W Choczni dziewczynka 3-letnia, córka p. Jana Pindla, chcąc zaczerpnąć wody ze studni garnuszkiem, wpadła do takowej. Rodzice natychmiast pospieszyli z ratunkiem, ale ratunek okazał się bezskutecznym, tem więcej że ktoś z bardzo mądrych doradców kazał dziewczynę położyć twarzą do ziemi, zamiast, jak to się zwykle dzieje w utopieniach, tarzać ją i rozcierać.
"Polska
Zachodnia" z 13 lipca 1929 roku
Śmiertelny wypadek
motocyklowy.
Józef Słowik, kierownik składu maszyn do szycia
„Singer" w Wadowicach, podjął w poniedziałek wycieczkę motocyklową w
kierunku Choczni. Tuż przed Chocznią, chcąc zahamować motocykl, aby przepuścić
stado krów, uczynił to tak nagle, że został rzuconym na szosę, przyczem doznał
złamania czaszki. Towarzyszka jego także uległa ciężkim uszkodzeniom ciała.
Słowik, przewieziony żywym jeszcze do szpitala w Wadowicach, zmarł tamże, gdzie
też znajduje się jego towarzyszka w pielęgnacji.
Ilustrowany
Kurier Codzienny z 17 czerwca 1939 roku
Podczas szalejącej nad Wadowicami
i okolicą burzy zabił piorun w Choczni 20-letnią pasterkę, która przed
nawałnicą i gradem schroniła się pod wierzbę. Jest to pierwsza ofiara pioruna w
tym roku w powiecie wadowickim.
Część I kroniki wypadków- LINK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz