W listopadzie 1933 roku doszło do aresztowania Józefa Putka, w związku z jego udziałem w strajku rolnym rok wcześniej. Okoliczności tej sprawy opisuje w sposób miejscami humorystyczny "Zielony Sztandar" z 24 grudnia 1933 roku, w korespondencji Franciszka Świadka:
Jak było w Wadowickiem przy aresztowaniu D-ra Putka
Po wyroku Sądu Najwyższego w sprawie brzeskiej, Komisarz Policji p. Stankiewicz za gorliwość jaką wykazał na terenie powiatu Wadowickiego wobec byłego więźnia brzeskiego Dr. Józefa Putka- zasługuje na szczególny awans i odznaczenie. Tajna i mundurowa policja na wszystkie strony jeździła i chodziła po piętach skazanego. W sobotę wieczorem, w zapale służbowym jeden „tajny" z kolegą, sprowadzonym do pomocy, zgubili Dr. Putka w dziwnych okolicznościach. Oto on, wracając z miasta z sekretarzem Zarządu pow. 0leksym, wstąpili w Choczni do sąsiada Malaty. W tym czasie synowie Malaty zaprzęgli konia do wózka i odjechali. Tajnym zdawało się że zginęli, uciekł według ich mniemania Dr. Putek. Młodzi zapytani przez policję, na hecę oświadczyli, że odwozili go do Wadowic, gdy on tymczasem najspokojniej po szedł do swojego domu.
Rwetes był nie do opisania. Zaalarmowano wszystkie posterunki w powiecie i koło czeskiej granicy. Szukano zbiega w Zygodowicach, w Zebrzydowicach, koło Kalwarji, u Oleksego. Wszystkie gościńce obsadzono, a na gościńcu Wadowice- Kalwarja legitymowano wszystkie furmanki. Nawet na wypadek mobilizacji nie byłoby takiego pogotowia. Posterunkowy Mamoń, na ślub swojej siostry nie dostał na kilka godzin przepustki, bo tak wielkie niebezpieczeństwo groziło skołatanej Ojczyźnie. 26-go listopada odbywał się w Wadowicach odpust; gdy kilku pijanych wszczęło awanturę, to w mieście nie było ani jednego policjanta, bezpieczeństwo publiczne wyglądało tak, że miejska policja musiała prosić żołnierzy o pomoc. Chocznia honorowana była wszystką policją, a wieczorem Komisarz Stankiewicz przybył autem na inspekcję. Owi tajni, co strzegli, za karę trzymali służbę bez zmiany 3 dni i 2 noce, na słocie i błocie jesiennem. Służby takiej nie ma im co zazdrościć, a Dr, Putek powiedział Komisarzowi, że wilk ma lepszą wygodę. A ile djet, kosztów podróży, zdrowia ludzkiego pochłonęła ta gorliwość, — zupełnie zbędna.
W poniedziałek, o godz. 17-tej towarzyszyliśmy z kolegą Oleksym Dr. Putkowi z Choczni do więzienia w Wadowicach. Gdy chcieliśmy wstąpić na herbatę do b. burmistrza Kluka jeden z policjantów, który na rowerze z Choczni nam towarzyszył chwycił konia za uzdę, dopiero Dr. Putek zwrócił mu uwagę, że tamuje ruch uliczny i uspokoił się. Zajście to wywołało zbiegowisko w mieście. Jeszcze gorliwszy był Komisarz Stankiewicz, który wszedł do Kluka domagając się by Dr. Putek szedł z nim. Ten go zapytał czy ma zarządzenie na piśmie, a gdy tego nie miał, to mu powiedział, że on sam przyjdzie do kryminału — a nie chce by p. Komisarz brał order za gorliwość. (...) W tym czasie przybył do Kluka sędzia Skowroński, który w tym dniu ogłosił wyrok za zeszłoroczny strajk rolny, skazując Putka na 6 miesięcy więzienia i 100 zł. grzywny (...) Zapowiedziano apelację. Dr. Putek podziękował sędziemu za wyrok. O godzinie 18-ej Komisarz w towarzystwie 4-ch policjantów wygłosił uroczyście: „w imieniu prawa aresztuję pana", Putek trzykrotnie, z ironją skłonił się do ziemi, i odjechał do więzienia. Taką ma zapłatę za uczciwą pracę obywatelską w gminie Choczni, w powiecie i dla całego państwa. (...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz