją Polaków, Balon podjął pracę jako barman w Prince Edward Tavern przy Barton Street, gdzie poznał córkę szefa — Lillian Gral — która została jego żoną i miłością jego życia. Na początku lat 50. otworzył bar przy Queenston Road o nazwie Blondie's Lunch. W 1953 roku przekształcił go w 10-torową kręgielnię o nazwie Queenston Bowl, uważaną przez wielu graczy za najlepszą w mieście. Za swoje wysiłki na rzecz wspierania tego sportu Balon został później wpisany do lokalnej Galerii Sław. Pod koniec lat 50. zajął się ubezpieczeniami i podróżami. Ostatecznie sprzedał agencję ubezpieczeniową i kręgielnię, aby skupić się na podróżach. Biuro Podróży Hamilton stało się stałym punktem Barton Street na 30 lat. Był również notariuszem i pracował jako tłumacz w sądach.

Mając dużą rodzinę - sześcioro dzieci - Balon wcześnie zdecydował się na zakup 24 akrów sadu i winnicy w Winonie, gdzie zbudował duży dom, mając nadzieję, że jego dzieci zamieszkają w przyszłości wraz z nim. Chociaż nigdy nie powrócił do Polski, to utrzymywał bliski kontakt ze swoim krajem rodzinnym i gdy w 1976 roku Karol Wojtyła, arcybiskup krakowski, odwiedził półwysep Niagara odbył specjalną podróż, aby odwiedzić Balona w domu. Dwa lata później Wojtyła został papieżem i przyjął imię Jan Paweł II.

Zofia Grzelak-Fedorowicz, koleżanka z ruchu oporu w czasie wojny, który znała Balona od czasów londyńskich, wspomina go  jako szczodrego i charyzmatycznego, który potrafił rozświetlić pokój swoimi żartami i piosenkami. „Byliśmy zgorzkniali, zmarznięci, spieszyliśmy się, byliśmy przygnębieni, ale kiedy Karol zaczął opowiadać dowcipy i śpiewać, atmosfera natychmiast się zmieniała”. A Grzelak-Fedorowicz, która obecnie mieszka w Queens w stanie Nowy Jork, mówi, że był najciężej pracującym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkała. „Zaczynał od zera. Dzięki ciężkiej pracy, intelektowi i determinacji odniósł sukces. Bardzo często pracował po 18 godzin dziennie i nigdy nie stracił poczucia humoru, nigdy nie stracił oddania rodzinie. Nigdy nie widziałam mężczyzny tak zakochanego w swojej żonie jak Karol”.

Lekarka z Hamilton, Aurelia Ciok, poznała Balona w 1987 roku, kiedy ona i jej mąż, również lekarz, przyjechali do Hamilton z Polski. Przetłumaczył dokumenty i ułatwił im wejście do lokalnej społeczności „Był wspaniałą osobą” – mówi Ciok – „pomocną, przyjazną i wyjątkowo ciepłą. Zawsze miał czas, aby pomagać innym. Jest bardzo niewielu pożytecznych ludzi, którzy mogliby się z nim równać. To wielka strata dla nas wszystkich”.

Balon słynął ze swojej gościnności. Grzelak-Fedorowicz wspomina, że w jego domu było zawsze mnóstwo jedzenia. „On mówił – Zofia jedz, jedz – pamiętasz, jak nie mieliśmy nic do jedzenia? Jedz i pij, życie jest krótkie.”

Żona Karola Balona zmarła w 1981 roku – w ostatniej drodze towarzyszyli mu córka Maria i pięciu synów: Richard, Tom, Jim, Les i Dan Balonowie.

----

Z kolei z nekrologu zamieszczonego w tym samym „The Hamilton Spectactor” z 20 maja 1999 można się dowiedzieć, że:

- Karol Balon doczekał się 11 wnuków,

- w chwili jego śmierci żył jeszcze w Polsce jego brat Józef,

- nabożeństwo żałobne odbyło się w kościele św. Stanisława, a pochówek na Holy Sepulchre Cemetery.

----

Jeżeli chodzi o rodzeństwo Karola Balona, to tylko jego najstarszy brat Ferdynand urodził się w Choczni, a wszystkie pozostałe dzieci Jana i Marii Balonów przyszły na świat w Rybnej, Większość z rodzeństwa Karola pracowała jako nauczyciele: Ferdynand Balon, Helena Kwiatkowska, Stanisław Balon, Tadeusz Balon i Stanisława Radzimska. Wspomniany wyżej Józef Balon (ur. 1911) był księgowym. Rzeczywiście w czasie wojny zmarło dwóch braci Karola, z tym że ofiarą wojny był tylko Tadeusz Balon, zamordowany w Katyniu. Natomiast Stanisław Balon, prowadzący tajne nauczanie w Wołominie, zachorował ciężko w 1943 roku i zmarł po półrocznym pobycie w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. W czasie II wojny światowej Karol Balon walczył w stopniu podporucznika w zgrupowaniu AK „Żelbet” pod pseudonimami „Orzeł” i „Juhas”. O jego udziale w bitwie na zboczach Kotonia w listopadzie 1944 roku pisała 12.12.2023 „Gazeta Myślenicka” (link).

Nieco inaczej, niż przedstawiono w wyżej cytowanym wspomnieniu, wyglądał powojenny okres życia Balona. W latach 1945-46 przebywał w Krakowie, angażując się mocno w działalności polityczną Stronnictwa Pracy. Potem na emigracji w Londynie był współpracownikiem delegatury Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Ponadto w latach 50. XX wieku, już jako emigrant w Kanadzie, był sekretarzem generalnym Central European Federation of Christian Trade Unions i sekretarzem Prezydium Polskiego Narodowego Komitetu Demokratycznego. Zbadania wymagają informacje z teczek wytworzonych przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Krakowie, a przechowywanych w IPN, gdzie Karol Balon występuje jako informator pseudonim „Wróbel”. Także w IPN znajdują się materiały operacyjne kryptonim „Spaleni” i „Cezary”, w których wymieniany jest Karol Balon.

 

Karol Balon (z lewej) z żoną w 1952 roku

 

czwartek, 1 lutego 2024

Znani potomkowie chocznian - starosta Adam Choczyński

 

2 października 1906 roku urodził się w Jaśle Adam Teofil Choczyński, syn tamtejszego urzędnika kolejowego Andrzeja Choczyńskiego i jego żony Anny z domu Wolny. Tenże Andrzej Choczyński, ojciec Adama, nazywał się wcześniej Andrzej Bąk  i pochodził z Choczni. Był synem Jana Bąka i Wiktorii z Rudzkich, a w 1893 roku zmienił urzędowo swoje nazwisko. Gdy urodził się mu syn Adam miał już 50 lat.

Adam Choczyński nie był specjalnie związany z miejscem swojego urodzenia, ponieważ jego ojciec co kilka lat był przenoszony na inną placówkę kolejową. Przed urodzeniem Adama pracował między innymi w Krakowie, Suchej, Wadowicach i Mszanie, a pod koniec życia osiadł w Krakowie.

W 1926 roku Adam Choczyński zdał maturę po ukończeniu ośmioklasowego Gimnazjum im. Króla Kazimierza Jagiellończyka w Kołomyi (dzisiejsza Ukraina) i w okresie od 14 lipca 1926 roku do 30 września 1927 roku odbywał służbę wojskową. Po jej zakończeniu podjął studia prawnicze w Krakowie, które od 1929 roku godził z pracą urzędniczą.

Będąc funkcjonariuszem starostwa grodzkiego w Krakowie – referentem prasowym, a następnie referentem bezpieczeństwa, zeznawał w 1931 roku jako świadek w procesie brzeskim działaczy Centrolewu (w tym Józefa Putka). W swoich zeznaniach wspierał oskarżenia prokuratury, że działacze Centrolewu zamierzali siłą obalić rząd i powołać własny. Na kongresie krakowskim tej organizacji miały być kolportowane nielegalne druki, skonfiskowane numery pisma „Naprzód” i ostre, konfrontacyjne ulotki. Zdaniem Choczyńskiego milicja PPS stanowiła realną siłę, która mogła przeciwstawić się oddziałom wojskowym i policyjnym, wywoływać zamieszki i przystąpić wprost do obalenia rządu.

Przeciwnicy polityczni sanacji zauważali z kolei z satysfakcją, że Choczyński pracujący jako referent prasowy starostwa, a jednocześnie student III roku prawa na UJ nie zdał w 1931 roku trzeciego egzaminu prawniczego z prawa prasowego. A to właśnie on miał być odpowiedzialny za konfiskaty pisma „Naprzód”, które w większości zostały uchylone przez Sąd Okręgowy.

W 1932 roku Kielecki Dziennik Wojewódzki informował, że Adam Choczyński, referendarz w VIII stopniu służbowym w Zarządzie Centralnym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych po półrocznej pracy został przeniesiony służbowo do Starostwa Powiatowego Będzińskiego, gdzie odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa publicznego. Po niecałym roku i pozytywnych opiniach przełożonych objął stanowisko urzędnicze w Krakowskim Urzędzie Wojewódzkim.

16 maja 1934 roku uzyskał na UJ tytuł magistra praw i już 9 lipca tego samego roku  został skierowany do Tarnowa, gdzie zastąpił dotychczasowego wicestarostę Sokołowskiego, awansowanego do Krakowa.

15 maja 1935 jako wicestarosta uczestniczył w nadzwyczajnym posiedzeniu Tymczasowego Wydziału Powiatowego w Tarnowie w związku ze śmiercią marszałka Józefa Piłsudskiego, a czerwcu 1935 roku nakazał konfiskatę odezwy PPS i Stronnictwa Ludowego nawołującej wieś do demonstracji w Tarnowie.

Konfiskowany przez niego wcześniej „Naprzód” tak opisywał w 1935 roku styl jego urzędowania:

Adam Choczyński codziennie o godz. 10 wywiesza się na starostwie chorągiew o barwach państwowych: to rozpoczynają się audjencje. (…) Z zasady załatwia on prośby odmownie. „Nie uwzględniam", to jego najczęstsza formuła. W piątek załatwił w ten sam sposób prośbę pewnego petenta. Usłyszawszy sakramentalną formułę „Nie uwzględniam", petent wyszedł. Wybiega za nim na korytarz p. Choczyński, woła go z powrotem, poczem oświadcza urzędnikowi: „Proszę z tym panem spisać protokół o silne trzaśnięcie drzwiami". Orzeczenie karne brzmi: 3 dni bezwzględnego aresztu. Za rzekomo silne trzaśnięcie drzwiami…Przed niedawnym czasem ukarało starostwo około 30 właścicieli realności grzywną po 30 zł. z zamianą na 5 dni aresztu, za niewywieszenie chorągwi o barwach państwowych w dniu 11 listopada. Ciekawe. Ustawy państwowe takiego święta nie znają, niema też przepisu, któryby do wywieszania chorągwi przymuszał…(Święto Niepodległości 11 listopada zostało ustanowione 23 kwietnia 1937 roku).

W tym samym 1935 roku Choczyński był członkiem Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej ustalającego warunki pracy i płacy dozorców domów miasta Tarnowa na rok 1935/36, której orzeczenie z 29 lipca 1935 roku opublikował Krakowski Dziennik Wojewódzki. W 1936 roku Adam Choczyński jako podporucznik rezerwy artylerii (od 1930 roku) przebywał na ćwiczeniach wojskowych. Tygodnik tarnowski „Nasza Sprawa” podawał w 1937 roku, że Choczyński uczestniczył w obradach tamtejszego Zjazdu Katolickiego, w którym wzięło udział 5.000 osób. Niechętna Choczyńskiemu prasa lewicowa, zarzucająca mu opilstwo, nadużycia i autorytaryzm ("Tydzień Robotnika"), donosiła również, że dostał on nagłe wezwanie do prokuratury, został w tajemnicy przesłuchany, a następnie wysłany na urlop.

24 czerwca 1937 roku Adam Choczyński uzyskał nominację na prowizorycznego wicestarostą powiatowym w Białej (obecnie część Bielska-Białej), stanowisko to objął 9 lipca tego samego roku i pozostawał na nim do 4 kwietnia 1938 roku. Wtedy to przeniesiono go do Wielunia, gdzie sprawował urząd kierownika starostwa powiatowego.

W 1939 roku jako starosta wieluński został wybrany do Powiatowej Rady Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego oraz wygłosił referat na konferencji Polskiego Związku Zachodniego, dotyczący nasileniu się bezrobocia i problemu emigracji sezonowej do pracy.

Po wybuchu II wojny światowej Choczyński nakazał rozstrzelanie 16 dywersantów niemieckich oskarżonych o prowadzenie działalności sabotażowej. Z tego powodu przez cały okres niemieckiej okupacji był poszukiwany przez Niemców i ukrywał się u swojego teścia w Kłaju.

Po wojnie wraz z  żoną Genowefą z domu Klimek prowadził pensjonat w Rabce. Zmarł po krótkiej chorobie 11 listopada 1956 roku i dwa dni później spoczął na cmentarzu parafialnym w Rabce. Z nekrologu wynika, że w ostatniej drodze oprócz żony towarzyszyła mu także córka z rodziną i przyjaciele.



czwartek, 25 maja 2023

Znani potomkowie chocznian - Ted Lapka

 



Theodore „Ted” Lapka był zawodowym futbolistą amerykańskim, prawnikiem, działaczem społecznym oraz żołnierzem Amerykańskich Sił Powietrznych w czasie II wojny światowej. Choczeńskie korzenie zawdzięczał ojcu – Janowi Łapce, który był synem Szymona Łapki, karczmarza, zielarza i znachora oraz jego żony Marii z domu Guzdek. Karczma Łapków, w której przyszedł na świat ojciec Teda, to dawna dworska austeria, usytuowana przy gościńcu prowadzącym z Wadowic do Andrychowa. Na jej miejscu po II wojnie światowej znajdowało się duże ogrodnictwo Dąbrowskich. Jan Łapka w 1910 roku wyemigrował do Chicago w USA, pracował jako rzeźnik i ożenił się z Marią z domu Gryga. Efektem ich związku był między innymi opisywany tu Ted, który urodził się 20 kwietnia 1920 roku w Hawthorne na przedmieściach Chicago. Jako młody człowiek uczęszczał do St. Ignatius High School, którą ukończył w czerwcu 1938 roku. Kiedy był w ostatniej klasie liceum, miał szczęście wziąć udział w mityngu National Catholic High School na Uniwersytecie Notre Dame, czyli odpowiedniku gry w Super Bowl dla nieprofesjonalnych zawodników futbolu amerykańskiego. Otrzymał wówczas stypendium sportowe, ukończył semestr na Uniwersytecie DePaul, po czym przeniósł się do St. Ambrose College w Davenport w stanie Iowa. Tam kontynuował naukę, uzyskując tytuł licencjata z główną specjalizacją język łaciński oraz pobocznymi: język hiszpański i pedagogika. W czasach studenckich nadal wyróżniał się w grze w futbol amerykański oraz w lekkoatletyce. Z pewnością ułatwiały mu to warunki fizyczne – przy 185 cm wzrostu ważył około 88 kg. Swoją profesjonalną karierę futbolową rozpoczął  w 1942 roku w zespole Chicago Cardinals, a w kolejnych dwóch latach grał w lidze NFL dla Washington Redskins. Jego kariera ligowa została przerwana okres służby w Siłach Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych. W ramach tej służby również brał udział w pokazowych meczach futbolu amerykańskiego dla drużyny 8 Armii Sił Powietrznych nazywanej Super Bombers. Po wojnie Ted Lapka powrócił na jeden sezon do Redskins i NFL.  Grając uczęszczał jednocześnie do DePaul University Law School, którą ukończył z dyplomem z prawa w 1948 roku. Następnie pracował jako radca w Bituminous Casualty Corporation w Chicago (do 1961 roku), zajmując się głównie pracami dochodzeniowymi i administracyjnymi. W 1962 roku został zatrudniony jako prawnik w Federalnej Komisji Handlu. Przeszedł na emeryturę w 1990 roku w wieku 70 lat, ale kontynuował ogólną praktykę prawniczą do grudnia 2000 roku. Zawsze był aktywnym działaczem społecznym. W 1961 roku został wybrany sędzią policyjnym Olympia Fields pod Chicago, gdzie przez wiele la mieszkał. Był także członkiem założycielem Olympia Fields Lions Club i skautingu, przez piętnaście lat pełnił funkcję komisarza okręgowego Park Olympia Fields. Należał do Federal Bar Association, Illinois State Bar Association, South Suburban Association, National Football League Alumni Association, Washington Redskins Football Alumni Association i oczywiście stowarzyszenia adwokackiego.

Jeżeli chodzi o jego życie prywatne, to wspomnieć należy, że 28 listopada 1947 roku Ted Lapka poślubił Annice Mathilde Wright, z którą miał synów Michaela i Thomasa oraz córkę Betsey, noszącą później po mężu nazwisko Cassell. W 1970 roku Ted przyjechał do Polski w odwiedziny do swojej ciotki Zofii Malcher z domu Łapka, która po przejściu na nauczycielską emeryturę mieszkała w Wadowicach na Łazówce. W tej podróży z USA towarzyszyły mu jego starsze siostry Maria Smalarz i Zofia Lapka oraz ciotka Balbina Stopa (siostra jego ojca i Zofii Malcher).


Ted Lapka dożył 91 lat – zmarł 1 grudnia 2011 roku w ManorCare Health Services w Naperville. Swoją żonę zwaną Tillie przeżył o 3 lata. W jego ostatniej drodze z kościoła św. Tomasza na Cmentarz Zmartwychwstania w Justice towarzyszyły mu dzieci z rodzinami (w tym troje wnuków) oraz żyjący jeszcze brat John Lapka i siostra Josie Klepal.




Tillie Lapka




Znani potomkowie chocznian - link

czwartek, 26 stycznia 2023

Znani potomkowie chocznian - inżynier Tadeusz Widlarz

Biogram przedrukowano za pozwoleniem autorów z monografii: Magdalena Bernacka, Piotr Czaja, Czytelnio Polska, cześć ci cześć. Dorobek polskich słuchaczy Akademii Górniczej w Leoben, Kraków 2021, s. 447-448.

Urodził się 8 lutego 1899 roku w Krakowie-Grzegórzkach. Był synem Wiktorii Klimczak i zasłużonego nauczyciela i inspektora szkolnego Jana Widlarza (1858-1936) pochodzącego z Choczni. Po przeniesieniu służbowym ojca w 1909 roku do Żywca, Tadeusz w 1916 roku skończył tam szkołę realną. W latach 1916 – 1923 studiował w Akademii Górniczej w Leoben, uzyskując dyplom inżynierski II stopnia. Był członkiem Czytelni Polskiej, imię piwne „Rybka”. W roku 1931/32 nostryfikował dyplom w Akademii Górniczej w Krakowie. 

Po skończeniu studiów do 1933 roku pracował w kopalni „Anna” w Pszowie na stanowiskach: inżynier asystent, zastępca kierownika ruchu. W latach 1934-39 kierownik kopalni „Aleksander-Książątko” w  Łaziskach Średnich. 

Tadeusz Widlarz (w pierwszym rzędzie w środku, z kapeluszem w dłoni)

Był żonaty ze Stefanią „Steffi” Donau (1914-2003) – Austriaczką, którą poznał na studiach w Leoben. 

Tadeusz i Steffi w Wiedniu

Z tego związku było troje dzieci: Piotr (1941-2003), Krystyna ur. 1943 r. i najmłodszy Wiktor ur. 1944 r. Obaj synowie byli górnikami w kopalni „Szombierki”. Starsza siostra Steffi – Małgorzata była żoną prof. nadzw. AGH dra inż. Jerzego Kolbego (1906-1977). W czasie okupacji hitlerowskiej Tadeusz ukrywał się z rodziną w Żywcu, a po przesłuchaniu na Gestapo w lipcu 1944 roku chory na serce inżynier został skierowany do obozu pracy przy kopaniu rowów przeciwczołgowych w Beskidach. W lutym 1945 w wyniku ciężkich walk o Żywiec rodzina w jednej chwili straciła cały majątek i wylądowała  na bruku. Po II wojnie światowej Tadeusz Widlarz stał się jednym z pionierów przemysłu węglowego na Dolnym Śląsku. Od 20 lipca 1945 do 1 sierpnia 1946 był dyrektorem kopalni „Biały Kamień”, a następnie od 1 sierpnia 1946 do 30 listopada 1947 – dyrektorem kopalni „Mieszko”, a później inspektorem kopalń w dyrekcji Zjednoczenia w Wałbrzychu. Założył i roztaczał opiekę nad górniczym klubem piłkarskim w Wałbrzychu. W 1947 roku w uznaniu zasług został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Zginął śmiercią tragiczną 18 marca 1949 roku: wypadł z windy do szybiku „Jan Henryk” o głębokości 100 m podczas grupowej inspekcji w kopalni „Bolesław Chrobry”. Został pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu parafii Przemienienia Pańskiego w Żywcu. Jego śmierć była wielkim ciosem dla Steffi, która wyrzucona z domu służbowego z trójką małych dzieci musiała poszukać szybko pracy i znaleźć mieszkanie dla osieroconej rodziny. Ponieważ Tadeusz pozostał bezpartyjny i naraził się wcześniej lokalnemu sekretarzowi partii, niejasne okoliczności tej tragedii i milczenie wdowy wzbudzają u potomków wiele wątpliwości, czy rzeczywiście był to nieszczęśliwy wypadek. Obecnie sprawa trafiła do prokuratury wrocławskiego oddziału IPN.


Barbórka w Loeben w 1919 roku
Tadeusz Widlarz stoi trzeci z lewej



Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Bernackiej za zgodę na umieszczenie biografii inż. Tadeusza Widlarza na "Chocznia kiedyś".

Znani potomkowie chocznian - link



czwartek, 8 grudnia 2022

Znani potomkowie chocznian- pułkownik Władysław Jończy

 

Władysław Jończy
fotografia z książki
"100 lat weterynarii w Puławach"

W połowie lat 60. XIX z Wieprza do Choczni przeprowadził się Józef Jończy wraz z rodziną. Zamieszkali w górnej części wsi, gdzie Józef zajmował się młynarstwem i uprawą roli. Pierwsze dziecko Jończych, które urodziło się już w nowym miejscu, otrzymało po ojcu imię Józef. Tak wynika z metryki chrztu sporządzonej w marcu 1867 roku. Rodzice nie skąpili pieniędzy w celu wykształcenia młodego Józka i posłali go do wadowickiego gimnazjum. Później kontynuował on edukację w krakowskim seminarium nauczycielskim. W 1888 roku Józef Jończy jr wykazywany jest jako nauczyciel zastępczy w Izdebniku, a w 1891 roku jako samodzielny nauczyciel w Brennej koło Skoczowa. Tam po urodzeniu martwych bliźniąt zmarła jego żona  Adelajda. W 1894 roku Józef Jończy poślubił Anielę z domu Prymas, która dwa lata później także powiła bliźnięta: Władysława Kazimierza i Adama. Natomiast w 1897 roku urodził się im kolejny syn, któremu nadali tym razem imiona Kazimierz i Władysław. Taki dobór imienia – czyli odwrotny zestaw niż w przypadku jednego z wcześniejszych bliźniąt, miał swoje dalsze konsekwencje. Nie wiadomo mianowicie, właściwie którym z synów Józefa i Anieli Jończych był przyszły pułkownik, występujący w oficjalnych dokumentach jako Władysław Jończy. Czy Władysławem Kazimierzem, jednym z bliźniąt urodzonym w Skoczowie w 1896 roku, czy też Kazimierzem Władysławem, który przyszedł na świat rok później w Brennej. Za pierwszą wersją przemawia zgodność imienia oraz dopisek w metryce chrztu Władysława Kazimierza z datą zgonu (1966), pokrywającą się ze znaną datą śmierci pułkownika Władysława. Za drugą zaś data i miejsce urodzenia (1897), takie same, jak podawane w różnych źródłach dotyczących bohatera tej notatki i adnotacja o zawartym małżeństwie z kobietą, która była faktyczną żoną pułkownika Władysława Jończego. Prawdopodobnie prawdziwa jest druga z tych możliwości i płk Władysław Jończy był w rzeczywistości Kazimierzem Władysławem Jończym,  żyjącym w latach 1897-1966 i używającym swojego drugiego imienia.

Jego dalsze losy nie są już tak zagmatwane. Od 1903 roku wychowaniem Władysława i jego rodzeństwa zajmowała się tylko matka, ponieważ ojciec Józef Jończy zmarł w wieku zaledwie 36 lat. Od 1909 roku Władysław uczęszczał do Cesarsko- Królewskiego Albrecht Gymnasium w Cieszynie. W czasie I wojny  światowej służył w cieszyńskim 100 pułku piechoty, najpierw jako podchorąży, a od 1917 roku w stopniu podporucznika. W listopadzie 1918 roku został wcielony do Wojska Polskiego, a w 1919 roku zweryfikowano go w stopniu porucznika służby stałej. W tym czasie jako członek Tajnej Organizacji Wojskowej brał udział w przygotowaniach do plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim, który miał rozstrzygnąć o przynależności tego regionu do Polski lub do Czechosłowacji. Ostatecznie do tego plebiscytu  nie doszło i Śląsk Cieszyński podzielono w 1920 roku między obydwa państwa.

Dalsza kariera wojskowa Władysława Jończego związana była ze służbami weterynaryjnymi. Służąc w Okręgowym Szpitalu Koni nr III w Grodnie, studiował jednocześnie weterynarię. Dyplom lekarza tej specjalności uzyskał w 1924 roku na Uniwersytecie Lwowskim. Awansował kolejno na kapitana (w 1928 roku) i majora (w 1937 roku). Był lekarzem weterynarii w Zapasie Młodych Koni w Górze Kalwarii, a następnie kierownikiem laboratorium hipologicznego w Centrum Wyszkolenia i Badań Laboratoryjnych w Warszawie.

Brał udział w wojnie obronnej 1939 roku jako szef służby weterynaryjnej w Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Polesie”, dowodzonej przez generała Franciszka Kleeberga. Po kapitulacji SGO „Polesie” trafił do niewoli niemieckiej i był aż do 1945 roku więziony w Oflagu VII A w Murnau w Bawarii.

Zaraz po wyzwoleniu powrócił do Polski i do służby w Centrum Wyszkolenia i Badań Weterynaryjnych Odrodzonego Wojska Polskiego. W 1946 roku już jako podpułkownik został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. W latach 1947-60 był komendantem Centrum Wyszkolenia i Badań Weterynaryjnych w Puławach, przekształconego potem w Ośrodek Diagnostyki i Zwalczania Zagrożeń Biologicznych Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii. Służbę zakończył w stopniu pułkownika.

W księdze pamiątkowej „100 lat weterynarii w Puławach 1862-1962” pod redakcją Konrada Mellaka podkreślono jego zasługi nie tylko dla Centrum, ale i dla miasta Puławy:

Całkowicie oddany zawodowi, służbie wojskowej i Centrum, wybitnie przyczynił się do jego rozwoju i utrzymania na wysokim poziomie. Nie poprzestając na mocno absorbującej go pracy służbowej, brał aktywny udział w życiu społecznym i kulturalnym miasta, za co w uznaniu swoich zasług został odznaczony honorową odznaką Puław.”

Centrum kierowane przez Jończego między innymi założyło w ramach czynów społecznych instalację wodociągową na dwóch ulicach, udzieliło pomocy w rozbudowie sieci kanalizacyjnej i elektrycznej, brało udział w akcjach przeciwpowodziowych i przeciwpożarowych, organizowało szkolenia dla cywilnych lekarzy weterynarii, a nawet Mistrzostwa Polski w jeździectwie.

Władysław Jończy zmarł 10 listopada 1966 roku. Jego dokonania zostały upamiętnione specjalną tablicą umieszczoną na gmachu placówki w Puławach, którą przez 13 lat kierował. Oprócz Krzyża Zasługi posiadał również Medal Niepodległości.


Puławy 1951
Władysław Jończy stoi jako drugi z lewej strony
Źródło facebook- Puławskie historie

Puławy 1952
Władysław Jończy trzeci z prawej
Źródło facebook- Puławskie historie




czwartek, 10 listopada 2022

Wasylewscy- potomkowie choczeńskich Duninów z Sołtystwa

 Choć Duninów, byłych właścicieli majątku sołtysiego, nie ma już w Choczni od ponad 150 lat, to liczni ich potomkowie, wprawdzie nieużywający już tego nazwiska, żyją w Polsce i poza jej granicami do dziś. Należą do nich także przedstawiciele rodziny Wasylewskich, których losy i dokonania warto przypomnieć. Historię wzajemnych relacji Duninów i Wasylewskich należy rozpocząć od Barbary Karoliny Dunin, córki Józefa i Justyny Duninów z choczeńskiego Sołtystwa, która przyszła na świat w Witanowicach w 1797 roku. Witanowice jako miejsce jej urodzenia pojawiają się nieprzypadkowo, ponieważ Duninowie z choczeńskiego majątku sołtysiego posiadali również włości i dworek w Witanowicach Górnych, a także w Lgocie Górnej, stanowiące dziedzictwo Justyny Dunin z Remerów, matki Barbary Karoliny. W przeciwieństwie do swojej siostry bliźniaczki ochrzczonej trojgiem imion: Tekla Salomea Hipolita, Barbarze Karolinie Dunin udało się przeżyć okres dziecięcy i osiągnąć dorosłość. W Choczni, w której mieszkała od co najmniej 1808 roku, wyszła za mąż za zbliżonego jej wiekiem Jana Nepomucena Woyciechowskiego. Miała wtedy 23 lata. W 1821 roku urodziła Janowi córkę, której patronką wybrali św. Symferozę z Tivoli, wdowę i męczenniczkę z II wieku naszej ery. W metrykach małżeństw zawartych w choczeńskim kościele parafialnym pod rokiem 1841 widnieje zapis o ślubie tejże Symforozy Woyciechowskiej z 26-letnim Janem Wasylewskim, mandatariuszem z Bulowic. Wasylewski jako urzędnik dworski wykonywał czynności policyjno-administracyjno-sądowe w stosunku do chłopów z Bulowic w sprawach związanych z ich powinnościami pańszczyźnianymi. Pochodził z drugiego końca Galicji- z miasta Brody pod Lwowem, gdzie jego ojciec Grzegorz był przodownikiem miejskich służb porządkowo-policyjnych. Natomiast nauki pobierał w jezuickim Collegium Nobilium w Tarnopolu. Nie wiadomo, dlaczego Jan Wasylewski układał sobie życie w miejscowościach tak odległych od jego rodzinnych Brodów. Stanisław Wasylewski, wnuk Jana, o którym będzie mowa w dalszej części tej notatki, podejrzewał, że dziadek mógł mieć na sumieniu jakąś przewinę, o której nawet jego dzieci nic nie wiedziały, ponieważ jak pisał "przystojny, wymowny dziad nie zwykł, obyczajem ówczesnym, wdawać się w rozmowy z dziećmi". A dzieci te przychodziły na świat tam, gdzie Jan Wasylewski znajdywał zatrudnienie- starsze więc z Bulowicach, Gierałtowiczkach i pobliskim Zatorze, a młodsze w Wadowicach, w których Wasylewski pracował do emerytury na posadzie oficjalisty (urzędnika) sądowego. Wasylewscy dbali o edukację swoich synów oraz starali się korzystnie wydawać za mąż swoje córki. Z czterech ich synów urodzonych w Gierałtowiczkach, trzech zrobiło spore kariery. 

Teodor Henryk Wasylewski (1850-1903) po ukończeniu Gimnazjum św. Anny w Krakowie i studiach na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego początkowo zarobkował jako guwerner w domach magnackich, a w 1875 roku wystarał się o posadę nauczyciela nadetatowego w ck Wyższej Szkole Realnej w Krakowie. Później pracował w Gimnazjum św. Jacka w Krakowie, a w 1879 roku, po uzyskaniu kwalifikacji do nauczania historii i geografii w szkołach średnich, został przeniesiony do gimnazjum w Nowym Sączu, a po kolejnych dwóch latach do IV Gimnazjum we Lwowie. W 1886 roku ostatecznie osiadł w Stryju, gdzie pozostał już do końca życia. Tam oprócz historii i geografii wykładał w miejscowym gimnazjum także język polski i kaligrafię. W pamięci swoich bliskich i uczniów zapisał się jako dusza towarzystwa, dowcipniś, karykaturzysta, organizator przedstawień teatralnych i zdolny malarz, pobierający swego czasu nauki u Juliusza Kossaka. Pisał wiele, ale prawie niczego nie publikował. Najczęściej były to inteligentne listy i wiersze okolicznościowe, z których utwór w dniu pogrzebu Mickiewicza zyskał w roku 1891 sporo rozgłosu.

Jego młodszy brat Tytus Seweryn Wasylewski (1852-1899), także absolwent Gimnazjum św. Anny, podjął studia medyczne na UJ, gdzie był stypendystą Funduszu dr Radziwońskiego. Po studiach pracował w klinice uniwersyteckiej i w Szpitalu św. Łazarza. Był autorem licznych publikacji naukowych,  członkiem Krakowskiego Towarzystwa Lekarskiego, Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, przysięgłym sądowym i lekarzem wojskowym. W 1883 roku opuścił Kraków, by objąć kierownictwo szpitala w Podhajcach. Tam już jako podporucznik był także lekarzem batalionowym oddziałów obrony krajowej. W 1887 roku Tytus Wasylewski był lekarzem powiatowym w Nisku, a później aż do śmierci pracował jako lekarz okręgowy w Rohatynie koło Stanisławowa. Miał dwójkę dzieci. Jego bratanek Stanisław określał go jako skrupulanta i sensata, czyli człowieka przesadnie poważnego, silącego się na uczoność.

Następnym z kolei synem Jana i Symforozy Wasylewskich był Mieczysław Zygmunt (ur. 1853), a kolejnym Bolesław Franciszek Wasylewski (1855-1917). Bolesław w przeciwieństwie do starszych braci ukończył nie Gimnazjum św. Anny, lecz nowo utworzone gimanzjum w Wadowicach. Później kształcąc się na Politechnice Lwowskiej, uzyskał tytuł inżyniera. Zaraz po studiach (1876) objął kierownictwo warsztatów w Zakładzie dla Sierot i Ubogich Fundacji Skarbka w Drohowyżu. Tam poznał swoją przyszłą żonę Jadwigę Starkel. Ich ślub został potraktowany jako mezalians. Jadwiga wywodziła się z ziemiańskiej rodziny herbowej, a jej wybranek pieczętował się jedynie pieczątką urzędniczą. Choć nosił szlacheckie nazwisko, to do szlachty odnosił się sceptycznie, a herbowych ze strony swojej matki Symforozy i żony Jadwigi raczej lekceważył. Podobną awersję do "kontuszowych" czuła jego wybranka. Po ślubie Bolesław Wasylewski znalazł zatrudnienie przy budowie liniii kolejowej Jarosław- Sokal, a następnie w warsztatach kolejowych. Mieszkał z rodziną najpierw w Stanisławowie, później w Stryju, a na koniec we Lwowie. Z powodu swojej obowiązkowości całe dnie do późna spędzał w pracy, ale jego pasją były polowania i dzika przyroda. Miał sześcioro dzieci, a po śmierci jego matki Symforozy (w 1885 roku w Wadowicach) zamieszkał z nimi owdowiały Jan Wasylewski.

Córki Jana i Symforozy Wasylewskich przysparzały im zarówno radości, jak i pewnych kłopotów. Niewiele wiadomo o Julii Kazimierze Wasylewskiej, która w 1874 roku jako 26-letnia panna poślubiła w Choczni znacznie starszego od siebie wdowca Wilibalda Sleczkowskiego. Pochodzący z Krosna Sleczkowski (1823-1907) miał za sobą ciekawą przeszłość. W 1846 roku zamieszany był w działalność niepodległościową i przygotowania do Powstania Krakowskiego. W 1847 roku został skazany na 12 lat więzienia i uwięziony w twierdzy Szpilberg w morawskim Brnie. Tam zachorował, ale na szczęście dla niego w marcu 1848 roku objęła go amnestia i został uwolniony. Zwrócono mu także szlachectwo, którego został sądownie pozbawiony i znalazł pracę w charakterze poborcy podatkowego. Najpierw w Brzesku, później w Jarosławiu, Wadowicach i w końcu już jako nadpoborca w Głównym Urzędzie Podatkowym w Krakowie. Jako emeryt był podskarbim w Akademii Umiejętności w Krakowie i działaczem Czerwonego Krzyża. W 1890 roku jego druga żona Julia Wasylewska już nie żyła, ponieważ w spisie mieszkańców Krakowa Sleczkowski figuruje jako wdowiec, mieszkający tylko z córkami z pierwszego związku.

Bardzo sławna stała się za to najstarsza znana córka Wasylewskich- Waleria urodzona około 1844 roku w Zatorze. Po poślubieniu architekta i budowniczego Zygmunta Wierzbickiego (ur. 1841) występowała na kartach historii jako Waleria Wierzbicka. Wierzbiccy mieszkali początkowo we Lwowie, a później przenieśli się do Krakowa, gdzie Zygmunt w krótkim czasie zmarł (1876). Waleria jako wdowa z czwórką dzieci znalazła się kilka lat później pod wpływem Aleksandra Zawadzkiego, przystojnego i wymownego agitatora socjalistycznego. Do spotkań zwolenników, a szczególnie zwolenniczek idei socjalistycznych propagowanych przez Zawadzkiego dochodziło często w kamienicy przy ulicy Lubicz, należącej do Wierzbickiej. Brała w nich także udział między innymi jej młodsza siostra Wanda Wasylewska, urodzona w 1858 roku w Wadowicach i Maria Woyciechowska z Czaplickich, wdowa po jej zmarłym wujku Karolu Woyciechowskim (patrz- "Chocznianka działaczką ruchu socjalistycznego w XIX wieku"). Ostatecznie nieprzestrzegających reguł konspiracji socjalistów z Krakowa dosięgły represje ze strony władz. Doszło do procesu sądowego, w którym Wierzbicka i Wojciechowska zostały skazane na kilka tygodni aresztu, a Wandę Wasylewską uniewinniono. Ich "kaźń" nie była jednak zbyt ciężka, uwięzione otrzymywały w areszcie od znajomych kwiaty, dbano także o ich odpowiednie odżywianie. Wśród darczyńców na rzecz uwięzionych znalazł się też podobno kleryk Józef Bilczewski, znajomy Wandy z Wadowic, który został później arcybiskupem lwowskim, a od 2005 roku także świętym kościoła katolickiego. Mimo łagodnego wyroku sprawa wywołała skandal towarzyski. Jak pisze Stanisław Wasylewski- "panowała wówczas opinia, że socyalistki moja pani, to coś niepojętego. Lepiej zaciukać dwóch mężów i pięcioro dzieci, lepiej ukraść, podpalić". Jan Wasylewski przez długie lata nie mógł do końca wybaczyć córkom, "że taką publikę mu uczyniły". Waleria Wierzbicka mieszkała później nadal przez długie lata w Krakowie, w 1900 roku w spisie mieszkańców jest ujęta razem ze swoją ciotką Feliksą Woyciechowską i synem Gustawem. Zmarła właśnie u tego najmłodszego syna w Grybowie w 1917 roku.

Wśród córek Jana i Symforozy Wasylewskich wyróżniała się również najmłodsza Kamilla Bronisława Wasylewska, urodzona w 1860 roku w Wadowicach. Gustaw Studnicki pisał w "Kto był kim w Wadowicach", że w latach 1879-86 była nauczycielką w szkole żeńskiej w Wadowicach. W 1886 roku wyszła za mąż za starszego od siebie aż o 26 lat Józefa Adama Grekowicza, pochodzącego z litewskiego zaścianka Michalewo w okolicach Mińska (dzisiejsza Białoruś). Grekowicz był dla Kamilli fascynującą postacią. Ukończył prestiżową Akademię Wojskową w Petersburgu i służył w randze kapitana w carskim pułku witebskim, stacjonującym w Kaliszu. Po wybuchu Powstania Styczniowego w 1863 roku został mianowany pułkownikiem wojsk powstańczych i uczestniczył w walkach z wojskami rosyjskimi pod Radomskiem, Miechowem (gdzie został ranny), Igołomią i na Lubelszczyźnie. W 1864 roku wyemigrował przez Rumunię do Turcji, a następnie do Francji. Tam ukończył studia inżynierskie. Pracował później przy budowie dróg, mostów i linii kolejowych w Serbii, Bułgarii, Turcji,  a nawet na Haiti i Martynice. Józef i Kamilla Grekowiczowie zamieszkali w Buczaczu. Tam urodziły się ich cztery córki. W 1907 roku, gdy Józef dostał wylewu, rodzina Grekowiczów przeniosła się do Lwowa. Pięć lat później mąż Kamilli zmarł i został uroczyście pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim. Kamilla przeżyła go o 19 lat, mając jeszcze okazję docenić sukcesy zawodowe swoich córek.

Józef Grekowicz


Interesujących postaci nie brakowało także w pokoleniu wnuków Jana i Symforozy Wasylewskich:

Zygmunt Stanisław Wierzbicki (1874 Lwów - 1934 Kraków) syn Walerii, był lekarzem wojskowym, oficerem floty austro-węgierskiej, a później podpułkownikiem Wojska Polskiego,

Gustaw Wierzbicki (1876 Kraków - 1943 Grybów) najmłodszy syn Walerii, był lekarzem okręgowym w Grybowie, mężem Marii Paschek, córki właściciela tamtejszego browaru, 

Stanisław Wasylewski (1885 Stanisławów – 1953 Opole) syn Bolesława, to literat, publicysta, dziennikarz, krytyk literacki, tłumacz, popularyzator historii, autor ponad 20 książek, absolwent Uniwersytetu Lwowskiego, dr filozofii Uniwersytetu Poznańskiego,



Halina Krańska (1906 Lwów -1990) córka Bolesława, to inżynier w przemyśle naftowym, absolwentka Politechniki Lwowskiej,

Bolesław Wasylewski (1907 Lwów - 1944 Warszawa) syn Bolesława, to dziennikarz, profesor gimnazjalny, zginął w czasie Powstania Warszawskiego, mąż Heleny Jęczmyk (1914-2003), filolog, absolwentki UW, sanitariuszki w Powstaniu Warszawskim, nauczycielki szkół średnich,

Maria Ewa Grekowicz-Hausnerowa (1889 Buczacz - 1939 Lwów) córka Kamilli, to absolwentka seminarium nauczycielskiego we Lwowie, pisarka, felietonistka, malarka  i nauczycielka malarstwa, żona Artura Hausnera (1870-1941) polityka, działacz socjalistyczny, posła do Sejmu RP,

Michalina Grekowicz-Hausnerowa (1891 Buczacz - 1967 Kraków) córka Kamilli, lwowska dziennikarka prasowa i radiowa, nauczycielka, referent prasowy w lwowskim magistracie, autorka przewodnika po Huculszczyźnie, po wojnie dziennikarka, urzędniczka i bibliotekarka w Szczecinie i w Krakowie, żona inżyniera Franciszka Hausnera (?- zm. 1947 Szczecin).

Ponadto:

-  Zofia Kazimiera Grekowicz (1896-1953), siostra Marii i Michaliny, była żoną Mieczysława Bętkowskiego, żołnierza Legionów Polskich w czasie I wojny światowej i majora Wojska Polskiego, który w czasie II wojny światowej trafił do obozu jenieckiego, po czym zaginął bez wieści i został uznany za zmarłego,

- Wanda Wierzbicka (1871-1909), córka Walerii, była żoną Felicjana Szopskiego (1865-1939) kompozytora, publicysty muzycznego i pedagoga.

Na koniec kilka akapitów o prawnukach Jana i Symforozy Wasylewskich:

- Stanisław Wierzbicki (1908-1942) syn Gustawa i wnuk Walerii, był magistrem farmacji i zginął w obozie koncentracyjnym Mauthausen. Jego siostra Maria była żoną Zbigniewa Skolnickiego, prezydenta Krakowa w latach 50. i 60.,

- Andrzej Wasylewski (ur. 1937) syn Bolesława i wnuk Bolesława, to reżyser (między innymi spektakli teatru TV), scenarzysta, publicysta, fotograf i popularyzator jazzu (artykuł na wikipedii)

- Ludmiła Hausner (ur. 1922) córka Marii i wnuczka Kamilli, w czasie II wojny światowej została zesłana do Kazachstanu, skąd udało się jej przedostać do Teheranu, a później do obozu dla uchodźców we wschodniej Afryce, gdzie przebywała także po wojnie.

środa, 12 października 2022

Znani potomkowie chocznian- o. profesor Dominik Wider

 

Zmarły w tym tygodniu karmelita ojciec Dominik Wider był powiązany z Chocznią poprzez swojego dziadka Karola Widra (1863-1932) i ojca Jana Widra (1890-1945). Jego dziadek Karol Wider po powrocie z emigracji zarobkowej w Stanach Zjednoczonych zakupił dużą parcelę w Wadowicach, ciągnącą się od szpitala po granicę Choczni, w której sąsiedztwie powstał wkrótce kościół i zabudowania klasztorne oo. Karmelitów Bosych. W drewnianym domu rodzinny Widrów przy ulicy Słowackiego oprócz Karola zamieszkała jego żona Anna z domu Malec, pochodząca z Polanki Wielkiej oraz dwóch synów: urodzony w Choczni Jan Wider i urodzony w Polance Alojzy Wider. Kolejne dziecko Karola i Anny Widrów- syn Teofil- przyszło na świat w 1896 roku już w Wadowicach. 
Jan Wider, ojciec przyszłego karmelity, poślubił w 1923 roku w Wadowicach Albinę Nowak z Gierałtowiczek. Kilka lat po urodzeniu się ich najstarszej córki Marii (1924) wynajmujący dotąd mieszkanie Widrowie zamieszkali we własnym domu na wadowickiej „Widrówce”, który dzielili z rodziną brata Jana- Alojzego Widra. 

W 1929 roku Jan Wider został przeniesiony służbowo do Żywca do pracy w miejscowym areszcie i tam właśnie  3 grudnia 1929 roku przyszło na świat ich trzecie z kolei dziecko- syn Eugeniusz, który nosił później zakonne imię Dominik. Mały Eugeniusz został ochrzczony w żywieckim kościele parafialnym pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny 22 grudnia 1929 roku przez księdza Henryka Mroza, a jego rodzicami chrzestnymi byli Karol Plaskura i Wiktoria Maultz. 

W 1931 roku Widrowie z trójką dzieci powrócili do Wadowic. Eugeniusz w wieku 6 lat został ministrantem w wadowickim kościele pod wezwaniem Ofiarowania NMP, przyjął szkaplerz karmelitański i rozpoczął naukę w miejscowej 7-klasowej szkole powszechnej. Usługiwał także jako ministrant, najpierw w kaplicy Sióstr Albertynek, a później w kaplicy Sióstr Nazaretanek. W 1938 roku Eugeniusz Wider przystąpił do Sakramentu Pierwszej Komunii Św.


W czasie II wojny światowej pomagał rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa rolnego, handlował sacharozą (m.in. w Ponikwi) i był wykorzystywany przez Niemców do kopania okopów i noszenia skrzynek z amunicją moździerzową  w czasie ofensywy Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku.

Zaraz po wojnie należał do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Sodalicji Mariańskiej, we wszystkie uroczystości kościelne w kościele oo. Karmelitów nosił chorągiew św. Józefa. Rok 1945 zapisał się także w jego pamięci ze względu na śmierć ojca i powojenną biedę, w czasie której utrzymanie rodziny spadło na barki matki wspomaganej przez starsze rodzeństwo. O. Dominik tak wspominał swojego choczeńskiego ojca:

Tata  z usposobienia melancholik. Człowiek bardzo prawy i pobożny. Odznaczał się dużą pracowitością. Cieszyły go kwiaty, drzewa owocowe : umiał je szczepić, zapylać. Praktycznie umiał robić wszystko. W domu były dobre narzędzia stolarskie, ślusarskie, szewskie, murarskie, hodował gołębie (białe pawiki). Bardzo rzadko miał złe nastroje - tylko wtedy jak go rodzinka próbowała nastroić. Z przeciwności, a jak każdy ich nie uniknął, umiał wychodzić obronną ręką.

W 1948 roku ukończył 4-klasowe gimnazjum w Wadowicach i został bierzmowany, a następnie wstąpił do nowicjatu Karmelitów Bosych w Czernej pod Krakowem. O swoim powołaniu i związkach z Karmelem pisał po latach tak:

Jak daleko sięgam wstecz pamięcią, zawsze odnajdywałem w sobie powołanie i to do Karmelu. (…) Mieszkaliśmy prawie naprzeciw kościoła karmelitów i nawet niedzielne Msze i nabożeństwa było słychać na naszym podwórku, nie mówiąc o śpiewach. W tych okolicznościach było oczywiste, że wszyscy uczęszczaliśmy do kościoła karmelitów na mszę świętą i wszystkie inne nabożeństwa. (…) Rodzice byli pobożni. Nie pamiętam, by kiedykolwiek namawiali mnie do pójścia do zakonu. Niemniej spotkania z karmelitami były czymś normalnym. Dziadek i tata pomagali w pracach przy klasztorze: tata podobno sadził dęby wokół klasztoru (rosnące tam dotąd), a dziadek miał odwozić wozem doczesne szczątki św. Rafała Kalinowskiego do Czernej. Nadto brat taty przez kilka lat był karmelitą (Stanisław Wider- uwaga moja). Temat karmelitów był niejednokrotnie poruszany w rodzinie, bo kuzyn taty oraz dwaj dalsi krewni ze strony jego matki byli karmelitami do śmierci (chodzi o o. Alojzego Malca oraz ojców Anatola Jarzynę i Albina Dziubę- o. Dominik nie wspomina o. Alojzego Nowaka, przeora z Wadowic w latach 60., który także był jego krewnym- uwagi moje).

Równocześnie zamiar wstąpienie do zakonu Karmelitów Bosych podjęło także dwóch jego kuzynów, ale ostatecznie zakonnikiem został tylko Eugeniusz, który 24 lipca 1948 roku przyjął habit zakonny i nowe, wybrane przez przełożonych imię- Dominik od Matki Bożej Różańcowej. Po roku nowicjatu 26 lipca 1949 roku został dopuszczony do złożenia pierwszych ślubów zakonnych na trzy lata. W latach 1949-51 uczył się w liceum przy Niższym Seminarium Duchownym w Wadowicach, a później studiował filozofię i teologię w Poznaniu i w Krakowie. 14 lipca 1957 roku o. Dominik Wider przyjął w Krakowie święcenia kapłańskie. 

 

Następnie pracował jako duszpasterz i katecheta przy kościołach rektoralnych karmelitów (Kluszkowce, Czerna, Wrocław, Warszawa) oraz studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (od 1959 roku), gdzie w 1961 roku otrzymał stopień magistra i licencjata z teologii fundamentalnej. Dalsze studia kontynuował na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Tam w 1972 roku uzyskał stopień doktora, po obronie pracy z zakresu teologii życia duchowego, w 1984 roku habilitację, w 1994 roku tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1999 roku nadamu mu tytuł profesora nauk teologicznych.

1984

Od 1972 roku przebywał w konwencie w Krakowie, a od 1975 roku pełnił funkcję przeora tamtejszego klasztoru. W 1978 roku powrócił do rodzinnych Wadowic, gdzie kierował  Niższym Seminarium Duchownym. W tym czasie został przymuszony przez Służbę Bezpieczeństwa do podpisania deklaracji o współpracy, co skutkowało nadaniem mu statusu tajnego współpracownika o pseudonimie „Tacyd”  Bezowocne dla SB kontakty zakończyły się w 1986 roku. W czasie posługi o. Dominika w Wadowicach zmarła jego matka Albina (1982). 

W 1984 roku został przeniesiony z Wadowic do klasztoru w Czernej do pracy w charakterze magistra nowicjatu. W tym samym roku rozpoczął pracę  wykładowcy na PAT w Krakowie. W latach 1987-1990 był prowincjałem Karmelitów Bosych. Wizytował placówki misyjne w Afryce (Burundi), w USA i zgromadzenia sióstr karmelitanek, między innymi na Islandii i w Tromso, w północnej Norwegii. W kolejnych latach był radnym prowincjalnym.

Z papieżem Janem Pawłem II

 Przez 17 lat swojego długiego życia był wychowawcą alumnów karmelitańskich na różnych etapach ich formacji. Wspomagał także odrodzenie zakonu karmelitów na Słowacji. Był cenionym spowiednikiem, wygłosił wiele serii rekolekcji dla osób świeckich, zakonnych i kapłanów. Właśnie te nauki rekolekcyjne stały się dla niego inspiracją do publikacji książek. Napisał ich wiele- warto tu wymienić między innymi taki tytuły, jak: „ Na samotności” (1971), „Pójdźcie do źródeł” (1972), „Wspólna droga” (1973), „Szukajcie Pana” (1975), „Wezwani do życia” (1980), „Dar życia zakonnego” (1982), „Będziesz miłował” (1983), „Do pełni miłości” (1985), „Gdy się modlicie” (1986), „Prawie wszystko o Karmelu” (1990), „Przedziwny Bóg w Świętych” (1995), „Życie na własność oddane Bogu” (1996), „Nieustanne wzrastanie” (1998), „Zawsze się módlcie” (1999), „Na zawiłych ścieżkach życia” (2007), „Moje pierwsze kroki w Karmelu” (2008). 

Co ciekawe, ojciec Dominik napisał również opowiadanie fantastyczne, chętnie malował- głównie pejzaże, rzeźbił w drewnie i wykonywał korzenioplastyki. Do jego pasji należały też fotografowanie, wędrówki po górach, w czasie których medytował i wyciszał się oraz zbieranie grzybów. Najchętniej w wolne chwile przebywał w klasztorach w Zawoi i Kluszkowcach, a także w rodzinnych Wadowicach. Ostatnie lata życia spędził w klasztorze w Krakowie – Prądniku Białym, gdzie mieści się Kuria Prowincjalna i zakonny Dom Wydawniczy. W 2008 roku obchodził tam 60-lecie przyjęcia habitu zakonnego, a w 2017 roku 60-lecie kapłaństwa.

Zmarł 10 października 2022 roku o 17.00 w wieku niespełna 93 lat. Przeżył w zakonie 73 lata a w kapłaństwie 65.