"Dziennik Cieszyński" z 6 lipca 1909 roku podawał:
W gminie Choczni, 2 kilometry od Wadowic odległej, spaliła się 23 zeszłego miesiąca nowa, jeszcze nie wykończona stodoła Turały, z powodu wadliwej budowy pieca chlebowego. Szkoda nieubezpieczona.
----
"Śląska Gazeta Ludowa" z 15 marca 1936 roku informowała:
Mieszkanka wsi Chocznia, powiat Wadowice, Lachowa, wyszła onegdaj do kościoła, zostawiając dwoje małych dzieci bez opieki. Gdy wróciła do domu, zastała w izbie, pełnej dymu, dzieci leżące bez życia na podłodze. Na krzyk nieszczęśliwej matki przybiegli sąsiedzi i wynieśli maleństwa z izby na świeże powietrze. Natychmiast przystąpiono do ratowania dzieci, a gdy przez dłuższy czas nie mogły odzyskać przytomności, przewieziono je do szpitala powszechnego w Wadowicach. Tu dopiero dzieci odzyskały przytomność. Jak się okazuje, Lachowa wychodząc z domu, zostawiła ogień w piecu i masę słomy, która służyła im do spania. Dzieci po wyjściu matki zaczęły się bawić słomą przy piecu, a w końcu roznieciły ogień, który strawił ją doszczętnie. Na szczęście nie zapaliło się nic więcej, gdyż dzieci spłonęłyby żywcem. Jednakże dym zaczadził dzieci i z trudem tylko dało się je uratować od śmierci. Stan ich jest ciężki.
Jedynymi Lachami z Choczni, którzy pasują do opisu zaczadzonych dzieci, byli Władysław Lach (1931-1994) i jego brat Zdzisław Lach (1934-2009), synowie Jana i Heleny z domu Wójcik. Wkrótce po tych wydarzeniach przyszła na świat ich siostra Delfina.
----
"Kronika Beskidzka" zamieściła krótką notatkę o wykolejeniu lokomotywy w Choczni w dniu 9 września 1978 roku:
W miejscowości Chocznia nastąpiło wykolejenie lokomotywy spalinowej, ciągnącej skład osobowy relacji Kalwaria- Bielsko-Biała. Przerwa w ruchu trwała kilka godzin. Żaden z pasażerów pociągu nie odniósł obrażeń.
----
Informacja o wypadku w Choczni w 1987 roku znalazła się nawet w wychodzącym w Koszalinie i w Słupsku "Głosie Pomorza" (z 30.06.1987):
W Choczni koło Wadowic w województwie bielskim miał miejsce tragiczny wypadek drogowy. Prowadzący samochód wartburg Jerzy M. jadąc z nadmierną szybkością w czasie wyprzedzania zderzył się z jadącym z przeciwnej strony fiatem 126p. W wyniku zderzenia śmierć na miejscu wypadku poniósł kierowca malucha Tadeusz T. i trzech jego pasażerów. Kierowca wartburga wyszedł z wypadku bez szwanku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz