"Siedem groszy - dziennik ilustrowany dla wszystkich i o wszystkiem" w wydaniach z 1934 roku zamieścił kilka informacji związanych z Chocznią, które dotyczyły wypadków i samobójstw (lub ich porób):
Numer z 22 kwietnia 1934
W koszarach 12 p. p. w Wadowicach rozegrała się wstrząsająca i krwawa tragedja. Oto kontraktowy kapral tego pułku, Stanisław Wanat, udając się na spoczynek, podłożył sobie pod siennik karabin, a gdy żołnierze jego zasnęli, strzelił do siebie. Strzał jednak nie był śmiertelny, albowiem kula przebiła Wanatowi szyję, Odgłos strzału obudził ze snu żołnierzy, którzy usiłowali Wanata rozbroić, jednak tenże począł do nich strzelać, zmuszając ich do opuszczenia sali. Korzystając z chwilowej sytuacji, kapral strzelił jeszcze dwukrotnie do siebie, przyczem z powodu odniesionych ran, natychmiast wyzionął ducha.
Wszczęte przez żandarmerię wojskową śledztwo ujawniło, żę przyczyną rozpaczliwego kroku były nieporozumienia rodzinne. Wanat zakochał się w jednej z mieszkanek pobliskiej wsi Chocznia, która zaszła w ciążę. Chciał się z ową dziewczyną ożenić, a ponieważ kończył mu się kontrakt wojskowy, zwrócił się o pomoc materialną do rodziny, lecz spotkał się z odmową
Numer z 15 lipca 1934
We wsi Chocznia (w powiecie Wadowickim) wydarzył się onegdaj nieszczęśliwy wypadek, który pociągnął za sobą śmierć 5-cio letniego chłopczyka. Mianowicie przez wieś przejeżdżał samochód, będący własnością browaru żywieckiego. W pewnym momencie przez drogę usiłował przebiec 5-letni syn tamtejszego mieszkańca Tadeusza Bałysa, lecz, spostrzegłszy nadjeżdżający samochód, w ostatniej chwili zawahał się i chciał zawrócić.
Z tego też powodu przytomny szofer, chcąc uniknąć wypadku, skręcił nagle w bok tak gwałtownie, że auto, zarzuciwszy się, uderzyło tylnym wachlarzem chłopczyka w głowę.
Dziecko przewieziono natychmiast do szpitala, gdzie wskutek zdruzgotania czaszki w pół godziny później zmarło, nie odzyskawszy przytomności.
Do wypadku doszło 5 lipca 1934 roku. W rzeczywistości jego ofiarą nie był syn Tadeusza Bałysa, lecz właśnie Tadeusz Bałys, urodzony 3 maja 1929 roku, jako syn Jana Bałysa i Marii Anieli z domu Bąk.
Numer z 16 lipca 1934
W środę wieczorem w Choczni pod Wadowicami niejaka M. Odrobinowa lat 24, zamężna, wypiła w zamiarze samobójczym 3 kieliszki spirytusu denaturowanego, po czym spożyła kawałek sinego kamienia, to wszystko popiła szklanką esencji octowej.
Chwilę później dostała silnych boleści i wkrótce straciła przytomność. Przewieziono ją do szpitala powszechnego w Wadowicach. Po zastosowaniu środków ratowniczych chora odzyskała przytomność i oświadczyła, że do czynu tego skłoniły ją niesnaski rodzinne, a mianowicie prześladowania przez teściową.
Wymieniony w tekście siny kamień to pentahydrat siarczanu miedzi, nazywany też dawniej witriolem miedzi, który stosowano jako środek odgrzybiający- konserwujący drewno oraz jako preparat do pielęgnacji kopyt końskich.
Numer z 7 września 1934
Zażyła trucizny, chcąc wrócić do szpitala. W niezwykłym tym celu zażyła większą ilość kreoliny niejaka Zofja Piątek, lat 60, z Choczni, pow . Wadowice. Niedoszła samobójczyni przebywała przed niedawnym czasem w szpitalu, skąd z powodu wyleczenia została wydalona. Powróciwszy do domu, doszło do nieporozumienia z otoczeniem, a chcąc wrócić do szpitala, zażyła trucizny. Po przywiezieniu i wypompowaniu żołądka w szpitalu, pozostawiono ją tamże nadal celem leczenia.
Kreolina, którą zażyła Zofia Pątek, to silny środek odkażający stosowany w weterynarii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz