piątek, 29 grudnia 2017

Chocznianie w Deklaracji o Przyjaźni i Podziwie dla USA z 1926 roku

W 1926 roku Stany Zjednoczone Ameryki świętowały 150 rocznicę Deklaracji Niepodległości.
Z tej okazji ponad 5,5 miliona obywateli Polski złożyło swoje podpisy na Polskiej Deklaracji o Przyjaźni i Podziwie dla Stanów Zjednoczonych.
Wśród nich znalazło się 141 dzieci z siedmioklasowej szkoły w Choczni Dolnej kierowanej wówczas przez Andrzeja Gondka. Byli to uczniowie z rocznika 1912 i młodsi, którzy nie składali własnoręcznych podpisów, ale zostali dopisani do deklaracji zapewne za ich zgodą .


A oto ich pełna lista:

Balon Emilia
Balon Ludwika
Balon Maria
Balon Weronika
Balon Władysław
Banaś Franciszka
Bandoła Helena
Bandoła Stanisława
Bandoła Tekla
Bańdo Anna
Baranek Franciszek
Bąk Bronisława
Bąk Janina
Bąk Julian
Bąk Paweł
Bąk Piotr
Biel Antoni
Biel Helena
Bogunia Bronisława
Bogunia Ferdynand
Brańka Jan
Brońka Genowefa
Brońka Katarzyna
Bryndza Anastazja
Bryndza Dominika
Bryndza Józef
Bryndza Maria
Bryndza Maria
Bryndza Weronika
Bryndza Władysław
Bryndza  Aniela
Buldończyk Stanisław
Cap Michał
Czapik Zofia
Dąbrowska Aniela
Dąbrowski Józef
Dąbrowski Stanisław
Drapa Anastazja
Drapa Jan
Drapa Maria
Drożdż Anastazja
Fujawa Leokadia
Gala Józef
Garżel Justyna
Garżel Zuzanna
Gawroński Władysław
Gazda Bronisława
Gazda Stanisław
Główka Leopold
Gondek Irena
Góralczyk Franciszka
Góralczyk Józef
Guzdek Franciszek
Guzdek Magdalena
Harnik Feliks
Jarczak Maria
Jędrzejowska Helena
Koenig Rudolf
Kolber Franciszek
Koleżańska Maria
Koman Stefania
Kozioł Tadeusz
Kręcioch Albin
Kręcioch Anastazy
Kręcioch Józef
Kręcioch Walenty
Kudłacik Alojzy
Legut Stanisław
Leszczyńska Bronisława
Ligęza Jadwiga
Lisak Anna
Mak Jan
Malata Balbina
Malata Justyna
Matuśniak Julian
Miarka Zofia
Mizera Agnieszka
Mrzygłód Franciszek
Mrzygłód Piotr
Mydlarz Antonina
Mydlarz Stanisław
Nowak Jan
Ogiegło Joanna
Ogiegło Julia
Palichleb Wiktoria
Pindel Józef
Pindel Maria
Pindel Wojciech
Porębska Ernestyna
Porzycka Zofia
Radwan Maria
Ramenda Franciszek
Ramenda Jan
Ramenda Maria
Ramenda Stefan
Romańczyk Zofia
Ruła Wiktoria
Simik Leokadia
Skoczylas Józefa
Skoczylas Michał
Skowron Franciszek
Sordyl Aniela
Spisak Helena
Stanek Jan
Stanek Mikołaj
Stuglik Antonina
Styła Stanisława
Szczur Alfred
Szczur Franciszka
Ścigalski Józef
Świętek Józef
Świętek Józefa
Talaga Wincentyna
Tarasek Helena
Turała Adam
Turała Elżbieta
Wcisło Jan
Wcisło Julia
Wcisło Maria
Wider Jan
Widlarz Balbina
Widlarz Franciszek
Widlarz Józef
Widlarz Kamila
Widlarz Matylda
Woźniak Genowefa
Woźniak Helena
Woźniak Józef
Woźniak Ludwika
Wójcik Antonina
Wójcik Franciszek
Wróbel Rozalia
Zając Aniela
Zając Józef
Zając Maria
Zając Tekla
Zając Władysław
Zaremba Helena
Zielińska Agnieszka
Żak Józef
Żak Stanisława




środa, 27 grudnia 2017

Choczeńska kronika sądowa

"Przegląd Polityczny" z 22 czerwca 1889 roku podawał:

 Sąd przysięgłych w Cieszynie skazał Józefa Kobiałkę z Choczni w Galicyi za rabunek na 5 lat więzienia.
----

"Polak" z 7 października 1925 roku informował:

Dnia 3. bm. trzecia Izba Karna Sądu Okręgowego w Katowicach w zwiększonym składzie pod przewodnictwem Dyr. S. O. Dra. Miszkego rozpatrywała sprawę Romana Jarczaka z Hoczni oskarżonego o usiłowanie zabójstwa.
Dnia 23. marca br. około godziny 3 w nocy w okolicy Imielina w pszczyńskiem zauważył jeden z furmanów, wiozących siano z Oświęcimia do Katowic na targ, a mianowicie Grudka Franciszek, zamieszkały w Włosienicy pow. Oświęcim, że zginęło mu kilkanaście wiązek siana. Po naradzie z bratem postanowili stanąć i zaczekać na jadące z tyłu fury z sianem i zapytać, czy nie zauważyli lub czy nie znaleźli siana, które zginęło z ich wozu. Gdy nadjechała fura, na której siedział parobek oskarżonego, bracia Grudkowie zatrzymali furę z zapytaniem czy parobek nie widział zgubionego siana, lecz parobek odpowiedział im że żadnego siana nie widział. Jednakowoż Grudkowie postanowili zrewidować furę w nadziei, że siano rozpoznają. W tym momencie nadszedł właściciel fury oskarżony Jarczak, który szedł z tyłu za furą i nie pozwolił oglądać swojej fury; z tego powodu wynikła sprzeczka podczas której bracia Grudkowie starali się dorwać się do fury oskarżonego, aby ją zrewidować, oskarżony zaś starał się ich niedopuścić i dla postrachu strzelił z browninga do góry, lecz, jak się okazało kula trafiła Franciszka Grudkę w piersi. Na szczęście rana okazała się nie ciężka, gdyż kula utkwiła gdzieś w okolicy obojczyka i poszkodowany Grudka po 2-tygodniowym leczeniu się w szpitalu w Mysłowicach został uleczony.
Oskarżony na rozprawie tłómaczy się, że wcale nie miał zamiaru zabicia poszkodowanego, ale, gdy poszkodowany rzucił się na niego z latarnią w ręku, strzelił dla postrachu do góry i sam też jest zdziwiony, że kula trafiła poszkodowanego, prosi o łagodny wymiar kary.
Prokurator Zbisławski wnosi o ukaranie oskarżonego 5 letnim ciężkim więzieniem za usiłowanie zabójstwa.
Obrońca oskarżonego mecenas Krzemiński kwalifikuje czyn oskarżonego, wyjaśniając, że w tym wypadku zachodzi konieczna obrona i prosi o zwolnienie oskarżonego.
Sąd po naradzie uznał oskarżonego winnym, lecz nie usiłowanego zabójstwa, ale niesienia ciężkiego urazu cielesnego i skazał go na 6 miesięcy więzienia, uwzględniając okoliczności łagodzące i nieposzlakowaną przeszłość oskarżonego.

Roman Jarczak (1890-1982) był zięciem Szymona Łapki, właściciela choczeńskiej karczmy (austerii) przy gościńcu cesarskim. W okresie międzywojennym wyemigrował na stałe do Kanady.
----

Sąd Okręgowy Oddział IV Wadowice 16 września 1926 roku ogłaszał:

Antoni Szczur, syn Jana i Katarzyny, urodzony 7 stycznia 1887 roku w Choczni, zamieszkały w Andrychowie jako robotnik wyjechał 1 marca 1914 roku do Ameryki, skąd ostatnią o sobie wiadomość dał listem z daty 10 stycznia 1915.
Wdrażając postępowanie celem uznania go za zmarłego, a małżeństwo jego za rozwiązane, wzywa się, aby uwiadomiono sąd albo obrońcę węzła małżeńskiego dr Majkę w Wadowicach o zaginionym do jednego roku od ogłoszenia, poczem sąd na ponowny wiosek orzeknie ostatecznie.

Według źródeł amerykańskich wyżej wymieniony Antoni Szczur stawał do amerykańskiego poboru w 1917 roku, podając jako miejsce zamieszkania Holyoke w stanie Massachusetts, a jako miejsce pracy miejscową wytwórnię drutu.
Z zawartego w USA związku małżeńskiego z pochodzącą z Litwy Justiną Szczur miał trzy córki: Lorettę, Helenę i Joannę oraz dwóch synów: Antoniego i Edwarda.
Troje najstarszych dzieci Antoniego i Justyny urodziło się jeszcze przed wydaniem wyżej wymienionego ogłoszenia sądowego, czyli w okresie ważności pierwszego małżeństwa Antoniego, który poślubiając Justinę popełnił bigamię.
Od co najmniej 1931 roku poszukiwany Antoni Szczur pracował jako górnik w stanie Pensylwania, a po II wojnie światowej zamiast Szczur używał nazwiska Shore.

sobota, 23 grudnia 2017

Wiersz na Święta

Fragment wiersza Krzysztofa Woźniaka "Choczeńskie impresje":

Grudzień, oprócz mrozów i śnieżnych feerii,
Zwiastował nadejście upragnionych ferii,
Na które, niemalże od zimy zarania,
Czekał człek wytrwale, niczym na deszcz kania.
Lampki na choince gdy już zapalone,
Stół nakryty i potrawy przyrządzone,
Czcząc starą tradycję, przed samą wieczerzą
Trzeba wyjść na pole, choćby na chwil kilka,
I pójść za stodołę, by zawołać wilka…
A potem życzenia, łzę kryjąc ukradkiem,
Składaliśmy wzajem, dzieląc się opłatkiem;
Do dziś w uszach słowa dźwięczą mi Babcine:
„W miejsce Ojca łamię się z najstarszym synem”.
Wreszcie wśród radości wszyscy społem siedli,
I dwanaście potraw wigilijnych jedli.
Gdy inni świąteczną kończyli wyżerkę,
Szliśmy o północy razem na pasterkę,
Jak to za pradziadów hańdowni bywało,
Choć się z domu na mróz nie bardzo wyjść chciało.
Księżyc srebrzył białe czapy nad dachami,
A śnieg świeżo spadły chrzęścił pod stopami.
Szczeknął pies w oddali, pośród nocnej ciszy,
Dając znać, że czuwa i że wszystko słyszy.
Oto i świątynia pięknie przystrojona,
Pełna już po brzegi, suto oświetlona,
I jak inny zwyczaj każe bardzo stary,
Z obu stron ołtarza stoją już sztandary.
Po lewej stajenka, „z Maryją, Dzieciątkiem,
Ze świętym Józefem, wołem i oślątkiem”.
Słoma i na dachu, i u wrót się ściele,
A opodal wejścia stoi swojski jeleń.
Strażacy w orkiestrze grają z wyżyn chóru,
A lud pełną piersią śpiewa im do wtóru,
Choć - w kolędzie dnieje, czy też tylko świta,
Nikt wokół nie wiedział, nawet skarżypyta.
Wkrótce nowe święto u rodziny będzie,
Bo wikary z Włodkiem chodzą po kolędzie;
Każdy wielebnego godnie chce ugościć,
Aby nie uchybić prawom gościnności.
Jakże więc nie przegryźć choćby po kapeczce,
Jak się nie pokrzepić (tylko po łyżeczce!)
I jak uprzejmego słowa nie zamienić,
Zwłaszcza gdy kopertkę pchają do kieszeni.
Długo przemierzali więc choczeńskie niwy,
Proboszcz na plebanii dreptał frasobliwy,
Coraz wyrażając swe przeczucia wieszcze:
„Prawdaż tak jednakoż - nie widać ich jeszcze!”…

Czas, co wszystko zmienia, i nas też zabierze,

Lecz tych chwil i wspomnień – nikt mi nie odbierze.

środa, 20 grudnia 2017

Śmierć Adama Turały w Księżym Lesie w grudniu 1944 roku

Adam Turała, urodzony w Choczni 12 grudnia 1912 roku, był synem Jana Turały i jego żony Marii również pochodzącej z rodu Turałów.
W czasie okupacji niemieckiej brał udział w konspiracyjnej działalności jako żołnierz Armii Krajowej.
21 grudnia 1944 roku został aresztowany przez Niemców w Jaroszowicach i odtąd słuch o nim zaginął.
Gdy nieco ponad miesiąc później Niemcy opuścili Chocznię, rodzina Adama wszczęła jego poszukiwania. Ponieważ znanym w okolicy miejscem kaźni schwytanych Polaków był Księży Las w Choczni, nazywany też Księżą Barcią lub Sosiną, to powstało podejrzenie, że wśród znajdujących się tam bezimiennych grobów może znajdować się i miejsce pochówku Adama.
Mieszkający w pobliżu Księżego Lasu często wieczorami słyszeli dobiegające z lasu wystrzały, które łączyli z jednej strony z prowadzeniem do lasu więźniów, eskortowanych przez uzbrojonych Niemców, a z drugiej ze znajdowanymi na następny dzień świeżo usypanymi kopczykami z ziemi, które oznaczali prowizorycznymi krzyżykami.
Według wspomnień Jana Kapały, przytoczonych w „Kronice wsi Chocznia” Jana Turały, przed Świętami Bożego Narodzenia  1944 roku widział w rejonie parku w Wadowicach niemieckie auto zmierzające w kierunku Księżego Lasu, przewożące 4 Niemców oraz być może Adama Turałę, po czym słyszał później dobiegające z okolic Księżego Lasu wystrzały.
Natomiast cytowany w tej samej „Kronice wsi Chocznia” stolarz Władysław Świętek, mieszkający przy Góralskiej Drodze, przed Świętami w 1944 roku znalazł w Księżym Lesie kawałek szmaty, służący jako onuca i powiesił go na gałęzi obok świeżej mogiły.
Te informacje dotarły do Ludwika Turały, wuja Adama, który po ustąpieniu ostrej i śnieżnej zimy 20 marca 1945 roku przystąpił wraz z ze szwagrem Józefem Malatą i Franciszkiem Dąbrowskim do poszukiwań w Księżym Lesie. Jeszcze tego samego dnia natrafili na onucę zawieszoną na gałęzi w pobliżu jednego z grobów, którą Ludwik Turała skojarzył ze szmatami używanymi przez Adama Turałę, noszącego zbyt duże sportowe buty.
21 marca trójka poszukiwaczy powróciła do lasu z łopatami i rozpoczęła rozkopywanie grobu w pobliżu znalezionej onucy. Po odrzuceniu wierzchniej warstwy gleby w powstałym zagłębieniu zaczęła gromadzić się woda z roztopów i kopanie przerwano. Do sondowania grobu użyto zaostrzonego kija, który zagłębiany w ziemi szybko natrafił na opór. Ludwik Turała zanurzył rękę w błocie i natrafił na jakiś materiał, który wydobyto przy użyciu kopaczki. Jak się okazało, była to marynarka identyczna z tą, którą przed zatrzymaniem nosił Adam Turała. Ostrożne wydobycie kolejnych warstw ziemi pozwoliło na odsłonięcie zamarzniętych zwłok, które po wyciągnięciu, obmyciu i ułożeniu na przyniesionej z pobliskiego domu desce jednoznacznie zidentyfikowano jako doczesne szczątki Adama Turały. Wieść o znalezisku szybko rozniosła się po wsi i do Księżego Lasu zaczęły docierać  grupy ludzi komentujących całą sytuację, ale i odmawiających modlitwy za zmarłych.
Około południa Franciszek Romańczyk przywiózł z Wadowic komisję, która przesłuchała poszukiwaczy, a wchodzący w jej skład lekarz zbadał zwłoki, stwierdzając na plecach nieboszczyka siedem ran wlotowych po kulach, z który wypływała krew. Zwłoki zachowały się w dobrym stanie z powodu mroźnej zimy, a twarz Adama Turały nie wykazywała widocznych zmian. Zwłoki były bose, nie znaleziono swetra i kurtki, które Turała miał na sobie w chwili aresztowania.
Wobec zezwolenia komisji na pochówek zwłoki Adama Turały złożono do trumny przygotowanej szybko przez stolarza Leona Bąka. Trumnę zaś załadowano na wóz konny i w asyście licznych chocznian powieziono w kierunku kościoła parafialnego w Choczni. 
W pobliżu cmentarza oczekujący na ten kondukt ksiądz proboszcz Dyba pokropił trumnę wodą święconą i odmówił stosowne modlitwy, po czym trumnę przewieziono do kościoła i pozostawiono do następnego dnia na katafalku.
Pogrzeb zaplanowano na 7.30 dnia następnego. Po odprawieniu modłów w kościele trumnę ze zwłokami Adama Turały złożono w grobie rodzinnym obok jego zmarłej szesnaście lat wcześniej matki Marii i siostrzyczki Kazimiery.

Tablica nagrobna z cmentarza choczeńskiego, na której znajduję się napis dotyczący Adama Turały.
Obok Adama wymieniono jego dziadków ze strony matki (Jana i Julię),
matkę Marię, siostrę Kazię i dziadka ze strony ojca (Wojciecha).
Informacja dotycząca Kazi Turała jest błędna- w rzeczywistości żyła w latach 1924-1925.
Fotografia- grobonet.

W pogrzebie nie uczestniczył ojciec Adama- Jan Turała, od drugiej połowy lat dwudziestych mieszkający na stałe w USA.
Jesienią 1968 roku staraniem rodziny Turałów w Księżym Lesie został postawiony kilkumetrowej wysokości pamiątkowy krzyż żelazny, a na umieszczonej na nim tabliczce przeczytać było można:

Przechodniu ! Turysto !
Wiedz o tym, że szlakiem, którym zdążasz kroczyli pod silną eskortą SS na rozstrzelanie działacze konspiracyjni, którzy ginęli od kul zbirów hitlerowskich w „Księżej Barci” i tu są ich groby.
W grudniu 1944 roku został z innymi rozstrzelany żołnierz AK Adam Turała, lat 32 z Choczni.
W lesie tym spoczywa w zapomnianych mogiłach około 20 działaczy podziemia, którzy walczyli o Polskę Spawiedliwą.

Cześć Poległym Bohaterom !

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Słownik wyrazów i zwrotów w Choczni używanych- "H"

haja- silny opad z wiatrem, deszcz/śnieg burzowy
hajcować- mocno palić w piecu
hanioj – hen, w większym oddaleniu
hańdowni – dawno temu
harenda- dzierżawa
haw- tu
hawaj- awantura, np. zrobić komuś hawaj
hepać- odbijać się
herski – zdrowy, krzepki (np. hersko baba)
hetta, hejta – komenda dla konia, by skręcił w prawo
husiać – kołysać dziecko
hyrdzie- plątanina chwastów i krzaków dziko rosnących; krzaki kolczaste ogólnie

piątek, 15 grudnia 2017

Józef Jan Ewangelista Smolarski z Choczni

Josephus Joannes Evangelista Smolarski - Józef Jan Ewangelista Smolarski s. Walentego Smolarskiego i Katarzyny z d. Grabania urodził się w Choczni pod numerem domu 34 dnia 22 grudnia 1814 roku. 
Był trzecim z kolei dzieckiem rodziny Smolarskich i pierwszym urodzonym w Choczni. Jest to także pierwszy potwierdzony ślad bytności moich przodków w tej miejscowości, gdzie Walenty Smolarski otrzymał posadę organisty. Chrzest dziecka odbył się w wigilię roku 1814, a rodzicami chrzestnymi byli Józef Mader - wachmistrz i jego żona Apolonia Witych, obydwoje prawdopodobnie pochodzenia austriackiego[1].

metryka chrztu
Chrzestni nie byli miejscowymi, co może świadczyć, że Smolarscy przybyli do tej parafii niedawno, zostali nowymi mieszkańcami wsi. Dużo czasu zajęło mi poszukiwanie miejsca pochodzenia świadków tego chrztu, ale bez wymiernych efektów. Nie wiadomo, czy byli oni przyjaciółmi rodziny, czy też przypadkowymi ludźmi. Nie jest znana historia wymienionego Józefa Smolarskiego do roku 1846. Nie występuje w choczeńskich księgach metrykalnych jako świadek, brak jest innych informacji na jego temat. Może to wskazywać, że jako młody chłopak mógł pracować w innej okolicznej wsi lub odbywać służbę wojskową.
Należy wspomnieć, że dominium Rudze, do którego należała wieś Chocznia, było odpowiedzialne za przygotowanie, sporządzenie spisów rekrutacyjnych i rejestrów poborowych. Dominia wyznaczały terminy poboru i ilość rekrutów, ewidencje wszystkich osób zdatnych do służby wojskowej. Na tej podstawie powstawały listy i arkusze poborowych opracowane według odpisów z ksiąg metrykalnych dostarczanych przez proboszcza do urzędu cyrkularnego. Nie wiadomo czy sam pobór młodych rekrutów odbywał się w Choczni, czy w Rudzach, ewentualnie Wadowicach jako w mieście cyrkularnym?. 
Komisja rekrutacyjna do wojska składała się z kilku urzędników w tym: komisarza cyrkularnego, notariusza, justycjariusza z dominium (celem weryfikacji osobowej mieszkańca jako przyszłego wojskowego), pisarza, urzędnika wojskowego. Pobór był przymusowy bez względu na stan zdrowia rekruta. Poborowi szli na kilkumiesięczne szkolenie wojskowe na Morawy, gdzie był punkt werbunkowy dla ludności z tej części Galicji (cyrkułu). Prawdopodobnie Józef Smolarski w wieku około 20 lat trafił do wojska w 2 batalionie C.K. 56 Pułku Piechoty stacjonującego w Ołomuńcu lub do 1 batalionu w garnizonie Brno[2].
Przez cały okres zaboru austriackiego Myślenice, później Wadowice były 56 okręgiem werbunkowym, który pokrywał się z granicami cyrkułu. Służba wojskowa od 1811 roku trwała 10 lat, wcześniej 14 lat, a pod koniec XVIII w. także dożywotnio. Józef Smolarski trafił do wojska ok. 1835 roku i zakończył ją w 1846 roku. Z dokumentów parafii św. Jana Chrzciciela w Choczni można na dzień 08 listopada 1846 roku ustalić, że niejaki Józef Smolarski, były żołnierz wystąpił do miejscowego proboszcza Józefa Komorka o dokument potwierdzający jego chrzest na terenie parafii oraz miejsce pobytu czy zamieszkania, w związku z przewidywanym zawarciem związku małżeńskiego. Kilka dni wcześniej wystąpił do dominium Rudze o paszport podróżny w celu opuszczenia wsi w poszukiwaniu pracy. W tym miejscu historia okazała się bardziej łaskawa. Z zachowanego dokumentu, czyli paszportu z dnia 03 listopada 1846 roku wydanego w Rudzach dowiadujemy się więcej o wyglądzie i osobie Józefa Smolarskiego. Był rodem z Choczni, wieku 28 lat, stanu wolnego, religii katolickiej, wzrostu średniego, włosów ciemnych, oczu ciemnych, okrągłej twarzy, nosa i ust proporcjonalnych, nie posiadał żadnych znaków szczególnych. Znał języki: niemiecki i polski. Właściciel paszportu udaje się z rodzinnej Choczni do Dąbrowy w cyrkule tarnowskim (Dąbrowa Tarnowska) w poszukiwaniu pracy (służby). Paszport ważny był przez jeden rok. W dalszej treści dokumentu znajdujemy zapis o treści urzędowej: 
„(…) uprzejmie uprasza się stosowne władze, urzędy by zezwoliły na swobodne poruszanie się tegoż, zamieszkanie i pobyt w dowolnym miejscu do czasu odnalezienia pracy (…)’’.
Paszport został opatrzony okrągłą pieczęcią dominalną Państwa Rudze z roku 1806, opłatą urzędową 6 krajcarów. W treści pieczęci odnajdujemy herb rodowy Bobrowskich, w tarczy podkowa z krzyżem, z dziewięcioma pałkami, małą podkową i dwoma jastrzębiami. W paszporcie podróżnym na rewersie znajdujemy wpis i potwierdzenie pobytu w Dominium Spytkowice koło Zatora o treści następującej:

’’Widziałem majątek Spytkowice, nieczytelny podpis urzędnika’’.
Pieczęć owalna Dominium z dnia 04 listopada 1846 roku. Cały dokument został napisany w języku niemieckim, alfabetem gotyckim z ’’wplątaniem” alfabetu łacińskiego oraz liter znanych dla języka polskiego[3].  
Należy wspomnieć, że daleki kuzyn Józefa Smolarskiego czyli Piotr Smolarski[4] s. Wawrzyńca od czerwca 1846 roku piastował stanowisko urzędnika dominium Spytkowice w zamku rodziny Potockich. Nie ustalono, czy kuzyni spotkali się na miejscu wiadomo, że Józef nie otrzymał w dobrach Potockich żadnego zatrudnienia.
Dalszy los Józefa Smolarskiego prowadzi do wsi Brody koło Kalwarii Zebrzydowskiej. Tutaj początkowo wykonuje zawód krawca. We wrześniu 1849 roku bierze ślub z Jadwigą Moskwą, córką Reginy Żurek i zamieszkuje w Brodach pod numerem 70. Świadkami na ślubie byli krewni Jadwigi Moskwy: rodziny Łyczaków i Kusków. Interesującym okazał się inny zapis w metryce ślubu parafii św. Michała w Zebrzydowicach. Józef Smolarski podaje nazwisko swojej matki jako Katarzyna Dembińska (?). Z innych dokumentów rodzinnych zawsze wynikało, że była ona z rodu Grabaniów. Nie wiadomo co mój przodek miał na myśli podając inne nazwisko panieńskie swojej matki?. 
Należy wspomnieć, że na początku XIX w. właścicielami Skidzinia- rodzinnej wsi jego ojca Walentego Smolarskiego był ród Dembińskich, w wyniku związku małżeńskiego Huberta Ludwika Dembińskiego h. Nieczuja z Wiktorią Barbarą Martą Józefą Klose, córką Fryderyka, która byłą właścicielką Skidzinia, Przecieszyna, Wilczkowic i Brzeszcz. W Oświęcimiu - Klucznikowicach oraz pobliskim Rajsku od XVII wieku zamieszkiwała jedna z linii szlachecki tj. ród Dembińskich h. Rawicz. Nie wiadomo do końca jakie związki rodzinne łączyły moich przodków z rodami Dembińskich.
Na podstawie tego związku małżeńskiego Józef Smolarski przysposabia dwie córki swojej żony tj. Mariannę Moskwę urodzoną w 1840 r. i Katarzynę Moskwę urodzoną w 1844 r. Marianna Moskwa przybrała nazwisko Smolarska, a los jej siostry Katarzyny Moskwy nie jest znany.
W roku 1850 Józef Smolarski w wieku 37 lat otrzymuje zatrudnienie w prowencie Poręba Żegoty koło Alwerni. Majątek należał do rodu Szembeków, tych samych właścicieli, którzy mieszkali od końca XVII wieku w Grojcu koło Oświęcimia. Należy wspomnieć, że przodkowie Józefa chodzili ze Skidzinia do kościoła św. Wawrzyńca w Grojcu, fundacji rodziny szlacheckiej Szembek. W Porębie Józef pracował od stycznia 1850 roku najpierw jako polowy, później jako lasowy (leśniczy, gajowy) do lutego 1852 roku. Za swoją służbę został całkowicie opłacony i’’ rozrachowany”[5]
Sama pieczęć prowentu Poręba jest podobna do tej używanej w Grojcu (dawniej ”Grodziec”) przez rodzinę szlachecką herbu własnego Szembeków ze Słupowa, z charakterystycznymi dwoma kozami: jednej w tarczy i drugiej między dwoma skrzydłami.
W dniu 21 czerwca 1850 roku rodzi się w Brodach pod numerem 70 Anna Smolarska. Jest to pierwsze dziecko ze związku małżeńskiego Józefa i Jadwigi Smolarskich. Niestety dziecko umiera po 3 latach dnia 3 września 1853 roku w Brodach. W między czasie Józef podejmuje kolejną pracę w dobrach Balice koło Krakowa.
Od 1 kwietnia 1852 roku wykonuje pracę karbowego[6], później zatrudniony jest do dozoru pola i lasu do 30 czerwca 1858 roku i na własne życzenie uwolniony od pracy w majątku Balice, gdzie jak wskazują dokumenty „sprawował się wiernie i trzeźwo”[7].
Dnia 19 listopada 1853 roku w Brodach 70 rodzi mu się kolejna córka Józefa Smolarska i zostaje ochrzczona w parafii św. Michała Archanioła w Zebrzydowicach. Kolejne dziecko rodzi się we wsi Balice w domu pod numerem 6 należącym do parafii w Morawicy. W tym dniu, czyli 26 stycznia 1857 roku rodzi się noworodek płci męskiej o imieniu Adam. Niestety dziecko urodziło się martwe, co potwierdzono w metryce zgonów tutejszej parafii.
Sam Józef Smolarski opisany jest w zachowanych poświadczeniach pracy jako rolnik zwany karbowym. Dalsze jego losy prowadzą z Balic do Sanki Północnej pomiędzy Morawicą a Tenczynkiem. Od 24 czerwca 1858 roku do 01 września 1859 roku pracuje jako karbowy w majątku ziemskim, o czym zaświadcza Kalixta Borowska[8].

Następnie wraca do Balic i zamieszkuje z żoną na terenie folwarku w tzw. murowankach. Początkowo wykonuje pracę karbowego, pracując w majątku w latach od 1859 do 1865 roku[9].
W tym czasie dnia 28 listopada 1859 roku przychodzi na świat jego syn Andrzej Smolarski, którego chrzest odbył się w parafii w Morawicy.
Dalej w 1866 roku Józef obejmuje posadę szafarza[10] w Balicach gdzie przepracuje 1 rok. Jak wynika z oryginału zaświadczenia pracy z dnia 24.01.1867 roku opatrzonego stemplem i znaczkiem opłaty 15 krajcarów, po całkowitym wypłaceniu go od dalszego pełnienia obowiązków Józef „uwolniony został”[11]
Cytowany dokument jest jednym z ostatnich oficjalnych poświadczeń z życia Józefa Smolarskiego. Wiemy, że opuścił wraz z rodziną Dobra Balice i udał się w nieznanym kierunku, prawdopodobnie do innego majątku gdzie został urzędnikiem dworackim, oficjałem. Około 1868 roku umiera jego żona Jadwiga Moskwa, ale metryki, miejsca, daty zgonu nie udało się ustalić. Inne informacje wskazują, że około 1868 roku bierze ślub z Jadwigą Brzoskwinią (1809-1889), córką Wojciecha i Małgorzaty z Przygockich z Burowa 4, wsi należącej do parafii Morawica. Jadwiga Smolarska z d. Brzoskwinia została pochowana na cmentarzu Rakowickim w Krakowie dnia 08 października 1889 roku, co uwiecznił w swoim przewodniku Stanisław Cyrankiewicz[12]
W metryce zgonu podano, że była w związku małżeńskim 20 lat i zmarła jako wdowa po oficjaliście prywatnym. Z dalszego opisu wynika, że została pochowana w kwaterze Kw. H blisko głównego wejścia na cmentarz, na prawo od bramy głównej. Grób nie zachował się w związku z rekultywacją kwatery ''H''' i podziałem jej na 6 części tzw. sekcji.
W 1875 roku pojawia się wzmianka o Janie Smolarskim, synu byłego organisty choczeńskiego, który przekazuje 10 złotych reńskich na nowy dzwon parafialny w Choczni. Nie wiadomo, czy wymieniony Jan to mój przodek, czy też jego młodszy brat Jan Błażej Smolarski, rocznik 1820.
Dzieci Józefa Smolarskiego trafiły w latach 70-tych XIX wieku do Krakowa. Marianna Smolarska wyszła za mąż za Michała Pępka ze Ślemienia, zamieszkała przy ul. Łobzowskiej na Piasku w Krakowie. Miała 6-cioro dzieci. Józefa Smolarska wyszła za mąż za Jana Woźniaka vel. Woźny ze wsi Łączki Kucharskie, cześć Łopuchowa koło Ropczyc i osiadła na Kleparzu. Miała 8-mioro dzieci. Andrzej Smolarski zwany także ''Józefem'' ożenił się Konstancją Zawadzką, mieszczką krakowską i miał 5-cioro dzieci. Mieszkał na Pędzichowie, Krowodrzy, Nowej Wsi, Czarnej Wsi. Wykonywał zawód czeladnika murarskiego, był budowniczym wielu kamienic w rejonie II obwodnicy Krakowa (obecnie Aleje Trzech Wieszczów).
Ostatnie lata z życia Józefa Smolarskiego są mało znane. Prawdopodobnie zmarł przed 1878 rokiem w miejscu nieustalonym. Ze względu na brak wiedzy jego historia nie została do końca rozpoznana i odtworzona.

  
„Pamięci Józefa Jana Ewangelisty Smolarskiego w 203 rocznicę urodzin’’ mojego przodka z Choczni.

Maciej Smolarski




[1] Liber natorum, parafia pw.  Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Choczni, 22 grudnia 1814 r.
[2] Historyja C. K. 56. Pułku Piechoty, Robert Janota i Stanisław Bednarski, Wadowice 1884.
[3] Paszport podróżny Józefa Smolarskiego z dnia 03 listopada 1846 r., Rudze, archiwum prywatne M. Smolarski.
[4] Piotr Smolarski (1817-1891), aktuariusz, justycjariusz, mandatariusz w cyrkule wadowickim, sędzia powiatowy, naczelnik Sądu w Podgórzu, radca sądu Krajowego Wyższego w Krakowie, honorowy obywatel miasta Podgórza.
[5] Zaświadczenie pracy Józefa Smolarskiego z dnia 24 marca 1852 r., Poręba Żegoty, archiwum prywatne M. Smolarski.
[6] Karbowy – osoba odpowiedzialna za nadzór pracy chłopów zatrudnionych w folwarku.
[7] Zaświadczenie pracy Józefa Smolarskiego z dnia 01 lipca 1858 r., Balice, archiwum prywatne M. Smolarski.
[8] Zaświadczenie pracy Józefa Smolarskiego z dnia 15 października 1859 r., archiwum prywatne M. Smolarski.
[9] Zaświadczenie pracy Józefa Smolarskiego z dnia 22 września 1865 r., archiwum prywatne M. Smolarski.
[10] Szafarz – urzędnik gospodarski, zarządca folwarku, majątku szlacheckiego.
[11] Zaświadczenie pracy Józefa Smolarskiego z dnia 24 stycznia 1867 r., Balice, archiwum prywatne M. Smolarski.
[12] Przewodnik po cmentarzach rzeczowo spisany przez St. Cyrankiewicza, Kraków 1908, s. 329.

środa, 13 grudnia 2017

Choczeńskie rody- Twarogowie

W historycznych źródłach pisanych dotyczących Choczni Twarogowie pojawiają po raz pierwszy w drugiej połowie XVII wieku.
Począwszy od 1670 roku nazwisko zapisywane jako Twaróg lub Twarok lub Twarożek występuje wśród płatników podatku kościelnego (taczma).
Przy zapisie z 1672 roku podano jednocześnie, że płatnik Twarożek był karczmarzem i zamieszkiwał w górnej części wsi, w sąsiedztwie między innymi Niedźwiedziów, Rokowskich, Czajków i Graboniów.
Natomiast w metrykach chrztów, ślubów i zgonów za datę pierwszego, w pełni czytelnego wpisu tego nazwiska uznać można 3 luty 1668 roku, kiedy to Walenty Twaróg był ojcem chrzestnym Błażeja Czajki.
W lipcu tego samego roku ślub z Jakubem Krawcem brała niejaka Regina Twarożonka.
Natomiast pierwszą osobą o nazwisku Twaróg ochrzczoną w Choczni była Anna, córka Walentego i Felicji, a miało to miejsce w 1673 roku. Anna nie była jedynym dzieckiem tej pary ochrzczonym w Choczni, która do 1683 roku miała jeszcze pięcioro dzieci.
Tenże Walenty Twaróg w 1687 roku, jako choczeński wójt, przedkładał w zamku Oświęcimiu wykaz szkód z tytułu stacjonowania wojska królewskiego we wsi, licząc na ich wyrównanie.
W podobnym czasie, co Walenty Twaróg, swoje dzieci chrzcił także w Choczni Grzegorz Twaróg, mąż Katarzyny Chrześcijanki (Krystian) i Krystyny Grządziel.
Na przełomie XVII i XVIII wieku Twarogowie podawani są konsekwentnie jako mieszkańcy Choczni Górnej.
W pierwszej połowie XVIII wieku swoje dzieci chrzcili w Choczni potomkowie wymienionych już Walentego i Grzegorza Twarogów:
  • Maciej, począwszy od 1707 roku,
  • Walenty, począwszy od 1709 roku,
  • Tomasz, począwszy do 1730 roku.
Właśnie forma zapisu nazwiska ostatniego z wymienionych (czyli Tomasza) jest niezwykle interesująca z punktu widzenia genealogii rodów choczeńskich.
Otóż począwszy od 1738 roku ów Tomasz Twaróg, mąż Anny z domu Woźniak, zaczął być podawany nie jako Twaróg, lecz…Banduła lub Bandoła.
Jego dzieci zapisywano później w postaci: Bandoła/Banduła, Twaróg lub Twaróg vulgo (czyli pospolicie zwany) Bandoła. Ostatecznie przyjęła się forma Bandoła i dlatego rok 1738 można przyjąć jako początek podziału Twarogów na dwa osobne rody, zapisywane współcześnie jako Twaróg i Bandoła.
Wydaje się, że Bandołami zostali ci Twarogowie, których siedziby pod koniec XVIII wieku znajdowały się na obszarze dzisiejszego Osiedla Malatowskiego i Komaniego, a Twarogowie „właściwi” pozostali w górnej części wsi.
Metryka Józefińska z lat 1785-89 podaje trzy Role Twarogowskie w Choczni:
  • w obrębie Niwy od Wadowic, pomiędzy Komanowską, a Pietruszowską (późniejsi Bandołowie),
  • w obrębie Niwy Zakościelnej (powyżej kościoła i na południe od Choczenki), w sąsiedztwie Roli Dziadkowskiej,
  • w obrębie Niwy od Lasu Górnej (lub Gronia), powyżej sołtystwa, między Rolami Guzdkowską i Gardzielowską.
W 1791 roku 25-letni Grzegorz Twaróg, syn Józefa i Jadwigi z domu Drapa zmarł z powodu choroby w obozie wojskowym pod Chocimiem, jako żołnierz walczącej z Turkami cesarskiej armii austriackiej.
W spisie płatników podatku kościelnego z 1803 roku figuruje trzech Twarogów: Piotr syn Józefa, Wacław syn Jana i Kazimierz syn Jana. Wszyscy trzej zamieszkiwali w sąsiadujących ze sobą domach, o numerach: 77, 78 i 79.
Drugim po Walentym Twarogu choczeńskim wójtem z tego rodu był Józef Twaróg, syn Piotra i Anastazji z domu Pietruszka, urodzony w 1787 roku pod numerem 77, a zmarły na cholerę w 1831 roku. Zanim w 1826 roku został wójtem przez kilka lat pełnił funkcję przysiężnego przy swoich poprzednikach na wójtostwie.
Wójt Józef Twaróg był mężem Rozalii, która w 1806 roku dokonała konwersji z judaizmu na katolicyzm przez uroczysty chrzest w kościele choczeńskim. W metryce chrztu zapisana jest pod nazwiskiem Śliwińska, a sakramentu chrztu udzielał jej proboszcz z Olszówki koło Tymbarku (być może z tych okolic pochodziła).
W spisach własności gruntowej z lat 1844-52 widnieją:
  • syn wójta Józefa, też noszący imię Józef (ur. 1823), pod numerem 77,
  • Wojciech Twaróg, syn Łukasza (ur. 1817), pod numerem 79,
  • Wojciech Twaróg, syn Piotra (ur. 1792), pod numerem 298.
Każdy z wymienionych gospodarował na areale ponad ośmiu morgów, czyli wyższym niż ówczesna choczeńska średnia. Również ich roczne dochody, wyliczone do celów podatkowych, przewyższały średnią choczeńską.
Parcele Twarogów znajdowały się w Niwie Zakościelnej (czyli powyżej kościoła) i rozciągały się pasem od Choczenki, po granice Zawadki.
Do założonych w 1844 roku Towarzystw Trzeźwości i Wstrzemięźliwości zapisało się w Choczni 15 osób o nazwisku Twaróg, w tym wszyscy trzej wymienieni w spisie własności, powstałym w tym samym czasie.
W 1875 roku choczeńscy Twarogowie (Franciszek, Józef, Wojciech, Kazimierz i Józef) byli właścicielami 5 domów o numerach odpowiednio: 123, 125, 127, 175 i 232. Trzech z nich było ofiarodawcami niewielkich kwot na przeróbkę i zakup dzwonów dla parafii choczeńskiej.
Kolejne pisane dane na temat rodu Twarogów pochodzą z okresu I wojny światowej.
Józef Twaróg (ur. 1883), żołnierz 56 pułku piechoty został wówczas ranny w czasie walk na froncie, a Kacper Twaróg (ur. 1894), dostał się do niewoli rosyjskiej.
Dla choczeńskich Twarogów bardzo istotna była decyzja o wyjeździe na stałe z Choczni, jaką tuż po zakończeniu I wojny światowej podjął Jan Twaróg, syn Franciszka (ur. 1877). Ten mistrz stolarski, były pracownik Fabryki Mebli, Trumien i Parkietu pod Ostrawą oraz właściciel „Fabryki Krzeseł” w Choczni postanowił przeprowadzić się z rodziną do Wielkopolski. Ostatecznie osiadł w Murowanej Goślinie, gdzie zarówno on sam, jak i jego potomkowie odgrywali i odgrywają do dziś ważną rolę w życiu społecznym i politycznym tej miejscowości. Jego syn Jan Twaróg, urodzony w 1915 roku w Choczni, przejął od ojca zakład stolarski i dokonał jego modernizacji. Organizował spółdzielnię rzemieślniczą produkującą sprzęt dla piekarni, masarni i meble biurowe. Przewodniczył Społecznemu Komitetowi Budowy Szkoły w Murowanej Goślinie (1954), organizował i finansował budowę pomnika Powstańców Wielkopolskich i Ofiar Wojny (1969). Był też prezesem Miejsko–Gminnego Zarządu Koła ZboWiD-u (przez 37 lat), a następnie Związku Kombatantów RP i byłych więźniów politycznych, przewodniczył Towarzystwu Rozwoju Ziem Zachodnich, udzielał się jako kurator sądowy i opiekun społeczny. Przez 3 kadencje zasiadał w Izbie Rzemieślniczej w Poznaniu, a 1 kwietnia 1981 roku został starszym cechu powstałego z jego inicjatywy Cechu Rzemiosł Różnych w Murowanej Goślinie i pełnił tę funkcję do 1985 roku. Za swoje dokonania został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i awansowany na stopień kapitana w stanie spoczynku. Pasję nie tylko do stolarstwa, ale także do działalności społecznej i samorządowej przejął jego syn Apoloniusz Twaróg, przewodniczący Rady Miasta i Gminy w Murowanej Goślinie. 
Wśród wielkopolskich Twarogów z Choczni rodem wyróżniali się również:
  • starszy brat Jana Twaroga- Franciszek Twaróg (ur. 1906), rzemieślnik w dziedzinie stolarstwa artystycznego, od 1934 roku noszący nazwisko Jaśmiński,
  • Piotr Twaróg (ur. 1901), kuzyn Jana Twaroga, stolarz z Szamocin, który zginął zgilotynowany w więzieniu policyjnym w Poznaniu w 1941 roku po wyroku Niemieckiego Sądu Specjalnego.
Natomiast z Twarogów pozostałych w Choczni w działalności społeczno-samorządowej odznaczył się w okresie międzywojennym wspomniany już Józef Twaróg (ur. 1883), który od 1927 roku był członkiem zarządu Gminy Chocznia z ramienia PSL „Wyzwolenie”. Późniejszy radny gromadzki (od 1935 roku), wybrany ponownie w marcu 1939 roku oraz członek zarządu choczeńskiej Kasy Stefczyka (1928-1935).
Z okresu II wojny światowej warto wspomnieć o Michale Twarogu (ur. 1919), synu Jana i Marianny z domu Wider, który jako żołnierz Andersa uczestniczył w walkach o Tobruk i Monte Cassino.
W okresie powojennym znani byli w Choczni:
  • Emil Twaróg (ur. 1927), wieloletni dyrygent orkiestry OSP,
  • Tadeusz Twaróg (ur. 1919), członek choczeńskiej orkiestry strażackiej i Związku Samopomocy Chłopskiej, a także radny Gromadzkiej Rady Narodowej wybrany w 1958 roku. Wcześniej członek Gminnej Komisji Drogowej (od maja 1954 roku), a od grudnia 1954 roku członek Gromadzkiej Komisji Drogowej.
Na sporządzonej w 1948 roku liście posiadaczy lasów w Choczni znajduje się Anna Twaróg spod numeru 141.
Natomiast wśród właścicieli choczeńskich gospodarstw rolnych w 1960 roku uwzględniono:
- Marię Twaróg spod numeru 215,
- Annę Twaróg spod numeru 300,
- Marię Twaróg spod numeru 141,
- Marię Twaróg spod numeru 271.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Słownik wyrazów i zwrotów w Choczni używanych- "G"

gacie – kalesony, galoty
gadówka- zły grzyb
gadzina- drób
gagac – szyja u drobiu
galoty - gacie, kalesony
ganobić - oszczędzać
garniec- miara objętości; 1 garniec = 4 kwarty, około 4 litrów
gibcok- człowiek pracujący z dużą energią; wysoki, wysmukły
gicol- noga (gicole się cieszom, jak se rzyć usiendzie)
gierowina- podagrycznik (pospolity chwast)
glamać – jeść powoli
glamok- jedzący powoli- od glamać
glizda- dżdżownica
gniewok/gniewus – borowik ceglastopory
gnotek – pień służący do rozrąbywania drewna na szczapy, a także do klepania kos
god- wąż; zaskroniec
goj- rosnące drzewo
gorcek- garczek, garnek
gorko- gorąco
gościniec – główna droga we wsi (np. Bielsko-Kraków); Stary Gościniec = „Droga Sobieskiego”
gowiednik - zwierzę (zwłaszcza domowe); robak
gowiedź – zwierzęta domowe, inwentarz
górnica- męskie okrycie wierzchnie długie do kolan, gunia
Górniok- mieszkaniec górnej części wsi
grajcary – pieniądze (zwłaszcza bilon).
grajfać się – guzdrać się, powoli coś robić
grapa – górskie zbocze porośnięte lasem
grasant- rabuś
gróbarz- grabarz
grundol – nieokrzesany chłop
grusyć - grzmieć; (np. Bozia grusy - na odgłos gromu); grozić
guptok – głupek
gwer – karabin
grzysi - diabli; (np juz mie grzysi biorom - już mnie diabli biorą)

piątek, 8 grudnia 2017

Ksiądz Bryndza a władze PRL

Sylwetka pochodzącego z Choczni księdza Jana Bryndzy, proboszcza w Cięcinie na Żywiecczyźnie, została przedstawiona w notatce ze stycznia ubiegłego roku - link.
Okazuje się, że sporo ciekawych informacji na temat księdza Bryndzy, a szczególnie stosunku do jego osoby władz bezpieczeństwa PRL, znajduje się w książce pod redakcją księdza Józefa Mareckiego:
"Represje wobec osób duchownych i zakonnych na terenie województwa krakowskiego 1944-1975".


Opierając się między innymi na materiałach z IPN i Kurii Metropolitalnej w Krakowie autorzy leksykonu podają, że:
  • ksiądz Bryndza był inwigilowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa od 1945 roku, z powodu utrzymywania kontaktów z członkami "nielegalnej organizacji" - Obóz Wielkiej Polski. Rozpracowywanie tej sprawy przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Żywcu trwało do 1952 roku,
  • w 1951 i 1952 roku wzywano księdza Bryndzę do UB i grożono mu więzieniem w związku z głośnym pokazowym procesem czterech księży Kurii Krakowskiej i trzech osób świeckich, oskarżonych o działalność szpiegowską na rzecz USA (o udziale w tym procesie byłego mieszkańca Choczni Michała Kowalika można przeczytać w osobnej notatce- link),
  • kolejną sprawę obserwacyjno- ewidencyjną wobec księdza Bryndzy podjęto w 1955 roku,
  • w 1958 roku władze finansowe ustaliły roczny dochód z działalności duszpasterskiej w parafii Cięcina w 1957 roku na poziomie 22000 złotych i od tej kwoty wymierzyły podatek, mimo że ksiądz Bryndza deklarował dochód w wysokości 16012 złotych,
  • w 1961 roku Kolegium Karno- Administracyjne w Żywcu prowadziło sprawę w związku ze zorganizowaniem w Cięcinie dwóch procesji w oktawie Bożego Ciała,
  • w latach 1957-1964 ksiądz Bryndza był ukarany grzywną 500 zł za brak księgi inwentarzowej,
  • w 1962 roku ksiądz Bryndza był ponownie obarczony nadmiarowym podatkiem dochodowym. Tym razem różnica między dochodami zadeklarowanymi przez księdza, a ustalonymi arbitralnie przez władze wynosiła prawie 10000 złotych (następny taki przypadek miał miejsce w 1966 roku),
  • w 1967 roku do Kolegium Karno- Administracyjnego w Żywcu wpłynął wniosek o ukaranie księdza Bryndzy za kierowanie procesją uliczną w parafii Cięcina, przy czym pod tym określeniem kryło się uroczyste przeprowadzenie księdza prymicjanta z plebani do kościoła, znajdującego się po drugiej stronie drogi,
  • w latach 1967-1970 miał zakaz wyjazdów zagranicznych,
  • w 1968 roku został ukarany przez kolegium grzywną w wysokości 1000 złotych + koszty postępowania za używanie urządzeń megafonowych poza świątynią,
  • ksiądz Bryndza był stale inwigilowany w ramach założonej teczki ewidencji operacyjnej.



środa, 6 grudnia 2017

Darczyńcy na rzecz choczeńskiego kościoła w latach 1800-1825

Wpłaty różnego rodzaju darczyńców na rzecz choczeńskiego kościoła w latach 1800-1825 stanowiły istotną pozycję w rocznych przychodach parafii.
Były co prawda lata (1802, 1804 i 1805), kiedy nie odnotowano żadnych wpływów z tego tytułu, ale łączne wpłaty  w rozpatrywanym okresie czasu dawały średnio 21% przychodów rocznych parafii, wykazując przy tym dużą zmienność- od 1 % przychodów w 1808 roku do 65% w 1818 i 1824 roku.
Kim byli dobrodzieje choczeńskiego kościoła i parafii?
Wśród 144 darowizn dokonanych w latach 1800-1825 wysokością wpłat wyróżniał się, co nie powinno dziwić, hrabia Wincenty Seweryn Ferrariusz Bobrowski, posiadający od 1803 roku prawo patronatu nad choczeńską parafią, czyli z jednej strony prawo do przedstawiania kandydata na proboszcza, a z drugiej obowiązek świadczenia na funkcjonowanie beneficjum, szczególnie podczas wznoszenia nowej świątyni.
Świadczenia na budowę nowego kościoła właściwie ominęły Bobrowskiego, ponieważ w roku uzyskania przez niego patronatu formalnie zakończono pierwszy etap inwestycji.
W 1810 roku Bobrowski przeznaczył 1000 złotych górskich na malowanie wnętrza kościoła, w 1811 roku darował 39 złotych... z wygranej w karty, a w 1812 roku dorzucił 310 złotych na zakup w Wiedniu złotej monstrancji.
Natomiast w 1817 roku bez konkretnej intencji podarował choczeńskiej parafii 200 florenów, a rok później ponad 288 florenów na budowę "trupiarni".
Od 1813 roku wpłaty darowizn księgowano bowiem w walucie wiedeńskiej, stosując przelicznik 1 floren = 6 złotych górskich.
Następnymi ważnymi donatorami choczeńskiego kościoła i parafii w latach 1800-1825 byli choczeńscy proboszczowie.
Zmarły w 1799 roku ksiądz proboszcz Józef Skolimowski ustanowił legat, czyli specjalny zapis w swoim testamencie, przekazując 250 złotych reńskich (750 złotych górskich) chocznianinowi Jakubowi Dąbrowskiemu, z której to kwoty Dąbrowski co rok winien był przekazywać na kościół umówiony procent (praktycznie około 8 florenów rocznie).
Podobny legat ustanowił następca Skolimowskiego na probostwie- ksiądz Jacek Majeranowski, zmarły w styczniu 1811 roku. Majeranowski już w 1805 roku legował kwotę 250 złotych reńskich u choczeńskich kupców Błażeja i Józefa Balonów, której to po jego śmierci wypłacać mieli coroczną prowizję w wysokości 5%. Balonowie rzetelnie wywiązywali się z tych płatności, wnosząc corocznie na rzecz parafii nieco ponad 6 florenów.
Niewielki legat na rzecz choczeńskiej parafii ustanowił także burmistrz Wadowic Malczewski.
Pod wpływem legatów dokonanych przez swoich byłych proboszczów podobnych zapisów w testamentach zaczęli dokonywać choczeńscy chłopi.
Ta forma pośmiertnej darowizny na kościół stawała się począwszy od 1806 roku coraz popularniejsza i w rozpatrywanym okresie czasu chłopskie legaty były wyższe, niż darowizny dokonywane przez żyjących.
Chłopi legatów dokonywali u cieszących się zaufaniem sąsiadów, członków rodziny, bądź u urzędników gminnych.
Na legaty zamieniano również niekiedy niespłacone długi, zobowiązując w testamentach dłużników do spłaty w formie darowizny na parafię i kościół.
Pierwsze pieniądze z "chłopskiego" legatu wpłynęły od Wacława Twaroga w 1806 roku.
Najwyższe jednorazowe wpłaty z legatów (o wartości równej lub przekraczającej ówczesną wartość krowy) pochodziły natomiast od:
  • Zofii Grabońki (1814),
  • Tomasza i Mateusza Woźniaków (1814),
  • Leona Woźniaka (1816),
  • Leona Piątka (1818),
  • Józefa i Brygidy Kręciochów (1818).
Twórcy zapisów testamentowych nie wskazywali na ogół, na jaki konkretny cel ma być przeznaczony legat, określając go najczęściej "na kościół" lub "na ołtarze".
Wyjątkiem były legaty Jacka Laszczaka i Mateusza Capa, przeznaczone na zakup cynowych lichtarzy.
Legatów dokonywali tylko chłopi z Choczni i Kaczyny, tworzących jedną parafię.
Inaczej przedstawiała się sprawa z darowiznami wnoszonymi "na bieżąco".
Tu obok mieszkańców Choczni i Kaczyny zdarzali się także chłopscy darczyńcy z: Andrychowa, Zawadki i Ponikwi.
Dary wnoszono czasami w formie materialnej, a nie pieniężnej- na przykład w 1821 roku Rozalia Ciborka podarowała "obrus ciągniony" wyceniony na 6 florenów, w tym samym roku żona Jakuba Rzyckiego przekazała proboszczowi cienkie płótno na ornaty o wartości 5 florenów, a w 1823 roku Wacław Rzycki "dał koralików" za 7 florenów.
Jako cele darowizn wskazywano:
  • trupiarnię - Wincenty Romańczyk w 1817 roku,
  • odnowienie obrazu Pana Jezusa - Kacper Pindel w 1817 roku,
  • obraz "Omdlenie P. Jezusa" - Tomasz Ramza w 1817 roku,
  • sprawienie całunu - Cecylia Rokowska w 1817 roku,
  • na sprawienie obrazu św. Walentego - Walenty Guzdek w 1818 roku,
  • na obraz św. Antoniego - Franciszek Buldon z Kaczyny,
  • na 50 łokci płótna kościelnego - Katarzyna Pindelka w 1819 roku,
  • na obicie na żółto cyborium (ażurowej obudowy ołtarza- kolumn podtrzymujących baldachim) - Tomasz Ramza w 1825 roku.
Wymieniony wyżej Tomasz Ramza, choczeński krawiec, corocznie w latach 1814-1825 (albo nawet kilka razy w roku) wnosił dary "na światło", czyli fundował świece do choczeńskiego kościoła.
Ponadto w 1824 roku wraz z "lekarzami ludzi" ofiarował olbrzymią kwotę prawie 500 florenów na przyozdobienie zwierciadłami "4 słupów na wielkim ołtarzu tudzież gzymsów na wielkim i dwóch pobocznych ołtarzach".

Ciekawym zwyczajem było wnoszenie niewielkich darów przez "tych co na chórze bywają".
W 1814 roku byli to: Wojciech Szczur (kowal), Jan Ścigalski (świecki administrator ekonomiczny parafii), Wincenty Ziętarski (pisarz gminny), Józef Wróblowski (młynarz) i Józef Rudzki (krawiec).
W 1820 roku pobyt na chórze podczas mszy nie przysługiwał już tylko choczeńskim elitom, ponieważ wśród wnoszących zwyczajowy dar z tego tytułu był niejaki Maciej Janczakowski, sługa wymienionego wyżej Ścigalskiego.
Darowizny na rzecz choczeńskiego kościoła w znacznej kwocie 46 florenów dokonał także ksiądz Franciszek Grywalski, emerytowany wikariusz, wpisany jako "wuj miejscowego plebana", którym był wówczas ks. Jan Znamierowski.
Na koniec pełna lista darczyńców w latach 1800-1825 (w kolejności wnoszenia darowizn- pisownia nazwisk oryginalna):

Drapa
Szymon
Ścigalski
Jan
Pindel
Józef
Skolimowski
Józef
Guzdek
Wawrzyniec
Burzej
Ludwik
Twaróg
Piotr
Twaróg
Wacław
Wściślina
Agnieszka
Graboń
Filip
Malczewski
Smaza
Klemens
Żak
Jan
Widlarz
Ludwik
Ramza
Tomasz
Dąbrowski
Antoni
Bobrowski
Wincenty
Majeranowski
Jacek
Szczur
Wojciech
Ziętarski
Wincenty
Wróblowski
Józef
Rudzki
Józef
Grabońka
Zofia
Woźniak
Tomasz i Mateusz
Szczur
Franciszek
Kręcioszka
Franciszka
Guzdek
Stanisław
Gawęda
Wojciech
Piątek
Wojciech
Zając
Jan
Sordyl
Urban
Figura
Bartłomiej
Woźniak
Leon
Brandyska
Małgorzata
Ramza
Tomasz
Szczur
Józef
Laszczak
Jacek
Cap
Mateusz
Szczur
Sebastian
Karbowniczonka
Julianna
Romańczyk
Wincenty
Koman
Tomasz
Piątek
Tomasz
Szczur
Antoni
Mikołajek
Andrzej
Ramenda
Walenty
Sikora
Wawrzyniec
Pindel
Kacper
Ruła
Mateusz
Buldończyk
Tomasz
Bylica
Walenty
Kręcioch
Fabian
Pietruszka
Jan
Widlarka
Agata
Szczur
Marcin
Rokowska
Cecylia
Pietruszka
Piotr
Widlarz
Marek
Guzdek
Walenty
Bylicyna
Helena
Bryndza
Florian
Piątek
Leon
Piątek
Agnieszka
Kręcioch
Józef i Brygida
Świętkowa
Agnieszka
Curzydło
Franciszek
Curzydło
Tomasz
Atłas
Michał
Hanusiaczka
Zofia
Byrski
Jakub
Sordylka
Agnieszka
Pindelka
Teresa
Szczurzyna
Helena
Strzeżoń
Marcin
Mikołajek
Józef
Świętek
Kanty
Świętkowa
Homlina
Tekla
Pękalka
Anna
Sikorzyna
Julianna
Buldon
Franciszek
Gałuszka
Maciej
Sikora
Bartłomiej
Atłas
Helena
Baklarka
Pindelka
Katarzyna
Młocek
Jan
Graboń
Wojciech
Kręcioszka
Agnieszka
Kuzia
Jan
Balonka
Zuzanna
Buldończyk
Rozalia
Janczakowski
Maciej
Woźniak
Tomasz
Ruła
Jan
Bylica
Jan
Żak
Błażej
Ciborka
Rozalia
Rzyckiego
Jakuba żona
Pindel
Walenty i Łucja
Balończykowa
Katarzyna
Sikorzyna
Agata
Stankiewiczówna
Katarzyna
Rzycki
Wacław
Sordyl
Urban
Burzej
Jan
Balon
Józef
Bryndzonka
Anna
Grywalski
Franciszek
Sikorzyna
Marianna
Rzycka
Barbara