Wróblowscy to rodzina młynarza z Dankowic, która osiedliła się w Choczni na początku XIX wieku. Wcześniej ich nazwisko zapisywano po prostu w formie Wróbel. Choć ich obecność w Choczni nie była długa, to pozostawiła trwały ślad w historii wsi i w genach chocznian. Wspomniany młynarz z Dankowic miał na imię Józef i urodził się około 1762 roku.
W choczeńskich
księgach metrykalnych jego obecność odnotowano po raz pierwszy w 1800 roku, gdy
wraz z żoną Marianną ochrzcili w miejscowym kościele syna Jana. Trzy lata
później młynarz Wróblowski znalazł się w zestawieniu płatników taczma, czyli
podatku kościelnego. Odprowadzał go nie w zbożu, jak większość chocznian, lecz
w gotówce w wysokości 6 groszy
rocznie. Mieszkał pod nr 164 w środkowej części wsi. W 1814 roku w Kronice
Parafialnej zapisano, że Józef Wróblowski zaliczał się do elitarnego grona tych
chocznian, którzy mieli prawo do przebywania na chórze kościelnym podczas mszy,
za co odprowadzana była specjalna opłata. Prowadzenie młyna w Choczni musiało
przynosić mu niezłe dochody, skoro stać go było na kształcenie synów w
odległych od Choczni szkołach. Ignacy Wróblowski, który sprowadził się do
Choczni wraz z rodzicami w
wieku 7 lat i jego urodzony już w Choczni brat Antoni uczęszczali bowiem do
katolickiego gimnazjum w Cieszynie. Przewidziany do stanu duchownego Ignacy w
1820 roku rozpoczął ponadto studia teologiczne w Augustineum w Wiedniu,
tamtejszym Wyższym Instytucie Kształcenia Księży Diecezjalnych. Niestety zmarł
dwa lata później na gruźlicę, jeszcze jako niewyświęcony kleryk.
Wróblowscy dbali również o przyszłość swoich córek, wydając je za mąż za bogatych (w skali Choczni) kawalerów. Marianna wyszła w 1825 roku za mąż za Andrzeja Ramzę, wnuka słynnego choczeńskiego zielarza i znachora, Franciszka w 1829 roku poślubiła młynarza Błażeja Romańczyka z górnej części wsi, a Salomea w 1835 roku została żoną Jana Ścigalskiego, syna ekonomicznego administratora kościoła w Choczni.
Gdy w latach 1846-52 sporządzano w Choczni powszechny spis
własności, młynarz Józef już nie żył, a jego majątek – młyn i 1,5 morgi gruntu -
odziedziczyła żona Marianna. Później zagrodę i ziemię przejął ich syn Antoni
Abbas, absolwent cieszyńskiego gimnazjum. Z kolei młyn Wróblowskich przeszedł w posiadanie wadowickiego
piekarza Mateusza Jelonka, by po kilku latach trafić ostatecznie do Antoniego
Warmuza. Wróblowscy dali się poznać jako dobroczyńcy choczeńskiego kościoła.
Marianna Wróblowska z domu Hader, wdowa po młynarzu Józefie, ofiarowała w 1859
roku 30 złotych reńskich na malowanie kościoła, a jej syn Antoni Abbas
przeznaczył w 1845 roku taką samą kwotę na naprawę kościelnych organów.
Natomiast
po jego śmierci na rzecz plebanii wpłynęło z ustanowionego legatu aż 265
złotych z przeznaczeniem na upiększenie kościoła. Antoni Wróblowski pozostawił
także w spadku kościołowi swoją zagrodę, na której miejscu postawiono później
pierwszą drewnianą choczeńską szkołę.
Obecnie
w Choczni mieszkają nadal potomkowie córek młynarza Wróblowskiego, zapewne
nieświadomi swojego pochodzenia i nieznający swoich zasłużonych dla Choczni
przodków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz