piątek, 21 grudnia 2018

Choczeńskie rody - Góralczykowie

Według oficjalnych statystyk na koniec ubiegłego roku w Polsce mieszkało 4828 osób o nazwisku Góralczyk oraz 44 osoby pisane jako Guralczyk.
Góralczykowie/Guralczykowie mieszkają we wszystkich województwach w Polsce- najwięcej kolejno w: małopolskim, śląskim, łódzkim, mazowieckim i podlaskim.
W okolicy Wadowic już w XIX wieku odnotowano Góralczyków w: Andrychowie, Barwałdach, Frydrychowicach, Inwałdzie, Kleczy, Lgocie, Wadowicach, Witanowicach i Zagórniku.
Również w Choczni nazwisko Góralczyk należało i należy do dość często spotykanych.
W 1946 roku zamieszkiwały w Choczni 22 dorosłe osoby o tym nazwisku (w 9 domach), a w 1973 roku było już w Choczni 34 dorosłych Góralczyków obojga płci.
Część z nich pochodzi od wspólnego choczeńskiego przodka z XVIII wieku, natomiast pozostali pojawili się w Choczni w XX wieku, między innymi z Tarnawy Dolnej i Mnikowa.
Już w 1669 roku ochrzczono w Choczni Apolonię Guralczyk, córkę Adama i Ewy. Ale kolejna metryka kościelna z tym nazwiskiem pojawiła się dopiero w 1756 roku, kiedy to ochrzczono Macieja, syna Jana i Reginy Góralczyków.
Sześć lat później (1762) córkę Petronelę ochrzcili w Choczni Kazimierz i Róża Góralczykowie. Nie było to pierwsze dziecko tej pary, ale przy chrztach poprzednich potomków Kazimierz i Róża zapisywani byli pod nazwiskiem Paździora lub Paździora vulgo (pospolicie zwany) Góral. Również podczas ślubu w 1753 roku Kazimierz zapisany jest jako Paździora. Jego żona Róża (Rozalia) pochodziła z choczeńskiego rodu Piątków.
Fakt używania nazwiska Paździora przez Kazimierza sugeruje jego związek z Walentym Paździorą i jego żoną Konstancją, którzy notowani są w księgach metrykalnych w latach 1711 i 1713.  Wygląda na to, że Walenty i Konstancja Paździorowie mogli zamieszkiwać stale w Choczni przez kolejne 40 lat, albo wrócić do Choczni na starość, ponieważ w 1752 i 1754 roku odnotowano ich zgony w wieku 70 (Walenty) i 60 lat (Konstancja).
Kazimierz Góralczyk/Paździora pasuje wiekowo na ich wnuka lub późnego syna, tyle że nie chrzczonego w Choczni.
Oprócz czworga dzieci Kazimierza Góralczyka/Paździory do końca 1782 roku (czyli końca zapisów w III księdze metrykalnej) ochrzczono w Choczni także czworo dzieci Macieja lub Mateusza Paździory i jego żony Marianny Cholewa oraz Tomasza Paździorę, syna Macieja Paździory i Jadwigi Garncarczyk, a wnuka Kazimierza.
Tenże Tomasz Paździora używał później konsekwentnie nazwiska Góralczyk, a jego potomkowie żyją w Choczni do dziś.
Nazwisko Paździora utrzymało się wśród potomków Macieja/Mateusza Paździory i jego żony Marianny z Cholewów.
Według Metryki Józefińskiej, austriackiego spisu własności z lat 1785-1789, w Choczni swoje nieruchomości posiadał tylko jeden Góralczyk- Maciej, syn Kazimierza, który mieszkał pod numerem 179 w Niwie Dolnej od Wadowic, czyli na dzisiejszym Zawalu.
W 1823 roku dom Macieja należał do jego syna Wojciecha. Natomiast brat Wojciecha- Tomasz Góralczyk, najstarszy syn Macieja, po poślubieniu Reginy Garżel przeprowadził się do górnej części wsi (dom nr 136).
W kolejnym austriackim spisie własności z lat 1844-1852 wykazano ponownie gospodarstwa wymienionych wyżej Tomasza Góralczyka i Wojciecha Góralczyka. Tomasz zamieszkiwał wówczas w nowo wybudowanym  domu nr 273  i posiadał nieco ponad 6 mórg pola, rozciągającego się od Choczenki w kierunku cesarskiego gościńca. Należała do niego między innymi część parceli, na której obecnie znajduje się stacja paliw Orlen.
Nieco więcej gruntu posiadał Wojciech z dzisiejszego Zawala, którego włości  o areale ponad 9 mórg przekraczały ówczesną średnią. Pola Wojciecha musiały być jednak gorszej jakości, ponieważ jego dochód roczny nie dorównywał dochodom Tomasza.
Tomasz i Wojciech Góralczyk z rodzinami zapisali się do utworzonego w tym samym czasie (1844) Towarzystwa Wstrzemięźliwości.
W II połowie XIX wieku wyodrębniły się w Choczni trzy linie Góralczyków:
  • potomków Tomasza Góralczyka (ur. 1833) i jego żony Franciszki z Widrów- Tomasz był synem Walentego i Barbary z domu Widlarz i wnukiem Tomasza i Reginy z domu Garżel,
  • potomków Franciszka Góralczyka (ur. 1836) i jego żony Wiktorii z domu Kolber-  Franciszek był młodszym bratem Tomasza, czyli synem Walentego,
  • potomków Józefa Góralczyka (ur. 1837) i jego żony Magdaleny- Józef był synem Wojciecha Góralczyka i jego żony Antoniny ze Smolarskich, wnukiem Klemensa Góralczyka i jego żony Heleny z Nowaków oraz prawnukiem Macieja Góralczyka/Paździory i Jadwigi z Garncarczyków. Co ciekawe Magdalena, żona Józefa też pochodziła z rodu Góralczyków. Była siostrą wymienionych wyżej Tomasza i Franciszka, synów Walentego, czyli drugą kuzynką Józefa.

W 1875 roku wśród ofiarodawców na zakup i modernizację choczeńskich dzwonów znaleźli się wspomniani już Józef, Tomasz i Franciszek Góralczykowie.
Dwa lata później głośnym echem odbiła się w Choczni tragedia, która dotknęła rodzinę Góralczyków. Tomasz (ur. 1833) i jego nastoletni syn Piotr utonęli pod lodem podczas przejazdu przez Sołę w okolicach Kęt.
Nazwiska choczeńskich Góralczyków znaleźć można w amerykańskich i kanadyjskich archiwach gromadzących informacje o emigrantach docierających tam z Europy.
Jeszcze przed I wojną światową w poszukiwaniu pracy za ocean udali się:
  • Władysław Góralczyk (ur. 1874), który pozostał na emigracji do śmierci,
  • Andrzej Góralczyk (ur. 1883),
  • Antoni Góralczyk (ur. 1893) z żoną Marią z Bąków, który zmarł w Kanadzie w 1961 roku,
  • Apolonia Góralczyk (ur. 1890), żona Leona Zawiły, która zmarła w USA w 1852 roku,
  • Jadwiga Góralczyk (ur. 1890), żona Waltera Matuszyka, która zmarła w USA w 1979 roku,
  • Piotr Góralczyk (ur. 1888).

W czasie I wojny światowej choczeńscy Góralczykowie w wieku poborowym służyli w armii austriackiej, a niektórzy z nich znaleźli się niestety na publikowanych cyklicznie Listach Strat:
  • Franciszek Góralczyk, urodzony w 1882 roku, syn Józefa (linia Tomasza i Franciszki Wider), zginął w 1918 roku w walkach  we Włoszech nad rzeką Piave. Przed wojną zamieszkiwał w Witanowicach,
  • Stanisław Góralczyk, urodzony w 1894 roku, syn Franciszka (linia Tomasza i Franciszki Wider), został ranny na froncie w 1915 roku,
  • Teofil Góralczyk, urodzony w 1888 roku,  syn Franciszka i Wiktorii z domu Kolber, dostał się do niewoli rosyjskiej i był więziony w Riazaniu, gdzie zmarł,
  • Wojciech Góralczyk urodzony w 1884 roku, syn Józefa (linia Tomasza i Franciszki Wider), najpierw został ranny w kciuk, a następnie dostał się do niewoli, z której udało mu się szczęśliwie powrócić. Wojciech w 1912 roku opuścił Chocznię i zamieszkał w Okrajniku, skąd pochodziła jego druga żona. Barbara, córka jego jedynego syna, mieszkająca na stałe w USA, kilka lat temu odwiedziła Chocznię.

W okresie międzywojennym Stanisław Góralczyk był do 1935 roku sołtysem choczeńskiej gromady. Stanisław nie pochodził z Choczni- urodził się w 1892 roku w podkrakowskim Mnikowie. W 1935 roku został wybrany zastępca sołtysa, ale wyboru nie przyjął, złożył mandat radnego i dwa lata później zmarł.
Znaną postacią w Choczni był wtedy również grabarz Tomasz Góralczyk (ur. 1863), który na starość przyjął funkcję „oglądacza zwłok”- czyli osoby, która w razie wątpliwości oceniała, czy do zgonu doszło z powodów naturalnych.
W prężnie działających w międzywojennej Choczni stowarzyszeniach katolickich młodzieży udzielał się Władysław Góralczyk (1905-1986), syn emigranta Władysława. Jako były prezes Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej poślubił Wiktorię z Widrów, działaczkę stowarzyszenia żeńskiego. Z kolei jego młodsza siostra Maria Góralczyk (1909-1987) z komisji rewizyjnej stowarzyszenia żeńskiego, poślubiła Franciszka Klemensa Widra, brata wymienionej wyżej Wiktorii.
Okres II wojny światowej był dla mieszkających w Choczni Góralczyków równie trudny, jak dla pozostałych mieszkańców wsi.
Można tu wspomnieć o wojennych losach kilku z nich:
  • Feliks Góralczyk (ur. 1916) we wrześniu 1939 roku jako żołnierz 12 pułku piechoty dostał się do niemieckiej niewoli i był przetrzymywany w stalagu,
  • Józef Góralczyk (ur. 1925) był robotnikiem przymusowym i został powieszony przez Niemców,
  • Marian Góralczyk (ur. 1920) trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

Nietypowa jest natomiast historia Józefa Góralczyka, urodzonego w 1907 roku, który przed wojną mieszkał w Katowicach, gdzie pracował jako stolarz. W czasie wojny podpisał volkslistę i służył jako strzelec w niemieckim 372 Zapasowym Batalionie Grenadierów. W kwietniu 1945 roku dostał się na krótko do niewoli amerykańskiej, z której w maju szczęśliwie powrócił do Katowic.
Na sporządzonej w 1945 roku  liście poszkodowanych w wyniku wojny znalazło się sześcioro Góralczyków mieszkających w Choczni: Helena Góralczyk (nr domu 129), Stefan Góralczyk rodem z Tarnawy, Feliks Góralczyk, Ludwika Góralczyk (spod numeru 635), Wojciech Góralczyk (spod numeru 353) i Jan Góralczyk.
Najwyżej (na 23.088 złotych) wyceniono wysokość szkód  i strat u Heleny Góralczyk.
W rzeczywistości powojennej wspomniany już Stefan Góralczyk (ur. w 1901 roku w Tarnawie) był radnym Gminnej Rady Narodowej w Choczni, w 1954 roku członkiem Komisji Rolnej.
W samorządzie działali też: Tadeusz Góralczyk (ur. 1920), wybrany w 1958 roku do Gromadzkiej Rady Narodowej oraz Stanisław Góralczyk, w 1978 roku wybrany do Miejsko-Gminnej Rady Narodowej w Wadowicach.

Jeden z choczeńskich Góralczyków był także informatorem służb bezpieczeństwa PRL pod pseudonimem „Janko”, inny służył w Urzędzie Bezpieczeństwa.

czwartek, 20 grudnia 2018

Chocznia w Biuletynie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w 1949 roku

W Biuletynie dziennym Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego nr 190 z 23 sierpnia 1949 roku znalazła się następująca informacja:

Inżynierowie i technicy zatrudnieni przy komasacji na terenie Choczni, powiat Wadowice (Kraków), otrzymali dwukrotnie anonimy, których autorzy grożą im śmiercią w razie kontynuowania komasacji.
Na jednym z anonimów figuruje podpis "Dowódca grupy operacyjnej Pirat" (jest to pseudonim WRN-owskiego bandyty Pietala pochodzącego z pow. Wadowice).
Na drugim anonimie, którego autor występuje w obronie "pokrzywdzonych, biednych chłopów", figuruje podpis "Oddział Partyzantów Podhalańskich".

Niestety nie udało mi się ustalić, kim był "Pirat" (Piętal) wymieniany w tym komunikacie.
Faktem jest, że komasacja gruntów w Choczni, kierowana od stycznia 1949 roku przez inżyniera Jana Górskiego, była przedmiotem licznych protestów, zarówno indywidualnych, jak i grupowych. To jednak temat na osobną notatkę.

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Karol Malczyk i jego choczeńskie anioły

Malarz Karol Malczyk to postać, o której jest dość głośno w ostatnich latach. Powstała o nim książka „Karol Malczyk artysta na nowo odkryty” autorstwa Bernadety Kalęba-Żołnierek oraz film dokumentalny „Anioły Karola Malczyka” w reżyserii Grzegorza Łubczyka. Co ciekawe, Malczyk jest artystą poważanym nie tylko w Polsce, ale i na Węgrzech oraz w Kanadzie i USA, gdzie również mieszkał i tworzył.
We wszystkich opracowaniach na jego temat niewiele lub nic nie wspomina się o choczeńskim epizodzie w twórczości tego artysty.

Kim był Karol Błażej Malczyk?

Urodził się w chłopskiej rodzinie w Barwałdzie Średnim w 1907 roku. W czasie, gdy uczęszczał do wadowickiego gimnazjum, ilustrował tworzone przez uczniów pismo literacko-artystyczne „Lutnia szkolna”. W 1928 roku rozpoczął studia w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Krakowie (absolutorium 1933). Później w latach 1933–1938 studiował rzeźbę i malarstwo w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, pod kierunkiem Władysława Jarockiego i Fryderyka Pautscha. Był związany z beskidzką grupą plastyczną „Czartak II”. W 1938 roku ożenił się w Łękawicy z nauczycielką Miladą Pawlik, która pomagała mu w pracach malarskich. Warto dodać, że Milada Pawlik uczyła przed ślubem z Malczykiem w szkole podstawowej w  Choczni Dolnej.

Karol i Milada Malczykowie przy pracy
Po wybuchu II wojny światowej małżeństwo Malczyków znalazło się na Węgrzech i podjęło pracę w liceum nad Balatonem. Zagrożeni aresztowaniem za działalność konspiracyjną przenieśli się do miejscowości Mad, gdzie wykonali polichromię dla miejscowego kościoła. 


Anioły Malczyka w Mad
Zdjęcie z artykułu G. Łubczyka
na www.wadowita.net
Nie była to ich ostatnia praca na węgierskiej ziemi- po Mad przyszły zlecenia z Kiskörös, Kiskunhalas, Kiskunmajsa i Budapesztu. Ten etap twórczości Karola Malczyka i jego żony Milady znany jest dzięki księdzu Maciejowi Józefowiczowi, poszukującemu ich śladów na Węgrzech.

W 1949 roku Malczykowie byli zmuszeni wyemigrować do Ontario w Kanadzie. Tam także zajmowali się malowaniem wnętrz kościołów, a Karol, jako Charles Malczyk, do dziś widnieje z notą biograficzną w bazie kanadyjskich artystów. Ostatecznie Malczykowie osiedli w Detroit w USA. Oprócz malowania fresków w kościołach Karol włączał się też w życie kulturalne amerykańskiej Polonii, projektując dekoracje i kostiumy do polonijnych spektakli teatralnych i baletowych. Zmarł w 1965 roku w Detroit. Spoczywa na miejscowym cmentarzu St. Olivet.
Malowidła Malczyka w kościele św. Kunegundy w Detroit
Cechą charakterystyczną malarstwa Malczyka we wnętrzach kościołów są anioły, których postacie mają twarze miejscowych dziewczyn. Nie inaczej jest i w Choczni, gdzie Malczykowi pozowała między innymi Urszula Gawrońska (później po mężu Studnicka), przedwojenna działaczka Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej.
Zdjęcie z archiwum Urszuli Szczygieł
Urszula Studnicka zd. Gawrońska
Archiwum Urszuli Szczygieł
Ksiądz proboszcz Józef Dyba w „Kronice Parafialnej” poświęcił odnowie ołtarza przez Malczyka tylko dwa zdania, bez podania konkretnej daty:

„Według projektu artysty malarza Karola Malczyka odmalowało się ścianę za wielkim ołtarzem, która przedtem żadnego malowidła nie miała i odnowiło się całkiem wielki ołtarz. (…) Malowanie kościoła i ołtarzy pokryło się przez dobrowolne składki parafian na ten cel oraz z imprez w tym celu urządzonych przez Radę Kościelną.”

Z kontekstu wynika, że prace nad odnowieniem i odmalowaniem wnętrza rozpoczęły się najprawdopodobniej w 1936 roku. Jako ciekawostkę można podać fakt, że w ekipie malarskiej pracującej dla Malczyka w Choczni znalazł się też Mieczysław Wądolny, znany później jako „Mściciel” z partyzantki antykomunistycznej po II wojnie światowej.
Malowidła Malczyka na ścianach choczeńskiego kościoła to prawdopodobnie jeden z dwóch zachowanych w Polsce przykładów jego twórczości, zdecydowanie mniej znany niż przyozdobione przez niego wnętrza kościoła św. Józefa w Kalwarii Zebrzydowskiej. Co prawda Malczyk stworzył także polichromię kościoła w Łękawicy i rozpoczął pracę w kościele św. Krzyża w Kielcach, ale te dzieła nie dotrwały do dzisiejszych czasów.
Kilka lat temu malunki ścienne Karola Malczyka w choczeńskim kościele oglądała delegacja z węgierskiego konsulatu, nie będąc świadoma, że spuścizna po tym artyście może być w Choczni większa.
Interesującą informację na ten temat przynosi wspomniana już wyżej „Kronika Parafialna”:

„W 1936 roku poświęcone zostały nowe stacje Drogi Krzyżowej malowane na płótnie przez p. Malczyka Karola z Barwałdu, zamówione jeszcze przez administratora parafii ks. Leona Bzowskiego, a fundowane przez jedną osobę, która nazwiska swojego wyjawić nie pozwoliła. Kosztowały z ramami dębowymi ponad 1600 zł.”

Ponieważ ks. Bzowski administrował parafią w 1934 roku, po śmierci proboszcza Dunajeckiego, to wtedy właśnie musiało dojść do złożenia zamówienia u Malczyka na wykonanie stacji Drogi Krzyżowej.
Kronika Parafialna nie wspomina o żadnej wymianie tychże stacji w okresie powojennym, więc niewykluczone jest, że są to te same obrazy w dębowych ramach, które wiszą w choczeńskim kościele do dziś. Potwierdzenie tego wymaga fachowej ekspertyzy.




piątek, 14 grudnia 2018

Dawni właściciele obecnych parcel budowlanych- ulica Główna cz. II

Czyją własnością w połowie XIX wieku były parcele, na których stoją obecnie domy mieszkańców Choczni?
Kontynuacja wcześniejszych notatek - tym razem ulica Główna (numery nieparzyste od 29 do 45 i parzyste od 104 do 200):

  • ul. Główna 104, 106 - Jan Guzdek, Michał Lipowski
  • ul. Główna 108, 110 - Ignacy Klos
  • ul. Główna 112 - Antoni Romańczyk
  • ul. Główna 116, 120 - Jan Świętek, Wojciech Świętek
  • ul. Główna 122 - Jan  Świętek
  • ul. Główna 126 (parcela bez domu na mapie geoportalu), 128 - Wincenty  Świętek, Franciszek Zając
  • ul. Główna 130 - Sebastian Guzdek
  • ul. Główna 134 - Jan Guzdek
  • ul. Główna 136, 138, 29 - Szczepan Guzdek
  • ul. Główna 142, 31 - Franciszek Guzdek
  • ul. Główna 144 - Jan Drapa
  • ul. Główna 150 - Wojciech Styła
  • ul. Główna 154, 156 - Ignacy Dąbrowski
  • ul. Główna 160 - Piotr Dąbrowski
  • ul. Główna 162, 164 - Maciej Dąbrowski
  • ul. Główna 168, 170, 172 - Antoni Grządziel
  • ul. Główna 174, 176 - Tomasz Ruła
  • ul. Główna 176a, 178 - Joachim (?) Wcisło
  • ul. Główna 37 (parcela bez domu na mapie geoportalu) - Maciej Koman, Tomasz Ruła
  • ul. Główna 180, 182, 184, 41, 43 - Szymon Ramza
  • ul. Główna 186, 190, 198, 45- Jakub Styła
  • ul. Główna 192 - Jakub Drapa
  • ul. Główna 194 - Kazimierz Nowak
  • ul. Główna 196 - Jakub Wójcik
  • ul. Główna 200 - Walenty Pindel

czwartek, 13 grudnia 2018

Stryk, ujek i swok

W 1929 roku ukazała się książka Antoniny Obrębskiej zatytułowana "Stryj, wuj, swak w dialektach i historji języka polskiego".
W książce tej kilka razy wymieniono Chocznię w kontekście używanego w niej słownictwa gwarowego, związanego z tytułem publikacji.
Autorka oparła się przede wszystkim na zasobach zgromadzonych w Słownikarni Polskiej Akademii Umiejętności, kierowanej przez profesora Kazimierza Nitscha. Słownictwo gwarowe docierało do Słownikarni w postaci specjalnych kwestionariuszy, wypełnionych przez ochotników, którzy zgodzili się służyć badaczom swoimi wiadomościami o gwarze okolic, w których mieszkali lub z których pochodzili.
Wśród ochotników znalazła się też osoba z Choczni, której personalia nie są mi znane.
Pani Obrębska naniosła na mapę Polski miejscowości, w których używano jednego z czterech różniących się nieco określeń na stryja i wuja:
1. ujek, stryk,
2. wujo, stryjo,
3. wuja, stryja,
4. wuj, stryj
i zauważyła, że istnieją dokładnie zlokalizowane geograficzne zasięgi dla tych par słów.
W Małopolsce (w tym także w Choczni) i na Śląsku powszechnie używano słów stryk, na określenie brata ojca i ujek, na określenie brata matki.
Na zachodzie zasięg słów ujek/stryk sięgał po Opole, na wschodzie po linię rzeki San, a północna granica ich używania przebiegała przez Lubliniec, Będzin, Włoszczową, Jędrzejów, Kielce, Dąbrowę, Mielec i Tarnobrzeg. Ujek na południowym zachodzie przechodził w ujca (Cieszyn, Bielsko, Racibórz, Głubczyce), czyli słowo używane też przez Czechów i Słowaków.
Natomiast w przypadku określenia na męża ciotki w przedwojennej Polsce używano gwarowo dwóch określeń: swak i pociot/pociotek. Dominował swak, w południowej Polsce wymawiany jako swok. Jednocześnie autorka podkreśla zanikanie użycia słowa swak/swok i zastępowanie go wujem/wujkiem.
Swak/swok w Małopolsce oznaczał często nie tylko męża ciotki, ale i szwagra.

Najciekawszy z punktu widzenia chocznian i jednocześnie najbardziej zaskakujący jest krótki fragment pracy pani Obrębskiej, w której w oparciu o kwestionariusz gwarowy z Choczni pisze ona tak:

"Wszystkich mieszkańców Choczni nazywają okoliczne wioski uuikami - Ty uuiku chocyński, wypowiedziane do gospodarza lub parobka z tutejszej wioski, to powód do bitki (powód: obraza)."




poniedziałek, 10 grudnia 2018

Siostra Marianna (Jadwiga) Lachowicz

Duża część mieszkańców Choczni w wieku 50+ kojarzy i dobrze wspomina siostrę zakonną Mariannę (Jadwigę) Lachowicz, która na placówce w Choczni spędziła 18 lat.
Przyszła siostra zakonna urodziła się 20 grudnia 1915 roku w rolniczej rodzinie Antoniego i Antoniny Lachowiczów w miejscowości Ruda pod Żydaczowem. Dziś ta niewielka wieś przynależy do obwodu lwowskiego na Ukrainie.
Dzień po narodzinach córka Lachowiczów został ochrzczona i otrzymała imię Jadwiga.
Pięcioletnia Jadwiga uczęszczała do ochronki prowadzonej przez Siostry Służebniczki. Następnie skończyła  na miejscu siedmioklasową szkołę powszechną oraz szkołę gospodarczą. Jednocześnie pomagała rodzicom i rodzeństwu w codziennych obowiązkach.
W wieku 17 lat Jadwiga Lachowicz wstąpiła w Krakowie do postulatu Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, popularnie zwanych szarytkami. Jej decyzja była pewnym zaskoczeniem dla koleżanek i rodziców, którzy jednak zaakceptowali jej wybór. 

Dwa miesiące później rozpoczęła okres nowicjatu, a po kolejnym roku, po okresie formacji, została posłana do służby w Miejskim Szpitalu Powszechnym we Lwowie, mieszczącym się w dawnych zabudowaniach Kolegium Pijarów. 
Na pracy w szpitalu we Lwowie siostra Lachowicz spędziła 12 lat. 
W tym okresie złożyła śluby zakonne (15 marca 1938 roku) oraz ukończyła z wynikiem bardzo dobrym szkołę pielęgniarską (5 kwietnia 1938 roku).

Dyplom szkoły pielęgniarskiej
W 1946 roku s. Lachowicz trafiła ze Lwowa do Krakowa, skąd 1 maja 1951 roku na prośbę księdza proboszcza Boguckiego skierowano ją do Choczni.


Siostra Marianna Lachowicz- bo takiego imienia używała w zakonie oraz siostra Teresa Szawłowska pomagały w Choczni w katechizacji i w kościele. Dzięki nim ołtarze były zawsze pięknie udekorowane i wszędzie panował wzorowy porządek. Siostry Miłosierdzia zajmowały się też bezinteresownie chorymi, którym poświęcały wiele czasu. Odwiedzały ich w domach, pielęgnowały, zmieniały opatrunki i wykonywały zastrzyki. Tym szczególnie zasłużyły sobie na wdzięczność i szacunek mieszkańców Choczni.
W 1970 roku siostra Marianna opuściła Chocznię i rozpoczęła służbę w Suchej Beskidzkiej.
W latach 1972-1984 przebywała w Domu Prowincjalnym w Krakowie, a następnie do 1992 roku pracowała w Bobrku. Później już na stale powróciła do Krakowa. W latach 1992-1998 była pierwszą w urzędzie w Domu Prowincjalnym.

Zmarła 7 kwietnia 2013 roku w zakonnej infirmerii, czyli pomieszczeniu dla chorych, w wieku niespełna 98 lat.
Spoczywa na cmentarzu w Krakowie Batowicach.


W notatce wykorzystano archiwalne dokumenty i zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości siostry Beaty, archiwistki Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego z Krakowa.


piątek, 7 grudnia 2018

Chocznianka działaczką ruchu socjalistycznego w XIX wieku

Idee socjalizmu docierały do Galicji i Krakowa za pośrednictwem działaczy pochodzących z zaboru rosyjskiego (głównie z Warszawy) już pod koniec lat siedemdziesiątych XIX wieku. Jak się okazuje nie tylko do Krakowa, ale także i do Choczni.
W 1882 roku marksistowska partia Proletariat przysłała do Krakowa swoich stałych przedstawicieli, którzy korzystając ze swobód konstytucyjnych gwarantowanych przez Austro- Węgry przystąpili do redagowania i legalnego drukowania pisma „Robotnik”. Grupa kierowana przez studentów: Aleksandra Zawadzkiego, Kazimierza Janowicza i Cezarynę Wojnarowską prowadziła też w Krakowie akcje propagandowe na rzecz idei socjalizmu, kolportowała ulotki i druki, przemycała nielegalną literaturę do zaboru rosyjskiego i zbierała fundusze na wspomożenie Proletariatu.
Grupa ta opierała się w swoich działaniach nie na niezbyt licznym w Krakowie środowisku robotniczym (około 4000 osób), ale na miejscowych studentach i młodych kobietach, pozostających pod urokiem przystojnego Aleksandra Zawadzkiego. Najstarsza ze zwerbowanych do współpracy z socjalistami kobiet – Waleria Wierzbicka rodem z Andrychowa, liczyła 37 lat i oprócz kilkorga dzieci posiadała także kamienicę na ulicy Lubicz w Krakowie.
W tym mieszkaniu bywała często jej krewna, 26-letnia wówczas Maria Wojciechowska z domu Czaplicka, wdowa po Karolu Wojciechowskim, zmarłym w Choczni w 1879 roku współwłaścicielu majątku sołtysiego w górnej części wsi.
Wojciechowska pozostawała pod silnym wpływem poznanych u krewnej socjalistów. Wynika to choćby z jej listu do Kazimierza Janowicza, w którym pisze o swoim podziwie dla niego i o otwarciu jej oczu na nowe idee.
List pisany był w Choczni 4 lutego 1883 roku, czyli już po konfiskacie czwartego numeru „Robotnika” i rozpoczęciu szykan dla jego twórców.
Dlatego też w liście Wojciechowskiej do Janowicza przewija się również wątek zemsty za te działania.
Wojciechowska prosi w nim także Janowicza o przysłanie fotografii, jako że „ miło jej będzie chociaż na ten papier popatrzeć, na którym wybitniej stanie jej przed oczami”. Informuje go też, że posiada już zdjęcie Zawadzkiego (który zresztą odwiedził ją w Choczni). Egzaltowana postawa Wojciechowskiej wobec przywódców krakowskich socjalistów przypomina dzisiejsze zachwyty nastolatek nad ich muzycznymi czy filmowymi idolami.
Co ciekawe list Wojciechowskiej po skonfiskowaniu go podczas rewizji u Janowicza trafił również do wywiadu rosyjskiego. Władze carskie od początków działalności socjalistycznej w Warszawie i innych miastach Królestwa Polskiego doceniały znaczenie Galicji i Krakowa, jako zaplecza dla rozwijającego się ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim.
Dlatego pozyskały do współpracy komisarza policji krakowskiej Jana Kostrzewskiego, który dostarczał wywiadowi rosyjskiemu wszelkich informacji o socjalistach. W skład materiałów przekazanych przez niego Rosjanom wszedł także list Wojciechowskiej z Choczni.
Mimo stosunkowo liberalnego prawa i dużego zakresu swobód młodych socjalistów z Krakowa dotknęły represje ze strony władz.
24 maja 1883 roku sąd karny doręczył dziewięciu osobom akt oskarżenia. Wśród nich znalazły się wspomniane już wcześniej: Waleria Wierzbicka, Cezaryna Wojnarowska, Maria Wojciechowska oraz …Wanda Wasilewska, córka kancelisty sądowego z Wadowic i uczennica kursu robót kobiecych. Tej ostatniej nie należy jednak mylić z jej sławną imienniczką, komunistką Wandą Wasilewską, której wtedy nie było jeszcze na świecie.
Prokuratura zarzucała oskarżonym utworzenie tajnego koła socjalistycznego w Krakowie i zbieranie członków do tegoż koła.
Część oskarżonych odpowiadała z wolnej stopy, pozostali, w tym Wojciechowska zostali aresztowani już w lutym.
W czerwcu 1883 roku doszło do procesu grupy oskarżonych, w której znalazła się Wojciechowska.
24 czerwca sąd wydał wyrok. Wojciechowską skazano jedynie na 14 dni aresztu, a Wasilewska została uniewinniona. Najsurowszy wyrok otrzymała Wojnarowska, którą skazano na 4 miesiące aresztu, bez zaliczenia okresu odsiadki w oczekiwaniu na proces. Po wyjściu na wolność miała zostać wydalona z Austrii. Wojnarowska odpowiadała dodatkowo za przestępstwo administracyjne- posługiwanie się  fałszywym nazwiskiem przy zameldowaniu w Krakowie.

Na temat dalszych losów Marii Wojciechowskiej niewiele wiadomo. Po wyprowadzce z Choczni mieszkała w Krakowie, gdzie jej córka Emilia uczęszczała do szkoły.

środa, 5 grudnia 2018

Dawni właściciele obecnych parcel budowlanych- ulica Główna cz. I

Czyją własnością w połowie XIX wieku były parcele, na których stoją obecnie domy mieszkańców Choczni?
Kontynuacja wcześniejszych notatek - tym razem ulica Główna (numery nieparzyste do 23 i parzyste do 102):

  • ul. Główna 1; 1A - Maria Wróbel (Wróblowska)
  • ul. Główna 2; 4; 5 - Jan Bryndza
  • ul. Główna 6; 8; 12; 14 - Franciszek Bryndza, Maciej Bryndza
  • ul. Główna 7; 9 - Maciej Bryndza, Leon Nowak
  • ul. Główna 10; 11; 16; 16A - Antoni Odrobina, Jan Odrobina
  • ul. Główna 13; 15 - Sebastian Gancarz
  • ul. Główna 18; 20; 24 - Leon Nowak, Sebastian Gancarz
  • ul. Główna 19; 21; 68 - Jan Ramenda
  • ul. Główna 22; 26 - Jan Bylica
  • ul. Główna 23; 70; 72; 72A - Mikołaj Ramenda
  • ul. Główna 28; 32 - Jan Guzdek
  • ul. Główna 34; 36 - Kazimierz Nowak, Jan Bryndza
  • ul. Główna 38; 40; 40A; 42 - Leon Nowak
  • ul. Główna 44; 46; 48 - Andrzej Bryndza
  • ul. Główna 50 - Jan Rokowski
  • ul. Główna 52; 54 - Wawrzyniec Styła
  • ul. Główna 56 - Jan Styła
  • ul. Główna 60 - Wojciech Styła
  • ul. Główna 62; 62A; 64 - Jan Widlarz
  • ul. Główna 74; 76; 78; 78A; 80; 80A; 90 - Sebastian Turała
  • ul. Główna 82; 84; 86; 88 - Antoni Balon, Kazimierz Balon
  • ul. Główna 92; 94; 96 - Walenty Balon
  • ul. Główna 98; 100; 102 - Jan Guzdek, Michał Lipowski

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Komitet Budowy Szkoły w Choczni Górnej w 1959 roku

Głównym tematem zebrania władz Gromady Chocznia w dniu 15 lutego 1959 roku była budowa nowej szkoły w Choczni Górnej.
Do zebrania doszło w budynku dotychczasowej szkoły, a oprócz władz gromadzkich z Choczni na czele z Klemensem Guzdkiem, przewodniczącym Gromadzkiej Rady Narodowej, wzięli w nim udział również: 
  • przedstawiciel Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Stanisław Matuśniak, który pracował jednocześnie w przedsiębiorstwie budowlanym w Wadowicach, 
  • Tyomteusz Turała, członek Powiatowej Rady Narodowej w Wadowicach,
  • Jan Pamuła, kierownik szkoły,
  • 70 mieszkańców Choczni Górnej.
Uczestnicy zebrania zostali poinformowani, że budowa nowej szkoły ma poparcie władz, ale przyspieszenie przygotowań do budowy nastąpi tylko wtedy, gdy mieszkańcy Choczni zadeklarują swój wkład robocizny przy samej budowie i zwózce materiałów budowlanych. Te prace społeczne mieszkańców miały wynieść do 30% ogólnych kosztów budowy.
W tym celu powołano Komitet Budowy Szkoły w składzie:
  • Eugeniusz Kosycarz- przewodniczący,
  • Jan Wcisło - zastępca,
  • Karol Targosz - sekretarz,
  • Jan Pamuła - skarbnik,
  • Stanisław Pietruszka, Edward Drapa, Henryk Guzdek, Tadeusz Ast, Stanisław Wider, Jan Wójcik, Józef Gawęda, Julian Stuglik, Józef Drapa, Stanisław Matuśniak, Tymoteusz Turała, Klemens Guzdek, Tadeusz Nowak, Stanisław Rachwał, Konstanty Gawęda- członkowie.
Zebrani zgodzili się jednogłośnie na opodatkowanie na rzecz budowy w wysokości 2% przychodów rocznych z posiadanego areału.