18 marca
1921 roku zachodnia część Wołynia na mocy traktatu pokojowego między Polską,
Rosją a Ukrainą została prawnie przyłączona do odrodzonej Polski. Faktycznie
ziemie te znajdowały się pod polską administracją od 1919 roku, a już w grudniu
1920 roku sejm przyjął ustawę o przejęciu tamtejszych majątków porosyjskich,
które po rozparcelowaniu miały być nadawane za darmo zasłużonym żołnierzom
Wojska Polskiego i inwalidom oraz ochotnikom, którzy dobrowolnie wstąpili do WP
i odbyli służbę frontową. Wszyscy inni inwalidzi oraz żołnierze,
zdolni do pracy na roli, mogli otrzymać ziemię odpłatnie, a państwo wspierało ich kredytami oraz materiałami
budowlanymi. Z jednej strony miała to być forma uznania dla żołnierzy
walczących o niepodległość, a z drugiej sposób na wzmocnienie polskości na tym
obszarze kraju zdominowanym przez ludność ukraińską.
Z tej możliwości skorzystali również
chocznianie:
- Stanisław Ramenda (ur. w 1888 roku), kawaler Orderu Virtuti Militari V klasy, otrzymanego za męstwo i bohaterstwo w walkach pod Obuchowem koło Grodna, który osiedlił się w Łobaczówce i wraz z żoną Zofią gospodarował tam na kilkunastu hektarach ziemi,
- Franciszek Malata (ur. w 1897 roku), inwalida wojenny, który osiadł z żoną Marią w tak zwanych czworakach (budynku mieszkalnym o czterech mieszkaniach) w kolonii Antonówka- Borek.
Z kolei Stanisław
i Zofia Ramendowie dochowali się na Wołyniu siedmiorga dzieci i mieszkali tam
aż do 1940 roku, kiedy to zostali deportowani przez okupacyjne władze
radzieckie najpierw na północ w okolice Archangielska, a następnie do
Kazachstanu. W czasie transportu na kazachskie stepy Stanisław Ramenda zaginął
i jego dalszy los nie jest znany.
Drugą grupę
chocznian na Wołyniu stanowiły osoby, które dotarły tam w poszukiwaniu pracy
lub zostały tam przeniesione służbowo.
W kopalni
bazaltu w Janowej Górze znaleźli zatrudnienie:
- Józef Bator (ur. w 1897 roku w Liszkach), który wyjechał tam z Choczni z żoną Rozalią i licznymi dziećmi w latach 30.,
- Andrzej Romańczyk (ur. w 1909 roku) z żoną Heleną z Komanów i córką Jadwigą.
Po
wkroczeniu na Wołyń wojsk rosyjskich dwaj najstarsi synowie Józefa Batora
zostali aresztowani przez NKWD: Jan Bator trafił do obozu w Starobielsku i
zginął zamordowany w Charkowie, a Stefan Bator otrzymał karę 5 lat łagru na
Syberii. Szczęśliwie wydostał się stamtąd w 1942 roku i trafił do armii gen.
Andersa. Natomiast Józef Bator, jego żona Rozalia oraz ich dzieci: Halina,
Mieczysław, Stanisław i Edward zostali w 1941 roku deportowani do Kazachstanu. Tam
zmarła Rozalia Bator, jej mąż Józef wydostał się przez Iran do Indii, gdzie
doczekał końca wojny, natomiast Halina, Mieczysław, Stanisław i Edward trafili
pod skrzydła armii Andresa. Tam spotkali się ze swoim bratem Stefanem.
Rodzina
Romańczyków mieszkała w Janowej Dolinie jeszcze w 1943 roku- 20 marca przyszła
tam na świat ich trzecia córka Anna Stefania.
Na Wołyniu
pracował również i mieszkał Józef Ramęda (ur. w 1909 roku), który znalazł tam
zatrudnienie w wielkoobszarowych majątkach ziemskich.
Nie wiadomo,
do której grupy osadników na Wołyniu zaliczyć można urodzonego w Choczni Józefa
Siepaka (w 1884 roku), ale już w 1920 roku w okolicach miejscowości Kostopol
przyszła na świat jego córka Anna Siepak, późniejsza żona Antoniego
Hermaszewskiego.
W latach
1926-1933 w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim wykładał
Kazimierz Ryłko (ur. w 1899 roku) wówczas w stopniu porucznika, którego po
awansie na kapitana przeniesiono do Białej.
Podopiecznym
Kazimierza Ryłki w Szkole Podchorążych był Stanisław Ścigalski (ur. w 1904
roku).
W Łucku na
Wołyniu pracowała też przez pewien czas jako nauczycielka siostra Kazimierza
Ryłki- Helena Białkowska. Przebywała tam wraz z mężem Antonim Białkowskim,
byłym nauczycielem w Choczni.
Po
wkroczeniu na Wołyń wojsk rosyjskich w 1939 roku we Włodzimierzu zostali
zatrzymani chocznianie: Tadeusz Wróbel (ur. w 1919 roku) i Stanisław Guzdek
(ur. w 1915 roku), a w Kowlu Jan Ramenda (ur. w 1908 roku), którzy po niewolniczej pracy w łagrach wydostali się do
armii gen. Andersa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz