wtorek, 7 października 2025

Zadłużenie gospodarstw w Choczni na początku XX wieku

 

Według danych statystycznych opublikowanych w 1901 roku 220 choczeńskich gospodarstw posiadało dług hipoteczny, czyli zobowiązanie do spłaty pożyczki zabezpieczone zapisem do księgi wieczystej nieruchomości. Ponieważ w Choczni istniało wtedy 426 gospodarstw, to łatwo wyliczyć, że zadłużonych w tej formie było prawie 52% z nich. Łączna wielkość zadłużenia hipotecznego (131.684 złote reńskie) stanowiła 48% całkowitej wartości obciążonych długiem gospodarstw. Na jedno zadłużone gospodarstwo przypadało więc średnio niemal 600 zł reńskich długu hipotecznego, przede wszystkim w stosunku do ówczesnych banków (68%).

Przyczyny takie stanu rzeczy były złożone. Niewątpliwie wpływ na tak znaczne zadłużenie miały czynniki ekonomiczne, społeczne, środowiskowe i instytucjonalne. Po uwłaszczeniu w 1848 r. i zniesieniu zakazu dzielenia ziemi w 1868 r., gospodarstwa w Choczni uległy silnemu rozdrobnieniu, co uniemożliwiało efektywne prowadzenie gospodarki rolnej. Powstały liczne "karłowate" zagrody (poniżej 2 ha), niezdolne do wyżywienia rodziny, zwłaszcza przy wysokim przyroście naturalnym ludności. Chłopi musieli zaciągać długi na zakup nasion, narzędzi, nawozów, czy dodatkowych parceli, co pogłębiało spiralę zadłużenia. Rolnictwo w Choczni opierało się na prymitywnych metodach, wąskich "paskach" ziemi w układzie szachownicowym i braku nawozów czy maszyn. Niska kultura rolna, połączona z brakiem kapitału na inwestycje, powodowała chroniczne straty, skłaniając do zadłużania się na bieżące potrzeby. Zadłużeniu sprzyjały też epidemie, pożary, susze, gradobicia i powodzie nawiedzające Chocznię, czyli czynniki środowiskowe. Te zdarzenia niszczyły plony i inwentarz, zmuszając do pożyczek na przetrwanie zimy lub przednówka (okres niedoborów żywności). Przy braku państwowego wsparcia i możliwości uzyskania niskooprocentowanego kredytu (Kasa Raiffeisena powstała w Choczni dopiero w 1909 roku) chłopi pożyczali najczęściej u lichwiarzy, gdzie oprocentowanie sięgało ekstremalnych poziomów. Przyczyną zubożenia był także alkoholizm i życie ponad stan – zaciągając długi na wódkę, czy wystawne wesela łatwo było stracić ziemię na rzecz bardziej zaradnych sąsiadów.

Ponieważ dane statystyczne z 1901 roku podają również zadłużenie w wybranych 31 sąsiednich miejscowościach obecnego powiatu wadowickiego i suskiego, to można pokusić się o dokonanie pewnych porównań i oceny sytuacji długów hipotecznych w Choczni na szerszym tle. Ponieważ Chocznia była największą wsią z wymienionych w zestawieniu, to choczeńskie gospodarstwa posiadały największe łączne zadłużenie – odpowiednio o 86% i 259% wyższe, niż kolejne Lgota i Łękawica. W stosunku do najmniej zadłużonych gospodarstw ze Skawiec łączny dług hipoteczny z Choczni był 67 razy większy. Łączna liczba zadłużonych gospodarstw także była największa w Choczni (220), a w następnych w kolejności wynosiła:

- 154 (Zembrzyce),

- 139 (Ponikiew i Koziniec),

- 128 (Tarnawa Dolna i Górna),

- 123 (Łękawica).

Natomiast procent zadłużenia w stosunku do wartości gospodarstwa najwyższy był w Lgocie (138%), Jaszczurowej (76 %) i w Tomicach (71%), a najniższy w Skawcach (7%), w Jaroszowicach (14%) i w Brzeźnicy (15%). Przeciętnie było to 42%, więc Chocznia (52%) plasowała się nieco powyżej średniej, w pobliżu Tarnawy Górnej (53%) i Marcówki (51%).

W przeliczeniu na jedno zadłużone gospodarstwo średnia wartość długu hipotecznego z Choczni (599 złotych reńskich) była druga z kolei po Lgocie (972 złr) i znacznie przekraczała wartość przeciętną wyliczoną dla okolicznych miejscowości (o 54%).

Konkretne przykłady zadłużenia choczeńskich gospodarstw na początku XX wieku można znaleźć w zachowanych aktach spraw spadkowych chocznian. I tak z rozliczenia testamentu Jana Zająca, zmarłego w 1897 roku, wynika, że jego długi wobec Kasy Oszczędnościowej i osób prywatnych oraz zapis hipoteczny na gruncie wynosiły 899 złotych reńskich, a łączna wartość spuścizny po zmarłym 1.117 złr. Dla wdowy po Janie Zającu i jej czworga dzieci pozostało po odjęciu opłaty na czynności sądowo-notarialne 218 złr.

W 1898 roku Kasa Oszczędności usiłowała odzyskać dług i wystawiła nieruchomości po Janie Zającu na licytację, jednak nie doszła ona do skutku, ponieważ nie zgłosił się żaden chętny. By spłacić pożyczkę wdowa i opiekun sądowy nieletnich dzieci wystąpili do sądu o umożliwienie zaciągnięcia nowego długu w wysokości 800 złr. Miał on pokryć najpilniejsze zobowiązania, a reszta miała być przeznaczona na remont domu, który znajdował się w bardzo złym stanie i groził zawaleniem. Konieczna była wymiana dziurawego dachu, belek ścian i futryn okien. Wnioskodawcy podawali również, że należałoby zakupić też nawozy, ponieważ grunt po Janie Zającu jest wyjałowiony i daje marne plony. Ponieważ Jan Zając stale borykał się z brakiem gotówki, to nie inwestował w nawozy, wobec czego osiągane przez niego plony wystarczały właściwie tylko na wyżywienie rodziny, nie miał więc co sprzedać, by uzyskać gotówkę, nie miał gotówki, więc nie spłacał długów i tak koło się zamykało.

W 1899 roku sąd wyraził zgodę na sprzedaż części masy spadkowej, ponieważ spadkobiercy Jana Zająca nie byli w stanie spłacać wysokich procentów od pożyczek i groziła im przymusowa sprzedaż nieruchomości przez licytację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz