Pokazywanie postów oznaczonych etykietą I wojna światowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą I wojna światowa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 maja 2024

Uchodźcy wojenni w Choczni w czasie I wojny światowej

 

Dla osób interesujących się historią I wojny światowej hasło „uchodźcy wojenni w Choczni” jest dobrze znane. Nie chodzi w nim jednak o Chocznię w Małopolsce, lecz o czeskie miasto o zbliżonej nazwie Chocen, gdzie w drewnianych barakach znalazło schronienie kilkadziesiąt tysięcy polskich uchodźców wojennych z Galicji.

Tymczasem w naszej Choczni w czasie I wojny światowej również przebywali uchodźcy z położonych bardziej na wschód terenów Galicji, którzy uciekali przed ofensywą wojsk rosyjskich.

Takim uchodźcą był na przykład Antoni Jaksmanicki, kierownik szkoły w Choczni Dolnej w latach 1917-1918, który trafił do Choczni wraz z żoną nauczycielką Wandą z domu Gros z Buczacza pod Tarnopolem. Oboje nie byli już wtedy młodzi – Antoni miał 49 lat, a Wanda 52 i pracowali wcześniej wyłącznie w okolicach Lwowa i Tarnopola. Posada kierownika szkoły w Choczni była wówczas akurat wolna, gdyż poprzedni kierownik Adam Ryłko odszedł w 1916 roku na zasłużoną emeryturę. Zajęcia szkolne nie odbywały się zresztą regularnie, ponieważ w pomieszczeniach szkolnych często stacjonowało wojsko austriackie. Po skończeniu wojny Jaksmaniccy wrócili w dobrze znane sobie tereny. Antoni Jaksmanicki pracował w 1924 roku w Szkole Powszechnej im. Piramowicza we Lwowie, a Wanda Jaksmanicka do emerytury w 1928 roku w szkole w Winnikach.

Wspomniani tu Jaksmaniccy nie byli jedynymi nauczycielami, którzy przed frontem uciekli do Choczni. W 1916 roku zmarł bowiem w Choczni 67-letni Michał Koropecki, pochodzący z rejonu Tłumacza, były nauczyciel w szkole filialnej w Oleszy (powiat tłumacki) w 1886 roku i członek tłumackiego oddziału Towarzystwa Gospodarskiego we Lwowie (1903).

Do końca swojego życia pozostał w Choczni także inny uchodźca wojenny – Julian Zawistowski, były zarządca olbrzymich majątków ziemskich na terenie obecnej Ukrainy, który zmarł w Choczni już po wojnie w 1920 roku w wynajętej od choczeńskiego gospodarza izbie. Według zapisu w metryce zgonu miał wtedy już 80 lat.

Julian Zawistowski

Najlepiej poznany jest natomiast choczeński epizod w dziejach rodziny Tałasiewiczów, których pobyt w Choczni opisał w „Kronice wsi Chocznia” Józef Turała. Według niego Tałasiewiczowie dotarli do Choczni z Tarnowa, ewakuowani przed zbliżającym się frontem i zamieszkali w domu Ludwika Woźniaka w środkowej części wsi. Senior rodu – Władysław Tałasiewicz od 1914 roku służył jako oficer prowiantowy w 2. Pułku Piechoty II Brygady Legionów Polskich i w Choczni bywał jedynie w odwiedzinach. Miał na nie więcej czasu od kwietnia 1915 roku, gdy ze względu na jego wiek i stan zdrowia (ranną nogę) został zwolniony ze służby. W listopadzie tego samego roku po pobycie w szpitalu w Opawie powrócił jednak do armii z przydziałem do Stacji Zbornej w Pradze. Nigdy już nie powrócił do normalnej formy i gdy w 1918 roku zamieszkał w Choczni na stałe, poruszał się o lasce. Wcześniej opiekę nad trzema córkami i dwoma synami sprawowała jego żona Agnieszka z Domagalskich. Jej starania nie były łatwe, jeżeli wziąć pod uwagę, że znalazła się z dziećmi w zupełnie nowym środowisku i w dodatku na początku bez środków finansowych. Mogła jednak liczyć na życzliwą pomoc choczeńskich sąsiadów. Dwaj synowie Tałasiewiczów chodzili do szkoły w Choczni. Starszy Aleksander po jej ukończeniu rozpoczął naukę w wadowickim gimnazjum, a młodszy Jan działał także w zastępie harcerskim w Choczni. Do wadowickiego gimnazjum uczęszczała również ich siostra Elżbieta, a kolejna siostra Bronisława uczyła się prywatnie. Najstarsza Józefa była już dorosła i pracowała jako nauczycielka w Marcyporębie. W 1919 roku wyszła w Choczni za mąż za Jana Filara, a  w 1920 roku razem z mężem ochrzciła w choczeńskim kościele parafialnym syna Antoniego. Po wojnie Władysław Tałasiewicz dorobił się na handlu końmi i zakupił małe gospodarstwo w Choczni za torami kolejowymi, położone bliżej Wadowic. W 1922 roku podjął decyzję o przeprowadzce z rodziną do Kielc. W tamtejszej katedrze wspomniana wyżej jego córka Bronisława wyszła za mąż za chocznianina Wojciecha Widlarza, zawodowego żołnierza Wojska Polskiego.

Jeżeli chodzi o dalsze losy Tałasiewiczów, to:

- Aleksander Tałasiewicz był przed II wojną światową podoficerem w 8. Pułku Ułanów w Rakowicach (Kraków), w czasie okupacji działał w Armii Krajowej, w PRL dosłużył się w wojsku w służbie czynnej i administracji stopnia majora, a na emeryturze osiadł w Krzeszowicach,

- Józefa Filar z domu Tałasiewicz również mieszkała z mężem w Krzeszowicach, a jej  urodzony w Choczni syn Antoni był w czasie II wojny światowej ofiarą niemieckich eksperymentów medycznych,

- Elżbieta Tałasiewicz dwukrotnie wychodziła za mąż i mieszkała w Kielcach,

- mieszkanką Kielc był również jej siostra Bronisława Widlarz, która zmarła w 1957 roku,

- Jan Tałasiewicz, podoficer kawalerii, walczył w czasie II wojny światowej w AK, został zatrzymany przez Niemców i 19 września 1943 roku rozstrzelany koło kościoła św. Wojciecha w Kielcach; osierocił 2 córki i miesięcznego syna.

- Władysław Tałasiewicz zmarł w 1933 roku w Kielcach.

Kolejną rodziną uchodźców w Choczni byli Chmielowie spod Stanisławowa, którzy znaleźli schronienie w Choczni pod nr 470. W 1917 roku Bazylemu Chmielowi, konduktorowi kolejowemu i jego żonie Wandzie Elżbiecie z domu Weber urodził się w Choczni syn, który na chrzcie otrzymał imiona Juliusz Jan. Choć Chmielowie po wojnie wrócili do Stanisławowa, to Juliusza Jana ze względu na miejsce urodzenia można zaliczyć do grona oficerów wywodzących się z Choczni. Zmarł nagle na zawał 8 października 1948 roku w angielskim obozie Witley Camp, jako podporucznik Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Prawdopodobnie do listy uchodźców w wojennych w Choczni można zaliczyć też kolejarza Bazylego Tarnopolskiego, wyznania grekokatolickiego, który w 1917 roku jako mieszkaniec domu nr 350 ochrzcił wraz z żoną Barbarą w choczeńskim kościele parafialnym córkę Aleksandrę.

Oprócz nich w Choczni w latach 1914-1918 przebywali inni uchodźcy z powiatów tarnowskiego, gorlickiego i sanockiego, których personalia nie są znane. Łącznie było to kilkadziesiąt osób. Wśród nich byli też ranni i wypisani po leczeniu ze szpitali. Ponieważ nie posiadali oni na ogół gotówki, ani zapasów żywności i nie otrzymywali żadnej odgórnej pomocy rządowej, to byli zdani na prywatną ofiarność. Do kwietnia 1915 roku choczeńska gmina otrzymała dla nich jedynie pomoc w wysokości 50 koron od komitetu charytatywnego arcybiskupa Sapiehy, a także datki zebrane w Wadowicach przez panie Arzt i Rzędzianowską. Choczeńska Kasa Zapomogowo-Pożyczkowa Raiffeisen uchwaliła natomiast w 1915 roku, że przekaże 25% swojego zysku dla poratowania tych nieszczęśników.

poniedziałek, 26 lutego 2024

Zgony i pochówki żołnierzy 56 PP z Choczni w latach 1914-1917

 Podstawowym źródłem informacji o żołnierzach z Choczni, poległych w czasie I wojny światowej są "Listy Strat" armii austro-węgierskiej (Die Verlustlisten). Dodatkowe informacje na ten temat zawierają także metryki zgonów (Sterbregister) poszczególnych pułków, w których służyli chocznianie, w tym przede wszystkim 56 Pułku Piechoty.

W metrykach 56 PP z pierwszych czterech lat wojny (1914-1917) znajdują się dane 12 chocznian, z których 11 zginęło na froncie lub zmarło z odniesionych obrażeń. Co istotne, możemy poznać nie tylko dokładne daty i miejsca ich zgonów, ale także miejsca pochówków (w większości przypadków). Ponadto metryki posiadają między innymi takie rubryki, jak: rok urodzenia (podawany z dokładnością +1/-1), wyznanie, stan cywilny, zawód, przyczynę zgonu, a nawet nazwisko kapelana, uczestniczącego w pochówku.

Szczególnie nieszczęśliwy dla żołnierzy 56 PP z Choczni okazał się 24 maja 1915 roku, kiedy zginęło dwóch z nich.

Lista zgonów żołnierzy z Choczni z 56 Pułku Piechoty w latach 1914-1917:

  • Antoni Młocek ur. 1892, szeregowy piechoty 9. Kompanii (w cywilu wyrobnik), zgon 28.08.1914 roku w felczerni w Radlinie w wyniku postrzału w plecy, pochówek tego samego dnia w Radlinie,
  • Józef Dąbrowski ur. 1897, szeregowy piechoty, zgon 23.10.1914 Augustów, brak danych o pochówku,
  • Karol Gawenda ur. 1891, szeregowy piechoty 13. Kompanii Polowej, zgon 20.01.1915 w Wiedniu w wyniku zapalenia opon mózgowych, trzy dni później pochowany na Cmentarzu Centralnym (Zentralfriedhof) w Wiedniu,
  • Antoni Świętek ur. 1894, szeregowy piechoty, zgon 7.05.1915 w Moszczenicy (okręg Gorlice) pochówek tego samego dnia w lesie w Moszczenicy,
  • Józef Szczepaniak ur. 1889, kapral 13. Kompanii Polowej, zgon 24.05.1915 w Wietlinie (okręg Jarosław), pochówek tego samego dnia w Wietlinie,
  • Marcin Ruła ur. 1886, szeregowy piechoty  13. Kompanii Polowej, żonaty, zgon 24.05.1915 w Wietlinie (okręg Jarosław), pochówek tego samego dnia w Wietlinie,
  • Józef Strzeżoń ur. 1892, szeregowy piechoty 1. Kompanii Polowej (w cywilu rolnik), zgon 26.06.1915 w Szpitalu Polowym nr 6 w Jażowie Starym (obecnie rejon jaworowski okręgu lwowskiego), pochówek dzień później w Jażowie Starym,
  • Józef Kamiński ur. 1886, szeregowy piechoty 5. Kompani Polowej, zgon 13.06.1916 Olesza (koło Buczacza w Ukrainie), pochówek na miejscowym cmentarzu,
  • Józef Kręcioch ur. 1886, kapral, żonaty, zgon 30.07.1916 Stanisław (obecnie Iwano-Frankiwsk w Ukrainie), pochówek następnego dnia na miejscowym cmentarzu,
  • Antoni Bylica ur. 1897, szeregowy piechoty 15. Kompanii Polowej, zgon 21.07.1916 Berezówka (obecnie w obwodzie radziechowskim okręgu lwowskiego), pochówek 30.07.1916 w lesie w Berezówce,
  • Wojciech Burzej ur. 1898, szeregowy piechoty 9. Kompanii Polowej (w cywilu rolnik), zgon 8.12.1916 Czokanestie (obecnie Ciocanesti w rumuńskim okręgu Suczawa), pochówek tego samego dnia na miejscowym cmentarzu wojennym,
  • Franciszek Woźniak ur. 1897, szeregowy piechoty, zgon 9.04.1917 w Jakobeny (obecnie Iacobeni w rumuńskim okręgu Suczawa), pochówek następnego dnia na miejscowym cmentarzu wojennym.

Przykładowa metryka dla ilustracji:


Co ciekawe, na "Listach Strat" nie udało mi się odnaleźć wymienionych wyżej Antoniego Młocka i Józefa Kamińskiego. Natomiast Józef Szczepaniak miał według innych źródeł umrzeć w szpitalu w Innsbrucku, a Józef Strzeżoń był po wojnie traktowany jak zaginiony - sądownie uznano go za zmarłego w 1927 roku.


poniedziałek, 27 listopada 2023

Władysław Wider - kolejny hallerczyk z Choczni

 

Władysław Wider
zdjęcie z archiwum Macieja Domagały

Władysław Wider urodził się w Choczni 24 maja 1899 roku jako syn Ignacego i Anny z domu Kobiałka, wdowy po Szymonie Płonce.  

Jako niespełna osiemnastoletni chłopak został powołany w marcu 1917 roku do służby w armii austriackiej.  Rozpoczął ją w 16. Pułku Piechoty CK w Nowym Jiczynie, później skierowano go do 4. Pułku Ułanów w Ołomuńcu i przydzielono do batalionu karabinów maszynowych. Następnie trafił na kilkutygodniowy kurs obsługi karabinów maszynowych do Innsbrucka. 

Na przełomie marca i kwietnia 1918 roku jego jednostka została wysłana na front włoski, gdzie w czerwcu wziął udział w walkach nad rzeką Piawą. 

28 października 1918 roku Władysław Wider dostał się do włoskiej niewoli, a 18 listopada „wówczas będąc młodzikiem i czując się Polakiem” , jak sam napisał, zgłosił się na ochotnika do tworzonej z byłych jeńców armii polskiej. Znalazł się w 2 Pułku Strzelców Polskich im. Tadeusza Kościuszki w obozie Santa Maria Capua Vetere. Z tą jednostką wyjechał w lutym 1919 roku do Francji, gdzie dostał umundurowanie, broń i ekwipunek. 

Już jako żołnierz 5 Pułku Strzelców Polskich Błękitnej Armii Generała Józefa Hallera 24 kwietnia 1919 roku wyruszył  pociągiem przez Niemcy do Polski. Czuł się wówczas „pełnego ducha i ochoty do walki z najeźdźcą” , a tymczasem po przyjeździe z kolegami do Hrubieszowa „zamiast bić bolszewików, tośmy się rzucili na Żydów”. Pięć dni później dotarł w rejon walk na froncie ukraińskim. Ponosząc małe straty (2 poległych i 13 rannych) jego  pułk opanował Sokal nad Bugiem i „po godzinie 3-ciej po obiedzie” wkroczył na ulice tego miasta. Po sukcesach na froncie Wider awansował na stopień kaprala. Później 2 batalion 5 Pułku Strzelców Polskich wraz ze służącym w 2 kompanii karabinów maszynowych Widrem zdobył po oddaniu kilku salw Tartaków i kierował się w stronę Brodów „ciesząc się, że za parę dni cała Ukraina aż po Kijów będzie nasza”. Do tego jednak nie doszło. 5 PSP wycofano przez Lwów w rejon Trzebini, Szczakowej i Jaworzna. Jechali tam „smutni, z głowami opuszczonymi do ziemi”. Na pograniczu Małopolski i Górnego Śląska 2 batalion 5 PSP stacjonował przez całe lato.

Natomiast w lutym 1920 roku Wider ze swoją jednostką wyruszył, jak pisał, „na Pomorze” (a właściwie na Warmię). Po przekroczeniu granicy pruskiej w Działdowie posuwali się w kierunku Lidzbarka i dalej na północ w stronę Lubawy. Właśnie z Lubawy odesłano Władysława Widra do szkoły podoficerskiej w Komorowie koło Ostrowi Mazowieckiej. Po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminów z obsługi 3 rodzajów karabinów maszynowych został przydzielony do 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej, dowodzonej przez generała Lucjana Żeligowskiego. Po dwóch tygodniach w Słonimie otrzymał awans na stopień plutonowego objął dowództwo nad 28 żołnierzami. Wkrótce z całą dywizją wyruszył do walki z bolszewikami na Polesie. 

20 maja 1920 roku Władysław Wider został ranny w lewą nogę w starciach nad rzeką Berezyną. Mimo dokuczliwego bólu odczołgał się z placu boju i po kilku godzinach został znaleziony przez dwóch sanitariuszy, włożony na nosze i przetransportowany na wozie konnym do miejscowości Parafianowo. Raniona noga bardzo spuchła i sanitariuszom z dużym trudem udało się zdjąć z niej but. W Parafianowie załadowano go na pociąg i przewieziono do szpitala w Wilnie, a po trzech dniach na oddział chirurgiczny do twierdzy Modlin pod Warszawą. 

Po kuracji Wider wrócił na służbę nie do armii gen. Żeligowskiego, lecz w  47 Pułku Strzelców Kresowych stacjonującym w Stryju koło Lwowa. W dalszym ciągu poruszał się wówczas o lasce i w bucie z obciętą cholewką, by nie urażać nie całkiem zagojonej rany. Mimo tego na początku sierpnia musiał wziąć udział w obronie koszar zaatakowanych przez bolszewików. Po trzech miesiącach, jako nadal niepełnosprawny, przesunięty został do kompanii budującej fortyfikacje w rejonie Przemyśla w ramach 51 PP. Został dowódcą plutonu  w składzie 50 żołnierzy. W lutym 1921 roku tę jednostkę zlikwidowano i przydzielono go do 10 Pułku Saperów w Przemyślu. 

29 września 1921 roku Władysław Wider został zwolniony do cywila i powrócił do Choczni. 

19 lutego 1924 roku poślubił w Choczni Elżbietę Brusik. W tym samym roku brał udział jako murarz w renowacji choczeńskiego kościoła parafialnego. Trzy lata później wyemigrował do Montevideo w Urugwaju, a rok później dołączyła do niego żona. 22 marca 1929 roku w Montevideo przyszedł na świat ich syn Roman. Wcześniej jeszcze w Choczni Widrowie mieli dwie córki, które zmarły jednak przed ukończeniem pierwszego roku życia. Władysław Wider pracował w Urugwaju jako ślusarz i  działał w Towarzystwie Byłych Wojskowych i Obrońców Polski, Towarzystwie Polskim im. Kościuszki (w 1928 roku członek Komisji Rewizyjnej) oraz w Towarzystwie im. Józefa Piłsudskiego. 26 listopada 1940 roku urodził mu się drugi syn Alfred Maksymilian (Alfredo Maximiliano). Jako Ladislao Wider  zmarł 7 sierpnia 1946 roku w wieku 47 lat.

Przedstawione powyżej fakty z jego służby wojskowej pochodzą z podania, które złożył w 1937 roku, starając się o odznaczenie Krzyżem Niepodległości (jego prośbę odrzucono w 1938 roku). Władysław Wider był także autorem wspomnień z emigracji (700 stron), które przekazał do Instytutu Gospodarstwa Społecznego (obecnie w ramach SGH w Warszawie).

poniedziałek, 24 lipca 2023

Jan Wider - Sybirak, żołnierz I wojny światowej i wojny domowej w Rosji

 


Jan Wider był najstarszym dzieckiem Karola i Anny z domu Malec, a zarazem jedynym ich potomkiem urodzonym w Choczni (23 czerwca 1890 roku). Ponieważ jego ojciec Karol Wider wyjechał w celach zarobkowych do Stanów Zjednoczonych Ameryki, to mały Jan z matką zamieszkali w jej rodzinnym domu w Polance Wielkiej. Tam przyszedł na świat jego młodszy brat Alojzy. Po powrocie zza "wielkiej wody" Karol Wider zakupił parcelę rolną w Wadowicach, ciągnącą się od dzisiejszej ulicy Słowackiego po granicę z Chocznią i postawił na niej drewniany dom, do którego przeprowadził się z żoną, Janem i Alojzym.

Ze wspomnień Józefa Janika wynika, że jego wujek Jan Wider w 1912 roku wstąpił na służbę do armii austriackiej, a po wybuchu I wojny światowej wyruszył na front wraz z 56. Pułkiem Piechoty. W 1915 roku Jan Wider dostał się do niewoli rosyjskiej i był więziony w stanicy Nikołajewskiej w guberni akmolińskiej (dzisiejszy północny Kazachstan). Tam pracował przymusowo w trudnych warunkach klimatycznych i materialnych.

W październiku 1918 roku w Omsku Jan Wider wstąpił na ochotnika do 5 Dywizji Strzelców Polskich, formacji organizowanej przede wszystkim z byłych jeńców polskiego pochodzenia, której celem była walka z bolszewikami. Akcją wojskową na Syberii kierował major Walerian Czuma z Wadowic. W ramach 5 Dywizji Strzelców Polskich, zwanej też Dywizją Syberyjską, Jan Wider brał udział w wielu bitwach i potyczkach z wojskami bolszewickimi, między innymi pod Barnaułem, Litwinowem i trzydniowych starciach pod miastem Tajga. Te starcia odbywały się w warunkach surowej syberyjskiej zimy. Ponieważ większość oddziałów Dywizji Syberyjskiej została ostatecznie otoczona przez wojska bolszewickie, to 10 stycznia 1920 roku jej żołnierze złożyli broń w okolicach stacji kolejowej Klukwiennaja i Jan Wider ponownie znalazł się w niewoli.

Do Polski powrócił we wrześniu 1921 roku na mocy ustaleń traktatu ryskiego, kończącego wojnę polsko-bolszewicką. Formalnie został wcielony do 83 Pułku Piechoty w miejscowości Kobryń (dzisiejsza Białoruś), po czym skierowano go do rezerwy. Gdy dotarł do Wadowic po 9 latach nieobecności, był wychudzony, zarośnięty i zawszony. Własna matka, nie poznała go i z początku, myślała że jakiś żebrak zawitał w jej progi.

W niepodległej Polsce Jan Wider pracował jako strażnik więzienny w Wadowicach. Należał do miejscowego oddziału Związku Byłych Ochotników Armii Polskiej i do Strzelca. 

25 listopada 1923 roku poślubił w Wadowicach Albinę Nowak z Gierałtowiczek. To było jego trzecie podejście do stanu małżeńskiego, pierwsze dwie próby mimo wyjścia zapowiedzi nie zakończyły się powodzeniem.

Jan Wider początkowo mieszkał z żoną Albiną w wynajętej izbie, a następnie przeprowadził się do nowo wybudowanego domu na parceli otrzymanej od rodziców (ul. Słowackiego 26), który dzielił z bratem Alojzym. Poza krótkim epizodem pracy w Żywcu (przełom lat 20. i 30. XX wieku) do wybuchu II wojny światowej  był zatrudniony w wadowickim więzieniu. 

Z żoną Albiną doczekał się ośmiorga dzieci- trzech synów: Bronisława, Eugeniusza i Kazimierza oraz pięciu córek: Marii, Janiny, Bogumiły. Barbary i Teresy.

Według jego syna Eugeniusza (karmelity o. Dominika): tata  był z usposobienia melancholikiem, człowiekiem bardzo prawym i pobożnym. Odznaczał się dużą pracowitością. Cieszyły go kwiaty, róże, drzewa owocowe: umiał je szczepić, zapylać. Praktycznie umiał robić wszystko. W domu były dobre narzędzia stolarskie, ślusarskie, szewwskie, murarskie, hodował gołębie (białe pawiki). Bardzo rzadko miał złe nastroje - tylko wtedy jak go rodzinka próbowała nastroić. Z przeciwności, a jak każdy ich nie uniknął, umiał wychodzić obronną ręką. 


We wrześniu 1939 roku został ewakuowany z obsadą więzienia na wschód, później przebywał na przymusowych robotach. Zmarł wkrótce po wkroczeniu wojsk radzieckich do Wadowic - 5 lutego 1945 roku. Spoczywa na wadowickim cmentarzu parafialnym.

czwartek, 29 czerwca 2023

Virtuti Militari dla Karola Nowaka

 


Karol Ignacy Nowak (link) nie był rodowitym chocznianinem. Przyszedł na świat w 1889 roku w Lachowicach, gdzie jego ojciec Józef pracował jako nauczyciel. Gdy Józef Nowak w 1899 roku objął posadę nauczyciela w Choczni, przeprowadził się z całą rodziną do domu nad Choczenką tuż przy granicy z Wadowicami. Jego syn Karol mieszkał w Choczni przez 11 lat, aż do podjęcia studiów na Politechnice Lwowskiej.

Po wybuchu I wojny światowej Karol Nowak zgłosił się w krakowskich Oleandrach pod rozkazy Komendanta Piłsudskiego. Jako jeden z nielicznych absolwentów kursu artylerii przy Związku Strzeleckim we Lwowie został dowódcą pierwszej baterii w 1 Pułku Artylerii Legionów Polskich w stopniu porucznika.

5 lipca 1916 roku w czasie bitwy o Polską Górę i Kostiuchnówkę na Wołyniu nad rzeką Styr zajął ze swoim plutonem wysunięte stanowisko, by jako jedyny oddział artyleryjski osłaniać odwrót wojsk legionowych. Nie zważając na straty w ludziach i koniach oraz gwałtowne ostrzeliwanie przez nieprzyjaciela wytrwał na zajętej placówce przez cały dzień, umożliwiając odwrót atakowanych z dwóch stron legionistów. Wycofał się dopiero wtedy, gdy znalazł się w strefie ostrzału rosyjskich karabinów maszynowych. Za wykazanie się wyjątkową dzielnością i odwagą został później (w 1922 roku) odznaczony  Srebrnym Krzyżem V klasy Orderu Virtuti Militari, najwyższym polskim odznaczeniem wojennym.

Natomiast rok po bitwie o Kostiuchnówkę Karol Nowak jako poddany austriacki znalazł się w 12 Pułku Artylerii Ciężkiej armii austro-węgierskiej w stopniu jednorocznego ogniomistrza.

Ciąg dalszy jego życiorysu można przeczytać we wcześniejszej notatce (link),

czwartek, 22 czerwca 2023

Leon Bryndza - Sybirak, uczestnik wojny domowej w Rosji odznaczony Medalem Niepodległości

 


11 kwietnia 1886 roku Kunegunda z domu Strzeżoń urodziła w Choczni syna, który na chrzcie otrzymał imię Leon. Jego ojcem był Piotr Bryndza. 

Leon uczęszczał przez 4 lata do szkoły ludowej w Choczni,  a później pracował na roli, z przerwą na służbę wojskową. 27 stycznia 1913 roku poślubił w Choczni Annę Jura.

Wraz z wybuchem I wojny światowej w 1914 roku został wcielony do armii austriackiej. Służył w stopniu kaprala w 20 pułku piechoty. Już w grudniu 1914 roku dostał się do niewoli rosyjskiej. Został wywieziony na Syberię do miejscowości Kurgan położonej nad rzeką Toboł. Następnie był więziony w leżącej w obwodzie kurgańskim Pietuchowej (przy obecnej granicy między Rosją a Kazachstanem) i położonej nieco dalej na wschód miejscowości Iszym. Po przewrocie bolszewickim z listopada 1917 roku (rewolucji październikowej) znalazł się w Nowomikołajewsku (obecnie Nowosybirsk) i tam w listopadzie 1918 roku wstąpił do 5 Dywizji Strzelców Polskich, ochotniczej formacji organizowanej do walki z bolszewikami. Werbunkiem Polaków - byłych jeńców z armii austro-węgierskiej i niemieckiej oraz wcześniejszych zesłańców i ich potomków zajmował się Polski Komitet Wojenny. W styczniu 1919 roku Dywizja Syberyjska liczyła już około 12.000 żołnierzy, a na jej czele stał pułkownik Kazimierz Rumsza. Formalnie Dywizja Syberyjska była częścią Armii Polskiej we Francji pod dowództwem generała Józefa Hallera. Leon Bryndza początkowo był przydzielony do 4 Pułku Strzelców, a później do kompanii zafrontowej 3 Pułku Strzelców i uczestniczył w licznych starciach z wojskami bolszewickimi. Pod ich naporem w jesieni 1919 roku Dywizja Syberyjska zaczęła wycofywać się na wschód, stanowiąc tylną straż wojsk koalicji antybolszwickiej. Dochodziło do kolejnych ciężkich bitew w warunkach syberyjskiej zimy. Ostatecznie 20 stycznia 1920 roku Dywizja skapitulowała koło stacji kolejowej Klukwiennaja i złożyła broń. Większość żołnierzy trafiła do niewoli. Wśród nich znalazł się i Bryndza, którego osadzono w Krasnojarsku - około 120 km od miejsca kapitualacji. Tam przydzielono go ciężkich robót leśnych bez należytego wyżywienia i wyposażenia. Wielu jego towarzyszy niedoli zmarło, ale jemu samemu udało się przeżyć, mimo że chorował na czerwonkę i malarię. Możliwość powrotu do Polski pojawiła się po podpisaniu w marcu 1921 roku traktatu ryskiego, kończącego wojnę polsko-bolszewicką. Ostatecznie Leon Bryndza dotarł do Polski dopiero w grudniu 1921 roku. Tu zwolniono go do rezerwy, formalnie jako żołnierza 83 Pułku Strzelców Poleskich, który kontynuował tradycje 2 Syberyjskiego Pułku Piechoty.

Po powrocie do Choczni po raz pierwszy mógł zobaczyć swoją córkę Anastazję, która miała już wówczas 7 lat, ponieważ przyszła na świat w lutym 1915 roku, gdy on znajdował się w rosyjskiej niewoli. W listopadzie 1922 roku Leonowi i Annie urodziła się kolejna córka Maria, a następnie jeszcze syn Stefan i córki Matylda oraz Justyna. Rodzina Bryndzów mieszkała w Choczni pod nr 137 i utrzymywała się z uprawy roli. 

Na podstawie zarządzenia Prezydenta RP z 5 sierpnia 1937 roku Leon Bryndza w uznaniu jego zasług dla wywalczenia niepodległości Polski został odznaczony Medalem Niepodległości. Wcześniej posiadał już Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921. Faktycznie Medal Niepodległości otrzymał dopiero w marcu 1939 roku. Przysłano mu go bezpłatnie, ponieważ wykazał, że nie stać go na wydatkowanie 8 zł na jego zakup - on sam poniósł jedynie koszt legitymacji do medalu w kwocie 2 zł. 

Leon Bryndza zmarł 29 listopada 1951 roku, czyli w wieku 65 lat. Spoczywa na cmentarzu w Choczni w skromnym grobie zwieńczonym metalowym krzyżem.

Źródło - grobonet.com

Na koniec warto dodać, że w Dywizji Syberyjskiej walczyli także chocznianie Józef Turek i Franciszek Chruszcz.

czwartek, 8 czerwca 2023

Znani potomkowie chocznian - Władysław Guzdek

 


Władysław Guzdek urodził się w 23 maja 1893 roku Stryju w dzisiejszej Ukrainie, gdzie jego ojciec Jan Guzdek był profesorem łaciny i greki w miejscowym gimnazjum. Z kolei matką Władysława była Maria z Rozwadowskich z Krakowa, wnuczka powstańca listopadowego, którą chocznianin Jan Guzdek poślubił w 1890 roku w kościele pod wezwaniem  św. Szczepana w Krakowie. 

Już w 1897 roku Jan Guzdek objął posadę nauczyciela rzeczywistego w gimnazjum w Wadowicach – miejscowości, w której Władysław spędzał dzieciństwo i uczęszczał do szkoły powszechnej. 

Miał dwie siostry: Zofię (ur. 1891) i Helenę (ur. 1895) oraz brata Tadeusza (ur. 1896). 

Następny etap edukacji stanowiła dla niego nauka w gimnazjum. Ponieważ jego ojciec w 1906 roku został przeniesiony do pracy w Wolnym i Królewskim Mieście Podgórzu, nienależącym jeszcze wówczas do Krakowa, to w tamtejszym gimnazjum Władysław zdał maturę (w 1911 roku). 

Jego ojciec Jan zmarł kilka miesięcy wcześniej. 

Po maturze Władysław Guzdek zapisał się na Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czas wolny od nauki poświęcał działalności w skautingu i ćwiczeniom wojskowym w Związku Strzeleckim. 

Wraz z wybuchem I wojny światowej zgłosił się do Legionów, chcąc uniknąć służby w wojsku austriackim. W sierpniu 1914 roku pod pseudonimem „Rogala” jako adiutant kapitana Tadeusza Furgalskiego dotarł z legionistami do Kielc. Przydzielono go do kadr rekruckich, odbywał ćwiczenia w Chocznia, a  później wraz z całą grupą ochotników trafił do 3. Batalionu 2. Pułku Legionów Polskich. W randze chorążego został dowódcą plutonu w 9. kompanii dowodzonej przez porucznika Florka. Brał udział w ciężkich walkach na froncie karpackim na terenie Marmaroszu (Maramures w dzisiejszej północnej Rumunii). Jako jeden z pierwszych przedarł się przez Karpaty na teren Galicji (do Czarnohory w dzisiejszej Ukrainie). 

8 października 1914 roku został wysłany na czele plutonu na głęboki zwiad w rejon Mołotkowa i tam w miejscowości Bitków zginął od kilku kul rosyjskich, gdy osłaniał ogniem swoich podkomendnych. Był pierwszych poległym oficerem z korpusu 2 Pułku Legionów. 

Następnego dnia pod Mołotkowem rozegrała się krwawa bitwa Legionów z dwukrotnie liczniejszymi  i lepiej uzbrojonymi wojskami rosyjskimi, w czasie której poległo około 200 legionistów (w tym Władysław Mocniak i Franciszek Warmuz z Choczni), około 300 zostało rannych, a kolejnych 400 znalazło się w niewoli (w tym Leonard Nowak, brat późniejszego kierownika szkoły Tadeusza Nowaka). 

Władysław Guzdek spoczął na polu bitwy, a w grudniu 1914 roku jego szczątki zostały prawdopodobnie przeniesione do kwatery legionowej w Sołotwinie. Pośmiertnie został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy, co zostało potwierdzone dekretem Piłsudskiego z 17 maja 1922 roku oraz Krzyżem Niepodległości (w 1931 roku). 

O rentę przysługującą kawalerom Orderu Virtuti Militari starała się bezskutecznie jego matka Maria, która po śmierci męża znalazła się w trudnej sytuacji materialnej i była zmuszona wyprowadzić się z Krakowa do Brodów pod Kalwarią. Tam mieszkała z drugim synem Tadeuszem, nieco upośledzonym umysłowo, który był weteranem wojny polsko-bolszewickiej, jako ochotnik w obsłudze pociągu pancernego „Generał Dowbor”, a w okresie międzywojennym i po wojnie pracował jako niewykwalifikowany robotnik w szkole stolarskiej w Kalwarii (przy wynoszeniu koszy z trocinami). 

Z pozostałego rodzeństwa Władysława Guzdka własną rodzinę założyła jego siostra Helena, która w 1919 roku poślubiła Ludwika Dyrowicza.

poniedziałek, 29 maja 2023

Stanisław Ramenda - kawaler Orderu Virtuti Militari

 

Order Wojenny Virtuti Militari (w tłumaczeniu z łaciny „dzielności żołnierskiej”) to najwyższe polskie odznaczenie wojenne, nadawane już od 1792 roku za wybitne zasługi bojowe. Pierwszym urodzonym w Choczni kawalerem tego Orderu był Stanisław Ramenda, który przyszedł na świat 4 maja 1888 roku w rodzinie Antoniego Ramendy i Marianny ze Styłów. Rodzina Ramendów nie należała do bogatych – utrzymywała się z półtoramorgowego gospodarstwa, a Stanisław posiadał trzy starsze siostry: Franciszkę, Wiktorię i Janinę (kolejna Anna zmarła w dzieciństwie) oraz dwóch starszych braci: Józefa i Jana. Później powiększyła się jeszcze o młodszych od Stanisława Franciszka i Magdalenę. Doliczyć należy także ich przyrodnią siostrę Marię Anielę, która pochodziła z pierwszego małżeństwa Marianny Ramenda z domu Styła z Janem Bylicą.

Źródło - Centralne Archwium Wojskowe

Młody Stanisław po ukończeniu 4 klas szkoły powszechnej w Choczni jako czternastolatek wyjechał do Bielska, by zatrudnić się przy pracach budowlanych. Rok później udał się na saksy do Niemiec, gdzie przez trzy lata pracował jako robotnik rolny. W 1906 roku znalazł zatrudnienie w kopalni węgla kamiennego na Górnym Śląsku, a w 1907 roku w walcowni huty żelaza w Witkowicach koło Morawskiej Ostrawy. Stamtąd po pół roku znów wyjechał do Niemiec, tym razem do pracy w kopalni. 7 października 1909 roku został powołany do odbycia służby wojskowej w armii austriackiej. Przez 2 i pół roku służył w Brnie na Morawach, a następnie przez półtora roku w Bośni i Hercegowinie. Po zwolnieniu do cywila przez 10 miesięcy pracował w koksowni w Polskiej Ostrawie i tam został zmobilizowany do armii c.k. po wybuchu I wojny światowej. Walczył na froncie serbskim i włoskim, gdzie 17 sierpnia 1917 roku został ranny pod Gorycją (blisko obecnej granicy włosko-słoweńskiej) i dostał się do niewoli. Po czteromiesięcznej kuracji szpitalnej został skierowany pod eskortą do przymusowych prac rolnych. Na początku 1919 roku Stanisław Ramenda wstąpił w La Mandria di Chivasso do Wojska Polskiego – jednostki formowanej z byłych jeńców polskiego pochodzenia z armii austro-węgierskiej i pruskiej. Problemem stacjonujących tam żołnierzy było powszechnie panujące zawszenie i brak wody- na terenie obozu wojskowego znajdowała się tylko jedna studnia. Ramenda został przydzielony do Pułku Piechoty imienia Zawiszy Czarnego i z tą jednostką w kwietniu 1919 roku został przetransportowany do Lure we Francji, gdzie tworzona była Armia Polska pod dowództwem generała Józefa Hallera. W czerwcu 1919 roku Ramenda już jako żołnierz 19. Pułku Strzelców Polskich został przetransportowany koleją do Skierniewic. Tam jego pułk przemianowano początkowo na 143. Pułk Strzelców Kresowych, a następnie na 4. Pułk Strzelców Podhalańskich, skierowany na front podolski wojny polsko-bolszewickiej.

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1920 roku w miejscowości Wasiutyńce (obecnie na Ukrainie w obwodzie winnickim, rejonie barskim) sierżant Ramenda jako dowódca niewielkiego oddziału składającego się z 2 dział kalibru 37 mm i 9 ludzi obsługi na rozkaz dowódcy pułku został wysłany 400 metrów przed pierwszą linię sił polskich. Działa ustawiono 80 kroków od nieprzyjacielskiej linii bojowej z zadaniem ostrzału i zniszczenia stojącego tam pociągu pancernego. Gdy Ramenda czekał na rozkaz do rozpoczęcia ostrzału, nieprzyjaciel przypuścił nieoczekiwany kontratak zza pociągu pancernego z użyciem znacznych sił. Wojska sowieckie ostrzeliwały oddziałek dowodzony przez Ramendę z kilkunastu karabinów maszynowych i podeszły na odległość 30 kroków, chcąc go oskrzydlić. Ramenda nie stracił jednak zimnej krwi i wydając zdecydowane rozkazy, celnym ogniem działek spowodował załamanie się nieprzyjacielskiego ataku i wycofanie się pociągu pancernego. Ramenda podtrzymując na duchu swoich ludzi, wytrwał na wysuniętej placówce, aż do podejścia głównych sił polskich.

Męstwo i opanowanie Ramendy podkreślali w swoich raportach bezpośredni świadkowie tych wydarzeń- podporucznik Włodzimierz Wisłocki, kapitan Stanisław Świątecki i porucznik Wacław Zalewski.

Wniosek o odznaczenie Stanisława Ramendy Srebrnym Krzyżem V klasy Orderu Virtuti Militari poparli też major Mieczysław Boruta-Spiechowicz, dowódca pułku i pułkownik Marian Januszajtis, dowódca dywizji.

Po zwolnieniu z armii Ramenda powrócił do pracy w kopalni na Górnym Śląsku. 6 czerwca 1922 (czyli w wieku 34 lat) poślubił w Wadowicach prawie 13 lat młodszą Zofię Kalińską z Tomic, posiadającą po babce (Magdalenie Ruła) choczeńskie korzenie. Ponieważ rząd polski w uznaniu jego zasług przydzielił mu gospodarstwo w osadzie wojskowej Łobaczówka na Wołyniu, to tam właśnie zamieszkał z nowo poślubioną żoną. W Łobaczówce gmina Beresteczko powiat Horochów (obecnie rejon łucki na Ukrainie) przyszły na świat ich dzieci: Tadeusz, Stanisław, Zofia, Karol, Wiktoria Wanda, Józef i Kazimierz. Stanisław czerpał dochody nie tylko z uprawy roli, ale miał także dożywotnią orderową rentę roczną w wysokości 300 zł. W 1933 roku oceniał wartość swojego majątku na 25.000 zł, co wystarczało na zaspokojenie skromnych potrzeb jego rodziny, ale już nie na edukację gimnazjalną dzieci.

W 1940 roku władze sowieckie deportowały rodzinę Ramendów na daleką północ – do rejonu Jareńsk w okręgu archangielskim, a w 1941 roku zesłano ich do Kazachstanu. W czasie transportu Stanisław Ramenda zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach i nigdy się już nie odnalazł. Na zesłaniu życie straciło też z chorób i wycieńczenia troje jego najmłodszych dzieci. Najstarszy syn Tadeusz Ramenda dostał się do armii generała Andersa, ale zmarł 20 czerwca 1942 roku i został pochowany na cmentarzu w Teheranie (Iran). Kolejny syn, noszący po ojcu imię Stanisław był po wojnie znanym hodowcą nowych odmian roślin i doktorem nauk rolniczych. Żona Stanisława- Zofia z Kalińskich po śmierci w 1968 roku spoczęła na cmentarzu parafialnym w Cieplicach (obecnie część Jeleniej Góry). W tym samym grobie pochowany jest jej syn Karol Ramenda, a na nagrobku upamiętniono także męża Stanisława i dzieci zmarłe na zesłaniu.

Symboliczny nagrobek w Cieplicach - źródło mogily.pl

Jeżeli chodzi o rodzeństwo Stanisława Ramendy, to własne rodziny założyli:

- jego siostra Franciszka, która poślubiła Wojciecha Widra i była matką siedmiorga dzieci,

- jego siostra Wiktoria, która została żoną Franciszka Gazdy i matką ośmiu dzieci,

- jego siostra Janina, która wyemigrowała do South Bend w stanie Indiana (USA) i po wyjściu za mąż za Franka Wroblewskiego urodziła mu dwóch synów,

- jego brat Józef Ramenda, który ożenił się z Magdaleną z domu Gzela i zanim zginął w czasie I wojny światowej został ojcem czworga dzieci,

- jego brat Jan Antoni Ramenda, który wyjechał do South Bend w stanie Indiana (USA), gdzie w 1911 roku ożenił się z Elizabeth Holcman, a następnie został ojcem 11 dzieci,

- jego młodszy brat Franciszek Ramenda, który był mężem Anieli z domu Bylica i ojcem sześciorga dzieci,

- jego przyrodnia siostra Maria Aniela, która wyszła za mąż za Jana Płonkę i miała ośmioro dzieci.



poniedziałek, 8 maja 2023

Mendel Bleiberg – choczeński Żyd, który uniknął Holokaustu

 


Tylko nielicznym Żydom urodzonym w Choczni udało się uniknąć zagłady w czasie II wojny światowej. Przeżyli głównie ci z nich, którym udało się wcześniej wyjechać do Stanów Zjednoczonych Ameryki, do Palestyny, czy do Wielkiej Brytanii.

Do tych, którym udało się uniknąć Holokaustu zaliczał się Mendel Bleiberg, który przyszedł na świat w Choczni 5 marca 1899 roku. Jego ojcem był Israel Bleiberg, pochodzący z miejscowości Wielkie Oczy (obecnie gmina w powiecie lubaczowskim przy granicy z Ukrainą), a matką Reisel Schöngut, wywodząca się z żydowskiej rodziny osiadłej w Choczni- jej brat Joachim (Chaim) Schöngut był znanym choczeńskim rzeźnikiem. Israel Bleiberg poślubił Reisel w 1898 roku i jednocześnie uzyskał w Wadowicach dyplom czeladnika – cholewkarza oraz zapisał się do miejscowego cechu szewskiego. Później nadal pracował w tym zawodzie, już jako mistrz cholewkarski i nauczyciel, u którego terminowali kolejni adepci cholewkarstwa. Nie wiadomo, kiedy przeprowadził się z żoną i synem do Wadowic, w każdym razie kolejne jego dzieci rodziły się już poza Chocznią.

Młody Mendel od 1911 roku uczęszczał do wadowickiego gimnazjum, a w czasie I wojny światowej kontynuował naukę w gimnazjum w morawskich Hranicach (1915-1917). Pod koniec wojny został powołany do armii austriackiej i walczył na froncie włoskim, gdzie w 1918 roku dostał się do niewoli.

Po uwolnieniu we wrześniu 1919 roku zamieszkał w Wiedniu. Tam ukończył roczną szkołę handlową i podjął pracę jako urzędnik bankowy (kasjer) w Länderbank (1921-25). W tym czasie występował nie jako Mendel, lecz Emmanuel Bleiberg.

Następnie pracował jako handlowiec w branży mięsnej i handlu bydłem oraz ukończył kursy napraw aparatów radiowych.

25 sierpnia 1936 roku poślubił w miejskiej synagodze trzynaście lat młodszą od siebie Amalię Hallemann rodem z Drohobycza, z zawodu krawcową, z którą zamieszkał przy ulicy Ferdinandstrasse 20.

W 1938 roku Bleiberg został uwięziony w KL Dachau (więzień nr 27701), ale zwolniono go 21 grudnia tego samego roku. W lutym 1939 roku złożył podanie o zezwolenie na emigrację, podając podstawowe dane ze swojego życiorysu, posiadane umiejętności zawodowe i znajomość języków (niemieckiego, włoskiego, polskiego, czeskiego i hebrajskiego). Chciał wraz z żoną za wszelką cenę opuścić hitlerowską Austrię i dlatego kierunek wyjazdu nie został jednoznacznie określony - w grę wchodziła Południowa Afryka, Argentyna, Australia, USA, czy Palestyna, gdzie mieszkał jego kuzyn Emanuel Luftglas. Ostatecznie udało mu się za 800 marek wykupić dwa bilety na parowiec, który z austriackiego Triestu płynął do Chin. Tam jednak nie dotarli- z greckiej wyspy Rodos przypłynęli statkiem do portu Netanja w Palestynie i trafili do obozu uchodźców w Sarafand.

Kwestionariusz wyjazdowy

Angielskie władze policyjne uznały ich przyjazd za nielegalny i w sierpniu 1939 roku wydały decyzję o deportacji. Na szczęście deportowano ich nie do wcielonej do Rzeszy Austrii, lecz do obozu internowania na wyspie Mauritius. Z dokumentu o deportacji pochodzi niewyraźne zdjęcie Mendla i opis jego cech fizycznych (wzrost 176 cm, szare oczy, kasztanowe włosy itd.)

Po wojnie Bleibergowie zamieszkali w Izraelu. Mendel zmarł w 1967 roku w Tel Aviv jako Menachem Bleiberg.

Według złożonych przez niego zeznań, zachowanych w archiwach Yad Vashem (jerozolimskiego Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu) jego matka Reisel zmarła przed wojną, a ojciec Israel Bleiberg  miał zginąć w Auschwitz w 1943 roku. Ofiarami Shoah (Holokaustu) byli według niego także jego siostra Estera, urodzona w 1908 roku w Wadowicach i brat Tzvi Elimelekh (ur. 1904), zwany także Hermanem. Ich śmierć potwierdza również wadowicka Księga Pamięci Ofiar Holokaustu (Yizkor).

Świadectwo o śmierci Israela Bleiberga
Źródło Yad Vashem

Trudno kwestionować te dane, zastanawia jednak, że na cmentarzu żydowskim w Wiedniu spoczywa niejaki Israel (Isidor) Bleiberg, urodzony w Wielkich Oczach, który zmarł 30 grudnia 1937 roku. Prawdopodobnie nie był to jednak ojciec Mendla, a być może jakiś jego krewny (?) pochodzący z tej samej miejscowości, ponieważ według nagrobka był młodszy od cholewkarza z Wadowic (z drugiej strony dokładna data urodzenia ojca Mendla nie jest znana).

czwartek, 7 lipca 2022

Jan Latocha - hallerczyk i pocztowiec

 


Jan Latocha w swoim prawie 80-letnim życiu był uczestnikiem i świadkiem wielu najważniejszych wydarzeń z historii Polski pierwszej połowy XX wieku. Brał udział w obu wojnach światowych i wojnie polsko-bolszewickiej, był jeńcem wojennym i więźniem obozu, przebywał na obczyźnie i na wysiedleniu, doświadczał powojennej biedy i tworzenia nowego ustroju.

Pochodził z wielodzietnej rodziny. Urodził się 8 grudnia 1898 roku w Przybradzu. Ojciec Baltazar Latocha osierocił go wcześnie, a matka Cecylia z domu Mendyk wyszła powtórnie za mąż za Andrzeja Łubika. Po ukończeniu 4- klasowej wiejskiej szkoły służył jako pomoc kuchenna u Ojców Karmelitów Bosych w Wadowicach. 

 

Jan Latocha (z lewej) 1914
 
Stamtąd w wieku 17 lat powołano go do wojska austriackiego i po przeszkoleniu skierowany został na front włoski. Nie chcąc walczyć za Austrię, szybko dostał się do niewoli. W tym czasie we Francji tworzyła się Polska Armia Błękitna. Grupowała ona ochotników z Polonii amerykańskiej, kanadyjskiej, francuskiej, a także Polaków – uciekinierów z armii austriackiej. Naczelne dowództwo objął gen. Józef Haller, na którego wezwanie Latocha i jego koledzy zgłosili się jako ochotnicy do tej armii. W grudniu 1918 roku w Santa Maria Capua Vetere we Włoszech utworzono I batalion 2 Pułku Strzelców Polskich im. T. Kościuszki. Po przetransportowaniu go do Francji i przeformowaniu ten oddział występował pod nazwą 5 Pułku Strzelców Polskich. W kwietniu 1919 roku przybył do kraju i stał się kadrą 5 Pułku Strzelców Pieszych. Najpierw został rozlokowany w Hrubieszowie, a już w maju 1919 roku wysłano go na front w wojnie polsko-ukraińskiej. Na początku czerwca 5 PSP został skierowany na granicę polsko-niemiecką, w rejon Jaworzna i Chrzanowa.  Natomiast we wrześniu 1919 roku pułk, w którym służył Latocha, przemianowano na 47 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych i w  styczniu 1920 przeniesiono go na Pomorze w celu obejmowania ziem przyznanych Polsce traktatem wersalskim. Od maja 1920 walczył na frontach wojny polsko bolszewickiej w ramach 21 Brygady Piechoty, między innymi w Bitwie Warszawskiej i Bitwie Niemeńskiej. Z tego okresu zachowały się unikatowe zdjęcia z udziałem Jana Latochy i kartka pocztowa, którą z Włoch przesłał do Przybradza, do swojej siostry Joanny, która później po poślubieniu Klemensa Wandora mieszkała w Choczni.

Jan Latocha (pierwszy z prawej) w armii austriackiej (1916)
Na zdjęciu są także:
 Kazimierz i Aleksander Jabłońscy oraz Ludwik Spisak

Jan Latocha (z prawej) i Józef Ogiegło
w armii austriackiej (1916)

W Armii Hallera
Francja 2 marca 1919

W Armii Hallera (pierwszy z prawej)

W 21 Brygadzie Piechoty (1920)
Jan Latocha oznaczony znaczkiem x

Hallerczycy z 21 Brygady Piechoty
Jan Latocha trzeci z prawej


Kartka do siostry z Włoch 
z 1 grudnia 1918 rok
u

Jan Latocha służył w wojsku w sumie 6 lat. Po powrocie do cywila nie miał pracy ani wyuczonego zawodu. Przez jakiś czas podjął się pracy w tzw. biedaszybie na Śląsku. Zarobek był tam marny, a praca bardzo ciężka i połączona z wielkim ryzykiem. Powrócił więc do domu do Przybradza i pomagał w prowadzeniu gospodarstwa.

W 1926 roku poślubił 24-letnią Stanisławę Filek z Barwałdu Średniego i zamieszkał z nią w Przybradzu, na tak zwanym komornym przy rodzinie ojca. Warunki mieli trudne. Po roku urodziła się im córka Janina (później po mężu Gurdek). Za uciułane oszczędności i pobrany kredyt u znajomego Latochowie nabyli w Choczni stary domek na Komanim Pagórku i około 1 ha pola. Kolejne dziecko- syn Jan Adam-  urodziło się już w  Choczni w 1929 roku. Latocha po wielu staraniach otrzymał prace na poczcie w  Wadowicach. Jako były hallerczyk nie miał niestety tej siły przebicia i preferencji na rynku pracy, jak byli legioniści Piłsudskiego. 

Jan i Stanisława Latochowie (1926)
 

W mundurze pocztowym

Uczestnicy zawodów o Państwową Odznakę Strzelecką
zorganizowanych przez Pocztowe Przysposobienie Wojskowe
(Jan Latocha leży z prawej strony)
Wadowice 1933

W 1931 roku Latochom urodziła się najmłodsza córka Maria. Na poczcie zarabiał od 150 do 180 zł. Ten zarobek i praca na własnym kawałku gruntu pozwoliło Latochom na spłacenie długu i po pewnym czasie na rozpoczęcie budowy nowego domu, murowanego z cegły. Działka, mimo dokupienia jeszcze kawałka, była tak wąska, że w murach nowego domu stał jeszcze stary. Warunki zamieszkiwania były uciążliwe, a budowa trwała kilka lat. Do wybuchu II wojny światowej Latochowie zdążyli zamieszkać w połowie tego nowego domu, a także wprowadzić bydło do nowej obory. Stodoła była nadal stara, kryta słomą. Koło domu wybudowali również studnię na pompę, co było nowością na Komanim Pagórku. Do tej pory po wodę mieszkańcy tego osiedla chodzili do źródła oddalonego o około 200 m.

Jan Latocha przy pracy Wadowice ok. 1938


 
Z dziećmi w Krakowie (1939)

Pod koniec sierpnia 1939 roku Jan Latocha został powołany do wojska, do łączności. We Lwowie został wraz z kolegami pojmany do niewoli przez Rosjan. 

We Lwowie we wrześniu 1939 roku
Jan Latocha pierwszy z prawej
Ponieważ byli w mundurach pocztowych, bez broni, którą, jak mówił, porzucili do jakiejś studni –Rosjanie przekazali ich Niemcom. Ci potraktowali ich jak jeńców wojennych i przewieźli do Stalagu VIII-B w Lamsdorfie, czyli dzisiejszych Łambinowicach.  Po trzech miesiącach, czyli na początku grudnia, zostali wypuszczeni i przyjechali do Wadowic. Choć niektórzy jego koledzy podjęli prace na poczcie – on jednak stanowczo powiedział, że nie będzie pracował dla Niemców. Wraz z żoną uprawiał 2,5- hektarowe gospodarstwo, hodując 2 krowy i kilka kur. 12 grudnia 1940 roku cała rodzina Latochów została wysiedlona przez Niemców. Po przewiezieniu koleją zakwaterowano ich w niewielkiej, bo liczącej 23 gospodarstwa, wiosce Paulinów koło Nałęczowa na Lubelszczyźnie. Niemal każdy z członków rodziny trafił do innego domu, dopiero po pewnym czasie udało im się zamieszkać razem. Jan Latocha pracował na stacji przeładunkowej w Nałęczowie, która połączona była kolejką wąskotorową z cukrownią w Garbowie. Dla potrzeb tej cukrowni robotnicy- w tym i Latocha - przeładowywali różne towary (węgiel, buraki, cukier) z wagonów szerokotorowej kolei na wąskotorową. Czasami dojeżdżał też do pracy w samej cukrowni.
Latochowie na wysiedleniu w Paulinowie

 
Jan Latocha (z lewej) przy pracy na stacji w Nałęczowie

W 1944 roku Latochowie zdecydowali się na wyjazd z Paulinowa i ryzykowną podróż pociągiem towarowym w bliższe im strony. Ponieważ powrót do Choczni nie wchodził w grę z powodu braku możliwości przekroczenia granicy na Skawie, zdecydowali się osiedlić w Barwałdzie Górnym, w starej chatce należącej do szwagierki Jana Latochy. Wykorzystując znajomości, udało im się zalegalizować pobyt, a Jan Latocha znalazł nawet zatrudnienie w magazynie spółdzielni z Kalwarii. 

 

Zaświadczenie o pracy w spółdzielni (1944)

Zaraz po przejściu frontu w styczniu 1945 roku powrócili do swojego zupełnie ogołoconego domu w Choczni. Już po powrocie Latochów został on dodatkowo splądrowany przez żołnierzy Armii Czerwonej. Jan Latocha zatrudnił się na poczcie w Wadowicach, jako jeden z pierwszych. Przewoził przesyłki rowerem do Andrychowa i Kalwarii, dopóki nie uruchomiono komunikacji kolejowej. Tę pracę wykonywał aż do emerytury. Zmarł 2 marca 1978 roku i spoczął na choczeńskim cmentarzu parafialnym.

We wspomnieniach jego syna jawi się jako człowiek rozsądny, pracowity, oszczędny i religijny. Zawsze interesowała go polityka. Pamiętał niewolę i cenił wolną Polskę, gdyż walczył o nią, był patriotą. Opowiadał wiele o swoich wojennych przeżyciach, a nawet śpiewał wojskowe piosenki. Od niego syn przejął szacunek do symboli narodowych oraz zainteresowanie dziejami narodu polskiego.



Pożegnanie w UP w Wadowicach


Pagony z munduru pocztowego

czwartek, 9 grudnia 2021

Wspomnienia legionisty z pobytu w Choczni- część III i ostatnia

 

Kilkanaście kroków za karczmą zobaczyłem obywatela Stryja.

 - Czekaj psiakrew, jak teraz czapki nie dostanę, to już chyba nigdy - pomyślałem  sobie. Wdziałem mój melonik na głowę i sześć kroków przed nim lewą ręką zdjąłem kapelusz a  prawą walę do gołej głowy.

- Stój! - stoję na baczność i nie wiem, czy wdziać melon, czy nie?

- Co wy Obywatelu - pyta mię Stryj - błazna ze siebie robicie?

- Żadnego błazna, obywatelu kompanijny- odpowiadam.

 - Tylko naprawdę nie wiem, jak się kłaniać, czy po cywilnemu, czy wojskowo? Czapki mi nie dali, a kupić nie mogę, bo w Wadowicach też niema.

Zawołał mnie ze sobą i dał mi czapkę, legjonkę. Wróciłem się do karczmy i poszedłem z kolegami do Wadowic. I tam, co prawda nie ma co robić, bo nie znam nikogo. Przenieśli nas na nowe kwatery do stodół. Teraz to już naprawdę jesteśmy wojskiem, niedługo podobno mamy wyjechać, ale coś zaczynają przebąkiwać, że nie do Królestwa, lecz do Węgier. Nikt temu jednak nie wierzy i wszyscy jesteśmy pewni, że połączymy się z Piłsudskim. Pluton nasz kompletny i już chyba mieszać nas nie będą. Szarży się narobiło, a więc zastępcą dowódcy plutonu jest plutonowy Englicht, filozof i literat1, sekcyjnym pierwszej sekcji Korytko, student chemji z Genewy, drugiej Kumienga, chłop z pod Tarnobrzega2, trzeciej Mirski, uczeń gimnazjum, brat ob. Wojteckiego, czwartej Chorwat, robotnik, przyjechał do Legjonów z Rumunji. Co prawda, niezbyt nam te ich szarże imponują i wiara mówi, że kapral niemianowany na froncie nic nie znaczy. Zupełnie nie żałuję, żem się w Krakowie zrzekł tej funkcji, gdy mnie sekcyjnym chcieli zrobić, dlatego, że dosyć dobrze jeszcze z gimnazjum znam komendę. W nocy o 3-ciej alarm. Dostaliśmy niedogotowanej herbaty i kawy do manierek, bo kucharze nie zdążyli na czas ugotować, po dwa bochenki  chleba, jednej konserwie. Przegląd broni i ładunków, czy każdy ma jeszcze po 120 sztuk naboji werndlowskich i ciemno jeszcze było, gdyśmy odmaszerowali do Wadowic. Śpiewamy wszystkie nasze piosenki, a umiemy już całą masę, bo ciągle ktoś jakąś nową ułoży, albo sobie przypomni, drzemy się co chwilę „Hurra !”, bo już teraz wszyscy wiemy, że idziemy na Moskali, no i radość szalona. Skończyły się już te przewściekłe nudy w Choczni i nudne ćwiczenia. Inne życie się zacznie, każdy myśli, jak to pierwsza bitwa będzie wyglądała. Werndle3 nasze mają tą dobrą stronę, że w walce na bagnety są o wiele dłuższe od innych karabinów, wprawdzie przy strzelaniu robią huku i dymu jak nieszczęście, ale jak Moskal dostanie taką werndlowską kulę, to mu najzupełniej do śmierci wystarczy, bo zakażenie krwi pewne. Po drodze nas zatrzymali i jakby coś bardzo ważnego dali nam - o kpiny - opaski czarno- żółte i kazali wdziać na rękawy od płaszczy. Opaski te dają mam prawa kombatantów i mają nas uchronić od wieszania przez Moskali. Z początku całkiem zgłupieliśmy wszyscy, potem coraz głośniejsze staje się pytanie, czy te opaski, jak będziemy tłuc austrjaków, też nas od ich szubienicy uchronią? Wreszcie wszystkie prawie znalazły się w rowie. Ja sobie opaskę swoją schowałem do innego użytku, a za moim przykładem poszło i kilku innych. Nad ranem przyszliśmy do Wadowic. Ustawili nas niedaleko dworca kolejowego, trafił się jakiś chłop z wódką z pieprzem i bułkami i po mniej więcej godzinie oczekiwania, wchodzimy do wagonów. Dzień był smutny i mglisty, słońce jakaś nie mogło zabłysnąć i otrząsnąć się z mgły, jakby jakieś leniwe i zaspane. Późną jesień czuć w całej pełni. Na dworcu kolejowym z cywilnych nie było nikogo, jakaś orkiestra stała z boku. Dwa wagony na jeden pluton. Ob. Wojtecki w naszym wagonie. Gdyśmy się roztasowali, zobaczyliśmy, że nasze kotły kuchenne, tabory i t d. też wnoszą do

wagonów, a gdy już wszystko było gotowe, orkiestra zagrała: "Boże coś Polskę", "Z dymem pożarów" i przy pieśni "Jeszcze Polska nie zginęła" odjechaliśmy. Długo jeszcze, jadąc, słyszeliśmy orkiestrę, grającą bez przerwy; jakaś tęsknota za serce nas szarpnęła, coś jakby ból, niewiadomo dlaczego, dreszczem nas przeniknął, w oczach stanęła wizja powstańców 63 roku i smutny epilog ich trudów i śmierci. Sybir, kajdany, szubienice, Polska skrwawiona, w niewoli. Lecz ktoś z tyłu w sam czas zakrzyknął: "Co tam wiara, my się nie damy!" i dla rozrywki zaczęliśmy śpiewać, coraz bardziej oddalając się od Wadowic.

1 Józef Englicht, urodzony w 1891 roku w Dąbrowie Górniczej, w 1917 roku awansował na podporucznika. W niepodległej Polsce oficer Sztabu Generalnego. Brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku w stopniu pułkownika. Przez Rumunię i Francję dostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie służył jako oficer sztabowy. Zmarł w 1954 roku w Edynburgu.
2 być może chodzi o Wojciecha Kumięgę, urodzonego w 1887 roku w Kamieniu koło Rzeszowa.W niepodłegłej Polsce służył jako podoficer w żandarmerii wojskowej. 
3 Werndl- austriacki karabin jednostrzałowy skonstruowany przez Josefa Werndla w 1867 roku. Miał długość 128 cm i ważył ponad 4 kg.