Pierwsze przedsiębiorstwo produkcyjne w Choczni pojawiło się pod koniec XIX wieku. Oczywiście o wiele wcześniej funkcjonowały już w Choczni na przykład młyny wodne i niektóre z nich z pewnością można uznać za przedsiębiorstwa, tyle że przetwórcze. O nich przeczytać można we wcześniejszym artykule (link). Podobnie było z powstałą na początku XIX wieku mleczarnią, której działalność kontynuowała w okresie międzywojennym mleczarnia spółdzielcza. Natomiast istniejące wcześniej cegielnie nie miały charakteru przedsiębiorstw ze względu na ich ograniczoną działalność, często tylko na własne i sąsiedzkie cele. Działalność wytwórczą prowadziły też liczne zakłady rzemieślnicze: kowale, kołodzieje, szewcy, krawcy, kamieniarze, itp. W gronie rzemieślników aspirujących do roli przedsiębiorców można wymienić Wawrzyńca Świętka (1866-1958), oferującego swoje ule i młynki do czyszczenia zboża za pośrednictwem ogłoszeń prasowych.
Początki zorganizowanej przedsiębiorczości produkcyjnej w Choczni są związane z osobami pochodzenia żydowskiego. Już w 1898 roku działa w Choczni fabryka mydła prowadzona przez Natana Silbigera, w której pracowali robotnicy pochodzący także z innych niż Chocznia miejscowości. Z galicyjskich roczników przemysłowych wiadomo, że fabryka mydła kontynuowała swoją działalność przez co najmniej 3 lata. Jej lokalizacji nie udało mi się ustalić. Skądinąd wiadomo jednak, że Silbigerowie mieszkali w Choczni przy cesarskim gościńcu tuż przy granicy z Wadowicami i to może być ewentualną wskazówką, gdzie fabryka ta mogła się znajdować.
Na drugim końcu Choczni- przy granicy z Inwałdem jeszcze przed pierwszą wojną światową istniała duża cegielnia, której właścicielami byli Loebel Landau i Lipman Sternlicht, a kierownikiem chocznianin Marek Guzdek. Cegielnia ta wymieniana jest w „Skorowidzu handlowo-przemysłowym Królestwa Galicyi” z 1912 roku. W tym samym roku Marek Guzdek przez ogłoszenia prasowe poszukiwał do niej wykwalifikowanych pracowników.
Oprócz tego pod chyba nieco przesadzoną nazwą Fabryka Krzeseł prowadził swoją działalność produkcyjną stolarz Jan Twaróg (1877-1954), wykorzystujący doświadczenia nabyte w pracy w Fabryce Mebli, Trumien i Parkietu pod śląsko- morawską Ostrawą. Józef Twaróg i współpracujący z nim starszy brat Andrzej (1871-1935) po I wojnie światowej osiedlili się na stałe w Wielkopolsce i tam rozwijali z sukcesami swoje zakłady stolarskie.
Okres I wojny światowej zdecydowanie nie sprzyjał przedsiębiorcom i kolejne zakłady produkcyjne zaczęły się pojawiać w Choczni już w niepodległej Polsce.
W 1918 roku wypiek opłatków liturgicznych próbował rozwijać w Choczni miejscowy organista Franciszek Jurecki. Miał on jednak silną konkurencję w postaci istniejącej wcześniej wytwórni opłatków z Wadowic, prowadzonej przez miejscowego organistę Jana Niewidomskiego (1878-1941), który w 1921 roku z dwoma wspólnikami założył Małopolską Fabrykę Opłatków (MAFO). Jan Niewidomski, znany wcześniej pod nazwiskiem Niewidok, był zresztą częstym gościem w Choczni, najpierw jako uczestnik spotkań ludowców związanych z Józefem Putkiem, a później w roli agitatora za konkurującym z nimi Bezpartyjnym Blokiem Wspierania Rządu. Drugi z założycieli MAFO- Wojciech Mirocha (1882-1945) rodem z Zembrzyc, reemigrant ze Stanów Zjednoczonych, był także powiązany z Chocznią, jako właściciel gospodarstwa rolnego położonego na jej terenie (przy granicy z Zawadką). Mirocha był właścicielem 1/3 udziałów i zajmował się produkcją. W 1925 roku wystąpił ze spółki, sprzedał swoją część pozostałym właścicielom i zbudował w sąsiedztwie własną Fabrykę Opłatków i Andrutów, uruchomioną w 1926 roku i zatrudniającą do 130 osób. Choć Mirocha pozbył się gospodarstwa w Choczni, by wnieść do MAFO pieniądze uzyskane z jego sprzedaży, to nadal podtrzymywał związki z Chocznią. Od 1931 roku był członkiem Rady Nadzorczej Kasy Stefczyka w Choczni, w której posiadał swoje udziały.
Z przedsiębiorstw działających w Choczni przed II wojną światową można wymienić jeszcze wytwórnię nart należącą do przybyłej z Krzeszowa rodziny Bargiel, która część swoich wyrobów sprzedawała na potrzeby Wojska Polskiego oraz przede wszystkim wspomnianą już wcześniej Spółdzielnię Mleczarską, o której działalności można przeczytać tu (link).
Ponadto jako ciekawostki można podać, że w podkarpackim Krośnie fabrykę pieców kaflowych prowadził w okresie międzywojennym Karol Józef Widlarz (1893-1950), syn pochodzącego z Choczni Karola Widlarza (ur. w 1860 roku), a w amerykańskim Chicago wodę sodową we własnej fabryczce produkował emigrant z Choczni Stanisław (Stanley) Sikora (1889-1958), syn choczeńskiego wójta i kowala Antoniego Sikory.
Po drugiej wojnie światowej największym przedsiębiorstwem produkcyjnym działającym w Choczni była Spółdzielnia Inwalidów- najpierw nosząca nazwę „Wisła”, a później „Pionier”. Spółdzielnia ta dzierżawiła budynek od Kółka Rolniczego bezpośrednio przy szosie z Wadowic do Andrychowa. Spółdzielnia „Wisła”, którą kierował Mieczysław Rozgoziński, zajmowała się produkcją watoliny, czyli grubej dzianiny stosowanej do ocieplania odzieży (10.700 kg w 1963 roku), a także kołder i włóczki anilinowej (347 kg w 1963 roku). Wykonany towar był odstawiany do centrali spółdzielni w Krakowie lub do zamawiających go sklepów. Zakład ten zatrudniał kilkanaście osób, w większości inwalidów, w tym także osoby z terenu Choczni (w 1962 roku- 6 osób). Przeciętna płaca wynosiła nieco ponad 1100 złotych, a zysk roczny ponad 100.000 zł (128.000 w 1963 roku). 30 czerwca 1964 roku Spółdzielni „Wisła” skończyła się umowa dzierżawy pomieszczeń KR, a nowa umowa dzierżawy została zawarta ze Spółdzielnią Inwalidów „Pionier”, produkującą wyroby metalowe. Ostatecznie produkcję włókienniczą zakończono w lutym 1965 roku i po adaptacji pomieszczeń i zmianie parku maszynowego przystąpiono do nowych zadań. Co ciekawe, produkcja Spółdzielni „Pionier” w Choczni była specjalnego znaczenia z punktu widzenia obronności kraju i z tego powodu utajniano jej szczegóły. W 1966 roku zatrudnienie w choczeńskim zakładzie wzrosło do 33 osób, z których 30 było inwalidami, a w 1969 roku osiągnęło poziom 48 osób, z czego 12 pochodziło z Choczni. „Pionier” stanowił też tak zwany zakład opiekuńczy w stosunku do położonego w bezpośrednim sąsiedztwie przedszkola, przyczyniając się do jego utrzymania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz