Pokazywanie postów oznaczonych etykietą młynarz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą młynarz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 marca 2024

Historia młyna w środkowej części wsi

 

Kolejny choczeński młyn usytuowany był kiedyś w środkowej części wsi, nieco powyżej obecnej szkoły w Choczni Dolnej. Powstał później, niż co najmniej 4 inne młyny z Choczni, ponieważ dopiero w latach 60. XVIII wieku. Źródłem tej informacji jest zapis Mikołaja Dąbrowskiego (recte Balona) na jego syna Kacpra, potwierdzony 10 czerwca 1786 roku przez Jana Biberstein Starowieyskiego w choczeńskiej Księdze Sądowej. Początek tego potwierdzenia wyglądała następująco:

„Wiadomo czynię komu o tym wiedzieć należy, mianowicie Gromadzie Wsi Choczni, iż supplikował do Mnie Kasper Ballon, aby Jemu wydać Prawo na Młyn i gront przy nim będący, który Oyciec jego Mikołay Ballon za pozwoleniem niegdy J. W. Braniczki postawił.”

Owa jaśnie wielmożna Braniczka, to nikt inny, jak Waleria Branicka z domu Szembek, która odziedziczyła po rodzicach prawa do starostwa barwałdzkiego, w tym i do Choczni, a po śmierci męża Piotra Branickiego w 1760 roku zarządzała tymi dobrami samodzielnie, by około 1765 roku przekazać je synowi Franciszkowi Ksaweremu Branickiemu.

Ponieważ Mikołaj Dąbrowski (prawidłowo Balon) urodził się w 1730 roku, to w czasie stawiania młyna miał nieco ponad 30 lat. Pieniądze na budowę pochodziły zapewne ze środków jego ojca Marcina Balona, właściciela dobrze prosperującej karczmy „Pod Dębem”, od której nazwy pochodzi najpierw przezwisko, a później nazwisko tej gałęzi choczeńskich Balonów.

Synami Mikołaja byli między innymi wspomniany wyżej Kacper (ur. 1762), czyli jego spadkobierca oraz Mikołaj młodszy (ur. 1757), który pomagał bratu w prowadzeniu młyna. Metryki choczeńskie przy Kacprze Dąbrowskim aż do 1809 roku podają określenie molitoris, czyli młynarz. Oprócz prowadzenia młyna i uprawy roli zajmował się również handlem zbożem. Przy jego młynie rezydowała ponadto niejaka Carolina Lacombe, rodem ponoć z Konstantynopola (dzisiaj Stambuł w Turcji), uprzyjemniając życie przedstawicielom miejscowego ziemiaństwa i warstwy urzędniczej. Więcej na jej temat przeczytać można w notatce „Przekroczenia norm obyczajowych w galicyjskiej Choczni”.

W 1814 roku młyn i ¼ roli gruntu kupił od Dąbrowskiego młynarz Jan Wróbel z Dankowic, zwany Wróblowski. Jego obecność w Choczni być może wiąże się z ówczesnym proboszczem ks. Jackiem Majeranowskim, który przybył do Choczni właśnie z Dankowic. Wróblowski musiał mieszkać w Choczni jeszcze przed nabyciem młyna, skoro w miejscowym kościele parafialnym już w 1803 roku ochrzcił córkę Mariannę (później po mężu Ramza), a w 1806 roku syna Antoniego.

W 1835 roku, gdy Józef Wróblowski miał już ponad 70 lat, stawił się przed wójtem i przysiężnymi, po czym zeznał, że „będąc w starości swojej i ku temu kaleczny i nie mogąc sobie z tym młynem i gruntem dać rady” pragnie uczynić cesję własności na swojego najstarszego syna Antoniego. W rzeczywistości Antoni nie był najstarszym synem Józefa, ale jedynym, który żył jeszcze w 1835 roku. Trzynaście lat wcześniej zmarł w Wiedniu na gruźlicę jego starszy brat Ignacy, który studiował tam w Wyższym Instytucie Kształcenia Księży Diecezjalnych (Augustineum).

Antoni Wróblowski, kolejny posiadacz opisywanego młyna, był również człowiekiem wykształconym. Ojciec zadbał o jego edukację posyłając go do cieszyńskiego gimnazjum. W roku szkolnym 1824/25 wykazywany jest tam jako uczeń I klasy gramatycznej. Nabytymi w Cieszynie umiejętnościami służył młynarz Antoni Choczni jako pisarz przy urzędzie wójtowskim, a na jego byłej działce (tak zwanej zagródce), przekazanej w spadku na kościół w Choczni, zbudowano później pierwszą szkołę ludową. Również obecna szkoła w Choczni Dolnej usytuowana jest na tej samej parceli.

Natomiast kolejnym właścicielem młyna po Dąbrowskich i Wróblowskich został wadowicki piekarz Mateusz Jelonek, co potwierdzają różne dokumenty z lat 1844-59. W 1860 roku młyn od Jelonka odkupił Antoni Warmuz z Frydrychowic i w rękach jego rodziny młyn ten pozostawał aż do lat 30. XX wieku. Antoni Warmuz w czasie objęcia młyna miał ponad 40 lat i był żonaty z Anną z Michalskich. W Choczni ta para nie doczekała się dzieci, a po śmierci Anny Antoni, wówczas 56-letni, poślubił młodszą o 35 lat Agnieszkę Kręcioch, która urodziła mu aż jedenaścioro dzieci. Młynarz Antoni Warmuz był postacią dość kontrowersyjną – Rada Gminna kilkakrotnie skazywała go na grzywny za niemoralne życia, a drugiej strony dał się poznać jako hojny ofiarodawca na choczeński kościół, między innymi na odnowienie relikwiarza i puryfikatu. Formalnie uzyskał prawo przynależności do Choczni w 1870 roku.

Następcą Antoniego Warmuza został jego syn Ludwik, urodzony w 1886 roku, czyli dwa lata przed jego śmiercią. Do czasu pełnoletności pozostawał pod opieką matki Agnieszki i ojczyma Piotra Styły (drugiego męża matki, poślubionego w 1889 roku). Józef Turała w swojej „Kronice wsi Chocznia” podał, że młyn wodny Warmuzów w okresie międzywojennym miał moc przerobową 500 kg zboża na dobę, a nieodległy od szkoły staw młyński służył dzieciom i młodzieży w lecie jako kąpielisko, a w zimie do ślizgania na lodzie. Woda do stawu była doprowadzana krótkim kanałem z Choczenki.  W prowadzeniu młyna pomagał Ludwikowi jego młodszy brat Stefan, który w 1926 roku zginął tragicznie pod kołami pociągu.

Ostatnim właścicielem tego młyna został jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Antoni Widlarz, użytkujący wcześniej młyn wiatrowy swojego stryja Franciszka na Dziale Choczeńskim. W czasie okupacji młyn wodny został kompletnie zniszczony przez Niemców i tak zakończyła się jego około 180-letnia ciekawa historia.

czwartek, 21 grudnia 2023

Historia kolejnego choczeńskiego młyna w górnej części wsi

 

Niezbyt daleko młyna Burzejów w górnej części Choczni znajdował się drugi tego typu obiekt, którego historia również sięga XVII wieku.

27 lutego 1693 roku Marcin Dziadek sprzedał za 35 złotych reńskich młyn ze stawem 29-letniemu Piotrowi Capowi i jego żonie Katarzynie.

Z tekstu tego zapisu wynika, że tenże młyn miał kilkadziesiąt lat i należał kiedyś do choczeńskiego sołtystwa. Gdy Marcin Dziadek pełnił funkcję wójta (1682-1683), odebrał ten młyn na rzecz gromady choczeńskiej, ponieważ stał on na gruncie gromadzkim, a nie przynosił żadnych korzyści, ani dochodów gromadzie i dzierżawcy wsi.  Czytamy dalej, że „ miała gromada ochotę wielką bes to y Państwo”, by ten stan rzeczy zmienić. Dlaczego Marcin Dziadek „pozwolił go trzymać” Wojciechowi Kłapouchowi, który wpłacił na rzecz gminy 15 złotych, „a każdy złoti licząc po grosi 30”. Niestety Wojciech Kłapouch posiadając młyn przez dziewięć lat nie mógł sobie dać rady z jego prowadzeniem („młyn spustosził, bo temu radziec nie mógł”) i na dodatek ociemniał. Stąd pomysł poszukiwania następnego młynarza i sprzedaż młyna Capowi „któremu będzie wolno go przedać, dać, darować, komu sie będzie podobało”. Z kwoty wpłaconej przez Capa część (7 złotych i 15 groszy) otrzymał Marcin Dziadek, a resztę Wojciech Kłapouch.

Sprzedany młyn, mimo że należał kiedyś do choczeńskich sołtysów, nie leżał w obrębie tak zwanego Sołtystwa, ale wyżej - „pod zarębkiem gazdowem i kowalowem zarębkiem”. Z powodu jego zapuszczenia kwota odstępnego była niska – o wiele niższa, niż na przykład koszt zakupu młyna Burzejów (150 zł).

Cztery lata później (1697) Piotr Cap odkupił za 30 złotych połowę Zarębka Gazdowskiego i połowę zagrody od Łukasza Gazdy, poszerzając teren wokół swojego młyna.

Bliskość młynów Burzejów i Capów powodowała zatargi między ich właścicielami. W wyniku jednego z nich Piotr Cap musiał zapłacić Franciszkowi Burzejowi 30 zł odszkodowania.

W rękach Capów opisywany młyn pozostał do 1732 roku. Wtedy to Urban Cap/Czapik, spadkobierca Tomasza i Piotra Capów oraz Jakub i Józef Capowie sprzedali go Stanisławowi Romańczykowi zwanemu także Sobołkiem lub Sobalą i jego żonie Agnieszce. Stanisław pochodził prawdopodobnie z rodziny młynarzy z pogranicza Ponikwi i Chobotu. Data tej transakcji cofa o osiem lat znaną dotąd z ksiąg metrykalnych obecność Romańczyków w Choczni.

Tenże Stanisław był ojcem urodzonego w 1750 Benedykta Romańczyka, kolejnego właściciela tego młyna. Następcą Benedykta był Błażej Romańczyk, urodzony w 1765 roku, który był jego bratankiem – synem Wojciecha Romańczyka, jego starszego brata. W 1815 roku młyn ten wraz ze stawem młyńskim chwilowo przeszedł w ręce Jacka Burzeja, syna młynarza Ludwika z pobliskiego młyna. Jackowi wniosła go wianie Anna Romańczyk, córka Błażeja. Po czterech latach (w 1819 roku) Jacek Burzej oddał go z powrotem teściom, ponieważ ci kupili dla niego 1/8 roli, stanowiącej wcześniej własność Wojciecha Burzeja, stryja Jacka.

Po Błażeju głównym młynarzem w tym młynie został jego syn, też Błażej, urodzony w 1798 roku, który ożenił się z Franciszką Wróblowską, córką innego choczeńskiego młynarza. W prowadzeniu młyna pomagali mu bracia i kuzyni.  Kolejnym znanym właścicielem tego młyna był Józef Romańczyk. Ten dobrodziej kościoła parafialnego w Choczni był podpisany jeszcze w 1886 roku w dokumencie dla potomnych umieszczonym w kościelnej wieży po ukończeniu jej budowy.

Następną informację o tym młynie podał Józef Turała w „Kronice wsi Chocznia”, w której pisał o drugim obok Burzejów młynie na Zarąbkach, należącym przed II wojną światową do Józefa Drożdża (1873-1948), męża Bronisławy Romańczyk, córki Jana i Marianny z domu Sikora. Według Turały miał on zdolność przemiału 500 kg zboża na mąkę w ciągu doby i 20 cetnarów osypki dla świń ze zboża gorszej jakości oraz owsa i jęczmienia, czyli nieco większą, niż młyn Burzejów. Był zasilany wodą z Choczenki, doprowadzaną przez specjalny rów (młynówkę). Ilość wody dopływająca do młyna była regulowana zastawkami przez młynarza. Na koniec Turała informuje, że młyn został zlikwidowany przez Niemców w czasie okupacji.

poniedziałek, 2 października 2023

Zasłużona dla Choczni rodzina Wróblowskich

 

Wróblowscy to rodzina młynarza z Dankowic, która osiedliła się w Choczni na początku XIX wieku. Wcześniej ich nazwisko zapisywano po prostu w formie Wróbel. Choć ich obecność w Choczni nie była długa, to pozostawiła trwały ślad w historii wsi i w genach chocznian. Wspomniany młynarz z Dankowic miał na imię Józef i urodził się około 1762 roku. 

W choczeńskich księgach metrykalnych jego obecność odnotowano po raz pierwszy w 1800 roku, gdy wraz z żoną Marianną ochrzcili w miejscowym kościele syna Jana. Trzy lata później młynarz Wróblowski znalazł się w zestawieniu płatników taczma, czyli podatku kościelnego. Odprowadzał go nie w zbożu, jak większość chocznian, lecz w gotówce w wysokości 6 groszy rocznie. Mieszkał pod nr 164 w środkowej części wsi. W 1814 roku w Kronice Parafialnej zapisano, że Józef Wróblowski zaliczał się do elitarnego grona tych chocznian, którzy mieli prawo do przebywania na chórze kościelnym podczas mszy, za co odprowadzana była specjalna opłata. Prowadzenie młyna w Choczni musiało przynosić mu niezłe dochody, skoro stać go było na kształcenie synów w odległych od Choczni szkołach. Ignacy Wróblowski, który sprowadził się do Choczni wraz z rodzicami w wieku 7 lat i jego urodzony już w Choczni brat Antoni uczęszczali bowiem do katolickiego gimnazjum w Cieszynie. Przewidziany do stanu duchownego Ignacy w 1820 roku rozpoczął ponadto studia teologiczne w Augustineum w Wiedniu, tamtejszym Wyższym Instytucie Kształcenia Księży Diecezjalnych. Niestety zmarł dwa lata później na gruźlicę, jeszcze jako niewyświęcony kleryk.

Wróblowscy dbali również o przyszłość swoich córek, wydając je za mąż za bogatych (w skali Choczni) kawalerów. Marianna wyszła w 1825 roku za mąż za Andrzeja Ramzę, wnuka słynnego choczeńskiego zielarza i znachora, Franciszka w 1829 roku poślubiła młynarza Błażeja Romańczyka z górnej części wsi, a Salomea w 1835 roku została żoną Jana Ścigalskiego, syna ekonomicznego administratora kościoła w Choczni. 

Gdy w latach 1846-52 sporządzano w Choczni powszechny spis własności, młynarz Józef już nie żył, a jego majątek – młyn i 1,5 morgi gruntu - odziedziczyła żona Marianna. Później zagrodę i ziemię przejął ich syn Antoni Abbas, absolwent cieszyńskiego gimnazjum. Z kolei młyn Wróblowskich przeszedł w posiadanie wadowickiego piekarza Mateusza Jelonka, by po kilku latach trafić ostatecznie do Antoniego Warmuza. Wróblowscy dali się poznać jako dobroczyńcy choczeńskiego kościoła. Marianna Wróblowska z domu Hader, wdowa po młynarzu Józefie, ofiarowała w 1859 roku 30 złotych reńskich na malowanie kościoła, a jej syn Antoni Abbas przeznaczył w 1845 roku taką samą kwotę na naprawę kościelnych organów.

Natomiast po jego śmierci na rzecz plebanii wpłynęło z ustanowionego legatu aż 265 złotych z przeznaczeniem na upiększenie kościoła. Antoni Wróblowski pozostawił także w spadku kościołowi swoją zagrodę, na której miejscu postawiono później pierwszą drewnianą choczeńską szkołę.

Obecnie w Choczni mieszkają nadal potomkowie córek młynarza Wróblowskiego, zapewne nieświadomi swojego pochodzenia i nieznający swoich zasłużonych dla Choczni przodków.

czwartek, 31 sierpnia 2023

Początki młyna Burzejów w górnej Choczni

 

Według choczeńskiej „Księgi wójtowskiej” młyn prowadzony później przez prawie 250 lat przez kolejnych członków rodu Burzejów był do 1682 roku własnością Bartosza Sali. Własnością zresztą zaledwie od 4 lat, ponieważ Sala z żoną Ewą kupił go od w 1678 roku od gromady choczeńskiej wraz z zarębkiem, gdyż ziemia ta „chorzała od 40 lat”, nie przynosząc gromadzie i dzierżawcy Choczni dochodów, choć w tym czasie przewinęło się na  niej sześciu gospodarzy.

Natomiast w 1682 roku doszło do dwóch transakcji kupna-sprzedaży. Najpierw niejaki Franciszek Kołodziej sprzedał za 55 złotych swoją chałupę położoną między Kaczyną a zarębkiem Styłowym Marcinowi Bylicy, a następnie za 144 złote zakupił od Bartosza Sali zarębek z młynem, usytuowany między zarębkami Tomasza Kumorka i Walentego Gazdy.

Ów Franciszek był w aktach sprzedaży i kupna nazwany Kołodziejem od uprawianego przez niego zawodu, równolegle jednak używał nazwiska Burzej.

Nie wiadomo z jakiego powodu trzy lata później Franciszek Kołodziej/Burzej z żoną Katarzyną odstąpili ten młyn z zarębkiem Jakubowi Kowalowi zwanemu Mucha i jego żonie Reinie (Reginie). Burzejowie zarobili na tej sprzedaży 16 złotych, ponieważ kowal Mucha wyłożył za młyn i zarębek 160 złotych.

Ten stan rzeczy utrzymał się przez dziewięć lat, do 1694 roku. Wtedy Franciszek Burzej ponownie odkupił od Muchy tenże młyn z zarębkiem, tym razem za 150 zł. Od tego czasu, aż do II wojny światowej młyn ten pozostawał w rękach rodziny Burzejów.

Tekst umowy sprzedaży z 2 marca 1694 został zapisany jak następuje:

Anno Domini 1694 Die 2 Marcii

Zapis Franciska Burzeia

Stanąwszi dobrowolnie Jakub Kowal alias Mucha przed urząd choceński przedał zarębek z mlinkiem dobrowolnie Franciskowi Burzeiowi za złotich sto piędziesiąt, w kozdi złoti licąc pogrosi 30 przedał dał i darował dobrowolnie, tenże Franciszek Burzey kupił sobie ten ze zarębek z mlinkiem na zone swoie Katarzine y na dziatki swoie, temu Burzeiowi będzie wolno przedać, dać y darować komu sie będzie podobało, a iesliby sie przedawał w opce ręce, będą tego Jakuba dziatki iako kto insi starguie będą blissi tego kupna. Lezi ten zarębek ziedney strony Tomasa Kumorka a zdrugiey strony Lukaza Gazdi. Działo sie to za Jego Mosci Wierzbickiego Jona, bedaci na ten casz administratorem na Mikolaiu (wójtostwie Mikołaj obecnie w Wadowicach – uwaga moja). Tak ze przy woycie Griglu Grządzielu, przy Janie Kumorku, przi Janie Walasku, przy Jonie Rokowskim, przy Jonie Niemcu, przy Woyciechu Woyciku (przysiężnych – uwaga moja) y przi insich ludziach wielu bedacich na ten casz.

poniedziałek, 26 czerwca 2023

Choczeńscy rzemieślnicy, kupcy i przemysłowcy wspierający remont kościoła w 1924 roku

 

Gdy w 1924 choczeńska gmina przystępowała do remontu kościoła, jego ogrodzenia i budynków go otaczających (wartowni oraz magazynu) choczeńscy rzemieślnicy, kupcy i przemysłowcy, czyli płatnicy gminnego podatku przemysłowego i patentowego, postanowili wesprzeć tę inicjatywę przez zapłacenie specjalnego dodatku pieniężnego. Dzięki temu możemy dziś poznać ich imiona i nazwiska, ale niestety nie rodzaj działalności przez nich prowadzonej. W części przypadków udało się to ustalić na podstawie innych źródeł.

Po 30 zł na cel remontu zobowiązali się zapłacić:

  • Maria Bylica spod nr 36,
  • Aleksy i Tekla Bryndzowie spod nr 387,
  • Wiktoria Nowak spod nr 268,
  • Honorata Bąk spod nr 352,
  • Aniela Bryndzówna spod nr 13 (handlująca nabiałem),
  • Magdalena Siepak spod nr 341,
  • Waleria Skoczylas spod nr 491,
  • Wiktoria Mrzygłód spod nr 327,
  • Maria Kucia spod nr 408,
  • Wiktoria Bryndza spod nr 72,
  • Ludwika Szafran spod nr 511 (sklepikarka),
  • Katarzyna Bryndza,
  • Balbina Kolber spod nr 236,
  • Helena Brusik spod nr 261,
  • Balbina Wcisło spod nr 240 (mistrzyni krawiecka),
  • Maria Pindel spod nr 188,
  • Franciszka Wójcik spod nr 285,
  • Helena Świętek spod nr 241,
  • Antoni Główka spod nr 463 (handlarz wyrobami tytoniowymi),
  • Helena Balon spod nr 294,
  • Honorata Zaremba spod nr 422,
  • Maria Studnicka (sklepikarka),
  • Bronisława Mastek.

Zapewne niektóre z wymienionych wyżej kobiet to tak jak Aniela Bryndzówna drobne handlarki nabiałem, który dostarczały do Wadowic, Białej, Bielska i Krakowa.

Ponadto:

  • 300 zł zadeklarował wpłacić karczmarz i sklepikarz Jan Fujawa,
  • 30 zł prowadzący podobną działalność Franciszek Pędziwiatr,
  • 30 zł Józef Dąbrowski,
  • 20 zł Stanisław Skowron,
  • 10 zł Andrzej Kolber (blacharz),
  • 30 zł Stanisław Targosz (kupiec),
  • 10 zł Maria Widlarz (handlująca owocami i warzywami),
  • 30 zł Maria Wojtas,
  • 30 zł Józef Ruła w imieniu swej żony Marii z Gazdów,
  • 45 zł Franciszek Ogiegło,
  • 30 zł Karol Janoszek (sklepikarz),
  • 200 zł Ludwik Porębski (handlarz końmi, rzeźnik),
  • 200 zł Roman Jarczak (handlarz węglem, sianem i słomą),
  • 60 zł Jan Wcisło (piernikarz),
  • 30 zł Jan Pędziwiatr (młynarz),
  • 30 zł Antoni Styła „Kotuś” (młynarz),
  • 30 zł Ludwik Warmuz (młynarz).

Część wyżej wymienionych figuruje w „Księdze Adresowej Rzeczypospolitej Polskiej” 1925/26.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Choczeńscy młynarze

XVII wiek

Pierwsza znany zapis o właścicielu młyna w Choczni pochodzi z 1633 roku, kiedy to król Władysław IV Waza potwierdził Adamowi Szczurowi prawa do sołtystwa, łącznie z prowadzeniem młyna (LINK). Młyn Szczurów musiał znajdować się w obrębie sołtystwa, a więc w górnej części wsi.
Już pięć lat później, w 1638 roku, ten sam król Władysław nadał przywilej prowadzenia młyna w Choczni rodzinie Guzdków: Łukaszowi i jego żonie Zofii, z tytułu czego mieli odprowadzać rocznie 46 florenów do skarbu koronnego.
W 1660 roku, podczas lustracji dóbr królewskich, młyn Guzdków znajdował się nadal w rękach Łukasza i Zofii, choć skarb koronny nie wykazywał z niego żadnych dochodów.
W 1668 roku pojawia się w kościelnych księgach metrykalnych po raz pierwszy zapis o kolejnym młynarzu w Choczni. Ów młynarz zapisywany był jako Jerzy Wider lub Wydra i prawdopodobnie był powiązany rodzinnie z młynarzami z Jaroszowic, noszącymi to samo nazwisko. Następcą Jerzego był Franciszek Wider, pisany także jako Wydrak, Gołąb, Młynarczyk lub Młynarz. Młyn Widrów/Wydrów usytuowany był w dolnej części wsi, co wynika z zestawień płatników podatku kościelnego (taczma). Po Jerzym i Franciszku żaden z choczeńskich Widrów nie był już zapisywany jako młynarz.
Pod koniec XVII wieku zanotowano jeszcze nazwiska dwóch innych choczeńskich młynarzy:  Tomasza Rzeckiego/Rzyckiego/Młynarza w latach 1688-1697 oraz Piotra Capa/Czapa w 1698 roku.

XVIII wiek

Na początku XVIII wieku (1712) jako młynarza w Choczni podawano Tomasza Capa, urodzonego w 1683 roku, którego nazwisko zapisywano także: Czapik lub Czap. Być może to kontynuator wymienionego wyżej Piotra. Z kolei panieńskie nazwisko jego matki- Gołąb, może sugerować, że Capowie przejęli młyn  wcześniej należący do Franciszka Widra/Gołębia.
W 1731 roku odnotowano napaść trzech zbójników na choczeńskiego młynarza i krupnika (wytwórcę kasz) Józefa Guzdka. Józef zginął „zmęczony” przez zbójników, z których dwóch po złapaniu ćwiartowano żywcem, a trzeciego ścięto i poćwiartowano. Nie wiadomo, czy Józef Guzdek był potomkiem młynarza Łukasza Guzdka z 1638 roku, ponieważ nazwisko Guzdek było w Choczni (i jest) bardzo rozpowszechnione.
W 1740 roku jako młynarza w Choczni wymieniano Wawrzyńca Wawrzyńczaka vulgo (zwanego pospolicie) Widlarz, urodzonego około 1702 roku. Wśród jego potomków utrwaliła się druga forma jego nazwiska (Widlarz), ale następni młynarze - Widlarze żyli w Choczni dopiero w XX wieku.
Aż osiem nazwisk choczeńskich młynarzy podają kościelne księgi metrykalne z lat 80-tych i 90-tych XVIII wieku:
  • 1783 Wojciech Burzey, Jakub Szczur (urodzony 1719)
  • 1784 Jakub Styła (urodzony 1752), Jan Kloska, Benedykt Romańczyk (urodzony 1750)
  • 1786 Kacper Dąbrowski (jako młynarz zapisywany jeszcze w 1807 roku)
  • 1787 Marek Bindowski/Bindosiak
  • 1792 Jan Janikowski.

Dwaj ostatni z nich to przybysze, niepochodzący z Choczni. Jakub Szczur, potomek  właścicieli sołtystwa, pełnił również funkcję choczeńskiego wójta. Właściciel wsi Jan Biberstein Starowieyski skazał go na 25 plag i pięciodniowy areszt za odmowę odrabiania dniówek pańszczyźnianych, przez co „samą hardość w nim uznano i zuchwalstwo”. Spadkobiercy czterech z wymienionych młynarzy (Wojciecha Burzeya, Benedykta Romańczyka, Jakuba Styły i Jakuba Szczura) byli właścicielami młynów również w XIX wieku, a nawet jeszcze później. Dotyczy to szczególnie Jakuba Styły, którego kolejni trzej potomkowie z przydomkiem „Kotuś” posiadali młyn w Choczni Górnej aż do do II wojny światowej.

XIX wiek

Tradycje młynarskie swoich przodków kontynuowali :
  • Ludwik Burzey (notowany jako młynarz 1804-1810), Antoni Burzej (ur. 1863, syn Jana)
  • Józef Szczur (notowany jako młynarz 1806-1832, syn Jakuba), Franciszek Szczurowski (1804-1825, również syn Jakuba, a brat Józefa) i Jan Szczur/Szczurowski (młynarz 1886 i wójt, syn Franciszka). Młyny Szczurów/Szczurowskich usytuowane były w dolnej części wsi u podnóża obecnego osiedla Malatowskiego, pomiędzy gościńcem od Wadowic, a Choczenką. Jan Szczur/Szczurowski objął następnie młyn w Wadowicach, w prowadzeniu którego pomagał mu syn Jan Aleksander Szczur (1877)
  • Józef Romańczyk (1828), Błażej Romańczyk (1829) i jego syn też Błażej  (od 1832), Jan Romańczyk (1832), Józef Romańczyk (urodzony około 1830 roku, młynarz w 1886)
  • Józef Styła "Kotuś" (ur. 1795, młynarz w 1844 roku) i jego syn Antoni Styła "Kotuś"
Młynarzami byli także niepochodzący z Choczni:
  • Józef Wróblowski (Wróbel), podawany w zapisach kościelnych z 1832 roku, którego młyn znajdował się w pobliżu obecnej szkoły w Choczni Dolnej,
  • Tomasz Siepak (podawany w 1807),
  • Jan Nycz (podawany w 1804), którego miejsce urodzenia (Stara Wieś) może wskazywać na związki z właścicielem Choczni i Starej Wsi- Janem Biberstein Starowieyskim.
  • Kacper Harak- młynarz sołtysi (podawany w 1803 roku).
Przez pewien czas młynarstwem zajmował się również sklepikarz Ignacy Kloss, który urodził się w 1789 roku w Szonowie koło Nowego Jiczyna na Morawach, a jego młyn usytuowany był w widłach Choczenki i Młynówki, u podnóża pagórka, nazywanego obecnie Malatowskim (jeden z młynów Szczurów/Szczurowskich). To dziadek późniejszego wójta Choczni- Maksymiliana Malaty.
W latach 1860-1866 jako młynarz podawany jest Antoni Warmuz (młyn przy stawie, powyżej szkoły, w środkowej części wsi) i Józef Jończy. Rodzina Warmuzów przejęła młyn po poprzednim właścicielu Mateuszu Jelonku.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że w 1867 roku swojego syna Augusta Karola chrzcił w choczeńskim kościele parafialnym młynarz z Wadowic Jan Hoepfel, mąż Marianny z domu Erichsen z Bierunia.

XX wiek

W XX wieku obok młynów wodnych na Choczence pojawiły się w Choczni również młyny działające na innych zasadach. Można wymienić tu:
  • młyn wiatrowy, należący do Franciszka Widlarza, który prowadzili jego bracia: Antoni Widlarz (ur. 1887) i Wojciech Widlarz (ur. 1880). Wiatrak znajdował się na Choczeńskim Dziale, powyżej stacji kolejowej. Przed II wojną światową Antoni Widlarz przejął również od Ludwika Warmuza (ur. 1886; syn wymienionego wyżej Antoniego) młyn wodny na Choczence w pobliżu szkoły w Choczni Dolnej,
  • młyn parowy należący do kuzynów: Jana Dębowskiego (ur. 1890) i Władysława Janika (ur. 1895), który zanim spłonął w 1934 roku (LINK) znajdował się w pobliżu dzisiejszej estakady obwodnicy im. Władysława Nowaka, przy granicy Choczni i Wadowic.
Największy młyn w przedwojennej Choczni należał do Antoniego Styły „Kotusia”, a później do jego syna Michała Styły. Młyn Styłów mógł przerobić 800 kg ziarna na dobę. A Antoni Styła był również rolnikiem oraz działaczem społecznym  i samorządowym (ławnikiem sądowym, radnym gminnym, członkiem Rady Szkolnej, komitetu parafialnego, komitetu budowy kościoła), zasłużonym szczególnie przy powstaniu szkoły w Choczni Górnej, która przed wybudowaniem mieściła się w jego domu.

W XX wieku młynarstwem w Choczni zajmowali się także:
  • Stanisław Ciejek, rodem z Morawicy pod Krakowem, wymieniany w „Skorowidzu handlowo-przemysłowym Galicji” jako młynarz w 1913 roku,
  • Antoni Burzej, urodzony w 1896 roku, syn Antoniego,
  • Józef Drożdż, właściciel młyna na Zarębkach,
  • Jan Pędziwiatr, urodzony w 1867 roku, który młyna wodnego na Choczence dorobił się dzięki wyjazdom zarobkowym do Ameryki.
Młyny Burzeja, Drożdża i Pędziwiatra zostały zlikwidowane przez Niemców w czasie II wojny światowej.