31 sierpnia 1924 odbyło się w Choczni wspólne posiedzenie rad gminnych Choczni i Kaczyny przy udziale Komitetu Parafialnego, którego jedynym tematem była sprawa odnowienia budynku kościoła i przyległego do niego parkanu.
Na wstępie Józef Putek, naczelnik gminy Chocznia, przedstawił zebranym plan wykonania robót i ich kosztorys, sporządzony przez inżyniera Alojzego Golasowskiego z Mysłowic. Proponowany zakres prac obejmował:
- wykonanie rusztowania na wieży kościelnej, aż po sam krzyż,
- wykonanie rusztowań wokół budynku kościoła,
- otynkowanie na nowo kościoła i wieży od gzymsów po cokół,
- oczyszczenie cokołu,
- wymianę spróchniałych i zgnitych belek na wieży,
- wymianę spróchniałych i zgnitych desek na dachu wieży,
- zdjęcie pokrycia dachowego z wieży,
- pokrycie wieży nową blachą cynkową, zaś wieżyczek bocznych blachą odzyskaną z dachu wieży głównej,
- sporządzenie okienek wieżowych, nakrycie gzymsu blachą i poprawę rynien,
- wykonanie trzech, jak to określono pawązów wewnątrz wieży (czyli inaczej kotwi - poziomych prętów ściągających przeciwległe mury, chroniących je przed rozchyleniem lub obrotem),
- oszklenie wszystkich okien, w których są braki,
- pokrycie farbą framug okien, drzwi i krat żelaznych,
- rozebranie większej części starego parkanu i wykonanie w jego miejsce nowego ogrodzenia betonowego,
- naprawę pozostałej części parkanu (od strony wschodniej) i przykrycie go płytą betonową,
- naprawę magazynu koło kościoła.
Zebrani jednogłośnie upoważnili dr Józefa Putka do zawarcia umowy o reparację kościoła i parkanu w granicach zaproponowanego kosztorysu, to jest 22.000 złotych.
Następnie rady gminne Choczni i Kaczyny zawarły ugodę, regulującą rozkład kosztów tej inwestycji. Ustalono, że gmina Chocznia poniesie 7/8 kosztów i świadczeń w naturze, a gmina Kaczyna 1/8, czyli koszty przypadające na Chocznię miały wynieść 19.750 zł, a na Kaczynę 2.750 zł. Kwoty te miały być ściągnięte w dwóch równych ratach: jesienią 1924 i w lutym 1925 roku.
Na pokrycie tych wydatków obie gminy zamierzały podwyższyć płacone przez ich mieszkańców podatki: gruntowy, domowy, przemysłowy i dochodowy. Zarząd zebranymi funduszami w każdej gminie mieli prowadzić ich naczelnicy, decydujący wspólnie o wzajemnych obrachunkach i pokrywaniu rachunków wystawionych przez wykonawcę.
Do celów kontrolowania postępu i jakości robót obie rady gminne delegowały: Jana Turałę, Wita Górę, Józefa Twaroga, Franciszka Skowrona i Maksymiliana Malatę.
Rady gminne zastrzegły sobie, iż wykonawca robót powinien udzielić gwarancji na trwałość i solidność wykonania.
Pod protokołem posiedzenia podpisali się:
- naczelnicy gmin, to znaczy dr Józef Putek z Choczni i Jan Byrski z Kaczyny,
- radni z Choczni: Antoni Styła, Jan Woźniak, Stanisław Wójcik, Józef Zając, Franciszek Dąbrowski, Jan Turała, Jan Byrski, Józef Twaróg, Franciszek Płonka, Karol Guzdek, Wawrzyniec Żurek, Wojciech Rokowski, Józef Kolber, Antoni Romańczyk, Antoni Cap, Tomasz Szczur, Antoni Widlarz, Andrzej Kręcioch, Franciszek Ramenda, Józef Ramenda, Kacper Legut, Andrzej Zając, Franciszek Ścigalski, Maksymilian Malata i Karol Wójcik,
- radni z Kaczyny: Andrzej Smaza, Maciej Byrski, Tomasz Smaza, Wit Góra i Andrzej Gawęda.
Uchwała ta została oprotestowana przez radnego Józefa Książka z Kaczyny, jednak jego sprzeciw został odrzucony przez starostwo w Wadowicach, jako bezzasadny.
Umowa z inż. Golasowskim została zawarta i już 1 września 1924 (czyli na następny dzień po uchwale) przystąpiono do pierwszych prac.
Gmina Chocznia zastrzegła sobie, iż przy robotach mieli być zatrudniani w pierwszej kolejności mieszkańcy tej wsi. Kierownictwo robót objął majster Piotr Bandoła, a wszystkie prace murarskie, ciesielskie, betoniarskie i kowalskie wykonali miejscowi fachowcy. Również zwózki materiałów budowlanych dokonali za darmo choczeńscy furmani.
Odnowienie kościoła i wieży wsparł kwotą 1.800 zł hrabia Romer z Inwałdu, a mniejsze kwoty na ten cel zadeklarowali także dobrowolnie niemal wszyscy choczeńscy rzemieślnicy, kupcy, handlarki nabiałem i przemysłowcy: Maria Bylica, Aleksy i Tekla Bryndza, Wiktoria Nowak, Honorata Bąk, Aniela Bryndza, Magdalena Siepak, Waleria Skoczylas, Wiktoria Mrzygłód, Maria Kucia, Wiktoria Bryndza, Ludwika Szafran, Katarzyna Bryndza, Balbina Kolber, Helena Brusik, Balbina Wcisło, Maria Pindel, Franciszka Wójcik, Helena Świętek, Antoni Główka, Helena Balon, Honorata Zaremba, Maria Studnicka, Bronisława Mastek, Jan Pędziwiatr, Józef Dąbrowski, Stanisław Targosz, Maria Wojtas, Józef Ruła, Karol Janoszek, młynarz Antoni Styła, Antoni Sikora, akuszerka Maria Kręcioch, Maria Zając, Ludwik Woźniak (po 30 zł), Stanisław Skowron, Ludwik Warmuz (po 20 zł), Andrzej Kolber, sklepikarz Andrzej Byrski i Maria Widlarz (po 10 zł), Franciszek Ogiegło (45 zł), Andrzej Wcisło (50 zł), Jan Wcisło (60 zł), Jan Fujawa, Ludwik Porębski i Roman Jarczak (po 200 zł).
Zbiórka podwyższonych podatków przebiegła sprawnie, mimo że większość mieszkańców wsi utrzymująca się z rolnictwa odczuła w 1924 roku znaczne skutki nieurodzaju plonów.
Ostateczny koszt remontu wyniósł 29.000 zł. Został on zakończony wiosną 1926 roku. W trakcie prac spłonęła plebańska wozownia, w której składowano wapno na budowę.
23 maja 1927 grupa parafian (Tomasz Bursztyński, Jan Taborski, Jan Augustynek, Kazimierz Gawęda, Aleksander Wcisło, Szczepan Pietruszka, Antoni Hatłas, Władysław Woźny) przesłała pisemną prośbę do arcybiskupa Sapiehy, by ten skłonił Komitet Kościelny, nadzorujący remont kościoła w latach 1924-26, do publicznego rozliczenia się z zebranych pieniędzy publicznych.
Autorzy listu "nie zarzucają Komitetowi czynu karygodnego", ale podnoszą różne wątpliwości, co stało się z pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży: starej blachy cynkowej z wież kościelnych, 14 stacji Drogi Krzyżowej umieszczonych w parkanie kościelnym, wyciętych kilku jesionów, rosnących wcześniej od północnej strony kościoła, kamieni i cegły ze starego ogrodzenia i drewna ze spalonej wozowni oraz z uzyskanego od ubezpieczalni odszkodowania po pożarze wozowni. Sugerują ponadto, że na remont wieży użyto zbyt wiele nowego drewna, zamiast użyć drewna z rozbiórki, które z braku dozoru zabierał sobie za darmo kto chciał. Informują także, że Komitet Kościelny działał podczas remontu na własną rękę, bez najmniejszego porozumienia z proboszczem Dunajeckim.
Arcybiskup krakowski interweniował zapewne w tej sprawie w krakowskim Urzędzie Wojewódzkim, ponieważ 12 maja 1928 Józef Putek skierował swoją odpowiedź na zarzuty zawarte w "prośbie grupy parafian" właśnie do tej instytucji.
Wójt choczeński zaprzeczył, jakoby podczas remontu kościoła sprzedawano drogą licytacji stacje Męki Pańskiej, czy też konfesjonały, a jedynie spróchniałe i przegniłe deski, zetlałe framugi obrazów umieszczonych w zdemontowanych parkanie i inne "rupiecie" "z powodu ich bezużyteczności i bezwartościowości". Podkreślił także, że przed dokonaniem licytacji "wszystkie te przedmioty oglądnął wspólnie z proboszczem i proboszcz sam wskazał, które kwalifikują się do wyrzucenia z magazynu, względnie sprzedaży". W dalszej części swojej odpowiedzi przedstawił sprawozdanie finansowe, z którego wynika, że ze sprzedaży starych blach, gontów, rupieci, wyciętych jesionów i figury św. Józefa (Józefowi Świętkowi) uzyskano kwotę 677 zł i 30 gr, a z ubezpieczalni 479,35 zł, które to sumy zostały użyte na zapłacenie kosztów remontu.
Tego tematu dotyczy również artykuł "Kapsuła czasu - dokument z 1924 roku"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz