czwartek, 29 lutego 2024

Maria i Alojzy Zajda - Pracowało się z nadzieją

Wychodzący na Opolszczyźnie "Tygodnik Prudnicki" w numerze 43 z 22 października 1995 roku zamieścił na swoich łamach artykuł z powojennymi wspomnieniami Alojzego Zajdy z Choczni (ur. 6 marca 1921 roku, jako syn Wincentego i Zofii z domu Wala) oraz jego żony Czesławy z domu Sordyl, która pochodziła z Kaczyny.
Oto jego treść:
W styczniu 1946 roku rozpoczęła pracę w dzisiejszym „Primusie" Maria Zajda (znana także pod imieniem Czesława), w lutym Alojzy Zajda, jej mąż. Oboje pochodzą spod Wadowic - z Kaczyny i Chocznia. Znali się jeszcze mieszkając w sąsiednich wioskach, ślub wzięli w Prudniku.
- Bardzo ciężko było - wspomina pan Alojzy - ale tej atmosfery nic nie zastąpi Była duża pomoc zakładu, obiady, rąbanka, bo z zarobków nie można było wyżyć. Tani byl po wojnie tylko chleb. Zakład nie pracował na zmiany, stąd trudno było wychowywać dzieci. Zostawiało się u sąsiadki, bo i żłobka w Prudniku wtedy nie było. Na początku mieszkali na ul. Słowackiego, jako sublokatorzy. Potem dostali swoje mieszkanie. Normalniejsza praca zaczęła się po 15 grudnia 1949 roku, kiedy otwarty został obecny zakład. To życie w zakładzie przeszło im jak z bicza strzelił. W 1976 roku pan Alojzy przeszedł na rentę. Choroba zawodowa, wywołana przez wibrację maszyn, potem dołożył swoje kręgosłup. W 1981 roku na emeryturę przeszła pani Maria. Razem przepracowali w zakładzie 66 lat! Tyle dali „Primusowi”.
- Pracowało się zawsze z nadzieją - mówi pani Maria- Choć ciężko było. Z nadzieją, że idzie ku lepszemu. Nigdy wiele nie wymagaliśmy od życia Teraz też jakoś żyjemy, płacimy wszystko, kupujemy co trzeba. Gdyby nie choroba, nie byłoby źle. Alojzy Zajda pracował na glazerowamu obcasów, kołkowaniu obuwia skórzanego, na manipulacji wierzchów, kręceniu cholewek. Praca fizyczna, trudna, wymagająca fachowości Ostatnio pracował w modelami, tu było już lżej.
Maria Zajda pracowała jako siekacz na manipulacji wierzchowej, trochę na automacie. Ostatnio w kontroli technicznej.
- To była najgorsza praca - wspomina - musiałam pokazywać błędy ludziom, a ja byłam przyzwyczajona sama robić.
Jak to się stało, że wybór padł na Prudnik?
Wcześniej wyjechała do Prudnika koleżanka pani Marii. Dała znać, że jest praca, są przyjęcia do zakładu obuwia. Wtedy pracowało jeszcze dużo Niemców.
- Patyk, który przyjechał z Chełmka - wspomina pan Alojzy - mówił nam: podglądajcie ich, jak naprawiają maszyny, żebyście i wy umieli, jak oni odejdą ...
- Szybko to zleciało - dodaje pani Maria -  mieliśmy stałą nadzieję na przyszłość. Żeby lepiej się żyło naszym dzieciom, wnukom. Państwo Zajdowie dochowali się trójki dzieci i sześciu wnuków. Najstarszy wnuk uczy w "jedynce", podobnie jak synowa.
----
Alojzy i Maria Zajdowie spoczywają na cmentarzu w Prudniku. Według napisu na nagrobku on zmarł w 2002 roku, a ona przed niespełna trzema laty.

Źródło - grobonet


poniedziałek, 26 lutego 2024

Zgony i pochówki żołnierzy 56 PP z Choczni w latach 1914-1917

 Podstawowym źródłem informacji o żołnierzach z Choczni, poległych w czasie I wojny światowej są "Listy Strat" armii austro-węgierskiej (Die Verlustlisten). Dodatkowe informacje na ten temat zawierają także metryki zgonów (Sterbregister) poszczególnych pułków, w których służyli chocznianie, w tym przede wszystkim 56 Pułku Piechoty.

W metrykach 56 PP z pierwszych czterech lat wojny (1914-1917) znajdują się dane 12 chocznian, z których 11 zginęło na froncie lub zmarło z odniesionych obrażeń. Co istotne, możemy poznać nie tylko dokładne daty i miejsca ich zgonów, ale także miejsca pochówków (w większości przypadków). Ponadto metryki posiadają między innymi takie rubryki, jak: rok urodzenia (podawany z dokładnością +1/-1), wyznanie, stan cywilny, zawód, przyczynę zgonu, a nawet nazwisko kapelana, uczestniczącego w pochówku.

Szczególnie nieszczęśliwy dla żołnierzy 56 PP z Choczni okazał się 24 maja 1915 roku, kiedy zginęło dwóch z nich.

Lista zgonów żołnierzy z Choczni z 56 Pułku Piechoty w latach 1914-1917:

  • Antoni Młocek ur. 1892, szeregowy piechoty 9. Kompanii (w cywilu wyrobnik), zgon 28.08.1914 roku w felczerni w Radlinie w wyniku postrzału w plecy, pochówek tego samego dnia w Radlinie,
  • Józef Dąbrowski ur. 1897, szeregowy piechoty, zgon 23.10.1914 Augustów, brak danych o pochówku,
  • Karol Gawenda ur. 1891, szeregowy piechoty 13. Kompanii Polowej, zgon 20.01.1915 w Wiedniu w wyniku zapalenia opon mózgowych, trzy dni później pochowany na Cmentarzu Centralnym (Zentralfriedhof) w Wiedniu,
  • Antoni Świętek ur. 1894, szeregowy piechoty, zgon 7.05.1915 w Moszczenicy (okręg Gorlice) pochówek tego samego dnia w lesie w Moszczenicy,
  • Józef Szczepaniak ur. 1889, kapral 13. Kompanii Polowej, zgon 24.05.1915 w Wietlinie (okręg Jarosław), pochówek tego samego dnia w Wietlinie,
  • Marcin Ruła ur. 1886, szeregowy piechoty  13. Kompanii Polowej, żonaty, zgon 24.05.1915 w Wietlinie (okręg Jarosław), pochówek tego samego dnia w Wietlinie,
  • Józef Strzeżoń ur. 1892, szeregowy piechoty 1. Kompanii Polowej (w cywilu rolnik), zgon 26.06.1915 w Szpitalu Polowym nr 6 w Jażowie Starym (obecnie rejon jaworowski okręgu lwowskiego), pochówek dzień później w Jażowie Starym,
  • Józef Kamiński ur. 1886, szeregowy piechoty 5. Kompani Polowej, zgon 13.06.1916 Olesza (koło Buczacza w Ukrainie), pochówek na miejscowym cmentarzu,
  • Józef Kręcioch ur. 1886, kapral, żonaty, zgon 30.07.1916 Stanisław (obecnie Iwano-Frankiwsk w Ukrainie), pochówek następnego dnia na miejscowym cmentarzu,
  • Antoni Bylica ur. 1897, szeregowy piechoty 15. Kompanii Polowej, zgon 21.07.1916 Berezówka (obecnie w obwodzie radziechowskim okręgu lwowskiego), pochówek 30.07.1916 w lesie w Berezówce,
  • Wojciech Burzej ur. 1898, szeregowy piechoty 9. Kompanii Polowej (w cywilu rolnik), zgon 8.12.1916 Czokanestie (obecnie Ciocanesti w rumuńskim okręgu Suczawa), pochówek tego samego dnia na miejscowym cmentarzu wojennym,
  • Franciszek Woźniak ur. 1897, szeregowy piechoty, zgon 9.04.1917 w Jakobeny (obecnie Iacobeni w rumuńskim okręgu Suczawa), pochówek następnego dnia na miejscowym cmentarzu wojennym.

Przykładowa metryka dla ilustracji:


Co ciekawe, na "Listach Strat" nie udało mi się odnaleźć wymienionych wyżej Antoniego Młocka i Józefa Kamińskiego. Natomiast Józef Szczepaniak miał według innych źródeł umrzeć w szpitalu w Innsbrucku, a Józef Strzeżoń był po wojnie traktowany jak zaginiony - sądownie uznano go za zmarłego w 1927 roku.


czwartek, 22 lutego 2024

Choczeńska kronika policyjna - część XI

"Goniec Śląski" z 10 kwietnia 1924 podawał, że:

W Katowicach niejakiemu Ignacemu Felmanowi z ulicy Kościuszki skradziono różne rzeczy o wartości 5 miliardów marek, policja aresztowała 11 osób za włóczęgostwo, a niejakiego W.W. z Choczni powiat Wadowice za kradzież z włamaniem, K. H. za kradzież złotego zegarka i B. J. za podejrzenie uprawiania nierządu zarobkowego.

Francuski dziennik "L'Echo du Nord" w numerze z 17 kwietnia 1935 roku odnotował, że:

Maria Wilkosz (z domu Widlarz), pochodząca z Choczni, powiat Wadowice w Polsce, lat 32, właścicielka tawerny w Roubaix, zamieszkała przy rue Darbo 34, wniosła skargę o pobicie ze strony swojej lokatorki Marianny Bartczak, lat 26. Ta ostatnia, która przyznała się do winy, stanie przed sądem.

Katowicki dziennik "Polonia" z 5 listopada 1935 roku informował o bójce na weselu z udziałem mieszkańców Choczni:

Na Groblach pod Wadowicami, w jednej z podrzędnych karczm odbywało się wesele niejakiego Wągrzyka z Frydrychowic. Wśród gości weselnych znajdował się brat pana młodego, Wągrzyk Franciszek, Kobielas Czesław, Banaś Franciszek, oba z Gorzenia Dolnego, Ramza Jan, Ogiegło Józef z Choczni, Rzepka z Wadowic i inni. Wszyscy, mocno popijając, gwarzyli. W pewnej chwili Banaś Franciszek zwrócił się do Ramzy, aby postawił mu litr wódki, na co ten się zgodził, mówiąc, ze za chwilę mu ją postawi. Nie dotrzymał jednak słowa, a zawiedziony Ramza upomniał się natrętnie o obiecaną wódkę. Wyprowadzony tem z równowagi, Ramza uderzył dwa razy Banasia w twarz. To stało się powodem bójki. Na placu bójki, którą zlikwidowała policja z Wadowic i milicja miejska, został ciężko ranny Wągrzyk Franciszek, przebity dwa razy nożem w pierś i pobity tępem narzędziem po głowie. Wągrzyka odwieziono do szpitala powszechnego w Wadowicach. Innych, lżej rannych, po opatrzeniu doprowadzono na posterunek policji państwowej, gdzie po spisaniu protokulów i wylegitymowaniu, wypuszczono ich na wolność.

"Kronika Beskidzka" w numerze nr 35 z przełomu sierpnia i września 1985 roku zamieściła krótką notatkę o kradzieźy biżuterii należącej do mieszkanki Choczni:

Barbara B. z Choczni powiadomiła MO o kradzieży biżuterii wartości 100 tysięcy złotych. Na pytanie kiedy to miało miejsce, odpowiedziała, że „gdzieś między 14 a 15... maja bieżącego roku." Maluczko i milicja zacznie się dowiadywać o wyczynach legendarnego Szpicbródki...




poniedziałek, 19 lutego 2024

Kaplica św. Jana Nepomucena

 

Kaplica św. Jana Nepomucena to najstarszy mały obiekt sakralny w Choczni. Powstała dzięki staraniom księdza proboszcza Jana Znamierowskiego, zaraz po objęciu przez niego probostwa w Choczni.

Zapis na ten temat znajduje się w prowadzonej przez niego Kronice Parafialnej:

W 1812 roku dokończyłem kapliczkę św. Jana Nepomucena dawszy do niej drzwi z kratą z drutu, zrobiwszy w niej posadzkę kamienną i wytynkowawszy na zewnątrz i od wewnątrz.”

Już rok później nowo wybudowana kaplica omal nie została zniszczona podczas wielkiego wezbrania wód Choczenki w dniu 24 sierpnia. Poziom rzeki podniósł się wówczas aż do jej fundamentów.

W 1814 roku ks. Znamierowski posadził obok tej kapliczki dwa kasztany, które zakupił w Inwałdzie. W 1817 roku dosadził między kasztanami jeden modrzew, a w 1820 roku kolejne dwa, po bokach obiektu.

Przez zbudowanie kapliczki pod wezwaniem kanonizowanego w 1729 roku św. Jana Nepomucena ks. Znamierowski chciał wzbudzić w parafianach kult tego męczennika z XIV wieku, czczonego zwłaszcza w Czechach i na Śląsku. Przed swoim odejściem z Choczni do Mikluszowic proboszcz Znamierowski z satysfakcją zapisał w Kronice Parafialnej, że jego zamiar się powiódł i nabożeństwo do św. Jana Nepomucena bardzo w Choczni się rozwinęło, nie tylko w oparciu o kaplicę przy kościele, a także dwie inne – na Sołtystwie i przy źródle pod Pagórkiem Ramendowskim.

Jeżeli chodzi o lokalizację opisywanej kaplicy, to usytuowana jest ona na płaskim terenie między drogą prowadzącą do kościoła a rzeką Choczenką, na skraju przykościelnego parkingu. W 1975 roku sporządzono jej opis do katalogu zabytków o następującej treści:

Ściany murowane z cegły i kamienia, potynkowane. Dach drewniany, kryty papą (eternitem według innego opisu – uwaga moja). Posadzka z kamienia. Sklepienia łukowe, podwieszone. Rzut na planie prostokąta – kwadratu (zaokrąglone naroża). Bryła zwarta. Dach brogowy, zwieńczony drewnianą sterczyną. Od frontu otwór zamknięty ażurową furtką, zamknięty łukiem o niskiej strzałce. Płaszczyzny ścian zwieńczone gzymsem. Pozostałe elewacje ślepe. Stół ołtarzowy.

Natomiast w „Kronice wsi Chocznia” Józefa Turały jej sklepienie określono jako żagielkowe, a dach jako namiotowy, podkreślony profilowanym gzymsem. Józef Turała dodaje również, że wewnątrz znajduje się posąg św. Jana Nepomucena.

Kaplica ma kubaturę 26 metrów sześciennych i powierzchnię 13,8 m2, przy wymiarach 2,7 m x 2,6 m oraz wysokości 2,8 m. Według inspekcji konserwatorów zabytków w 1959 roku jej stan oceniono na dostateczny, a w 1966 i w 1855 roku na dobry, z niewielkimi śladami podsiąkania kapilarnego wody.

Kaplica św. Jana Nepomucena pełni do dziś rolę sakralną, pozostając własnością parafii w Choczni.


 

czwartek, 15 lutego 2024

Nazwiska używane w Choczni już w XVI wieku

Najstarsze znane nawiska z Choczni pochodzą z XVI wieku. Zostały zapisane w pierwszej Księdze Sądowej, spisie płatników podatku rogowego oraz w wadowickich księgach metrykalnych. Dla uściślenia należy dodać, że szesnastowieczne nazwiska niekoniecznie były przekazywane z rodziców na dzieci i pochodziły one przeważnie od przezwisk, uprawianych zawodów, cech fizycznych, imion ojców, miejsca pochodzenia, itp. Ponadto synowie byli zapisywani często pod zdrobniałym nazwiskiem ojca, które z czasem mogło stać się samodzielnym nazwiskiem.

Lista nazwisk używanych w Choczni już w XVI wieku zapisanych według zasad współczesnej ortografii:

B- Barszcz, Buhaj, Bunar, Baluch, Brandys, Burzej, Borąg, Bachmat, Blasek

C- Czabak, Czajka, Cichoń

D- Domal, Dudek/Dudzik, Drab, Domitr/Domitrzyk, Drozd/Drozdek, Dzikulka, Dziadek/Dziadowicz, Dziurdzia

G- Guzdek/Guzdzik, Grządziel/Grządzielczyk, Głąb/Głąbik, Gorączka, Gżegżółka, Gołąb, Góraj

H- Halama/Halamkowicz, Haładej

J- Judasz/Judasik, Janiec/Janiczyk, Józefek

K- Koman, Koszutek, Kumorek/Kumorkowicz, Knap, Klimek/Klimkowicz, Kłapouch/Kłapouszek, Kieznar/Kieznarek, Kulig, Kołodziej, Król, 

L- Lemiesz, Lędrak, Lędwyk

M- Mikloszek, Matejko/Matejkowicz, Młynarz, Miczek

N- Nota, Nędza

P- Panek, Pawlik

R- Ryszka, Rykała

S- Szczepan/Szczepek/Szczepkowicz, Szczur, Siuhaj/Siuhajczyk, Stokłosa, Skok, Soczeń, Soboń

Ś- Śmierdziuch, Świętek, Świtak, Szymonek, Styła/Stylka

T- Tarkota

W- Wojtaszek/Wojtaszkowicz, Wcisło/Wcisłowicz, Wilk/Wilczek, Walasek, Wnęk, Waśko, Wróbel, Wawrzyn/Wawrzyniec, 

Z - Zły Maciek, Zawiła, Znolko

O ciągłej obecności w Choczni do czasów współczesnych można mówić w przypadku: Burzejów, Guzdków, Komanów, Świętków, Szczurów, Szymonków, Styłów, Wcisłów i Dziadków. W Choczni mieszkają także męscy potomkowie szestnastowiecznych Matejków, ale pod nazwiskiem Widlarz, Kumorków pod nazwiskiem Malata i Piątek, Notów pod nazwiskiem Cibor, Szymonków pod nazwiskiem Czapik  oraz Halamów pod nazwiskiem Woźniak.

poniedziałek, 12 lutego 2024

Stare fotografie z Choczni

 W zasobach Wadowickiej Biblioteki publicznej znajduje się kolekcja 28 fotografii z przełomu XIX i XX wieku, których właścicielami byli członkowie rodziny Zapałowiczów: dyrektor szpitala miejskiego Antoni Zapałowicz i jego synowie Stefan oraz Tadeusz. Wszystkie te fotografie przedstawiają Wadowice i ich okolice. Na zdjęciu nr 27 znajduje się widok z rejonu Pagórka Malatowskiego w kierunku kościoła parafialnego w Choczni.


Zwraca uwagę znacznie mniejsza niż obecnie gęstość zabudowy i zadrzewienia. Zdjęcie powstało z pewnością przed 1930 rokiem, ponieważ nie ma na nim Domu Katolickiego, zbudowanego w stanie surowym w 1929 roku. Ponieważ widoczne na zdjęciu stajnie plebańskie rozebrano w drugiej połowie 1927 roku, to prezentowane zdjęcie musiało powstać jeszcze wcześniej. Natomiast jeżeli biały obiekt pośród drzew z lewej strony zdjęcia przedstawia kaplicę na cmentarzu parafialnym, to znając przybliżoną datę jej zbudowania, czas wykonania zdjęcia można by określić na lata 1911-27. 

Oprócz kościoła parafialnego, plebańskich zabudowań godpodarczych, kaplicy dla zmarłych przy ogrodzeniu kościoła i domu organisty na fotografii są widoczne:

- dolina Konówki przy jej ujściu do Choczenki, 

- zbocza Pagórka Komaniego z drewnianą stodołą, 

- fragment drogi prowadzącej od kościoła w stronę cmentarza oraz odbijająca od niej droga w kierunku Konówki (czyli do dzisiejszego stadionu "Olimpii"), 

- fragment drogi na Pagórek Komani,

- zabudowania na Pagórku Ramendowskim,

- na ostatnim planie wzniesienia Beskidu Małego, między innymi ze stanowiącym granicę Choczni jednym z Bliźniaków.

Przy dużym powiększeniu dopatrzeć się można ponadtu fragmentu samej plebanii oraz być może krzyża na kaplicy św. Anny w pobliżu cmentarza.

Autor fotografii nie jest znany, natomiast na istnienie tego zdjęcia czytelnikom bloga zwrócił uwagę Artur Oboza.

czwartek, 8 lutego 2024

Kazimierz Szczur - działacz społeczny i polityczny

 

Kazimierz Szczur z żoną Honoratą z domu Widlarz
Ołomuniec 1908

Kazimierz Szczur - bliski współpracownik Józefa Putka - urodził się w Choczni 7 marca 1883 roku. Był dziewiątym z kolei dzieckiem Walentego Szczura i jego żony Marianny z domu Guzdek. 

Po ukończeniu szkoły ludowej w Choczni pomagał w gospodarstwie rodziców, a następnie odbywał służbę wojskową w armii austriackiej, którą zakończył w stopniu kaprala. W późniejszym czasie awansowal na stopień podoficerski. 7 lipca 1908 roku poślubił w Choczni Honoratę Widlarz, a równo rok później w domu na Zawalu urodziła się im pierwsza córka Amelia. Podobnie jak ojciec Kazimierz Szczur szybko włączył się w działalność w ruchu ludowym. Już w 1909 roku podpisał się pod odezwą ludowców powiatu wadowickiego. W latach 1914-1917 był członkiem rady nadzorczej choczeńskiej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej Raiffeisen, a od 1920 do 1926 roku zastępcą przewodniczącego tejże rady.  Przed wojną zasiadał także w zarządzie Gminy Chocznia (do 1929 roku), zdominowanym przez zwolenników Putka Komitecie Parafialnym (1935) oraz w komitecie budowy mostu na Choczence (1936). W marcu 1939 został wybrany radnym gromadzkim. W czasie niemieckiej okupacji od 1941 roku przebywał na wysiedleniu w Ponikwi i pracował jako chałupnik/rzemieślnik.

Szczyt aktywności społeczej Kazimierza Szczura przypadał na okres powojenny. Został członkiem Gminnej Rady Narodowej w Wadowicach i jej zarządu (1945-46), Krakowskiego Wydziału Wojewódzkiego (1946) i komitetu ku czci Emila Zegadłowicza oraz ławnikiem Sądu Okręgowego w Wadowicach. Jako radny powiatowy (od 1946 roku) zasiadał w Komisji Oświatowej i Kontroli Społecznej. W Choczni był przewodniczącym (od 1946 roku), a potem zastępcą przewodniczącego prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni (do października 1950 roku). W 1947 roku został wybrany wiceprezesem powiatowego zarządu PSL w Wadowicach i przewodniczącym Rady Nadzorczej reaktywowanej Kasy Stefczyka w Choczni.

Kazimierz i Honorata Szczur w latach 50. XX wieku

Kazimierz Szczur na schodach
własnego domu na Zawalu

W sierpniu 1949 roku wraz z grupą choczeńskich radnych został zatrzymany przez Urząd Bezpieczeństwa, który usiłował odwieść go od współpracy z Putkiem i skłonić do prowadzenia w choczeńskiej gminie polityki uległej wobec władzy ludowej. W 1950 roku był jeszcze przewodniczącym Komitetu Funduszu Odbudowy Szkół, a w latach 1950-51 przewodniczącym komitetu elektryfikacyjnego Choczni, po czym po odsunięto go od wszelkich funkcji samorządowych i społecznych.

Zmarł 19 sierpnia 1957 roku i spoczął na choczeńskim cmentarzu parafialnym. Z żoną Honoratą doczekał się w sumie dwanaściorga dzieci. Oprócz wspomnianej już Amelii (po mężu Kozak) miał jeszcze córki: Kazimierę (po mężu Gancarz), Józefę (po mężu Ruła), Stefanię (po mężu Wymazała), Rozalię (po męzu Balon) oraz zmarłą w wieku 4 lat Annę. Natomiast sześciu synów Kazimierza Szczura nosili imiona: Adam, Włodzimierz, Alfred, Edward, Tadeusz i Władysław. Pięciu z nich założyło własne rodziny - wyjątkiem był zmarły młodo na wysiedleniu Tadeusz. Gospodarstwo Kazimierza Szczura przejął po jego śmierci najmłodszy syn Władysław.

Fotografie prezentowane w notatce pochodzą z archiwum Marii Balcarczyk, wnuczki Kazimierza Szczura.


poniedziałek, 5 lutego 2024

Powstanie karczmy z zajazdem przy granicy z Inwałdem

 

Pod koniec XVIII wieku właściciel Choczni Jan Chrzcieciel Biberstein Starowieyski postanowił podnieść swoje dochody przez utworzenie w Choczni nowej karczmy z możliwością noclegu, czyli austerii. Na jej lokalizację wybrał parcelę położoną przy niedawno oddanym do użytku Gościńcu Cesarskim, w pobliżu granicy z Inwałdem, czyli naprzeciw dzisiejszej stacji paliw ORLEN przy Drodze Krajowej nr 52. Ponieważ w pobliżu nie było żadnych domostw, to  nowa austeria miała być przeznaczona głównie do obsługi podróżnych, zmierzających od strony Andrychowa i Inwałdu w stronę Wadowic lub dla tych, którzy jadąc w kierunku odwrotnym nie zatrzymali się w austerii w środkowej części Choczni.

Parcela pod budowę karczmy, którą upatrzył sobie Starowieyski, nie była jednak w pełni jego własnością. Mógł sobie do niej rościć prawa z tytułu posiadania całej wsi, lecz pozostawała ona w dziedzicznym użytkowaniu chłopskiej rodziny Garżelów. Dlatego Starowieyski przed rozpoczęciem budowy karczmy musiał dogadać się z Garżelami i odkupić od nich kawałek gruntu. Do sporządzenia kontraktu doszło 10 września 1799 roku. Ze strony Garżelów podpisali ją bracia Krzysztof i Stanisław, od 1784 roku współspadkobiercy ich ojca Kacpra Garżela. Nie dożył tej chwili ich trzeci brat Ignacy, natomiast czwarty brat Jakub, jako żołnierz armii austriackiej brał wtedy udział  w wojnie austriacko – francuskiej, toczonej na terytorium Niemiec. Gdy w 1804 roku Jakub wrócił do Choczni, umowa ze Starowieyskim już obowiązywała i mógł on dochodzić swoich praw tylko do pozostałej części z ćwierci roli (kilkunastu morgów) pozostającej nadal w  rękach jego braci.

Wracając do kontraktu między Starowieyskim, a Krzysztofem i Stanisławem Garżelami, to precyzował on położenie działki pod austerię, która jak można przeczytać w umowie leżała „od pułnocy nad Cysarską drogą ku Inwałdu prowadzącą, niedaleko granicy Inwałdzkiey w ograniczeniu swoim między Mateuszem Woytalą od Inwałdu z Gornej, a Widra Kazimierza z Choczni z dolney strony, klinem ku mostku y rzecze Stawkami alias (lub) Lassu wodą zwaną, nie mniey no okół dołem do puł ograniczonym iest”. Garżelowie, zwani w umowie Gardzielami, odstępowali Starowieyskiemu ten kawałek gruntu dobrowolnie i co ciekawe nieodpłatnie. W zamian uzyskiwali natomiast obniżenie swoich zobowiązań pańszczyźnianych w stosunku do Starowieyskiego, to jest czynszu pańszczyźnianego z 17 do 12 złotych górskich rocznie i robocizny z 17 do 12 dni. Te nowe obniżone obciążenia pańszczyźniane miały obowiązywać nie tylko w stosunku do nich, ale także w przyszłości (na wieczne czasy) dotyczyć ich spadkobierców. Świadkami i gwarantami tej umowy byli przedstawiciele Urzędu Gromadzkiego - wójt Wojciech Piątek oraz przysiężni: Wojciech Kręcioch, Walenty Ramenda, Tomasz Zając, Mateusz Ruła i Wojciech Grządziel oraz przytomny (czyli obecny) Józef Chołoniński. Powyższy kontrakt spisał Onufry Borowski, ówczesny pisarz gromadzki.

Dodatkową korzyścią dla Garżelow był fakt, że podpisujący umowę ze Starowieyskim Stanisław, po wybudowaniu austerii znalazł w niej zatrudnienie i jako karczmarz podawany jest aż do swojej śmierci w 1810 roku.

Jego brat Krzysztof 30 kwietnia 1821 roku „będąc w podeszłym wieku (65 lat) i upadłych siłach” scedował swój majątek „w bliskości śmierci” na córkę jedynaczkę Reginę i jej męża Tomasza Góralczyka, który rok później za 32 złote w walucie wiedeńskiej urządził pogrzeb jego doczesnym szczątkom.

Należy tu dodać, że współcześni choczeńscy Garżelowie nie pochodzą od odstępujących ziemię Starowieyskiemu Krzysztofa i Stanisława, lecz od wspomnianego wyżej ich brata – żołnierza Jakuba Garżela, zmarłego na cholerę w 1831 roku.

czwartek, 1 lutego 2024

Znani potomkowie chocznian - starosta Adam Choczyński

 

2 października 1906 roku urodził się w Jaśle Adam Teofil Choczyński, syn tamtejszego urzędnika kolejowego Andrzeja Choczyńskiego i jego żony Anny z domu Wolny. Tenże Andrzej Choczyński, ojciec Adama, nazywał się wcześniej Andrzej Bąk  i pochodził z Choczni. Był synem Jana Bąka i Wiktorii z Rudzkich, a w 1893 roku zmienił urzędowo swoje nazwisko. Gdy urodził się mu syn Adam miał już 50 lat.

Adam Choczyński nie był specjalnie związany z miejscem swojego urodzenia, ponieważ jego ojciec co kilka lat był przenoszony na inną placówkę kolejową. Przed urodzeniem Adama pracował między innymi w Krakowie, Suchej, Wadowicach i Mszanie, a pod koniec życia osiadł w Krakowie.

W 1926 roku Adam Choczyński zdał maturę po ukończeniu ośmioklasowego Gimnazjum im. Króla Kazimierza Jagiellończyka w Kołomyi (dzisiejsza Ukraina) i w okresie od 14 lipca 1926 roku do 30 września 1927 roku odbywał służbę wojskową. Po jej zakończeniu podjął studia prawnicze w Krakowie, które od 1929 roku godził z pracą urzędniczą.

Będąc funkcjonariuszem starostwa grodzkiego w Krakowie – referentem prasowym, a następnie referentem bezpieczeństwa, zeznawał w 1931 roku jako świadek w procesie brzeskim działaczy Centrolewu (w tym Józefa Putka). W swoich zeznaniach wspierał oskarżenia prokuratury, że działacze Centrolewu zamierzali siłą obalić rząd i powołać własny. Na kongresie krakowskim tej organizacji miały być kolportowane nielegalne druki, skonfiskowane numery pisma „Naprzód” i ostre, konfrontacyjne ulotki. Zdaniem Choczyńskiego milicja PPS stanowiła realną siłę, która mogła przeciwstawić się oddziałom wojskowym i policyjnym, wywoływać zamieszki i przystąpić wprost do obalenia rządu.

Przeciwnicy polityczni sanacji zauważali z kolei z satysfakcją, że Choczyński pracujący jako referent prasowy starostwa, a jednocześnie student III roku prawa na UJ nie zdał w 1931 roku trzeciego egzaminu prawniczego z prawa prasowego. A to właśnie on miał być odpowiedzialny za konfiskaty pisma „Naprzód”, które w większości zostały uchylone przez Sąd Okręgowy.

W 1932 roku Kielecki Dziennik Wojewódzki informował, że Adam Choczyński, referendarz w VIII stopniu służbowym w Zarządzie Centralnym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych po półrocznej pracy został przeniesiony służbowo do Starostwa Powiatowego Będzińskiego, gdzie odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa publicznego. Po niecałym roku i pozytywnych opiniach przełożonych objął stanowisko urzędnicze w Krakowskim Urzędzie Wojewódzkim.

16 maja 1934 roku uzyskał na UJ tytuł magistra praw i już 9 lipca tego samego roku  został skierowany do Tarnowa, gdzie zastąpił dotychczasowego wicestarostę Sokołowskiego, awansowanego do Krakowa.

15 maja 1935 jako wicestarosta uczestniczył w nadzwyczajnym posiedzeniu Tymczasowego Wydziału Powiatowego w Tarnowie w związku ze śmiercią marszałka Józefa Piłsudskiego, a czerwcu 1935 roku nakazał konfiskatę odezwy PPS i Stronnictwa Ludowego nawołującej wieś do demonstracji w Tarnowie.

Konfiskowany przez niego wcześniej „Naprzód” tak opisywał w 1935 roku styl jego urzędowania:

Adam Choczyński codziennie o godz. 10 wywiesza się na starostwie chorągiew o barwach państwowych: to rozpoczynają się audjencje. (…) Z zasady załatwia on prośby odmownie. „Nie uwzględniam", to jego najczęstsza formuła. W piątek załatwił w ten sam sposób prośbę pewnego petenta. Usłyszawszy sakramentalną formułę „Nie uwzględniam", petent wyszedł. Wybiega za nim na korytarz p. Choczyński, woła go z powrotem, poczem oświadcza urzędnikowi: „Proszę z tym panem spisać protokół o silne trzaśnięcie drzwiami". Orzeczenie karne brzmi: 3 dni bezwzględnego aresztu. Za rzekomo silne trzaśnięcie drzwiami…Przed niedawnym czasem ukarało starostwo około 30 właścicieli realności grzywną po 30 zł. z zamianą na 5 dni aresztu, za niewywieszenie chorągwi o barwach państwowych w dniu 11 listopada. Ciekawe. Ustawy państwowe takiego święta nie znają, niema też przepisu, któryby do wywieszania chorągwi przymuszał…(Święto Niepodległości 11 listopada zostało ustanowione 23 kwietnia 1937 roku).

W tym samym 1935 roku Choczyński był członkiem Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej ustalającego warunki pracy i płacy dozorców domów miasta Tarnowa na rok 1935/36, której orzeczenie z 29 lipca 1935 roku opublikował Krakowski Dziennik Wojewódzki. W 1936 roku Adam Choczyński jako podporucznik rezerwy artylerii (od 1930 roku) przebywał na ćwiczeniach wojskowych. Tygodnik tarnowski „Nasza Sprawa” podawał w 1937 roku, że Choczyński uczestniczył w obradach tamtejszego Zjazdu Katolickiego, w którym wzięło udział 5.000 osób. Niechętna Choczyńskiemu prasa lewicowa, zarzucająca mu opilstwo, nadużycia i autorytaryzm ("Tydzień Robotnika"), donosiła również, że dostał on nagłe wezwanie do prokuratury, został w tajemnicy przesłuchany, a następnie wysłany na urlop.

24 czerwca 1937 roku Adam Choczyński uzyskał nominację na prowizorycznego wicestarostą powiatowym w Białej (obecnie część Bielska-Białej), stanowisko to objął 9 lipca tego samego roku i pozostawał na nim do 4 kwietnia 1938 roku. Wtedy to przeniesiono go do Wielunia, gdzie sprawował urząd kierownika starostwa powiatowego.

W 1939 roku jako starosta wieluński został wybrany do Powiatowej Rady Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego oraz wygłosił referat na konferencji Polskiego Związku Zachodniego, dotyczący nasileniu się bezrobocia i problemu emigracji sezonowej do pracy.

Po wybuchu II wojny światowej Choczyński nakazał rozstrzelanie 16 dywersantów niemieckich oskarżonych o prowadzenie działalności sabotażowej. Z tego powodu przez cały okres niemieckiej okupacji był poszukiwany przez Niemców i ukrywał się u swojego teścia w Kłaju.

Po wojnie wraz z  żoną Genowefą z domu Klimek prowadził pensjonat w Rabce. Zmarł po krótkiej chorobie 11 listopada 1956 roku i dwa dni później spoczął na cmentarzu parafialnym w Rabce. Z nekrologu wynika, że w ostatniej drodze oprócz żony towarzyszyła mu także córka z rodziną i przyjaciele.