czwartek, 30 czerwca 2016

Klemens Guzdek- działacz ludowy i samorządowy

Klemens Guzdek urodził się 10 listopada 1880 roku. Był synem Józefa i Franciszki z domu Bryndza.
W 1907 roku wyjechał do USA w poszukiwaniu pracy i szans na lepsze życie, tak jak wielu współczesnych mu chocznian. Z emigracji zdążył wrócić przed I wojną światową, w której wziął czynny udział, jako artylerzysta-kanonier armii c.k. 
Na liście strat z 13 stycznia 1915 roku- zestawieniu rannych i poszkodowanych żołnierzy austriackich- figuruje jako ranny w kciuk i umieszczony w szpitalu w Petrinji, w dzisiejszej środkowej Chorwacji.
W okresie międzywojennym należał do bliskich współpracowników Józefa Putka, wyróżniał się zaangażowaniem w sprawy polityczne, społeczne i te dotyczące Choczni.
Działał w Radzie Nadzorczej choczeńskiej kasy zapomogowo- pożyczkowej (1921-35), wszedł w skład rady parafialnej, opanowanej w demokratycznym głosowaniu przez "putkowców" wiceprzewodniczący komitetu parafialnego).
W 1927 roku został wybrany członkiem zarządu PSL „Wyzwolenie” w gminie Chocznia.W 1929 roku znajdował się w zarządzie Gminy Chocznia, rozwiązanej przez urząd wojewódzki.  W proteście przeciw temu rozwiązaniu zorganizował w 1930 roku pochód z Choczni do starostwa w Wadowicach, za co został ukarany przez sąd grzywną w wysokości 5 zł. Jego mieszkanie poddano rewizji w poszukiwaniu dokumentów i pieczęci gminnej. 
To z tego właśnie okresu pochodzi karykatura polityczna (LINK), na której znalazła się również jego postać, z fajką w zębach i batem na klerykałów w dłoni.
W 1930 roku został członkiem Okręgowej Komisji Wyborczej nr 43 w Wadowicach, podobną funkcję pełnił zresztą dwa lata wcześniej. Właśnie postawa Guzdka i byłego wójta Maksymiliana Malaty w komisji wyborczej zapobiegła machinacjom wyborczym przeciwników ludowców i w konsekwencji wypaczeniu wyników wyborów (LINK).
W 1931 roku został wezwany i zeznawał jako świadek w procesie brzeskim, w sprawie oskarżonego Józefa Putka (LINK).
W 1935 roku wykazywany jest jako radny powiatowy, a od 1935 do 1939 roku radny Gromady Chocznia, wybrany ponownie w marcu 1939 roku. 
W czasie II wojny światowej znalazł się na wysiedleniu na Lubelszczyźnie. 
Zaraz po wojnie został odznaczony Medalem Zwycięstwa i Wolności (w 1945 roku). 
Od 1946 roku ponownie działał społecznie jako radny Gminy Chocznia, ale zrezygnował z powodu konieczności zapewnienia opieki ciężko chorej żonie Franciszce (z domu Bandoła), na leczenie której bezskutecznie szukał środków finansowych w funduszach gminnych. 
Zmarł dwa lata przed nią, 11 października 1950 roku. Po śmierci został pochowany na choczeńskim cmentarzu parafialnym. 
Wśród jego kilkunastu dzieci aktywnością społeczną wyróżniał się szczególnie Józef Guzdek, przez krótki czas wójt Gminy Chocznia (od 1946 roku).

Klemens Guzdek na zbiorowym zdjęciu choczeńskich działaczy- LINK.

Bohatera notatki nie należy mylić z innym Klemensem Guzdkiem (1920-1992), przewodniczącym Gromadzkiej Rady Narodowej w Choczni  w czasach PRL  !

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Choczeńskie rody- Woźniakowie

Nazwisko Woźniak w choczeńskich metrykach kościelnych pojawia się po raz pierwszy w 1655 roku, gdy zanotowano je przy jednym z chrzestnych.
Wydaje się jednak, że Woźniakowie zamieszkali w Choczni nieco później, a ten jedyny wcześniejszy zapis o chrzestnym nie dotyczył chocznianina.
Świadczą o tym spisy płatników podatku kościelnego (taczma), w których nazwisko Woźniak pojawia się od 1672 roku i zapisy w księdze chrztów, gdzie 5 maja 1670 roku odnotowano Katarzynę, córkę Jakuba i Katarzyny Woźniaków, jako pierwszą osobę ochrzczoną o tym nazwisku w Choczni.
Cztery lata później swojego syna Jakuba chrzcił w Choczni inny Woźniak, o imieniu Jan, wraz ze swoją żoną Anną.
Ówcześni „Woźniaczy” płacili taczmo z roli położonej pomiędzy posiadłościami Walka Styły i Grzecha Grządziela, poniżej kościoła, na lewym (geograficznie) brzegu Choczenki.
Na początku XVIII wieku dzieci w Choczni chrzciło już następne pokolenie Woźniaków- bracia Adam i Sebastian Fabian, synowie wymienionych wyżej Jakuba i Katarzyny. To właśnie ich potomkowie dominują wśród współczesnych choczeńskich Woźniaków, choć w podobnym okresie czasu dzieci w Choczni chrzcili także: Hieronim, Piotr i Franciszek Woźniakowie, których pochodzenia nie udało się ustalić.
Potomków Adama Woźniaka nazywano od jego imienia Adamczykami, Jadamczykami lub Jadamusami, dla odróżnienia od linii jego brata Sebastiana Woźniaka, zapisywanego czasem jako Kiełbaska (być może był masarzem)
W gałęzi Woźniaków-Adamczyków urodził się w 1709 roku Jan Woźniak zwany również Woźniakowski, bakałarz (nauczyciel) w choczeńskiej szkole przyparafialnej (syn Adama i Barbary z domu Guzdek).
Natomiast w 1713 roku, w II wymienionej gałęzi Woźniaków, przyszedł na świat Łukasz, syn Sebastiana, a kuzyn bakałarza Jana, który ponad czterdzieści lat później sprawował urząd choczeńskiego wójta.
Jeden z ówczesnych Woźniakow (Szczepan) musiał być krupnikiem, czyli wytwórcą kasz, ponieważ tak go również alternatywnie zapisywano.
Pod koniec XVIII wieku do bardziej znaczących Woźniaków w Choczni należał kupiec Piotr Woźniak Adamczyk (ur. 1756), ojciec późniejszego kościelnego Wawrzyńca Woźniaka (ur. około 1780).
W sporządzonej przed 1789 rokiem Metryce Józefińskiej wyczytać można, że rola Woźniakowska usytuowana była w Niwie Dolnej od Wadowic, pomiędzy rolą Capowską, a Mieszkowską.
Na początku XIX wieku, w 1808 roku urodził się inny Piotr Woźniak (1808), nauczyciel w szkole przyparafialnej, a następnie po święceniach duchownych wikariusz w Mikluszowicach i w Tuchowie. Przedstawiciele rodu Woźniaków musieli przykładać w I połowie XIX wieku dużą wagę do kształcenia swoich dzieci, ponieważ oprócz Piotra w choczeńskiej szkole przyparafialnej uczyli także: Jakub Woźniak (ur. 1805), syn kościelnego Wawrzyńca i Jan Woźniak (ur. 1816), też pochodzący z linii Adamczyków.
W 1823 roku urodził się Antoni Woźniak, późniejszy wieloletni proboszcz w Radoczy (1861-1880), a klika lat później Wojciech Woźniak, absolwent gimnazjum w Bochni, kleryk, a później student prawa i urzędnik.
Rówieśnikiem księdza Antoniego był Jan Woźniak, syn Kazimierza, członek Rady Miejscowej Szkolnej i komitetu budowy kościoła w latach 80-tych XIX wieku.
W 1844 roku nazwisko Woźniak należało do bardziej popularnych w Choczni- wśród członków Towarzystw Wstrzemięźliwości i Trzeźwości zanotowano 29 Woźniaków obojga płci.
Rozpoczęty w 1844 roku spis własności gruntowej w Choczni wykazał natomiast dziewięciu właścicieli parcel rolnych i leśnych, noszących nazwisko Woźniak. Łącznie Woźniakowie posiadali wtedy ponad 63 morgi gruntu, co było 13-stą chłopską własnością rodową.
Przeciętne gospodarstwo Woźniaków zbliżało się do średniej wartości wyliczonej dla całej wsi, zarówno jeżeli chodzi o powierzchnię, jak i wyliczony dochód roczny. Największym posiadaczem indywidualnym spośród Woźniaków był wówczas Kazimierz Woźniak spod numeru 182b (ponad 9 mórg), którego pola znajdowały się w Niwie Dolnej od Wadowic. Parcele kolejnych pięciu Woźniaków usytuowane były także w tej samej niwie (drugiego Kazimierza, Antoniego, Franciszka i dwóch Janów), czyli w rejonie, gdzie znajdowała się Rola Woźniakowska z Metryki Józefińskiej. Natomiast Michał Woźniak gospodarował w widłach Choczenki i Konówki, kolejny Jan na dzisiejszym Komanim Pagorku, a jeszcze jeden Jan Woźniak w górnej Choczni, powyżej sołtystwa (Niwa Od Lasu Górnica).

W 1859 roku osiem domów w Choczni stanowiło własność lub współwłasność osób noszących nazwisko Woźniak.

W drugiej połowie XIX wieku, oprócz wyżej wymienionych już członków rodu Woźniaków, odznaczali się także:
  • Antoni Woźniak (ur. 1864), szewc, członek udziałowiec Towarzystwa Ochrony Ziemskiej Własności w Wadowicach,
  • Stanisław Woźniak (ur. 1864), uczeń wadowickiego gimnazjum, urzędnik sądowy.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że w 1884 roku posługę wikariusza w Choczni sprawował ksiądz Józef Woźniak, rodem z Lanckorony.
Przed I wojną światową duże zasługi dla budowy szkoły w Choczni Dolnej położył mistrz murarski (paler) Ludwik Woźniak, jeden z czterech inwestorów w imieniu wsi.
Natomiast poeta ludowy Jan Woźniak (ur. 1886) był aktywnym uczestnikiem choczeńskiego „Sokoła” i aktorem/deklamatorem w spektaklach teatru ludowego.
Wśród ówczesnych emigrantów zarobkowych do Ameryki można znaleźć nazwiska Andrzeja, Stefana i Ludwika Woźniaków. Wcześniej choczeńscy Woźniakowi przemieszczali się na mniejsze odległości, zawierając związki małżeńskie między innymi w: Woźnikach, Krzeszowie, Żywcu, Białej, Gorzeniu i w Wadowicach.

W I wojnie światowej czynny udział wzięli między innymi:
  • Ferdynand Woźniak ur. 1877, kapral 32 pułku piechoty, podczas walk ranny w głowę,
  • Franciszek Woźniak ur. 1897, który zginął w bitwie pod Jakobeny,
  • Jan Woźniak ur. 1880, ranny- pozostał inwalida do końca życia,
  • Jan Woźniak ur. 1881, ranny, jeniec na Syberii,
  • Józef Woźniak ur. 1896, który poległ w 1915 roku.
W okresie międzywojennym do najbardziej znanych choczeńskich Woźniaków należeli:
  • Julian Woźniak ur. 1897, prezes Katolickiego Koła Mężów, z zawodu murarz,
  • Stanisław Woźniak ur. 1904, syn Ferdynanda, absolwent wadowickiego gimnazjum, urzędnik podatkowy w Mielcu,
  • Stanisław Woźniak ur. 1904, syn Maksymiliana, zastępca radnego wybrany w 1939 roku,
  • Władysław Woźniak ur. 1898, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, radny, z zawodu kolejarz.
Dwoje dzieci wymienionego wcześniej poety Jana Woźniaka przyjęło święcenia. Córka Maria Woźniak w 1936 roku wstąpiła do zgromadzenia sióstr prezentek i przyjęła imię zakonne Urszula, a jej brat Franciszek Woźniak, wyświęcony w 1941 roku, został jezuitą, profesorem łaciny i greki w kolegiach jezuickich.
W czasie II wojny światowej duża cześć choczeńskich Woźniaków została wysiedlona. 
Czesław Woźniak (ur. 1908) został ranny w głowę podczas kampanii wrześniowej 1939 roku, a później pracował jako robotnik przymusowy. 
Stanisław Woźniak (ur. 1923) był więźniem obozu koncentracyjnego we Flossenbürgu, a Teofil Woźniak (ur. 1904) po internowaniu na Węgrzech został osadzony później w stalagu Villingen.
Z okresu powojennego warto wymienić Andrzeja Woźniaka (ur. 1930) absolwenta liceum w Wadowicach (1948), marynarza, kapitana statków i Marię Woźniak z domu Bandoła (ur. 1898) radną gminną i działaczkę Koła Gospodyń Wiejskich- żonę wymienionego wcześniej Juliana.

Nazwisko Woźniak pochodzi prawdopodobnie od nazwy wykonywanego zawodu. Jeszcze w XIX wieku tak określano w Choczni osoby przewożące towary wozem konnym (inaczej wozak, furman). W jednym z zapisów metrykalnych z początku XVIII wieku nazwisko Woźniak zanotowano w Choczni w formie Woźny.

W tym samym cyklu:

piątek, 24 czerwca 2016

Galicyjscy urzędnicy z Choczni

Praca w charakterze urzędnika c.k. stanowiła dla wykształconych synów chocznian w XIX wieku jedną z trzech głównych ścieżek kariery zawodowej, oprócz posługi kapłańskiej i służby nauczycielskiej.
Tylko nieliczni chocznianie po studiach wyższych zostawali natomiast prawnikami (Michał Widlarz, Franciszek Dąbrowski) lub farmaceutami (Teofil Majkut).
Do grona pochodzących z Choczni ówczesnych oficjałów i kancelistów w różnego rodzaju galicyjskich urzędach zaliczają się: 
  • Józef Bandoła ur. 1866 kancelista sądowy w Dąbrowie, Jordanowie, Bochni, Rzeszowie, Krakowie i w Wadowicach. Syn Antoniego i Salomei.
  • Alojzy Bryndza ur. 1869 w korpusie urzędników skarbowych od 1894 roku. Pracował w Radłowie, Kalwarii i w Żywcu. Syn Jana i Reginy.
  • Andrzej Choczyński (Bąk) ur. 1856 urzędnik kolejowy zatrudniony w Wadowicach, Jaśle i w Krakowie. Syn Jana i Wiktorii Bąk, w 1892 roku zmienił urzędowo nazwisko na Choczyński.
  • Szymon Dąbrowski ur. 1863 urzędnik pocztowy, oficjał, starszy oficjał i kontroler w Urzędzie Pocztowym w Krakowie, przy dworcu kolejowym. Syn Franciszka i Rozalii (LINK).
  • Józef Kobiałka ur. 1888 urzędnik sądowy we Lwowie, potem w Wadowicach. Syn Karola i Franciszki.
  • Jan Rudzki ur. 1819 urzędnik w starostwie tarnowskim i pilzneńskim. Syn Józefa i Teresy.
  • Adam Ruliński (Ruła) ur. 1869 adiunkt i likwidator w kasie oszczędnościowej w Wadowicach. Syn Jana i Franciszki Ruła (LINK).
  • Stanisław Szczurowski (Szczur) ur. 1851 urzędnik pocztowy w Krakowie (1875)
  • Józef Szczyrzyński (Szczur) ur. około 1884, w 1931 roku zmienił nazwisko na Szczyrzyński
  • Stanisław Kazimierz Woźniak ur. 1864 urzędnik sądowy w Wadowicach (woźny, pisarz, pomocnik kancelaryjny). Syn Jana i Marianny.
Do tego zestawienia można dodać osoby mieszkające w Choczni, ale w niej nie urodzone:
  • Ferdynand Foryś ur. około 1878 urzędnik w Wadowicach. Syn Jana i Rozalii, mąż chocznianki Balbiny Widlarz.
  • Sebastian Jaworski ur. około 1845 urzędnik kasy oszczędności w Wadowicach.
  • Franciszek Osuchowski, były choczeński nauczyciel i kierownik szkoły (1875-1878), później urzędnik Kasy Chorych. Syn Michała i Wiktorii.
  • Józef Aleksy Putek ur. 1892 w Wadowicach. W okresie galicyjskim sekretarz gminy Chocznia. Syn Franciszka i Anny.


czwartek, 23 czerwca 2016

Choczeńska kronika wypadków - część VIII

4 lipiec 1847

Spalił się dom poddanego plebańskiego Stanisława Drapy “przez pożar ognia nieszczęśliwy”. Poszkodowany prosił o wydanie świadectwa ubóstwa oraz "u dobroczynnych osób o okazanie wsparcia".

3 październik 1852

W nocy o godz. 10 pożarem ognia dotknięty cały swój szczupły majątek utracił Jędrzej Stankowicz spod nr 318.
Prosi o świadectwo ubóstwa w celu szukania pomocy u współczujących bliźnich.

4 luty 1945

Wybuch w domu nr 201 należącym do Zofii Ramza.
W wyniku wybuchu ginie jej córka Krystyna urodzona w 1936 roku, a Zofia traci palec.
Według kwestionariusza strat przyczyną wybuchu był granat w sienniku łóżka, pozostawiony przez opuszczających Chocznię Niemców. Nieświadoma tego Zofia po powrocie z wysiedlenia położyła dziecko spać i wtedy nastąpił tragiczny w skutkach wybuch.

12 kwiecień 1945

Zginął Władysław Mastek ur. 1938 syn Macieja i Zofii
"najechany przez auto wojskowe na gościńcu w drodze ze szkoły".

Część I kroniki wypadków- LINK

Część II kroniki wypadków- LINK

Część III kroniki wypadków- LINK

Część IV kroniki wypadków- LINK

Część V kroniki wypadków- LINK

Część VI kroniki wypadków- LINK

Część VII kroniki wypadków- LINK

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Księża z Choczni - ksiądz Jan Szczurowski

Przyszły ksiądz Jan Szczurowski urodził się w Choczni 29 września 1834 roku w rodzinie Józefa Szczura i jego żony Zofii z domu Balon.
Uczęszczał do gimnazjum w Cieszynie (1849). Teologię studiował w Tarnowie, od pierwszego roku posługując się nazwiskiem Szczurowski (1857). Właśnie w Tarnowie w 1861 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Pukalskiego. 
Od 24 grudnia 1861 pracował jako wikary w Kętach, od 12 grudnia 1862 w Myślenicach, w 1863 w Zaborowie, od 1 stycznia 1864 był wikarym w Andrychowie, od 5 listopada 1864 w Makowie, od 16 lipca 1866 w Uszwi, a jeszcze w tym samym roku wymieniany w parafii w Kamienicy.
Od 1869 roku sprawował posługę w Czchowie, od 14 października 1871 roku w Żegocinie. Być może tej placówki nie objął, gdyż już 21 października 1871 otrzymał aplikatę na wikarego do Trzemeśni koło Myślenic. 
Ogółem w ciągu 10 lat pracował na 10 różnych parafiach !
Z biegiem lat coraz bardziej widoczna była choroba psychiczna (perturbatio mentis) ks. Szczurowskiego, która w Trzemeśni przybrała ostre formy. 
19 kwietnia 1872 został suspendowany z poleceniem udania się do klasztoru ojców bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. W końcu lipca 1872 zatrzymał się u swego krewnego w Ciężkowicach, księdza Ignacego Balona (LINK). Ostatecznie udał się na leczenie do Lwowa. Pod koniec lutego 1873 został zwolniony ze szpitala. Nie odzyskawszy jednak zdrowia psychicznego nie mógł sprawować funkcji kapłańskich. Od 12 marca 1873 przebywał u ojców reformatów w Wieliczce. W lipcu 1873 został przeniesiony do klasztoru ojców bernardynów w Tarnowie. Na początku 1874 został oddany do domu poprawczego w Samborze, skąd wkrótce wrócił do konwentu tarnowskich bernardynów. 
W 1876 roku zamieszkiwał u brata w Choczni.
Zmarł tragicznie 6 stycznia 1877 roku w wieku zaledwie 42 lat, po szesnastu latach od wyświęcenia i został pochowany prawdopodobnie w Tarnowie. 

Lista księży z Choczni - LINK.

Notatka powstała w oparciu o informacje przesłane przez Marię Biel.

piątek, 17 czerwca 2016

Walka z analfabetyzmem w Choczni

Ustawa z dnia 7 lipca 1949 roku wprowadziła obowiązek bezpłatnej nauki dla analfabetów i półanalfabetów od 14 do 50 roku życia.
Utworzono stanowisko pełnomocnika rządu do walki z analfabetyzmem.
W Choczni inspektorem do walki z analfabetyzmem została nauczycielka Irena Zofia Palewicz, siostra kierownika szkoły w Choczni Dolnej Tadeusza Nowaka.
16 października 1950 roku powstała w choczeńskiej gminie Komisja Kontroli Rejestracji do Walki z Analfabetyzmem.
W jej skład weszli:
  • Irena Palewicz jako przewodnicząca
  • Maria Nowak z ramienia ZSL (żona kierownika szkoły)
  • Janina Sidorowicz delegowana przez szkołę
  • Stanisława Ramenda delegowana przez szkołę
  • Maria Oleksy z ramienia Koła Gospodyń Wiejskich
  • Stanisław Duda z ramienia ZSL (kierownik biblioteki i świetlicy w Domu Ludowym)
  • Stanisław Kręcioch z ramienia świetlicy
  • Adam Bryndza z ramienia Związku Młodzieży Polskiej
  • Leon Bąk - wójt

Dokładną kontrolę i wykrywanie analfabetyzmu w Choczni przeprowadzono przy okazji masowej i powszechnej zbiórki podpisów pod apelem sztokholmskim Kongresu Obrońców Pokoju na wiosnę 1950 roku (w sprawie zakazu produkcji broni atomowej).
Okazało się, że w całej Choczni znaleziono zaledwie 3 analfabetów, spełniających kryteria ustawowe, czyli na jednego choczeńskiego analfabetę przypadało aż 3 członków komisji do zwalczania tego zjawiska.
Choczeńscy analfabeci mieli odpowiednio: 43, 41 i 32 lata, przy czym dwie z tych osób powiązane były ze sobą zamieszkaniem pod jednym dachem.
Ponieważ jeden z analfabetów pracował w Andrychowie, to został zakwalifikowany do zakładowej akcji nauczania.
Naukę czytania i pisania dla pozostałych dwóch osób zobowiązali się podjąć dwaj członkowie ZMP, uczniowie końcowych klas szkoły ogólnokształcącej: Adam Bryndza i Stanisław Guzdek.
Komisja do walki z analfabetyzmem w Choczni istniała jeszcze pod koniec 1952 roku.
Na jej zebranie 17 grudnia przybyła grupa trzech byłych analfabetów z terenu gminy, przy czym tylko jeden z nich był objęty nauką w ramach zwalczaniem analfabetyzmu dwa lata wcześniej.
Pozostałe dwie osoby szkolone w 1950 roku opuściły Chocznię.
Trójce byłych analfabetów przydzielono ponownie indywidualnych opiekunów, w celu poprawy ich umiejętności pisania i czytania. Zajęcia miały być prowadzone przez 3 godziny w tygodniu przez wyróżniające się uczennice klasy VII choczeńskiej szkoły.




środa, 15 czerwca 2016

Nauczyciele z Choczni - Wojciech Guzdek

Postać chocznianina Wojciecha Guzdka pozostaje praktycznie nieznana dla współczesnych. Nie jest wymieniana w żadnych źródłach pisanych,  nawiązujących do historii Choczni, nawet w książkach Józefa Putka, czy też „Kronice wsi Chocznia” Józefa Turały.
Może dlatego, że przez prawie całe życie był związany z Krakowem, gdzie nie tylko uczył się i pracował, ale także dał się poznać jako działacz społeczny i pasjonat.
Wojciech Guzdek urodził się w Choczni 8 kwietnia 1849 roku, w rodzinie rolnika Augustyna Guzdka i jego żony Marianny z domu Widlarz. Jego dzieciństwo w Choczni przypada na okres stale powracających epidemii cholery, które dziesiątkowały miejscową ludność. Szczęśliwie choroba nie dotknęła młodego Wojciecha i po nauce w miejscowej szkółce parafialnej, prowadzonej przez organistę Józefa Capa, rozpoczął dalszą edukację w krakowskim Gimnazjum Św. Anny. W tymże gimnazjum zdał egzamin dojrzałości w 1872 roku, po czym, jako stypendysta Sejmu Krajowego z siedzibą we Lwowie, kształcił się przez rok w krakowskim seminarium nauczycielskim.
W 1873 roku jednocześnie rozpoczął pracę w czteroklasowej krakowskiej szkole miejskiej, jako kandydat nauczycielstwa i studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, które kontynuował w latach 1876-1879.
Po studiach mianowano go porucznikiem rezerwy armii c.k. i przydzielono do 64 pułku piechoty Landwehry z Żółkwi.
12 marca 1884 roku został mianowany przez Radę Miasta Krakowa rzeczywistym nauczycielem młodszym w szkole VIII na Piasku. W latach 1885-1891 roku pracował jako nauczyciel starszy w II czteroklasowej szkole męskiej u św. Barbary. Był w tym czasie również sekretarzem Zarządu Oddziału Towarzystwa Pedagogicznego w Krakowie (1889).
W 1892 roku Rada Miasta Krakowa nadała mu posadę starszego nauczyciela w szkole I pospolitej przy ulicy Biskupiej (później św. Wojciecha) i powierzyła kierownictwo tej placówki, które sprawował do 1903 roku. Mimo stałej pracy i pensji sytuacja finansowa Wojciecha Guzdka nie wyglądała najlepiej, o czym świadczą jego częste prośby do Rady Miasta Krakowa o wypłacanie wcześniejszych zaliczek, a conto przyszłej pensji. Posiłkował się także pracą w nadgodzinach- w latach 1901-1902 otrzymał od Rady Miasta Krakowa „remuneracyje” w kwocie 800 koron, za prowadzenie klas równoległych.
Oprócz pracy nauczycielskiej był także autorem podręczników szkolnych:
  • „Nowe miary i wagi” (1875),
  • „Rozmowy niemieckie dla uczniów rzemieślniczych” (1891).
Pasje Wojciecha Guzdka związane były z jego pracą zawodową z dziećmi i młodzieżą, ale wykraczały daleko poza jej zwykły zakres.

Gdy w 1889 roku z inicjatywy doktora Henryka Jordana stworzono w Krakowie park miejski nowego typu, z boiskami, przyrządami gimnastycznymi i placami do zabaw sportowych (a także mleczarnią serwującą mleko dla zwiedzających i ćwiczących) Wojciech Guzdek znalazł się w gronie jego entuzjastów i osób wspierających ten pomysł. W przypadku nieobecności doktora Jordana pełnił rolę przewodnika dla grup zwiedzających park (nie tylko z Galicji, ale i ze Śląska, czy Wielkopolski) oraz propagatora jego idei. Dzięki temu podobne ogrody, na wzór krakowskiego, zaczęto tworzyć również w innych miastach.
W 1894 roku Wojciech Guzdek został współautorem książki na temat parku, pod tytułem „Miejski park doktora Jordana w Krakowie”.

Oprócz działalności społecznej na rzecz Parku Jordana Wojciech Guzdek zaangażował się w pomoc dla dzieci z wadami wymowy, jako jeden z pionierów logopedii w Krakowie. Był zwolennikiem stosowania metody  opracowanej przez profesora Leona Berquanda i przeszczepienia jej na grunt galicyjski. W 1902 roku na konferencji okręgowej nauczycieli wygłosił sprawozdanie o kursach leczniczych w Wiedniu dla jąkających się dzieci i został wybrany do komisji wykonawczej. W 1903 roku kierował styczniowym i wakacyjnym kursem dla dzieci jąkających się, podczas którego uczestnicy w okresie sześciu tygodni, oprócz normalnej nauki przechodzili specjalne, godzinne ćwiczenia, zarówno rano jak i po południu.

Zmarł 28 lipca 1904 roku w Krakowie i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim.

Nauczyciele z Choczni - LINK.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Choczeńskie stawy

Tytuł notatki „Choczeńskie stawy” może budzić pewne zdziwienie, ponieważ na współczesnej mapie fizycznej Choczni nie znajdziemy żadnych większych zbiorników wodnych.
Zupełnie inaczej wyglądało to w XVIII, czy w XIX wieku.
Według mapy wojskowej sporządzonej pod kierownictwem ppłk. Friedricha von Miega w latach 1779-1783 (LINK) w obrębie Choczni znajdowało się aż 12 różnej wielkości stawów.
Zdecydowanie największy z nich o powierzchni prawie 30.000 metrów kwadratowych położony był na terenie majątku sołtysiego (LINK), na południe od dzisiejszej ulicy Drapówka, pomiędzy torem kolejowym, a dzisiejszą ulicą Główną. Miał zostać wykopany jeszcze przed zaborami rękami jeńców wojennych.
Drugi, około trzy razy mniejszy staw, znajdował się na południowy zachód od największego, również na terenie ówczesnego majątku sołtysiego. Na jego brzegu usytuowany był młyn sołtysi (w przybliżeniu rejon domów o numerach 338, 334, 330 przy obecnej ulicy Głównej). Oba te największe stawy zasilane były pośrednio wodami Choczenki, ale nie były położone na jej brzegach.
Posuwając się w kierunku Kaczyny kolejny niewielki staw umiejscowiony był tuż przy Choczence i powiązany był z kolejnym młynem, własnością rodziny Styłów-Kotusiów.
Kompleks następnych czterech stawów rozpościerał się natomiast od okolic dzisiejszej szkoły w Choczni Górnej po okolice domu nr 87 przy ulicy Głównej. Dwa środkowe zbiorniki tego kompleksu były niewielkie (po około 500 metrów kwadratowych), staw najniżej położony miał około 2000 metrów kwadratowych powierzchni, a ostatni w stronę Kaczyny około 1500 metrów kwadratowych. Przy dwóch większych stawach funkcjonowały młyny.
Młyn działał także przy stawie o powierzchni około 3000 metrów kwadratowych, który znajdował się przy Choczence, powyżej aktualnej szkoły w Choczni Dolnej (rejon domów Nr 6-8 przy Białej Drodze).
Na mapie Miega następne trzy stawy wyrysowano w Choczni Dolnej, poniżej kościoła.
Dwa z nich leżały bezpośrednio obok siebie, oddzielone jedynie groblą. I większy o powierzchni ponad 2000 metrów kwadratowych i drugi nieco mniejszy (około 2000 metrów kwadratowych) znajdowały się pomiędzy obecną ulicą Kościuszki a Choczenką, poniżej i nieco na wschód od Pagórka Malatowskiego (na tym terenie stoją aktualnie domy przy ulicy Kościuszki 60, 66 i 66a).
Podobnie jak w Górnej Choczni i tutaj przy większym z dwóch stawów stały zabudowania młyna, który i wtedy i przez wiele późniejszych lat należał do rodziny Szczurów/Szczurowskich. Mniejszy był wykorzystywany przez choczeńskich tkaczy (tak zwane „bielidło”).
Trzeci staw w Dolnej Choczni usytuowany był na północ od obecnej linii kolejowej oraz ulicy Zawale, poniżej „Bożej Męki”. Jego powierzchnia wynosiła około 2000 mkw.
Szkic stawu na północ od Zawala
I wreszcie ostatni, dwunasty staw znajdował się na obrzeżach wsi, w dolinie za tak zwanym "Starym Gościńcem", od Bożej Męki w kierunku Piekła/Frydrychowic (powierzchnia około 1500 mkw).
Pewne zdziwienie może budzić fakt, że na mapie Miega nie zaznaczono żadnych stawów w dolinie za Konówką, przy drodze prowadzącej z kościoła w kierunku Zawadki (obok obecnego cmentarza). O tym że stawy tam były świadczyły dobrze widoczne do niedawna groble. Fakt ten znajduje również potwierdzenie w dokumentach historycznych. 
Już lustracja królewska z lat sześćdziesiątych XVII wieku wymienia trzy stawy dzierżawione przez plebana, w których hodowano karpie w systemie zbliżonym do stosowanego obecnie. W pierwszym  stawie przechowywano najmłodsze "kroczki", w drugim "piątniki", a w trzecim przeznaczone do odłowu i sprzedaży karpie "putniskowe". Liczbę tych ostatnich oszacowano na 5 kop rocznie (300 sztuk), a szacowany dochód z ich sprzedaży na 50 florenów.
8 grudnia 1802 roku choczeński proboszcz ksiądz Jacek Majeranowski zakupił te 3 stawy od właściciela wsi Jana Starowieyskiego (syna) za kwotę 500 złotych reńskich, by dziewięć lat później przekazać je w testamencie na rzecz swoich następców na probostwie.
Stawy "plebańskie" widoczne są na tak zwanej mapie franciszkańskiej Galicji (Franziszeische Landesaufnahme), ukończonej w 1869 roku.
W dolinie za Konówką, bezpośrednio za mostkiem na tym potoku, po lewej stronie (przemieszczając się od cmentarza) znajdował się jeden duży staw o powierzchni około 12.000 metrów kwadratowych. Dwa mniejsze stawy, o powierzchni po około 3.000 metrów kwadratowych każdy, usytuowane były wzdłuż Konówki, na południe od drogi prowadzącej od kościoła/cmentarza (ulica Kościelna) do skrzyżowania z Góralską Drogą.
Stawy w dolinie Konówki
Na mapie franciszkańskiej zaznaczone zostały także niektóre stawy widniejące na wcześniejszej mapie Miega: stawy sołtysie (choć większy z nich wysuszony- niepokolorowany na niebiesko), dwa stawy z czterech poprzednio istniejących powyżej sołtysich oraz niewielki stawek Styłów, staw przy Białej Drodze, należący wtedy do rodziny młynarzy Warmuzów oraz jeden ze stawów w dolnej Choczni (Szczurowskich).
Brakuje stawu w okolicach Zawala, mniejszego z dwóch przy obecnej ul. Kościuszki i dwóch mniejszych stawów w ciągu powyżej aktualnej szkoły w Choczni Górnej.
Zamiast jednego stawu za Bożą Męką w kierunku Piekła są cztery (dwa większe i dwa mniejsze).
Oprócz "plebańskich" nowe stawy, których nie było na mapie Miega, to cały szereg mniejszych lub większych zbiorników w dolinie Konówki, na południe od "plebańskich", przy granicy z Zawadką oraz niewielkie obszarowo stawki w zagajnikach pomiędzy dzisiejszym osiedlem Malatowskim, a ulicą Góralską, na południowy zachód od granicy z Wadowicami.
Ogólna liczba choczeńskich stawów na mapie franciszkańskiej jest większa, niż na mapie Miega i przekracza dwadzieścia.
Natomiast na jeszcze nieco późniejszych fragmentach dostępnych map katastralnych Choczni z 1875 roku „nowym” stawem jest niewielki akwen bezpośrednio przylegający do cmentarza (ze strony przeciwnej niż kościół).
Co do losów choczeńskich stawów, to ze źródeł historycznych wiadomo, że te największe w majątku sołtysim zakupił po jego parcelacji na początku XX wieku Jan Pędziwiatr. Po okresie wykorzystania do hodowli karpi zostały stopniowo zasypane.

piątek, 10 czerwca 2016

Choczeńscy oficerowie - Anastazy Bielenin

Jerzy Piotr Talaga nadesłał ostatnio ciekawy link do strony armiakrajowa.org.pl, gdzie zamieszczono życiorys pochodzącego z Choczni Anastazego Bielenina, majora pożarnictwa i żołnierza.

Tytułem uzupełnienia zamieszczam kilka zdań o wczesnym etapie życia Anastazego Bielenina, których brak w wyżej wymienionym biogramie, po czym cytuję informacje w nim zawarte.

foto
Anastazy Urban Bielenin urodził się w Choczni 13 kwietnia 1893 roku, w rodzinie strażnika kolejowego Jakóba Bielenina i jego żony Anny z domu Fejdych.

Uczęszczał do wadowickiego gimnazjum (w roku szkolnym 1907/1908 ukończył IV klasę), ale brak go w zestawieniach maturzystów.

W latach szkolnych był członkiem choczeńskiego teatru amatorskiego (LINK), instruktorem skautingu w Choczni (1912) oraz komendantem choczeńskiej Sokolej Drużyny Polowej (1913). 

W 1914 roku wstąpił w Krakowie do „Strzelca”. W czasie I wojny światowej żołnierz Legionów, w 1915 roku został przydzielony do Centralnego Biura Werbunkowego.

(...) Po odzyskaniu niepodległości pełnił służbę wojskową kolejno w Wadowicach i w Końskich z przerwą na kampanię 1920 r. (...) W 1922 r. rozpoczął wyższe studia wojskowe w Poznaniu kontynuowane następnie w czasie dalszej służby wojskowej i zakończone dyplomem z jednoczesnym awansem do stopnia kapitana. (...)
Promocja na kapitana Korpusu Oficerów Administracji- Dział Naukowo-Oświatowy w Przemyślu miała miejsce w 1928 roku.
(...) służył kolejno w 26 dywizji piechoty w Skierniewicach, 28 pułku piechoty w Łodzi, następnie objął dowództwo kompanii w 10 pułku piechoty w Łowiczu. Członek Oddziału Komitetu Obrony Przeciwgazowej w Sieradzu w latach 1923-1926 (...) oraz urzędnik Powiatowej Komendy Uzupełnień w Łasku.  
(...) Po kapitulacji stolicy w 1939 r., był jednym z pracowników Oddziału doświadczalnego Centralnej Szkoły Pożarniczej (VI oddział Warszawskiej Straży Ogniowej). W połowie 1940 r., rozpoczął pracę w Posterunku Straży Pożarnej na Żoliborzu w Warszawie. Komendant Centralnej Szkoły Pożarniczej od lipca 1941 do stycznia 1942 r. Mieszkał w budynku szkoły. Uczestnik Strażackiego Ruchu Oporu „Skała”, gdzie był szefem rozpoznania taktycznego I Okręgu Stołecznego Warszawskiego. W roku 1943 objął funkcję komendanta Straży Pożarnej przy hucie szkła "Hortensja" w Piotrkowie Trybunalskim. Zmiana miejsca pobytu miała związek z działalnością konspiracyjną. 17 stycznia 1945 r. przez Piotrków przeszedł front. 
Po zakończeniu wojny pracował nadal w Straży Pożarnej i organizował ochronę przeciwpożarową na terenie Dolnego Śląska, przyłączonego do Polski po wojnie, m. in. w Jeleniej Górze. Pełnił wówczas funkcję inspektora pożarnictwa (ta ostatnia informacja pochodzi z zachowanej pamiątki – jest to kryształowy wazon mający z jednej strony wygrawerowaną scenę gaszenia płonącego budynku, z drugiej dedykację: „27.IV.48 Strażactwo Śl. Dol. Zjed. Hut Szkła Inspektorowi Pożarnictwa dh. mjr Anastazemu Bieleninowi”) (...)

Zmarł 9.11.1954 r. w Warszawie. Pochowany na Starych Powązkach (kwatera 282, rząd 4, nr 12).(...)


Pisał artykuły m.in. w „Gazecie Strażackiej” - „Wychowanie obywatelskie w strażach” (1934/8 s.4) 

Odznaczenia: W okresie międzywojennym Anastazy Bielenin został odznaczony Krzyżem Niepodległości za działalność w Legionach i POW oraz Złotym Krzyżem Zasługi za wybitne osiągnięcia w służbie pożarniczej. (...)

Anastazy Bielenin był bratem:
  • dziennikarza, działacza ludowego i oficera Eugeniusza Bielenina (LINK),
  • aktora, reżysera i dramaturga Władysława Bienina/Bielenina,
  • nauczycielek-Albiny Tarasek oraz Stanisławy Słupeckiej/Czaderskiej,
  • działaczki choczeńskich stowarzyszeń katolickich Bronisławy Talaga.
Warto wspomnieć również o niezwiązanej z Chocznią Halinie Pietras z domu Bielenin, córce Anastazego i Eustachii z Baranowskich, która jako sanitariuszka wzięła udział w Powstaniu Warszawskim.

Jej notka biograficzna znajduje się także na stronie armiakrajowa.org.pl.

Choczeńscy oficerowie - LINK


środa, 8 czerwca 2016

Zatrzymanie władz Choczni przez UB w 1949 roku

3 sierpnia 1949 roku doszło do zatrzymania przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Wadowicach:
  • wójta Choczni Władysława Babińskiego,
  • zastępcy wójta Leona Bąka,
  • członka zarządu gminy Józefa Piegzy,
  • wiceprzewodniczącego Prezydium Gminnej Rady Narodowej Kazimierza Szczura,
  • członków Prezydium GRN: Władysława Świętka i Tomasza Szczura,
  • radnego gminnego Józefa Malaty.
Zatrzymani zostali przesłuchani i bez postawienia konkretnych zarzutów przetrzymani przez dwie doby (wójt przez 60 godzin) bez jedzenia i możliwości snu, a ich domy poddano w tym czasie rewizji, bez polecenia sądu czy prokuratury.
W trakcie rewizji zabrano jako dowody między innymi:
- pocztówkę/karykaturę z 1930 roku (LINK), upamiętniającą konflikt władz gminy z plebanią,
- sprawozdanie z wiecu politycznego w 1913 roku,
- zaproszenie do wójta od komitetu parafialnego,
- adres warszawski posła Józefa Putka.
Przy przesłuchiwaniu dopuszczano się wielu zniewag słownych i czynnych w stosunku do przesłuchiwanych.
Na wstępie przesłuchania wójta komendant PUB w Wadowicach złożył oświadczenie w formie:

„Ja was wszystkich k…wasza mać rozp…, wy j… republiko choczeńska, ja was rozp… i pod sąd was oddam, wy będziecie w kryminale gnić. Wam się jechać nie chce jak wojewoda wzywa, wam się zachciało wyborów i dlatego nie pojechaliście. Wiedzcie, ze nikogo nie ma, kogo by my tu nie potrafili przyprowadzić".

Wójta namawiano, aby się poprawił i współpracował z PUB, składał sprawozdania staroście bardziej obszerne i dokładne. Podobnie pozostali przesłuchiwani- mieli w przyszłości wykonywać swoje obowiązki w samorządzie zgodnie z wytycznymi PUB. Zniechęcano ich także do współpracy z Józefem Putkiem, który „sobie spokojnie po Warszawie tramwajem jeździ, podczas gdy oni tu z jego powodu cierpią”.  A tenże Putek „prowadzi ich na manowce”.
Na koniec każdy z przesłuchiwanych musiał podpisać deklarację, że zachowa treść przesłuchań w tajemnicy, inaczej bowiem spotka go sroga kara.

Sprawa tych zatrzymań była głównym przedmiotem obrad Gminnej Rady Narodowej w Choczni 13 sierpnia.
Po części utajnionej wójt Babiński złożył rezygnację ze stanowiska, ponieważ czuł się tak sponiewierany i przerażony postępowaniem PUB oraz niektórych przedstawicieli starostwa i Powiatowej Rady Narodowej, że w takich warunkach nie czuł się na siłach pełnić dalej swojej funkcji. Powołał się też na wszystkie podane przez siebie okoliczności, które wyjawił w tajnej części obrad.
Gminna Rada Narodowa rezygnacji nie przyjęła i z pełnym zaufaniem poleciła mu dalsze sprawowanie stanowiska.
Rada stwierdziła również jednomyślnie, że zatrzymania były bezpodstawne i samowolne. To stanowisko przesłano do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, celem wyciągnięcia stosownych konsekwencji odnośnie funkcjonariuszy PUB w Wadowicach.
Nie był to bynajmniej koniec kłopotów wójta Babińskiego i władz gminy Chocznia z władzami Polski Ludowej…


poniedziałek, 6 czerwca 2016

Epidemie po I wojnie światowej

Za zwiększoną ilość zgonów w Choczni w okresie po I wojnie światowej odpowiadała najpierw pandemia grypy- tak zwanej hiszpanki, a później także tyfus i dyzenteria, czyli czerwonka.
W przypadku hiszpanki bezpośrednią przyczyną zgonów było najczęściej wirusowe krwotoczne zapalenie płuc, które w księgach metrykalnych rejestrujących zgony określano jako influenza.
W 1918 roku zmarło w Choczni o 32 osoby więcej niż w rok wcześniej. 50 zmarłych to ofiary hiszpanki, co biorąc pod uwagę szacunkową śmiertelność na poziomie 5-10% oznacza, że mogło na nią zachorować wówczas nawet kilkuset chocznian.
W następnym roku śmiertelność w Choczni wróciła do poziomu sprzed głównego nasilenia hiszpanki, na którą zmarło jednak kolejne 13 osób.
Natomiast w 1920 roku niemal tyle samo osób zmarło w Choczni na czerwonkę (20), co na „influenzę” (22). Liczba zmarłych w ciągu całego roku znów wzrosła niemal do poziomu z 1918.
Jednak rekordową liczbę zgonów zanotowano w 1921 roku. Ze 110 zmarłych wówczas w Choczni osób:
  • 41 osób  to ofiary czerwonki – pomiędzy 18 lipcem a 29 grudniem (jako pierwsza zmarła z tego powodu dwuletnia Maria Habina, córka Błażeja i Anny z domu Widlarz),
  • 13 osoby na „influenzę” i 4 na tyfus.

W 1922 roku epidemie w zasadzie wygasły, jeszcze tylko kolejne 3 osoby zmarły na dyzenterię.

Ogółem epidemie po pierwszej wojnie światowej spowodowały w Choczni zgon 186 osób:
  • 98 na hiszpankę,
  • 68 na dyzenterię/czerwonkę,
  • 20 na tyfus.


Część zmarłych w latach 1918-1922 pochowano na „Bożej Męce” (LINK) – starym cmentarzu epidemicznym z XIX wieku.  Ich liczba jest trudna do wyliczenia.  Józef Turała w „Kronice wsi Chocznia” szacuje ją na 80 do 100 osób. Na „Bożej Męce” chowano wtedy przede wszystkim ofiary epidemii spośród: uciekinierów wojennych przebywających w Choczni, jeńców wojennych i tych z chocznian, którzy nie mieli na miejscu bliższej rodziny.

O epidemiach w Choczni w XIX wieku- LINK,

piątek, 3 czerwca 2016

Michał Widlarz - sędzia z Choczni

Michał Franciszek Widlarz urodził się w Choczni 27 września 1882 roku.

Był synem Piotra Widlarza i jego żony Józefy Balbiny, córki choczeńskiego wójta i organisty Józefa Czapika (LINK).
Jako absolwent wadowickiego gimnazjum w 1902 roku rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, które ukończył w 1908 roku. 
W 1909 roku został mianowany kadetem rezerwy 56 pułku piechoty c.k. i poślubił Anastazję Kołaczyk z Andrychowa, z którą początkowo zamieszkał w Choczni.
W 1910 roku ochrzcił w Choczni swoją pierwszą córkę Michalinę.
Od 1911 roku rozpoczął pracę w Sądzie Powiatowym w Wadowicach jako auskultant - niższy urzędnik sądowy. Na tym samym stanowisku kontynuował pracę w Dąbrowie Tarnowskiej (1912). Rok później awansował na sędziego powiatowego i został przeniesiony do Żywca. 
Od 1 lutego 1916 roku otrzymał awans na stopień porucznika armii c.k. Stacjonował w Stanisławowie i na Morawach, gdzie w miejscowości Frankstadt (obecnie Novy Malin) urodził się jeden z jego synów. 
Po I wojnie światowej otrzymał propozycję przeniesienia do sądu na terenie Wielopolski, ale z niej nie skorzystał i pozostał w Żywcu. W kryzysowych latach powojennych nabył od arcyksięcia Habsburga działkę rolną, która była uprawiana z myślą o zaopatrzeniu licznej rodziny w żywność.
W 1923 roku awansował na stopień majora rezerwy Wojska Polskiego. 
W 1926 roku oprócz pracy jako sędzia był jednocześnie prezesem wydziału kasy oszczędności w Żywcu. 
Bezpośrednio przed II wojną światową (1939) kierował  Sądem Powiatowym w Żywcu. Był też członkiem miejscowego koła łowieckiego, wędkarzem i zapalonym wędrowcem po beskidzkich szlakach.
W czasie wojny został wysiedlony z własnego domu przy ul. Jana, ale pozostał w Żywcu na tak zwanym „Księżym Folwarku”, który prowadziła jego żona. Odmówił podpisania volkslisty i propozycji objęcia adwokatury w Liszkach pod Krakowem. W 1945 roku dom, w którym wtedy zamieszkiwał sędzia Widlarz z rodziną został spalony podczas zdobywania Żywca przez Armię Czerwoną.
Po wojnie Michał Widlarz pracował jako sędzia w Wałbrzychu, a następnie radca prawny w żywieckiej spółdzielczości. 
Na emeryturze podupadł na zdrowiu. Zmarł 20 października 1965 roku z powodu wylewu krwi do mózgu i został pochowany na żywieckim cmentarzu Przemienienia Pańskiego.  
Oprócz wymienionego wcześniej Józefa Czapika był spokrewniony również z księdzem Ferdynandem Widlarzem (LINK- to przyrodni brat ojca Michała) i inspektorem szkolnym w Żywcu Janem Widlarzem (bratem ks. Ferdynanda).
Utrzymywał także kontakty z rodzinami swoich sióstr: Marii (żony choczeńskiego restauratora Teodora Zająca) i Tekli Samborskiej, mieszkanki Nowego Jorku oraz chocznianinem księdzem Janem Bryndzą, proboszczem w Cięcinie (LINK).

Wykorzystano informacje podane przez panią Elżbietę Jagosz, córkę sędziego i jego wnuka Włodzimierza Widlarza.

środa, 1 czerwca 2016

Humor z gminy Chocznia w 1950 roku

W stosunku do pisma Starosty Powiatowego z 13 stycznia 1950 roku Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni zajęło 29 stycznia stanowisko nieco humorystyczne, przy czym nie wiadomo, czy komizm w przyjętym stanowisku był do końca zamierzony.
Pismo starosty poruszało kwestię tępienia gryzoni, powodujących duże straty ziarna.
Po odczytaniu tego pisma członkowie Prezydium stwierdzili między innymi, że wykupiono 350 trutek na szczury, które jednak z uwagi na brak w Choczni szczurów, użyto do tępienia myszy- o czym poinformowali ... Kazimierz Szczur i Tomasz Szczur.
W dalszej części stanowiska Prezydium podważano otwarcie logikę pisma starosty, wskazując, że ilość pszenicy która ma być dostarczona do zatrucia (pół kilograma z każdego hektara ziemi) daje w sumie 10 kwintali ziarna, co wystarczyłoby na obsianie 6 hektarów ziemi. Przy tym w Choczni pszenicy wówczas właściwie nie produkowano...
A gdyby tak olbrzymia ilość pszenicy miała być użyta do tępienia myszy (bo jak wiadomo szczurów w Choczni nie ma !), to groziłoby to także katastrofą dla ptactwa i wytępieniem zwierzyny łownej na terenie gminy.