czwartek, 28 marca 2019

Gadka ludowa z XIX wieku

W zbiorach dziewiętnastowiecznego krajoznawcy, przyrodnika i taternika Bronisława Gustowicza zachowała się zanotowana przez niego opowieść ludowa z Choczni, udostępniana tutaj dzięki życzliwości pracowników Muzeum Etnograficznego w Krakowie.

Raz znaleziono w stawie dziecko utopione i odtąd strach wyprawiał psoty.
Raz mimo tego stawu żęły dziewki pszenicę i gwarzyły o tem i owem, aż jedna wspomniała o tem utopionem dziecku i wskazała ręką, gdzie się utopiło.
Nagle powstał wicher, porwał zżętą pszenicę w górę, a dziewki aż powywracał i znowu nastała nagła cisza.
W tem samem miejscu, gdy innego razu grabiono wieczór owies, ujrzano konia bez głowy biegającego i rżącego przeraźliwie, niby nacierającego na ludzi.
Gdy się jednak wszyscy przeżegnali, koń kopnął się w staw i już się nie pokazał.
Raz pasterka jedna, pędząc bydło do domu, ujrzała psa kulejącego i bardzo chudego.
Wzięła go więc i niosła na ręce. Atoli gdy już była blisko domu, zeskoczył pies- mniemana chudoba, zamienił się w małego zucha i zaśmiawszy się szyderczo znikł.

O strzygoniach w dziewiętnastowiecznej Choczni - link

Wierzenia i zwyczaje ludowe w XIX wieku - link

wtorek, 26 marca 2019

Rachmistrzowie spisowi w 1965 roku

3 listopada 1965 roku Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Choczni powołało zespół rachmistrzów w celu dokonania spisu pogłowia zwierząt gospodarskich i drobiu.
Znaleźli się w nim:

  • Maria Ramult nr 402
  • Danuta Jończyk nr 418
  • Jan Wójtowicz nr 321
  • Jan Widlarz nr 540
  • Anastazja Kosycarz nr 289
  • Henryk Guzdek nr 646
  • Jan Latocha nr 76
  • Stanisław Gazda nr 117
  • Weronika Gazda nr 215
  • Władysława Czajka nr 744
  • Natalia Czapik nr 405
  • Irena Jończyk nr 94
  • Józef Skoczylas nr 59
  • Jadwiga Bąk nr 520
  • Janina Matura nr 711
  • Zofia Dąbrowska nr 136a
  • Krystyna Dyrcz nr 550
  • Maria Świętek nr nr 554
  • Piotr Bandoła nr 49
  • Apolonia Malata nr 351
  • Stanisława Górkiewicz nr 185
  • Maria Bąk nr 418
Zakończenie spisu zaplanowano na 5 grudnia 1965 roku.

piątek, 22 marca 2019

Choczeńskie rody - Drożdżowie

Nazwiska Drożdż na próżno szukać w trzech najstarszych choczeńskich księgach metrykalnych, obejmujących drugą połowę XVII wieku i prawie cały wiek XVIII.
Przodkowie współcześnie żyjących w Choczni Drożdżów musieli przybyć tu pomiędzy 1813 a 1818 rokiem.
27 maja 1818 roku ochrzczono bowiem w Choczni Małgorzatę Drożdż, córkę Michała Drożdża i Katarzyny Kumorowicz, a około 1813 roku, jak wynika z późniejszych dokumentów, urodził się jeszcze gdzieś poza Chocznią Tomasz Drożdż, syn tej samej pary.
Początkowo Michał i Katarzyna Drożdżowie nie mieli w Choczni własnego gospodarstwa i pełnej wolności osobistej, ponieważ pracowali na rzecz choczeńskiego plebana, jako zatrudnieni przez niego stali robotnicy rolni.
Mieszkali w budynku ówczesnej plebani, w izbie czeladnej przeznaczonej dla poddanych plebańskich.
W 1828 roku figurują już jednak jako mieszkańcy domu nr 217, położonego pośród pól  z dala od innych zabudowań, blisko granicy z Frydrychowicami.
Tam właśnie 15 lutego 1828 roku zmarła czterdziestopięcioletnia Anna Kumor córka Stanisława, czyli osoba nosząca to samo nazwisko, co żona Michała Drożdża. Być może była jej starszą siostrą. Ponieważ Anna Kumor pochodziła z Ostrysza pod Makowem Podhalańskiem, to może być to wskazówka, gdzie należy szukać wcześniejszych siedzib choczeńskich Drożdżów.
Urodzony poza Chocznią Tomasz Drożdż poślubił w 1832 roku także niepochodzącą z Choczni Katarzynę Kolber, córkę Antoniego i rok później doczekał się z nią syna, także Tomasza.
Tomasz Drożdż senior wymieniany jest w austriackim spisie własności z lat 1844-1852, jako właściciel nieco ponad ośmiomorgowego gospodarstwa i domu nr 217.
Gdy w 1857 roku Tomasz Drożdż junior żenił się w Choczni z Marianną z domu Haczek, jego ojciec już nie żył. Tomasz i Marianna przez 8 lat trwania ich związku nie doczekali się dzieci. Po śmierci Marianny Tomasz szybko poślubił Annę Targosz z Ponikwi i w 1866 roku na świat przyszło ich pierwsze dziecko- córka Anna, później po mężu Góralczyk.
Z punktu widzenia dzisiejszych Drożdżów najistotniejsze są urodziny trzech synów Tomasza i Anny: Wojciecha (ur. w 1870 roku), Józefa (urodzonego w 1873 roku) i Jana (urodzonego w 1890 roku), dzięki którym to nazwisko przetrwało w Choczni do dziś.
Warto zwrócić uwagę, że w chwili urodzenia najmłodszego z nich Jana jego ojciec Tomasz miał już 57 lat.
W 1875 roku Tomasz Drożdż młodszy ofiarował 3 złote na zakup i przeróbkę choczeńskich dzwonów, jako mieszkaniec domu nr 99, który można zlokalizować na współczesnej mapie przy Białej Drodze, w jej środkowej części.
Trzej synowie Tomasza i Anny przyczynili się do dużego rozrostu rodu Drożdżów.

  • Wojciech Drożdż, mąż Antoniny z Ramendów, miał dziesięcioro dzieci, z których cztery dożyły dorosłości, a trzy z nich założyły własne rodziny. Byli to: Waleria, urodzona w 1897 roku, po mężu Wiktor, Julian, urodzony w 1906 roku i Maria, urodzona w 1908 roku, po mężu Bryndza.
  • Józef Drożdż, murarz zasłużony przy budowie szkoły w Choczni Dolnej i młynarz na Zarąbkach był mężem Bronisławy z domu Romańczyk i ojcem aż 14 dzieci: Marii po mężu Polak (ur. 1897), Anny po mężu Matejko (ur. 1897), Jana (ur. 1901), Teofila (ur. 1903), Adama (ur. 1903), Apolonii (ur. 1905), Aleksandra (ur. 1907), Elżbiety (ur. 1909), Franciszka (ur. 1911), Józefa (ur. 1914), Jadwigi po mężu Palus (ur. 1917), Antoniego (ur. 1920), Tadeusza (ur. 1922) i Stanisława (ur. 1925).
  • Najmłodszy Jan Drożdż z żoną Marią z domu Faber doczekali się natomiast piętnaściorga dzieci. Dziewięciu córek: Anastazji po mężu Świętek, Elżbiety, Bronisławy po mężu Sankowskiej, Józefy, Anny po mężu Wójcik, Stefanii po mężu Banaś, Heleny, Stanisławy po mężu Bandura i Józefy po mężu Smaza oraz sześciu synów: Stanisława, Władysława, Tadeusza, Jana, Jana Franciszka i Edwarda.
Czyli w sumie Tomasz i Anna Drożdż mieli aż 39 wnuków i wnuczek noszących nazwisko Drożdż. Dodatkowo jeszcze kolejne wnuki po ich córkach Helenie Kręcioch (dzieci urodzone w czeskiej Opawie), Katarzynie Michalak i Bronisławie Targosz (w Choczni).

Anna Drożdż później Wójcik (z prawej)
zdjęcie z I Komunii z ks. Leonem Bzowskim
lata 30-ste XX wieku
Zdjęcie z archiwum Urszuli Szczygieł 
W czasie II wojny światowej zginął Jan Drożdż, syn Tomasza (w Majdanku), a jego bratanek Józef Drożdż, syn Józefa, zaginął bez wieści. Szewc Antoni Drożdż (syn Józefa) był więziony w Auschwitz i Flossenbürgu. Julian Drożdż, syn Wojciecha, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych we Francji, został internowany w Szwajcarii. Julian po wojnie pozostał na emigracji we Francji i używał nazwiska Droze.
W 1945 roku straty i szkody spowodowane wojną zgłosiło troje choczeńskich Drożdżów:

  • młynarz i rolnik Józef Drożdż z Zarąbek wycenił je na 29760 przedwojennych złotych, 
  • Maria Drożdż, żona Jana-więźnia z Majdanka, na 20270 złotych, 
  • Aleksander Drożdż, syn Józefa, na 5071 złotych.
Rok później na listach do głosowania w referendum ludowym znalazło się 11 osób o nazwisku Drożdż: Aleksander (ur. 1907), Balbina (ur. 1904) i Franciszek (ur. 1911) spod numeru 86, Bronisława (ur. 1918), Maria (ur. 1896), Władysław (ur. 1921) spod numeru 99, Bronisława (ur. 1880), Józef (ur. 1873) i Stanisław (ur. 1905) spod numeru 190, Antonina (ur. 1877) i Wojciech (ur. 1870) spod numeru 234, Janina (ur. 1924) i Stanisław (ur. 1920) spod numeru 404.
Franciszek, syn Józefa (ur. 1911) po wojnie znalazł się w Bielsku. Wraz z żoną Teklą z domu Drapa zostali rodzicami dwóch przyszłych księży: Adama (proboszcza w Goleszowie) i Zenona (proboszcza w Katowicach- Józefowcu) oraz Jolanty.
W działalności w choczeńskim samorządzie wyróżniał się wspomniany już wyżej Aleksander Drożdż, członek Gminnej Rady Narodowej w latach 1949-150 i 1951-1953.
Na emigracji we Francji oprócz Juliana Drożdża pozostał także Mieczysław Drożdż, syn Aleksandra, urodzony w 1934 roku, który również używał tam nazwiska Droze.
Natomiast jego brat Edward, urodzony w 1936 roku, zamieszkiwał w Cicero pod Chicago w USA, a amerykańskie obywatelstwo otrzymał w 1973 roku.
Spośród 5178 polskich Drożdżów (stan na koniec 2017 roku) około 40% mieszkało w Małopolsce, a znaczące ilości także na Górnym i Dolny Śląsku, Mazowszu, Podkarpaciu, województwie łódzkim i wielkopolskim.
Teresa Kolber, autorka pracy „Słownik nazwisk mieszkanców dekanatu wadowickiego”, wywodzi pochodzenie tego nazwiska od drozda, ptaka z rodziny wróblowatych.

środa, 20 marca 2019

Pożyczka plebana choczeńskiego dla Wadowic na wykup Zaskawia

W 1685 roku doszło do podpisania umowy, na mocy której ówczesny proboszcz choczeński ksiądz Kacper Sasin udzielił pożyczki miastu Wadowice, które z kolei zobowiązało się ją spłacać według postanowień w niej zawartych.
Dokładna data sporządzenia umowy to 2 lipca, jako że w jej tytule podano dzień "Visitationis Beatissimae Virginis Maria", czyli święto obchodzone ku czci Matki Boskiej odwiedzającej św. Elżbietę (Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny), które w kalendarzu liturgicznym przypada właśnie 2 lipca.
Jako przedmiot umowy nie zapisano wprost pożyczkę dla Wadowic, ale tak zwany czynsz widerkaufowy na złotych 1800 "Je Mości (Jegomości) Xiędzu Plebanowi Choczeńskiemu".
Czynsz widerkaufowy pojawia się w umowie jako sposób obejścia zakazanej przez kościół katolicki lichwy.
Proboszcz Sasin nie udzielał więc formalnie pożyczki, którą miasto musiałoby zwrócić z odsetkami, co podpadało pod pojęcie lichwy, ale miasto sprzedawało mu swoją nieruchomość za 1800 złotych, pozostając przy tym jej wyłącznym użytkownikiem i płacąc mu za nią coroczny umowny czynsz. Wadowice miały przy tym prawo odkupu nieruchomości w dowolnym momencie za 1800 złotych, czyli pełny zwrot pożyczki, a pleban Sasin nie mógł domagać się odkupu, o ile czynsz wyderkaufowy był regularnie płacony.
Taka konstrukcja prawna była akceptowana przez papiestwo i stosowana przez instytucje kościelne w okresie przedrozbiorowym. Sprawa widerkaufu uregulowana była również przez prawo królewskie- w tej konkretnej umowie strony powołują się na zapisy z 1635 roku.

Na wstępie umowy wymieniono licznych przedstawicieli miasta Wadowice, który ją zawierali. Byli to:
  • sławetny Marcin Wesołowic, Burmistrz Wadowski,
  • rajcy miejscy ("na ten czas residujący"): Wawrzyniec Woiaszkowic, Klimunt Swiadek i Simon Mszański,
  • Filip Dziuba rajca stary wadowski
  • Wojciech Bielowic Lantwoyt Wadowski (urzędnik pełniący funkcje administracyjne, policyjne i sądownicze),
  • ławnicy wadowscy: Jan Meres, Wawrzyniec Dudkiewic, Stanisław Balwierczyk, Walenty Baron, Matyas Wciślik, 
  • mieszczanin Walenty Gładysz,
  • Jan Gąsiorczyk instigator (przywódca pospólstwa)
Wspomniani zostali także niewymienieni z nazwiska i imienia mieszczanie wadowscy wszystkich cechów i całe pospólstwo Miasta Jego Królewskiej Mości Wadowic.
Przedstawiciele Wadowic zwierali umowę dobrowolnie,  będąc zdrowymi na ciele i umyśle, w celu wykupienia Zaskawia, zastawionego u  "Jego Mości Pana z Brodku Brodeckiego Podsędka Ziemskiego Zatorskiego".
Czyli dochodziło tutaj właściwie do spłaty jednej pożyczki przez zaciągnięcie następnej, tyle że formalnie nazwanej inaczej.
Proboszcz Sasin "nabywał" za 1800 złotych polskich ("każdy złoty licząc po groszy trzydzieści") wszelkie dobra, grunty, role, stawy i domy przynależne do Wadowic łącznie z Zaskawiem, a przedstawiciele Wadowic zobowiązali się do płacenia czynszu widerkaufowego w wysokości sześciu złotych od każdej z 18 setek (czyli łącznie 108 złotych).
Umowę zawierano na czas nieokreślony, a jej postanowienia pod klątwą kościelną przechodziły również na potomków, sukcesorów i następców składających podpisy przedstawicieli Wadowic.
Czynsz miano wpłacać bezpośrednio do księdza Sasina za jego pokwitowaniem "póki Pan Bóg Jegomości chować będzie". Natomiast po jego śmierci czynsz od 1000 złotych (60 złotych rocznie) trafiać miał na ręce organisty choczeńskiego, a od kolejnych 800 złotych (48 złotych rocznie) na ręce choczeńskiego kościelnego.
Według szczegółowych ustaleń Wadowice powinny były płacić czynsz, począwszy od dnia św. Mateusza 1685 roku, nie raz do roku, ale co kwartał lub "suchedni" (posty przypadające w środę, piątek i sobotę na początek każdej z czterech pór roku).
Z otrzymanego co kwartał czynszu 6 złotych miało być przeznaczane na łój do lamp przed ołtarzami w kościele choczeńskim, a kolejne 6 złotych na "poprawę kościoła choczeńskiego" (zapewne drobne remonty i uzupełnienia jego wyposażenia).
Przy okazji dowiadujemy się, że w ówczesnym kościele w Choczni były trzy ołtarze:
  • wielki ołtarz, gdzie Przenajświętszy Sakrament chowany bywa,
  • ołtarz Panny Przenayświętszey po lewej ręce stoiący,
  • ołtarz w kaplicy na Górze w smutku tejże Panny Nayświętszey.

5 lipca 1685 roku doszło do podpisania umowy. Swoje podpisy złożyli pod nią:
  • ksiądz Kacper Sasin,
  • Marcin Wesołowic, burmistrz na ten czas wadowski,
  • Wawrzyniec Woiaszkowic, rayca na ten czas wadowski,
  • Klimunt Obieżyświat, rayca na ten czas wadowski (tożsamy zapewne z Klimuntem Swiadkiem, wymienionym w treści umowy),
  • Simon Mszański, rayca na ten czas wadowski,
  • Filip Dziuba, rayca stary wadowski,
  • Klemens Gniewus, rayca stary wadowski, który pisać nieumie, ręką własną podpisuje trzy krzyżyki,
  • Wojciech Bielowic, lantwoyt wadowski,
  • Jan Meres, ławnik wadowski,
  • Stanisław Balwierczyk, ławnik wadowski,
  • Mikołaj Bialożytowic, ławnik wadowski,
  • Matiasz Wciślik, ławnik wadowski,
  • Jan Gąsiorczyk, instigator imieninem wszystkiego pospólstwa miasteczka Wadowic,
  • Walenty Baron, cechmistrz krawiecki,
  • Jakub Korek, cechmistrz rzemiosła szwieckiego (szewskiego),
  • Marcin Kolenda, cechmistrz kuśnierski,
  • Wojciech Warcholik, cechmistrz szewiecki,
  • Jan Sapiecki, instigator stary,
  • Walenty Gładysz, mieszczanin wadowski.
Czy 1800 złotych polskich to duża kwota?
Można było wtedy za nią kupić na przykład:

  • 28 koni,
  • 53 woły,
  • 175 beczek piwa,
  • 180 kożuchów,
  • 495 par butów,
  • 900 beczek soli,
  • 66000 cegieł.
Była to także równowartość dziewięcioletnich dochodów nauczyciela (w mieście) lub trzynastoletnich dochodów służącego (w mieście).


Niestety nie są mi znane żadne dokumenty na temat terminowości spłat i ewentualnego wykupu.
Jeżeli do wykupu nie doszło, to czy hipotetycznie aktualny organista choczeński i siostra kościelna mogą żądać dalszych spłat w wyznaczonej umową wysokości i ściągnąć ewentualne zaległości z majątku miejskiego lub majątków osobistych potomków osób podpisujących umowę w imieniu Wadowic ?




poniedziałek, 18 marca 2019

Chocznia - choczeński- chocznianin

Zgodnie z „Wykazem urzędowych nazw miejscowości i ich części” (Dziennik Ustaw z 19.10.2015 poz. 1636) przymiotnikiem od miejscowości Chocznia w powiecie wadowickim jest choczeński.
W tym samym wykazie występuje zresztą Dział Choczeński, jako część wsi Chocznia w powiecie wadowickim.
Według tegoż wykazu przymiotnik choczeński jest utworzony również od nazwy miejscowości Choczeń w powiecie sierpeckim na Mazowszu, natomiast przymiotnikiem od miejscowości Chocz w Wielkopolsce jest chocki.
Określenie choczeński jest dobrze ugruntowane historycznie, pojawia się na przykład w notatce proboszcza Kacpra Sasina z 1663 roku, czy w „Chronografii albo Dziejopisie Żywieckim” Andrzeja Komonieckiego sprzed 1729 roku, ale nie jest jedynym przymiotnikiem tworzonym od nazwy Chocznia.
Czasami można spotkać także nazwy: choczyński, chocyński, choczniański lub choczniowski.
Choczyński lub chocyński to po prostu gwarowa wersja choczeński, spotykana głównie w nazwiskach, a w starych dokumentach bywa zapisywana także w formie „choczinsky”.
Tomaszem Choczyńskim określa Józef Putek w książce „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie” Tomasza z Choczni, który w 1447 roku pozwał pana na Barwałdzie Włodka Skrzyńskiego „dla przyczyny szkód i krzywd wyrządzonych jemu samemu, jak i mieszkańcom Choczni”.
Pseudonimu Józef Choczyński używał zresztą w niektórych publikacjach sam Putek.
Z kolei w 1892 roku urzędnik Andrzej Bąk, rodem z Choczni, wystąpił o oficjalną zmianę swego nazwiska na Choczyński, co rok później zostało zatwierdzone przez namiestnika Galicji.
Określenie „chocyński” zostało zanotowane w zwrocie „ty uuiku chocyński” w wydanej w 1929 roku książce Antoniny Obrębskiej zatytułowanej "Stryj, wuj, swak w dialektach i historji języka polskiego".
Przymiotnik choczniański pojawia się w publikacjach dość rzadko. Tak określany jest na przykład jeden z wikarych z Choczni w piśmie „Carolus” z marca 2014 roku lub Józef Putek w „Gazecie Polskiej” z 5 stycznia 1930 roku („dzwonnik choczniański”).
Ale za to istnieje Grzbiet Choczniański, jako jedna z trzech części Beskidu Małego, według podziału fizyczno- geograficznego Karpat, który zaproponował profesor Starkel w latach 1972-1973. Co ciekawe, Grzbiet Choczniański obejmuje nie tylko leżące częściowo na terenie Choczni Bliźniaki i Ostry Wierch, ale także całe pasmo od Bliźniaków przez Łysą Górę po Iłowiec, Jaroszowską Górę, a nawet niewielkie grzbieciki  w rejonie Kozińca i Świnnej Poręby.
Jeszcze rzadziej używany był przymiotnik choczniowski. W 1933 roku nowo utworzonej ulicy w Warszawie nadano nazwę Choczniowska, dla upamiętnienia miejscowości Chocznia. Na fakt istnienia takiej ulicy powoływał się po wojnie Józef Putek, gdy apelował do chocznian o wpłaty na Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy, w której znajduje się ulica nazwana od ich miejscowości (?).
Ta nieistniejąca już krótka uliczka znajdowała się niedaleko Cmentarza Powązkowskiego i łączyła ulicę Piaskową ze Słodowiecką.

Podobnie jak w przypadku przymiotników tworzonych od nazwy Chocznia istnieje także kilka określeń na jej mieszkańców.
Mieszkańcy Choczni to zarówno chocznianie (pisani obowiązkowo małą literą), jak i choczynianie, choczenianie oraz choczniany.
Znany językoznawca profesor Miodek uważa za poprawną formę chocznianie/chocznianki, czyli tę, która powszechnie używana jest w prasie i w książkach.

Choczniany występują w starej piosence ludowej, w której pojawia się zwrotka:
„Choczniany to zuchy, mają po dwa brzuchy, jeden na kapustę (lub zacierkę), drugi na prażuchy”, a formy choczynianie/choczenianie nie występują w piśmiennictwie, choć zdarza się usłyszeć je w mowie potocznej.

środa, 13 marca 2019

Edward Bąk - ofiara powojennych represji

Edward Bąk urodził się 8 lutego 1918 roku w dolnej części choczeńskiego Zawala, jako trzecie dziecko Jana Bąka i jego żony Julii z domu Wiktor.
Po ukończeniu 7 klas szkoły powszechnej w 1933 roku przez dwa lata pomagał rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Od 1935 roku rozpoczął pracę jako robotnik najpierw przy budowie zapory wodnej w Porąbce, a później w podkrakowskich Bronowicach.
W okresie od maja 1937 roku do września 1938 roku odbywał służbę wojskową. Ponownie powołano go na ćwiczenia wojskowe w 1939 roku i od tego czasu pozostał w armii na stałe, jako podoficer plutonu artylerii 12 pp w Wadowicach. W kampanii wrześniowej 1939 roku służył jako podoficer zwiadowczy tego plutonu. Z wojny powrócił do rodzinnego domu w listopadzie 1939 roku i od 1940 roku podjął pracę w choczeńskiej mleczarni. W 1942 roku przeniesiono go do mleczarni w Mucharzu, a później do Wieprza, gdzie pracował formalnie do zakończenia wojny. Jednocześnie działał w patrolu dywersyjnym Armii Krajowej- Narodowej Organizacji Wojskowej pod pseudonimem „Strzemię”.

W 1945 roku w ramach przenikania nieujawnionych członków podziemia narodowego do instytucji nowej władzy Edward Bąk zgłosił się na służbę do Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Wadowicach i objął komendanturę ochrony przejściowego obozu dla volksdeutschów, utrzymując nadal kontakty z podziemiem. 10 marca 1945 roku złożył doniesienie o współpracy z Niemcami na wójta Spytkowic i jego zastępcę, działaczy Polskiej Partii Robotniczej. W obawie przed represjami wkrótce zdezerterował ze służby i przez pewien czas ukrywał się w Wieprzu, a 27 czerwca 1945 roku został powołany na komendanta powiatowego Narodowej Organizacji Wojskowej (Narodowego Zjednoczenia Wojskowego) w Cieszynie. Używał pseudonimów i fikcyjnych nazwisk: Walenty Zając, Kornas Setnicki, Edmund Strzemiński i Strzemię. Do jego zadań należało utworzenie struktur konspiracyjnych w okolicach Cieszyna i Bielska, a następnie koordynowanie ich działania. W praktyce zajmował się werbowaniem nowych członków, tworzeniem oddziałów  i przygotowywaniem aktów dywersji. Co ciekawe, członkami niewielkich mobilnych grup bojowych byli nawet zwerbowani przez Bąka czynni funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej z Jasienicy, którzy uczestniczyli w akcjach partyzanckich, korzystając ze służbowej broni, a niekiedy występując nawet w milicyjnych mundurach. Ta grupa przeprowadziła właśnie zamach na Karola Wieję, członka PPR w miejscowości Kowale, który miał w czasie wojny współpracować z okupantem, a po jej zakończeniu donosić na UB W wyniku zamachu Wieja i jego żona zostali ranni od wybuchu granatów, ich dom podpalono, a mienie zarekwirowano. Oddziały NOW (NZW) miały bowiem wyraźny rozkaz, by utrzymywać się na koszt volksdeutschów i współpracowników nowych władz. Najgłośniejszą akcją przeprowadzoną przez ludzi Bąka była próba zdobycia samochodu osobowego na potrzeby organizacji. Pechowo zatrzymano samochód, w którym jechali dwaj oficerowie sowieccy. Kierowca i jeden z oficerów zginął, a drugi ranny zbiegł. Nie dość, że uszkodzony w czasie strzelaniny samochód nie nadawał się do użytku, to jeszcze po tej akcji Rosjanie wszczęli własne śledztwo i wywierali dużą presję na lokalne struktury bezpieczeństwa, by przywrócić porządek.
27 września 1945 roku doszło do konspiracyjnego spotkania lokalnych sztabów NOW  (na czele z Bąkiem) oraz Narodowych Sił Zbrojnych, organizacji według Bąka znacznie bardziej radykalnej w działaniu. Spotkanie miało na celu wspólne zaplanowanie ataku na placówkę UB w Cieszynie i odbicie przetrzymywanego tam żołnierza NZW. Po akcji partyzanci mieli przekroczyć granicę czechosłowacką i tam przezimować lub przedrzeć się do polskich sił zbrojnych dowodzonych przez generała Andersa. Uczestnicy narady nie wiedzieli jednak, że są podsłuchiwani przez agenta UB ps. „Grzegorz”, który wkręcił się w otoczenie dowództwa NSZ i przekazał zasłyszane ustalenia ze spotkania do swoich mocodawców.
Przed planowaną na 7 października akcją UB rozpoczął falę aresztowań, w wyniku których sztab NOW przestał istnieć. Bąk zdołał odwołać atak na PUBP w Cieszynie, ale on również nie uniknął aresztowania.
Został zatrzymany w Bielsku w dniu 7 października za przynależność do nielegalnej organizacji i przechowywanie broni. W śledztwie był bity, a przesłuchujący go funkcjonariusze UB wymuszali na nim nieprawdziwe zeznania.
Gdy Bąk stanął przed przysłaną z Warszawy komisją z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, miał tak zeznawać, jak wskazywał mu kiwając lekko głową na tak lub nie siedzący przy komisji porucznik z miejscowego UB.  
15 czerwca 1946 roku w sali cieszyńskiego ratusza rozpoczął się pokazowy proces sześciu zatrzymanych członków NOW. Akt oskarżenia przygotował Grzegorz Kudyniuk z Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Cieszynie, rolę prokuratora pełnił Marek Szauber, a składowi sędziowskiemu przewodniczył Julian Giemborek.
Ów urodzony w Dąbrowie Górniczej, ale wykształcony i ukształtowany w Związku Sowieckim sędzia zrobił szybką karierę w wojskowym „wymiarze sprawiedliwości” Polski Ludowej. W 1944 roku był zaledwie podporucznikiem, a w momencie sądzenia Bąka już podpułkownikiem.
Drugiego dnia procesu podporucznik Edward Bąk został skazany na utratę praw na zawsze, przepadek mienia i karę śmierci. Wyroki śmierci otrzymało pięciu innych członków NOW oskarżonych w tym procesie: Karol Bączek, Jan Dziedzic, Władysław Greń, Emil Michnik i Stefan Wójcik. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski i na 2 sierpnia 1946 roku zarządzono ich egzekucję. W protokole wykonania kary śmierci Edwarda Bąka przeczytać można, że obecni byli przy tym  kapitan Stefan Piotrowski, wojskowy prokurator rejonowy, pluton egzekucyjny pod dowództwem starszego sierżanta Jana Stefańskiego i lekarz więzienny, brakował natomiast kapłana. Po odczytaniu wyroku została oddana salwa karabinowa, po czym lekarz dr Dalski stwierdził zgon.
Protokół wykonania kary śmierci
W 2013 roku cała szóstka rozstrzelanych została upamiętniona na tablicy w cieszyńskim ratuszu, a w 2016 roku na Pomniku Żołnierzy Wyklętych w Kiczycach koło Skoczowa. Tablica z napisem „Zginęli za Polskę” i nazwiskami sześciu rozstrzelanych po procesie z 1946 roku znajduje się także w lesie Kamieniec w Ogrodzonej pod Cieszynem, domniemanym miejscu ich pochówku. Badania przeprowadzone przez IPN w 2017 roku wykluczyły jednak taką możliwość. W styczniu 2019 roku katowicki IPN wskazał inną lokalizację, ale dotychczas jej nie ujawniono. Zwłoki wszystkich rozstrzelanych mają spoczywać tam obok siebie, a termin ich ekshumacji nie został jeszcze ustalony.

Edward z rodzicami i bratem Władysławem
Wykorzystano m. in. materiały zawarte w książkach: 
  • "Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach 1946-1955"
  • "Aparat bezpieczeństwa wobec narodowców na Śląsku"
  • "Zbrodnie w majestacie prawa 1944-1955" 
oraz broszurze G. Księżyca i R. Macury na Narodowy Dzień Pamięci 

poniedziałek, 11 marca 2019

Metryka Franciszkańska z 1820 roku

Metryka Franciszkańska to drugi kataster gruntowy Galicji, czyli spis własności nieruchomości sporządzony do celów podatkowych. Została tak nazwana, ponieważ wykonano ją na podstawie patentu cesarza Franciszka II z 1817 roku.
Twórcy spisu dla Choczni tak zatytułowali swoje dzieło:

"Billans rozległości y rocznego przychodu ze wszystkich gruntów rodzaynych tak, jak tego oboyga w porownaniu z operatami regulacyi podatkowey z roku 1789 dotychczas przybyło albo ubyło y jak według rektyfikacyi z roku 1819 wypada".


W Choczni nie przeprowadzono szczegółowego spisu wszystkich nieruchomości, stwierdzono tylko różnice jakie powstały od sporządzenia poprzedniego spisu, czyli Metryki Józefińskiej z 1789 roku i sprostowano powstałe wówczas pomyłki.
Okazało się, że w ciągu 40 lat (między 1789 a 1819 rokiem) nie zanotowano w Choczni większych różnic, jeżeli chodzi o powierzchnię użytkowanych gruntów (spadek o nieco ponad 8 morgów) i ich jakość, tak że w 1819 roku dochody z pól uprawnych, łąk, pastwisk i lasów nie odbiegały zbytnio od wartości wyliczonych w 1789 roku (zanotowano spadek o około 121 guldenów).
Ostatecznie Metrykę Franciszkańską dla Choczni podpisano 26 czerwca 1820 roku.
Pod dokumentem swoje podpisy i pieczęć złożyli urzędnicy dokonujący pomiarów, czyli Jan Mientuszewski, Jan Kanty Pociłowski i Józef Idzikowski oraz pisarz gromadzki Wincenty Ziętarski, który potwierdził prawidłowość sporządzenia spisu w imieniu niepiśmiennych przedstawicieli władz gminy: Jana Kantego Kumorka, Tomasza Woźniaka, Kacpra Cibora, Antoniego Świętka, Jana Guzdka, Józefa Romańczyka i Ignacego Gazdy.
Swoje podpisy (trzema iksami) dołączyli też dwaj właściciele gruntów: Leon Szczur oraz Filip Graboń.

W Metryce Franciszkańskiej zapisano również ówczesne ceny podstawowych zbóż i siana:
  • żyta- 2 guldeny 23,5 krajcarów za korzec
  • pszenicy - 3 guldeny 10,5 krajcarów za korzec
  • jęczmienia - 1 gulden 51 krajcarów za korzec
  • owsa - 1 gulden 4 krajcary za korzec
  • siana słodkiego - 33 krajcary za cetnar
  • siana kwaśnego i potrawów - 16,5 krajcarów za cetnar
Największe zmiany w użytkowaniu gruntu odnotowano w Niwie V, gdzie wycięto 34 morgi lasu pańskiego, a powstałe polany przekształcono w grunta orne.

środa, 6 marca 2019

Fotografie choczeńskich emigrantów


Fotografia ślubna Albiny Szczur, urodzonej w 1890 roku w Choczni, córki Wojciecha Szczura i Zofii z domu Filek.
Albina poślubiła w 1914 roku w Chicago Bogumiła Górskiego. Miała ośmioro dzieci, które nazywały się:
  • Helena (Helen) Gorski po mężu Bloch
  • Stanisława (Stella) Gorski
  • Józef (Joseph) Gorski
  • Edward Gorski
  • Leon Gorski
  • Alfons (Alphonse) Gorski
  • Kazimierz (Casey) Gorski
  • Jan (John) Gorski
Albina zmarła w Chicago w 1960 roku.
Prezentowana fotografia pochodzi z archiwum jej wnuka Kazimierza Gorskiego.
----

Władysław Wozichnoj, urodzony w Choczni w 1885 roku, jako syn pochodzącego z Moraw Antoniego Wozichnoja i chocznianki Anny z domu Grządziel.
Znajduje się na listach przybywających do USA z 22 listopada 1911 roku i 2 stycznia 1912 roku.
Jego dalsze losy nie są znane.
Prezentowana fotografia pochodzi z archiwum Urszuli Szczygieł.
----

Zdjęcie rodziny Łopatów w USA. Siedzący pośrodku Antoni Łopata urodził się w 1886 roku w Choczni, jako syn Michała Łopaty i Franciszki z domu Woźniak.
Na zdjęciu znajdują się ponadto:
  • Agnieszka (Agnes) Lopata z domu Suchan, żona Antoniego pochodząca z Kaszowa pod Krakowem,
  • Bronisława (Bernice) Lopata (pierwsza z lewej), córka Antoniego, później siostra zakonna
  • Wanda (Wendy) Lopata (druga z lewej), córka Antoniego, później po mężu Boles
  • Stanisław (Stan) Lopata (najmniejszy), syn Antoniego, później sławny sportowiec (link)
  • Czesław (Chester) Lopata (drugi z prawej), syn Antoniego
  • Kazimierz (Casimer) Lopata (pierwszy z prawej), syn Antoniego
Antoni Łopata zmarł w 1968 roku w Detroit.
----



Jan Faber, urodzony w 1904 roku w Choczni, jako syn Karola i Antoniny z domu Woźniak.
W okresie międzywojennym wyemigrował do Urugwaju.
W 1971 roku odwiedził Chocznię. Zmarł w Montevideo.
Prezentowane fotografie pochodzą z archiwum Heleny Faber.
----


Zdjęcie Marii Malata, urodzonej w 1906 roku w Choczni, córki Franciszka i Zuzanny z domu Czapik.
Maria poślubiła we Francji Henryka Piórkowskiego rodem z Rzeszotar (towarzyszy jej na zdjęciu) i zamieszkała z nim w okolicach Grenoble. Była matką Louisa Ludovica Piorkowskiego (ur. 1933).
Po II wojnie światowej Piórkowscy repatriowali się do Polski, ale zniechęceni panującą na miejscu sytuacją po kilku miesiącach powrócili do Francji.
Maria zmarła w 1990 roku.




poniedziałek, 4 marca 2019

Choczeńscy przodkowie i krewni Józefa Putka

Jak wiadomo znany działacz społeczno- polityczny i publicysta doktor Józef Aleksy Putek urodził się w Wadowicach, a z Chocznią był związany poprzez rodzinę swojej matki Anny z domu Garżel (1857-1930).
Natomiast mało znanym faktem jest, że Józef Putek posiadał urodzonego w Choczni przyrodniego brata Wojciecha, starszego od niego o 10 lat. Wojciech był synem Anny, matki Putka oraz Franciszka Kamińskiego i nosił nazwisko Garżel.
W 1900 roku ów Wojciech Garżel pracował w morawskim Nowym Jiczynie, w firmie wytwarzającej kapelusze. Dalsze jego losy nie są mi znane.
Aleksy, drugie imię chrzestne Józefa Putka, upamiętnia jego wuja Aleksego Garżela, ucznia wadowickiego gimnazjum od 1875 roku do co najmniej 1879 roku.
Aleksego Garżela brak jest jednak wśród absolwentów tegoż gimnazjum oraz w austriackich szematyzmach, zawierających spisy galicyjskich urzędników, nauczycieli, czy księży.
Zarówno Aleksy, jak i Anna Garżel byli dziećmi Jakuba Garżela (1818-1897) i jego drugiej żony Franciszki z domu Pindel (1828-1876). Matka Józefa Putka miała oprócz Aleksego jeszcze dwóch braci: Piotra (1859-1898) i Franciszka (1864-1866), trzy siostry: Wiktorię (1854-1854), Mariannę (ur. 1867) i Ludwikę (ur. 1869) oraz dwóch braci przyrodnich: Andrzeja (1844-1844) i Jana (1847-1909), synów Jakuba Garżela i jego pierwszej żony Anny z Rudzickich (1824-1851).
Tylko dwie ciotki i jeden wujek Józefa Putka założyli swoje rodziny w Choczni:
  • Ludwika Garżel, która poślubiła Franciszka Mruczka i miała z nim dwóch synów: Władysława Mruczka i Stefana Mruczka, kuzynów Józefa Putka,
  • Marianna Garżel, która poślubiła Piotra Bylicę i miała z nim cztery córki: Helenę (po mężu Wlotzka), Teklę, Stefanię (po mężu Urban) i Marię. Marianna jako panna miała także syna Jana Garżela (ur. 1893) i córkę Magdalenę Garżel (ur. 1896),
  • Piotr Garżel, mąż Marianny z domu Pindel i ojciec Heleny Garżel, która była później żoną Ludwika Bryndzy.

Przodkami Józefa Putka po linii Garżelów byli:
  • Anna Putek z domu Garżel (matka),
  • Jakub Garżel + Franciszka z domu Pindel (dziadkowie)
  • żołnierz Jakub Garżel (ur. 1767) + Marianna Rudzka (pradziadkowie)
  • Kacper Garżel (ur. 1728) + Jadwiga (pra-pradziadkowie)
  • Maciej Garżel + Anna (pra-pra-pradziadkowie)

Natomiast znane mi nazwiska przodków Józefa Putka po pozostałych choczeńskich liniach to:
Bryndza, Buldończyk, Homel, Pindel, Rudzki, Szadkowski, Szczur, Wcisło, Wider.

Najdawniejszy choczeński przodek Józefa Putka, którego metryka chrztu zachowała się do dziś, to Wojciech Szczur, syn Wojciecha i Reginy, ochrzczony 6 sierpnia 1676 roku. 

Co ciekawe, Józef Putek, działacz ludowy i prochłopski publicysta ostro krytykujący szlachtę, sam miał szlacheckich przodków. Jego prababka Marianna Rudzka, urodzona w Choczni w 1779 roku, była córką krawca i kościelnego Tomasza Rudzkiego, określanego przy ślubie ingenuum (czyli szlachetny, ale w nie w znaczeniu szlachetnie urodzony; to raczej grzecznościowy tytuł wolnego rzemieślnika) i szlachetnie urodzonej (nobilis) Teresy Szadkowskiej. Świadkami ślubu Tomasza i Teresy byli przedstawiciele miejscowej szlachty: Michał Dunin z choczeńskiego sołtystwa, Kazimierz Hebda i Jacenty Szadkowski. 

Józef Putek poprzez Widrów wywodził się również od choczeńskich młynarzy z XVII wieku. Ponieważ jednym z jego przodków był Wojciech Wider (1720-1790), od którego pochodzą wszyscy późniejsi choczeńscy Widrowie, to Putek był i jest spokrewniony z każdym Widrem z Choczni. 

Nie jest wykluczone również, że Józef Putek jest potomkiem tych Szczurów, do których należało kiedyś choczeńskie sołtystwo. Nie da się tego jednak udowodnić na podstawie zachowanych metryk kościelnych z Choczni. 

Putek pochodził „po kądzieli” od osadników na prawie wołoskim w Choczni, tak zwanych zarębników. Nie jest to równoznaczne z wołoskim pochodzeniem, ale bardzo prawdopodobne.

Jako ciekawostkę można podać fakt, że doktor Józef Putek i biskup Józef Guzdek posiadają wspólnych choczeńskich przodków, czyli są w daleki sposób spokrewnieni. Obydwaj wywodzą się na przykład od wymienionego już wyżej Wojciecha Szczura (1676-1744). Józef Putek był potomkiem jego córki Małgorzaty, a biskup Guzdek jego syna Wawrzyńca Szczura. 

Józef Putek był mężem Elżbiety Styła, córki zasłużonego dla Choczni posła i działacza Antoniego Styły. 
Józef i Elżbieta nie doczekali się dzieci, natomiast pytanie, czy Józef Putek posiadał własne dzieci, pozostaje niewyjaśnione. Otóż 15 kwietnia 1929 roku został ochrzczony w Krakowie Tadeusz Stanisław Cichy, urodzony prawie dziesięć lat wcześniej w Choczni (10 maja 1919 roku), który był dzieckiem niezamężnej Heleny Cichy, byłej nauczycielki w Choczni Dolnej (do 1920 roku). W metryce jego chrztu widnieje dopisek „pater putativus Joseph Putek”, czyli ojciec przypuszczalny Józef Putek.

W notatce wykorzystano informacje zgromadzone przez TM- dzięki !