środa, 27 lutego 2019

Choczeńskie rody - Świętkowie

Nazwisko Świętek występowało w Choczni już prawie 500 lat temu. To jedno z trzech nazwisk (obok Dziadków i Burzejów), które występowały w spisie choczeńskich płatników podatku rogowego w 1537 roku i nadal są noszone przez współczesnych mieszkańców Choczni.
Z powodu braku odpowiednich dokumentów nie można w 100% ustalić, czy Świętkowie rzeczywiście nieprzerwanie zamieszkują Chocznię od 1537 roku, ale wiele na to wskazuje.
Na pewno żyli w Choczni w 1604 roku, gdyż w wadowickich księgach metrykalnych odnotowano wówczas chrzest Małgorzaty, córki chocznian Marcina i Reginy Świętków.
Następny dokument wymieniający nazwisko Świętek w związku z Chocznią to metryka ślubu z 1662 roku , zawartego pomiędzy Wojciechem Woytowiczem (czyli synem wójta) a Zofią Świętek.
Rok później w spisie płatników podatku kościelnego wykazano własność gruntową Świętków w Choczni. Ich rola rozpościerała się powyżej kościoła- od Choczenki w kierunku Frydrychowic i sąsiadowała z rolami Balonów, Wcisłów, Styłów i Szczepków.
Do końca XVII wieku zapisano w Choczni śluby: Macieja Świętka i Zofii z Kumorków, Wacława Świętka i Ewy ze Styłów oraz Bartłomieja Świętka i Anny z Grządzielów. Wszystkie trzy wymienione pary doczekały się dzieci, na co dowodem są metryki ich chrztów.
W tym samym czasie panny Świętkówny wychodziły w Choczni za mąż za: Wojciecha Tarkotę (Elżbieta) oraz bednarza Baltazara Kłapoucha (Ewa).
Pod koniec XVII i na początku XVIII wieku w kolejnych spisach płatników taczma figurują: Bartos Świętek (czyli wymieniony wyżej Bartłomiej, mąż Anny) oraz Balcer (Baltazar) Świętek. Nie jest wykluczone, że ów Balcer to Baltazar Kłapouch, zapisany pod nazwiskiem panieńskim swojej żony.
W pierwszej połowie XVIII wieku swoje dzieci chrzcili w Choczni Stanisław i Małgorzata Świętkowie. Nie zachowała się niestety metryka chrztu Stanisława, w związku z tym nie wiadomo, który z wcześniejszych Świętków był jego ojcem. Brak jest również metryki małżeństwa Stanisława i Małgorzaty.
Właśnie ci Świętkowie byli przodkami wszystkich późniejszych chocznian noszących to nazwisko, czyli począwszy od nich można odtworzyć dokładną genealogię tego rodu.
Stanisław i Małgorzata ochrzcili w Choczni czworo dzieci: Wojciecha, Marka, Magdalenę i Salomeę. Wszyscy współcześni choczeńscy Świętkowie są potomkami Wojciecha, urodzonego w 1723 roku. Ów Wojciech Świętek poślubił w 1749 roku Reginę Guzdek, a następnie ochrzcił w Choczni ich sześcioro dzieci: Łukasza, Teresę, Barbarę, Konstancję, Antoniego  Mariannę. Wojciech musiał umrzeć przed 1777 rokiem, ponieważ właśnie wtedy wdowa po nim Regina ponownie wyszła za mąż za Walentego Mierzwę.
W sporządzonej w latach 1785-89 Metryce Józefińskiej, czyli pierwszym austriackim spisie własności do celów podatkowych, historyczna rola „Świątkowska” umiejscowiona jest poniżej Sołtystwa. Właścicielami jej części byli wówczas:
  • Łukasz Świętek, syn Wojciecha,
  • Walenty Mierzwa, mąż wdowy po Wojciechu,
  • Marek Styła,
  • Wawrzyniec Guzdek,
  • Maciej Bylica.

Łukasz Świętek i jego ojczym Walenty Mierzwa zamieszkiwali w domu numer 155, który można zlokalizować na współczesnej mapie - link.
Chociaż dzieci w Choczni mieli obydwaj synowie Wojciecha Świętka, to z punktu widzenia genealogii tego rodu ważniejszy jest urodzony w 1767 roku Antoni, ponieważ linia jego starszego brata Łukasza wygasła.
Antoni Świętek poślubił w 1787 roku Reginę z domu Sikora, a po jej śmierci w 1796 roku ponownie wstąpił w związki małżeńskie z 9 lat o siebie młodszą Konstancję Zając, z którą przeżył kolejne 35 lat, aż do śmierci w 1831 roku. W latach 1807-1813 Antoni Świętek podawany jest jako osoba sprawująca urząd choczeńskiego wójta. Zamieszkiwał pod numerem 155, czyli odziedziczył dom po ojcu Wojciechu. Natomiast jego starszy brat Łukasz w spisach podatkowych z 1803 i 1823 roku podawany jest pod sąsiednim numerem 54 (współczesna lokalizacja- link)
W pokoleniu dzieci Antoniego nastąpił podział rodu Świętków na trzy linie:
  • starszą, wywodzącą się od urodzonego w 1809 roku Wojciecha Świętka, syna Antoniego i Konstancji,
  • średnią, wywodzącą się od urodzonego w 1812 roku Jana Świętka, młodszego syna Antoniego i Konstancji,
  • młodszą, wywodzącą się od urodzonego w 1820 roku Wincentego Świętka, najmłodszego dziecka Antoniego i Konstancji.

W kolejnym austriackim spisie własności z lat 1844-1852 wymieniono właśnie tych trzech Świętków,  z tym że starsi Wojciech i Jan zamieszkiwali nadal w starym domu pod numerem 155, a najmłodszy Wincenty zapisany został pod numerem 351, zresztą z nazwiskiem przekręconym na Świątnik.
Największą część majątku po wójcie Antonim przejął Jan, który gospodarował na niespełna 12 morgach gruntu. Wojciech odziedziczył niespełna 6 morgów, a Wincenty w osobnej lokalizacji posiadał nieco ponad 4 morgi.
W pokoleniu wnuków wójta Antoniego najbardziej znany był urodzony w 1842 roku Jan Świętek, syn Wojciecha i Franciszki z Dąbrowskich. Pełnił społecznie obowiązki przewodniczącego Rady Szkolnej Miejscowej i współtworzył w 1889 roku miejscowe Kółko Rolnicze. Prowadził jeden z dwóch choczeńskich sklepów Kółka, a w 1891 roku został jego przewodniczącym.
W związku małżeńskim z Marianną z domu Brańka z Jaroszowic doczekał się jedenaściorga dzieci,  w tym 5 synów: Józefa, Franciszka, Alojzego, Antoniego i Władysława oraz 6 córek: Marianny, Balbiny (po mężu Krupa), Elżbiety (po mężu Byrskiej), Ewy, Anieli (po mężu Styła) i Józefy (po mężu Ramenda).
Wśród wnuków wójta Antoniego wyróżniał się również Wawrzyniec Świętek, urodzony w 1866 roku, jako syn Wincentego i Marianny z domu Wcisło. Był znanym pszczelarzem, wytwórcą uli stożkowych i zamkowych oraz młynków do czyszczenia zboża „z plew, kąkola, stokłosy i nikłego zboża”. W okresie międzywojennym prowadził szkółkę drzew morwowych i nadsyłał korespondencje do prasy ludowej. Jego żona Katarzyna z Wcisłów urodziła mu siedmioro dzieci: Józefa, Walentego i Stanisława oraz Juliannę, Helenę, Salomeę (po mężu Bryndza) i Marię.
W 1897 roku 22-letni Antoni Świętek, syn Jana i Marianny z domu Brańka (prawnuk wójta Antoniego), jako pierwszy z Świętków uzyskał średnie wykształcenie w wadowickim gimnazjum. Następnie kontynuował edukację na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i w 1901 roku został wyświęcony na księdza. Pracował jako wikariusz w Rudawie, Makowie i Zebrzydowicach, a następnie objął probostwo w Górce Kościelnickiej (obecnie Nowa Huta). Od 1929 roku do śmierci w 1943 roku sprawował posługę proboszcza w Trzemeśni. Nie zapomniał nigdy o rodzinnej wsi, wspierając finansowo różne choczeńskie inicjatywy, w tym pierwszą wycieczkę dzieci szkolnych z Choczni do Krakowa.
Jeszcze przed I wojną światową (w 1907 roku) wyjechała od USA Anna Świętek (ur. 1882), córka Jana ze średniej linii potomków wójta Antoniego, a jej dalsze losy nie są znane.
W okresie I wojny światowej (1915) poległo trzech Świętków z Choczni:
  • szeregowy Antoni Świętek, syn Józefa, urodzony w 1894 roku (bratanek ks. Antoniego z najstarszej linii potomków wójta Antoniego),
  • sierżant Jan Świętek, syn Jana, urodzony w 1888 roku (prawnuk wójta Antoniego, po średniej linii jego potomków),
  • szeregowy Stefan/Szczepan Świętek, syn Jana, urodzony w 1889 roku (brat wymienionego wyżej Jana, czyli prawnuk wójta Antoniego, po średniej linii jego potomków).

Natomiast do niewoli rosyjskiej dostał się sierżant Władysław Świętek, urodzony w 1886 roku, który był młodszym bratem księdza Antoniego, a w przyszłości postacią wielce dla Choczni zasłużoną.
W okresie międzywojennym rolnik i mierniczy Władysław Świętek udzielał się w miejscowej Kasie Stefczyka, gdzie był wieloletnim skarbnikiem i przewodniczącym jej zarządu. Wspierał działalność Chłopskiego Towarzystwa Wydawniczego, wydającego w Choczni „Chłopski Sztandar”, działał w Polskim Stronnictwie Ludowym „Wyzwolenie” (jako skarbnik gminnego oddziału od 1927 roku), uczestniczył w wiecach, manifestacjach i protestach chłopskich. Przewodniczył także Komitetowi Rodzicielskiemu w szkole w Choczni Dolnej i wchodził w skład rady gminnej. Po reformie administracyjnej i likwidacji gminy w Choczni wybrano go w czerwcu 1935 roku na stanowisko sołtysa Gromady Choczeńskiej z wynagrodzeniem 480 zł rocznie. W tym czasie był również przewodniczącym zarządu Spółdzielni Mleczarskiej (do 1941 roku) i Komitetu Parafialnego.
Przed II wojną światową znanymi postaciami nie tylko w Choczni byli ponadto:
  • Jan Świętek, urodzony w 1894 roku, właściciel składu drewna, węgla i materiałów budowlanych w Wadowicach, który w 1931 roku przyczynił się finansowo do budowy krzyża na Gancarzu. Jan był synem Józefa i wywodził się z młodszej linii potomków wójta Antoniego (po jego synu Wincentym),
  • Wojciech Świętek, urodzony w 1899 roku, ślusarz, właściciel prywatnego zakładu, brat wymienionego wyżej Jana,
  • Salomea Świętek (później po mężu Bryndza), urodzona w 1901 roku, prezeska Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Żeńskiej w Choczni (1927-28), która była córką pszczelarza Wawrzyńca z młodszej linii potomków wójta Antoniego,
  • Jan Świętek, urodzony w 1912 roku, który przewodniczył Katolickiemu Stowarzyszeniu Młodzieży w Choczni (delegat na zjazd wojewódzki w 1935 roku) oraz prowadził w jego ramach amatorski zespół teatralny. Był synem sołtysa Władysława ze starszej linii potomków wójta Antoniego.

Okres II wojny światowej dotknął tragicznie zwłaszcza sołtysa Władysława Świętka, który w 1942 roku utracił dwóch synów: wymienionego wcześniej Jana (ur. 1912) i handlowca Józefa (ur. 1913), straconych przez Niemców w Żywcu za sabotaż gospodarczy.
Władysław Świętek pozostał na stanowisku sołtysa przez cały okres okupacji, a swoje przeżycia z tego okresu zawarł w formie wierszowanej w pamiętniku pod tytułem „Śmierć i wygnanie, czyli wojenny pamiętnik sołtysa wierszem”, wydanym drukiem w 1947 roku.
Po wojnie uczestniczył w przywracaniu normalnego życia we wsi i porządkowaniu sytuacji związanej z powrotem jej wysiedlonych mieszkańców. W 1945 roku został odznaczony Medalem Zwycięstwa i Wolności. Od 1946 roku był ponownie radnym Gminy Chocznia, członkiem prezydium zarządu (do 1950 roku) i gminnych komisji: Polowej i Pomiarowej oraz Kontroli Gospodarki Publicznej (jako przewodniczący). Od 1947 roku przewodniczył zarządowi reaktywowanej Kasy Stefczyka i gminnej Komisji Oświatowej oraz Mieszkaniowej/Kwaterunkowej. W sierpniu 1949 roku został zatrzymany na krótko przez UB. Pracował także w komisji scaleniowej przy komasacji gruntów oraz w Komitecie Funduszu Odbudowy Szkół (1950), szefował lokalnemu Caritasowi (1950).
4 stycznia 1938- ślub Józefa Świętka i Heleny Malata
W pierwszym rzędzie z prawej strony siedzi sołtys Władysław 
Świętek,
ojciec pana młodego
W sporządzonych bezpośrednio po wojnie kwestionariuszach strat zostało ujętych oprócz sołtysa Władysława trzech dalszych Świętków:
  • Stefan Świętek spod numeru 325, urodzony w 1909 roku jako syn Franciszka (bratanek sołtysa Władysława ze starszej linii przodków wójta Antoniego), którego straty z tytułu uszkodzenia domu, wysiedlenia i pracy bez wynagrodzenia wyceniono na 9625 złotych,
  • Wojciech Świętek spod numeru 267, urodzony w 1899 roku, jako syn Józefa (z młodszej linii potomków wójta Antoniego), którego straty wyceniono na 19045 złotych,
  • Walenty Świętek, syn pszczelarza Wawrzyńca, którego straty określono na 4264 złote + 50 złotych renty z tytułu upośledzenia fizycznego.

Natomiast w 1946 roku, wśród głosujących w referendum ludowym znalazło się 21 mieszkańców Choczni noszących nazwisko Świętek.
Z linii starszej:
  • sołtys Władysław, jego żona Helena i córka Elżbieta spod numeru 256,
  • Józef (ur. 1903 syn Józefa) i jego żona Józefa spod nr 343,
  • Stanisław (ur. 1916, syn Józefa), jego brat Andrzej (ur. 1910) i matka Janina spod numeru 339,
  • Maria Świętek z domu Balon (ur. 1915), żona straconego w Żywcu Józefa, spod numeru 293,
  • Stefan Świętek (ur. 1909, syn Franciszka), jego żona Anastazja i matka Anna spod numeru 187.

Z linii młodszej:
  • pszczelarz Wawrzyniec, jego syn Stanisław i córka Helena spod numeru 531,
  • Walenty Świętek (ur. 1896, syn pszczelarza Wawrzyńca) i jego żona Maria spod numeru 290,
  • Władysław Świętek (ur. 1908, syn Józefa i bratanek pszczelarza Wawrzyńca) oraz jego żona Agnieszka spod numeru 44,
  • ślusarz Wojciech Świętek (ur. 1899, syn Józefa i bratanek Wawrzyńca) oraz jego żona Maria spod numeru 36.

Z tego zestawienia wynika, że w 1946 roku nie mieszkali już w Choczni żadni dorośli przedstawiciele średniej linii potomków wójta Antoniego, ale wyłącznie jego potomkowie po synach Wojciechu i Wincentym.
Oprócz sołtysa Władysława Świętka osobami aktywnymi społecznie w okresie powojennym byli również:
  • handlowiec Jan Świętek (ur. 1894) z Wadowic, który był radnym Miejskiej Rady Narodowej w Wadowicach (od 1945 roku) z ramienia Stronnictwa Demokratycznego,
  • listonosz Stefan Świętek (ur.1909), członek Gminnej Rady Narodowej w Choczni (1953) i Związku Samopomocy Chłopskiej. Od grudnia 1954 roku członek Gromadzkiej Komisji Rolnej.

Znanymi potomkami choczeńskich Świętków byli natomiast:
  • Henryk Świętek (1942-2013) doktor nauk medycznych, lekarz stomatolog w Zawoi, Skawicy i Suchej Beskidzkiej, wnuk sołtysa Władysława po jego zamordowanym przez Niemców synu Józefie,
  • Jan Świętek (1922-2002) magister inżynier pracujący w zakładach chemicznych w Oświęcimiu, syn handlowca Jana z Wadowic, pochodzący z młodszej linii potomków wójta Antoniego Świętka.

Nazwisko Świętek nie jest specyficznie choczeńskie. Na koniec 2017 roku mieszkało w Polsce 2344 Świętków obojga płci w 15 województwach, najwięcej w Małopolsce (971), na Śląsku (588), Wielkopolsce (308) i na Opolszczyźnie (165).
W okolicy Choczni występowało także w: Andrychowie (1828), Inwałdzie, Kleczy (1789) i w Wadowicach.

Teresa Kolber w pracy „Słownik nazwisk mieszkańców dekanatu wadowickiego” uznaje nazwisko Świętek za wariant nazwiska Świątek i wywodzi jego pochodzenie od słowa „świątek” – osoba święta lub obraz, figura świętego lub „święty”- czysty, niewinny, ewentualnie jako skrót od słowiańskich imion Świętosław, Świętobor, itp.

Znane nazwiska mężów potomkiń wójta Antoniego Świętka:
Adamek, Balon, Białczyk, Borowiec, Bryndza, Byrski, Cholewka, Dąbrowski, Dzius, Gawron, Góra, Gromotka, Gurdek, Guzdek, Janicki, Kadela, Kała, Karamański, Kręcioch, Krupa, Leśniak, Łysoń, Majchrzak, Matlak, Mizera, Mrzygłód, Nidecki, Pamuła, Pasieka, Ramenda, Sikora, Tomiak, Wójcik, Zając, Zieliński, Żak

poniedziałek, 25 lutego 2019

Księga Pamiątkowa Elektryfikacji z 1948 roku


Księga Pamiątkowa Elektryfikacji z 1948 roku znajduje się w zasobach Archiwum Państwowego w Katowicach w oddziale w Bielsku Białej.
Obejmuje fotoreportaż z uroczystości zakończenia pierwszego etapu elektryfikacji Choczni w 1948 roku, podpisy uczestników, w tym: Józefa Putka, wójta Władysława Babińskiego i starosty wadowickiego oraz zbiór 185 cegiełek, przez wykup których chocznianie wspierali elektryfikację swojej wsi. (link)


Podpis w księdze składa Józef Putek
Widoczny jest także ks. proboszcz Sarna i wójt Babiński


Przemówienie ks. proboszcza Bolesława Sarny

Podpisy uczestników:




czwartek, 21 lutego 2019

Ofiarodawcy na budowę posadzki w kościele choczeńskim w 1949 roku

We wrześniu 1949 roku grono parafian na wniosek księdza wikariusza Tomasza Fidzińskiego postanowiło uczcić jubileusz 25-lecia kapłaństwa księdza proboszcza Bolesława Sarny poprzez zbiórkę na nową posadzkę z terrazzo (lastryko) dla kościoła parafialnego.
Pierwsza zbiórka przyniosła 58 447 złotych. Rada Kościelna przyjęła ofertę na wykonanie tejże posadzki za 590 000 złotych, czyli dziesięciokrotność zebranej kwoty.
Wobec tego przeprowadzono koleją dobrowolną zbiórkę i do 9 września 1950 roku 448 ofiarodawców złożyło 432 520 złotych.
Wśród nich znalazło się 419 osób indywidualnych z Choczni, a po za tym mieszkańcy Kaczyny, Wadowic, Zagórnika, Andrychowa i Jaworzna oraz osoby anonimowe.
Znaczne kwoty ofiarowała również Róża Różańcowa oraz pielgrzymi z parafii choczeńskiej do Częstochowy i Kalwarii.
Na liście ofiarodawców znajdują się między innymi: proboszcz Sarna, wikary Fidziński, Józef Putek, wójt Leon Bąk, kierownik szkoły w Choczni Górnej Jan Pamuła i kierowniczka przedszkola Irena Piwowar.
Dwukrotnie ofiary złożyli: Bronisława Talaga, Jan Augustynek, Emil Góra i Józef Ruła.


Ostatecznie koszt wykonania nowej posadzki wyniósł 626 312 złotych.
Różnicę pomiędzy kwotą zebraną, a kosztem wykonania pokryto  z Funduszu Kulturalno- Oświatowego Gminy Choczeńskiej, kasy kościelnej i kolekty odpustowej.

poniedziałek, 18 lutego 2019

O Choczni i chocznianach w najnowszych "Wadovianach"

Najnowszy Przegląd Historyczno-Kulturalny "Wadoviana" (Numer 21) nie przynosi niestety zbyt wielu informacji związanych z historią Choczni lub biografiami chocznian z urodzenia, zamieszkania lub pracy.

W artykule Darii Rusin i Andrzeja Frysia "Andrychów w czasach Wielkiej Wojny. Stulecie odzyskania niepodległości 1918-2018" wymieniony został ksiądz Stanisław Kluska, jako członek komitetu powołanego do urządzenia w Andrychowie 20 października 1918 roku uroczystej manifestacji narodowej z powodu ogłoszenia przez Radę Regencyjną niepodległego państwa polskiego.
Ksiądz Kluska rodem z Tokarni, absolwent wadowickiego gimnazjum, był wówczas wikariuszem w andrychowskiej parafii i katechetą w miejscowych szkołach. Warto pamiętać również o tym, że wcześniej (od 1 września 1907 roku do 31 sierpnia 1910) roku sprawował posługę wikariusza w parafii choczeńskiej.
----
Z kolei Michał Siwiec-Cielebon w artykule "Wolności siew. Absolwenci i uczniowie ck Gimnazjum Wyższego w Wadowicach do 1918 r. jako kadra przyszłych sił zbrojnych odrodzonej Rzeczypospolitej" podaje kilka zestawień uczniów wymienionego w tytule gimnazjum, wśród których znalazły się też osoby urodzone lub zamieszkałe w Choczni.
W gronie uczniów i absolwentów poległych i zmarłych w latach walk o niepodległość i u jej zarania autor podaje:
  • Jana Kobiałkę, urodzonego w Choczni w 1893 roku, który zginął w bitwie pod Gorlicami. Autor podaje, że był oficerem armii austriackiej, ale na listach strat Kobiałka figuruje jako chorąży, czyli członek Korpusu podoficerów.
  • Władysława Mocniaka, urodzonego w Choczni w 1896 roku, który zginął w bitwie pod Mołotkowem.
  • Leonarda Nowaka, który zmarł w niewoli rosyjskiej w 1915 roku. Tytułem uzupełnienia można dodać, że Leonard Nowak, urodzony w 1895 roku w Lachowicach, był synem Józefa Nowaka, zamieszkałego w Choczni nauczyciela, zasłużonego nie tylko dla choczeńskiego szkolnictwa, ale i dla Sokoła oraz straży pożarnej.
  • Jana Rułę, urodzonego w 1890 roku w Choczni. Według list strat zginął w 1914 roku.
Synem chocznianina Jana Guzdka, ale urodzonym w 1903 roku w Stryju, był także uwzględniony w tym zestawieniu Władysław Guzdek, który poległ pod Mołotkowem.

W następnym zestawieniu- uczniów i absolwentów, którzy dosłużyli się stopni oficerskich w Wojsku Polskim II RP, znaleźli się między innymi tacy oficerowie służby stałej do 1939 roku, jak:
  • major Tadeusz Bandoła, urodzony w 1896 roku w Ryczowie, jako syn Józefa Bandoły, nauczyciela pochodzącego z Choczni
  • kapitan Alojzy Małusecki, urodzony wprawdzie w Śleszowicach (1897), ale mieszkający w Choczni
  • pułkownik Karol Nowak, urodzony w 1889 roku w Lachowicach, podobnie jak Małusecki zamieszkały w Choczni. Był starszym bratem Leonarda Nowaka, wymienionego wyżej wśród poległych i zmarłych.
Natomiast na liście oficerów WP w stanie spoczynku, rezerwy i pospolitego ruszenia odnaleźć można dodatkowo:
Ponadto wśród podoficerów i urzędników WP wymieniony został Daniel Bandoła, urodzony w Choczni w 1882 roku (w tekście odmłodzony o całe stulecie).

Jako uzupełnienie podanych wyżej zestawień zaproponować można:
  • podporucznika rezerwy Stanisława Zająca, urodzonego w Choczni w 1910 roku, który zginął w Katyniu. Był absolwentem z 1930 roku
  • Piotra Bąka, urodzonego w 1915 roku w Choczni, absolwenta z 1935 roku. Jego stopień topień oficerski nie jest mi znany, ale w czasie II wojny światowej był więziony w obozie jenieckim dla oficerów (oflagu)
  • porucznika Wincentego Dąbrowskiego, urodzonego w Choczni w 1904 roku, który był uczniem wadowickiego gimnazjum
  • podporucznika Antoniego Habinę, urodzonego w Choczni w 1913 roku, absolwenta z 1933 roku
  • podporucznika aptekarza Teofila Majkuta, urodzonego w 1890 roku w Choczni, który w 1907 roku ukończył VI klasę wadowickiego gimnazjum
  • podporucznika Tomasza Malatę, urodzonego w 1913 roku, absolwenta z 1934 roku
  • kapitana Kazimierza Ryłkę, urodzonego w 1899 roku w Choczni, ucznia wadowickiego gimnazjum
  • podporucznika Anastazego Wróbla, urodzonego w 1911 roku, absolwenta z 1934 roku
  • porucznika Adama Gondka, urodzonego w 1906 roku w Głębowicach, mieszkańca Choczni i absolwenta gimnazjum w 1928 roku
  • podporucznika Edwarda Kręciocha, urodzonego w 1912 roku w Muszynie, a ochrzczonego w Choczni, który uczęszczał do wadowickiego gimnazjum
  • porucznika Stanisława Małuseckiego, brata wymienionego wyżej Alojzego, który choć urodził się w Śleszowicach w 1906 roku, to zamieszkiwał w Choczni, gdy uczęszczał do wadowickiego gimnazjum (absolwent w 1927 roku) 
  • podporucznika Kazimierza Zająca, urodzonego w 1915 roku w Choczni, absolwenta gimnazjum w 1931 roku.
Do ustalenia pozostaje, czy podporucznik rezerwy lekarz Szymon Schoengut, urodzony w Choczni w 1903 roku, naprawdę uzyskał maturę w wadowickim gimnazjum (był uczniem gimnazjum w Myślenicach).
----

Nazwa Chocznia pojawia się w artykule Andrzeja Nowakowskiego "Integracja Księstwa Oświęcimskiego z Królestwem Polskim (1454-1564) i późniejsze losy Ziemi Oświęcimskiej w kontekście Wadowic".
Pisząc o zbliżeniu księstwa oświęcimskiego do Polski w latach 1438-1454 autor wspomina o odkupieniu dzierżawy barwałdzkiej (razem z Chocznią) w 1440 roku:
(...) Wskutek wyprawy Dzierżysława (Dzierżka) z Rytwian na Oświęcim i Zator w 1438r. Polska w zamian za odparcie ataku i obronę Zatora odkupiła ową enklawę wokół Barwałdu oraz dwie wsie: Chocznię i Jaroszowice koło Wadowic. Porozumienie w tej sprawie doszło do skutku 28 grudnia 1440r. W imieniu monarchy polskiego, Władysława Warneńczyka, tą polską enklawą w księstwie oświęcimskim zarządzał Mikołaj Serafin, żupnik krakowski (wielicki) i ruski oraz miecznik krakowski (królewski) herbu Nieczuja. Król Władysław III Warneńczyk przekazał Serafinowi dzierżawę (tenutę) barwałdzką, przebywając w Budzie (część dzisiejszego Budapesztu) (...)

To istotny fakt we wczesnej historii Choczni. Odtąd sytuacja prawno-administracyjna i przynależność Choczni różniła się przez dłuższy czas od wszystkich sąsiednich miejscowości, łącznie  z Wadowicami. Wchodząca w skład dzierżawy barwałdzkiej Chocznia nie była jednak otoczona w 100 % przez ziemie pozostałe w księstwie oświęcimskim, a później zatorskim, ponieważ przez stosunkowo wąski pas ziem wójtostwa wadowickiego, później zwanego Mikołajem, graniczyła z nieodległymi Jaroszowicami. Ta wspólność losów z Jaroszowicami przejawiała się praktycznie w sporej liczbie małżeństw choczeńsko- jaroszowickich, większej niż w przypadku innych bliskich miejscowości, a tym samym zwiększonym wzajemnym przepływem ludności. 
Pan Nowakowski podaje również nazwisko władającego obszarem wokół Barwałdu, który w 1440 roku został odkupiony przez Polskę. Tą południowo- wschodnią rubieżą księstwa oświęcimskiego zarządzać miał do momentu kupna Jan Czapek, z pochodzenia Czech.



środa, 13 lutego 2019

Świadectwo ocalonej z Holokaustu córki choczeńskiej Żydówki

Świadectwo ocalonej z Holokaustu Renee Companez - córki Elwiry Fantl z domu Münz. 
Elwira (używająca jednak imienia Irena) urodziła się w Choczni w 1900 roku, jako córka miejscowego karczmarza Maurycego Münza. Po I wojnie światowej Elwira/Irena zamieszkała w Wiedniu i w 1925 roku poślubiła austriackiego biochemika doktora Paula Fantla. W 1929 roku przyszła na świat ich córka Renee.
Oto jej wspomnienia:

Mój ojciec do listopada 1938 roku był naukowcem w Wilhelminenspital i Wiener Allgemeines Krankenhaus . Na początku listopada 1938 roku, przed Nocą Kryształową, tata przyjechał do domu około południa i powiedział: 
-Straciłem pracę. 
Kiedy zapytałam dlaczego? 
- Bo jestem Żydem. 
W wieku 9 lat i pół nastąpił koniec mojego dzieciństwa. Kilka dni później Żydzi z naszej okolicy zostali zabrani. Moja matka dosłownie wypchnęła ojca za drzwi. Gdy schodził po schodach, naziści minęli go w drodze do naszego mieszkania. Gdy zadzwonił dzwonek i stanęli w drzwiach, jego już tam nie było.
Wtedy weszli do środka, zabrali cenne rzeczy, wyrzucili matkę i mnie i zaplombowali zamek woskiem. Zostałyśmy tylko w ubraniach, które miałyśmy na grzbiecie. 
Nasi sąsiedzi dali nam schronienie, a kilka dni później pozwolono nam wrócić do mieszkania, które zostało splądrowane.
Wszystkie żydowskie dzieci zostały usunięte z publicznych szkół i umieszczone w szkołach dla Żydów
To nie było dla mnie dobre doświadczenie, gdy austriackie dzieci po drodze obrzucały nas kamieniami. 
Miałam wtedy 9 lat i pewne wydarzenia z tego czasu zapisały się w moim umyśle krystalicznie jasno, ale inne wprost przeciwnie. Jak udało się mojej matce uzyskać pozwolenie na pracę w Anglii, gdzie przez kilka miesięcy pracowała jako pokojówka? Mieszkałam tam razem z nią. 
Na początku sierpnia 1939 roku wsiedliśmy na statek Ormonde, którym przybyliśmy do Australii we wrześniu 1939 roku, dwa tygodnie po rozpoczęciu II wojny światowej. 
Tacie udało się uciec do Trynidadu, gdzie podkradał banany z drzew i dawał lekcje w lokalnych instytucjach. Instytut naukowy Baker Medical Research z Melbourne wiedział o jego badaniach i zaproponował mu stanowisko. Moim rodzicom i mnie trudno było przystosować się do życia w Australii (...) Dorastałam w Melbourne, uczyłam się bez dyskryminacji i w 1950 roku uzyskałam kwalifikację fizjoterapeutki. Do dziś wciąż mam pacjentów, jestem szanowanym członkiem społeczności. Na zakończenie chciałbym wspomnieć, że moja matka nigdy w pełni nie przystosowała się do nowego życia.

Elwira/Irena Fantl zmarła w Melbourne 20 grudnia 1986 roku. Jej mąż Paul odszedł 14 lat wcześniej.

Od lewej: Renee, Paul i Irena Fantl
Tekst wspomnień Renne Companez i zdjęcie rodzinne udostępniła pani Barbara Kośmicka ze Szczecina - bardzo dziękuję !

poniedziałek, 11 lutego 2019

Siostra Urszula Woźniak

Siotra Urszula Woźniak, zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Ofiarowania NMP (Panny Prezentki)

   Urodziła się 4 stycznia 1911r. w Choczni, jako pierwsze z czworga dzieci Jana i Elżbiety z Pietruszków; na chrzcie św. otrzymała imię Maria. Ojciec był rolnikiem i znanym we wsi działaczem społecznym i kulturalnym – grał w teatrze włościańskim, pisał wiersze, współorganizował uroczystość patriotyczne. Niestety, nie cieszył się długim życiem Zmobilizowany do udziału w I wojnie światowej wprawdzie po jej zakończeniu szczęśliwie powrócił do Choczni, ale tu dosięgła go zbierająca obfite żniwo „hiszpanka”. Zmarł 17 października 1918, pozostawiając żonę z trojgiem dzieci (najmłodsza córka odeszła 3 miesiące wcześniej). Elżbieta Woźniakowa wyszła powtórnie za mąż (zm. 23 kwietnia 1939).
   Dziewczynka po ukończeniu choczeńskiej szkoły powszechnej została oddana na naukę szycia, ale nie dane jej było zostać krawcową. Coraz częściej rozważała, czy nie wstąpić do zakonu, wzorem swojego młodszego brata Franciszka, który został jezuitą. Po latach wspominała, że decyzję podjęła słuchając kazania w czasie we mszy św. w wadowickim Karmelu. Okazało się jednak, że droga do klasztoru nie była ani łatwa, ani krótka. Maria podjęła pracę zawodową, by trochę wspomóc utrzymanie rodziny, jak też studiującego brata, i cierpliwie czekała. 24 czerwca 1936, mając ukończone 25 lat, została przyjęta do postulatu Zgromadzenia Sióstr Prezentek w Krakowie i skierowana do Bohorodczan w woj. stanisławowskim (dziś Ukraina), gdzie siostry zajmowały się opieką nad dziećmi w ochronce i niewielkim sierocińcu. 7 listopada 1937 rozpoczęła nowicjat w Krakowie, a rok później złożyła pierwsze śluby zakonne i podjęła służbę zakonną w Ujazdach k. Brzozowa. Siostry prowadziły tam szkołę, a także udzielały okolicznej ludności pomocy medycznej. Maria, która w zakonie otrzymała imię Urszula, głównie pracowała w kuchni i ogrodzie. W sierpniu 1941 wróciła do Krakowa, by przygotować się do profesji wieczystej. Jesienią tego roku dane jej było dostąpić nie byle radości: 9 listopada jej brat Franciszek otrzymał święcenia kapłańskie i jedną ze swoich pierwszych mszy św. odprawił w przyklasztornym kościele ss. prezentek przy ul. Św. Jana. 30 listopada 1941 s. Urszula złożyła śluby wieczyste. W Krakowie pozostała do czerwca 1945, kiedy to wyjechała do Jordanowa, do tamtejszej klasztornej placówki szkolno-wychowawczej. Założony w 1932 dom zakonny w czasie wojny zdewastowany przez Niemców, wymagał pilnego i kosztownego remontu (przy którym pomagał także przyrodni brat s. Urszuli, Stanisław Guzdek.
   W 1949 s. Urszula została przeniesiona do Nowej Góry k. Krzeszowic, gdzie przez czas jakiś pełniła rolę zakrystianki w miejscowym kościele parafialnym (z kilkumiesięczną przerwą na pracę w Ruszczy obok Nowej Huty). W 1960 skierowano ją do nowo powstałego ośrodka ss. prezentek w Lipkowie pod Warszawą, i tam do sierpnia 1971 była kucharką, a jednocześnie przez trzy lata sprawowała funkcję przełożonej domu. Praca była wyjątkowo trudna - ogrom różnorodnych zajęć wśród parafian, spore odległości, brak dobrej komunikacji z okolicą (najkrótszy był pieszy trakt przez Puszczę Kampinoską…). 29 sierpnia 1971 s. Urszula powróciła do Nowej Góry, gdzie do 1 września 1977 była przełożoną tamtejszego domu sióstr, jednocześnie prowadząc klasztorną kuchnię i opiekując się chorymi parafianami. W latach 1978-80 ponownie przebywała w Lipkowie, skąd przeniesiono ją do Bukowna (pow. proszowicki), gdzie siostry prowadziły przedszkole. W 1983, mając już 72 lata, na polecenie władz zakonnych udała się do Świdnicy, by znów stanąć przy kuchennym piecu. Tam też dały znać o sobie trudy pracowitego życia – schorowana i zmęczona osiadła w Jordanowie, gdzie zmarła 20 kwietnia 1994, w 83. roku życia, po 58 latach klasztornej służby Bogu i ludziom. Jako pierwsza spoczęła w grobowcu ss. prezentek na jordanowskim cmentarzu parafialnym. Na miejsce wiecznego spoczynku odprowadził ją brat, o. Franciszek Woźniak SJ.

   Pamiętające Ją siostry mówią, że zmarła w opinii świętości. Nie była przebojowa i twórcza jak jej ojciec, ani wykształcona jak brat - wybitny latynista, autor wielu artykułów i kilku książek o tematyce religijnej. Prosta i dobra, pracowita i rozmodlona, kochająca ludzi żyjących po jednej i drugiej stronie klasztornej kraty, kierująca się w życiu najpiękniejszym z przykazań: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego… Na prośbę Matki Generalnej w kilku zeszytach opisała swoje pracowite życie, dodając rozważania religijne i refleksje z lektur. Myślę zawsze, że wszyscy są lepsi ode mnie - pisała. - Choć czasem zauważę, że ktoś postąpił źle, zaraz sobie tłumaczę: sąd nie należy do mnie. On może za to żałować i być świętym, jak dobry łotr na krzyżu, który poszedł do nieba. /.../ Ja modlę się do Dobrego Łotra, aby mi wyprosił taką łaskę, jaką on otrzymał: „Dziś ze Mną będziesz w raju”…

                                                                                             Maria Biel Pająk

piątek, 8 lutego 2019

Dawni właściciele obecnych parcel budowlanych - zakończenie

Zakończenie cyklu notatek prezentujących dawnych właścicieli  parcel, na których stoją obecnie domy mieszkańców Choczni.
Tym razem zestawienie, czyją własnością w połowie XIX wieku były działki, na których znajdują się obecnie bardziej znane obiekty w Choczni.

  • agencja pocztowa - Mayer Huppert
  • biblioteka - Maciej Bryndza, Wawrzyniec Bryndza
  • boisko Olimpia Chocznia - Andrzej Stankiewicz
  • BRYDEX Hydraulika siłowa - Jan Iglarski
  • cmentarz - własność plebańska, Szymon Guzdek (nowsza część)
  • Dom Katolicki - własność plebańska
  • Dom Ludowy/Sokół - Wojciech Szczur
  • Duo-Med Zakład Opieki Zdrowotnej - Jan Bryndza
  • EKO sp. z o.o. przedsiębiorstwo komunalne - Jan Wcisło, Tomasz Ruła
  • GAMADEX wózki widłowe - Piotr Żak, Franciszek Widlarz
  • Green Garden pizzeria na Drapówce - Jan Góra
  • kamieniołom pod Bliźniakami - Jakub Kawka
  • kaplica w Choczni Górnej - Jan Burzej
  • kapliczka Boża Męka, cmentarz epidemiczny - Jakub Balon
  • kapliczka (Główna 144) - Jan Drapa
  • kapliczka na Sołtystwie (Główna 340) -  Piotr Dunin
  • kapliczka polna przy drodze z os. Ramendowskiego w stronę Bliźniaków - Andrzej Pindel
  • kościół - własność plebańska, obecny kościół stoi dokładnie w tym samym miejscu, co poprzedni, używany w połowie XIX wieku, choć jest oczywiście znacznie większy
  • piekarnia Wanda - Marek Cibor
  • remiza OSP - Franciszek Wider, Andrzej Dąbrowski, Jan Kręcioch
  • sklep przy remizie - Bartłomiej Pindel
  • sklep spożywczo-przemysłowy ul. Główna 356- Józef Romańczyk
  • stacja paliw ORLEN - Józef Garżel, Tomasz Góralczyk
  • stara szkoła w Choczni Górnej - Józef Romańczyk
  • szkoła w Choczni Dolnej - Maria Wróblowska (Wróbel)
  • szkoła w Choczni Górnej - Jan Burzej
  • Tłocznia Chocznia - Wojciech Widlarz, Sebastian Widlarz
  • wysypisko komunalne - Jan Drapa, Kazimierz Dąbrowski, Ignacy Dąbrowski, Piotr Dąbrowski, Maciej Dąbrowski, Jan Guzdek, Józef Guzdek, Jan Wcisło, Antoni Grządziel, Maciej Koman, Tomasz Ruła, Szymon Ramza


środa, 6 lutego 2019

Aleksander Widlarz - nauczyciel, społecznik i twórca

Aleksander Widlarz pochodził z rodziny noszącej jedno z najpopularniejszych nazwisk w Choczni. 
Aby odróżnić od siebie poszczególne gałęzie rodu Widlarzów, nadawano im dodatkowe przydomki, funkcjonujące w potocznym obiegu przez długie lata. Rodzina Aleksandra, zamieszkująca od lat dwudziestych XIX wieku przy głównej drodze idącej przez wieś w kierunku Kaczyny (link), znana była w Choczni jako Widlarze "Poloki". 
Aleksander, zwany Olesiem, urodził się 1 kwietnia 1892 roku, jako syn Józefa Widlarza i Franciszki z domu Romańczyk. Razem ze swoimi trzema starszymi braćmi: Wojciechem, Antonim i Janem tworzył kapelę rodzinną, z którą już jako dwunastoletni chłopak występował na wiejskich weselach i potańcówkach. W wieku 16 lat wystąpił także w widowisku plenerowym - pokazie tańców staropolskich na imprezie dożynkowej (link), z której dochód był przeznaczony na budowę Domu Ludowego.
Młody Oleś po ukończeniu czteroklasowej szkoły ludowej w Choczni został absolwentem Krajowego Kursu dla Przemysłu Ceramicznego w Krakowie-Podgórzu i otrzymał tytuł technika-ceramika. Pracował najpierw w cegielni w okolicach Hrubieszowa, a następnie od 1912 roku w fabryce cegieł i dachówek w Korościatynie koło Stanisławowa. Ze względów zdrowotnych wrócił do Choczni, gdzie w 1913 roku był członkiem Sokolej Drużyny Polowej i udzielał się w miejscowym teatrze amatorskim (link). Jednocześnie uczył się w seminariach nauczycielskich w Kętach (w roku szkolnym 1913/14 i 1915/16) oraz w Bobrku (w roku szkolnym 1914/15) i pracował w folwarkach w Kossowej i w Chrząstowicach. 
Po maturze zdanej w lipcu 1916 roku z wynikiem bardzo dobrym rozpoczął pracę jako nauczyciel w Sułkowicach-Bolęcinie z pensją 900 koron + 90 koron dodatku mieszkaniowego.
W lipcu 1918 roku Aleksander Widlarz poślubił Marię Kumala, dwa lata starszą od siebie nauczycielkę, z którą dzielił od tej pory nie tylko życie prywatne, ale i zawodowe. Od 1 września 1918 roku oboje znaleźli zatrudnienie w szkole w  Rzykach, gdzie w 1919 roku przyszedł na świat ich syn Kazimierz.
W lutym 1919 roku Aleksander zdał w Bochni praktyczny egzamin nauczycielski i otrzymał patent na nauczyciela szkół ludowych pospolitych. Jako były stypendysta Funduszu Krajowego był zobowiązany  po tym egzaminie pełnić obowiązki nauczyciela w szkołach publicznych jeszcze co najmniej przez trzy i pół roku.
Po pierwszej wojnie światowej rodzina Widlarzów opuściła Rzyki i od 1 września 1919 roku rozpoczęła pracę w wielkopolskim Jarząbkowie w powiecie witkowskim. Tam Aleksander działał również w miejscowym kółku rolniczym (1925) i organizował obchody rocznic patriotycznych, na wzór tych zapamiętanych z czasów choczeńskich, co odnotowała miejscowa „Gazeta Gnieźnieńska" z 1925 roku:
"Dnia 1 lutego odbyła się w szkole powszechnej uroczystość ku uczczeniu bohaterów walczących o wolność Polski w r. 1863. Okolicznościowe słowo wstępne wygłosił p. nauczyciel Widlarz, poczem Koło młodzieży pozaszkolnej odegrało udatnie trzy utwory sceniczne, przeplatane śpiewem dziatwy szkolnej. Że lud tutejszy pragnie godziwej rozrywki duchowej świadczy, że sala szkolna została wypełniona po brzegi. Czysty dochód przeznaczono na książki i zeszyty dla ubogiej dziatwy. Z uznaniem podnieść należy pracę społeczną nauczycieli p. Widlarzów, którzy nie szczędzą trudów nad oświatą tutejszej ludności." 
W Jarząbkowie rodzina Widlarzów powiększyła się o kolejnego syna, któremu nadali imię Wiesław.
Aleksander z rodziną (1925)
Zdjęcie z archiwum Józefa Widlarza
Od pierwszego listopada 1925 roku Aleksander Widlarz zmienił miejsce pracy i zamieszkania na Szczytniki Czerniejewskie koło Gniezna.  
W listopadzie 1931 roku "Kurjer Poznański" donosił, że:
"Do zagrody Aleksandra Widlarza w Szczytnikach włamali się nieznani złoczyńcy i skradli 25 kur i indyka". W 1934 roku Aleksander i Maria Widlarz zakupili hektarową parcelę w Skiereszewie pod Gnieznem, wybudowali tam dom i założyli sad owocowy.
W Szczytnikach Widlarz nie tylko kierował miejscową szkołą, ale i dokształcał się (ukończył Wyższy Kurs Nauczycielski w Gnieźnie) oraz udzielał się społecznie. Pełnił funkcję sekretarza Komitetu Gminnego w Szczytnikach i zastępcy przewodniczącego komisji wyborczej, a w 1937 roku zainspirował tamtejszych bezrobotnych i chałupników do produkcji nicianych guzików. Na pierwszy kurs guzikarstwa zapisało się ponad 50 uczestników. Inicjatywa Widlarza spotkała się z poparciem władz, o czym donosił „Orędownik Wrzesiński”. 
W 1938 roku Aleksander Widlarz opublikował w miesięczniku „Oświata pozaszkolna” artykuły „Jak pracuję na kursie wieczorowym w środowisku folwarcznym” i „Ruchomy kurs oświatowy”, a w 1939 roku „Jak budowaliśmy chodnik przez wieś”. W tym samym roku napisał „Pomyłkę sprawiedliwości: obrazek z życia Karola Kurpińskiego według opowiadania zasłyszanego w okolicy Rydzyny”. Tę 24-stronicową książeczkę wydał „Głos Leszczyński”.
Natomiast w dwóch kolejnych numerach poznańskiej „Naszej Gazetki” ukazało się w 1939 roku opowiadanie Aleksandra Widlarza dla młodych czytelników pod tytułem „Skąd Wielkopolska ma pszczoły”. Jego akcja umiejscowiona jest w czasach mitycznego Lecha, który władał ludem, posiadającym łąki, lasy i pola, oraz wszelkie płynące z nich pożytki. Do pełni szczęścia brakowało im jedynie pszczół, nie znali ani wosku, ani miodu. Gdy Świętosława, ukochana córka Lecha zachorowała, a uleczyć jej nie zdołali miejscowi kapłani Światowida, wiadomość o jej cierpieniach dotarła aż do niebotycznych gór karpackich, do uszu starego władyki Witosława, mieszkającego w osiedlu zwanym Chocznia (!). Witosław wysłał czym prędzej do Gniezna swojego syna Ziemowita, z cudownym lekiem opartym na pszczelim miodzie. Lekarstwo rzeczywiście podziałało, a  Ziemowit opowiadał wszystkim dookoła o dziwnych, małych owadach, co słodki miód do dziupli noszą. Swoją urodą i egzotycznym, góralskim strojem zjednał sobie względy wyleczonej Świętosławy, a przed powrotem w rodzinne strony poprosił Lecha o jej rękę. Władca Lechitów zgodził się na to, ale w zamian zażyczył sobie kilku dziupli z pszczołami, które odtąd „rozweselały gnieźnieńskie bory, ku wielkiej radości lechowego ludu”.
Po wkroczeniu Niemców do Wielkopolski Widlarz został w listopadzie 1939 roku wysiedlony do Generalnej Guberni. Od 15 marca 1940 roku znalazł zatrudnienie jako nauczyciel w Stryszowie. Ze względów rodzinnych składał podanie o przeniesienie do szkoły w Kleczy Dolnej, ale ostatecznie pozostał w Stryszowie i od 1 września 1940 roku objął kierownictwo tamtejszej sześcioklasowej szkoły podstawowej. To wiązało się z koniecznością złożenia zobowiązania o posłuszeństwie wobec niemieckiej administracji oraz oświadczenia, o braku żydowskich przodków:


Ze względu na dobrą znajomość niemieckiego Widlarz był wykorzystywany przez okupantów jako tłumacz. Dzięki temu zdobywał jednak informacje, które przekazywał następnie osobom zagrożonym wysyłką na roboty przymusowe lub innymi represjami.
Na równi z innymi dotykały go bolączki ówczesnego życia- mimo etatowej pracy składał podania o przyznanie jednorazowych zapomóg, a w 1944 roku prosił pisemnie o przydział nowego kapelusza, ponieważ jego dotychczasowy był już całkiem znoszony i dziurawy. Raz w miesiącu musiał zgłaszać się w Krakowie po kartki żywnościowe dla wszystkich pracowników szkoły i po ich zrealizowaniu na miejscu przewoził zakupioną żywność do Stryszowa. Z kolei kartki na papierosy i alkohol otrzymywał i wykupywał w Kalwarii. To wiązało się każdorazowo z koniecznością wystąpienia do władz o specjalne pozwolenie na wyjazd. Okupacyjne stresy odbiły się niekorzystnie na jego zdrowiu i w 1943 roku zaczął niedomagać na serce i gardło.
Po wojnie od 15 listopada 1946 roku do 1 września 1952 roku Aleksander Widlarz kierował szkołą w Bierutowie na Dolnym Śląsku, dokąd przyszedł z Długołęki. W 1947 roku założył Uniwersytet Robotniczy w Bierutowie. Tak wspomina go tamtejsza nauczycielka Alicja Skibicka:
„Aleksander Widlarz, którego mile wspominam, był wysoki i przystojny. Chodził do szkoły trzymając w ręku dużą teczkę, w której zawsze znajdował się kawałek placka, który piekła jego żona, tez nauczycielka. Plackiem tym częstował nas,  a czasem i dzieci. Nosił też przy sobie czarny notes, w którym notował przewinienia uczniów i niesubordynacje nauczycieli. W notesie tym było miejsce, gdzie zapisywał nauczycielskich dłużników. Bez wahania pożyczał potrzebującym pieniądze, tylko prosił o podpis obok pożyczonej kwoty. Był to, jak mówił cyrograf na duszę.”
Później po rezygnacji z pracy w Bierutowie przeniósł się do Bolesławca, gdzie pracował jako kierownik powiatowego Referatu Oświaty i Kultury Dorosłych.
W 1965 roku znalazł się w składzie kolegium redakcyjnego przewodnika „Bolesławiec i okolice”, traktującego o miejscowości, w której mieszkał przez długie lata. Po śmierci 16 grudnia 1969 roku został pochowany na cmentarzu parafialnym w Garwolinie, obok zmarłej trzy lata wcześniej żony.


Oprócz pracy zawodowej był miłośnikiem gór, znanym działaczem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego i Związku Nauczycielstwa Polskiego. Zachował silne związki rodzinne z Chocznią, w której po II wojnie światowej zamieszkał starszy z jego synów.



poniedziałek, 4 lutego 2019

Znane żony chocznian

Dopełnienie do notatki pod tytułem "Znani mężowie chocznianek"
Ujęto wyłącznie osoby nieżyjące, związane z Chocznią przez małżeństwo, a nie pracę, czy zamieszkanie.
Zestawienie będzie uzupełniane na bieżąco, w miarę napływu nowych informacji.

  • Kazimiera Balon (1904-1986) nauczycielka, żona nauczyciela Ferdynanda Balona
  • Franciszka Cibor z domu Spytkowska (?-?) nauczycielka, żona nauczyciela Józefa Cibora
  • Maria Paulina Legut z domu Maryniak (1906-?) nauczycielka, żona Stanisława Leguta
  • Berta Münz z domu Auerbach (1898-1951) lekarka, absolwentka uniwersytetu w Wiedniu, żona doktora praw Eryka Arona Münza 
  • Stefania Nowak z domu Daszkiewicz (1890?-1986?) sanitariuszka w armii gen. Andersa, żona Karola Nowaka
  • Jadwiga Ryłko z domu Lenartowicz (1910-2010) lekarka, więźniarka obozów koncentracyjnych, żona Władysława Ryłki, syna kierownika choczeńskiej szkoły
  • Antonina Szczur z Grudzińskich (ur. ok. 1844-?) nauczycielka w Falejówce pod Sanokiem, żona młynarza Jana Aleksandra Szczura
  • Helena Targosz (1888-1968) aktorka teatralna i operetkowa występujaca pod nazwiskiem Rozwadowska, żona aktora Władysława Bielenina-Bienina
  • Bernadetta Widlarz z domu Sprutt (1930-2018) chemik, tłumacz w Czechowicach Dziedzicach, żona Franciszka Widlarza
  • Teofila Valde-Nowak (1916-2006) tłumaczka, autorka skryptu dla studentów, żona Jerzego Valde-Nowaka
  • Lucyna Zając z domu Kopczyńska (1926-1993) uczestniczka Powstania Warszawskiego, łączniczka AK ps. "Lucy", odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu odrodzenia Polski. Po powstaniu więziona w stalagach. 
  • Elżbieta "Halszka" Zegadłowicz (1917-1966) córka poety Emila, żona Czesława Sępka (ur. 1906) z Choczni

piątek, 1 lutego 2019

Początki choczeńskiego teatru amatorskiego - prequel

W notatce "Początki choczeńskiego teatru amatorskiego" z 5 stycznia 2018 roku podałem, że początki amatorskiego ruchu teatralnego w Choczni sięgają 1909 roku, co wynikało ze znanych mi wówczas notatek prasowych i innych fragmentarycznych źródeł informacji.
Okazuje się jednak, że historia przedstawień teatralnych w Choczni jest co najmniej siedem lat dłuższa.
Tak wynika z zapisków emerytowanego urzędnika kolejowego Józefa Kręciocha (1886-1975), które niedawno zostały udostępnione Marii Biel-Pająk przez jego wnuka Andrzeja Kręciocha z Krakowa.

Oto co na temat teatru w Choczni napisał Józef Kręcioch:

Grono uczęszczającej do wadowickich szkół młodzieży wiejskiej wnosiło do swego sioła wiele cywilizacyjno- kulturowych wartości, toteż już dwa lata później (w 1902 roku- uwaga moja) podpisany kronikarz (czyli Józef Kręcioch- uwaga moja), który występując jako uczeń gimnazjalny w wadowickim gmachu Sokoła na popularnych wówczas Jasełkach, względnie tak zwanym Betlejem Lucjana Rydla, nabrał tyle aktorskiego ferworu, że jął się wyreżyserowania i pokazania w sali gminnej A. Mickiewiczowych Dziadów część II i IV, a to celem zapoznania ludności z pięknem poezji naszego wieszcza. 
Dla zbudowania sceny i zapadni ówczesny wójt Antoni Sikora użyczył nam leżącego mu pod szopą budulca, zaś jego Małżonka wszelakiej dzianiny na sporządzenie kulis.
I len spłonął nad miednicą denaturatu w zaciemnionej okiennicami sali, co bojaźliwie tknęło starszych w ilości 60 osób (w tym 20 siedzących), bo więcej zmieścić się nie mogło na około 100 metrach kwadratowych podłogi, której połowę zajmowała scena.
Dlatego też na prośby ciekawskich powtarzano kilkakrotnie widowisko, a jako rezultat tej imprezy kursowało na wsi przez dłuższy czas ostrzeżenie Dziewicy:
- Bo słuchajcie i zważcie u siebie, że według Bożego rozkazu, kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie zazna słodyczy i w niebie.

Nie sposób wyznaczyć teraz dokładnej daty wystawienia "Dziadów", ale pewną wskazówką może być data śmierci wspomnianej wyżej Marianny Sikora z domu Szczur, żony wójta i kowala Antoniego, która zmarła 12 września 1902 roku.
Szesnastoletni Józef Kręcioch rozpoczynał wtedy naukę w czwartej klasie wadowickiego gimnazjum.