poniedziałek, 31 lipca 2023

Zaproszenie na "Szopkę Republiki Choczeńskiej" z 1950 roku

 21 lutego 1950 roku na oficjalnym papierze posła na Sejm Ustawodawczy dr Józefa Putka ukazało się zaproszenie o następującej treści:

Zaproszenie

Niniejszym zapraszam na tradycyjną "śledziówkę" Zespołu Naszej choczeńskiej Orkiestry Amatorskiej i architektów amatorskiego zespołu teatralnego, która odbędzie się dzisiaj o godzinie 18 w sali "Sokoła", t.j. 21 lutego 1950 r.

Jedzenia i napitków nie trzeba brać ze sobą, bo na miejscu za złożeniem zaliczki jest przygotowany "Korytas".

Przybycie Szanownych zaproszonych w towarzystwie ich Żon będzie mile widziane. Dziatki niech zostaną w domu. Nie odnosi się to do takich dziadków, co są już pełnoletni.

Chocznia dnia 21 lutego 1950 r.

Obywatele:

  1. Tomasz Szczur
  2. Władysław Babiński
  3. Józef Malata
  4. Ignacy Szczur
  5. Franciszek Szczur
  6. Tomasz Malata
  7. Kazimierz Szczur
  8. Michał Stuglik
  9. Drożdż Aleksander
  10. Mlak Jan
  11. Józef Piegza
  12. Józef Pindel
  13. Jan Bylica
  14. Klemens Guzdek
  15. Władysław Świętek
  16. Bąk Leon
  17. Pietruszka Stanisław
  18. Widrowa Franciszka
  19. Dębak Stanisław
  20. Wider Franciszek
  21. Oleksowa Maria
  22. Drapianka Maria
  23. Gazda Józef
  24. Zając Eugeniusz
  25. Franciszek Dąbrowski
  26. Franciszek Ramenda z góry
  27. Bąk Barbara
  28. Brońka Franciszek
  29. Józef Guzdek
  30. Kot Henryk
  31. Gazdówna Adolfina
  32. Twarożanka Justyna
  33. Stypuła Franciszek
  34. Ramenda Franciszek z dołu
  35. Gzelowa Aleksandra
  36. Stanaszkowa Helena
  37. Kosowska Bronisława
  38. Franciszek Świadek
  39. Zając Bolesław
  40. Wider Karol
  41. Maj Józef
  42. Malata Jan
  43. Gazda Jan
  44. Widlarz Antoni
  45. Nowak Tadeusz
  46. Guzdek Klemens II
  47. Legut Kasper
  48. Paterakowie
  49. Karkulewska Aniela
  50. Justyna Ścigalska
  51. Franciszek Frączek
  52. Tabak Andrzej
  53. Kazimierz Ścigalski
  54. Urszula Ścigalska
Autorem satyrycznej szopki był oficjalnie Józef Choczyński, ale pod tym pseudonimem ukrywał się sam Putek. To jedyny znany jego utwór wierszowany, zdecydowanie inny w charakterze, niż uprawiana przez niego na co dzień publicystyka polityczno-społeczno-historyczna.

Wymieniona w tytule "Republika Choczeńska" to nawiązanie do w miarę niezależnej polityki choczeńskiej gminy w stosunku do odgórnych zaleceń i nacisków władz powiatowych, centralnych i aparatu bezpieczeństa publicznego. 

Szopka została wystawiona na kilka miesięcy przed aresztowaniem Józefa Putka, pozbawieniem go mandatu posła i wykluczeniem go ze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Ponadto Putek i jego zwolennicy (wymienieni powyżej) stracili wtedy władzę w Choczni, co oznaczało koniec "Republiki Choczeńskiej".

Treść szopki jest bardzo ciekawa, ale zrozumienie zawartej w niej satyry wymaga gruntownej znajomości ówczesnej sytuacji. Dlatego jej ewentualna publikacja będzie wymagała dodania licznych przypisów i wyjaśnień.

Tytułem uzupełnienia można dodać, że scenografię do szopki budował w Domu Ludowym Tadeusz Twaróg, postacie "rzeźbił i ekwipował" Władysław Babiński, a elektryfikację sceny wykonał autor szopki, czyli Jóżef Putek. 

Ilustrację muzyczną dał zespół Choczeńskiej Orkiestry Amatorskiej (wtedy jeszcze niepowiązanej z OSP) pod batutą kapelmistrza Franciszka Zięby a ponadto 14-letni harmonista Edward Drożdż.



czwartek, 27 lipca 2023

Uroczyste powitanie nowego proboszcza w 1895 roku

 

Po śmierci wieloletniego choczeńskiego proboszcza ks. Józefa Komorka (9 lipca 1895 roku), który sprawował posługę  w Choczni łącznie przez  56 lat (jako wikary i proboszcz), administratorem choczeńskiej parafii został od 29 sierpnia 1895 roku ksiądz Alfons Majcher z zakonu paulinów. Pełnił tę funkcję do 2 listopada, to jest do przybycia nowo mianowanego proboszcza ks. Józefa Dunajeckiego, do tej pory wikariusza w Bochni i dyrektora szkoły  żeńskiej przy klasztorze sióstr benedyktynek w Staniątkach. Wcześniej nosił on nazwisko Babiarz i pochodził z chłopskiej rodziny z niewielkiej wsi Kupienin położonej w obecnym powiecie dąbrowskim przy granicy województw małopolskiego i świętokrzyskiego.

23 października 1895 roku Rada Gminna w Choczni na wniosek 8 radnych podjęła uchwałę o uroczystym powitaniu nowego proboszcza. O terminie przybycia i powitania mieli być powiadomieni wszyscy mieszkańcy gminy poprzez ogłoszenie z ambony oraz wysłanie do nich gminnych posłańców.

Do współudziału w uroczystości zaproszono gminę Kaczyna, tworzącą z Chocznią jedną parafię.

Co najmniej 40 gospodarzy miało utworzyć asystę konną, która miała wyjechać przed nowego proboszcza i towarzyszyć mu w drodze do wsi. Ustalono, że na drodze wiodącej do kościoła zostanie ustawiona brama powitalna z odpowiednimi napisami, a sama droga zostanie „obmajona” (co było dość trudne na początku listopada). Działające w Choczni bractwa religijne (Apostolstwa Modlitwy, Towarzystwa Trzeźwości i Wstrzemięźliwości oraz  Bractwo Różańcowe) miały wyjść ze świecami ku bramie powitalnej, niosąc swe oznaki, chorągwie i święte obrazy. W uroczystym pochodzie ku kościołowi nowemu plebanowi towarzyszyć mieli także najstarsi mieszkańcy gminy oraz młodzież szkolna pod kierunkiem nauczycieli. Planowano także oddanie salw z moździerzy, używanych zwykle przy mszach rezurekcyjnych i odpustach oraz „stosowną” muzykę graną na żywo przez miejscowe kapele. Kolator parafii – Stanisław Dunin z Głębowic – miał na przywitanie wręczyć ks. Dunajeckiemu tacę z chlebem, solą i wodą w karafce.

Słowa przywitania miał wygłosić w imieniu władz gminy wójt Józef Czapik, a w imieniu szkoły jej kierownik Franciszek Wiśniowski.

Co do szczegółów poproszono o konsultację z ks. administratorem Majcherem.

Koszty powitania uchwalono pokryć z kasy gminnej. Wszyscy radni gminni „mieli przyczynić do przygotowania potrzebne przedmioty i kierować porządkiem”.

Początki posługi nowego proboszcza, jak i jego późniejsza praca w Choczni nie zostały opisane w Kronice Parafialnej, ponieważ ks. Dunajecki w przeciwieństwie do swoich poprzedników zaniechał dokonywania w niej wpisów. W Choczni przebywał przez ponad 38 lat, aż do swojej śmierci w 1934 roku.

poniedziałek, 24 lipca 2023

Jan Wider - Sybirak, żołnierz I wojny światowej i wojny domowej w Rosji

 


Jan Wider był najstarszym dzieckiem Karola i Anny z domu Malec, a zarazem jedynym ich potomkiem urodzonym w Choczni (23 czerwca 1890 roku). Ponieważ jego ojciec Karol Wider wyjechał w celach zarobkowych do Stanów Zjednoczonych Ameryki, to mały Jan z matką zamieszkali w jej rodzinnym domu w Polance Wielkiej. Tam przyszedł na świat jego młodszy brat Alojzy. Po powrocie zza "wielkiej wody" Karol Wider zakupił parcelę rolną w Wadowicach, ciągnącą się od dzisiejszej ulicy Słowackiego po granicę z Chocznią i postawił na niej drewniany dom, do którego przeprowadził się z żoną, Janem i Alojzym.

Ze wspomnień Józefa Janika wynika, że jego wujek Jan Wider w 1912 roku wstąpił na służbę do armii austriackiej, a po wybuchu I wojny światowej wyruszył na front wraz z 56. Pułkiem Piechoty. W 1915 roku Jan Wider dostał się do niewoli rosyjskiej i był więziony w stanicy Nikołajewskiej w guberni akmolińskiej (dzisiejszy północny Kazachstan). Tam pracował przymusowo w trudnych warunkach klimatycznych i materialnych.

W październiku 1918 roku w Omsku Jan Wider wstąpił na ochotnika do 5 Dywizji Strzelców Polskich, formacji organizowanej przede wszystkim z byłych jeńców polskiego pochodzenia, której celem była walka z bolszewikami. Akcją wojskową na Syberii kierował major Walerian Czuma z Wadowic. W ramach 5 Dywizji Strzelców Polskich, zwanej też Dywizją Syberyjską, Jan Wider brał udział w wielu bitwach i potyczkach z wojskami bolszewickimi, między innymi pod Barnaułem, Litwinowem i trzydniowych starciach pod miastem Tajga. Te starcia odbywały się w warunkach surowej syberyjskiej zimy. Ponieważ większość oddziałów Dywizji Syberyjskiej została ostatecznie otoczona przez wojska bolszewickie, to 10 stycznia 1920 roku jej żołnierze złożyli broń w okolicach stacji kolejowej Klukwiennaja i Jan Wider ponownie znalazł się w niewoli.

Do Polski powrócił we wrześniu 1921 roku na mocy ustaleń traktatu ryskiego, kończącego wojnę polsko-bolszewicką. Formalnie został wcielony do 83 Pułku Piechoty w miejscowości Kobryń (dzisiejsza Białoruś), po czym skierowano go do rezerwy. Gdy dotarł do Wadowic po 9 latach nieobecności, był wychudzony, zarośnięty i zawszony. Własna matka, nie poznała go i z początku, myślała że jakiś żebrak zawitał w jej progi.

W niepodległej Polsce Jan Wider pracował jako strażnik więzienny w Wadowicach. Należał do miejscowego oddziału Związku Byłych Ochotników Armii Polskiej i do Strzelca. 

25 listopada 1923 roku poślubił w Wadowicach Albinę Nowak z Gierałtowiczek. To było jego trzecie podejście do stanu małżeńskiego, pierwsze dwie próby mimo wyjścia zapowiedzi nie zakończyły się powodzeniem.

Jan Wider początkowo mieszkał z żoną Albiną w wynajętej izbie, a następnie przeprowadził się do nowo wybudowanego domu na parceli otrzymanej od rodziców (ul. Słowackiego 26), który dzielił z bratem Alojzym. Poza krótkim epizodem pracy w Żywcu (przełom lat 20. i 30. XX wieku) do wybuchu II wojny światowej  był zatrudniony w wadowickim więzieniu. 

Z żoną Albiną doczekał się ośmiorga dzieci- trzech synów: Bronisława, Eugeniusza i Kazimierza oraz pięciu córek: Marii, Janiny, Bogumiły. Barbary i Teresy.

Według jego syna Eugeniusza (karmelity o. Dominika): tata  był z usposobienia melancholikiem, człowiekiem bardzo prawym i pobożnym. Odznaczał się dużą pracowitością. Cieszyły go kwiaty, róże, drzewa owocowe: umiał je szczepić, zapylać. Praktycznie umiał robić wszystko. W domu były dobre narzędzia stolarskie, ślusarskie, szewwskie, murarskie, hodował gołębie (białe pawiki). Bardzo rzadko miał złe nastroje - tylko wtedy jak go rodzinka próbowała nastroić. Z przeciwności, a jak każdy ich nie uniknął, umiał wychodzić obronną ręką. 


We wrześniu 1939 roku został ewakuowany z obsadą więzienia na wschód, później przebywał na przymusowych robotach. Zmarł wkrótce po wkroczeniu wojsk radzieckich do Wadowic - 5 lutego 1945 roku. Spoczywa na wadowickim cmentarzu parafialnym.