środa, 30 grudnia 2020

Życzenia noworoczne z 1951 roku

 31 grudnia 1951 roku Powiatowa Rada Narodowa w Wadowicach wystosowała pismo do Przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej w Choczni o następującej treści:


Z okazji Nowego Roku Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Wadowicach składa serdeczne podziękowanie za dokonany wkład pracy w wykonanie akcji zleconych przez Rząd i Partię w roku bieżącym.

Z Nowym Rokiem Prezydium Powiatowej Rady Narodowej życzy dalszej ofiarnej, owocnej i pokojowej pracy dla zwycięskiego wykonania trzeciego roku planu sześcioletniego i przyspieszenia osiągnięcia Socjalizmu.

Podpisał: 

Przewodniczący Prezydium PRN Karol Roszkowicz



środa, 23 grudnia 2020

Ochotnicza Straż Pożarna do 1966 roku

1886

Gmina Chocznia miała przyrządy do gaszenia ognia jako jedyna w okolicy, natomiast nie posiadała zorganizowanej straży ogniowej

1892

Według autorów książki "Wadowice koło Choczni" dokonano wpisania do rejestru straży ogniowej z Choczni, na czele z naczelnikiem Antonim Sikorą i zastępcą naczelnika Antonim Bryndzą. Poświadczać to miały dokumenty Zarządu Krajowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Galicyi i Lodomeryi. Jednostka miała liczyć 18 członków. Z powodu braku remizy zebrania odbywały się przy kościele, sklepach, a nawet nad brzegami Choczenki. Sprzęt trzymano w plebańskiej stodole.

1900

Przy okazji pożaru domu Józefa i Franciszka Garżelów „Nowa Reforma” informowała, że Chocznia nie pomyślała dotąd o utworzeniu straży ogniowej i zakupie sprzętu do gaszenia pożarów.

W wydanej we Lwowie książce "Krajowy Związek Ochotniczych Straży Pożarnych w Galicyi i Lodomeryi z Wielkiem Księstwem Krakowskiem 1875-1900" mimo dokładnych statystyk brak jest informacji o istnieniu straży pożarnej w Choczni.

1910

Czteroosobowy skład zarządu Straży Ogniowej w Choczni tworzyli:

  • naczelnik Antoni Sikora (wójt i kowal), 
  • zastępca Antoni Bryndza, 
  • sekretarz Stanisław Partyka (organista),
  • instruktor Karol Ścigalski.

1912

Choczeńska Straż Ogniowa była jednym z organizatorów obchodów rocznicy Konstytucji 3 Maja w Choczni.

1914

Straż ogniowa brała udział w choczeńskich obchodach rocznicy Konstytucji 3 Maja i bitwy racławickiej

6 czerwca 1914 dokonano poświęcenia figury św. Floriana – patrona strażaków, a przy okazji strażacy zebrali 10 koron i 2 halerze na budowę pomnika Tadeusza Kościuszki w Krakowie.

1928

Prezesem straży był Andrzej Wcisło (piernikarz), a naczelnikiem Józef Nowak (nauczyciel).

Następcą Nowaka był Jan Łukasz Pietruszka, a poprzednikiem Wcisły dr Józef Putek.

Józef Turała w "Kronice wsi Chocznia" podkreśla rolę Nowaka w zorganizowaniu straży pożarnej. Jak pisze "Członkowie brali w normalnych czasach udział w ćwiczeniach, najczęściej w niedzielę po nieszporach, to jest w okresie wiosenno-letnim po godzinie 16.00. Wtedy najczęściej maszerowali w pole, a za niemi koń któregoś ze strażaków ciągnął wóz z sikawką, drabinami strażackiemi, linami i innym sprzętem. Na czele oddziału strażackiego kroczył w mundurze i pod szablą naczelnik "pan radca" Nowak i tam gdzieś na łące odbywały się przez 2-3 godziny ćwiczenia sprawności, musztra, itd. Nieraz też Ochotnicza Straż Pożarna z Choczni brała udział w popisach i zlotach straży pożarnych w skali powiatu w Wadowicach, a nawet województwa w Krakowie, skąd często wracała z nagrodami, czy z wyróżnieniami za zajęcie jednych z pierwszych miejsc w popisach. (...) Szeregi OSP w Choczni składały się z mężczyzn, którzy już odbyli służbę wojskową, jak również i z poważniejszych gospodarzy, czy innych fachowców, a nawet i z radnych gminy. Pięknie wyglądały szeregi OSP, gdy podczas słonecznej pogody w czasie uroczystości patriotycznych, kościelnych: na Boże Ciało, odpust św. Jana, czy św. Floriana, kiedy występowała w swych pięknych mundurach i błyszczących hełmach. Prowadzona przez swego Naczelnika, a za nim kroczył zuchowato dzielny poczet sztandarowy ze sztandarem św. Floriana i Matki Boskiej,"

1941

Komendantem straży pożarnej był niemiecki osadnik Anton Enderle.

01.12.1946

Na zebraniu Prezydium GRN był obecny Państwowy Inspektor Straży Pożarnej, który zreferował potrzebę i konieczność uruchomienia OSP. Postanowiono OSP w Choczni zawiązać i starać się o jej utrzymanie. Wystąpiono z pismem do Wydziału Naczelnego Administracji Publicznej w Warszawie o przydział pompy z silnikiem.

1947

Inspekcja przeprowadzona przez starostwo wykazała brak istnienia straży pożarnej w Choczni, choć istniała nadal przedwojenna murowana remiza.

1 maja 1947

Gmina wyznaczyła Józefa Górę, gminnego sekretarza, do zorganizowania miejscowej jednostki straży pożarnej

5 stycznia 1948

Zarząd Gminy postanowił zorganizować Straż Pożarną.

13 stycznia 1948

Nowo powołana straż została zobowiązana do utworzenia komitetu przeciwpowodziowego.

8 października 1948

Skład pierwszego powojennego zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej przedstawiał się następująco:

  • prezes Jan Filek, ur. 1907 w Barwałdzie Średnim, ślusarz, członek Stronnictwa Ludowego,
  • zastępca prezesa Józef Gazda, ur. 1894 w Choczni, rolnik, członek SL,
  • komendant Franciszek Klemens Wider, ur. 1910 w Choczni, rolnik, członek SL,
  • skarbnik Władysław Babiński, ur. 1916 w Jaroszowicach, rolnik, członek SL,
  • sekretarz Józef Studnicki, ur. 1891 w Zawadce, krawiec, członek SL,
  • gospodarz Jan Kizner, ur 1906 w Rzykach, szewc, członek SL.

Wszyscy oprócz skarbnika byli strażakami przedwojennymi, ale tylko komendant Wider posiadał oficjalne wyszkolenie strażackie (III stopnia).

22 kwietnia 1949

Władysław Świętek i Tadeusz Nowak przeprowadzili z upoważnienia Gminnej rady Narodowej kontrolę ksiąg OSP. Z przeprowadzonych imprez i innych dochodów OSP posiadała wówczas 93.728 złotych. Na wszystkie wydatki posiadała odpowiednie pokwitowania. OSP w Choczni nie prowadziła księgi inwentarzowej, ponieważ nie dostała jeszcze takowej od Powiatowego Inspektora Straży Pożarnych.

14 lipca 1949

Druga kontrola GRN w tym samym składzie osobowym. Na podstawie oględzin i oświadczenia gospodarza OSP Antoniego Ligienzy ustalono, że:

  • OSP w Choczni liczy 21 członków, którzy odbyli jedno walne zebranie, natomiast zarząd spotkał się dwukrotnie,
  • OSP zorganizowała dwie zabawy taneczne, a dochód wpłaciła do Kasy Stefczyka,
  • na stanie OSP znajdowało się 6 hełmów przedwojennych, 20 nowych czapek i 4 stare, sikawkę, trzy węże o łącznej długości 104 m, z czego 14 m nie nadawało się do użycia z powodu podziurawienia i dwie osęki (bosaki),
  • od początku powojennej działalności OSP był w Choczni tylko jeden pożar (nocą w zimie). Strażacy przybyli z interwencją, ale bez sikawki, a ponieważ paląca się stodoła już spłonęła, to ograniczyli się do zabezpieczenia przed ogniem okolicznych budynków,
  • OSP odbywała ćwiczenia dwa razy w miesiącu- 1 i 15 dnia każdego miesiąca,
  • z powodu szczupłości środków zakupiono do tej pory tylko toporki, szafę na ubrania do remizy w Choczni Dolnej oraz wprawiono w niej nową powałę. Remiza w Choczni Górnej stała pusta.

1951

Komendantem OSP był nadal Franciszek Wider, natomiast prezesem za Jana Filka został Józef Gazda. W skład zarządu wchodzili także: 

  • Stanisław Dębak ur. 1901, zastępca komendanta,
  • Antoni Ligięza ur. 1899, gospodarz,
  • Jan Kizner ur. 1906, zastępca gospodarza,
  • Józef Studnicki ur. 1891, sekretarz
  • Jan Pietruszka ur. 1891, skarbnik.
Następcą Gazdy na prezesurze został później Stanisław Pietruszka (ur. 1916).

17 maja 1957

Franciszek Wider, komendant OSP, złożył na posiedzeniu Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej sprawozdanie o gotowości przeciwpożarowej. Wiosenna kontrola gospodarstw wykazała słabą dbałość mieszkańców o bezpieczeństwo pożarowe i duże zaniedbania. W tylko niewielu gospodarstwach stwierdzono jakikolwiek sprzęt ppoż, a prawie nigdzie nie było zgromadzonego piasku i wody. Przejścia koło domów były często zastawione stertami słomy. OSP w Choczni posiadała 27 członków, z czego połowa pracowała w zakładach pracy poza Chocznią. Na stanie była 1 motopompa i 140 mb węży zdatnych do użytku.

20 lutego 1962

Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej przydzieliło OSP 4 mety sześcienne drewna z lasu gromadzkiego na remont remizy i wysłuchało dorocznego sprawozdania komendanta Władysława Stuglika z działalności OSP, która liczyła 24 członków. Odczuwalny był brak dopływu nowych kadr, szczególnie młodzieży. Na stanie był jeden samochód strażacki, 2 motopompy, węże, 3 syreny i drobny sprzęt ppoż. W 1961 roku wyremontowano samochód i zakupiono 10 mb węży, paliwo do motopomp i jedną syrenę. Dochód przynosiły tylko składki członkowskie i sprzedaż kalendarzy. Strażacy odbyli 7 ćwiczeń, spotkali się na 2 zebraniach, a zarząd dodatkowo na sześciu- w prywatnym domu z powodu braku odpowiedniego lokalu. Brano udział w gaszeniu dwóch pożarów. Pożar brogów słomy na Pagórku Ramendowskim został ugaszony w zarodku a pożaru stajni po byłej spółdzielni nie udało się ugasić z powodu braku wody, którą dowożono beczkowozami. Po kontroli ppoż. zlecono remont 3 kominów i usunięcie łatwopalnych materiałów z 8 strychów. W kolejnych roku zaplanowano zbudowanie suszarni na węże w remizie w Choczni Dolnej za około 15000 zł, zamontowanie zakupionej syreny, wykonanie nowych drzwi do remizy w Choczni Górnej, zakup kombinezonów ochronnych 24 par butów, pasów, drabiny za 4800 zł, paliwa i części zamiennych. Żaden członek OSP nie posiadał munduru strażackiego.

12 sierpnia 1964

Wyróżniający się w pracy członkowie OSP (19 osób) zostali zwolnieni z płacenia na fundusz gromadzki (na łączną kwotę 4077 zł).

8 września 1965

Gromadzka Rada Narodowa zwolniła 25 członków OSP z wpłacenia na fundusz gromadzki (łącznie kwoty 5530 zł).

20 września 1965

Władysław Stuglik, naczelnik OSP, złożył w Gromadzkiej Radzie Narodowej doroczne sprawozdanie z działalności. Liczyła 28 członków podzielonych na dwie sekcje, każda z własną remizą. Na stanie jednostki znajdowały się między innymi: 2 motopompy, węże tłoczone o łącznej długości 400 m i 2 syreny elektryczne. Do alarmów mogły być wykorzystane 2 całodobowe punkty telefoniczne i 6 dziennych. Stan finansów nie pozwalał na zakup wystarczającej ilości umundurowania i remont remiz, natomiast w planach inwestycyjnych był zakup samochodu pożarniczego i węży tłoczonych o długości 250 m.

W ciągu roku od ostatniego sprawozdania wybuchło w Choczni 5 pożarów. Strażacy przeprowadzali także kontrole przeciwpożarowe (dwa razy w roku), pełnili warty nocne, dyżury w okresie żniw i omłotów oraz brali udział w czynach społecznych na drogach gromadzkich.

Gromadzka Rada Narodowa przyjęła sprawozdanie i zadeklarowała pomoc finansową dla OSP w ciągu kolejnych 5 lat w łącznej wysokości 423500 zł.

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Lista choczeńskich pszczelarzy z 1950 roku

 W aktach Gminy Chocznia zachował się spis choczeńskich pszczelarzy z 1950 roku:

  • Franciszek Wcisło, lat 55, spod nr 285, wykształcenie- 4 klasy szkoły ludowej, rolnik, właściciel 1,73 ha,
  • Władysław Wcisło, lat 18, spod nr 285, wykształcenie- 7 klas szkoły powszechnej, robotnik,
  • Józef Wcisło, lat 26, spod nr 285, wykształcenie- 7 klas szkoły powszechnej, rolnik,
  • Antoni Guzdek, lat 20, spod nr 270, wykształcenie- 7 klas szkoły powszechnej, rolnik,
  • Jan Skowron, lat 50, spod nr 536, wykształcenie- 7 klas szkoły powszechnej, rolnik, właściciel 2,69 ha,
  • Władysław Homel, lat 42, spod nr 297, wykształcenie- 7 klas szkoły powszechnej, krawiec, właściciel 1,75 ha,
  • Józef Pietras, lat 59, spod nr 220, wykształcenie- 5 klas szkoły powszechnej, rolnik, właściciel 3,12 ha.
Franciszek Wcisło (1895-1972), mąż Ludwiki z domu Skrzypek (ze Stryszowa) był ojcem wymienionych dalej Józefa i Władysława Wcisło, a ponadto jeszcze dziewięciorga innych dzieci.

Józef Wcisło (1924-1985), syn Franciszka, był mężem Anieli Augustyniak (urodzonej w Marcyporębie) i ojcem sześciorga dzieci: 4 córek i 2 synów.

Władysław Franciszek Wcisło (1931-1986), kolejny syn Franciszka, był mężem Marii Urbańskiej (rodem z Wieprza) i Heleny Stuglik, urodzonej w Inwałdzie.

Antoni Adam Guzdek (1929-2009), syn Stefana i Wiktorii z domu Styła, był mężem Zofii Elżbiety z domu Skoczylas i ojcem trojga dzieci, w tym biskupa Józefa Guzdka.

Jan Skowron (1889-1978) to mąż Anny z Dąbrowskich. Jego synem był ks. Czesław Skowron.

Władysław Homel pochodził z Frydrychowic i żył w latach 1905-1951, więc podany w spisie jego wiek rozmija się o 3 lata z faktycznym. Był mężem Anieli z domu Mirowicz i ojcem trojga dzieci.

Józef Pietras (1891-1984), mąż Marii z domu Guzdek, był ojcem trzech synów. Był wspomniany w artykule o prowadzonych w Choczni badaniach etnograficznych- link.



środa, 16 grudnia 2020

Testamenty chocznian- Honorata Oboza z domu Gzela

 Testament Honoraty Oboza z Gzelów, sporządzony 16 kwietnia 1948 roku:


Rozporządzenie ostatniej woli testatorki Obozy Honoraty z Gzelów, urodzonej 25 lutego w roku 1885 w Choczni i tu zamieszkałej pod numerem 174, sporządzone w obecności wójta gminy Choczni ob. Babińskiego i dwóch świadków: ob. Filka Jana i Guzdka Klemensa nr 338, obydwaj zamieszkali w Choczni.
Ja niżej podpisana testatorka Oboza Honorata z Gzelów czując się osłabiona lecz przy zdrowych zmysłach rozporządzam całym swoim majątkiem następująco:
swej siostrzenicy Zofii z Płonków zamężnej Drapa i jej mężowi Edwardowi Drapa zamieszkałym w Choczni nr 174 darowuję po połowie na wieczystą własność cały swój majątek ruchomy i nieruchomy, a to: 2 hektary 70 arów, dom i stodołę, dwie krowy, sieczkarnię, młynek do mełcia na kamieniu, wialnię, warstat stolarski, paki na zboże i wszelki sprzęt ruchomy z tym zastrzeżeniem, że całym majątkiem rozporządzam aż do mej śmierci.
Powyższe rozporządzenie motywuję następująco:
w krytycznym położeniu, w jakim znaleźliśmy się po wojnie, ja wraz z mym mężem prosiliśmy najbliższą rodzinę o pomoc. Niestety nikt nie chciał na pomóc, tem bardziej, że mąż mój już czuł się niezdrowy i rodzina obawiając się wydatków w ogóle się od nas odsunęła. Dopiero zwróciłam się do mej siostrzenicy Zofji zamężnej Drapa, którą prosiłam wspólnie z mężem, aby się do nas sprowadziła.
Po sprowadzeniu mej siostrzenicy Zofji do naszego domu, zupełnie powyższa i jej mąż się nami zaopiekowali, łożąc koszta połączone z chorobą mego męża, a potem ponosząc koszta pogrzebu. Co razem daje wraz z kosztami wyłożonemi ze strony mej siostrzenicy Zofji i jej męża na podniesienie gospodarki, uzupełnienie inwentarza, itp., sumę 240.000 złotych.
Zobowiązuję siostrzenicę i jej męża do spłaty sióstr po nieboszczyku mem mężu Janie w wartości pół morga gruntu po mojej śmierci.
Nadto zobowiązuję siostrzenicę Zofię i jej męża Edwarda do roztoczenia opieki w razie mej choroby i poniesienia kosztów pogrzebu związanych z moją śmiercią.
Bratu swemu dałam krowę wartości 40.000 złotych, czyniąc z nim zamianę na jałówkę wartości 13.000 złotych, zaś pozostałą resztę darowałam mu. Uważam, że więcej dostać ode mnie nie może.
Powyższe rozporządzenie ostatniej woli odczytano i podpisano.
Testatorka Oboza Honorata
Świadkowie; Filek Jan, Klemens Guzdek
Wójt Babiński Władysław

W chwili spisywania testamentu Honorata Oboza miała 63 lata. Według napisu na nagrobku zmarła 23 lata później- 14 listopada 1971 roku.




poniedziałek, 14 grudnia 2020

Leśnicy, gajowi, strażnicy leśni i łowieccy - uzupełnienie

 Uzupełnienie do notatki z 7 listopada (link), dokonane dzięki informacjom i zdjęciom udostępnionym przez panie: Lucynę Gurgul (z domu Warmuz) i Marię Michulec (z domu Pękala) oraz pomocy Marii Biel Pająk i Agnieszki Jusińskiej.

  • Władysław Warmuz (1920-2000)
Urodził się  29 października 1920 roku w Choczni, jako drugie dziecko Ludwika i Marii Warmuz ( z domu Ruła). W 1934 roku ukończył szkołę podstawową w Choczni.

Wypis z aktu urodzenia (1944)

Do wybuchu wojny mieszkał w Choczni i uczył się w Szkole Zawodowej w Wadowicach. Uczestniczył także w zajęciach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”.



Władysław Warmuz (w tylnym rzędzie z prawej strony)
przed wojną z kolegami-
 poniżej z rakietką jego sąsiad Antoni Bryndza 

Świadectwo ze szkoły zawodowej
(1939)

Wojna spowodowała utratę domu rodzinnego i wysiedlenie rodziny w lubelskie, zaś on sam chcąc uniknąć wywózki na roboty do Niemiec zbiegł do Mucharza na plebanię do swojego wujka księdza Władysława Rulińskiego (brata matki).

Władysław Warmuz (z prawej) w Mucharzu
z siostrą Heleną Ficek i wujem ks. Rulińskim

Tam podjął pracę - najpierw w kamieniołomie, a następnie w lesie w Jaszczurowej koło Mucharza w Dobrach Żywieckich Habsburgów, które to władze hitlerowskie objęły zarządem komisarycznym. Co jakiś czas przekraczał granicę na Skawie i podchodził do Choczni od strony Księżego Lasu, by spojrzeć na swój dom rodzinny (Chocznia nr 275), zajęty wówczas przez niemieckiego bauera.


Władysław Warmuz 
w czasie wojny

Po wojnie od 1 marca 1945 roku podjął pracę jako gajowy w Nadleśnictwie Sucha Beskidzka. Mieszkał w gajówce na Makowskiej Górze. Był to ciężki i niebezpieczny okres dla ludzi mieszkających w lesie lub blisko lasu. Jednej nocy podchodzili partyzanci po prowiant, zaopatrzenie a innej- funkcjonariusze ze służby bezpieczeństwa. Po 5 latach podjął pracę na stanowisku podleśniczego p.o. leśniczego w leśnictwie Kolebka (Nadleśnictwo Żyglinek OZLP Katowice).  W 1952 r. przeniósł się wraz z rodziną do Szczyrku koło Bielska Białej, gdzie pracował jako leśniczy w Nadleśnictwie Szczyrk. 

W latach 50.

W tym czasie rozpoczął zaocznie naukę w Technikum Leśnym w Krasiczynie w powiecie przemyskim, którą ukończył w 1961 roku. Po śmierci swojej matki Marii Warmuz wrócił do Choczni do domu rodzinnego i 15 maja 1963 roku rozpoczął pracę w Nadleśnictwie Andrychów na stanowisku leśniczego do lasów niepaństwowych. Do przejścia na emeryturę (31 marca 1986 roku) pracował na terenie: Chocznia, Rzyki i Targanice.

W 1971 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Władysław Warmuz
lata 80.

Zmarł 15 sierpnia 2000 roku w Choczni, spoczywa na miejscowym cmentarzu parafialnym. Wszystkie prezentowane powyżej zdjęcia i dokumenty udostępniła pani Lucyna Gurgul, córka Władysława Warmuza.

Leśnikiem był również jego syn Edward Warmuz, urodzony w 1947 roku w Makowie Podhalańskim. W 1971 roku ukończył leśnictwo na Wydziale Leśnym Wyższej Szkoły Rolniczej w Krakowie, uzyskując tytuł magistra inżyniera leśnictwa. Całe życie zawodowe przepracował na stanowiskach kierowniczych w  lasach państwowych na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie, Krośnie i Gdańsku. 

  • Józef Warmuz (1926-1988)

Urodził się 6 lutego 1926 roku w Choczni,  jako trzecie dziecko Ludwika i Marii Warmuz. 

W 1939 roku rozpoczął naukę w wadowickim gimnazjum, przerwaną przez wybuch II wojny światowej. W 1948 roku ukończył kursy dla dorosłych w Liceum Ogólnokształcącym w Wadowicach a następnie podjął studia na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Jagiellońskiego, które ukończył w 1953 roku osiągając tytuł magistra inżyniera leśnictwa. W tym samym roku był członkiem komisji wyborczej Frontu Jedności Narodu w Choczni. Przez długie lata pracował jako nadleśniczy w Nadleśnictwie Gubin koło Zielonej Góry. Następnie był zatrudniony w charakterze inspektora obwodowego w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Zmarł 19 grudnia 1988 roku. Spoczywa na cmentarzu komunalnym w Zielonej Górze.

  • Franciszek Rzycki (1898-1969)
Był synem Józefa i Zofii z domu Chmiel. Gajowy w rewirze Zagórnik, Inwałd (przed wojną lasy hrabiego Romera. Od 1934 roku zamieszkał wraz z rodziną w gajówce w Kaczynie (dziś już nieistniejącej), do którego to budynku – jako pierwszego na Kaczynie – podciągnięto z Zagórnika prąd i linię telefoniczną. Przed wojną przy gajówce kilka razy rozbijał obóz hufiec harcerski z Poznania. Rzycki służył im wszelaką pomocą, oprowadzał po okolicy.

W czasie II wojny światowej Niemcy niejednokrotnie przyjeżdżali do gajówki, żądając informacji o partyzantach, których Rzycki nie udzielał bądź wskazywał miejsca, których partyzanci nigdy nie odwiedzali. Z tego powodu po wojnie znalazł się w orbicie zainteresowań służb bezpieczeństwa PRL.

Żonaty z Marią z domu Woźniak, z którą miał troje dzieci-  w tym Stefanię Pękala, wieloletnią kierowniczkę choczeńskiej placówki pocztowej.


Franciszek Rzycki z żoną i córką Stefanią (1942)
Zdjęcie udostępniła Maria Michulec

  • Zdzisław Pękala (1935-1969)

Urodzony 6 marca 1935 roku w Kaczynie. Ukończył szkołę podstawową i kurs dla gajowych. 

Od 1954 roku aż do śmierci był gajowym w rewirze: Chocznia, Kaczyna, Zawadka i Gorzeń.

Żonaty ze Stefanią z Rzyckich, ojciec dwojga dzieci. Był bardzo oddany swej pracy, kochał i znał las od dziecka, wytrwale walczył z kłusownikami, Był też myśliwym, a umiejętność strzelania wyniósł z wojska.

Zmarł na rozległy zawał serca 19 listopada 1969 roku w trakcie wykonywanego przez siebie rutynowego obchodu rewiru, schodząc z Łysej Góry w stronę Choczni.


Zdzisław Pękala
Zdjęcie udostępnione
przez Marię Michulec

Zdzisław Pękala (z prawej) z żoną Stefanią, córką Marią,
synem Krzysztofem i szwagrem Leszkiem Rzyckim  z żoną i dzieckiem
(1967)
Zdjęcie udostępnione przez Marię Michulec

Zdzisław Pękala na kursie dla gajowych- lata 50.
(trzeci od prawej w rzędzie stojących)
Zdjęcie udostępnione przez Marię Michulec
















czwartek, 10 grudnia 2020

Życiorysy chocznian

 W katowickich i krakowskich oddziałach archiwów państwowych udało mi się odszukać kilkadziesiąt własnoręcznie spisanych życiorysów chocznian. Najczęściej sporządzali je kandydaci na radnych lub członków różnego rodzaju organizacji. Życiorysy obejmowały na ogół tylko pewien wycinek życia spisujących je osób- rzadko zdarzało się, by dotyczyły osób w takim wieku, by w ich życiu nie wydarzyło się już nic godnego uwagi.

Poniżej trzy przykładowe życiorysy chocznian datowane na rok 1955:

Życiorys Stefana Świętka

Stefan Świętek urodził się 15 sierpnia 1909 roku. Był przedostatnim z ośmiu dzieci Franciszka i Anny z domu Turała. Ukończył siedmioklasową szkołę w Choczni, po czym pracował na gospodarstwie rolnym rodziców. W 1931 roku został powołany do odbycia osiemnastomiesięcznej służby wojskowej. 

27 lutego 1935 roku poślubił w Choczni Anastazję Drożdż, z którą miał dwoje dzieci. W 1939 roku ponownie trafił do wojska- w kampanii wrześniowej służył w 21 Pułku Artylerii Lekkiej. W czasie okupacji był robotnikiem przymusowym, a po jej zakończeniu znów znalazł się w wojsku na 6 miesięcy, tym razem pod komendą gen. Świerczewskiego. W 1947 roku wstąpił do służby pocztowej. Pracował jako listonosz w Choczni i w Mucharzu. W 1953 roku został radnym Gminnej Rady Narodowej w Choczni z ramienia Związku Samopomocy Chłopskiej. Od grudnia 1954 roku był członkiem Gromadzkiej Komisji Rolnej.

Zmarł 15 lutego 1991 roku.

Życiorys Władysława Kręciocha

Władysław Kręcioch urodził się w Choczni 30 października 1903 roku. Był synem Andrzeja i Anieli Katarzyny z domu Styła. Miał siedmioro rodzeństwa. Ukończył 6 klas szkoły podstawowej w Choczni, po czym wyuczył się na murarza i  w tym fachu pracował do wojny. 

18 lutego 1930 roku poślubił w Choczni Anielę Helenę Balon, z którą miał 2 córki. W marcu 1939 roku został wybrany zastępcą członka Rady Gromadzkiej w Choczni. W czasie okupacji był wysiedlony do Ponikwi, pracował najpierw w Wadowicach, a następnie do końca wojny w Oświęcimiu. Po wojnie utrzymywał się z uprawy roli. W 1946 roku został taksatorem gminnym, a rok później ławnikiem Sądu Okręgowego w Wadowicach. W 1949 roku wszedł w skład Rady Nadzorczej Kasy Stefczyka w Choczni. Kandydował do Gromadzkiej Rady Narodowej w 1954 roku z ramienia Związku Samopomocy Chłopskiej. Na radnego gromadzkiego wybierano go ponownie w 1958, 1961 i 1965 roku. Udzielał się w Komisji Rolnictwa i Zaopatrzenia Wsi  oraz w Komisji Drogowej. Był członkiem Gromadzkiego Frontu Jedności Narodu.

Zmarł 29 listopada 1997 roku w wieku ponad 94 lat.

Życiorys Tymoteusza Turały

Tymoteusz Turała, kuzyn mojej babki, sporządził bardzo lakoniczny życiorys, chociaż jego koleje losu były bardzo interesujące. Urodził się 21 stycznia 1902 roku w rodzinie Jana i Julii z domu Cap. Przed wojną nie tylko pracował na roli, jak pisze w życiorysie, ale także:

  • jako górnik w kopalni w Knurowie brał udział w II i III Powstaniu Śląskim,
  • w latach 1923-24 pracował z ojcem jako murarz,
  • w latach 1925-26 odbywał służbę wojskową w 12 pułku piechoty w Wadowicach i był słuchaczem szkoły podoficerskiej, którą ukończył w stopniu plutonowego,
  • w latach 1926-28 pracował w górnictwie we Francji,
  • w 1928 roku wyemigrował do Urugwaju, gdzie znalazł zatrudnienie jako murarz.

Wspomniane w życiorysie walki z faszyzmem w czasie II wojny światowej to służba w I Dywizji Pancernej pod komendą generała Maczka. Sierżant Turała brał wtedy udział w walkach w Normandii, Belgii i Holandii, za co został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi. Do Polski i Choczni wrócił w 1946 roku. Pracował jako rolnik i murarz, a w latach 1950-53 znalazł zatrudnienie w garbarni w Zembrzycach.

23 lutego 1952 roku, czyli w wieku 50 lat, poślubił w Choczni Kamilę Paterak. 

W 1953 roku jako pracownik Frontu Jedności Narodu w Wadowicach został wiceprzewodniczącym Gminnej Rady Narodowej w Choczni.

Był również:

  • choczeńskim bibliotekarzem,
  • ławnikiem Sądu Okręgowego w Wadowicach,
  • radnym powiatowym dwóch kadencji (1958 i 1961),
  • radnym gromadzkim w Choczni (od grudnia 1954 roku)- przewodniczącym Komisji Rolnej i członkiem Komisji Mienia Gromadzkiego,
  • członkiem Związku Samopomocy Chłopskiej i Rady Mleczarskiej oraz Frontu Jednosci Narodu w Choczni,
  • odznaczonym odznaką Tysiąclecia Państwa Polskiego,
  • informatorem służb bezpieczeństwa PRL pod pseudonimem "Krawiec".
Zmarł 13 maja 1987 roku.


wtorek, 8 grudnia 2020

Z historii choczeńskiego poligonu

 W pierwszej dekadzie XX wieku choczeńska plebania wynajęła swoją działkę jednostce wojskowej w Wadowicach (56 pułkowi piechoty), jako miejsce ćwiczeń wojskowych.

W zachowanym, ale niestety pozbawionym daty rocznej piśmie, proboszcz choczeński ks. Dunajecki zwracał się do starostwa w Wadowicach o pozwolenie odroczenia zalesienia parceli o numerze ewidencyjnym 5857 (Księży Las po lewej stronie Góralskiej Drogi idąc od Wadowic), co było koniecznym warunkiem zawarcia umowy dzierżawy z władzami wojskowymi. Punkty kontraktu były już zaakceptowane przez Ministerstwo Wojny i do jego podpisania potrzebna była już tylko zgoda starostwa, tak aby prace przygotowawcze w terenie można było rozpocząć przed zimą.

W piśmie nie ma mowy o parceli nr 5865 (po drugiej stronie Góralskiej Drogi), która również podlegała dzierżawie i gdzie do dziś zachowały się ślady okopów.



Z innego dokumentu wynika, że do zawarcia umowy dzierżawy doszło przed końcem maja 1907 roku.

Dokładnie 6 czerwca 1907 roku Prokuratoria Skarbu Państwa ze Lwowa wystosowała do parafii choczeńskiej pismo, w którym informowała, że 29 maja chocznianka Maryanna Guzdek wytoczyła proces sądowy Skarbowi Państwa i nadporucznikowi Janowi Schmidtowi z 56 pułku piechoty o naruszenie jej parcel gruntowych o numerze ewidencyjnym 5844 i 5855. Do naruszenia granic tych działek, sąsiadujących z gruntami plebańskimi,  miało dojść podczas wyznaczania terenu ćwiczeń dla wojska. Z pisma Prokuratorii można się dowiedzieć, że proboszcz Dunajecki wydelegował do wyznaczania granic wynajętego terenu miejscowego wójta (był nim wówczas Antoni Sikora) i dwóch członków zwierzchności gminnej. Delegaci proboszcza wskazywali punkty graniczne, a nadporucznik Schmidt „który fungował przy tem jako zastępca (reprezentant) komendy wojskowej” polecał wbijać w nich pale graniczne. „Jeżeli w niniejszym przypadku- pisze Prokuratoria- nastąpiło rzeczywiście jakie naruszenie posiadania Maryanny Guzdek, to spowodowane ono zostało jedynie i wyłącznie przez zastępców (reprezentantów) Wielebnego Proboszcza, nie zaś przez pozwanych”.

Dlatego Prokuratoria apeluje w piśmie, by zawrzeć ugodę z Maryanną Guzdek przed 12 czerwca, czyli datą „naoczni sądowej na miejscu sporu”. Skarb Państwa nie posiadał bowiem żadnych dowodów na obalenie skargi Maryanny Guzdek i musiałby ją uznać.

Rozstrzygnięcie sporu nie jest mi znane, natomiast po odzyskaniu przez Polskę niepodległości teren ćwiczeń był intensywnie użytkowany przez 12 pułk piechoty Wojska Polskiego.

Wspominało o tym pismo „Wyzwolenie” w numerze z 9 października 1927 roku:

(…) Proboszcz w Choczni wynajął wojsku jeszcze za Austrji grunt na egzecyrkę wojskową, a dziś porobione są na kościelnej ziemi okopy i wojsko uczy się strzelać  granatami. Grunt ten zniszczony jest zupełnie, a wojsko zamiast płacić wysokie czynsze dzierżawne, powinno grunt raczej wywłaszczyć, wyjdzie to bowiem tanie j i skarb państwa nie będzie wielkich wydatków ponosił.(…)

Po II wojnie światowej wojsko było nadal najemcą terenów plebańskich.

Wspomina o tym protokół z posiedzenia Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni z 1 sierpnia 1946 roku, kiedy to postanowiono pobrać zaległy podatek gruntowy od wojska za rok 1945.

Rok później Zarząd Gminy wyliczył wysokość tego podatku na równowartość 734 kg zboża, to jest 11379 złotych i …zwolnił wojsko od jego zapłaty.

W 1955 roku Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Choczni zwróciło się do władz powiatowych z wnioskiem o przekazanie terenu poligonu „Jednostce Wojska Polskiego”. We wniosku przeczytać można:

„Na skutek, że Jednostka Wojskowa mieszcząca się w Wadowicach już od roku 1945, a przed wojną przez okres najmniej 30 lat użytkowuje 17 ha gruntu, który w tej chwili nie jest gruntem ornym, a jest jako poligon, odebrać z probostwa i przekazać formalnie na Jednostkę Wojska Polskiego. Nadmienić trzeba, że poligon ten w obecnej chwili jest zabudowany i użytkowany całkowicie przez wspomnianą Jednostkę”.

 

środa, 2 grudnia 2020

Maria Guzdek

 Po niedawnej śmierci Janiny Matury ostatnią żyjącą osobą z grona byłych urzędników choczeńskiej gminy była Maria Guzdek.

Niestety w ostatnich ogłoszeniach parafialnych można było przeczytać, że Maria Guzdek także odeszła do wieczności, przeżywszy ponad 97 lat.

Urodziła się 7 stycznia 1923 roku w Choczni, jako córka Ludwika Drapy i jego żony Marii z domu Żurek. Jej dwoje młodszego rodzeństwa zmarło jako małe dzieci.

W wieku siedmiu lat zaczęła uczęszczać do szkoły podstawowej w Choczni. Po ukończeniu sześciu klas rozpoczęła edukację w gimnazjum ogólnokształcącym w Kętach, gdzie do wybuchu II wojny światowej zaliczyła 3 klasy. W czasie okupacji zmarł jej ojciec Ludwik Drapa (1941), a Maria z matką pracowały u niemieckiego bauera.

Już we wrześniu 1945 rozpoczęła pracę w urzędzie gromadzkim w Choczni, a po utworzeniu choczeńskiej gminy w jej kancelarii. Najpierw jako praktykantka- pomocnica sekretarza gminy Józefa Góry, a po ukończeniu trzymiesięcznego kursu w Wydziale Samorządowym w Wadowicach i odejściu Góry z pracy została sekretarzem gminy i protokolantką zebrań gminnych. Zajmowała się także działem ogólnoorganizacyjnym, finansowym i gospodarki gminnej. W 1950 roku została sekretarzem Komitetu Funduszu Odbudowy Szkół. Po reorganizacji od października 1950 roku była sekretarzem prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni i radną gminną. W tym czasie pracowała również w choczeńskiej Spółdzielni Produkcyjnej im. Rokossowskiego.

1 lutego 1951 roku poślubiła Klemensa Guzdka, kolegę z pracy w choczeńskiej gminie.

W tym samy roku, a dokładnie 5 września przeszła do pracy w księgowości w Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" w Wadowicach.

W grudniu 1954 roku wybrano ją na radną gromadzką w Choczni i członka komisji finansowo- budżetowej.

W 1992 roku została samotną wdową - małżeństwo Guzdków nie doczekało się dzieci, a ani jej mąż, ani ona sama nie mieli już wówczas żyjącego rodzeństwa, siostrzeńców, czy bratanków.

Własnoręcznie spisany życiorys


poniedziałek, 30 listopada 2020

Choczeńscy Żydzi - rodzina Wachsmann

 Lipman Wachsmann był choczeńskim kramarzem i sklepikarzem. Urodził się 21 października 1857 roku w Chrzanowie, jako syn Salomona i Cyrli. Zmarł na raka żołądka w wieku 43 lat (18 września 1900 roku) pod numerem 122. Obecny adres parceli, na której stał wówczas dom nr 122 to Biała Droga 128.

Synem Lipmana był handlowiec Samuel Markus Wachsmann, urodzony w Choczni 16 grudnia 1894 roku. Po poślubieniu w Wadowicach o dwa lata młodszej Lipci Gronner przeniósł się do Jeleśni, gdzie 1 stycznia 1920 roku przyszedł na świat ich pierworodny syn Jehuda. 2 lutego 1921 także w Jeleśni urodził się ich drugi syn Izaak. Niedługo później Wachsmannowie wyemigrowali do Francji. Zamieszkali w Sarreguemines w departamencie Mozeli, tuż przy niemieckiej granicy. Tam urodził się ich kolejny syn Abraham Albert (26 listopada 1924 roku). Natomiast miejscem urodzenia Philipa Wachsmanna, najmłodszego syn tej pary, było pobliskie niemieckie miasto Saarbruecken, gdzie Samuel i Lipcia prowadzili sklep sukienniczy. Samuel Wachsmann był również kantorem w lokalnej kongregacji żydowskiej oraz znawcą i nauczycielem Talmudu.

Samuel, Lipcia i Abraham

Abraham Wachsmann z rodzicami

Synowie Samuela Wachsmanna
z niemiecką opiekunką (około 1930)

Samuelowi i Lipci udało się przeżyć II wojnę światową. Zmarli w Saarbruecken, odpowiednio w 1977 i 1996 roku.

Ich synowie po Nocy Kryształowej (1938) rozproszyli się po świecie. Dwaj najstarsi przedostali się do Palestyny, Philip schronił się na francuskiej farmie, a Abraham Albert trafił do obozu uchodźców w angielskim Dovercourt, a następnie po okresie pracy w fabryce grzebieni wstąpił na służbę do RAF (Królewskich Sił Powietrznych). Po drugiej wojnie światowej spotkał się z rodzicami w Paryżu i powrócił z nimi do Saarbruecken. W 1949 roku poślubił w Bradford Lily Sobol i  jako Albert Waxman osiadł na stałe w West Yorkshire w Anglii. Odnosił sukcesy jako biznesmen w branży tekstylnej, ceramicznej i energetycznej - najpierw w firmie teścia, a później już na własne konto. Udzielał się także na rzecz miejscowej społeczności żydowskiej i prezesował w lokalnym klubie golfowym. Zmarł 20 sierpnia 2019 roku.

Albert Waxman w 1997 roku

Albert i Lily Waxman (1997)

Z kolei jego młodszy brat Philip Wachsmann był dyrektorem domu handlowego Maison Doree w Brukseli, specjalizującego się w sprzedaży wysokiej jakości tkanin na odzież, zasłon, dekoracji i galanterii. Zmarł w 2011 roku.

Jeżeli chodzi o choczeńskich Wachsmannów, to w zestawieniu Żydów mieszkających w Krakowie w 1940 roku figuruje niejaka Ewa (Aba) Wachsmann, urodzona w Choczni 8 maja 1905 roku, której prawdopodobnie udało się przeżyć II wojnę światową. Choć nosiła nazwisko Wachsmann, to trudno powiązać ją jednoznacznie z kramarzem Lipmanem, który w czasie jej urodzenia już od pięciu lat spoczywał w grobie i z  jego synem Samuelem, który z kolei był zdecydowanie zbyt młody, by uważać go za jej ojca- mogła być ewentualnie jego przyrodnią siostrą lub kimś z dalszej rodziny.

Od lewej Izaak, Albert Abraham i Jehuda Wachsmann

czwartek, 26 listopada 2020

Niedoszła ofiara zamieszek przed plebiscytem na Śląsku Cieszyńskim

 Po wojnie polsko-czeskiej o Śląsk Cieszyński w 1919 roku obie strony konfliktu przystąpiły do negocjacji pokojowych. Na międzynarodowej konferencji w Paryżu ustalono, że o przynależności państwowej tych terenów zadecyduje plebiscyt przeprowadzony wśród ich mieszkańców.

Tymczasem na spornym obszarze Śląska Cieszyńskiego dochodziło do licznych zamieszek, prowokacji, pogromów i napadów bojówek. Sytuacji nie uspokoiło nawet wprowadzenie międzynarodowych sił rozjemczych.

Niedoszłą ofiarą pogromu w Orłowej (dziś Orlova koło Ostrawy w Czechach) w maju 1920 roku był mieszkaniec Choczni Franciszek Byrski.

O jego sprawie pisały wówczas "Dziennik Cieszyński", "Gwiazdka Cieszyńska" i ukazujący się w Warszawie "Robotnik" - organ Polskiej Partii Socjalistycznej. Właśnie w tym ostatnim piśmie w wydaniu z 4 czerwca znalazła się następująca informacja:

"Z Orłowej nam donoszą, że zmarł tam Franciszek Bierski, chłopak z Wadowic, który przypadkowo przyjechał do Orłowej. 25 maja pchnięto go wtedy nożem i od ciężkiej rany w płucach chłopak zmarł."

Znacznie więcej szczegółów znalazło się w artykule "Gwiazdki Cieszyńskiej" z 9 czerwca, opartej na relacji inżyniera Józefa Kiedronia (przyszłego ministra przemysłu i handlu):

"Koło godziny 9. agenci przyprowadzili do naszej celi nowego towarzysza niedoli- młodego, bardzo sympatycznego chłopaka w wieku lat około 18, który już z zewnętrznego wyglądu swoje nietutejsze pochodzenie zdradzał. Zapytany przez nas, opowiedział nam, że wyjechał dnia poprzedniego z Wadowic, by udać się do brata, pracującego od niedawna we Frysztacie. Na swoje nieszczęście zdrzemnął się w pociągu, przejechał Karwinę i został przez konduktora wysadzony w Orłowej, gdzie czekał na najbliższy pociąg w stronę Karwiny. Nad ranem zjawiła się na dworcu bojówka czeska i zaprowadziła go do ratusza, gdzie go trzymano, zbito i następnie wrzucono do naszej celi. Odtąd dzielił już nasz los, który u niego zakończył się jeszcze tragiczniej. Kiedy komitet plebiscytowy czeski ściągnął już dostateczną ilość bojówek, otworzono (...) po południu drzwi aresztu i rzucono nas na pastwę rozbestwionego tłumu. (...) Bierski oprócz ciężkiego pobicia palkami otrzymał od jednego z bandytów pchnięcie długim nożem czy bagnetem w pierś, przyczem przecięto mu płuca. Zalewającego  się krwią rozbestwieni bandyci nie pozwolili odprowadzić do szpitala, znajdującego się obok, lecz przywleczono go do (...) sierocińca. Widać oprawcom chodziło o ewentualne zatajenie jego śmierci. (...) W sierocińcu nie było nie tylko lekarza, lecz także żadnych opatrunków. Gdy stan zdrowia Bierskiego stawał się coraz groźniejszy, zdecydowano się nareszcie zaprowadzić go do lekarza- lecz i tu wychodzi na jaw cała ohyda postępowania owych bandytów. Nie przysłano lekarza prawie umierającemu, nie zaprowadzono go do któregoś z pobliskich doktorów lub niedalekiego szpitala, lecz wleczono go do Dąbrowy, do dr Buzka, oddalonego o godzinę drogi !

Dr Buzek po założeniu opatrunku odesłał go do szpitala w Orłowej, gdzie go natychmiast operowano. Ogromne wycieńczenie i męki, jakie przechodził, kilkagodzinne odmówienie opieki lekarskiej i upływ krwi spowodowały jego śmierć ! Umarł jako nowa ofiara niewinna rozbestwionych czeskich bojówek w Orłowej !"

Ale już niecały tydzień później "Gwiazdka Cieszyńska" opublikowała sprostowanie Międzynarodowej Komisji Plebiscytowej, z którego wynika, że Franciszek Byrski jednak przeżył. Czytamy w nim:

"Mamy zaszczyt donieść, że przeczytawszy list inż. Kiedronia (...) w sprawie tragicznej śmierci niejakiego Franciszka Bierskiego, zbitego przez bandytów w Orłowej dnia 15 maja br., poranionego nożem i zmarłego po ciężkich udrękach, udaliśmy się do szpitala w Orłowej celem otrzymania szczegółów, pozwalających na poważną opinię w tej sprawie. Naczelny lekarz szpitala opowiedział nam, co następuje. Dnia 16 maja 1920 zgłosił się do szpitala w Orłowej niejaki Bierski Franciszek, urodzony w Kaczynie (Galicya) w roku 1902, zamieszkały w Choczni przy Wadowicach (Galicya), a obecnie na czas plebiscytu u swego brata, robotnika we Frysztacie. Bierski otrzymał kilka uderzeń laską i jedno pchnięcie nożem, które zraniło szczyt jednego płuca. Dnia 28 maja br, to znaczy 13 dni po wypadku Bierski wyszedł ze szpitala całkiem uzdrowiony i wrócił do swojej rodziny. Słowa lekarza naczelnego potwierdza register przybycia i wyjścia ze szpitala, który jak mogliśmy się przekonać jest zupełnie w porządku."

Śmierć Franciszka Byrskiego była więc tylko (a dla niego na szczęście) faktem propagandowym. W rzeczywistości zmarł on dopiero 30 grudnia 1989 roku, dożywszy 87 lat. Jego nagrobek znajduje się do dziś na choczeńskim cmentarzu.

Natomiast relacja inż. Kiedronia z zajść w dniu 15 maja była nieścisła być może z tego powodu, że w czasie wywlekania z aresztu w gmachu straży pożarnej przedstawicieli miejscowej polskiej inteligencji został on pobity do nieprzytomności. 

Wspomniany wyżej plebiscyt nie doszedł ostatecznie do skutku. Sporny obszar Rada Ambasadorów podzieliła arbitralnie 28 lipca 1920 roku, w wyniku czego Polsce przypadło 44 % terenu, a reszta (z Trzyńcem, Karwiną, Jabłonowem i lewobrzeżnym Cieszynem) znalazła się w granicach Czechosłowacji.




poniedziałek, 23 listopada 2020

Janina Matura - urzędniczka choczeńskiej gminy i gromady

 Niedawno zmarła Janina Matura była wieloletnią urzędniczką najpierw w choczeńskiej gminie, a po jej likwidacji w urzędzie gromadzkim i w Urzędzie Miejskim w Wadowicach.

Urodziła się w 14 marca 1935 roku w Choczni, jako najmłodsza z pięciorga dzieci Antoniego Widlarza i Balbiny Widlarz z domu Kręcioch. Wśród swoich przodków miała także przedstawicieli innych starych choczeńskich rodów, jak: Bandołów, Guzdków, Kobiałków, Ramendów, Romańczyków, Styłów, Wątrobów, czy Zająców.

W 1951 roku została przyjęta do pracy w biurze choczeńskiej Gminnej Rady Narodowej. W latach 1954-1957 była także radną gromadzką i przewodniczącą Komisji Oświaty, Kultury i Zdrowia. 

W 1961 roku została kierowniczką Urzędu Stanu Cywilnego w Choczni. 


W zakresie jej obowiązków znajdowały się również w różnych okresach pracy 
referat przeciwpożarowy, czy sekretarzowanie we Froncie Jedności Narodu.

Po reorganizacji w 1973 roku przeszła do pracy w Urzędzie Gminy Wadowice, w latach 1975- 1984 (czyli do emerytury) była zatrudniona w Urzędzie Miasta w Wadowicach. 

Janina Matura działała ponadto aktywnie w Kole Gospodyń Wiejskich.

Prywatnie od 1959 roku pozostawała w związku małżeńskim z Kazimierzem Maturą (1935-2017) z Zagórnika, z którym miała dwie córki.

Janina i Kazimierz Maturowie


piątek, 20 listopada 2020

Zapomniane sakramenty

 

4 kwietnia 1938 roku zjawił się w kancelarii parafialnej w Choczni Jakub Porębski, syn Izydora i Marii z domu Widlarz, urodzony 9 lipca 1896 roku z prośbą o wydanie metryki ślubu.

Ku jego zdziwieniu okazało się, że w zapisach księgi metrykalnej tego ślubu nie odnotowano.

Świadkowie ślubu: Izydor Porębski i Szymon Dąbrowski, który według oświadczenia Porębskiego miał się odbyć 19 maja 1919 roku, a więc ponad 19 lat wcześniej, niestety w 1938 roku już nie żyli.

Sprawa było o tyle poważna, że w 1919 roku nie funkcjonował jeszcze świecki urząd stanu cywilnego i wpis w księdze metrykalnej był wówczas jedynym dowodem, że małżeństwo zostało rzeczywiście zawarte.

Wobec tego Jakub Porębski był zmuszony przyprowadzić do kancelarii dwóch innych uczestników swoich zaślubin, to jest Józefa Bylicę i Antoniego Szymonka z Choczni, którzy potwierdzili, że pamiętają dobrze ślub Jakuba Porębskiego i Marii Zuzanny Woźniak, córki Józefa i Antoniny ze Ścigalskich, urodzonej 4 sierpnia 1901 roku w Choczni. Według ich oświadczenia:

Na ślub ten własnymi oczyma patrzyli i gotowi są na prawdziwość tego faktu złożyć przysięgę.

Na podstawie powyższych oświadczeń proboszcz ks. Jozef Dyba dokonał odpowiedniego uzupełnienia w księdze zaślubionych parafii choczeńskiej i odtąd Jakub Porębski, ojciec czworga dzieci (w 1938 roku żyła jeszcze tylko jego córka Józefa), przestał być formalnie kawalerem do wzięcia.

 

Do podobnego zdarzenia doszło w choczeńskiej kancelarii parafialnej pięć dni później. Jak odnotowano:

jawi się (…) Ludwika Styła, córka Piotra Styły i Agnieszki Kręcioch, zamieszkała w Choczni nr 596 i oświadcza, że w dniu 7 lipca 1931 roku porodziła nieślubne dziecko, ochrzczone dnia 10 lipca 1931 roku w kościele parafialnym w Choczni pod imieniem Maria. Dziecko to nie jest dotąd wpisane do ksiąg urodzonych parafii Chocznia za rok 1931. Powyższe dane o Marii Styła, córce nieślubnej Ludwiki Styła, potwierdzają chrzestni rodzice dziecka: Ludwik Warmuz i jego żona Maria Warmuz, zamieszkali w Choczni nr 275. Składają oni oświadczenie, że dziecko wspomniane trzymali oboje do chrztu św. i nie zostało zaraz wpisane do ksiąg z powodu słabości proboszcza, a akuszerka upomniana, aby w drugim dniu dokonała wpisu dziecka do metryk, tego upomnienia dotąd nie wykonała”.

wtorek, 17 listopada 2020

Choczeńscy emigranci w USA przed II wojną światową

 Zestawienie emigrantów (mężczyzn) z Choczni do USA przed II wojną światową, którzy zostali odnotowani w tamtejszych spisach powszechnych, spisach poborowych, metrykach zgonów, urodzeń i małżeństw, aktach naturalizacji, itp., a nie tylko na listach pasażerów statków dobijających do amerykańskich brzegów: 

 Lista - Link

Lista nie obejmuje np. Franciszka Kręciocha, Jana Pędziwiatra i Karola Widra, którzy powrócili z emigracji przed I wojną światową, emigrantów krótkotrwałych i wszystkich pozostałych, niewystępujących w dokumentach wymienionych na początku artykułu.


Lista choczeńskich emigrantek  (kobiet) - link

piątek, 13 listopada 2020

Stare dokumenty z Choczni - testament Mikołaja Pietruszki

 


C.k. Sąd Powiatowy w Wadowicach 19 grudnia 1901 roku sporządził uwierzytelniony odpis testamentu Mikołaja Pietruszki – byłego majstra murarskiego z Choczni, zasłużonego przy budowie aktualnego kościoła parafialnego.

Oryginalny testament został spisany 8 sierpnia 1901 roku, czyli na dwa tygodnie przed zgonem Mikołaja Pietruszki. Zmarły był synem Antoniego Pietruszki i  Reginy Pietruszka z domu Koman. Był dwukrotnie żonaty: z Marianną z domu Malata (1824-1853), z która miał pięcioro dzieci oraz z Katarzyną z domu Woźniak z Gorzenia, z którą także miał pięcioro dzieci.

W treści testamentu czytamy:

W Imię Ojca + Syna + Ducha Świętego Amen. Czuję się być na siłach (…) jednakowoż lata moje (82- uwaga moja) powołują mnie do zejścia z tego świata, rozpoczynam następujące moje samowolne, przy posiadaniu jeszcze dobrego rozumu, rozporządzeni moje ostatniej woli, a mianowicie:

- mam wypożyczone u Szczepana Pietruszki, gospodarza pod nr 19 w Choczni 21 złotych reńskich,

- mam wypożyczone u Teodora Skoczylasa z Choczni 15 złotych reńskich, a 5 złr za koszta procesu, to jest razem 20 złotych reńskich,

- mam wypożyczone u Jędrzeja Ramendy z Choczni (wnuczek mój) 28 złotych reńskich, z tego daruję mu 8 złr, a winien mi 20 złr, jako resztę pozostałości.

Powyższe pieniądze poruczam:

- jedną połowę tych pieniędzy na msze św. za moją duszę i moją familię,

- drugą połowę tych pieniędzy poruczam na budowę ołtarza w kościele parafialnym w Choczni, które to pieniądze mają być złożone do rąk ks. proboszcza w Choczni.

Nadto rozporządzam, ażeby Teodor Skoczylas wraz z żoną Wiktoryą ze Szczurów Skoczylas dali jeden korzec żyta i pół korca pszenicy Wiktoryi Skoczylas (z domu Pietruszka, córce Mikołaja- uwaga moja), a takowa Wiktorya Skoczylas ma dać to zboże zemleć do młyna i upiec chleba i przy kościele w dowolnym czasie rozdać jałmużnę ubogim, po odprawieniu się mszy św. za moją duszę i moją familię, którą to mszę św. zapłaci Wiktorya Skoczylas, córka moja, a to z mego prawnego dochodu, który mi się należał za odziewek zimowy w roku 1900/1901.

Zakańczam moje dobrowolne rozporządzenie ostatniej woli i podpisuję własnoręcznie.

Chocznia dnia 8 sierpnia 1901 Mikołaj Pietruszka

Jako świadek: Jan Zając własnoręcznie, Antoni Romańczyk własnoręcznie, Jędrzej Cibor- podpisał Jan Cierpiałek spod nr 321.

Wymieniony w tekście Szczepan Pietruszka (1863-1945) spod nr 19 (obecne Osiedle Malatowskie), mimo tego samego nazwiska, nie był bliskim krewnym Mikołaja.

Natomiast Teodor Skoczylas (ur. 1874) to wnuk Mikołaja, syn Jana i także wymienionej w treści Wiktorii Skoczylas z domu Pietruszka (1843-1905), córki Mikołaja z pierwszego małżeństwa. Jego żona również miała na imię Wiktoria (z domu Szczur) i żyła w latach 1880-1961. Wiktoria Skoczylas z domu Pietruszka była pra-prababką biskupa Józefa Guzdka.

Z kolei Jędrzej Ramenda (1877- 1916) był synem Andrzeja i Rozalii, córki Mikołaja Pietruszki z drugiego małżeństwa. Z pochodzącą z Polanki Wielkiej żoną Marią Jurecką miał ośmioro dzieci.

 

poniedziałek, 9 listopada 2020

Choczeńskie rody- Capowie/Czapikowie

 Już w najdawniejszych dokumentach nazwisko tego rodu było zapisywane na różne sposoby. Występowało w nich w formach Cap, Czap, Capik, Czapik, a nawet Copik, Czopik, przy czym warianty Czapik, Capik i Czopik pochodzą od pierwotnego Cap lub Czap,  zgodnie z ówczesną tendencją, by przedstawicieli młodszego pokolenia odróżniać od ich ojców przez dodanie odpowiedniej, zdrobniającej końcówki (w tym przypadku –ik). W XIX wieku utrwaliła się forma Cap, aż do 1874 roku, kiedy to wójt i organista Józef Cap powołał się na stare zapisy metrykalne nazwisk jego przodków i urzędowo zmienił nazwisko z Cap na Czapik. Za jego przykładem poszli wadowiccy przedstawiciele tego rodu. „Zwykli” Capowie, niepiastujący jakiś wyższych stanowisk, pozostali czas jakiś przy tym wariancie swojego nazwiska, które kojarzyło się z samcem kozy, by już w XX wieku zmieniać je, na przykład na Czerwiński. Tymczasem nie jest wcale pewne, czy nazwisko to pochodzi od źle postrzeganego i niezbyt ładnie pachnącego kozła. Równie dobrze mogło wywodzić się od słowa „czap” wymawianego w Choczni jako „cap”, które dawniej oznaczało czaplę, nakrycie głowy lub kopy siana, czy zboża, śnieg z deszczem, a w języku czeskim bociana.

W archiwalnych dokumentach związanych z Chocznią Capowie, Czapowie, czy Czapikowie pojawiają się najwcześniej w styczniu 1654 roku, za sprawą Tomasza Capika, który był świadkiem na ślubie Jakuba Guzdka i Katarzyny Buchała. Rok później tenże Tomasz wraz z żoną Ewą ochrzcili w Choczni córkę Konstancję. W kolejnych latach Tomasz figuruje także jako ojciec dwóch synów o imionach Jan, syna Piotra i córki Agnieszki. Ojcem chrzestnym dwojga z tych dzieci był choczeński pleban ks. Kasper Sasin. Tomasz zmarł w 1731 roku, według metryki zgonu w wieku 90 lat, choć ten zapis nie należy traktować ściśle, lecz wyłącznie orientacyjnie. Co nie zmienia faktu, że dożył wieku sędziwego.

Na przełomie XVII i XVIII wieku rozrośnięta już rodzina Capów/Czapów/Czapików odgrywała dużą rolę w Choczni:

  • według metryki zgonu z 1703 roku Jakub Czap był wcześniej wójtem,
  • urodzony w 1689 roku Maciej, syn Józefa i Zofii Czapików był także wójtem (advocatusem według metryki zgonu),
  • Jan, syn Tomasza i Ewy piastował funkcję wytrykusa, czyli kościelnego, posiadającego klucze do skarbca kościelnego i skarbony, w 1683 roku po ślubie z córką młynarza Zofią (Wider?) przejął młyn teścia,  w którym jego następcą był syn Tomasz (imię po dziadku). Z kolei Mateusz Czap, syn Tomasza, był kościelnym kantorem (śpiewakiem),
  • młynarzem był także Piotr Cap (1698), syn Tomasza,
  • natomiast funkcję kolejnego kościelnego sprawował Jakub Cap (ok. 1694-1754).

Pierwotna rola Capowska rozpościerała się od Choczenki w kierunku Frydrychowic i sąsiadowała z rolą plebańską (kościelną). W 1711 roku gospodarował na niej Tomasz Capik, a jego syn Jan posiadał pórolek (połowę roli) nieco bardziej przesunięty w stronę Wadowic.

W subrepartycji z 1775 roku wymienionych jest sześciu Capów: Sebastian, Szymon, Jan i Wiktor (prawidłowo raczej Wit/Wincenty), których gospodarstwa leżały w sąsiedztwie, na pierwotnej Capówce oraz Błażej i Maciej, posiadający swoje parcele bliżej Wadowic. Ogółem Capowie posiadali wtedy 9 krów 2 woły i 3 konie, a najbogatszym z nich był Szymon (1719-1781), którego czynsz pańszczyźniany wynosił ponad 11 złotych. Wiadomo ponadto, że Błażej Cap (1734-1802) trudnił się dodatkowo szewstwem i z żoną Zofią z domu Przybyła miał piętnaścioro dzieci.

Czternaście lat później w subrepartycji spisanej po sporządzeniu Metryki Józefińskiej widnieje siedmiu przedstawicieli tego rodu: 

  • choczeński radny Sobestyan (Sebastian), żyjący w latach 1762-1806, 
  • Mateusz, syn Szymona (ur. 1745), gospodarujący razem z bratem Dyzmą (1755-1795), 
  • Jan (ur. 1728, mąż Agnieszki z domu Malata), 
  • Wincenty (mąż Teresy z domu Kręcioch), 
  • Kasper (następca Błażeja) i Jan, syn Macieja, żonaty z Gertrudą z domu Guzdek. Wspomniany Kasper (ok. 1739-1799) to także choczeński karczmarz i kupiec, mąż Teresy z domu Szczur.
Najbogatszym z rodu był w 1789 roku Sebastian, wnuk wójta Macieja (1762-1806).

W 1772 roku urodził się inny Sebastian Czap, syn Wincentego i Teresy z domu Kręcioch, który po poślubieniu Małgorzaty ze Źródłowskich z Wadowic zapoczątkował tamtejszą linię tego rodu. Był między innymi dziadkiem Franciszka Czapa (1838-1895) zawiadowcy stacji kolejowej w Wadowicach i Stanisława Czapika, wadowickiego rzeźnika oraz pradziadkiem księdza Ludwika Czapieńskiego (1867-1944), proboszcza w Grywałdzie i prawnika Jana Franciszka Czapika (ur. 1867).

W kolejnym austriackim spisie własności (Grundparzellen Protocoll) z lat 1844-1852 ujęto gospodarstwa już tylko trzech Capów: Grzegorza, Szymona i Józefa. 

Pierwszy z nich żył w latach 1787-1850 i był synem Dyzmy, wymienionego w subrepartycji z 1789 roku. Po śmierci pierwszej żony Jadwigi z domu Cibor Grzegorz ożenił się ponownie z pochodzącą z Dankowic Zofią z domu Bobak. Łącznie miał jedenaścioro dzieci, a  zamieszkiwał w pobliżu obecnego zjazdu z ulicy Kościuszki na osiedle Komanie i Malatowskie.

Następny zapisany w "Grundparzellen Protocoll", czyli Szymon Cap (1800-1870) był synem Sebastiana i Reginy z domu Żak. Podobnie jak ojciec sprawował funkcję przysiężnego (radnego) i zamieszkiwał na dzisiejszym osiedlu Putka. Z żoną Teresą z domu Pindel miał sześcioro dzieci.

Ostatni, czyli Józef Cap, noszący później nazwisko Czapik, był bratankiem Szymona (po jego bracie Jakubie) i najbardziej znanym chocznianinem drugiej połowy XIX wieku. Nie dość, że w Choczni był siedmiokrotnie wybierany na wójta, a ponadto przez 17 lat był nauczycielem oraz przez 61 lat organistą, a także zainicjował budowę aktualnego kościoła, to również działał aktywnie w Radzie Powiatowej, kandydował do Sejmu Krajowego, prezesował Ludowemu Towarzystwu Zaliczkowemu i Ochrony Własności Ziemskiej w Wadowicach (od 1889 roku) i przewodniczył delegacji chłopów galicyjskich na uroczystościach pochówku Adama Mickiewicza w Krakowie (1890).

Podobnie jak stryj Szymon mieszkał na pierwotnej Capówce, na skraju obecnego osiedla Putka. Miał trzy żony: Zofię z domu Drapa, Magdalenę z domu Pietruszka i Franciszkę z domu Widlarz i w sumie dwanaścioro dzieci. Wraz z jego śmiercią skończył się ostatni okres świetności Capów/Czapików w Choczni.

Choć później wyróżniającymi we wsi postaciami byli także jego syn Wojciech Czapik (1848-1895), nauczyciel w choczeńskiej szkole i jego wnuk Józef Antoni Czapik (1873-1962), syn Wojciecha, uczeń wadowickiego gimnazjum, a później przedwojenny radny gromadzki.

Przed I wojną światową wyemigrowały do USA:

  • Agnieszka Cap (1895-1974), córka Stanisława i Magdaleny Kręcioch, która z mężem Johnem Moskalem zamieszkiwała w Fall River w stanie Massachusetts,
  • Maria Balbina Cap (1891-1974), córka Antoniego i Balbiny z domu Gawęda (kuzynka Agnieszki), która z mężem Janem Franciszkiem Witkowskim żyła w Detroit w stanie Michigan. Jej siostra Franciszka (ur. 1910) wstąpiła z kolei do Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Regularnych Zakonu Premonstratensów (norbertanek) w Krakowie na Zwierzyńcu,
  • Honorata Czapik (1879-1910), córka Wojciecha i Marianny z domu Gancarz (wnuczka wójta Józefa), która najpierw była żoną Andrew Koziola a później Stanisława Trzaski.

W czasie I wojny światowej zaginął bez wieści Piotr Cap (ur. 1897), prawnuk Grzegorza ze spisu własności 1844-1852 i brat emigrantki Agnieszki.

Według danych z Referendum Ludowego z 1946 roku Capowie zamieszkiwali w Choczni w dwóch domach, a Czapikowie w jednym:

  • Jan Cap (1899-1951) z żoną Agnieszką z Bryndzów pod nr 112,
  • Balbina Cap (1872-1948), wdowa po Antonim i matka Jana pod nr 556,
  • Józef Antoni Czapik z żoną Marią z domu Widlarz i dziećmi pod numerem 348.

Jan Cap posiadał prawie 10 hektarów gruntu, a jego straty powstałe w wyniku II wojny światowej (w tym wysiedlenie) wyceniono na 15540 przedwojennych złotych. W jego rodzinie nazwisko Cap zostało zastąpione przez Czerwiński.

Z kolei Józef Antoni Czapik był posiadaczem niespełna 7 hektarów, a jego straty wojenne oszacowano na 6826 przedwojennych złotych.

Znanymi postaciami po II wojnie światowej były jego dzieci:

  • Tomasz Czapik (1912-1991) magister prawa,
  • Albina Czapik (1920-2001) nauczycielka,
  • Kazimierz Czapik (1925-2012) magister ekonomii, dyrektor w firmie transportowej w Wadowicach,
  • Jan Czapik (1930-1968) z zawodu stomatolog, mąż Marii z domu Warmuz i ojciec m.in. Jadwigi Czapik (1959-2013) nauczycielki w Choczni Dolnej i Górnej.

W 2002 roku mieszkało w Polsce:

  • 1081 osób o nazwisku Cap (563 kobiety i 518 mężczyzn), najwięcej w powiecie przemyskim (145) i biłgorajskim (66)- w bliższej okolicy 51 osób o tym nazwisku mieszkało w powiecie myślenickim, 10 w wielickim, 7 w bocheńskim,
  • 92 osoby o nazwisku Czap, najwięcej w powiecie bełchatowskim (14), mińskim na Mazowszu (11) i w Łodzi (10),
  • 184 osoby o nazwisku Czapik, najwięcej w Krakowie (32), powiecie śremskim w Wielkopolsce (20) i w powiecie wadowickim (19).