ale w Choczni istniało więcej zwyczajów i wierzeń związanych ze Świętami Bożego Narodzenia, które dziś uległy zapomnieniu. Przeczytać o nich można na przykład w dawnych rocznikach "Ludu"- organu Towarzystwa Ludoznawczego ze Lwowa:
- Jeżeli w Boże Narodzenie jasno, to będzie w stodole ciasno (czyli urodzaj- uwaga moja), jeżeli chmurno, to durno.
- Jeżeli w Wigilię niebo jest pochmurne, to następnego roku biedne dziewczęta wydawać się będą, a jeżeli pogodne, to bogate.
- Jaka pogoda w Wigilię, taka przez cały następny rok.
- Jak w Boże Narodzenie jest wiatr, to w nadchodzącym roku będzie mór (czyli zaraza- uwaga moja).
- Podłaźniczkę, to jest choinkę zawieszoną na Boże Narodzenie u powały przystraja się tuż przed wieczerzą wigilijną jabłkami. Wedle przesądu ludowego w Choczni, jabłka pozostałe na podłaźniczce święci się w dniu św. Błażeja (3 lutego - uwaga moja) i zjada przeciwko bólowi ust.
- Bólowi ust miało zapobiegać również zjedzenie w Wigilię owoców głogu, najlepiej zerwanego rano, podczas drogi do kościoła.
- Natomiast remedium na ból zębów było wbicie w Wigilię gwoździa we framugę drzwi lub inny drewniany element domostwa.
- W Choczni stół wigilijny zasłany był sianem, ustawiano na nim świece i wierzono, że „gdyby w czasie wieczerzy wigilijnej świeca sama zgasła, śmierć to któremuś z obecnych zapowiada."
- Jakiś w Wilię (Wigilię), takiś w cały rok. Kto by się w Wilię pogniewał, ściągnąłby na siebie gniew przez cały rok.
- Szczególnie uważać na swoje zachowanie w Wilię powinny dzieci, ponieważ ewentualna kara cielesna powtarzałaby się przez cały rok ("w Wilię chłopców biją, a w Święta dziewczęta").
- W Wigilię należało wstać wcześnie, by nie być ospałym cały rok.
- Należało spróbować każdej potrawy wigilijnej, choćby trochę, a co pozostało, zjadano następnego dnia.
- Podczas spożywania wieczerzy wigilijnej należało zachowywać się cicho- jedynie gospodarz mógł odezwać się głośniej. Czyniono to dlatego, by nie było w domu kłótni przez cały rok.
- Należało uważać, by podczas spożywania wieczerzy wigilijnej nie spadła komuś łyżka, ponieważ wróżyło mu to śmierć w przeciągu następnego roku. Taki sam efekt mogło spowodować wstanie i odejście od stołu przed spożyciem wieczerzy- wyjątkiem była tu gospodyni donosząca potrawy na stół.
- Śmierć w przeciągu następnego roku wróżono także podczas Wigilii z soli. Usypywano na deseczce tyle kupek soli, ile osób zasiadało do wieczerzy i wsuwano ją pod stół. Po jutrzni (modlitwie odmawianej przed wschodem słońca- uwaga moja) wyjmowano deseczkę i czyja kupka soli była najbardziej wilgotna, ten mógł spodziewać się najgorszego.
- W Wigilię można było również wywróżyć sobie charakter przyszłego partnera (najczęściej męża). Należało podejść do płotu i dotykać po kolei wszystkich sztachet. Jeżeli ostatnia dotknięta okazała się być chropawa, to taki miał być też przyszły partner. Lepiej oczywiście, by ostatnia sztacheta była w dotyku gładka.
- Po wieczerzy można było zaczerpnąć wody z dna Choczenki, Konówki lub najbliższego strumyka. Jeżeli wyciągnięto z niej ziarnko zboża, to wróżyło to urodzaj.
- Z każdej potrawy wigilijnej ubierano trochę dla bydła, za wyjątkiem potraw z grochem, by się bydło w lecie nie gziło (nie wpadało w szał od ukłuć owadów- uwaga moja).
- W św. Szczepana (drugi dzień Świąt) karmiono kury, podając im w obręczy pozostały z wieczerzy wigilijnej groch, by jaj nie roznosiły po cudzych domach lub stodołach.
- W ten dzień wcześnie starały się wstać niezamężne dziewczęta i wysypać coś dla dzikiego ptactwa. Z której strony ptaki nadleciały, z tej miał pochodzić przyszły mąż.
- Poświęcony w dzień św. Szczepana owies zanoszono i wysiewano na pole, mówiąc przy tym: "Uciekaj diable z ostem, bo idzie św. Szczepan z owsem!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz