"Polonia" nr 134 z 17 maja 1927 roku donosiła:
Na placu Smolki w Bielsku spłoszone konie J. Bembenka z
Choczni przestraszyły się lokomobili i wybiły dyszlem wystawowe okno sklepu p.
Laufera. Szkoda wynosi 100 dolarów.
"Ilustrowany Kuryer Codzienny" nr 135 z 17 maja 1934 roku pisał:
Pożar młyna parowego
W dniu 15 bm. wybuchł z niewiadomych powodów pożar młyna parowego w Choczni, należącym do Jana Dębowskiego i Władysława Janika. Ogień zniszczył dach kryty papą oraz wewnętrzne urządzenia mechaniczne i większe zapasy zboża. Szkoda wyrządzona wynosi 35.000 zł.
Notatka Polskiej Agencji Telegraficznej na ten sam temat była bardziej lakoniczna:
Onegdaj w nocy spłonął w Choczni pod Wadowicami młyn motorowy, własność p. Dembowskiego. Zachodzi podejrzenie podpalenia.
Młyn, o którym mowa, znajdował się przy Choczence, na granicy Choczni i Wadowic- w pobliżu dzisiejszej obwodnicowej estakady nad Choczenką i sklepu "STOP".
Część I kroniki wypadków- LINK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz