Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1914. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1914. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 sierpnia 2022

Choczeńska kronika sądowa część VI

 W 1904 i 1905 roku krakowski "Dziennik Illustrowany Nowiny" relacjonował sprawę kradzieży brylantów, która swój finał znalazła na sali sądowej.

 We wrześniu 1904 roku, jak to donosiliśmy, zawiadomił policyę p. Nachman Englaender, że skradziono żonie jego broszkę złotą z dyamentami w kształcie półksiężyca i brylantowe kolczyki, ogółem wartości przeszło 2000 koron. Jako podejrzaną o tę kradzież aresztowała wówczas policya posługaczkę p. Englaendera, Salomeę Łabusiową z Kwaczały, liczącą lat 47, żonę fiakra, zamieszkałą przy ul. Krowoderskiej, którą jednakże sąd karny uwolnił od winy i kary dla braku dowodów.
Przed kilku jednak dniami zawiadomił sąd obwodowy w Wadowicach tut. policyę, że u gospodarza wiejskiego w Choczni Józefa Piegzy zakwestyonowano broszkę z dyamentami i brylantowe kolczyki, które p. Englaender poznał jako swoją własność. Wobec tego zaaresztowano Łabusiową, która wypiera się stanowczo kradzieży zakwestyonowanych kosztowności i twierdzi, że znalazła je jej córka. Kosztowności te sprzedała następnie aresztowana swej ciotce Rozalii Dudowej w Kwaczale, a ta, będąc obecnie w ciężkiem materyalnem położeniu, zastawiła je u Piegzy w Choczni. Łabusiowa po przeprowadzonem dochodzeniu odpowie przed sądem za zbrodnię kradzieży.

----

W drugiej notatce wartość skradzionej biżuterii wyceniono na mniejszą kwotę:

We wrześniu skradziono żonie tutejszego restauratora Nachmana Englaendera kolczyki i broszę brylantową, wartości powyżej 600 koron. Podejrzenie zwrócił poszkodowany przeciw obsługaczce Salomei Łabusiowej, którą też aresztowano. Dalsze dochodzenia wykazały, że aresztowana skradła rzeczywiście kosztowności i wręczyła swej siostrze Rozalii Dudowej, ta zaś zastawiła je u Józefa Piegzy, gospodarza w Choczni. Wszyscy troje stanęli za to w sobotę przed sądem przysięgłych i trybunałem, któremu przewodniczył sędzia Traunfellner. Oskarżał prokurator Chwalibogowski i to Łabusiową o kradzież, Dudową o współwinę, Piegzę o nabywanie podejrzanych przedmiotów. Oskarżonych bronili adwokaci: dr Bardel, dr Przeworski i dr Peiper. Łabusiowa tłómaczy się, że garnitur brylantowy znalazła, zaś reszta oskarżonych, że nie wiedzieli nic o tem, jakoby przedmioty te miały pochodzić z kradzieży. Na podstawie werdyktu przysięgłych skazał trybunał Łabusiową na 5 miesięcy, a Dudową na 2 miesiące ciężkiego więzienia. Piegza został uwolniony od winy i kary.

Wymieniony w notatkach Józef Piegza przybył do Choczni kilka lat wcześniej z Rozkochowa. W 1903 roku jego żona Anna urodziła w Choczni syna Józefa, który w późniejszym czasie był znanym w Choczni działaczem samorządowym i społecznym.

----

Druga z opisywanych dziś spraw została opisana przez Marcina Przewoźniaka w artykule "Sprawy karne żołnierzy z austro-węgierskiej c.k. wspólnej siły zbrojnej- Studium przypadków na podstawie materiałów archiwalnych, zgromadzonych w Austriackim Archiwum Państwowym w Wiedniu (Kriegsarchiv).

Sprawa Walentego Szczepaniaka

Kolejna sprawa prowadzona była przez Sąd Twierdzy Kraków przeciwko Walentemu Szczepaniakowi, żołnierzowi 16 pułku piechoty, stacjonującemu w Krakowie, pochodzącemu z Choczni koło Wadowic. W 1914 r. został on oskarżony przez prokuratora wojskowego o dokonanie w dniu 17 grudnia 1914 r. kradzieży gotówki o wartości 126 koron i 30 halerzy. Powyższe oskarżenie potwierdziła rewizja obwinionego, podczas której odnaleziono wyżej podaną kwotę oraz dodatkowo w portfel zawierający 43 korony i 66 halerzy. Obwiniony tłumaczył fakt posiadania przez siebie tak sporej sumy pieniędzy zaoszczędzeniem środków finansowych otrzymywanych z żołdu. Prokurator nie dał jednak wiary wyjaśnieniom Szczepaniaka, gdyż uznał, że nie jest możliwe zaoszczędzenie tak dużej sumy pieniędzy z żołdu wynoszącego 3 korony i 60 halerzy tygodniowo. Wobec powyższego prokurator postawił obwinionemu zarzut z § 466 Wojskowego Kodeksu Karnego, tzn. dokonanie kradzieży na wartość powyżej 5 złotych reńskich. Powyższa zbrodnia podlegała karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat. Ponadto w trakcie śledztwa ustalono, że oskarżony był już karany w latach 1902, 1905, 1906 i 1909 za różne zbrodnie, w tym między innymi za kradzieże. Rozprawa odbyła się 25 marca 1915 r., żołnierz został uznany winnym popełnienia przestępstwa określonego przez §§ 457, 466 i 468 Wojskowego Kodeksu Karnego, tj. kradzieży portmonetki zawierającej kwotę 43 koron i 66 halerzy. Za tę zbrodnie oskarżony został skazany na karę więzienia w wymiarze od dwóch do ośmiu miesięcy, w tym dwa miesiące ciężkiego obozu. Dowodami świadczącymi o jego winie były zeznania pielęgniarki Róży Freissmuth, żołnierza Landwehry Józefa Szura i porucznika Oktawiana Petera, a także karty oskarżonego. Świadkowie zgodnie zeznali, że oskarżony, wraz z niejakim Butowskim, mieli zająć się rzeczami zmarłego w Szpitalu wojskowym Nr 10 szeregowego 59 pułku piechoty Augusta Läcker. Następnie przy oskarżonym została odnaleziona gotówka o wartości 126 koron i 66 halerzy. Szczepaniak nie potrafił wyjaśnić skąd wziął tak dużą ilość gotówki. W związku z tym przeszukano go i odnaleziono rzeczy należące do zmarłego wraz z portfelem zawierającym 43 korony i 66 halerze. Obwiniony tłumaczył ten fakt tym, że znalazł portfel na podłodze i chciał go zachować, jednak pieniądze zamierzał zwrócić. Poprosił też wszystkich, aby ze względu na jego żonę i dzieci nie zawiadamiali oni władz. Stało się jednak inaczej. Jeszcze w tym samym dniu kierownictwo szpitala fortecznego nr 10 powiadomiło o wszystkim Sąd Twierdzy Kraków. Nie wiadomo, czy oskarżony rozpoczął odbywanie kary, czy też jej wykonanie zostało odroczone, a on sam skierowany na front. Należy tutaj przypomnieć, że w okresie, w którym toczyła się wyżej opisana rozprawa sądowa trwały przygotowania do wiosennej ofensywy armii austro – węgierskiej i niemieckiej przeciwko okupującym znaczną część Galicji wojskom rosyjskim.

czwartek, 30 czerwca 2022

Dawne świadectwa szkolne chocznian

 Ponad pięć lat temu czytelnicy chocznia-kiedyś mogli zapoznać się ze świadectwem ukończenia szkoły powszechnej w Choczni przez Józefę Graboń datowanym na 1934 rok (link). Tym razem dzięki Arturowi Obozie mamy okazję obejrzeć dwa znacznie starsze świadectwa szkolne- z 1914 i 1916 roku, które otrzymali w szkole w Wadowicach chocznianie Józef Zając i Franciszek Nowak.

Jan Karol Zając, syn Teodora i Marii z domu Widlarz, rozpoczynał dopiero swoją edukację i jego świadectwo to dokument ukończenia pierwszej klasy szkoły powszechnej, promujący go jednocześnie do klasy drugiej. Co ciekawe, uczeń Zając otrzymał oceny końcowe nie na I i II półrocze roku szkolnego 1913/1, ale na każde ćwierćrocze osobno. Z wyjątkiem nauki religii, która została oceniona na stopień dostateczny, w pozostałych sześciu przedmiotach uzyskał oceny dobre. Z kolei jego zachowanie zostało ocenione na "chwalebne", a pilność w nauce na "zadawalającą". W całym roku szkolnym Jan Zając opuścił 30 godzin, jego nieobecność była w każdym przypadku usprawiedliwiona.


Jan Zając w dorosłym życiu był urzędnikiem miejskim w Wadowicach, ożenił się z urodzoną w Choczni Olgą Konik, z którą miał syna Andrzeja, noszącego później nazwisko Dżerski. Po śmierci w 1985 roku Jan Zając spoczął na choczeńskim cmentarzu parafialnym.

Natomiast dla Franciszka Nowaka, syna Józefa i Franciszki z domu Śmieszek, wydane w 1916 roku świadectwo podsumowywało już siódmy rok jego edukacji (czyli ostatni na tym etapie), a drugi w wadowickiej szkole. Pilność i zachowanie Nowaka oceniono jako zadowalające, a z poszczególnych przedmiotów otrzymał on ostatecznie prawie same oceny dobre, tylko w nauce śpiewu ocenę bardzo dobrą. Oceniono także na "staranny" jego charakter pisma. W przeciwieństwie do "pierwszaka" Zająca Nowak uczył się także języka niemieckiego, geografii z historią i historii naturalnej (biologii) z fizyką i rysunków, a nie miał zajęć z gimnastyki. W całym roku szkolnym opuścił 64 godziny usprawiedliwione i 54 godziny nieusprawiedliwione.


Franciszek Nowak wybrał ten sam zawód, co jego ojciec Józef, kończąc w tym celu seminarium nauczycielskie. Pracował w Wielkopolsce, był dwukrotnie żonaty i zmarł w 1942 roku w Jarocinie, jako ofiara II wojny  światowej. Więcej na jego temat tu- link

czwartek, 9 grudnia 2021

Wspomnienia legionisty z pobytu w Choczni- część III i ostatnia

 

Kilkanaście kroków za karczmą zobaczyłem obywatela Stryja.

 - Czekaj psiakrew, jak teraz czapki nie dostanę, to już chyba nigdy - pomyślałem  sobie. Wdziałem mój melonik na głowę i sześć kroków przed nim lewą ręką zdjąłem kapelusz a  prawą walę do gołej głowy.

- Stój! - stoję na baczność i nie wiem, czy wdziać melon, czy nie?

- Co wy Obywatelu - pyta mię Stryj - błazna ze siebie robicie?

- Żadnego błazna, obywatelu kompanijny- odpowiadam.

 - Tylko naprawdę nie wiem, jak się kłaniać, czy po cywilnemu, czy wojskowo? Czapki mi nie dali, a kupić nie mogę, bo w Wadowicach też niema.

Zawołał mnie ze sobą i dał mi czapkę, legjonkę. Wróciłem się do karczmy i poszedłem z kolegami do Wadowic. I tam, co prawda nie ma co robić, bo nie znam nikogo. Przenieśli nas na nowe kwatery do stodół. Teraz to już naprawdę jesteśmy wojskiem, niedługo podobno mamy wyjechać, ale coś zaczynają przebąkiwać, że nie do Królestwa, lecz do Węgier. Nikt temu jednak nie wierzy i wszyscy jesteśmy pewni, że połączymy się z Piłsudskim. Pluton nasz kompletny i już chyba mieszać nas nie będą. Szarży się narobiło, a więc zastępcą dowódcy plutonu jest plutonowy Englicht, filozof i literat1, sekcyjnym pierwszej sekcji Korytko, student chemji z Genewy, drugiej Kumienga, chłop z pod Tarnobrzega2, trzeciej Mirski, uczeń gimnazjum, brat ob. Wojteckiego, czwartej Chorwat, robotnik, przyjechał do Legjonów z Rumunji. Co prawda, niezbyt nam te ich szarże imponują i wiara mówi, że kapral niemianowany na froncie nic nie znaczy. Zupełnie nie żałuję, żem się w Krakowie zrzekł tej funkcji, gdy mnie sekcyjnym chcieli zrobić, dlatego, że dosyć dobrze jeszcze z gimnazjum znam komendę. W nocy o 3-ciej alarm. Dostaliśmy niedogotowanej herbaty i kawy do manierek, bo kucharze nie zdążyli na czas ugotować, po dwa bochenki  chleba, jednej konserwie. Przegląd broni i ładunków, czy każdy ma jeszcze po 120 sztuk naboji werndlowskich i ciemno jeszcze było, gdyśmy odmaszerowali do Wadowic. Śpiewamy wszystkie nasze piosenki, a umiemy już całą masę, bo ciągle ktoś jakąś nową ułoży, albo sobie przypomni, drzemy się co chwilę „Hurra !”, bo już teraz wszyscy wiemy, że idziemy na Moskali, no i radość szalona. Skończyły się już te przewściekłe nudy w Choczni i nudne ćwiczenia. Inne życie się zacznie, każdy myśli, jak to pierwsza bitwa będzie wyglądała. Werndle3 nasze mają tą dobrą stronę, że w walce na bagnety są o wiele dłuższe od innych karabinów, wprawdzie przy strzelaniu robią huku i dymu jak nieszczęście, ale jak Moskal dostanie taką werndlowską kulę, to mu najzupełniej do śmierci wystarczy, bo zakażenie krwi pewne. Po drodze nas zatrzymali i jakby coś bardzo ważnego dali nam - o kpiny - opaski czarno- żółte i kazali wdziać na rękawy od płaszczy. Opaski te dają mam prawa kombatantów i mają nas uchronić od wieszania przez Moskali. Z początku całkiem zgłupieliśmy wszyscy, potem coraz głośniejsze staje się pytanie, czy te opaski, jak będziemy tłuc austrjaków, też nas od ich szubienicy uchronią? Wreszcie wszystkie prawie znalazły się w rowie. Ja sobie opaskę swoją schowałem do innego użytku, a za moim przykładem poszło i kilku innych. Nad ranem przyszliśmy do Wadowic. Ustawili nas niedaleko dworca kolejowego, trafił się jakiś chłop z wódką z pieprzem i bułkami i po mniej więcej godzinie oczekiwania, wchodzimy do wagonów. Dzień był smutny i mglisty, słońce jakaś nie mogło zabłysnąć i otrząsnąć się z mgły, jakby jakieś leniwe i zaspane. Późną jesień czuć w całej pełni. Na dworcu kolejowym z cywilnych nie było nikogo, jakaś orkiestra stała z boku. Dwa wagony na jeden pluton. Ob. Wojtecki w naszym wagonie. Gdyśmy się roztasowali, zobaczyliśmy, że nasze kotły kuchenne, tabory i t d. też wnoszą do

wagonów, a gdy już wszystko było gotowe, orkiestra zagrała: "Boże coś Polskę", "Z dymem pożarów" i przy pieśni "Jeszcze Polska nie zginęła" odjechaliśmy. Długo jeszcze, jadąc, słyszeliśmy orkiestrę, grającą bez przerwy; jakaś tęsknota za serce nas szarpnęła, coś jakby ból, niewiadomo dlaczego, dreszczem nas przeniknął, w oczach stanęła wizja powstańców 63 roku i smutny epilog ich trudów i śmierci. Sybir, kajdany, szubienice, Polska skrwawiona, w niewoli. Lecz ktoś z tyłu w sam czas zakrzyknął: "Co tam wiara, my się nie damy!" i dla rozrywki zaczęliśmy śpiewać, coraz bardziej oddalając się od Wadowic.

1 Józef Englicht, urodzony w 1891 roku w Dąbrowie Górniczej, w 1917 roku awansował na podporucznika. W niepodległej Polsce oficer Sztabu Generalnego. Brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku w stopniu pułkownika. Przez Rumunię i Francję dostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie służył jako oficer sztabowy. Zmarł w 1954 roku w Edynburgu.
2 być może chodzi o Wojciecha Kumięgę, urodzonego w 1887 roku w Kamieniu koło Rzeszowa.W niepodłegłej Polsce służył jako podoficer w żandarmerii wojskowej. 
3 Werndl- austriacki karabin jednostrzałowy skonstruowany przez Josefa Werndla w 1867 roku. Miał długość 128 cm i ważył ponad 4 kg.

poniedziałek, 18 października 2021

Wspomnienia legionisty z pobytu w Choczni w 1914 roku- część I

 Pochodzący ze Szczawnicy Tadeusz Chełmecki w 1914 roku jako żołnierz Legionów Polskich stacjonował w Choczni. Swoje wspomnienia z tego okresu opublikował w 1931 roku w "Panteonie Polskim" pod tytułem "Z Krakowa na Sybir". W ich pierwszej części można przeczytać, co następuje:

Zawagonowali nas1, odwieźli do Wadowic i piechotą do Choczni. Idziemy jak możemy, dosyć duża część boso, ja w jednym lakierku, bo mi noga spuchła; jakoś wreszcie doszliśmy i wraz z drugim plutonem kwaterujemy w stodołach proboszcza2, a reszta we wsi. Na odpoczynek postawili nas przed pewnym domem za Wadowicami. Wszystkie "pensjonarki" wyszły, niedwuznacznie nas zapraszając, lecz nikt się jakoś nie kwapił, jeden tylko na oczach całego batalionu wlazł tam. Donny również z nim zniknęły, bo na wymyślania naszych brakło im wreszcie konceptu. Tym gościem, jak się okazało, był jakiś feldwebel3 austriacki. Jak on się do nas dostał, Bóg raczy wiedzieć. Ćwiczymy. Deszcz, słota, wszystko jedno, aby prędzej. Nudzi nam się, bo wyglądamy jak kupa obdartusów, a o mundurach nic nie wiadomo. Chłopi ogromnie przychylnie do nas się odnoszą, ale mimo to bieda już nas źreć zaczyna; no i to, że po ćwiczeniach niema co robić. W naszej trójce trzymamy się razem. Do miasta nie chodzimy, bo niema po co, a po drugie to i wstyd w naszych cywilach po tyralierce, ciągłem padaniu, itp. Od czasu do czasu zachodzimy na pogawędkę do miejscowego ks. wikarego4, znajomego któregoś z naszych kolegów. Nasz dowódca plutonu jakiś niemrawy, nic do nikogo nie przemówi, zdaje się, jakby patyk połknął; w gruncie dobry chłop, ale go  nie lubimy.

Przyszedł bataljon z Kielc. Dowódca naszego bataljonu, obywatel Kitay, wygląda morowo. Lubimy go. Dowódcy kompanji zmieniają się ciągle. Z Krakowa wyszedł z nami obywatel Chełmicki, obecnie zaś dowódcą jest ob. Stryj5. Tego feldwebla zrobili dowódcą drugiego plutonu. Wściekli jesteśmy na niego, bo pomiata ludźmi; nami nie – lecz ten drugi pluton to naprawdę biedny. Po polsku tak kaleczy, że go czasem zrozumieć nie można. Zaczynają się szemrania i sarkania. Niektórzy całkiem w zapale ostygli. Co prawda, to to spanie na klepisku, gdzie się nawet wyciągnąć dobrze nie można i ten brak wszystkiego, bielizny, menażek, zaczyna się dawać we znaki, a najbardziej to, że wyglądamy naprawdę obdarci, powalani; ja już też chyba niedługo będę chodził boso, bo lakierki moje do ćwiczeń zupełnie się nie chcą przystosować i już niedługo się rozlecą. Niektórzy, którym już pieniądze wyszły, zaczynają przebąkiwać, że nas niepotrzebnie tak maltretują, bo co innego jest front, a co innego tutaj i gdyby się tylko dało, powróciliby do Krakowa, że z Legjonów nie wystąpią, ale poco to cierpieć taką nędzę, kiedy ci, którzy ćwiczą w Krakowie, żyją w porównaniu z nami jak panowie. Profesor6 i architekt pytali mię się, czy wróciłbym do Krakowa, jakby wolno było; odpowiedziałem, że nie. Ja sobie też nie wyobrażałem, że to się tak zacznie, lecz mimo to nie wrócę, bo kto mi zresztą zaręczy, że nas znowu z Krakowa nie wyślą i to samo znowu będzie, z tą tylko różnicą, że później wymaszerujemy na front. Z drugiej strony, zastanawiając się nad tem, gdy sobie przypomniałem śmierć matki, jej rozkaz, gdy przed śmiercią kazała mi gdzie ulokować siostrę, a samemu iść do Legjonów, błogosławieństwo chorego ojca, przesłane mi w liście, bom się z nim nawet nie pożegnał, ten zapał w Krakowie, ta radość szalona przyjętych do Legjonów, a rozpacz i płacz odrzuconych - postanowiłem, choć Kraków kusi - nie cofać się. Wszak to od 27 sierpnia, tj. dnia mojego wstąpienia zaledwo kilka dni upłynęło, a już bym się miał wracać? Coby mi na to matka, gdyby żyła, powiedziała, a co ojciec7? Ja myślałem, że ojciec będzie mię zatrzymywał i dlatego nie pojechałem się z nim pożegnać, a ojciec życzy mi spełnienia mych marzeń, życzy mi wolnej Polski i pisze: "Dobrześ zrobił, żeś do mnie nie przyjechał, mnie nic nie pomożesz, a tam każdej chwili szkoda; cieszę się bardzo, żeś wstąpił; żeś odgadł moją myśl. Ja cię zachęcać nie chciałem, lecz przypomnij sobie, że mnie uczył wujek, który uciekł z więzienia w Orle, przykuty do ściany za 63 rok8. Niech Ci Bóg da powrócić zdrowo i zobaczyć Wolną Polskę, bo widać kochasz Ją, gdyś wstąpił do Legjonów, a żew tem życiu, zdaje się, już się nie zobaczymy, listem tym przesyłam Ci ostatnie moje błogosławieństwo".

Legjon wschodni podobno rozwiązali i wcielili do austrjackiego landszturmu9, bo nie chciał przysięgać, a my, którzyśmy postanowili wytrwać, bo cóż znaczy dla nas przysięga pod przymusem, rozejdziemy się sami, bo nam zimno w stodołach?

Felek10 to jest taka miła małpa, że niech Bóg broni. Nasz pluton poszedł na wartę. Mnie wyznaczyli do lekarzy i na izbę chorych, poco nie wiem. Całe popołudnie nic nie robiłem, siedziałem tylko i czekałem na jakie polecenie lekarzy. Wieczorem puścili mię na kwaterę; gdym przyszedł, a położyłem się w sąsieku na sianie, bo dzisiaj miejsca dużo; Felek, Artur Jarzembiński11, prawnik, Wałek, robotnik i Franek Zajączkowski, gimnazjalista, grali we karty na boisku. Świeca w menażce, a oni zacietrzewieni tłuką, że aż hej. Granie w karty u nas surowo wzbronione, no a za palenie światła w księżej stodole to już kara nam grozi, chyba gorsza od mąk piekielnych. Gdy Już zasypiałem, słychać nagle brzęk szabli, światło zgasło momentalnie, ale natychmiast zapalił ktoś latarkę elektryczną. Podsunąłem się, aby zobaczyć kto wszedł i co to będzie. Na klepisku wszyscy, grający udają, że śpią, karty jednak i pieniądze leżą koło nich, oprócz Felka, który wszystko pochował i jeszcze miał czas właściwie na swojem miejscu się położyć. Do stodoły wszedł dowódca drugiego plutonu, ten znienawidzony feldwebel austriacki. Naprzód zbudził Artura.

- Obywatelu, jak się nazywacie?

- Jarzembiński.

Drugiego obudził Franka Zajączkowskiego, trzeciego - Wałka.

- Obywatelu, jak się nazywacie?

Ten nic. Nareszcie po solidniejszem kopnięciu, Wałek się obudził.

- Jak się nazywacie obywatelu?

- Wałek, a co się stało?

- Jutro się dowiecie przy raporcie. Wszyscy z pierwszego plutonu?

- Tak.

Przychodzi do Felka i zaczyna go kopać nogą. Felek nic, jakąś dobrą chwilę trwało to kopanie, nareszcie pan feldwebel, widząc, że w ten sposób Felka się nie dobudzi, pochylił się nad nim i zaczyna go tarmosić. Felek sztywny jak drewno rusza się w tą i drugą stronę całem ciałem, aIe o przebudzeniu ani mowy. Ci trzej rozbudzeni już się nie mogą wstrzymać od śmiechu z min Felka, które robi, gdy go feldwebel twarzą ku nim obróci. Nareszcie po długiej chwili tego tarmoszenia, Felek skurczył prawą nogę w kolanie i z całej siły kopnął feldwebla, wrzeszcząc: "Kusz ty ... synu!"

Feldwebel się wywalił, lecz natychmiast się poderwał i Felek już rozbudzony w tej samej chwili się podniósł, udając że dopiero teraz zobaczył, że to dowódca drugiego plutonu, stanął tak przeraźliwie przepisowo na baczność, że wszyscy, ilu nas było w stodole, ryknęliśmy śmiechem.

- Jak się nazywacie, obywatelu?

Felek udaje, że ze strachu mowę stracił i robi tak pocieszne miny, że my się zanosimy od śmiechu.

Jak się nazywasz, ty cham, kanalia?

- Nie cham, tylko Fijołek.

- Jutro wszystkie do raportu.

Wyszedł, żegnany już nie śmiechem, ale wyciem. Długi czas jeszcze nie mogliśmy usnąć, gdyż chyba przez godzinę po tem zajściu co chwila wybuchaliśmy salwami śmiechu.

CDN

----

1 wyjazd tego oddziału Legionów nastąpił z Olkusza

2 proboszczem w Choczni był wtedy ks. Józef Dunajecki

3 sierżant w wojsku austriackim

4 mowa o księdzu Franciszku Żaku

5 być może chodzi o Feliksa Gwiżdża pseudonim "Stryk"

6 we wcześniejszej partii wspomnień jako Tync, być może chodzi o Bolesława Tynca

7 rodzicami autora wspomnień byli Jan i Maria ze Studnickich

8 chodzi o Powstanie Styczniowe

9 pospolite ruszenie w wojsku austriackim

10 we wcześniejszej partii wspomnień jako Feliks Maciejowski

11 Artur Jarzębiński, porucznik żandarmerii (1933), spoczywa na cmenatrzu garnizonowym w Toruniu

środa, 25 września 2019

Echa pobytu Legionów Polskich w Choczni

105 lat temu na szkoleniu w Choczni przebywał batalion rekrucki Legionów Polskich.
Wspomnienia o tym wydarzeniu zachowały się w pamięci chocznian i ćwiczących w Choczni legionistów.
Echa pobytu w Choczni znaleźć można w opublikowanych książkach Juliana Kulskiego "Z minionych lat życia , 1892-1945" i "Stefan Starzyński w mojej pamięci" oraz Romana Starzyńskiego "Cztery lata wojny w służbie komendanta: przeżycia wojenne 1914-1918".
Jako ciekawostkę można podać, że Kulskiemu i jego kolegom legionistom szczególnie przypadła do gustu anyżówka serwowana w choczeńskiej karczmie.
Z kolei wiersz upamiętniający przysięgę legionistów w Choczni napisał Henryk Szczerbowski:

Komendant czeka

Wrześniową nocą
w beskidzkiej cichej wsi
latarki Legunów migocą
i łza się lśni
w chłopięcym oku żołnierza
co dziś się z Polską sprzymierza
na wieki, na śmierć, na przeżycie...
Beskidu dała perć
swe dzieci w życia świcie...
Z pod Kęt, Wadowic i Białej
orlęta się młode zleciały
i w karnym stanęły ordynku
na Choczni szkolnym rynku
Na białym wjechał koniu
dowódca bataljonu:
"Prezentuj broń !"
i podniósł dłoń
do orła maciejówki:
"Koledzy ! Żołnierze !
Czynu otwiera się dźwierze
przed wami dzisiejszej nocy
z kwatery przemocy
tajne nadeszły rozkazy,
by zmienić dróg waszych szlak !
Nas własne drogowskazy
pod inny wołają znak
- Komendant czeka !"
I chwila tej nocy jedyna
Chłopięca zadrżała powieka,
góralskie się serce zacina...
"Nie rzucim Ciebie Wodzu nasz,
nie damy pogrześć sprawy..."
przysięgi świętej zgłoski
"Na ramie broń !"
Czwórkami wyszli z wrót
uśpionej ciszą wioski
Przed nimi na białym koniu
dowódca bataljonu
za nim Beskidu mgieł ciche szlochy
powrócą do ziemi ich prochy...

Wspomniane w wierszu czapki maciejówki zostały przyjęte do użytku przez pozostałe oddziały Legionów dopiero jesienią 1916 roku. Do tego czasu noszono czapki rogate, zwane przez ich przeciwników „habsbursko-jagiellońskimi kompromisówkami”. Józef Sitko, pełniący służbę w batalionie uzupełniającym 1. pp w Choczni, opisał moment wymiany mundurów po przemianowaniu oddziału na II Baon 3. pp, co miało miejsce 30 września 1914 roku: 
„Wyfasowaliśmy austriackie mundury polowe oraz rogatywki z orłem polskim nieco odmiennym od orła noszonego w Strzelcu. W związku z tym zniesiono w bataljonie mundury strzeleckie i maciejówki”. (Tomasz Zawistowski "Orły Legionów Polskich").

Maciejówka Związku Strzeleckiego
i kapelusz Drużyn Bartoszowych
Wcześniejsze notatki:


czwartek, 4 lipca 2019

Choczeńska kronika wypadków - część XV

15 czerwca 1914 roku ukazujący się w amerykański stanie Connecticut dziennik "The Bridgeport Times and Evening Farmer" donosił o śmiertelnym wypadku, w który zamieszany był pochodzący z Choczni Franciszek Kręcioch.
Franciszek urodził się 25 grudnia 1893 roku- był synem Wojciecha Kręciocha i jego żony Marii z Drabków. Do USA wyemigrował w 1910 roku i pracował tam jako ślusarz. Pasjonował się bronią palną i był dumny z opracowanego przez siebie i opatentowanego nowego typu bezpiecznika do rewolwerów, który przy każdej nadarzającej się okazji demonstrował w gronie swoich znajomych.
Tym razem w sobotni wieczór widzem jego pokazu był Steve Kasuba. Kręcioch trzymał rewolwer w dłoni i demonstrował działanie swojego patentu. Kilkakrotnie naciskał na spust, ale broń nie wystrzeliła. Niestety przy kolejnej próbie bezpiecznik zawiódł i ołowiany pocisk trafił Kasubę w brzuch, powodując jego zgon przed przybyciem wezwanego medyka.
Kręcioch nie został jednak zatrzymany przez policję, ponieważ uznano, że wystrzał z jego broni padł przez całkowity przypadek, z powodu niemożliwej do przewidzenia awarii jego wynalazku.

"Echo Krakowa" z 15 listopada 1964 roku informowało:

"Wczoraj w powiecie wadowickim pastwą płomieni padły dwie stodoły: Heleny i Michała Wójcików ze wsi Chocznia oraz Franciszka Ogórka ze wsi Skawinki. Straty materialne wynoszą około 100000 złotych."

Z kolei w numerze z 6 listopada 1966 roku to samo "Echo" zamieściło następującą notatkę:

"Dziś rano na szosie w Choczni (powiat Wadowice) kierowca samochodu ciężarowego PKS potrącił 28-letnią Helenę Cholewa zamieszkałą w Choczni. Wskutek doznanych obrażeń zmarła ona wkrótce po wypadku. Kierowca został zatrzymany."

Natomiast osiem lat później "Echo" w numerze z 1 lipca 1974 roku podawało informację o czołowym zderzeniu dwóch samochodów osobowych w Choczni:

"W Choczni zderzyły się czołowo dwa samochody osobowe: śmierć poniosła żona kierowcy "Syreny" - Zofia Białkowska, natomiast obaj kierowcy:  "Syreny" - 49-letni Stefan Białkowski z Nowej Huty oraz "Fiata"- 45-letni Stanisław Wykręt z Andrychowa zostali przewiezieni do szpitala."

środa, 5 czerwca 2019

Znane postacie wśród szkolących się w Choczni w 1914 roku legionistów

15 września 1914 roku do Choczni dotarł na szkolenie batalion rekrucki Legionów Polskich z Kielc. Legioniści w liczbie około 2.000 kwaterowali w szkole i domach miejscowych gospodarzy, przez których byli w dużej mierze utrzymywani. Rekruci prowadzili w okolicy ćwiczenia praktyczne i teoretyczne.
30 września batalion rekrucki stacjonujący w Choczni został przemianowany na II batalion 3 pp, a żołnierze otrzymali jednolite mundury austriackie i rogatywki z polskim orłem.
Natomiast 2 października wyszkoleni w Choczni legioniści wyruszyli koleją na front w Karpatach Wschodnich. 
W ich gronie znalazły się interesujące postacie, które odgrywały istotną rolę zarówno w czasie walk na frontach I wojny światowej, jak również w dziejach niepodległej Polski w okresie międzywojennym, a nawet później.
Byli to między innymi:
  • Ludwik Bittner (1892-1960) generał brygady Wojska Polskiego. Uczeń szkół we Lwowie i Stanisławowie (matura 1911). W latach 1911-1914 studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a od 1914 roku także filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1911 roku członek Związku Walki Czynnej, a od 1912 roku Związku Strzeleckiego. Uczestnik I wojny światowej jako oficer 2 Pułku Piechoty Legionów Polskich. Od grudnia 1918 roku dowódca batalionu zapasowego 34 pp. W latach 1920-1930 dowódca 34 pp w Białej Podlaskiej. W 1927 roku awansowany na stopień pułkownika. Następnie dowódca piechoty dywizyjnej 5 Dywizji Piechoty we Lwowie. Od listopada 1938 pomocnik dowódcy Korpusu Ochrony Pogranicza, w kampanii wrześniowej 1939 roku zastępca dowódcy KOP, uczestniczył w walkach z Armią Czerwoną. W czasie okupacji działał w konspiracji, był dowódcą Okręgu AK w Lublinie (1941-1943). W 1943 roku mianowany generałem brygady. W czasie akcji „Burza” dowódca 9 Podlaskiej Dywizji Piechoty AK. W sierpniu 1944 roku został aresztowany przez NKWD. Przetrzymywany m.in. w: Lefortowie, obozie nr 179 w Diagilewie i w Griazowcu. Do Polski wrócił w 1947 roku. Pracował jako dozorca w Biurze Odbudowy Stolicy. Od 1957 roku członek władz ZBOWiD. Odznaczony: Złotym i Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Oficerskiem Orderu Odrodzenia Polski (1930), Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi. Spoczywa na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. 
  • Jan Ciołkosz (1893-1940) major piechoty WP, ofiara zbrodni katyńskiej. Maturę zdał w Wiedniu. Uczestniczył w kampanii karpackiej w czasie I wojny światowej, w 1915 roku dostał się do niewoli rosyjskiej. Uczestnik wojny polsko- bolszewickiej. W okresie międzywojennym pozostał; w wojsku. Służył w 37 pp, 57 pp, 22 pp i jako kwatermistrz w 57 pp w Chorzowie. W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku dostał się do niewoli sowieckiej w Rawie Ruskiej i został osadzony w Kozielsku.
  • Władysław Czapliński (1895-1940) podpułkownik WP, ofiara zbrodni katyńskiej. Ukończył gimnazjum w Bochni, maturę zdał eksternistycznie w Krakowie. Dowódca plutonu, a później kompanii w 2 pp Legionów. Uczestnik wojny polsko- bolszewickiej. W okresie międzywojennym służył w 24 pp w Łucku, 56 pp w Krotoszynie i w 27 pp w Częstochowie. W 1936 roku przeszedł w stan spoczynku. W 1940 został aresztowany przez NKWD w Delatyniu. 
  • James Douglas (1878-?) polski urzędnik konsularny i działacz socjalistyczny pochodzenia szkockiego. Uczęszczał do gimnazjum w Kijowie, był korespondentem "Słowa Ludu" w Japoni (1904). W latach 1931-1933 konsul RP w Harbinie.
  • Józef Gołąb (1888-1916) rzeźbiarz, tworzący nawet w okopach I wojny światowej, który poległ w bitwie pod Gruziatynem.
  • Ryszard Grosse (1886-?) podporucznik rezerwy armii austriackiej, był instruktorem w baonie rekruckim w Choczni. Walczył jako dowódca 5 kompanii 3 pp, a później 11 kompanii 3 pp. Ranny w bitwie pod Tłumaczem.
  • Jan Kilich (1890-1920) przed wojną absolwent Gimnazjum Konopczyńskiego w Warszawie, student Politechniki Lwowskiej i Wyższej Szkoły Włókienniczej w Verviers w Belgii. Żołnierz I Kompanii Kadrowej, uczestnik przemarszu z Oleandrów do Kielc. Po szkoleniu w Choczni w 3pp Legionów. W lipcu 1916 roku awansowany na podporucznika. Po kryzysie przysięgowym zwolniony z Legionów. Od 1918 roku w Wojsku Polskim w stopniu porucznika. Zmarł w Warszawie w wyniku długotrwałej choroby i spoczął na Cmentarzu Bródnowskim. Pośmiertnie zweryfikowany w stopniu majora. Odznaczony Krzyżem Niepodległości i Krzyżem Walecznych.
  • Paweł Kittay (1889-1948) - przed I wojną członek Komitetu Centralnego „Płomienia” (1910), student Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1910/1911 i 1913/1914) oraz Uniwersytetu Lwowskiego (1913/14), znany taternik. Dowódca II Batalionu 3 Pułku Piechoty Legionów Polskich, utworzonego we wrześniu 1914 roku w Choczni. W 1915 roku został zwolniony z Legionów z powodu choroby. Pracował w firmie eksportowej i przebywał Chinach, Afryce Południowej, Indiach. Przez jakiś czas był attaché prasowym polskiej ambasady w Chunkingu. Będąc w Indiach ciężko zachorował. Był leczony w Londynie, potem w Nowym Jorku, gdzie zmarł w szpitalu.
  • Witold Habdank Kossowski (1894-1954) pedagog i poeta, pierwszy dyrektor liceum w Stalowej Woli. W czasie I wojnie światowej odznaczony Krzyżem Walecznym. Po wojnie skończył Uniwersytet Lwowski i uczył w XI Państwowym Gimnazjum we Lwowie aż do 1938 roku, kiedy objął placówkę w Stalowej Woli. W czasie okupacji działa w tajnym nauczaniu, a po wojnie uczył w liceum w Rozwadowie
  • Julian Kulski (1892-1976) polityk i samorządowiec, od 1935 roku wiceprezydent Warszawy, a od 28.10.1939 do 05.08.1944 komisaryczny burmistrz Warszawy. Studiował w Brukseli i Nancy (1911-1914), Członek PPS Lewica, „Promienia” i Związku Strzeleckiego. Od 1914 roku w Legionach Polskich, przeszedł szkolenie rekruckie w Choczni, o czym napisał później w książce „Z minionych lat życia”. Od 1918 do 1919 roku komendant Milicji Ludowej w Okręgu warszawskim. Od 1925 roku studiował nauki polityczne w Paryżu. Od 1927 roku pracował w Ministerstwie Skarbu, a od 1932 roku był dyrektorem Państwowego Monopolu Spirytusowego. Po wojnie pracował w przedsiębiorstwie spedycyjnym Hartwig i przedsiębiorstwach budowlanych w Warszawie. Na emeryturze od 1959 roku. Od 1961 roku członek loży masońskiej „Kopernik”. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi.
  • Michał Moskowityn (1895-1940) urodzony w Terlanach. Przed wojną student Akademii handlowej w Krakowie. W Legionach od 8 sierpnia 1914 roku. Uczestnik kampanii kieleckiej. Sierżant w Stacji Zbrojnej w Ostrawie. Po odniesionej ranie został w 1916 roku uznany za niezdolnego do służby czynnej i pracował jako podoficer werbunkowy. Od 1925 roku porucznik w intendenturze w Grudziądzu. Uczestnik kampanii wrześniowej, dostał się do niewoli rosyjskiej. Ofiara zbrodni katyńskiej. Syn Ignacego i Kazimiery z Gądkowskich. 
  • Franciszek Makary Pększyc (1891-1915) pod pseudonimem Grudziński był dowódcą batalionu rekruckiego Legionów, którym kierował podczas ćwiczeń w Choczni. Kwaterował w domu Antoniego Styły. Pochodził z Sokala, w 1896 roku jego rodzina przeniosła się do Krakowa, gdzie Franciszek rozpoczął naukę w szkołach wydziałowych. Od 1905 roku należał do skautingu i uczęszczał do II Wyższej Szkoły Realnej, którą ukończył w 1910 roku. Od roku akademickiego 1910/1911 studiował przez dwa lata geodezję na Politechnice Lwowskiej. Jeszcze w 1910 roku wstąpił do lwowskiego koła Eleusis, pełniąc funkcje sekretarza i zastępcy skarbnika. W 1911 roku we Lwowie otrzymał nominację podoficerską w organizacji niepodległościowej Armia Polska. Po zakończeniu służby wojskowej w austriackim 30 pułku piechoty w stopniu kaprala przeniósł się w 1912 roku do Krakowa, gdzie poświęcił się działalności w Polskiej Drużynie Strzeleckiej. W 1913 roku w stopniu podchorążego objął dowództwo II kompanii PDS. Próbował bezskutecznie wstąpić do wojska serbskiego, aby pogłębić swoje doświadczenie wojskowe. Po wybuchu I wojny światowej został zmobilizowany do armii austriackiej, po czym zdezerterował i zgłosił się do sztabu Legionów Polskich w Kielcach. Od końca sierpnia 1914 roku pracował w kwaterze głównej Legionów, a następnie został dowódca 4 kompani III batalionu. Po ćwiczeniach w Choczni został dowódcą II kompanii I batalionu Legionów w stopniu porucznika (od 9 października). 23 października 1914 ranny w nogę w bitwie pod Laskami, przebywał na leczeniu w kilku szpitalach. Na front wrócił w grudniu jako dowódca 4 batalionu. Do 25 lutego 1915 roku w pracy sztabowej, był komendantem placu w Kętach. Następnie brał udział w walkach nad Nidą, w których 21 maja został ranny w bok w bitwie pod Żernikami. Dwa tygodnie później podczas patrolu w Modliborzycach został ciężko ranny w twarz i by uniknąć niewoli dobił się strzałem z pistoletu. Pochowany pierwotnie w Baćkowicach, po wojnie jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Opatowie. Pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Zasługi Wojskowej i awansowany na stopień kapitana, a następnie Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyżem Niepodległości (1930). 
  • Ludwik Schreiber (1890-?) sierżant w Legionach, w okresie międzywojennym starosta borszczowski (1927-1930), później starosta w Trembowli.
  • Józef Sitko (1888-?) podpułkownik piechoty WP. W czasie I wojny światowej najpierw walczył w Legionach, a następnie został internowany przez Austriaków w obozie Szeklencze i wcielony do ck armii. W okresie międzywojennym był zawodowym wojskowym (do 1935 roku). Służył między innymi jako komendant Powiatowej Komendy Uzupełnień w Bielsku. W czasie okupacji hitlerowskiej działał w konspiracji i pracował w firmie budowlanej „Universal” w Krakowie. 13 listopada 1942 roku w Krakowie został zatrzymany i osadzony w więzieniu Montelupich. Pięć dni później został skierowany do obozu koncentracyjnego Auschwitz, w którym otrzymał numer więźniarski: 75906. Dostał się do orkiestry obozowej. 25 października 1944 roku został przeniesiony do obozu Sachsenhausen, ale udało mu się przeżyć i doczekać wyzwolenia. 
  • Mieczysław Starzyński (1891-1942) podpułkownik dyplomowany piechoty. W 1905 został relegowany ze szkoły realnej w Łowiczu za udział w strajku szkolnym. Kontynuował naukę w Szkole Polskiej, Polskiej Szkole Handlowej, Gimnazjum im. Konopczyńskiego w Warszawie i Politechnice Lwowskiej. Po przeszkoleniu internowany w 1917 roku. Uczestnik obrony Lwowa w 1919 roku. W 1921 roku ukończył Wojskową Szkołę Sztabu Generalnego i został skierowany do Dowództwa Korpusu Okręgu V w Krakowie. Tam ukończył Szkołę Nauk Politycznych w ramach UJ. W 1925 roku rozpoczął służbę w Wadowicach, jako dowódca II batalionu 12pp, a w 1926 roku powrócił do Krakowa. Od 1928 roku w sztabie generalnym, a od 1929 roku attache wojskowy w Belgradzie. Od 1933 roku w administracji państwowej- naczelnik wydziału bezpieczeństwa we lwowskim urzędzie wojewódzkim (1933), wicewojewoda pomorski (1934), wojewoda stanisławowski (1935). W latach 1936-39 zastępca i redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. W 1939 roku uczestniczył w obronie Warszawy, później ukrywał się i działał w ZWZ oraz AK. Zginął zamordowany przez Niemców. Był bratem prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
  • Roman Starzyński (1890-1938) major piechoty Wojska Polskiego, Kawaler Orderu Virtuti Militari. Absolwent gimnazjum w Warszawie i Wydziału Filozofii UJ. W okresie międzywojennym oficer Sztabu Generalnego WP. Od 1929 roku prezes Polskiej Agencji Telegraficznej, później dyrektor gabinetu Ministra Poczty i Telegrafów oraz Spółki Akcyjnej Polskie Radio. Brat wymienionego wyżej Mieczysława i prezydenta warszawy Stefana Starzyńskiego. 
  • Jerzy Roman Trojanowski (1893-?) pułkownik piechoty Wojska Polskiego, Kawaler Orderu Virtuti Militari. Pseudonim legionowy "Szaleniec", w czasie I wojny światowej dostał się do niewoli rosyjskiej. W wojnie polsko- bolszewickiej był dowódcą 2 pp Legionów i 36 pp Legii Akademickiej. W okresie międzywojennym służył w 19 pp we Lwowie, 51 pp Strzelców Kresowych w Brzeżanach, 40 pp we Lwowie, dowodził 37 pp w Kutnie, 2 Brygadą Ochrony Pogranicza w Baranowiczach i Ochroną Przeciwlotniczą Okręgu Korpusu nr IX w Brześciu.
  • Karol Udałowski (1880-1926) podpułkownik piechoty WP, Kawaler Orderu Virtuti Militari. W czasie I wojny dowodził 11 kompanią 3pp Legionów. Od 1918 roku dowódca 1 pp, przemianowanego później na 7 pp. W 1921 roku przeniesiony do rezerwy.

środa, 16 maja 2018

Donos z Choczni do władz we Lwowie w 1914 roku

16 maja 1914 roku Wydział Krajowy, czyli organ wykonawczy Sejmu Krajowego we Lwowie zwrócił się do Wydziału Powiatowego w Wadowicach z poleceniem zbadania zarzutów podniesionych w otrzymanym przez Wydział Krajowy anonimowym piśmie z Choczni oraz podjęcia stosownych zarządzeń i zdania sprawy WK w odpowiedzi zwrotnej.
Treść tego donosu przedstawiała się następująco:

Do Wysokiego Wydziału krajowego we Lwowie

Zażalenie Członków gminy Choczni w powiecie wadowickiem

Trudno abyśmy się wszyscy podpisywali i zaznaczali swoje nazwiska natoby potrzeba dużo czasu- gdy przeciwnie same okoliczności na miejscu istniejące wskażą o naszem prawdziwem doniesieniu. Donosić o tem Radzie powiatowej lub Władzom tutejszym byłoby bez celowem, gdyż ma o tem wszystkim co tu napiszemy dawno wiedzę, a nic dotychczas nie poradziły, ale może trafi do uczuć Wysokiej Władzy by te choć kres temu położyła.
Nasz świetny wójt w Choczni ma starą studnię, ze nie tylko ludzie, dzieci, lecz nawet zwierzęta mogą do niej wpadać, gdyż poziom ziemi jest z nią równy, takich studni jest także masa w gminie, a nie robią na to nic inni, bo wójt jest im przykładem.
Od gnoju i nieczystości cała jego osada śmierdzi, grozi ogólną zarazą w razie dni gorących, jest także w kilka takich innych osad w gminie, które nie mają odpływu od gnojowisk do rzeki, bo  od czego przykład z góry.
 Z tych ognojonych studni piją ludzie, dużo się pisze- masa okólników - ale bardzo mało wykonania tychże, bo ci co mają to przestrzegać, sami są temu przeszkodą.
Nadto w Choczni niedorostki chodzą z papierosami w ręku, a wszystko się to podoba Panu Naczelnikowi, który jest kontent z takiej emancypacyi.
Szynkarze widząc nieporządki w gminie i wójta temu schlebiającego odpoczynku niedzielnego nie przestrzegają i wyśmiewają się z takiej władzy, która jest przedmiotem zachęcania do przekroczeń.
Albo Żyd rzeźnik w takiej wodzie myjący mięso i dający to mięso do jedzenia także zasługuje na zaufanie- a ty biedny gospodarzu cierp, znoś wszystko, bo ci nikt nie przyjdzie z pomocą, płać podatki, bo za to masz cudną autonomię, grożą ci zarazami a wdodatku egzekutorem podatkowem.
Proszę przeczytać; cierpliwość nasza się wnet wyczerpie i akt niniejszy znajdzie się na szpaltach dziennikarskich.

Mieszkańcy Choczni.

W odpowiedzi Naczelnik Gminy (wójt), którym był wówczas od pięciu lat Maksymilian Malata, odpisał 16 maja, że:
- stara się sumiennie wykonywać wszelkie zarządzenia i polecenia władz zwierzchnich w celu przestrzegania porządku w gminie, a przede wszystkim tych, które dotyczą studni i gnojowisk,
- podawał natychmiast do publicznej wiadomości przez gminnego gońca takie zarządzenia, 
- kontrolował osobiście i z udziałem assesorów (radnych) ich wykonanie,
- stara się wpływać na upartych, nie przestrzegających przepisów i grozi im grzywnami,
- nieprawdziwe są zarówno informacje o konstrukcji jego studni, umożliwiającej rzekomo wpadnięcie, jak i o braku odpływu nieczystości z osadnika, ponieważ te odprowadzane są rurami pod powierzchnią ziemi do jego prywatnego ogrodu i dalej ze względu na ukształtowanie terenu spływają przez warstwy ziemi w kierunku rzeki,
- będzie się starał wyśledzić anonimowego autora tych nieprawdziwych zarzutów, który wystawia na szwank jego dobre imię.

Co ciekawe, jest to jedyna korespondencja pomiędzy ówczesnymi władzami gminy w Choczni, a władzami zwierzchnimi, która zachowała się do dziś w archiwach państwowych.
Paradoksalnie z wszystkich innych, zapewne o wiele istotniejszych pism, ponad 100 lat i dwie wojny światowe przetrwał tylko anonimowy donos i odpowiedź na niego naczelnika Malaty.


wtorek, 15 marca 2016

Początek I wojny światowej w Choczni

28 lipca 1914 roku Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii, co stanowiło wstęp do wybuchu I wojny światowej.

Wielu młodych chocznian powołano do c.k. armii austriackiej, a kilkunastu zasiliło szeregi Legionów Polskich (LISTA).

Na użytek wojska zarekwirowano w Choczni pewną ilość koni i krów.

1 września 1914 roku nie rozpoczął się nowy rok nauczania w szkole w Choczni Dolnej.

Zarządzeniem władz państwowych Chocznię wyznaczono na obóz dla formującego się batalionu uzupełniającego Legionów Polskich.
Około 2.000 ćwiczących w Choczni przyszłych legionistów kwaterowało od 15 września do 2 października w szkole w Choczni Dolnej i w miejscowych chałupach. Chocznianie dzielili się z żołnierzami własnymi skromnymi zapasami żywności, a nawet elementami odzieży. Rada gminna i Kasa Raiffeisena (Stefczyka) uchwaliły przeznaczenie znacznych kwot pieniędzy na potrzeby Legionów. Zbiórkę pieniężną przeprowadzono też wśród mieszkańców wsi. 
Wyjeżdżających koleją  legionistów żegnano bardzo serdecznie (więcej).

Po opuszczeniu szkoły przez legionistów budynek wymagał gruntownego wysprzątania, a niektóre ze sprzętów szkolnych naprawy. Dlatego rok szkolny zainaugurowano dopiero 26 października.

Od 12 listopada w Choczni odczuwalne były już zwiastuny wojny. Na drodze przebiegającej przez wieś widać było tłumy przemieszczających się w kierunku zachodnim cywilów. Część z nich poruszała się na wozach konnych, część pieszo, gnając stada bydła, jeszcze inni podróżowali automobilami.
Z północnego wschodu docierał do Choczni głuchy grzmot armat.

22 listopada w budynku szkolnym została zakwaterowana austriacka żandarmeria wojskowa i żołnierze pospolitego ruszenia, zajmując trzy pomieszczenia.
Kwaterujące w Choczni oddziały wojska zmieniały się co kilka dni i taka sytuacja panowała aż do Świąt Bożego Narodzenia.

W walkach na froncie do końca 1914 roku polegli następujący mieszkańcy Choczni:

Piotr Cap, Wojciech Grządziel, Jan Kobiałka, Władysław Mocniak, Stanisław Urbanik i Franciszek Warmuz.

Ranni zostali:

Franciszek Dąbrowski, Adam Drapa, Aleksy Gazda, Jan Pietruszka, Józef Ramenda, Piotr Rokowski, Franciszek Styła i Wojciech Widlarz (więcej).

sobota, 21 listopada 2015

Szymon Dąbrowski - krakowski radny

30 grudnia 1914 roku "Ilustrowany Kuryer Codzienny" informował:

Wczoraj w południe nadeszła z Bogumina smutna wiadomość, iż w podróży do Wiednia umarł tam po krótkich a ciężkich cierpieniach (krwotok) śp. Szymon Dąbrowski, kontroler pocztowy, długoletni radca miejski. Wiadomość ta wywołała w całem mieście szczery żal, a zwłaszcza pośród inteligencyi, która niejednokrotnie miała sposobność oceniać wysokie zalety charakteru zmarłego.
...
Śp. Szymon Dąbrowski urodził się w r. 1863 w Choczni pod Wadowicami. Początkowe nauki szkolne pobierał w Wadowicach, tam też uczęszczał do gimnazyum. Po czterech latach studyów przeniósł się do Krakowa, gdzie ukończył szkołę średnią. Jako student cieszył się ogólną sympatyą zarówno wśród kolegów jak i profesorów, którzy umieli ocenić w zmarłym bystrość umysłu i nieskazitelność charakteru. Z powodu braku środków materyalnych nie mógł kontynuować studyów, wstąpił więc do służby pocztowej. Krok ten, który uważał za twardą konieczność życiową - stanowił w jego życiu cichą tragedyę... Owiany świętym zapałem pracy społecznej, a zwłaszcza ekonomicznej w kierunku ulżenia nędzy tym najbiedniejszym - rzucił olbrzymi zapas energii wśród masy urzędnicze i pod sztandarem zrzeszenia się na polu zawodowem i ekonomicznem prowadził je do polepszenia bytu. Praca ta żmudna zmarłego, prowadzona intensywnie, a bez rozgłosu - siłą faktu wyrobiła mu wśród inteligencyi mir i szacunek. Zmarłemu też przypada zasługa jako temu, który powołał do życia Związek ekonomiczny profesorów i nauczycieli. W uznaniu Jego obywatelskiej i społecznej pracy - sfery urzędnicze postawiły zmarłego jako kandydata na radcę miejskiego. 
W r. 1907 wybrano śp. Dąbrowskiego olbrzymią ilością głosów radcą miasta Krakowa. Na tym nowym i odpowiedzialnym posterunku przedstawiciela szerokich warstw ludności krakowskiej w zarządzie gminy - uwypuklił się dopiero we wspaniałych rysach obraz niezależnego charakteru zmarłego, aż do ostateczności uczciwego. Umiał i potrafił, jak nikt inny wyczuć grożące niebezpieczeństwo na polu ekonomicznem ludności krakowskiej, rzucał jak nikt inny może bez patosu i przesady słowa potępienia w Radzie miejskiej na zło, które jak rak toczy... Przynależny do stronnictwa demokratycznego - był zawsze i zawsze niezależym... Należał bowiem duchem do stronnictwa, któremu przewodziła świetlana postać śp. Romanowicza, Rottera... Z nimi czuł się szczęśliwym o nich ze łzami w oczach wspominał. Karcił surowo wszelki wyzysk i uważał go za zbrodnię bez względu na to, czy pochodzi od góry, czy od dołu... Stąd rodził się dla niego najgłębszy szacunek, nawet u wrogich jemu obozów... Ty najbiedniejsza ludności miejska, Ty, która w obecnych czasach wojennych wystawiona jesteś na głód i nędzę - wiedz o tem, że z grona naszego ubył człowiek, który cicho, bez rozgłosu, serdecznie bronił Cię w Zarządzie gminnym przed wyzyskiem, że zszedł ze świata mąż, dla którego nędza ludu nie była pustym frazesem lecz najistotniejszą prawdą duszy i serca jego. I ty ludności miejska nie prędko go zapomnisz.
 S. P. Szymon Dąbrowski już od kilku lat skarżył się na bóle w piersiach. Mimo to do ostatniej chwili stał twardo na posterunku. W dzień Wigilii otrzymawszy błagalny list pospieszenia z pomocą - rzucił ognisko rodzinne i wyjechał tam, gdzie go wielkie i serdeczne serce wołało... W drodze skutkiem krwotoku - zmarł. Zmarł dnia 26 b. m. w Boguminie. Cześć Jego pamięci! 

Szymon Dąbrowski był synem Franciszka i Rozalii z Janikowskich. 
Nie należy go mylić z księdzem Szymonem Dąbrowskim, o którym można przeczytać tu- LINK


piątek, 12 czerwca 2015

Legiony Polskie w Choczni w 1914 i 1915 roku

Korespondencja Józefa Putka na temat pobytu Legionów Polskich w Choczni w 1914 roku i przemarszu oddziałów legionowych przez Chocznię w styczniu 1915 roku. Jej fragmenty zamieściła "Ziemia Lubelska" z 13 lutego 1916 roku.

We wrześniu zeszłego roku Departament wojskowy N. K. N. gminę Chocznię (w pow. Wadowickim) wyznaczył na obóz dla formującego się batalionu uzupełniającego. Około 2000 ludzi prawie przez trzy tygodnie w tej gminie stało!* 
A była to istotna pstrokacizna! Tu spotkałeś legjonistę- proletarjusza w podartych butach z bagnetem bez pochwy przywiązanym na sznurku, tu z szablą zgrabny góral z pod Zakopanego w opiętych góralskich spodniach, w zgrabnym kapeluszu góralskim ozdobionym metrowem piórem, tu uczeń gimnazjalny w bluzce studenckiej z czapką strzelecką, słowem - jak mówili chłopi - była to „zbieranina". 
Nikt nie chciał wierzyć, żeby z tego materiału dało się wytworzyć wojsko. Chłop nasz, niedowiarek w takich sprawach, poważnie kręcił głową... Ale trwało to niedługo! 
Po kilku dniach pobytu ludność tak do tych „żołnierzy" się przywiązała- jak do własnych dzieci. W każdej prawie chałupie odstępowano dobrowolnie łóżko i pościel dla oficera Legionów, a izbę dla żołnierzy- legjonistów, a sama rodzina chłopska gdzieś tam w komorze ciasnej się gnieździła. Zrozumiałą jest rzeczą, że w stadium tworzenia się Legionów trudno było w jednej chwili o wyżywienie i umundurowanie. To też nasi ochotnicy chodzili w podartych spodniach i butach, wypożyczając od czasu do czasu na ćwiczenia garderobę od chłopów. Mimo że żywności albo nie było, albo było jej bardzo mało, legioniści głodu wielkiego nie cierpieli, bo ludność czem mogła, tem z nimi się dzieliła. To też rzewny był to widok, jak w godzinach południowych nad chłopską misą siedzieli pochyleni, rodzina gospodarza i kilku legionistów, z których niejeden w „cywilu" był „burżujem", z pogardą spoglądającym na chłopski żur i jałową kapustę. 
Ale też i legioniści nie pozostali dłużni. Gdy po kilku dniach porządek zupełny nastał, zaprowjantowanie nie szwankowało, i każdy żołnierz otrzymał przepisaną porcję mięsa i zupy z kuchni polowej, w tej chwili z napełnioną „menażką" biegał do chłopskiej chaty i tu do misy jałowych ziemniaków chłopskich wlewał zupę i ostatnim kęsem mięsa dzielił się z chłopską rodziną. 
Kiedy po kilku tygodniach pobytu w Choczni około 2000 ludzi wyekwipowanych i wyćwiczonych miało ruszyć na pociąg do Wadowic, by stąd pojechać na Węgry, nie było domu we wsi, żeby cała rodzina nie wyległa na pożegnanie. Ludzie tak z legionistami zżyli się, tak się z nimi zbratali, że przy pożegnaniu płakali, jak dzieci. 
Za jakie cztery miesiące gościli tutejsi włościanie I pułk Legionów w przemarszu do Kęt.** 
Rygor, karność, porządna gospodarka, oto cechy, które najbardziej przechował lud w pamięci. Jako charakterystyczny przykład porządku panującego w brygadzie Piłsudskiego, przytaczali piszącemu włościanie fakt, że mimo iż zaledwie jedną noc przespała w Choczni, to jednak i za taką bagatelę zapłacone zostało kwaterunkowe. Ten drobny fakt dał dużo ludności do myślenia. Ciekawym przyczynkiem do kwestji stosunku ludu naszego do Legjonów jest następująca piosenka śpiewana przez lud wadowicki:
 „Moskalu ty chamie, 
Chciałeś zdobyć Kraków, 
Napotkałeś bisurmanie 
Na męstwo Polaków!... 
Moskalu ty świnio 
Poznałeś ty Legjony. 
Takeśmy cię przetrzepali!
Jak jasne pierony”. 
Pokaźnie przedstawiają się datki pieniężne złożone przez lud wadowicki na Legjony. Rady gminne w 27 gminach pow. Wadowickiego uchwaliły na Polski Skarb Wojenny 4000 kor. Składki zbierane po chatach przyniosły ponad 15000 kor. Składki okazyjne wyniosły 13000 kor. Jeżeli się do tego doda składki Kółek rolniczych, Kas Reiffeisena***, jeżeli się zważy, że dary Rady powiatowej i powiatowej kasy oszczędności powstały pod wpływem włościan w tych instytucjach zasiadających, to przyjść się musi do przekonania, że na 100000 kor. składek 2/3 części złożył lud polski. 

* batalion rekrucki Legionów Polskich dociera do Choczni z Kielc 15 września.

** żołnierze I Brygady Legionów Polskich pod dowództwem Józefa Piłsudskiego docierają do Choczni w  trakcie przemarszu z Lipnicy Murowanej do Kęt, gdzie pozostają przez ponad miesiąc, w ramach skierowania na odpoczynek. Ich nocleg w Choczni ma miejsce 23 stycznia 1915 roku. 

*** choczeńska kasa zapomogowo-pożyczkowa przekazuje na rzecz Legionów kwotę 501 koron. Wójt  Maksymilian Malata wypowiada się na ten temat dla "Wiadomości Polskich" (nr 16 z 1915 roku): „My chłopi nie poskąpimy jeszcze i dalszych ofiar na Legiony, byle nam tylko wyrąbały niepodległą Polskę”.

Zestawienie choczeńskich legionistów: LINK

czwartek, 14 maja 2015

Opis kościoła w Choczni w książce z 1914 roku

Notatka o kościele parafialnym w Choczni, zawarta w książce ks. Gerarda Kowalskiego "Z wycieczki do wadowickiego i oświęcimskiego powiatu", wydanej w Krakowie w 1914 roku:

  "Chocznia. Kościół nowy, pseudogotycki, wybudowany w r. 1884, już pod względem technicznego wykonania robi przykre wrażenie, gdy się widzi w nowym kościele sklepienie związane ankrami. Z dawnego drewnianego kościoła pozostała dobra barokkowa ambona i chrzcielnica, które dotąd służą swemu przeznaczeniu. Dzięki zrozumieniu i zamiłowaniu w zabytkach sztuki dawnej obecnego X. proboszcza, skarbiec kościoła w Choczni posiada niemały zbiór dawniejszych ornatów, starannie odrestaurowanych. Niema tam ani tkanin, ani haftów jakiejś wyjątkowej wartości, ale wszystko co znalazło się z dawnych brokatów czy haftów, począwszy od XVII wieku, obecnie odrestaurowane i starannie przechowywane, mogłoby być ozdobą każdego większego nawet kościoła. Na uwagę zasługuje przedewszystkiem ornat czerwony, nowo zestawiony, do którego użyto przepięknej makaty czerwono-złotej, oraz kilka ornatów z haftem jedwabnym i złotym z początku XVIII w. 
Łepkowski, który oglądał dawny kościół drewniany w Choczni, mówił o nim, że miał "postać, jaką mają wszystkie kościoły podług austryackiego rządowego planu w Galicyi stawiane". 
Z osobliwości zanotował znajdujący się obecnie w zakrystyi kościoła słaby portret proboszcza Kaspra Sasina (1651) i dzwon z r. 1535."

czwartek, 2 października 2014

Kolejowa stacja załadunkowa w Choczni

Notatka z "Ilustrowanego Kuryera Codziennego" numer 119 z 23 maja 1914 roku:

Ładownia w Choczni pod Wadowicami

Z Wiednia donoszą nam: Onegdaj odbyła się w Choczni komisya, dotycząca utworzenia stacyi ładunkowej w Choczni. Komisyi przewodniczył komisarz powiatowy dr Jaworski z ramienia namiestnictwa, w imieniu dyrekcyi kolei półn. występowali dr Jul. Haraschim i nadinżynier Nowicki, starostwo powiatowe zastępował dr Pawik, ministerstwo kolejowe nadradca Lauda.
Jak się dowiadujemy, gmina Chocznia postarała się o utworzenie wspomnianej ładowni i ofiarowała na ten cel 5000 koron. Dyrekcja kolei północnej zaś, dzięki przychylności Ekscelencyi Barona Banhansa przychyliła się do życzenia gminy i dodawszy do tej sumy 13.000 koron postanowiła ładownię kosztem 18.000 koron urządzić.
Gmina Chocznia uzyska przez utworzenie ładowni możność ładowania towarów w Choczni, zamiast w Wadowicach.

wtorek, 10 czerwca 2014

Choczeńskie obchody w 1914 roku upamiętniające Konstytucję 3 maja

Artykuł zamieszczony w "Przyjacielu Ludu" nr 20 z 1914 roku:

(...)W niedzielę 10 maja urządziła gmina Chocznia obchód Konstytucji 3-go maja i racławicki. 
W południe uformował się przed kościołem pochód. Na czele szła miejscowa Straż pożarna pod dowództwem p. nauczyciela Nowaka, za nią orkiestra, Skauci, Związek strzelecki z Kozińca i Wadowic, dzieci szkolne z p. nauczycielem Słowikiem i p. Słowikową, Sokoli z Wadowic, lud i Sokół z Choczni.
Pochód przeszedł przez wieś i zatrzymał się przed „Domem ludowym” , gdzie wygłosił gorące przemówienie okolicznościowe p. Józef Sanojca z Krakowa, a p. Styła podziękował gościom z przybycie.
Wieczorem urządzono w „Domu ludowym” uroczysty wieczorek. Sala nabita była ludem. Odczyt o Konstytucji 3-go maja wygłosił akademik p. Ruła, poczem kółko amatorskie odegrało wyjątek z „Kościuszko pod Racławicami” p.t. „Bartosz Głowacki”.
Rolę Bartosza Głowackiego odegrał doskonale wójt p. Malata, lirnika p. Woźniak, a także i ine role, które z przejęciem odegrali pp. Szczur, Balon, Ścigalski, Kumala, Rokowski, wypadły znakomicie. Również znakomicie grały pp. Styłówna (role Starościny), Balonówna (Bartoszowa), Kumalówna (Filomenę). Nad urządzeniem przedstawienia pracowali akademicy Bielenin i Putek.
Na ogóle żądanie wieczorek ten zostanie jeszcze powtórzony.
Po przedstawieniu odbyła się ochocza zabawa ludowa, z której dochód przeznaczony został na budowę „Domu ludowego”.
Koszta urządzenia obchodu pokryli sami włościanie drogą składek i tow. „Sokół”. (...)

środa, 7 maja 2014

Żołnierze z Choczni w austriackich "Listach Strat"

Poniżej zestawienie urodzonych w Choczni żołnierzy z czasów I wojny światowej wymienionych w:

  •  austriackich "Listach Strat" (Die Verlustlisten),
  • "Wiadomościach o rannych i chorych" (Die Nachrichten über Verwundete und Kranke),
  • innych źródłach historycznych, odnoszących się do rannych, zabitych lub przetrzymywanych w obozach jenieckich, w okresie I wojny światowej.

Uwagi:
- zestawienie nie obejmuje wszystkich żołnierzy urodzonych w Choczni, którzy zostali poszkodowani w wyniku I wojny światowej,
- niektóre osoby występują w "Listach Strat" wielokrotnie,
- w przypadku niektórych osób dane uzupełniono w oparciu o informacje własne,
- zestawienie nie zostało całkowicie zweryfikowane w oparciu o inne źródła, stąd nie można wykluczyć błędów w przytoczonych danych lub nawet powielenia tych samych osób.

"Choczeńska Lista Strat"

1

Balon Franciszek

ur. 1886

ranny

lista z 21.02.1917

2

Balon Józef

ur. 1885

zmarł w niewoli rosyjskiej

lista z 09.02.1918

3

Balon Karol

ur. 1889

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 28.03.1916

4

Bałys Jan

ur. 1895

ranny

lista 215

5

Banaś Kacper

ur. 1884

ranny

lista z 17.01.1915

6

Bandoła Stanisław

ur. 1893

w niewoli rosyjskiej

lista z 11.01.1916

7

Baner Jan

ur. 1883

zaginął

Gazeta Lwowska z 05.01.1926

8

Barański Michał

ur. 1890

ranny

lista 20

9

Bąk Alojzy

ur. 1872

ranny

lista z 14.03.1917

10

Bąk Józef

ur. 1883

ranny

lista z 04.05.1915

11

Bąk Józef

ur. 1894

ranny

lista z 13.07.1915

12

Bąk Karol

ur. 1894

ranny

lista z 23.06.1915

13

Bąk Mikołaj

ur. 1885

nie powrócił z niewoli rosyjskiej

lista z 19.10.1916

14

Bąk Władysław

ur. 1893

ranny

lista z 31.03.1917

15

Bryndza Jan

ur. 1886

ranny

lista z 28.02.1916

16

Bryndza Jan

ur. 1873

ranny

lista z 31.07.1917

17

Bryndza Jan

ur. 1897

poległ 20.06.1918 Fossalta

metryka chrztu

18

Bryndza Józef

ur. 1891

ranny

lista z 07.06.1917

19

Bryndza Leon

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista z 23.05.1916

20

Bryndza Ludwik

ur. 1885

w niewoli rosyjskiej

lista z 28.03.1916

21

Burzej Wojciech

ur. 1898

poległ 09.12.1916

lista z 20.04.1917

22

Bylica Antoni

ur. 1897

poległ 30.07.1916

lista z 31.03.1917

23

Bylica Franciszek

ur. 1893

ranny

lista z 08.07.1915; 04.12.1916

24

Bylica Jan

ur. 1891

poległ 05.05.1915

lista z 04.12.1915

25

Bylica Józef

ur. 1893

w niewoli rosyjskiej

lista z 11.01.1916

26

Byrski Jan

ur. 1881

ranny

lista z 01.01.1915

27

Cap Piotr

ur. 1897

zaginął, (poległ 22.11.1914?)

28

Chmiel Jan

ur. 1892

poległ 02-10.05.1916

lista z 27.12.1916

29

Chruszcz Franciszek

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista z 19.12.1916

30

Cibor Jan

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista z 31.05.1917

31

Cibor Jan

ur. 1898

zginął na froncie wschodnim

Kronika wsi Chocznia

32

Ciejek Wojciech

ur. 1894

poległ 25-26.05.1915

lista z 24.07.1915

33

Dąbrowski Franciszek

ur. 1882

ranny

lista z 08.12.1914

34

Dąbrowski Franciszek

ur. 1897

ranny

lista z 31.03.1917

35

Dąbrowski Józef

ur. 1881

w niewoli rosyjskiej

lista z 28.03.1916

36

Dąbrowski Józef

ur. 1887

poległ 23.10.1914

lista z 16.09.1915

37

Dąbrowski Józef

ur. 1889

ranny

lista z 09.09.1916, 22.12.1917

38

Dąbrowski Józef

ur. 1873

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista 684

39

Dąbrowski Michał

ur. 1895

w niewoli włoskiej

lista z 20.12.1917

40

Dąbrowski Szymon Stanisław

ur. 1884

ranny

lista z 22.09.1915

41

Dąbrowski Teodor

ur. 1881

zmarł 07.06.1917

lista z 11.04.1918

42

Dąbrowski Teofil

ur. 1897

ranny

lista z 05.04.1916

43

Domagała Jan

ur. 1891

w niewoli rosyjskiej

lista z 28.03.1916

44

Drapa Adam

ur. 1889

ranny

lista z 22.11.1914

45

Drapa Antoni

ur. 1885

ranny

lista z 31.08.1916

46

Dyrga Wincenty

ur. 1895

ranny

lista z 30.10.1915

47

Gawęda Jan

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista z 25.05.1917

48

Gawęda Karol

ur. 1891

ranny, zmarł 20.01.1915

lista z 22.02.1915

49

Gazda Aleksy

ur. 1885

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 09.12.1914, 01.12.1915

50

Gazda Józef

ur. 1894

ranny

lista z 17.03.1917

51

Góralczyk Stanisław

ur. 1894

ranny

lista z 20.11.1915

52

Góralczyk Teofil

ur. 1888

zmarł w niewoli rosyjskiej

lista z 09.02.1918

53

Góralczyk Wojciech

ur. 1884

ranny

lista z 17.01.1915

54

Graboń Andrzej

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista 377

55

Graboń Stanisław

ur. 1881

ranny

lista z 30.10.1915

56

Graboń Tomasz

ur. 1886

ranny

lista z 25.10.1915

57

Grządziel Wojciech

ur. 1891

zginął 23.11.1914

lista 504

58

Guzdek Adam

ur. 1894

ranny

lista z 31.03.1917

59

Guzdek Antoni

ur. 1887

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 28.03.1916, 24.05.1917

60

Guzdek Antoni

ur. 1893

ranny

lista z 11.01.1916

61

Guzdek Franciszek

ur. 1891

poległ 03.07.1915

lista z 30.10.1915

62

Guzdek Franciszek

ur. 1894

ranny

lista z 17.03.1917

63

Guzdek Józef

ur. 1887

ranny

lista z 11.01.1916

64

Guzdek Karol

ur. 1880

ranny

lista z 23.02.1917

65

Guzdek Klemens

ur. 1880

ranny

lista z 13.01.1915

66

Guzdek Ludwik

ur. 1894

ranny

lista z 30.10.1915

67

Guzdek Wawrzyniec

ur. 1891

ranny

lista z 19.02.1916

68

69

Harnik Kacper

Kamiński Józef

ur. 1893

ur. 1886

poległ 14.02.1916

zginął 13.06.1916

lista z 13.03.1916, 29.07.1916

Sterbregister

 

70

Knapik Antoni

ur. 1895

ranny

lista z 20.04.1915

71

Kobiałka Jan

ur. 1893

ranny, poległ pod Gorlicami 1914

lista z 21.08.1915

72

Kobiałka Józef

ur. 1888

w niewoli rosyjskiej

lista z 22.01.1916

73

Kobiałka Ludwik

ur. 1875

chory

lista z 30.06.1915

74

Kolber Ignacy

ur. 1872

ranny

lista z 05.04.1916

75

Kolczyński Andrzej

ur. 1878

zginął 22.07.1915

lista 431

76

Koman Franciszek

ur. 1891

w niewoli rosyjskiej

lista z 20.11.1915

77

Korczak Władysław

ur. 1894

poległ 07.06.1915

lista z 04.08.1916

78

Kożuch Stanisław

ur. 1895

ranny

79

Kręcioch Feliks

ur. 1880 lub 1885

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 01.12.1915

80

Kręcioch Franciszek

poległ 1917 pod Kraśnikiem

Kronika wsi Chocznia

81

Kręcioch Jan

ur. 1883

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 08.10.1915, 14.01.1916

82

Kręcioch Jan

ur. 1889

ranny

lista z 21.08.1915

83

Kręcioch Józef

ur. 1886

ranny, poległ na froncie wschodnim

lista z 31.03.1917, Kronika wsi Chocznia

84

Kręcioch(Kranciak, Kreciak) Józef

ur. 1893

ranny lub chory

lista z 08.07.1915

85

Kręcioch Wojciech

ur. 1889

ranny

lista z 20.11.1915

86

Krystian Andrzej

ur. 1881

ranny

87

Krzyżowski Wincenty

ur. 1889

w niewoli rosyjskiej

lista z 20.04.1917

88

Legut Jan

ur. 1894

ranny

lista z 21.08.1915

89

Leszczyński Adam

ur. 1888

ranny

lista 296

90

Malata Franciszek

ur. 1882

zmarł 22.08.1917

lista z 18.01.1918

91

92

Mlak Jan

Młocek Antoni

ur. 1894

ur. 1892

Ranny

Zmarł 28.08.1914

lista 131

Sterbregister

93

Mocniak Władysław Jan

ur. 1896

zginął 29.10.1914 Mołotków

metryka chrztu

94

Mrzygłód Tomasz

ur. 1890

poległ na froncie

Kronika wsi Chocznia

95

Mszański Jan

ur. 1883

ranny

lista z 08.10.1915

96

Nęcek Piotr

ur. 1900

w niewoli włoskiej

Kronika wsi Chocznia

97

Nowak Józef

ur. 1883

w niewoli rosyjskiej

lista z 07.02.1918

98

Nowak Leonard

ur. 1895

zmarł w 1915 w niewoli rosyjskiej

lista z 10.07.1915

99

Okularz Antoni

ur. 1894

ranny

lista z 21.08.1915

100

Paterak Jan

ur. 1887

ranny, poległ na froncie wschodnim

lista z 23.06.1915, Kronika wsi Chocznia

101

Paterak Wojciech

ur. 1880

w niewoli rosyjskiej

lista z 04.01.1916

102

Pietruszka Jan

ur. 1882

ranny

lista z 09.12.1914

103

Pietruszka Piotr

ur. 1873

ranny

lista z 08.01.1917

104

Pindel Józef

ur. 1893

ranny

lista z 02.08.1917

105

Pindel Józef

ur. 1894

ranny

lista z 02.05.1916

106

Pindel Ludwik

ur. 1896

ranny

lista z 02.01.1915

107

Pindel Wojciech

ur. 1886

zaginął, uznany za zmarłego

Gazeta Lwowska z 1919 roku

108

Płonka Jan

ur. 1892

w niewoli rosyjskiej

lista z 13.06.1917

109

Płonka Józef

ur. 1894

ranny

lista z 24.07.1915

110

Płonka Michał

ur. 1887

poległ 11-20.02.1915

lista z 22.05.1915

111

Pływacz Władysław

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista z 17.03.1917

112

Porębski Ludwik

ur. 1891

chory

lista z 20.03.1915

113

Ramenda Andrzej

ur. 1891

ranny

lista z 13.02.1915

114

Ramenda Antoni

ur. 1887

ranny, poległ na froncie włoskim

lista z 17.03.1917, Kronika wsi Chocznia

115

Ramenda Jan

ur. 1876

ranny

lista z 14.07.1917

116

Ramenda Józef

ur. 1884

w niewoli rosyjskiej

lista z 26.02.1916, 11.04.1917

117

Ramenda Józef

ur. 1882

ranny, poległ 05.06.1915

lista z 27.10.1914, 16.09.1915, 20.04.1917

118

Ramenda Ludwik

ur. 1894

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 28.05.1918

119

Ramza Wojciech

ur. 1888

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 19.05.1915

120

Rokowski Piotr

ur. 1892

ranny

lista z 12.10.1914

121

Romańczyk Jan

ur. 1892

ranny

lista z 10.10.1915, 02.05.1916

122

Romański Jan

ur. 1890

ranny

lista 142

123

Ruła Antoni

ur. 1891

ranny

lista z 07.06.1915

124

Ruła Józef

ur. 1890

poległ

125

Ruła Marcin

ur. 1886

poległ 24.05.1915

lista z 08.10.1915, 04.12.1915

126

Rzycki Józef

ur. 1885

ranny

lista z 03.04.1915

127

Siepak Ignacy

ur. 1882

ranny

lista z 15.02.1915

128

Siepak Józef

ur. 1884

w niewoli rosyjskiej

lista z 13.06.1917

129

Skowron Ignacy

ur. 1887

ranny

lista z 21.08.1915

130

Smolec Józef

ur. 1894

ranny

lista z 23.06.1915

131

Strzeżoń Franciszek

ur. 1886

ranny, w niewoli rosyjskiej

132

Strzeżoń Józef

ur. 1892

ranny, zaginął 26.06.1916, uznany za zmarłego

133

Strzeżoń Stefan

ur. 1890

w niewoli rosyjskiej

lista z 07.04.1917

134

Studlik Ludwik

ur. 1891

ranny

lista z 14.03.1917

135

Stuglik Jan

ur. 1883

zaginął, uznany za zmarłego

Gazeta Lwowska z 1926 roku

136

Styła Franciszek

ur. 1874

poległ 21-24.12.1914 lub zmarł w niewoli rosyjskiej 26.06.1916

lista z 13.03.1915, 29.07.1916

137

Styła Franciszek

ur. 1881

chory

lista z 06.01.1915

138

Szczepaniak Józef

ur. 1889

ranny, zmarł 24.05.1915

lista z 16.09.1915

139

Szczur Albin

ur. 1888

w niewoli rosyjskiej

lista z 07.04.1917

140

Szczur Jan

ur. 1878

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 28.04.1915, 31.03.1917

141

Szczur Roman

ur. 1886

ranny

lista z 16.11.1914

142

Szczur Władysław

ur. 1886

ranny

lista 142

143

Świątek Antoni

ur. 1895

poległ 07.05.1915

lista z 04.12.1915

144

Świętek Jan

ur. 1889

poległ 21.10.1915

lista z 29.07.1916

145

Świętek Stefan

ur. 1889

ranny, poległ 23.10.1915

lista z 22.11.1914, 28.12.1915

146

Świętek Władysław

ur. 1886

w niewoli rosyjskiej

lista 368

147

Targosz Władysław

ur. 1885

ranny

lista z 06.01.1915

148

Turała Klemens

ur. 1898

w niewoli włoskiej

Kronika wsi Chocznia

149

Turek Józef

ur. 1884

w niewoli rosyjskiej

lista z 13.09.1915

150

Twaróg Józef

ur. 1883

ranny

lista z 17.03.1917

151

Twaróg Kacper

ur. 1894

w niewoli rosyjskiej

lista z 11.01.1916

152

Urbanik Stanisław

ur. 1885

poległ 17-30.11.1914

lista z 14.01.1915

153

Warmuz Franciszek

ur. 1896

poległ pod Mołotkowem w 1914

Gazeta Lwowska z 1929

154

Warmuz Ludwik

ur. 1885

ranny

lista 24

155

Warmuz Stefan

ur. 1889

chory

156

Wątroba Jan

ur. 1892

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 30.07.1915

157

Wcisło Andrzej

ur. 1883

w niewoli rosyjskiej

lista z 28.03.1916

158

Wcisło Jan

ur. 1893

ranny, zmarł 10.05.1915

lista z 24.06.1915

159

Wcisło Jan

ur. 1892

ranny

lista z 24.07.1915

160

Wcisło Piotr

ur. 1897

poległ 25.09.1917 Włochy

metryka chrztu

161

Wider Jan

ur. 1890

w niewoli rosyjskiej

lista z 24.07.1915

162

Wider Józef

ur. 1884

poległ 23.01.1915

lista z 17.03.1915

163

Wider Tomasz

ur. 1887

ranny

lista z 07.06.1915

164

Widlarz Józef

ur. 1895

poległ 03.01.1915

165

Widlarz Józef Ignacy

ur. 1885

zaginął

Gazeta Lwowska z 05.01.1926

166

Widlarz Stanisław

ur. 1893

ranny

lista 547

167

Widlarz Stefan

ur. 1896

ranny

lista z 21.07.1917

168

Widlarz Wojciech

ur. 1894

ranny

lista z 09.12.1914

169

Woźniak Ferdynand

ur. 1876

ranny

lista z 20.07.1916

170

Woźniak Franciszek

ur. 1897

poległ 09.04.1917 Jakobeny

metryka chrztu

171

Woźniak Jan

ur. 1881

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista z 08.05.1915

172

Woźniak Jan

ur. 1880

ranny

lista z 22.05.1915

173

Woźniak Józef

ur. 1896

poległ 27.08.1915

lista 296

174

Wójcik Franciszek

ur. 1896

ranny

lista z 13.03.1916, 17.03.1917

175

Wójcik Jan Aleksander

ur. 1874

w niewoli rosyjskiej

lista z 13.03.1916

176

Wójcik Stanisław

ur. 1885

chory na tyfus

lista z 27.04.1915

177

Zając Antoni

ur. 1896

ranny

lista z 30.11.1917

178

Zaremba Jakub

ur. 1883

ranny

lista z 21.08.1915

179

Żurek Józef

ur. 1886

ranny, w niewoli rosyjskiej

lista 379 i z 19.02.1916


"Przypadki wątpliwe":
  1. Balon Franciszek ur. 1885 w niewoli rosyjskiej, lista z 11.01.1916 (brak metryki urodzenia takiej osoby w Choczni, nie jest też tożsamy z Franciszkiem Balonem ur. 1886, ponieważ informacja o zranieniu tamtego jest późniejsza, niż o niewoli tego).
  2. Bandoła Jan ur. 1886 ranny, lista z 08.10.1915 (być może przed wojną wyemigrował do Morawskiej Ostrawy).
  3. Kamiński Józef ur. 1884 w niewoli rosyjskiej, lista z 28.03.1916 (brak metryki urodzenia takiej osoby w Choczni).
  4. Paterak Jan ur. 1892 ranny, lista z 21.08.1915 (brak metryki urodzenia takiej osoby w Choczni, być może tożsamy z Janem Paterakiem ur. 1887).
  5. Szczan Franciszek ur. 1880 ranny (brak metryki urodzenia takiej osoby w Choczni, być może nazwisko przekręcone), lista 279.
  6. Żołnierze z poz. 8, 46, 75, 87, 95, 99, 152 i 178, których związków z Chocznią nie udało się ustalić.